Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

takaja79

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez takaja79

  1. Celavie no ja to cię chyba uduszę, a wiesz, że w pierwszej chwili pomyślałam o Tobie, jak mi napisałaś, ze żadnym zboczkiem nie jesteś i mam się nie bać bo jesteś kobietą:) No to się wtedy uśmiałam i mówię do mojego M, że to mi do Ciebie pasuje, a później to już nie pamiętam. Komputer zresetowany, więc już nie oddtworze, ale byłas dzielna:D uparciuszku. Ja tam jestem konserwatywna, cholerka nie wiedziałam, że aż do tego stopnia i uparta, że hoho. Dobranoc kobietki, jutro zakończenie roku a ja znowu nie wyprana, ciuchy sie suszą, a pogoda szkoda gadać, oby wyschło:) I jeszcze jeden mały epizod z mojego pokręconego obecnie życia nauczycielskiego. Gdyby nie moja pani sekretarka w szkole (złoto kobieta) to jutro wręczyłabym dzieciom swiadectwa bez pieczęci szkoły i podpisu dyrektora. Bez komentarza
  2. Dzień dobry Peppetti Takaja - przyroda i biologia:) Może mi nie uwierzycie, ale od dwóch dni czytam 4 zaległe miesiace Waszego forumowego życia. No to się narobiło u Was hihi. Głowę mam jak arbuz od tych wszystkich infomacji i to w takim stężeniu. Zajęło mi to ok 4 godzin. Ale czego się nie robi by być na bieżąco. Na poczatku myślałam żeby pisać od razu, ale parę osób było nowych, więc zaczęłam szukać kto to, no i tym sposobem przeczytałam wszystko. Witam nowe koleżanki i zapewniam, że jestem tutejsza (mam nowe hasło do bloga:D). Wakacje idą szybko i w podskokach, wiec na pewno bedę tutaj do was często zaglądać. A co u nas ciekawego. A wiele wesołych i troche smutnych wydarzeń miało miejsce, ale o smutnych już nie myślę więc nie piszę. A co miłego? Mianowicie podjeliśmy decyzję, że adoptujemy dziecko. Byliśmy już z wizytą w Ośrodku Adopcyjnym. Czekają nas na razie formalnosci, dokumenty, szkolenia. Potrwa to pewnie z rok. Później bedziemy oczekiwać, aż urodzi się nasz dzidziuś i pojawi się w naszym domu. Mamy cierpliwości mnostwo i w końcu sie doczekamy.A może w trakcie pojawi się brzusio, a fajnie by było mieć dwójkę dzieci:D. Ależ ja się za Wami stęskniłam. Musiałam walczyć ze sobą żeby tu nie zagladać także mam pewnie jakies luki w pamięci(4 godziny czytania niestety nie zawsze ze zrozumieniem:)). Musiałam na jakis czas odpocząć od tematyki ciążowej, wejść na inne tory bo miałam wrażenie że zwariuję. Wkoło same ciąże, u Was ciągle ktoś, a ja nie. I w końcu powiedzialam sobie Koniec, teraz zajme się sobą, swoim malutkim swiatem bedziemy tylko ja i moj mężuś. Nie zawsze sie to udawało zwłaszcza, że w trakcie tego mojego odpoczynku moja bratowa (wielka przeciwniczka dzieci) zaszła w ciąze po miesiącu starań. Teraz ma zamiar we wrześniu przylecieć(z USA). Ehh ale nie bede na razie sie zamartwiać co bedzie później. Burza myśli. To mój mały przyszły bratanek, ale ja nadal nie potrafię. Coś się we mnie budzi takiego, że ... ufff ciężko. Nie potrafię, jeszcze nie nie teraz. Ale jest pewna odmiana, kiedy czytam o waszych II to gęba mi sie smieje, a tak kiedys