Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

jiw

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez jiw

  1. E tam, żaden wiek.... nie chwaliłam sie tym bo nie ma czym, ale jak miałam34 lata byłam na kilku randkach, które nie skończyły się w łózku bo z niego uciekłam. A obecnego poznałam (spotykałam sie) jak miałam lat 26-28. A ze teraz znowu, to przypadek, po prostu nie widzielismy sie wczesniej, bo gdyby tak to równie dobrze mogłoby byc 31, 32 , 33 itd.
  2. JTW, Ja też nie :) Jakiś wątek wiekowo-kompleksowy się pojawił? Przecież jestesmy w najlepszym wieku. I MÓWIĘ TO Z PEŁNYM PRZEKONANIEM.
  3. JTW, Ja też nie :) Jakiś wątek wiekowo-kompleksowy się pojawił? Przecież jestesmy w najlepszym wieku. I MÓWIĘ TO Z PEŁNYM PRZEKONANIEM.
  4. A czy wierzycie że można kochać dwie/dwóch naraz?
  5. Marcelko, teraz wszystko jest bez sensu, bo ten sens straciło. Ale ten sens wróci. Kiedy? Nie wiem. Trudno jest to przetrwać. Czasami się zastanawiam, co zrobię jak on mi powie KONIEC. I pewnie na początku uznam że to bardzo dobrze, znajdę 1000 argumentów na to, że dobrze się stało. Tylko pewno jakiejś nocy obudzę się z bólem serca i płaczem. Podobno, pisałam to już kiedyś, dojście do siebie po rozstaniu zajmuje okolo 18 miesięcy. Nie jest to zbyt optymistyczne.
  6. Widocznie ja nie kocham dosyć mocno :(
  7. Co za brutalność! Zresztą, czym pan jesteś właściwie. Zwykłym studentem. Ba, wątpię nawet, czy masz srebrne sprzączki przy trzewikach jak siostrzeniec szambelana. - Rzekłszy to, zerwała się z krzesła i weszła do mieszkania. - Cóż za idiotyzm ta miłość - mówił do siebie chłopak wracając do domu. Oskar Wilde
  8. Bądź dobrej myśli - zawołał słowik - bądź dobrej myśli, gdyż będziesz miał czerwona różę. Wyczaruje ją pieśnią przy świetle księżyca i zabarwię własną krwią. A w zamian żądam od ciebie tylko tego, abyś był prawdziwym kochankiem, albowiem miłość mędrsza jest od filozofii, pomimo że ta jest tak mądra, i silniejsza od potęgi, mimo że ta jest tak silna. Chłopak przestał wpatrywać się w trawę i słuchał nie rozumiejąc, co mu słowik mówi, gdyż rozumiał tylko to, co napisane w księgach. Dąb jednak zrozumiał i zasmucił się, będąc szczerze przywiązany do słowika, który usłał gniazdko w jego gałęziach. - Zaśpiewaj mi ostatnią pieśń - szepnął. - Będzie mi bardzo samotnie po twym odlocie. Więc słowik począł śpiewać dla dębu, a głos jego był tak piękny jak nigdy dotąd, może dlatego że śpiewał po raz ostatni swemu staremu przyjacielowi. Gdy skończył swą pieśń, student dźwignął się z trawy i wyjął z kieszeni notes i ołówek. - Formę opanował - mówił do siebie odchodząc z gaju - tego mu odmówić niepodobna, ale czy ma również uczucie? Obawiam się, że tego mu brak. Nie umiałby się poświęcić dla innych. Myśli tylko o śpiewie, a każdemu wiadomo, że sztuka jest egoistyczna. Gdy księżyc zaświecił na niebie, słowik przyfrunął do różanego krzewu i pierś przycisnął do cierna. Przez cała noc śpiewał z piersią opartą o cierń, a zimny kryształowy księżyc spłynął na skraj horyzontu i słuchał. Przez cała noc słowik śpiewał, a cierń coraz głębiej wbijał się w jego pierś, z której wraz z krwią uchodziło też życie. Śpiewał najpierw o narodzinach miłości w sercu młodzieńca i dziewczyny. A na najwyższej gałązeczce