Zmysłowa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Zmysłowa
-
A nie mówiłam ... wiosna każdego z nas dopadnie :-) Ever, Gregor bardzo się cieszę :-) Trzymam za Was kciuki :-) No i oczywiście czekamy na wieści od Was :-) Jak miło poczytać, że ludziom się układa :-) I pozdrówcie ode mnie te wszystkie piękne widoki, które póki co mogę tylko pooglądać na zdjęciach w folderach :-) Życze wszystkim dobrej nocy :-)
-
Jesteśmy :) Życzę wszystkim spokojnej nocy :)
-
Pisanych jajeczek, wierzbowych bazieczek, kiełbasy święconej, dużo chrzanu do niej, baby polukrzonej, kukiełki plecionej, Zmartwychwstania w duszy i wiosny po uszy z okazji Świąt Wielkiej Nocy życzyę Wam ja ... Zmysłowa :)
-
Ever 31 Dobrze Cię słuchy doszły :-) Cieszę się, że odnalazłaś wskazówki, które pomogły Ci ruszyć przed siebie w nieznane :-) Żadna w tym moja zasługa ... pomóc sobie może tylko ten, kto sam tego chce :-) Ściskam Was wszystkich cieplo i życzę spokojnej nocy i miłych snów :-) ... chyba czas spać.
-
Gregor :) Znów mnie zawstydzasz choć nie przeczę, ze to miłe :) Nie uważam sie za psychologa, ale jak już wcześniej pisałam jeśli to co pisze i to co przeżyłam komuś pomaga to dla mnie wielkie szczęście :) Estersete Może gdybyś wylała żale zalegające Ci w duszy w towarzystwie przy okazji jakiejś imprezki to moze by ich to rzeczywiście nie obeszło, ale napisałaś to w miejscu gdzie kazdy z nas wie co to znaczy być samotnym choć nie będąc samemu, cierpieć choc nikt Cie nie rozumie, każdy z nas był bądź jest samotny i w tym miejscu bądż pewna, że zawsze Cię wysłuchamy i odpowiemy. Czasem tak w życiu bywa, że trafiamy na niewlasciwe osoby, ale kazda z nich coś wnosi do naszego życia,czegoś nas uczy ... a po każdym rostaniu i złych doznaniach stajemy sie silniejsi, bo to co nas nie zabija to nas wzmacnia. Choć ta stara prawda zazwyczaj dociera do nas z opoźnieniem. Nigdy nie wiesz gdzie spotka Cię Twoje prawdziwe szczęscie a poki co obserwuj, żyj i nie poddawaj sie a los sam pokieruje Tobą w odpowiednie miejsce i czas. Czasem wydaje nam sie, że gdy kończy się związek (nawet gdy był dla nas toksyczny) to kończy się wszystko i nie mamy po co żyć a tak naprawdę to gdy coś sie kończy to po to by mogło zacząć się coś nowego ... lepszego dla nas. Ostatnio w telewizji usłyszałam bardzo mądre słowa (aż dziw, że takie mysli można tam usłyszeć ;-) ) Ktoś powiedział, że samotność nie zaczyna sie wtedy gdy odchodza od nas ludzie ale wtedy gdy my odchodzimy od nich. I coś w tym jest. Największą samotność czujemy wtedy gdy zranieni zamykamy sie w sobie. To wtedy zostajemy z własną niemocą i samotnością sam na sam. I to własnie wtedy samotność gryzie nas najbardziej. I póki sie z nia nie pogodzimy i nie otworzymy na ludzi i na to co niesie nam los nigdy nie zaznamy szczścia i spokoju. Wkrotce wróci wiosna i wleje w nasze serca nowa nadzieję. Na tym forum gdy zaczniecie cztać od poczatku było wiele samotnych osób. Minęło kilka lat i większość z nich jest szczśliwa u boku wspaniałych i troskliwych partnerów. Zatem uwierzcie, że to jest możliwe :-) Wiara czyni cuda, nawet jeśli w to nie wierzycie. Dowody są tu, na tym forum w postaci naszych historii :-) Życzę wszystkim dobrej nocy i kolorowych snów :-)
-
Alex :-) Ciesze się z Twojego błogosławionego stanu :-) Mam nadzieję, że oboje czujecie się dobrze. Czy już wiadomo czy to syn czy córka? Zawsze sprawy dotyczące dziecka po rozstaniu rodziców są trudne. Przykro mi, że ona nie rozumie, iż takim zachowaniem krzywdzi syna i że to moze zostawić przykre skutki w przyszłości. Oby ta sytuacja jak najszybciej dobrze sie dla Was skończyła. Stres w Twoim stanie nie jest wskazany. Gregor tak to już jest gdy nasze życie się sypie. Nawet jeśli nie do końca było ono satysfakcjonujące to i tak boli gdy coś sie kończy. Trudno jest nam się z tym pogodzić i odnaleźć w nowej sytuacji. Jeszcze nie raz będą dopadać Cię doły. Będziesz miał gorsze i lepsze dni ale z czasem wspomnienia zaczną blednąc a z nimi ból, który co raz słabiej bedzie Ci dokuczał. Życie po rozstaniu nie jest łatwe. Wracasz do pustego mieszkania, samotność wyglada z każdego kąta. Miejsca, sytuacje przypominaja Ci o niej, ale to minie ... zobaczysz, nawet jesli teraz w to nie wierzysz. Organizm bedzie przybierał rożne formy obronne od łez po zamknięcie się w sobie. To po prostu trzeba przeżyć. A gdy sie już z tym pogodzić szczęście samo Cię znajdzie :-) Zatem czas przygotować się do wiosny :-) Życze wszystkim spokojnej nocy i miłych snów :)