nie było. Więc jest sukces. Teraz jeszcze muszę sie oswoić z faktem, że urodzą sie Waszę dzidzusie, niektóre już niedługo. Damy radę:) A wiecie, że apropos Waszych akcji z mailami obraźliwymi i opisami na blogu to ja też miałam pewne zdarzenie. Ktoś usilnie próbował mnie zagadac na gg ale ja tam z nieznajomymi nie gadam i go olałam, na końcu to sie nawet troszke wpieniłam. Przepraszam, jeśli była to któraś z Was, ale myślę, że nie. Ale tu gorąco było no no. Madusia gratulacje i szczęścia życzę , a w szczególności wytrałości i upartego dążenia do celu, aby to co Was połączylo trwało na wieki mimo wszystko. Strasznie się cieszę z powodu zafasolkowanych szczególnie Rudi, która bombardował mnie na gg :) . Joaśka Pelaśka ło matko ty to jestes twarda sztuka:) i Madzia zazdroszczę przeprowadzki. I pewnie jeszcze o kimś zapomniałam o Asia b no sukces normalnie, zazdroszcze tak szybkiego zajscia, prawdziwy ekspres :) a niuuusia to już wogóle, pamietam jak odeszła, by później wrócić z wesoła nowiną. I jaka ona była spanikowana, fajne wspomnienia:) I szczególny skłon w stronę Graziabigos. Myślę patrząc z boku na te 4 miesiace przeczytane, że została troszkę jakby to nazwać poszkodowana. Nie dostała nawet hasła na bloga, jest z nami juz długo, choć rzadko sie odzywa. Ale to już Wasza, nasza sprawa uważam że wartoby ja rozważyć. No chybaże już ma hasło to spoko. Grazia pozdrawiam. Teraz to już musze lecieć, ale jak się tak porządnie wczytam to coś więcej do was skrobnę. Papatki Mam nadzieję, że mnie przyjmiecie na nowo bo starająca sie to ja nadal jestem i to pełną parą i to na dwa fronty hihi. W tym cyklu badania hormonalne robię. papa (mężuś mnie pogania).
  3. Wszystkiego dobrego Wam życzę w ten świąteczny czas... A ja odpoczywam ... od mówienia, pisania, od myślenia i jest mi tak dobrze. Trzymajcie się kobietki i nie dajcie się.
  4. Aż mnie korci, żeby podyskutować z Tobą Gawit na temat decyzji podejmowanych przez Boga, ale wiem, że chyba nie powinnam. Przyznam tylko, że moje zdanie jest całkiem odmienne i myślę, że to prawo natury decyduje o tym, czy nasze dzieciątka będą żyły. A niekiedy człowiek sam \"obwinia\" siebie lub Boga za to co go spotyka. Niesłusznie. Ja do Boga nic nie mam i nie sądzę, że to z jego przyczyny taki smutek i tragedia mnie dotyka. To by było nielogiczne z mojego punktu widzenia. I te wszystkie bezsensowne cierpienia dzieci... to natura, rozwój cywilizacji, lekarze, nie Bóg. Wiara w Niego może mi pomóc przez to wszystko przejść, tak jak pomoc rodziny czy psychologa. Ale ja Jego nie obwiniam. Choć On to ponoć wszystko stworzył, czyli naturę z jej nieskonałościami, umysł człowieka z pędem do rozwoju cywilizacyjnego, omylność lekarzy... dał człowiekowi wolność, a my z niej korzystamy lepiej lub gorzej. Dlaczego miałby nas tak krzywdzić...to nielogiczne. W kwestii wiary po stracie dziecka dużo czytałam na stronie \'dlaczego\', ciekawych przemyśleń dostarczyła mi ta strona (w kwestii wiary). A jednak podyskutowałam...ajajaj nie mogłam sie powstrzymać. Wybacz Gawit.