różanego krzewu rozkwitała cudowna róża, listek za listeczkiem, w miarę jak pieśń nowa następowała po pieśni przebrzmiałej. Róża była początkowo blada jak mgły wiszące nad rzeka - i srebrna jak skrzydła zmierzchu. Niby cień róży w srebrnym zwierciadle. Ale krzew nalegał na słowika, aby mocniej przytulił się do ciernia. - Mocniej się przytul, słowiczku, inaczej dzień nastanie, zanim róża się rozwinie. Więc słowik mocniej przytulił się do ciernia, a śpiew jego potężniał z każdą chwilą, gdyż śpiewał o narodzinach miłości w duszy mężczyzny i kobiety. Delikatny cień purpury zabarwił płatki róży. Ale cierń nie dotarł jeszcze do serca, więc i serce róży pozostało białe, bo tylko krew słowika zdolna jest zabarwić purpurą serce róży. A krzew nalegał na słowika, by się mocniej przytulił do ciernia. - Mocniej się przytul, słowiczku jeszcze mocniej. Więc słowik mocniej przytulił się do ciernia, aż cierń dotarł do serca, przeszywając je ostrym bólem. Gorzki, gorzki był ból słowika i coraz mocniejszy jego śpiew, śpiewał bowiem o miłości ukoronowanej śmiercią, o miłości sięgającej poza grób. I cudowna róża stała się szkarłatna, jak purpura wschodzącego słońca. Szkarłatny był wianek płatków i szkarłatny rubin serca. Ale głos słowika słabł z każdą chwilą i skrzydełka poczęły trzepotać, a mgła przesłoniła mu oczy. Coraz słabiej brzmiał jego śpiew, a śpiewak coraz wyraźniej czuł, że go coś dusi w krtani. Wtedy wydobył z siebie melodię najgłębszą. Biały księżyc ją usłyszał i, zapominając o świecie, przystanął na niebie zasłuchany. Czerwona róża usłyszała i cała zadrżała dreszczem ekstazy rozchylając czerwone listeczki na chłód poranka. Echo poniosło pieśń ku swym purpurowym jaskiniom w górach, budząc śpiących pastuchów. Popłynęło ponad trzciny nadbrzeżne, a te poniosły jej zew ku morzu. - Patrz, patrz - krzyknął krzew - oto róża skończona. Słowik jednak nic już nie odpowiedział, bo leżał martwy w bujnej trawie, z przebitym sercem. A w południe chłopak otworzył okno i wyjrzał na ogród. - Cóż to! - krzyknął. - Jakiż szczęśliwy traf! Czerwona róża. Nigdy w życiu nie widziałem podobnej. Jest tak przecudna, Że najpewniej musi mieć długa łacińską nazwę. - I, wychyliwszy się z okna, zerwał kwiat. Następnie chwycił kapelusz i pobiegł do domu profesora trzymając w ręku czerwoną różę. Córka profesora siedziała przed domem, zwijając na szpulkę błękitny jedwab, a u nóg jej leżał mały piesek. - Przyniosłem ci czerwona róże - zawołał chłopak. - Oto róża tak czerwona jak żadna inna na całym świecie. Dziś wieczór będziesz ją nosić przy sercu. Ona ci powie, jak bardzo cię kocham. Czy zatańczysz ze mną? Ale dziewczyna zmarszczyła brew. - Zdaje mi się, że kolor ten nie będzie się zgadzał z moja toaleta - odparła - zresztą siostrzeniec szambelana przysłał mi prawdziwe klejnoty, a każdy przecież wie, że klejnoty są znacznie droższe od kwiatów. - Więc to tak! Zaprawdę, jesteś pani bardzo niewdzięczna! - wybuchnął oburzony chłopak. -I rzucił różę na ulice, aż potoczyła się do rynsztoku, gdzie ją zmiażdżyło koło przejeżdżającego właśnie wozu. - Niewdzięczną! - zawołała dziewczyna. - Co za brutalność! Zresztą, czym pan jesteś właściwie. Zwykłym studentem. Ba, wątpię nawet, czy masz srebrne sprzączki przy trzewikach jak siostrzeniec szambelana. - Rzekłszy to, zerwała się z krzesła i weszła do mieszkania. - Cóż za idiotyzm ta miłość - mówił do siebie chłopak wracając do domu. Oskar Wilde