-
Jakaja-sama Jesteś jeszcze młoda kobietą, która jest bogatsza w wiarę w innych ludzi, bo (mam przynajmniej taką nadzieje, bo o tym nie piszesz) nie zostałaś tak zraniona jak wiekszośc z nas tutaj. Uwierz mi, że wolałabym być sama niż przeżyć to co przeżyłam, bo do tej pory mam wewnętrzny strach przed ludźmi, przed mężczyznami i przed życiem. Każdego dnia ucze sie wyciszać te negatywne uczucia. Ty masz czystą kartę a los splata drogi bratnich dusz w najmniej oczekiwanym momencie. Uwierz w siebie, noś głowę wysoko (tylko nosa nie zadzieraj ;) ), ciesz się każdym dniem a szczęście samo Cię znajdzie. Jedni znajdują spełnienie w wieku 20 lat inni w wieku 35 :) na to nie ma reguł. Pamiętaj jednak, że nie ważne kiedy rozkwitnie Twój świat, ważne, że rozkwitnie i warto na to zaczekać :-) Póki co otwórz się na świat i nie szukaj na siłę faceta, on sam Cię znajdzie :-) zobaczysz :) wtedy kiedy się tego będziesz najmniej spodziewać. Gregor zawstydzasz mnie :) ale cieszę sie, że mogłam Ci pomóc :)
-
Gregor Wiosnę już czuć w powietrzu a życia naprawdę szkoda na smutki :-) Jesteś teraz w pięknym kraju. Same widoki rozciągające sie na horyzoncie powinny napawać Cię pozytywnie. I pamiętaj, że nigdy nie wiesz czym zaskoczy Cię świat jutro i za którym rogiem wpadniesz na swoją bratnią duszę :-) Cieszę się, że to co Ci napisałam choc troszkę ukoiło Twoje skołatane serce :) Będzie dobrze, zobaczysz :-) Ama 28 Zawstydzasz mnie :) Jaka tam mądra ze mnie kobieta ... po prostu życie mnie nie oszczędziło i nauczyło pokory a jeśli z tego może skorzystać ktoś jeszcze to dla mnie największa radość. Nie ma nic gorszego jak bycie samemu w trudnej chwili gdy nagle wszystko sie sypie i jedyne co czujemy to uczucie bezsilności. I dlatego piękne sa takie miejsca jak to gdzie spotykają sie ludzie rozumiejący rozterki innych. Pozdrawiam Wszystkich ciepło wieczorową porą :)
-
Masz rację Gregor :) Byle do wiosny ... ta zima wyciąga ze mnie wszystkie siły witalne. Za każdy wybór przychodzi nam w życiu zapłacić. Ona za swój też zapłaci i niech to będzie jej pokuta ... świadomość, że być może straciła coś wartościowego. A Ty nie rozpaczaj tylko otwórz sie na to co niesie każdy kolejny dzień :) Daleko Cię życie zaniosło od naszej pięknej ojczyzny ;-) ... Milej i spokojnej podróży.
-
Gregorze Ciężko jednoznacznie postawić diagnozę. Z jednej strony występuje sytuacja, którą opisałam powyżej tzn. kobiety odchodzące do innych, bo związek, w którym były nie spełnił ich oczekiwań ... (czytaj: mężczyzna nie potrafili zaryzykować by kobieta widziała, że sie starają, że chcą by ich życie ... wspólne życie ... zmierzało w tym samym kierunku. Z drugiej zaś strony są kobiety, kótre mimo iż potrzebują męskiego ramienia nie są gotowe na powżny związek. I pewnie na taką jednostkę trafiłeś. Poki nie było zbyt poważnie wszystko było w porządku, ale gdy zacząłeś pokazywać, że Ci zależy i przyszłość wiążesz własnie z nia wycofała sie na z góry upatrzoną pozycję tj.: do gościa, przy którym może sie wyszaleć. Nie ważne kim jest, ważne, że jest i może się na nim wesprzeć a jednocześnie dobrze sie bawić bez zbędnych zobowiązań. Z tego co zrozumiałam z Twoich wypowiedzi to Twoja Kobieta nie była gotowa na poważny związek a jesli tak to lepiej, ze odeszła teraz niż gdy sprawy zaszłyby za daleko. Wtedy cierpiałbyś jeszcze bardziej. Pamiętaj jednak, że to co nas nie zabije to nas wzmocni. Nie można sie załamać, bo można przegapić coś wartościowego. Kiedyś tu napisałam, że gdy coś się kończy to po to by mogło zacząć sie coś lepszego nawet gdy w krytycznym momencie w to nie wierzymy. I nadal tak uważam. Zobaczysz ... z nieszczęśliwej miłości można sie wyleczyć. Coś o tym wiem ... Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, ze imprezka sie udała :)
-
