grudniowa mama 06
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez grudniowa mama 06
-
Już mi się humor poprawił ;)
-
Kasiula - codziennie sobie powtarzam, że to kiedyś minie i to chyba jedyna rzecz, jaka mnie powstrzymuje od szaleństwa. A dziś obejrzę sobie Szymona, może humor mi się poprawi. Wszystkie tak pięknie piszecie o swoich dzieciach, że gołymi oczami widac, jak bardzo je kochacie i jak bardzo one są dla Was ważne, a ja mam wrażenie, że nie zasługuję na moje zdrowe, piękne i marudzące dziecko.
-
Katar zaś wrócił , ale co się dziwic - Mikołaj dostaje kolejną partię zastrzyków, co chwilę bierze do buzi zabawki Zuzi, potem daje jej do polizania, no i masz babo placek. Musiałabym ich rozdzielic, a to jest niemożliwe. Spac nie umie przez zatkany nos, czyszczenie gruszką nic nie daje, bo tak przy tym płacze, że katar powstaje natychmiast. Mam nadzieję, że nic się z tego nie rozwinie. Jak dostanę czerwoną kartkę za zrzędzenie, to się nawet nie zdziwię. Z pozytywów - dziś nastąpił ten wyczekiwany dzień, gdy zobaczyliśmy pierwsze smaodzielne 3 kroki Zuzi, potem były następne i tak kilka razy próbowała, więc na pewno mi się nie przywidziało (po pierwszym razie tak właśnie pomyślalam, że pewnie mi się przywidziało i widzę to, co chciałabym widziec) P.S. Mąż rozłożył deskę do prasowania ;)
-
Kasiula, to pięknie Ci synek usnął. Moja córka przy kąpieli jest najbardziej aktywna w ciągu całego dnia, skupia całą energię i krzyczy ile tylko sił w płucach :(. Od 2 miesięcy nie możemy jej spokojnie wykąpac, droga przez mękę. I ubranie pampersa też graniczy z cudem, przy grubszej sprawie angaż mają 2 osoby. Zastanawiam się czasami, ile jest takich dzieci wśród grudniowych maluchów jak moje. Tak bym chciała ją pochwalic, że grzeczna była, że ładnie je, że coś tam coś tam, a tu klapa. Płacze z częstotliwością jeden raz na minutę, nie mogę jej np posadzic na ziemię, żeby ubrac kurtkę, bo wrzask, jak je, to wrzask, ubiera się - wrzask, kąpiel - koniec świata, spacer we wózku to samo, nie mówiąc o podróży samochodem. Jestem do niczego, bo w ogóle sobie z nią nie radzę i coraz częściej mam poczucie, że macierzyństwo mnie nie cieszy. Wstyd mi za te myśli, ale tak jest :(. Jak zdarza się lepszy dzień, to oddałabym jej wszystko, czuję tę miłosc do niej prawie jak fizyczny dotyk, ale jak wraca \"normalnośc\", to wpadam w panikę i przygnębienie, że jestem beznadziejna, że nie mam cierpliwości i siły. Czemu tak się dzieje??? Podły nastrój mam dziś, który zresztą nienajlepiej się zaczął. Mąż uśpił małą i chrapie razem z nią, zamiast szykowac sobie na jutro ubranie do pracy i resztę rzeczy , a obiecał...
