basiaijuz
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez basiaijuz
-
Pelasia! Te słowa co Ci powiedział terapeuta to złote słowa. Ja Wam coś powiem a propos tych moich nóg. Tylko proszę się nie śmiać ok:-)? Pisałam Wam wcześniej ,że interesuję się Fung Shui. I z nogami jak pisałam nie mogłam sobie poradzić ale jak pisałam dalej znikły. Nie znam przyczyny tego bólu ale chyba wiem jak go \"wyleczyłam\". Trzeba w coś wierzyć, no nie?:-) Cierpiałam może tydzień , myślałam ,że z bólu oszaleję . Nie mogłam prowadzić auta , chodzić do pracy. Byłam wożona na wszystkie badana i za każdym ruchem cierpiałam potworny ból. I tak sobie któregoś dnia leżę wściekła na cały los . I myśli odwracam właśnie ku fung shui. Nie wiem dlaczego ale myślałam jak w fung shui ma stać łóżko( zajrzałam do swoich mądrych :-) notatek i okazało się że\" gdy nasze nogi leżą na łóżku równolegle z drzwiami ( oczywiście ma tu też wpływ chi czyli energia dobra czy zła) to możemy się spodziewać kłopotów z bólami w nogach. Od razu przystąpiłam do zrobienia odpowiedniego \"remedium\" czyli podjęłam ciężki wysiłek do nogi łóżka przywiązania czerwonej kokardki:-) Nie wiem jak ale na drugi dzień chodziłam jak gdyby nigdy nic. Później zmieniłam rozkład mieszkania i już nie mam żadnej części swojej oczywiście równolegle do łóżka.:-) Może bajki lub splot okoliczności ,nie wiem. Pomogło i to jest ważne
-
liduszka. Jakieś 3 lata temu nagle zaczęły mnie potwornie nogi boleć. Nie mogłam chodzić . Mam to szczęście ,ze mój dobry znajomy jest właśnie od tego typu spraw i miałam zrobione wszystkie badania i nic. Zdrowe kości , wszystko zdrowe. Do tej pory nie wiem co to było. Jak weszło tak wyszło ale ból był okropny:-( Moja terapeutka przypisała to nerwicy. Nie wiem jednak do tej pory co to było.
-
a ja w pracy ale dziś gadamy cały czas. :-)
-
hexa! Tylko nasze myśli są zmienić nasze życie , na pewno nie jest nic nam dane przynajmniej w ten sposób. To jest się poddanie losowi. Jak to? Czy ja mam mieć lęki dlatego ,że to moje przeznaczenie? Nie, to ja wytworzyłam w swojej wyobraźni i przez tylko moje emocjonalne stany to co mam teraz. Nie przez przeznaczenie. Myśli to silna broń ale czemu ma służyć nie nam? Pisałaś o afirmacjach. Ja mam ich wiele ale jedna jedyna jest cały czas przy mnie. Właśnie o niej pomyślałam pisząc te słowa. Wiesz ja miałam kiedyś poczucie niższej wartości( wiem skąd sie to wzięło ale nie mogłam sobie dać rady z krytyką innych. Brałam sobie do serca każdą krytykę , aż któregoś dnia gdzieś wyczytałam coś i sobie to zapisałam. Nie mam odwagi wam tego tu napisać. Nic obraźliwego ale głupiojest mi pisać:-)
-
iiama. Schemat miałam na myśli ( może to złe określenie) ale coś co jest typowe dla nerwicy , przebiega w podobny sposób. Najpierw jest tzw : wywoływacz , potem lęki, a wraz z nimi objawy , potem pogotowia, latanie do lekarzy, upewnianie się ,że jest się zdrowym, następnie leki, potem problem z ich rzuceniem ( lub tak jak w moim przypadku natychmiastowe rzucenie) potem terapia i wyjście z nerwicy. Chyba to przebiega podobnie , w jakimś schemacie, prawda?