Witajcie moi mili :) ależ pustki ... gdzie to towarzystwo popijające wieczorami na forum kadarkę :) stare dzieje :) Tak się zastanawiałam nad ostatnim wątkiem, kóry pojawił sie w Waszych (męskich) wypowiedziach ... mianowicie kobiet, które odchodzą do innych (przyjmijmy umownie) gburów i prostaków. Choć jak powszechnie wiadomo każda osoba zajmująca nasze miejsce w naszych oczach będzie gorsza i nie godna naszej ukochanej/ukochanego, ale nie o tym chciałam. Każdy kij ma dwa końce ... na jednym końcu jesteście Wy mężczyźni porzuceni, cierpiący z drugiej zaś kobiety, które odchodzą do innych ww. gburów i prostaków. A może to wynik tego, że i kota można zagłaskać na śmierć. Może te kobiety odchodzą bo oczekują czegoś więcej niż tylko patrzenia im głęboko w oczy i wyznawania miłości. To z czasem zaczyna ciążyć. Partnerstwo i związek to nie tylko wieczne głaskanie się i wyznawanie uczuć. Poza uczuciami jest też szare, zwykłe życie gdzie trzeba podejmowac decyzje i ryzyko. My kobiety kochamy kwiaty, ale też lubimy czasem dostać klapsa. Potrzebujemy facetów, którzy będą dotrzymywali nam kroku w życiu, którzy będą dążyli do celów wspólnie postawionych. Facet, który będzie sie zbyt długo zastanawiał i zwlekał z podjęciem decyzji kluczowych dla związku w końcu zostanie skreslony, bo jak długo można go ciągnać za uszy za sobą. Jeśli dwójka ludzi nie patrzy w jednym kierunku to gdzie tu sens i logika? Nie wiem czy mnie dobrze zrozumiecie i czy udało mi sie uchwycić czytelnie istotę sprawy. Chciałam powiedzieć, że facet prócz tego, że będzie miły, sympatyczny, pachnący i kochający musi też być facetem z jajmi, który będzie potrafił być dla kobiety partnerem i razem z nia będzie dążył do spełnienia wspólnych celów i marzeń. A jeśli takowych nie mają i nie patrzą w jednym kierunku to taki związek nie ma szans przetrwania na dłuższa metę. Biegnący I nie mam na myśli tego, że masz rzucić teraz, natychmiast, już wszystkiego i wyjechac do swojej ukochanej. Czasem potrzeba czasu by wszystko poukładac, ale niech ona widzi, że chcesz, że jakoś to wszystko pchasz do przodu by w perspektywie czasu być z nią na dobre i na złe. Ja w takim związku żyje już trzy lata i szczerze mówiąc zaczynam być tym wszystkim zmęczona ... na szczęście on w porę to zauważyl i jakoś to wszystko zaczyna układac byśmy juz mogli patrzeć w jednym kierunku z jednej perspektywy ;) pewnie, ze nie jest to łatwe i nie stanie się to pewnie w ciągu miesiąca czy dwóch, ale widzę, że chce i że robi wszystko żeby to poukladać i dlatego spokojnie czekam. Nie ma prostych rozwiązań i jeśli Twoja Ukochana naprawdę Cię kocha to ten rok poczeka :) ja czekam juz trzy :) Oczywiście to działa tez i w drugą stronę ... w końcu my kobiety nie mamy przecież wyłączności na rozwalanie związków :) Wy mężczyźni też zostawiacie kobiety, które kochaja Was do utraty tchu, bo nie do końca spełniają Wasze oczekiwania ... czyż nie? Może cierpienie z miłości jest z góry wpisane w nasze życiorysy żebyśmy mogli nauczyć jak sznować i cieszyć sie z tego co w końcu da nam los ... Trzeba otworzyć wiele drzwi by w końcu trafić na pokój, w którym będziemy czuś się jak w domu ;) Pozdrawiam stałych, starych i nowych bywalców tego topiku :)
-
Dawno mnie tu u Was nie było. Niedługo dorobię sie netu w domu więc będę mogła sie u Was częściej pojawiać :) Biegnący dotknąłeś bardzo delikatnego problemu. Kobiety w pewnym wieku zaczynają sie robić oporne. Znasz mnie juz kilka lat, znasz moją historię (o ile mnie jeszcze pamiętasz). Jestem z moim mężczyzną już prawie 3 lata. Ciągle mieszkamy w różnych miastach i powiem Ci, że ostatnio dotarło do mnie, że jest mi tak dobrze. To było jak uderzenie gromu w jasne niebo. Bardzo chciałam z nim zamieszkać, ale ciągle miał pewne niedokończone sprawy zawodowe i tak sie to ciągło jakiś czas. Po ponad dwóch latach w końcu zamknął pewien etap swojego życia ale miał dwa wyjścia ... albo przenieść sie do mnie i szukac tu pracy co nie byłoby takie łatwe albo zostac tam i mieć ciepłą posadkę. Nie chciałam by rezygnował z tego co dał mu los w tych trudnych czasach, bo wiem, ze gdyby rzucił dla mnie wszystko w końcu kiedyś by mnie za to zninawidził a tego bym nie chciała. I tak