  5. No żesz... ale się wpieniłam. Zostawiłam torebkę na działce (17 km) i trzeba było jechać po nią drugi raz. Tzn mąż pojechał bo razem to chybabyśmy się w tym samochodzie pozabijali. Jestem tak wściekła, że sama nie wiem co mam ze soba zrobić. I oczywiście najbardziej się oberwało temu co nie zawinił. Tak to już jest, że człowiek wyżywa się na innych. Na dodatek to moi rodzice zrobili sobie sesje zdjęciową z dzieciątkiem mojego kuzyna (8 miesięczna dziewczynka). Jak zobaczyłam te zdjęcia to w sumie smutno mi się zrobiło, ale nie chciałam dociekać dlaczego. Ale mój dociekliwy mąż zaczął mi się wypytywać i już wiem niestety skąd to fatalne uczucie. Po prostu już dawno nie widziałam moich rodziców takich radosnych. Czuję się podle jak g.... warta istota, która tylko zmartwienia im ostatnio przysparza. No jakaś kompletna beznadzieja ze mnie. Muszą sobie robić zdjecia z \"obcymi \" wnukami, bo swoich nie mają. Ała znowu boli...Ja już nie chcę, ja chcę normalnie. W sumie to powinno mi być obojętne z kim oni sobie robią zdjęcia i nie powinnam zarzucać sobie, że taki jestem smutnonośny przypadek dziecka, ale się niestety przejmuję, bo chyba naturalne jest, że człowiek chce być powodem radości dla rodziców, a nie smutków. Tylko, że ja nie mam zbytnio na to wpływu czy sprawiam im radość, czy smutek, ale i tak czuję się beznadziejnie. Ale się nad sobą użalam , wkurza nie to.
  6. Mężuś dziś gotował, a teraz idziemy na kawę do moich rodziców i jedziemy z psem na działkę nad jeziorko. A Ty nadal samotnie spędzasz czas? czy szykujesz się już na powrót męża?
  7. Celavie druga taka sama jak ja :) to by była tragedia :P A zdrobnienia: Matysia, Matusia, Tysia, Tusia, Usia, a do starszych Matyld mówią Tylda. Ciekawa jestem, jaką wersję zdrobnienia przyjęłoby dla niej jej rodzeństwo?? Bo dzieci mają niezwykłe zdolności w tej materii. (i też pracuję w szkole i żadnej dziewczynki o tym imieniu nie znam). i właśnie bardzo mnie cieszy, że nie można tego imienia zdrabniać w stylu Matyldka (bo można sobie język połamać). Matylda to kobieta ciszy...
  8. Zadziwiające to jest, jak my się od siebie różnimy. Bo zobaczcie: Pragniemy dziecka wręcz obsesyjnie lub wahamy się z decyzją Chcemy i potrzebujemy zaglądać na fora o ciążach lub unikamy tego jak ognia Garniemy się do małych dzieci lub ich unikamy Przeszkadzaja nam kobiety w ciąży lub garniemy się do kontaktów z nimi Mamy potrzebe wspominania, oglądania zdjęć naszych Aniołków lub panicznie sie tego boimy Potrzebujemy pomocy psychologa lub wręcz przeciwnie (\'spadówa\') Niezwykłe to jest, nie sądzicie? Jak bardzo jesteśmy różne. Dawna Justy będzie to dla mnie zaszczyt A na drugie miała Barbara po mojej babci. Lidka79 jejej cholernie mi przykro że tak ci coś tam dokucza. No co za cholerstwo. A z twoimi objawami 4/5 dniowej ciąży :) to nie martw się też tak mam i nie uważam, że zdurniałam. Urocze to jest ;) hihi