-
Zaszło małe nieporozumienie. Po pierwszym Twoim poście myślałam, że faktycznie uznałaś, że Cesia jest podobna do Offki (i tak chyba faktycznie myślałaś), więc napisałam, że moim zdaniem do drugiej Agatki. Po Twoim drugim poście myślałam, że zażartowałaś z tą Offką, bo podobieństwo do Agatki od malwinki jest duże, a ja wyszłam na idiotkę dając się nabrac. Nie chciałam robic sobie żadnych żartów i wychodzic na jędzę tym bardziej ;). Tak napisałam, że nie wiem, czy ktoś zrozumie, o co mi biega :O
-
Asiu - nabrałam się :D
-
Aniu Lubon - szybkiego powrotu do normalności, mam nadzieję, że ospa szybko minie. Brrr, nie zazdroszczę. Asiu - wydaje mi się, że chodziło o Agatkę z Brighton ;)
-
miało byc NIE przemęczaj się
-
PO chyba wygrała
-
Agu - gratuluję zostania ciocią. Dobrze, że już po wszystkim. Duża jest Twoja siostrzenica, jakoś nie umiem sobie wyobrazic rodzenia 4,5-kilogramowego dzidziusia, naprawdę ogromny wysiłek. Siostra spisała się na medal, tylko szkoda, że musiała tak cierpiec :(. I Aguś dbaj o siebie i przemęczaj się. Czekamy na fotki. Blondynki ========== Kasia - KPZDM Ania - Anna11 agu.o mamcia25 Szatynki ========== Iw Kasia - Kasiula jusiek5 renika adda 33 grudniowa mama 06 A ja się dziś posprzeczałam z mężem, tzn nawtykałam mu, bo codziennie wieczorem mu mówię: naszykuj sobie wszystko do pracy na jutro, on mi odpowiada: za chwilę i często kończy się na tym, że rano wszystkiego szuka, prasuje, grzebie po półkach i budzi małą :(. Wściekłam się dziś o to i humor mam adekwatny dopogody.
-
Renatko :) :D
-
nie no, dlaczego???
-
Chyba nowa strona niedaleko ?
-
Renatko - pomysł na tort super, może kiedyś wypróbuję :)
-
Iwonko, dziękuję za piosenki. Już ściągnęłam. Co do dziewczyn - nie mam nic przeciwko nowym członkiniom TBD ;) Dołączam do grudniowych marzeń Filipki - żeby już chodziła i mówiła choc po swojemu ;) Może ja też się zmobilizuję w listopadzie do odwiedzin u ginekologa? Piję drugą kawkę i zamiast obiadku wcinam czekoladę kawową :O. Chętnie bym wypiła i trzecią, ale się powstrzymam, bo spac w nocy nie mogę. Za godzinę jadę do endokrynologa, a potem też mam gości. Mieszkamy tu już prawie 8 miesicy, a prócz mojego taty nikt u nas jeszcze nie był. Dziś odwiedzą nas po raz pierwszy :D. Jedziemy potem z nimi, bo chcemy jutro iśc na głosowanie. Udanej soboty i niedzieli. Zajrzę pewnie jutro wieczorem.
-
nie byłam, bo wybieram się jak sójka za morze no i nie wiem, na kogo się w końcu zdecydowac: Lasatowicz (ma ciężką rękę do L4 w ciąży), Niemcewicz (dobry specjalista, ale gbur ;) ) czy pani dr Kawulok (pod kątem ewentualnego przyszłego porodu w Esculapie, to zzo mnie kusi ;)) osiołkowi w żłoby dano :D
-
Kasiu, przypuszczam, że lekarka miała na myśli to, żebyś przyszła po pierwszej miesiączce, która przeważnia pojawia się wtedy, gdy kończymy karmic.
-
Gryzelko, to forum to na szczęście nie rewia mody idealnie wygladających mamuś, każda z nas ma jakieś kompleksy i zawsze znajdzie coś, co chciałaby zmienic. Ważne, żeby miec do siebie dystans, a Ty go masz, a poza tym ten sympatyczny uśmiech i duuużo dobrych i serdecznych słów pod adresem innych to Twoja wizytówka. Masz z czego byc dumną, a mąż ma o kogo byc zazdrosnym.
-
Gryzelko - miło Cię poznac :). Masz wspaniałą rodzinkę, tylko co robi ten gips na ręce synka? ;)
-
Jolu, jednak idziesz na to wesele?
-
Ja nie robiłam cytologii, wybieram się jak sójka za morze :O. Jolu, dojechałam, aczkolwiek dużo nie brakowało ;), na stronie 385 urodziłam ;)
-
Iwonko, odrobina zazdrosci mu nie zaszkodzi ;). A makijaż faktycznie był piękny. Tylko powiedz nam, gdzie Ty sie kochana wtedy szlajałaś, no gdzie?