wciąż mieszkamy daleko od siebie ale zdałam sobie sprawę z tego, że jest mi tak dobrze, że moja wolnośc i niezależność jest dla mnie ważna. To wynika z tego, że zbyt wiele w życiu przeszłam i nie jest mi juz tak łatwo podjąć ryzyko składając swoje życie w ręce drugiej osoby. Nagle się okazało, ze samotność nie jest taka zła i choć nie przestałam go kochać to jednak obudził sie we mnie samotnik. Może to przez tą cholerna pogodę tak bardzo przygnębiającą. Brak zieleni i słońca jest uciążliwe dla organizmu . Do czego zmierzam ... to prawda życie z kobietami jest trudne. Nasz opór przed zaangażowaniem się wynika z różnych przyczyn. Czasem ze strachu przed tym co będzie a czasem z tego, że przegapiliśmy moment, w którym kobieta jest gotowa podjąć to ryzyko. Dziwne to wszystko. Najpierw sie w samotności szarpiemy a potem zaczynamy jej pragnąć. Gdy jest się samemej przez kilka lat, będąc zdaną tylko na siebie, podejmując decyzje samemej i żyjąc dla siebie, ciężko jest sie przestawić. Najpierw jest zauroczenie, tęsknota za drugim człowiekiem, pragnienie zasypiania i budzenia sie przy nim i gdy juz tego wszystkiego pragniemy do granic wytrzymałości dociera do nas jak bardzo lubimy swoja niezależność :) Daj swojej kobiecie trochę czasu na oswojenie się z sytuacją. Nie naciskaj - po prostu bądź. Przyjdzie wiosna, zrobi się zielono i nasze organizmy znów poczują wiosnę w sercu :) Nikt nie obiecywał, że życie z nami będzie łatwe :) Jesteśmy tylko ludźmi i każdy z nas ma prawo do chwili samotności i refleksji nad sobą. W końcu ważą sie losy naszego życia :) Życie ma wiele odcieni :) nie tylko biel i czerń Alex Pozdrawiam Cie cieplutko. Jak się czujesz? Mam nadzieję, ze wszystko w porządku :) ps/ pozdrawiam wszystkich :) tych którzy mnie pamiętają i tych którzy nie mają pojęcia kim jestem :)
-
Miło, że jeszcze ktoś mnie pamięta. Szczęśliwa słusznie zauważyła, ze nasz topik (tak mogę chyba powiedzieć, bo pojawiłam się zaraz na początku) ma już 3 lata. Ależ ten czas leci. Wiele się przez ten czas zmieniło. Od nieszczęścia do szczęścia :) Czas płynie a problemy wciąż pojawiają się te same. Samotność to dla jednych problem dla innych błogosławieństwo. Na wszystko potrzeba czasu. Któraś z Was napisała, że cierpi po 2-letnim związku już 3 lata. Nie można pozwolić sobie na to by tracić cenny czas, który nam został dany na marnotrawienie go na cierpienia po byłym facecie nawet jeśli był „złoty”. Ja przeżyłam z facetem prawie 10 lat … ba nawet za niego wyszłam i to był największy błąd jaki popełniłam w życiu (a parę by się ich znalazło … zresztą kto się z nas nie myli w wyborach). Facet zabrał mi najlepsze lata młodości, których nikt mi już nie zwróci, ale czy to jest powód do tego by po nim rozpaczać w nieskończoność? Pewnie, że bolało jak cholera. Zawsze mi się wydawało, ze jak wyjdę za swoją wielką miłość to razem się zestarzejemy i będziemy patrzeć jak nasze dzieci zakładają swoje rodziny a tu niespodzianka. Dręczenie psychiczne, zdrada itd., itp. Podjęłam decyzję by odejść, ale to nie było takie łatwe. Nagle ze wszystkim zostałam sama. Jedna pensja i brak dachu nad głową. Nie mogłam się odnaleźć w nowej sytuacji. Nawet próbowałam ratować małżeństwo, które i tak nie miało szansy na powodzenie. Rozwód … niekończący się koszmar, przykrości, które robił mnie i moim bliskim a ja i tak nie potrafiłam go znienawidzić. Po 1,5 roku ulga, uwolniłam się od niego choć tylko pozornie bo wciąż czułam się zaszczuta i zastraszona (zresztą do tej pory zdarza mi się zapomnieć jak się oddycha gdy na ulicy mijam kogoś kto jest do niego podobny). Lęki, obawy i tęsknoty niestety nie chcą zniknąć jak za dotknięciem zaczarowanej różdżki, ale trzeba nad tym pracować i nie poddawać się. Po pierwsze należy sobie uświadomić w czym ten człowiek był tak naprawdę dobry i czego nam najbardziej zabrakło wraz z jego odejściem. I nagle okazuje się, że wcale taki „złoty” to on nie był. W końcu skoro wylewałam przez niego tyle łez to musiał mnie czymś krzywdzić. Zatem jaki z tego wniosek? Skoro mnie krzywdził to, dlaczego mam za nim tęsknić. I na sercu robi się trochę lżej. Jednakże jest jeszcze samotność, która rozsiadła