  9. DLA WAS Słowik i Róża - Powiedziała, że będzie ze mną tańczyć, jeśli jej przyniosę czerwoną różę - mówił chłopak - a tu w całym ogrodzie nie ma ani jednej czerwonej róży. Z gniazdka swojego na dębie słowik usłyszał te słowa i wyjrzał spoza liści zdumiony. - Ani jednej czerwonej róży w całym ogrodzie! - biadał chłopak, a piękne jego oczy zaszły łzami. - Ach, od jakichże małych rzeczy zależne jest szczęście ludzkie! Czytałem wszystko, cokolwiek uczeni napisali, przyswoiłem sobie wszystkie tajemnice filozofii, a oto całe moje życie będzie złamane przez brak czerwonej róży. - Oto nareszcie prawdziwy kochanek - odezwał się słowik. - Noc po nocy śpiewałem o nim, jakkolwiek go nie znalem; noc po nocy mówiłem o nim gwiazdom, a oto go widzę. Włos ma ciemny jak kwiecie hiacyntu, a usta czerwone jak róża, której pragnie, ale namiętność okryła jego lica bladością kości słoniowej, a troska przyłożyła pieczęć swą na jego czole. - Książe wydaje bal jutro wieczorem - szeptał chłopak - a moja ukochana też tam będzie. Jeśli jej przyniosę czerwoną różę, będzie ze mną tańczyć aż do świtu. Jeśli jej przyniosę czerwoną różę, będę ją trzymał w swych objęciach, ona oprze główkę na mym ramieniu, a dłoń jej spocznie w mej dłoni. Ale w całym tym ogrodzie nie ma czerwonej róży, wiec będę siedział sam, i ona nie zwróci na mnie uwagi. Przejdzie obok mnie obojętna, i serce mi pęknie z żalu. - Oto istotnie prawdziwy kochanek - rzekł do siebie słowik. - On przeżywa boleśnie to, o czym ja śpiewam. Co dla mnie jest radością, jemu sprawia ból. Zaiste, miłość jest dziwna, przedziwna. Cenniejsza jest od szmaragdów i droższa od cudnych opali. Nie można jej nabyć za perły i granaty ani tez sprzedać na targu. Nie kupują jej kupcy, i niepodobna jej też wymienić za złoto. Muzykanci będą siedzieć na swym podwyższeniu - mówił dalej chłopak - i będą grać na świeżo nastrojonych instrumentach, a moja ukochana będzie tańczyć przy dźwięku harf i skrzypiec. Będzie tańczyć tak lekko, że stopy jej zaledwie dotkną ziemi, a dworzanie w świetnych ubiorach będą się cisnąć do niej. Ale ze mną tańczyć nie będzie, ponieważ nie mogę jej dać czerwonej róży. - Rzucił się na trawę i ukrywszy twarz w dłoniach gorzko zapłakał. - Czemu on płacze? - spytała jaszczurka przebiegając koło niego - Tak, dlaczego? - powtórzył motyl, uganiający się za promieniem słońca. - No, czemu? - szepnęła stokrotka do swej sąsiadki ciągnąć, łagodnym głosem. - Płacze z powodu czerwonej róży -objaśnił słowik. -Z powodu czerwonej róży? - krzyknęli. - Jakież to śmieszne! Słowik jednak zrozumiał powód troski chłopaka i siedząc w swym gniazdku na dębie, w milczeniu rozważał tajemnice miłości. Nagle rozpiął do lotu ciemne skrzydełka i wzbił się w powietrze i poszybował w stronę ogrodu. W pośrodku zielonego gazonu rósł piękny krzew różany, a gdy słowik go ujrzał, przyfrunął ku niemu i usiadł na jednej z gałązek. - Daj mi czerwona różę -prosił -a zaśpiewam ci najpiękniejsza moja pieśń. Ale krzew przecząco potrząsnął głową - Moje róże są białe - odparł. - Idź jednak do mego brata, co rośnie koło starego słonecznego zegara, a