-
jej i bardzo ważne! Alkohol nie jest przyczyną nerwicy. Może natomiast być jej wyzwalaczem. Z reguły pierwszy atak następuje np . po jakiejś balandze lub np mieliśmy problem i on został pozytywnie załatwiony. To też wyzwalacz nerwicy. Ale alkohol sam w sobie nie jest przyczyną nerwicy , ale oczywiście we wszystkim a tu tym bardziej należy zachować umiar. Dlaczego jednak nerwicowiec boi się alkoholu? Bo to taka dusza ten nerwicowiec , która musi mieć baczenie na wszystko:-) musi być czujny, a co robi alkohol ? Rozluźnia nas . A my przecież prawie zawsze spięte i są takie osoby ,że dlatego boją sie alkoholu, bo coś jest nie tak , za bardzo jest nam dobrze i zaczynamy sie bać. Nie wiem czy to dobrze opisałam ale ten schemat jest bardzo popularny u ludzi cierpiących na nerwicę. Ja osobiście wolę iść na piwo niż mam brać leki. Nie pijam innych mocnych alkoholi ( nigdy nie lubiłam) ale posiedzieć w knajpie w doborowym towarzystwie cóż trzeba więcej:-) I druga ważna rzecz . Wiecie co to serotonina? Podobno my mamy braki tego chyba enzymu w mózgu( nie wiem co to jest ale to jakaś ważna substancja:-)
-
hexa. Bardzo dokładnie przeczytałam Twój post. Jeśli się przypatrzycie to tak naprawdę schemat nerwicy z małymi zmianami jest bardzo do siebie podobny. A to co napisałaś prawie na końcu ,że \"chory psychicznie nie zdaje sobie sprawy \" powinno uspokoić każdego nerwicowca . Nie mamy choroby psychicznej bo zdajemy sobie sprawę z naszego stanu emocjonalnego, choć czasami nie udaje nam się pokonać złych myśli. Co do ostatniego zdania. Ja wierzę w ludzi , w to co istnieje . Nie wierzę w boga ale nie mogę powiedzieć o sobie ,ze jestem ateistką, raczej agnostykiem ale mam nadzieję ,że Wam to nie będzie przeszkadzać.
-
no jestem:-) Dopiero 9 miesięcy ale jestem , właśnie dziś Oliwier kończy 9 miesięcy.Ale nie czuję się babcią w sensie jakiejś starości , o ! Zdecydowanie nie!:-)
-
tyśka dzięki za to ,ze opisałaś Hunę. Niektórzy twierdzą też ,ze Huna ma w sobie wiele magii( nie tej do zupy:-) Ja na podstawie Huny np opracowałam relaks \"dobre samopoczucie, wykorzystałam oddech piko-piko. Jak będziecie chciały to Wam je prześlę ale jest zbyt długi na post tutaj ( za dużo przepisywania i lepiej sobie wydrukować). Ja mam 46 lat , dwójkę dzieci , jedno już zamężne i dzieciate :-). Jestem w wolnym związku i chyba tyle. Reszta pewnie wyjdzie jak coś będziemy pisać.
-
hexa ! W nerwicy bardzo ważne jest opowiedzenie swojej historii raz i odważnie.
-
acha! Bardzo interesuję się też Huną. Jeśli któraś z Was ma podobne zainteresowania to chętnie pogadam.