się w naszym życiu. Myślę, że trzeba się z nią oswoić, bo im bardziej się szarpiemy tym bardziej boli. Szukanie w takim okresie kogoś, kto zapełni nam pustkę jest bezsensowne, bo i tak jest skazane na porażkę. Skoro nie potrafimy żyć sami ze sobą to czy potrafimy żyć pod jednym dachem z kimś? Jedni potrzebują więcej inni mnie czasu by strawić zło, które go w życiu spotkało a tylko gdy oczyścimy dusze z żalu, nienawiści, pretensji i łez zapanuje w niej spokój i będziemy gotowi by wpuścić w nasze życie drugą osobę. Każdy z nas ma wzloty i upadki. Szczęście bywa przekorne i im bardziej go szukamy i pragniemy tym bardziej się ono przed nami chowa. Najlepiej chyba nauczyć się żyć własnym życiem a reszta przyjdzie sama w odpowiedniej dla nas chwili – nawet gdy sami w to czasami zaczynamy wątpić. Ja też szamotałam się z bezsilności, samotność gryzła a życie nie chciało się dać z dnia na dzień posprzątać. Na wszystko przychodzi czas. A mężczyzna? Pojawił się sam, gdy przestałam szukać. Wpisał w wyszukiwarkę GG wiek między 25 a 30 lat i wcisnął „wyszukuj” i byłam na pierwszej stronie wyszukanych kontaktów. Zaintrygował go mój opis i odezwał się do mnie. I tak rozmawialiśmy ze sobą prawie codziennie przez pół roku nie wiedząc jak wyglądamy. Po pół roku przyjechał na spotkanie ze mną z pięknym bukietem róż. Zaakceptował moje wady i zalety. W tym roku minęły dwa lata jak jesteśmy razem i nawet odległość 200 km nie jest dla nas problemem. Nigdy nie wiesz kiedy dopadnie Cię Twoje szczęście. Zatem głowa do góry, żeby nie przeoczyć czegoś ważnego :) No to mnie trochę poniosło ;) Życzę wszystkim miłego popołudnia :)
-
Witam wszystkich serdecznie :-) Większość mnie pewnie nie pamięta tak dawno mnie tu nie było. W pracy coraz mniej czasu na cokolwiek a w domu jeszcze się netu nie dorobiłam. Na szczęście mam miłe sąsiadki :) U mnie właściwie po staremu. Mężczyzna nieustająco ten sam. Nie wyszłam za mąż, bo chyba nie jestem gotowa na to by po raz drugi podpisać cyrograf ;) Pewnie w przyszłym roku już mi nie odpuści. Ciągle mieszkamy osobno, ale staramy sie spędzać ze sobą jak najwięcej czasu i docierać się żeby potem nie było szoku termicznego ;) Ciężko jest zaczynać coś od nowa gdy ma się za sobą już jakąś mało przyjemną przeszłość. Przy okazji każdej stresowej sytuacji przypomina nam sie całe zło, które kiedyś nas tłamsiło. Dużo czasu i wody musi upłynąć byśmy zaczęli ufać i cieszyć się tym co mamy :) Babcia zawsze mi powtarzała, że szczęście gdzieś tam na mnie czeka i jak przyjdzie czas samo mnie znajdzie i znalazło :) I Was też znajdzie w najmniej oczekiwanym momencie :) Miło mi sie zrobiło gdy na poprzedniej stronie zobaczyłam wpis osoby, która lubiła czytać moje gryzmoły :) to bardzo miłe, że ktoś jeszcze o mnie pamięta. Człowiek wpada w cały ten wir szarego świata i nawet nie wie kiedy pprzez palce lecą mu dni ... miesiące ... Ale każdego dnia o Was pamiętam :) czasem zaglądam na chwilę, ale niestety czasu zbyt mało żeby skrobnąć choć kilka słów. A co do szczęśliwych końców. Ostatnio zostałam zaproszona na ślub dziewczyny, którą poznałam przez internet. Co prawda na innym forum, ale była niemniej nieszczęśliwa niż my tutaj na początku. Była nieszczęśliwą mężatką, którą mąż sprowadził do roli przedmiotu. I gdy stała na krawędzi jakiś szczęśliwy traf spowodował że nasze drogi choć wirtualne połączyły się. Opowiedziałam jej o moim nieszczęśliwym małżeństwie i o tym jaka długa i ciernista była droga rozstania. Uświadomiłam jej, że to nie koniec i należy nam sie coś więcej od życia.Teraz kilka lat po tym fakcie poprosiła mnie na świadka, bo stwierdziła, że nie wyobraża sobie nikogo innego na tym miejscu tylko mnie, bo to dzięki mnie ma nowe życie i pomyślałam sobie wtedy, że dla takich chwil warto żyć :)) Biegnący ... tak między nami to zdajesz sobie sprawę, że skażone złymi doświadczeniami jesteśmy poniekąd dzięki mężczyznom, którzy są na tyle niezrównoważeni, że sami nie wiedzą czego chcą ... chcą rodziny a jednocześnie wolności ... chcą wierności a jednocześnie nie chcą mieć zobowiązań itd., itp. Ale prawdą jest też to, że im dłuzej żyjemy sami i odnajdujemy sie w swojej