może on ci da, czego potrzebujesz. Wiec słowik frunął w stronę różanego krzewu, który rósł w pobliżu starego zegara słonecznego. - Daj mi czerwona różę - prosił - a zaśpiewam ci najsłodsza moja pieśń. Krzew jednak potrząsnął głową. - Moje róże są żółte - odparł. Idź jednak do mego brata, rosnącego pod oknem chłopaka, a może on ci da, czego potrzebujesz. I słowik frunął w stronę krzewu, co rósł pod oknem studenta. -Daj mi czerwona różę - prosił - a zaśpiewam ci najsłodsza moja pieśń. Krzew jednak potrząsnął głową. - Moje róże są czerwone - odparł - tak czerwone. Ale zima zmroziła mi żyły, mróz zwarzył pączki, a burza połamała gałązki moje, i nie będę mieć róż tego roku. - Jednej tylko róży czerwonej potrzebuje - prosił słowik - tylko jednej czerwonej róży! Czy w żaden sposób nie mógłbym jej dostać? - Jest jeden sposób - odparł krzew - ale sposób tak straszny, że nie śmiem ci powiedzieć. - Powiedz - prosił słowik - ja się nie przerażę. - Jeśli potrzebujesz czerwonej róży - rzekł krzew - musisz ją wyczarować pieśnią przy świetle księżyca i zabarwić własną krwią serdeczną. Musisz mi śpiewać z piersią wbitą na cierń. Całą noc musisz mi śpiewać, cierń musi się wdzierać w twą pierś, a krew twoja musi wpłynąć w me żyły i stać się moją. - Życie za jedną czerwoną różę, cena to ogromnie wysoka - zawołał słowik - bo wszyscy bardzo kochają życie. Przyjemnie jest siedzieć wśród zieleni i spoglądać na słońce w rydwanie ze złota i księżyc w rydwanie z pereł. Słodka jest woń głogu i słodki zapach dzwonków, ukrytych w dolinie, i wrzosu, co kwitnie na wzgórzu. Ale miłość lepsza jest od życia, a czymże jest serce ptaka w porównaniu z sercem człowieka? Słowik rozpostarł do lotu swe ciemne skrzydełka i wzbił się w powietrze. Jak cień przemknął ponad ogrodem i jak cień przeleciał ponad gajem. Chłopak tymczasem ciągle jeszcze leżał na trawie, jak go był pozostawił, a łzy nie zaschły wcale w jego pięknych oczach. - Bądź dobrej myśli - zawołał słowik - bądź dobrej myśli, gdyż będziesz miał czerwona różę. Wyczaruje ją pieśnią przy świetle księżyca i zabarwię własną krwią. A w zamian żądam od ciebie tylko tego, abyś był prawdziwym kochankiem, albowiem miłość mędrsza jest od filozofii, pomimo że ta jest tak mądra, i silniejsza od potęgi, mimo że ta jest tak silna. Chłopak przestał wpatrywać się w trawę i słuchał nie rozumiejąc, co mu słowik mówi, gdyż rozumiał tylko to, co napisane w księgach. Dąb jednak zrozumiał i zasmucił się, będąc szczerze przywiązany do słowika, który usłał gniazdko w jego gałęziach. - Zaśpiewaj mi ostatnią pieśń - szepnął. - Będzie mi bardzo samotnie po twym odlocie. Więc słowik począł śpiewać dla dębu, a głos jego był tak piękny jak nigdy dotąd, może dlatego że śpiewał po raz ostatni swemu staremu przyjacielowi. Gdy skończył swą pieśń, student dźwignął się z trawy i wyjął z kieszeni notes i ołówek. - Formę opanował - mówił do siebie odchodząc z gaju - tego mu odmówić niepodobna, ale czy ma również uczucie? Obawiam się, że tego mu brak. Nie umiałby się poświęcić dla innych. Myśli tylko o śpiewie, a każdemu wiadomo, że sztuka jest egoistyczna. Gdy księżyc zaświecił na niebie, słowik przyfrunął do różanego krzewu i pierś przycisnął do cierna. Przez cała noc śpiewał z piersią opartą o cierń, a