  9. Witam I po kolei: Dawna Justy masz dar ubierania mysli w słowa, tyle w nich wyważenia, przemyślenia i zrozumienia sytuacji ze wszystkich stron. A niunia to dziewczynka? Macie już imię naszykowane? Tak z ciekawości pytam:). I bardzo, ale to bardzo zazdroszę kopów:D Niuusia - cudownie, wspaniale i w ogóle rewelacja. Widzę, że nastawienie ok, tak trzymać musi być dobrze i na pewno będzie:) Tiki i Madzia79 jak ja wam zazdroszcze tego oczekiwania i doszukiwania się objawów i choć czasami później okazuje się że to nie dzidziuś to życie nadzieją przez te tygodnie od owulacji i tak mi się podoba. A u Was widzę, że poza nadzieją są jeszcze symtomy. Trzymam kciuki, coby Wam sie udało, a może i mnie wkrótce też. Czekamy dwa tygodnie i sie dowiemy, czy coś zmajstrowaliśmy, choć chyba minęliśmy się z jajeczkiem. ale jak było przyjemnie:D Madusia i Agusia to jest fart normalnie, jaki ten świat mały. Moja koleżanka zakochała się w facecie 300km od domu, a okazało się że on mieszka kilka klatek od niej:) Tak Sonik może zostań tu z nami, jeśli faktycznie jest to dla ciebie przydatne. Choć osobiscie dziwnie sie czuję, będąc na celowniku pani psycholog. Ja po porodzie... też miałam okazję rozmawiać z psychologiem, tylko to był specjalista od uzależnień (mój gin go załatwił na poczekaniu) za duzo nam nie pomóg bo myslę, że to było za wcześnie, za świeżo... ja musiałam sobie wszystko sama poukładać i dopiero później potrzebuję pomocy psychologa, z której zresztą obecnie korzystam i jestem bardzo zadowolona z efektów. Jesli chcesz to mogę ci troszkę na maila poopowiadać... Celavie uwielbiam Cię na tym topiku. Normalnie balsam dla duszy:) Ehh dziewczyny jak ja widze te wszystkie wózki to mi serce pęka z bólu, ale pocieszam się, że ja też kedyś tak będę paradować z naszym dzieckiem. Ale i tak jest ciężko jak mijam dziewczyny ze szkoły rodzenia, a one mam wrażenie z taką litością na mnie patrzą, a ja dumna jestem, jestem kimś i nie trzeba mnie żałować, ale tych Aniołków co w niebie są a nie z nami tutaj...I czasami to mam wrażenie że one sobie myślą o mnie same złe rzeczy... ale to nieistotne, ja tam jestem nawet szczęśliwa, tylko boli czasem jeszcze za bardzo. Ewa marchewa te mięśniaki to cholerstwo jest. Mam nadzieję, że twój skurczy sie do minimum. A z uplawami to u mnie jest niezly ubaw. ja biorę lustrko do ręki to moj mąż już się śmieje, ża znowu chcę t a m zajrzeć, a ja mu z uśmiechem, że makijaz będę robić hihi Lidka niezłe te przeboje w toalecie. Wsółczuję> ale teraz już z górki, fasolka, ciąża , wielki brzuch i poród. To dopiero się zacznie. hihihi Minimonia a mój gin twierdzi, że po pierwszym cyklu do dzieła i z tego co wiem nie jest to odosobniona opinia. peppetti fajnie że u Ciebie wszystko ok niedługo choróbsko sobie pójdzie i bedzie rewelka Lece bo mężuś stoi i biadoli, że juz mam skończyć. papa
  10. A wredna babcia to potrafi czasem dokuczyć i dopiec. Niestety nie wszystkie babcie są takie jak w bajkach. Olej ją Ewa. My mamy w rodzinie ciotkę, która ma zaburzenia psychiczne...i jak mówi, że mnie to w życiu nic przykrego nie spotkało, że ja jeszcze zobaczę, jak to jest...to mnie normalnie nosi . Ale wybaczam bo choroba to choroba w pewnym sensie niezależna od niej. Ale i tak wnerwić potrafi. I też sobie w rodzinie żartujemy, że ta to nas wszystkich przeżyje i jeszcze życie nam utruje:) Przykre, ale niestety prawdziwe. Trzymaj sie Ewa- olewamy z góry i z dołu :)
  11. Wiesz co Sonic dziwie się, że jeszcze się nie zorientowałaś, że kobieta po stracie to bardzo chwiejna istota i niewielki wiaterek jest w stanie wyprowadzić ją z równowagi, a ty od razu z taką krytyką wyskoczyłaś. No wiesz ... proponuję, abyś ewentualnie nadal sobie czytała nasze forum, jak już musisz, ale raczej się nie wypowiadaj, jak masz takie zamieszanie i niepotrzebne smutki nam (tzn. Ewie) przysparzać. Pozdrawiam i życzę na przyszłośc większego wyczucia. Celavie dobrze, że stoisz na straży i bronisz nas przed takimi atakami:). A ja dzisiaj po tygodniu pracy z mężusiem przebywam i nawet za milion zł z tego nie zrezygnuję. Przykro mi :O Mimo wszystko miłego wieczorku ciąg dalszy życzę :)