-
Marijke szkoda ,ze emailem nie przesłałaś swojego telefonu. Na pewno byśmy się spotkały:-)
-
Marzenko, nie jestem psychologiem , nie mam takich kwalifikacji. Owszem jestem po wielu kursach z psychologii ale typu \"praca z ludźmi dorosłymi\". I nie ja ja sobie je wymyśliłam ale w mojej pracy przez wiele lat byłam szkoleniowcem młodszej kadry i każde kursy wzbogacałam właśnie jak nie swoimi to wyuczonymi ćwiczeniami z dziedziny właśnie psychologii. Jest to w moim przypadku wiele lat praktyki, i wielu sukcesów na tym polu. Największą dla mnie nagrodą było to ,że ludzie świetnie się bawili i łatwo przyswajali wiedzę. Mam wiele własnych pomysłów. Ponadto interesuję się Fung shui - jest to mój mały konik i służę Wam poradą w tej dziedzinie, a jeśli któraś z Was też się tym interesuje chętnie się czegoś nowego nauczę. Jak pisałam wcześniej nerwicę po raz pierwszy miałam kilkanaście lat wstecz i miałam to szczęście ,ze w Łodzi otworzyli taki próbny oddział leczenia nerwic , uczyli się na nas przyszli terapeuci , a my krok po kroczku poznawaliśmy wiele metod wychodzenia z nerwicy. Ponieważ byliśmy tą pierwszą grupą można powiedzieć ,ze bardzo zżyliśmy się ze sobą . I jeśli już później potrzebowałam pomocy od terapeuty to raczej były to rozmowy fachowe typu jest to nerwica i co jest najlepsze w tej sytuacji. Jak trzy lata temu znowu do mnie wróciła , od razu poprosiłam moją terapeutkę o behawioralną terapię , wiedziałam ,że muszę mieć przewodnika i ona to doskonale rozumiała.Dałyśmy radę bardzo szybko. A powiem Wam ,ze wpadłam w takie koło ,że myślałam ,że nie wyjdę z tego. Nie dałam sobie w pierwszych dniach przetłumaczyć ,że to nerwica. Ewka ( terapeutka ) akurat gdzieś wybyła z Polski a ja w panice wezwałam jakiegoś lekarza( kurka jak teraz to piszę to jak można popełniać te same błędy- widocznie można) i ten mi zaaplikował jakieś psychotropy. Oczywiście wykupiłam wszystkie, a jakże i przez pierwsze dni \"chorowałam\". W chyba czwartym dniu zaczęłam dopiero myśleć: czy ja naprawdę muszę łykać takie świństwa ? czy nerwica ma panować nad moimi myślami? I tego typu pytania , które mnie doprowadziły do wściekłości. Wszystkie te świństwa wyrzuciłam do kosza i od tej pory , a minęło kilka lat nie tknęłam żadnego psychotropa. Ewa przyjechała , ustaliłyśmy terapię a jak już by miało mnie przydusić , to miałam się wieczorem napić dobrego wina czy piwa i tak do tej pory jest ok. Owszem mam wiele problemów , czasami próbuję uciec w nerwicę ale wiem ,ze nie tędy droga, Przez te wszystkie lata nazbierało trochę materiałów także na każdą bolączkę mam zawsze lekarstwo, które na pewno zadziała i na pewno Wam je użyczę, bo jeśli ma sie coś dla siebie , to przecieżto wcale nie cieszy, prawda?
-
Marzenko! Tak jestem z Łodzi . Z tego co słyszę śnieg nas nie ominie. Dziewczyny! Mam propozycję . Może spróbujmy nie używac słów typu jestem zła na siebie , czy jestem do kitu. To są potworne słowa , które dawno wyrzuciłam ze słownika. Jesteśmy mądre , ciepłe kochane kobietki i należy nam się całe dobro tego świata. To ,że jest nerwica wcale nie znaczy ,że jesteśmy gorsze. Zasługujemy na każdą dobrą rzecz i kropka!:-) Słowa typu \"jestem do kitu\" naprawdę źle działają, zamiast tego proponuję , no cóż dziś nie za bardzo mi wyszło ale dam sobie radę i kropka:) buziaki
-
Gdzie pada śnieg!???????????????? Ja nie chcę aby do Łodzi go przywiało:-))))))))))))))))))))))))))))))))):-(((((((((((((((((((((((((((((((((((
-
Pelasia! Świetny pomysł ! Ale pamiętajcie o jednym ,że przecież trzeba wyjść całkowicie z nerwicy. Ja bym dorzuciła ,że w miarę Waszych możliwości początkowo tak robić następnie samemu świadomie wyjść i nie pisać i tak coraz więcej, aż do ustania telefonów. Wiesz co? To naprawdę świetny pomysł .Chyba wymyśliłaś dobrą terapię. Bo jeśli dalej iść tym torem to przecież jest to jakieś bezpieczeństwo: powiedziałam komuś ,jestem bezpieczna i dowód: wróciłam i nic mi się nie stało! Nie pomysł jest naprawdę super! Szkoda ,ze nie jestem z Warszawy:-((((((((((