zimny kryształowy księżyc spłynął na skraj horyzontu i słuchał. Przez cała noc słowik śpiewał, a cierń coraz głębiej wbijał się w jego pierś, z której wraz z krwią uchodziło też życie. Śpiewał najpierw o narodzinach miłości w sercu młodzieńca i dziewczyny. A na najwyższej gałązeczce różanego krzewu rozkwitała cudowna róża, listek za listeczkiem, w miarę jak pieśń nowa następowała po pieśni przebrzmiałej. Róża była początkowo blada jak mgły wiszące nad rzeka - i srebrna jak skrzydła zmierzchu. Niby cień róży w srebrnym zwierciadle. Ale krzew nalegał na słowika, aby mocniej przytulił się do ciernia. - Mocniej się przytul, słowiczku, inaczej dzień nastanie, zanim róża się rozwinie. Więc słowik mocniej przytulił się do ciernia, a śpiew jego potężniał z każdą chwilą, gdyż śpiewał o narodzinach miłości w duszy mężczyzny i kobiety. Delikatny cień purpury zabarwił płatki róży. Ale cierń nie dotarł jeszcze do serca, więc i serce róży pozostało białe, bo tylko krew słowika zdolna jest zabarwić purpurą serce róży. A krzew nalegał na słowika, by się mocniej przytulił do ciernia. - Mocniej się przytul, słowiczku jeszcze mocniej. Więc słowik mocniej przytulił się do ciernia, aż cierń dotarł do serca, przeszywając je ostrym bólem. Gorzki, gorzki był ból słowika i coraz mocniejszy jego śpiew, śpiewał bowiem o miłości ukoronowanej śmiercią, o miłości sięgającej poza grób. I cudowna róża stała się szkarłatna, jak purpura wschodzącego słońca. Szkarłatny był wianek płatków i szkarłatny rubin serca. Ale głos słowika słabł z każdą chwilą i skrzydełka poczęły trzepotać, a mgła przesłoniła mu oczy. Coraz słabiej brzmiał jego śpiew, a śpiewak coraz wyraźniej czuł, że go coś dusi w krtani. Wtedy wydobył z siebie melodię najgłębszą. Biały księżyc ją usłyszał i, zapominając o świecie, przystanął na niebie zasłuchany. Czerwona róża usłyszała i cała zadrżała dreszczem ekstazy rozchylając czerwone listeczki na chłód poranka. Echo poniosło pieśń ku swym purpurowym jaskiniom w górach, budząc śpiących pastuchów. Popłynęło ponad trzciny nadbrzeżne, a te poniosły jej zew ku morzu. - Patrz, patrz - krzyknął krzew - oto róża skończona. Słowik jednak nic już nie odpowiedział, bo leżał martwy w bujnej trawie, z przebitym sercem. A w południe chłopak otworzył okno i wyjrzał na ogród. - Cóż to! - krzyknął. - Jakiż szczęśliwy traf! Czerwona róża. Nigdy w życiu nie widziałem podobnej. Jest tak przecudna, Że najpewniej musi mieć długa łacińską nazwę. - I, wychyliwszy się z okna, zerwał kwiat. Następnie chwycił kapelusz i pobiegł do domu profesora trzymając w ręku czerwoną różę. Córka profesora siedziała przed domem, zwijając na szpulkę błękitny jedwab, a u nóg jej leżał mały piesek. - Przyniosłem ci czerwona róże - zawołał chłopak. - Oto róża tak czerwona jak żadna inna na całym świecie. Dziś wieczór będziesz ją nosić przy sercu. Ona ci powie, jak bardzo cię kocham. Czy zatańczysz ze mną? Ale dziewczyna zmarszczyła brew. - Zdaje mi się, że kolor ten nie będzie się zgadzał z moja toaleta - odparła - zresztą siostrzeniec szambelana przysłał mi prawdziwe klejnoty, a każdy przecież wie, że klejnoty są znacznie droższe od kwiatów. - Więc to tak! Zaprawdę, jesteś pani bardzo niewdzięczna! - wybuchnął oburzony chłopak. -I rzucił różę na ulice, aż potoczyła się do rynsztoku, gdzie ją zmiażdżyło koło przejeżdżającego właśnie wozu. - Niewdzięczną! - zawołała dziewczyna. - Co za brutalność! Zresztą, czym pan jesteś właściwie. Zwykłym studentem. Ba, wątpię nawet, czy masz srebrne sprzączki przy trzewikach jak siostrzeniec szambelana. - Rzekłszy to, zerwała się z krzesła i weszła do mieszkania. - Cóż za idiotyzm ta miłość - mówił do siebie chłopak wracając do domu. Oskar Wilde