  12. Dziewczynki tak się wtrącę na chwilkę (właśnie wychodzę do pracy) Mam pytanie do kobietek ktore robiły testy owu: Cykl ok 28 dni mam, 11 dc blada kreseczka, 12 dc ciut ciemniejsza, 13 dc znowu balda kreseczka. Czy to oznacza że owu już była? :( Bo w instrukcji stoi jak byk napisane, że dwie ciemne muszą być a u mnie wynik cały czas jest blady). Aż boje się dzisiaj sprawdzać bo pewnie wcale wyniku nie bedzie (tzn. ta blada kreseczka całkiem zniknie) A to bedzie oznaczało że owulacja już była. Normalnie zwariuję chyba ze złości bo wczoraj miłe przytulanko było, ale niedokończone z powodu mojego zmęczenia i teraz jestem zła bo może gdyby wczoraj... to byłaby szansa, a tak to d... blada. Już nigdy testów ajajaj!!! No nic zrobię dziś wieczorem i albo bedzie załamka, albo nie. Zobaczymy Doradzcie coś, albo coś pościemniajcie, że bedzie ok i w ogóle...:( papa lece do pracy, dziś zebrania z rodzicami bleeee, kto to wymyslił, dziadostwo. Nienawidzę zebrań.
  13. Asia b dla Aniołka i Rodziców Niuusia co tam? Jak samopoczucie?
  14. Chłoniemy szczęście jak gąbka... Peppetti, podziel się swoim i uchyl nam rąbka tajemnicy, jak było na wizycie???
  15. Jeszcze chciałam Wam napisać coś...a w sumie wygadać się. Mam pewne przemyślenia, a nie mam jeszcze bloga, więc tutaj pozwolę sobie przelać moje myśli... Każdy z nas jest inny i nawet nie sądziłam, że tak potrafimy się różnić. Nawet my tutaj, każda jest inna, inaczej przeżywa swoje życie, ma inne podejście do niektórych spraw. Niezwykłe to jest. Od śmierci Matyldy minęło 4 miesiące, dużo? mało? nie wiem. Ale ja czuję, że coś się zmienia. Czuję, że ja żyję dalej. Mam plany, budowa domku, kredyt, ciąża, dziecko. I choć wszystko się we mnie buntuje, to czuję, że nadszedł czas pożegnania. Ja już nie cierpię, nie płaczę, cieszę się życiem i chcę żyć dalej, Chcę być szczęśliwa, a nie ciągle rozpamiętywać. Matysia na zawsze pozostanie w moich myślach, jest częścią mnie, jest moim dzieckiem, a ja jestem jej mamusią. Kocham ją całym sercem i duszą...ale jej nie ma, odeszła, jej śmierć boli, czasami aż tchu brakuje. Ale ja niestety żyję dalej bez niej i czas się z tym pogodzić, zaakceptować i zrozumieć. Że mogę być szczęśliwa, że mogę nie pójść na cmentarz, że mogę z nadzieją spojrzeć w życie i cieszyć się, że jeszcze będę miała dzieci. Że ona była najukochańsza, ta pierwsza, która mnie kopała, miała czkawkę, pierwsze moje dziecko, które wzięłam w ramiona i przytuliłam. Ona była, ale już jej nie ma i nie będzie i najwyższy czas pozwolić jej odejść, spokojnie i bez płaczu pożegnać się i pomachać. Pa pa Matysiu mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy, ale mamusia na razie chce zostać tu na ziemi… będę Cię wspominać zobaczę Cię kiedyś w oczach Twojego rodzeństwa, usłyszę Cię w śpiewie ptaków o poranku, poczuję Twój zapach w trawie, cały sercem, całą duszą, jesteś częścią mnie i będziesz żyła we mnie. Kocham Cię Słoneczko Moje, możesz iść…
  16. Witaj Agniesia fajnie, że piszesz piszesz o swojej córce...ach jak ja żałuję, że nie zaszłam w ciążę wcześniej...śmiejemy się z mężem, że tacy zabezpieczeni byliśmy, no odpowiedzialni ludzie... :) a może szkoda...kto wie?