-
Filipko, wiem, że codzienne odkurzanie rozwiązałoby znacznie problem sierści, ale musialabym coś zrobic w tym czasie z teściową. Nie wiem, czy zrozumiecie o co mi chodzi, nie chcę tu oczerniac mojej teściowej i pisac o niej źle, bo zła nie jest, ale ma inne zasady niż ja, żyje po swojemu i ma do tego prawo, w końcu to jej dom, a ja jestem tu tylko chwilowym lokatorem i muszę dostosowac się do zasad tego domu. W swoim domu mogłam sprzątac, kiedy chcialam, nawet 2 razy dziennie i nikomu to nie przeszkadzało. Teściowa odkąd tylko pamiętam, odkurza raz, góra dwa w tygodniu. Ma taki wielki odkurzacz na wodę, ciężki, nieporęczny i żeby go popodłączac, to trzeba z 15 minut przy nim pogmerac. Musiałoby nie byc teściowej z godzinę, żebym zdążyła się uwinąc z odkurzaniem. NIE CHCĘ, żeby pomyślała, że uważam, że w jej domu jest brudno czy coś w tym rodzaju, a pewnie tak by się stało, gdyby mnie codziennie z tym odkurzaczem widziała :(. Jak jej nie ma, to biorę taką szczotkę do sierści psa i tą szczotką próbuję w tym krótkim czasie nieobecności wyczesac te cholerne włosy, ale efekt nie zawsze jest zadowalający :O.
-
Mam dziś dzień na sentymenty. Przeczytałam trochę swojego elektronicznego pamiętnika sprzed 10 lat i chciałabym znaleźc czas na to, żeby przeczytac ten topik od początku jeszcze raz. Wiem, że to nierealne, ale podumac można. Dziś cofnęłam się do 17 grudnia, gdy pierwszy raz odważyłam się tu odezwac. Dzięki Mai wybrałam się w końcu do szpitala, a tak się zapierałam, że nie pojadę, że to nie to ;). Jak przeczytałam o tych swoich skurczach, to normalnie aż mi ciarki przeszły ze strachu, chyba bardziej się przestraszyłam niż wtedy. Cieszę się, że tamten okres już daleko za mną, ale wciąż nie jest łatwo, Zuzia nie odpuszcza.
-
Byłam dziś rano w mieście, Zuza jak do rany przyłóż (tak twierdzi babcia), tylko przyjechałam - diabełek. Nie zaszczepiłam sie, bo musi upłynąc 7 dni od antybiotyku . Tylko zmarzłam - jak ja nie cierpię zimy i lepiej, żeby śnieg mi się tu na oczy nie pokazywał . Mamcia - opis Twojego kundelka jest powalający :D. A co do zwierzątek w domu, to mówię im stanowcze NIE. Jako dziecko strasznie chciałam miec psa, ale rodzice nie pozwalali, dziś się temu nie dziwię, ale wtedy to była dla mnie tragedia. Psów (obcych) się boję, a za kotami nie przepadam, odkąd kotka mojej babci okociła się w łóżeczku dla moich lalek, do dziś pamiętam ten \"zapach\" :(. Moja teściowa ma 3 ! psy, jeden kawaler przy budzie (fałszywy, nawet teściowa mu nie wierzy) i 2 suki w domu. Teraz obie miały \"babskie dni\" i tak się zachowywały, że na samą myśl mi niedobrze. Wiem, że to natura, ale mnie odpycha. Poza tym wszędzie jest pelno sierści, której nie nadążamy sprzątac, przez co muszę bardzo pilnowac zuzy, jak coś je, bo chwila nieuwagi i już szura chrupką po dywanie a potem do buzi z włochami. Nie mam nic przeciwko zwierzętom, ale nie w moim domu. Ale gest Iw godny poszanowania, naprawdę podziwiam. Nocnik mamy, stoi sobie w łazience i czeka na lepsze czasy :)