

Anna In
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Anna In
-
a my się wcale nie głodzimy:) Ale tym niemniej dziękujemy za radę:)
-
mało węgli mają owoce jagodowe, ale to nie ten sezon. Może pokusisz się o jakąś mrożonkę ze słodzikiem? Jesteś wciąż na Atkinsie?
-
Uczucie chłodu u mnie i tak jest bardzo wyraźne, co do peelingu - nie mam EVELINE tylko jakieś mydełka mama mi kupiła na gwiazdkę (mają dość krwiożerczy peeling - wychodzę z wanny cała czerwona, jak po jakimś linczu), ale tak samo mnie mrozi.
-
Hej, Lilka, dzięki za patent:) Chętnie bym spróbowała, tylko nie wiem, gdzie się takie kropelki kupuje... Poradziłabyś mi, gdzie się udać?
-
a te ćwiczenia przejrzałam, to dobre ćwiczenia, dużo rozciągania mięśni, tylko z przysiadami bym uważała. to dobre na pośladki, ale trzeba stosować z umiarem, aby nam się buły nie zrobiły. Im mniejsze obciążenie tym lepiej dla stawów
-
Mam już Nolinko te ćwiczenia, nawet sobie podrukowałam. Nie sądze, aby Ci zaszkodziły, ale na nogi ćwicz co drugi dzień, nie codziennie, bo się umięśnią - i koniecznie rozciągaj mięśnie. Hmmm, muszę faktycznie tam zajrzeć, poszperać, cos dla nas wysupłamy:). Co do brzuszka - moja rada. Kiedy robisz skłon, rób wydech i napinając brzuch wciągaj go jak możesz najbardziej. Powinnaś przy tym poczuć takie \"spięcie\". Na koniec każdej serii warto zrobić przytrzymanie w skłonie kilkanaście sekund
-
ha, ha Mysiu, jak też sie przyznam, że nie zakumałam, o co chodzi:)
-
Nolinko, nie za dużo peelingów? Sądzę że raz, ewentualnie 2 razy w tygodniu starczy. Skóra jednak musi sie zregenerować:) Fajnie, że mamy te same problemy: jakoś raźniej A na masywne uda lepiej nie ćwiczyć jakoś strasznie, bo można sobie nabudować tkankę mięśniową. Lepiej rozciągać, rozciągać, no i 2-3 razy w tygodniu jakieś cardio:) - bynajmniej tak ni powiedziala moja ulubiona trenerka w moim fitness clubie
-
Mysiulajdo! A jak z tym peelingiem? Podaj przepis proszę...
-
Hej dziewczęta, Mysiulajdo! Pracki nawet dużo, ale spokojnie się wyrabiam. Najgorsze, że znów wszamałam kanapki. Dobrze, ze dziś idę poćwiczyć z pilkami, to spalę kanapki, a do końca dnia muszę uważać z węglami (i z kaloriami). Przychodzi tu taki jeden z firmy cateringowej i wpycha kanapki. Mi wepchnął jakieś fitness, ale i tak czuję się ciężka, jak bawół. Buuu, to po to jogurty odtłuszczone jadam, żeby sie kanapkami futrować.... niedoczekanie. Wywalę go następnym razem. Nolinko, witaj, my się na Atkinsie chyba już spotkałyśmy, prawda? Ta 1969 - powinnaś się skonsultować z lekarzem, co ci wolno ćwiczyć, może basen? Nie przeciąża stawów. Tylko lepiej z lekarzem obgadać.
-
Nie powinno jeść po godzinie 18. Jeżeli się nie uda dotrzymać, to najlepiej zjeść coś lekkostrawnego i nie później, niż 2 godziny przed zaśnięciem.
-
Dziewczyny, nie wytrzymałam i na kolację (o 20!!!!!!!) zjadłam 2 kromki razowego chleba z szynką i majonezem. Byłam na siebie wściekła, ale to było silniejsze ode mnie. W związku z tym dzisiaj ostro biorę się za dietę. Rano zważyłam się i zmierzyłam. Ważę 61,5 kilo, w bioderkach 98, talia 72, udo 58. Ja mi się uda zjechać do 95 cm w pupie, to będę mieć tyle, co w 20 roku życia. Sądzę, że to jakieś 3-4 kilo, więc może to potrwać. Obym tylko nie szalała, jak wczoraj. Od marca planuję wykupić droższy karnet i chodzić jeszcze na trening cardio na siłownię, a jak się pogoda poprawi - na bieżnię, na stadion.
-
Ja też schudłam w ciąży, w ogóle mi się jeść nie chciało przez pierwsze miesiące, ale później zaczełam dużo tyć (głównie woda) i tak dojechałam do 80 kg. Po ciąży waga spadła, ale wymiary nie. Przed ciążą dużo ćwiczyłam i kilogramy mi się inaczej rozkladały, więc mimo spadku wagi wymiary poszły o 5 cm do przodu. I tak od prawie 4 lat z nimi walczę. Obecni jestem chyba najbliżej sukcesu od tych kilku lat. To mnie motywuje. Zresztą w tym roku kończę 30 lat i muszę się za siebie wziąć.
-
Hej, dziewczęta. Spadło mi 0,5 kg. Nareszcie, bo myślalam, że to 62,5 będę dzwigać do u....nej śmierci. Cieszę sie bardzo. Teraz więc wazę w piżamie 62 kilo i ani ułamka więcej. Nie ważyłam się z tydzień, bo mój ślubny nie wytrzymał psychicznie i schował wagę do wersalki (śpi na niej). Podlec :) No to zjadłam 2 wafelki corn flakes i jest mi w związku z tym błogo. Na obiadek mam szpinak z twarogiem chudym, tymiankiem + garsc makaronu. Polecam. Niskokaloryczne, sycące i smaczne. Wczoraj też tym się zapychałam. Na kolację wypiłam piwko. A co... Bilans kaloryczny w okolicach tysiąca - z tego 250 na piwo, z 300 na obiad i 350 na śniadanko + 100-150 pasek czekolady. Co do przekąsek... Znowu odkrywam śledzie w occie i kapustę kiszoną. Mąż się smieje, że gdyby nie pewne niezaprzeczalne fakty, myślałby że w ciąży jestem. A ja doczytałam się, że i jedno i drugie wspomaga odchudzanie. Pozdrawiam
-
Hej, kształtku, ja tu wciąż zaglądam :) Dobrze masz, że facet Ci mówi miłe rzeczy. Z mojego to trzeba na siłę wyciągać, a i te komplementy wyciągnięte na siłę są kalibru ruskiego czołgu typu "no, lepiej wyglądasz, nawet brzuch ci tak nie wisi" albo "fajnie, że ćwiczysz, nie masz już takiego gąbczastego tyłka", albo "ładnie wydlądasz, tylko straszny pryszcz ci wyskoczył, o matko jaki wielki" :)
-
Zuzanko kochana trzymaj się, ja to przeszłam. Okropieństwo!! przytulam mocno!!
-
heja! Ja dzisiaj po pierwszym fitnessie. Ciągną mnie mięśnie. Pomimo, że nie chudnę jakoś strasznie, waga wskazuje 62 z haczykiem, zmierzylam się wczoraj. Przez 2 tygodnie wymiary mi spadly o pól centymetra wszędzie. Dobre i to, mam czas. Cieszę się, że tendencja jest prawidlowa. Dzisiaj pozwolę sobie na Gołąbki, pychota. O 19,30 mam shape, spalę obiad przynajmniej Pozdrawiam