samotności tym trudniej nam z tego wszystkiego zrezygnować na rzecz kolejnego związku, w którym znów nic na 100 % nie jest zagwarantowane ... ot samo zycie ... nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Widzę sama po sobie ile czasu i trudu zajęło mi otworzenie się na przykład na Jego pomoc. Wszystko chcę robić sama, bo wydaje mi się ... nie ja to wiem ;) zrobię najlepiej :) I tak na każdym kroku muszę uczyc sie, że nie jestem już sama i jest ktoś na kogo mogę liczyć. Generalnie każdego dnia znów uczę się czegoś nowego o życiu i na szczęście są to doświadczenia pozytywne :) I znów sie rozpisałam. Wybaczcie, ze Was zanudziłam. Życzę Wam dobrej nocy i mam nadzieję, że do przeczytania wkrótce ... szef idzie na urlop ;))
-
Witam Wszystkich serdecznie. Dawno mnie tu nie było i zupełnie straciłam Wasz wątek niemniej jednak mam nadzieję, że jeszcze choc kilkoro z Was mnie pamiętam. Ślę ciepłe pozdrowienia i życzę Wam miłego długiego weekendu a tym, którzy długiego miec nie będą (tak jak ja) życzę spokojnej pracy ;)
-
Witam Wszystkich serdecznie (zarówno tych, którzy mnie jeszcze pamietają jak i tych, którzy nie wiedzą kim jestem). Nawał pracy i obowiązków uniemożliwia mi dość (jak widać) skutecznie możliwość pisania z Wami tutaj i bardzo tego żałuję. Ale cóż takie życie ... podobno trzeba iść z czasem, z postępem i z osiągnięciami ;-). Wszystko wokół gdzieś pędzi, czas przelatuje przez palce. Dopiero zaczynał sie ten rok i nawet nie wiem jak to się stało, ze za kilkadziesiąt godzin sie skończy. U mnie bez zmian. Od prawie dwóch lat (matko jak ten czas leci ;) ) jestem z tym samym facetem. Nadal jesteśmy w rozjazdach, bo On kończy pisać doktorat, który będzie w przyszłym roku bronił. Tak sobie myślimy, że przyszły rok będzie dla Nas przełomowy ... ale jak się coś wyklaruje dam Wam znać. Ktoś stronę wcześniej pytał czy jakieś dzieci są w drodze ... u Nas nie, ale bardzo byśmy chcieli ... pożyjemy ... zobaczymy. Pamietam jak pojawiłam sie tutaj po raz pierwszy ... samotna, zdruzgotana, z życiem przypominającym stertę gruzu. Chwilami myślałam, ze już tak zostanie na wieki. Na szczęście pojawił się On ... zaczepił mnie na gg (to dla tych, których nie urzekła moja historia ;-) i o tym nie wiedzą) duzo czasu mu zajęło by mnie przekonać, ze warto coś zacząć od nowa. W końcu mu sie udało i tak żyjemy sobie szczęśliwie. Powiem Wam jedno ... szczęście przychodzi zawsze wtedy gdy sie go najmniej spodziewamy :-) Z okazji nadchodzącego nowego 2007 roku (to tak na wszelki wypadek gdybym już nie zdażyła do Was wpaść w tym roku) życzę Wam Wszystkim stalym i mniej stałym bywalcom by przyszły rok przyniósł Wam mnóstwo miłych niespodzianek, by przepędził Waszą samotność stawiajac na Waszej drodze kogoś kto ukoi Wasze smutki i sprawi, że życie znów nabierze sensu. I życzę Wam tego czego sami sobie życzycie (o ile te życzenia wyjdą Wam na dobre ;-) ) Pozdrawiam i życzę dobrej nocy ... chyba czas iść w końcu spać.
-
Witajcie Moi Drodzy Nie wiem czy mnie jeszcze pamiętacie, bo dawno tu nie zaglądałam. Ubolewam nad tym, ale niestety szara rzeczywistość wygrywa i co dzień skutecznie zawala mi biurko nowymi papierami do ogarnięcia. Dziś też wpadłam na chwilkę. Chciałam tutaj złożyć najserdeczniejsze życzenia urodzinowe komuś kto swego czasu często tu bywał a teraz nie wiem czy tu zagląda. Hope ma dziś urodziny :-) Nadziejka życze Ci wszystkiego co dla Ciebie najlepsze. Dużo słońca na drodze Twojego życia. Pociechy z synka, zdrowia, wygranej w totka (bo kasy nigdy dość ;) ), jak najwięcej powodów do radości i jak najmniej zmartwień. I życze Ci wszystkiego tego czego sama sobie życzysz a także spełnienia tych marzeń, które wydają sie nieosiągalne :-) Jeszcze raz wszystkiego naj :-) A Was Wszystkich pozdrawiam i ciągle o Was pamietam ? :-)
-
Witam Wszystkich w ten pochmurny ale ciepły dzień :-) Wpadłam się pożegnać .... za kilka minut rozpoczynam 2-tygodniowy urlop ... coś pięknego :-) Jeszcze w to nie mogę uwierzyć :-) Chyba się coś z ciśnieniem dzieje, bo oczy same mi sie zamykają i ciężko skupić myśli na czymś konkretnym. Zatem uważajcie na siebie i do \"usłyszenia\" za dwa piękne tygodnie.