  10. JTW, nie pierwszy raz chyba? A on wracał. Tylko co Ty na to? Czasami zastanawiam się jak osoby, które naprawdę kochają są w stanie zerwać z ukochanym/ukochaną, z róznych powodów zresztą. Wiecie co? Bardzo ale to bardzo bardzo polecam Wam opowiadanie /bajkę Oscara Wilde\'a Słowik i Róża, tak naprawdę o miłości, ale w sposób... może nawet trochę przerażający (chociaż to podobno dla dzieci , też)
  11. Milky, mało rozumiem, ale z tego co rozumiem to trochę chyba rozumiem. Niektorzy podobno jak maja problemy to w wir pracy się rzucają, a mi się nic nie chce. (przestraszyłaś mnie tym wieszaniem prania, jtw)
  12. JTW, A co zrobisz jak on zadzwoni? I pisz tutaj a nie do niego. Moze Ci się jakoś uda. Milky, tak czasem się zastanawiam. Nie odpowiadaj jesli nie chcesz. Jak twój ślubny zdradził cię, dlaczego nie wykopałaś go z domu?
  13. Przyjaciel? - bardzo wieloznaczne. Swoją drogą dawno temu on mi sie sprawdził jako przyjaciel własnie. Nic, najwyżej kolezanka bedzie w szoku, że obciskuję się ze znajomym i na noce z nim znikam. A potem jesli kiedykolwiek powiem o kimś \'\'mój znajomy\'\' ona bedzie myślała, że ...:D W sumie wolę to, niż syutacje, że MÓJ KOCHANEK nie ma dla mnie nawet 3 minut. Naprade ostatnio tyle razy czułam sie jak idiotka, że nie mam ochoty stać sie idiotką oficjalnie. P.S. A tak w ogóle moja koleżanka spodziewa się po mnie (bo na pierwszy raz tam będzie), ze ja jej zapewnię pełno rozrywki. Nawet się biedna nie spodziewa, ile :)
  14. Albo powiem: Ewo moja droga, to jest pan kowalski, z którym sypiam od prawie roku i chciałabym jeszcze. A będę na nią skazana cały czas!
  15. Ja wiem, że nie muszę sie tłumaczyć. Tylko co, powiem \' wiesz spotkmy sie teraz z moim znajomym, a \'\'znajomy\'\' będzie mnie obejmować? Albo powiem, \'\'spotkamy sie z moim kochankiem, przyjacielem\" a on zjawi sie na 3 minuty i np. powie Juz jestem, chciałas się spotkac, czym moge służyć. Kochanek jeden!
  16. Dzieki, Inki. Rodzice to jednak coś innego. Ja jego synów poznałam troche wczesniej niz to było planowane (chociaz troche znali mnie z opowiadań) .... po prostu jeden syn wrócił trochę wcześniej do domu (swoja droga zachował sie wtedy super) ale to było cos innego. To będzie koleżanka z pracy, i bez względu co sie stanie, ja będę się z nia widywac. I dlatego chciałabym chwilke z nia porozmawiac wczesniej. Tylko moze nie ma po co. Pewnie że będzie co ma być.
  17. Milky, no ja chcialabym byc taka jak zwykle tylko chciałabym UPRZEDZIC kolezanke czego może się spodziewać. A na całkiem trzeźwo nie uprzedzę. My stosunkowo dużo o sobie wiemy ale jej chyba sie wydaje, że wie wszystko o mnie, może z wyjątkim jakis super intymnych spraw. A tu nagle taka bomba! Ona będzie w szoku. Nie wiem dlaczego tak sie tym przejmuję. Chyba tym ,że może nie ma juz o czym uprzedzać.