  17. Madusia3 ...do napisania ... (nie do zobaczenia czy usłyszenia, bo znowu będą się ze mnie smać:)) Odezwij sie czasami jak tam przygotowania :)
  18. Uwaga, teraz powiem coś, co może się nie spodobać. Ja wiem, że codziennie dzieje się wiele smutnych i czasami przerażających rzeczy, czasami nie mieści się w głowie, ile nieszczęść może nosić ten świat. Czasami wystarczy obejrzeć wiadomości i już wystarczy zmartwień na cały wieczór. Nasze własne życie jest dowodem na to, jak przykre i smutne potrafi być to cholerne życie, nasze życie. Ale do pieruna tak nie można. Bo jak zaczniemy tak wyliczać co, komu i dlaczego wydarzyło się (moja koleżanka ma chore dziecko na wodogłowie, codziennie drży o jego życie, druga synek 3 miesięczny kroplówki, guz pod paszką, żona sąsiada umarła przy porodzie \'odkleiło się łożysko\'... wymieniać dalej?) to właściwie nie ma sensu dalej tutaj siedzieć, skoro ich to spotkało, Wasze koleżanki i moje to... o Boże nie chcę dalej myśleć... Ale tak nie można. Ja nie zabraniam komukolwiek pisania o swojej Rodzinie, znajomych i ich nieszczęściach... wierzcie mi , że nie taka jest moja intencja. Jak najbardziej po to tutaj jesteśmy, żeby pomagać, podawać rękę w chwilach zwątpienia, podnosić na duchu lub zegnać kogoś, kto już nie może...Ale nie damy rady pomóc całemu światu. W końcu nam sił nie starczy i same zrezygnujemy. Przerażenie będzie tak wielkie, że nas pochłonie i same się wypalimy. To tak jak czytanie w Internecie o wszystkich komplikacjach, chorobach, niedorozwojach dzieci, o porodach, niepłodności itp. W końcu można by stwierdzić, że to nasze całe życie nie ma sensu, bo przecież...tyle się może zdarzyć. Nie można tak myśleć. Czasami to chciałabym wyprowadzić się na bezludną wyspę z moim mężem i nie słuchać... Ile można sobie wmawiać, że tym razem wszystko będzie dobrze, że na pewno nic się nie wydarzy, skoro ze wszystkich stron słyszymy, że to się dzieje ciągle i ciągle i to nie raz. I te osoby, które tutaj czasami napiszą, że się udało, że jest cudownie, one giną w morzu nieszczęść, którymi się otaczamy. To taki swoisty masochizm z naszej strony. I ja nie piszę, że mamy sobie wmawiać, że jest dobrze i wspaniale, kiedy nie jest (Gawit). Ja myślę, że wiecie o co mi chodzi i że zostanę dobrze zrozumiana, bo wierzcie mi, że naprawdę nie chciałam nikogo urazić ( choć czasem pisząc można to zrobić, za co z góry przepraszam), ale piszę to tak dla przemyślenia. Jeśli moje zdanie wydaje się Wam kontrowersyjne i się z nim nie zgadzacie to może nie odpowiadajcie na forum, tylko zignorujcie... ok? Co by nie zrobiło się znowu gorąco i niepotrzebne dyskusje... na które przecież nie mamy siły ani ochoty. Ewentualnie jak już ktoś nie może wytrzymać to na maila niech mi przyśle, jakoś przełknę krytykę. A może się