-
Poloniu Z pierwszego postu nie wynikało, że jest to małżeństwo z rozsądku stąd taka a nie inna moja odpowiedź na niego. Jeśli zrobiliście to całą świadomością wynikającą z \"założenia rodziny\" to nie ma sprawy. Przepraszam jeśli w jakikolwiek sposób Cię uraziłam. Zatem witaj w Naszym gronie jako samotna - szczęśliwa :-) Powiedz mi co można z takim rodzajem samotności zrobić by nie czuć sie samotnym?
-
Ploniu Witaj, choć wolelibyśmy usłyszeć, że jesteś szczęśliwa w małżeństwie. Wiem co przeżywasz, bo sama przez to przeszłam. Mąz, własny kąt, praca, niby wszystko na swoim miejscu a jednak brakowało najważniejszego ... miłości. I choć otoczona ludźmi to jednak sama. Wytrzymałam tak ponad 4 lata w małżeństwie. W sumie ponad 5 lat to jedno wielkie pasmo mojego osobistego nieszczęścia (gdybyś chciała dowiedzieć sie czemu odsyłam do początkowych kart tego topiku). Na szczęście w nieszczęściu nie mieliśmy dzieci i w końcu znalazłam w sobie siłę by odejść. Odeszłam i kosztowało mnie to kolejne 1,5 roku życia, ale warto było. Wylałam wiele łez, ale teraz w końcu mogę powiedzieć, ze jestem szczęśliwa. Skoro tak źle sie czujesz we własnym małżeństwie to może czas zrobić bilans strat i zysków i podjąć jakieś wiążące decyzje...? Szczera rozmowa z mężem i albo się coś zmieni na lepsze albo odejść nie wpędzając sie bezsensownie w lata ...? Pozdrawiam Cie ciepło i serdecznie. Życzę dużo wewnętrznych sił, bo wiem co Cie czeka ... (a przynajmniej mogę się domyślać)
-
Witam Wszystkich ciepło w ten jesienno – czerwcowy dzień. Patrząc przez okno mam wrażenie, że świat staje na głowie. Za chwilę będzie połowa czerwca a ja nie zdjęłam z pawlacza letnich rzeczy … w szafie nadal wisi płaszcz, który dzielnie mi służy, choć według wszelkich danych już dawno powinien zwolnić mi w niej miejsce. Jak tak patrzę przez okno to przypomina mi się film, który rok temu można było zobaczyć w telewizji pt.: „Ostatni brzeg” – nie wiem czy ktoś z Was go oglądał. Na mnie zrobił ogromne wrażenie. Film opowiada o zagładzie nuklearnej (tak w ogromnym skrócie). Pokazane jest ostatnich kilka dni garstki bohaterów, którzy uczepiają się gasnącej nadziei, że może uda im się przeżyć. Może to mało trafne porównanie, ale mam chwilami wrażenie jakby ten świat stawał na głowie … w czerwcu jesień, w październiku zeszłego roku było jeszcze piękne lato, gdy dawno powinna zacząć się jesień. Śnieg spadł w listopadzie i leżał do marca … a miejscami nawet do kwietnia. Jakoś się od kilku lat coraz gorzej w pogodzie dzieje. Jakoś tak traci się grunt pod nogami, bo już niczego pewnym być nie można skoro nawet pory roku wymieszały się dokumentnie. Jakoś tak refleksyjnie jest mi dzisiaj. Mój Misz wyjechał na konferencję za granicę na kilka dni. Telefon, który kilka a czasem nawet kilkanaście razy dziennie przypominał mi jak bardzo jestem kochana, jak bardzo się za mną tęskni, jak bardzo się czeka by nasze dłonie znów mogły się spleść … teraz milczy jak zaklęty. Już czekam na wieczornego sms-a a przecież dopiero, co wyjechał. Ech … marudzę … Tęsknię za Nim i za normalnością … Czasem świat nam się wali na głowę. Nikt z nas nie wie ile razy przyjdzie mu budować wszystko od nowa by w końcu osiągnąć upragnione szczęście, ale z autopsji wiem, że jeśli coś się kończy to po to by mogło zacząć się coś lepszego … może nie zaraz, bo jak wiadomo żeby zacząć się cieszyć czymś nowym najpierw wypadałoby przetrawić stare żale. Nie da się lać łez rozpaczy razem ze łzami szczęścia. Wiele razy słyszałam tupiąc z niecierpliwością nóżką, że na wszystko przyjdzie odpowiedni czas … bądź, że co nagle to po diable … i coś w tym jest. Nie ważne jak bardzo czegoś pragnęłam, nie ważne jak bardzo na coś czekałam wszystko przychodziło w najodpowiedniejszym dla mnie momencie (o tym przekonywałam się z czasem). Teraz jakoś łatwiej mi się żyje ze świadomością, ze wszystko ma swoje miejsce i czas. Być może jest to trochę oszukiwanie samej siebie, ale czyż cel nie uświęca środków ? ;-) Rozgadałam się, ale jakoś tak mnie naszło :-) Pozdrawiam Was cieplutko