  18. Ale tu sie wszystko zmienia jak w kalejdoskopie. Dobrze, że bycia kochanka nie trzeba rejestrowac i wyrejestrowywać w urzędach- inaczej pół zycia byśmy tam (tzn,. w urzędach) spędziły! A ja cały czas mam lekkiego stracha. Chyba chciałabym pogadać krótko z koleżanką PRZED ewentualnym spotkaniem we trójke i PRZY DRINKU. Ale tak rozmowa ma sens tylko wtedy, jesli ten nasz \'\'związek\'\' ma pozostać przynajmniej na takim etapie jak teraz jeszcze przez jakis czas. Nie chce opowiadać o tej sprawie koleżance jak po przyjeździe okaze się, że i tak juz NIC nie ma. Ja nawet mam do niej zaufanie, ale nie jest mi na tyle bliska ( poza tym pracujemy razem), żebym chciała wyjść przy niej na kompletną idiotkę. I jak taka idiotka marzę, że to on zapyta przed naszym przyjazdem, czy możemy się \'\'ujawnić\'\', a ja powiem mu wtedy \'\' ależ oczywiście, ja nie mam nic do ukrycia\". Ale on sam może się przestraszyć bo pewnie nie chce stawać się jednak częścią mojego życia. Popier.......... to wszystko :)
  19. Czesc Zaczynam troche sie bac - jade tam z kolezanka ktora o niczym nie wie bo nawet nie chce mi sie opowiadac. I co ja mam jej powiedziec? ze mam takie nie wiadomo co? Ni to kochanek ni partner ni przyjaciel. A na dodatek on moze wlasnie teraz zdecydowac sie skonczyc to wszystko - wiec po co mam jej mowic cokolwiek? Wiec albo dostanie szoku jak nagle ktos rzuci sie na mnie jakis facet z pocalunkami, albo ja moge zachowac zimna krew i byc bardzo oficjalan. Tylko co wtedy on pomysli? Nie chce stawiac go w takiej sytuacji, bo ja nie chce go ukrywac ani nic w tym stylu. Ale chaotycznie pisze Mam nadzieje ze rozumiecie
  20. Jedyny komentarz jaki mi przychodzi do głowy - wszyscy potrzebujemy miłości. A ona, jesli z jej strony to też związek z rozsądku, to czy ona nie potrzebuje miłości? A może ona też kogos ma? JTW , nie przejmuj się , wszytkie tu mamy chwile załamania. Ja chyba ze sto stron zapisałam jak się do mnie nie odezwał od razu po otrzymaniu maila. Ja teraz musze jechac na dwie godzinki do siostry, nie odchodzę bo mnie nudzi temat :) ale dlatego, że uszę. Będę tu za 2-3 godziny. Trzymaj się
  21. A dlaczego juz nie jest szczery wobec żony. Czy ONA zawiodła jego zaufanie i teraz się boi? Na podstawie tego co tu pisałaś, wydaje mi się, ale mogę się mylić, że oni nie przechodzili nawet jakiegos kryzysu. Po prostu wypaliła się namietność a zostało szare życie. Nie każdy jest w stanie to zaakceptować. Twój wybranek najwyrazniej tez nie. Tylko, że pierwsze uniesienia mijają, i trzeba jakoś sie w tym wszystkim odnaleźć, a on chyba tego nie potrafi. Mogę się mylić, oczywiście. Twoj wybranek może tez najzwyczajniej miec wyrzuty sumienia, że przestał kochac żonę.
  22. nie wiem czy to jest ten moment. Chciałas dzisiaj kubeł zimnej wody: Ty juz wiesz, że on potrafi kłamać (oszukuje swoja żonę). To nie znaczy, że oszukuje ciebie. Znaczy tylko, że potrafi kłamać. Znowu pytanie: jak duzo my potrafimy znieść i zaakceptować i byc z nimi pomimo wszystko.
×