okaże, że faktycznie tutaj nie pasuję i już. Sama nie wiem, czy dobrze robię że to wysyłam, ale już jest i trudno. I jeszcze słówko do naszych ciężarówek, to że im \"\"się stało\"\" to nie znaczy, że Wam też. Nikt nie zna swojego losu i wszystko się może zdarzyć, nawet to że za kilka miesięcy będziecie tulić swoje Skarby do snu... w co wydaje mi się, że nie potraficie uwierzyć. Tak naprawdę może być. Uwierzcie w to!!!!! Ja wierzę. I się nie dam, choć w koło tyle smutku i nieszczęścia. Pozdrawiam kobietki, piękny dzień dziś i to mnie nawet cieszy chwilami...a Matysia... też pewnie się cieszy razem ze mną. Moje Słoneczko Kochane
  19. Jeszcze raz bo wyraz wypadł ...A czas płynie jakby nigdy nic głośno liczy moje łzy w jego ręce oddam się...
  20. ...A czas płynie jakby nigdy nic głośno liczy moje łzy w ręce oddam się...
  21. Wypowiadam swoje zdanie można sie z nim zgodzic lub nie:o Ewa Dalczego pozwalacie ludziom tak siebie ranić, grzecznie acz stanowczo powiedziałabym owej koleżance, że bardzo się cieszę z jej ciąży, ale rozmawianie sprawia mi ból i jeśliby mogła to prosiłabym aby nie poruszała tego tematu przy mnie. Z całym szacunkiem dla rozwijającego się dzidziusia. Nie mam siły tego słuchać. Je też mam w pracy koleżankę, która obecnie jest w 10 tyg. Równo rok temu to ja chodziłam w ciąży. Ona ma termin na początek listopada. I osobiscie nie powiedziała mi, że jest w ciąży, nie miała odwagi, powiedziała mojej mamie(razem pracujemy) Obecnie to ja do niej podchodzę i rozmawiam kiedy mam siły i chęci. I tak mi jest dobrze. A jej to nie powinno robić różnicy. I pewnie nie robi. Myślę, że wręcz czuje się niezręcznie kiedy się widzimy. Sama nie wiem, ale nie uważam żeby moje zachowanie było niegrzeczne czy niestosowne. A mi taki układ bardzo ułatwia funkcjonowanie w tym jakże zadziwiającym świecie, pełnym sprzeczności i niedorzeczności.
  22. Gawit wiedz że choć piszę dalej o nas, o naszych zmartwieniach i to pieruńskie życie toczy sie dalej, jak gdyby nigdy nic, to myślami jestem z Tobą. Twoja tragedia na zawsze pozostanie w tym forum i na zawsze w pewnym stopniu je oraz nas zmieni.
  23. Lidka tak jak mówiłam dziwne te testy i niepotrzebne zmartwienia powodują, choć pomagają też zajść w ciążę. Ja bym się nimi nie przejmowała choć niepokojące to może być, że nadal wskazują owulację. Przyczyn może być wiele, od wadliwych testów począwszy na bisowe owulacji skończywszy. Najgorszy scenariusz to zaburzenia hormonalne. I bądz tu madra. Więc rób jak uważasz, może zadzwonisz do gina i on Ci coś poradzi. Albo napisz może na jakies forum np starania, czy cos takiego i może coś powiedzą. One tam pewnie bardziej doświadczone są i zwariowane na tym punkcie. Ja bym olała te testy na twoim miejscu. Choć sama sobie zrobie tak z ciekawości :)
×