-
przeczytałam ostatnie wpisy te takie cieplutkie jeszcze:-) Dziewczyny ja myślę ,ze skoro walka nie pomaga może spróbować nie walczyć? Czyli spróbować w panice złapać oddech, rozluźnienie i zastanowić się dlaczego ja w tej właśnie chwili mam przyśpieszony rytm serca, dlaczego trzęsą mi się ręce. Przystanąć myślami choć na chwilę. To co opisuję to deczko , ociupinka z terapii behawioralnej. Chodzi o to,żeby myśli zająć nie myślami ,ze zaraz padnę , kipnę itp ale w miarę spokojnie zatrzymać si ę na emocjach. -Co tak naprawdę się dzieje?Co czuję: smutek ,żal ,złość ( lęk to uczucie zbyt uogólnione- my szukamy konkretnych uczuć) ? -Co mnie tak przeraziło? A może np: jakiś epizod w TV, może nagła myśl? -Jak wygląda mój oddech? szybki, nerwowy? Staram się więc odliczać wolno , na początku się może nie udać ale za chwilę wszystko wróci do normy. - jak reagują moje mięśnie- pewnie są ściśnięte, spróbujcie więc rozluźniać mięśnie
-
rachunek prawdopodobieństwa. Stosowałam i polecam. Potrzebne są dwa pojemniczki. Najlepiej różnego koloru. Ten który nam się gorzej kojarzy idzie na pierwszy ogień ( ja używam dzbanuszki) wypisujemy na cienkich paskach papieru zmartwienia, lęki itp.......... np. boję się ,że boli mnie głowa i może to być udar,boję się ,że nie uda mi się kupić wymarzonej kiecki..................itd Każdy paseczek wkładamy do jednego pojemnika(dla nerwicowca jest to nie lada odwaga ale warto spróbować). Zapominamy , znaczy jeśli się nam udaje zapominamy o tych sprawach. Po trzech tygodniach ( czasami nawet lepiej dłużej) wracamy do naszego pojemniczka oraz otwieramy ten drugi. I wyciągamy po kolei karki i na odwrocie zapisujemy czy dany problem się zdarzył i wkładamy do drugiego pojemniczka jeśli nie zdarzył się. Ze swojego doświadczenia i innych wniosek jest bardzo prosty: \"99% rzeczy o które się martwimy prawdopodobnie nigdy się nie zdarzy\"! Jeśli nie wierzycie spróbujcie. A takie doświadczenie pozwoli Wam nabrać trochę dystansu do objawów nerwicowych.
-
Witajcie cieplutko dziewczyny! Pipek??????????? dlaczego się martwisz tym co będzie jutro? Przecież to abstrakcja. Jutro możesz się świetnie czuć mimo skoków ciśnienia . Nie warto myśleć co zdarzy się jutro. Martwienie się jutrem lub dniem wczorajszym nie najmniejszego sensu . Jest dziś i to jest najważniejsze:-)
-
sorki nie doczytałam. Myślałam ,ze jesteś sama . Ale nawet gdyby nie to sposób też jest skuteczny. Jutro Wam opowiem o rachunku prawdopodobieństwa. Bardzo dobre doswiadczenie dla nerwicowca.
-
iiama. Nie martw sie lekarz nie pomoże ale tylko z tego powodu ,że nie musi wcale pomagać. Także lekarz Ci nie jest potrzebny. Spoko, policz do dziesięciu od tyłu, powiedz sobie,jeśli w ciągu 10 minut mi się nic nie stanie to napewno nerwica. Stawiam piwo ,że przypomni Ci sie po 20 minutach ,ze miałaś pamiętać ,że ma Ci sie coś stać 10 minut temu. Jak nie pomoże to przedłużaj zabawę aż do powrotu bliskich. Staraj sie oddychać równo i spokojnie i zobaczysz jak szybko minie:-)
-
ją wynosił na piedestał Pan P ale froggy to mądra dziewczyna i ma podobne zdanie do mojego. Teraz juz jest u niej ok ale musiała się wyzwolić z tego chorobliwego forum. I dlatego może tak to wyglądało ale wierz mi to bardzo miła sympatyczna osoba. Teraz lecę do domu ale pewnie zajrzę jeszcze))))))))
-
mam z nią stały kontakt:-) Też uciekła stamtąd :-)
-
No właśnie pamiętam Agnieszkę. Chyba mieszkała w Hiszpanii. Była bardzo aktywna. I właśnie to mnie najbardziej przerażało ,że dużo ludzi tam siedziało i jak słyszałam \"ozdrowieniec\" to skóra mi cierpła.Jej to chyba Froggy znasz:-)))))))))?