-
Witam Wszystkich ciepło :-) W tym jakże pięknym dniu (choć chłodnym i deszczowym) życzę wszystkim dzieciom małym i dużym wszystkiego dobrego z okazji Dnia Dziecka ... w sumie każdy z nas po części jest w głębi duszy dzieckiem, które pragnie kochac i wierzyć i oby życie i źli ludzie nam tych pragbnień nie wybili ;-) Tego Wam i sobie życzę :-) Pozdrawiam przysypana stertą paierów :-)
-
Witam Wszystkich ciepło :-) Cieszę sie Aalex, że jesteś szczęśliwa :-) no trochę sie przez te wszystkie lata gratów zbiera ;-) powoli, powoli i upchniesz wszystko. Pepper mówią raz kozie śmierć. W sumie u mnie zmiany będą polegać na tym, że będę musiała sie podzielić swoim małym mieszkankiem z kimś kto rano pewnie będzie mi zajmował łazienkę ;-) i może dlatego mniej sie tego wszystkiego boję ... ale to jest teraz a co się jeszcze w życiu wydarzy ... kto wie ... w sumie jesteśmy tu od prawie dwóch lat i zmieniło się tak wiele ... ale przyjdzie czas będzie rada jakby co ;-) Alu u mniepada z małymi przerwami od wczoraj, do tego jeszcze zimno sie zrobiło. Taka pogoda rzeczywiście nie zachęca do spacerów. Nic tylko dobra książka i kieliszek wina...do tego ciepły kocyk i spokojna muzyczka. Brakuje mi takiego odpoczynku. Takiego nie robienia nic. Człowiek ciągle biega, ciągle w rozjazdach. Miło było by sie tak ponudzić :-) Może w ten weekend mi się uda. Chciałam Wam Wszystkim życzyć spokojnego weekendu choć nie stroniącego od \"wyładowań atmosferycznych i przyjemnych iskierek\" :-) (ciekawe czy ktoś z Was jeszcze pamięta czego ten zwrot dotyczy) ;-)
-
No cóż u mnie jest trochę inaczej. Ból rozstań będziemy jeszcze znosić ok. pół roku. W moim przypadku to On przeprowadzi się do mnie. Obroni doktorat i będzie wolny. Ma dużo mniej problemów związanych z przenosinami. Ja w swoim mieście mam dobrą pracę, którą lubię choć zdarza się czasem, że doprowadza mnie do łez. Nie sądzę bym tak dobrą pracę znalazła w jego mieście. Póki co stanęło na tym, że to On spróbuje coś znaleźć u mnie. A jak to się naprawdę skończy - zobaczymy. Nie wykluczam takiej ewentualności, że być może kiedyś wrócimy do jego miasta. Wszystko zależy od tego gdzie nam się będzie lepiej żyło oczywiście we dwoje :-) Dziekuję Wam wszystkim za gratulacje :-) Peeper Tobie też dużo szczęścia życzę na nowej drodze życia, na którą wstępujesz, bo chyba jeszcze Ci nie gratulowałam ... widać w tym całym zgiełku umyka mi więcej ważnych informacji niż myślałam ... spóźnione życzenia ale jak najbardziej szczere :-) Cordulko miłość przychodzi w najmniej oczekiwanym momenci i z najmniej spodziewanej strony. Ja nigdy bym nie przypuszcała, że znajdę ... a właściwie, że dam się znaleźć ... komuś kto pokocha mnie nie wiedząc jak wyglądam i do tego mieszkającemu 200 km ode mnie :-) Nigdy nic nie wiadomo :-) Życzę Wszystkim miłego dnia :-) i wracam do sterty papierów piętrzących sie przede mną na biurku :-)
-
Witam Wszystkich cieplutko. Dawno nie zaglądałam co spowodowane było nawałem pracy i piętrzących sie problemów róznistej maści ;-). Bardzo sie cieszę widząc, ze nasz topik ciągle można znaleźć na pierwszej stronie polecanych :-) W kwestii piosenki raczej pomóc nie potrafię, ale popytam. Cordulko a jadłaś na Śląsku karminadle? :-) W ogóle musze przyznać, ze śląska kuchnia mi odpowiada i służy :-) dobrze, że póki co nie mam tendencji do tycia ;-) Chciałam sie z Wami podzielić ważnym dla mnie wydarzeniem. W sobotę Mój Ukochany poprosił mnie o rękę :-) Były piękne kwiaty i śliczny pierścionek. To wielkie wzruszenie dla mnie, bo gdy tutaj pojawiłam się prawie dwa lata temu nie sądziłam, że czeka mnie w życiu jeszcze coś dobrego. Na takie radykalne zmiany jak u Aalex jeszcze musimy ze względów zawodowych poczekać, ale już jest blizej niż dalej. Powoli, powoli to wszystko idzie do przodu :-) Pozdrawiam Was i życze miłej reszty dnia :-)