pelasia 78
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez pelasia 78
-
Witaj Liduś i Rrenko. Chyba wysłałam Wam walnetynkowego maila - znalazłam taki specjalnie dla agorafobików - mam nadzieję, że się Wam spodoba. Rrenko, tam na końcu jest pytanie-propozycja dla Ciebie i Pipka, zastanów się i odpowiedz.
-
Wiem, ze wygląda na to, że już zwariowałam, ale naprawdę pozory mylą. :-D (dwukropek, myślnik, duże D) OlaJ te wszystkie próby specjalnie dla Ciebie. Serce - w nawiasie kwadratowym piszesz Love, łapka w nawiasie kwadratowym piszesz czesc, kwiatek - w nawiasie kwadratowym piszesz kwiat. Tyle z moich prób.
-
Coś nie tak. ;) ;) :)-D
-
)-D, )-D. sprawdzam, czy dobrze podałam
-
Tamma, ponadto chodzimy na psychoterapię i próbujemy się wyzwalać z naszych słabości. OlaJ, mi forum pomaga, czuję, ze ktoś ze mną jest - mogę tu opowiedzić o swoich sukcesach, ale też porażkach i nikt mnie nie potępia, ani nie wyśmiewa. Pamiętaj, masz nas, a pomiędzy niektórymi zawiązują się tu prawdziwe przyjaźnie. napisz skąd jesteś -moze znajdziesz kogoś całkiem blisko siebie. Po jakimś czasie wymieniamy sie zdjęciami, mailami a nawet telefonami, więc będziesz mogła poczuć sie jak pośród rodziny. Tylko daj sobie troche czasu. trzymamy kciuki za egzamin. Ja pracuję na uczelni i też egzaminuję, powiedz więc może egzaminatorowi, co przeżywasz, ze zmarła ci mama - oni tez czasem mają serce i może będzie dla Ciebie trochę milszy; ja bym była. Nie martw się - to niczego dobrego nie prowadzi. Gosiak, nie smęcisz, czasem tak bywa, zę jest trudno, trudniej, albo jesczcze trudniej - może Ty właśnie teraz przeżywasz to \"jeszcze trudniej\" :) OlaJ, buźki możen zrobić przy pomocy klawiatury, np )-D to nawias prawoskrętny, myślnik i litera D itp. Dla wszystkich
-
Ammarylis, zmieniłam Twój wierszyk: \"Jak daleko są gwiazdki na niebie tak my blisko mamy do siebie, dzięki możliwościom internetu, łączymy się w kilka sekund\" Co Wy na to? Zapraszam do dalszej twórczości.
-
Ammariylis, ten wierszyk jest bardzo sympatyczny. Wiecei co, ja wstałąm rano, poczytałąm trochę i zasnęłam nad książką - dopiero się obudziłam. Ostatnio zasypiam nad książką. Olu J, żal mi Ciebie, ale postaraj się przyjąć, że każdy, nawet malutki stres osłabia naszą psychikę i lęki się nasilają, a co dopiero taki wielki cios, jak śmierć kogoś bliskiego. \"Normalni\" ludzie często po takim wydarzeniu przez kilka miesięcy są na psychotropach, a co dopiero my - nadrważliwe \"dzikie kaczki z postrzelonym skrzydłem\". Jesteśmy z Tobą. Pisz, jeśli ma Ci to przynieść ulgę - nam przynosi. Główka i nosek do góry - Ty nie dasz rady? Nie ma takiej możliwości! Pozdrawiam. Basiuijuż, miłej harówki w pracy - oby wszystko szybko się wyprostowało z Twoją pomocą. Spidermanie, witaj, myslałam, że już nas opuściłeś.
-
Czyżbym ja dziś wszystkich wyprzedziła? Hexo, odpiszę Ci dzisiaj. Jaco, i tak byłeś bardzo dzielny - 10 dni w Londynie i samolot! A te myśli tak już mają, że czasem wrazcają - nie martw się nimi: przyszły to i pójdą. Kochani, pozdrawaim Was wszystkich, życząc dobrego i spokojnego dnia. U nas mgła - widzę tylko blok na przeciwko, a dalej mleko. Przed zaśnięciem było mi jakoś potwornie smutno - nie wiem, dlaczego, ale poćwiczyłam, zrobiłam sobie detoksykujący masaż twarzy i dziś czuję się całkiem, całkiem, a powinnam się bać, bo od 7 rano do 19.30 bedę jak palec sama w domu. Rrenko, Pipku, Maleństwo i reszt warszawiaków, jak nie wytrzymam w tej samotni, to zwalę się komuś na głowę. Buziaki
-
StaraBabo, leki na reumatyzm są bardzo mocne - mogą powodować takie skoki ciśnienia. Obawiam się, że to raczej nie nerwica. Kochani, mi minął dobrze ten dzień, nie wyskoczyłam ani z autobusu ani z tramwaju, mimo iż moje ściśnięte gardło wołało na cały głos: \"Wyłaź cholero!\". Zachowałąm spokój. Potem poszłam do koleżanki - sama, poprosiłam męża, by zostawił mnie samą, żebym mogła spróbować. Udało się, ale miałąm przygodę. Weszłąm do jej bloku i okazało się, że domofon nie działą, a moja komórka całkowicie się wyładowałą. Do domu nie dojdę - 16 przystanków, do koleżanki nie mam, jka zadzwonić i nie spanikowałąm - w sytuacjach ekstremalnych zawsze zachowuję jakiś tajemniczy spokój: poszukałam ochroniarza osiedla i poprosiłąm, by mnie wpuścił - musiałąm się nałazić po różnych uliczkach, ale udało się. Potem koleżanka powiedziałą, że musi iść do sklepu, ale mogę na nią poczekać, jeśli sie boję, a ja na to: \"no, co Ty? - małe kroczki - idę z Tobą, muszę uczyć się chodzić bez męża\". I się wcale, ale to wcale nie bałam. Efciu, nie osądzałam Cię, cieszę się, że to napisałaś, chodziło mi tylko o to, że ktoś włazi i wymusza na nas jakieś zachowania. Pozdrawiam Was serdecznie - trzymajcie jutro za mnie kciuki, bo mam badania, zebym z jakimś urządzeniem w pochwie nie uciekła.
-
Ludziska, ja nic takiego o tym cholernym afobamie nie pisałam. Afobam też brałam i nic mi nie pomógł, ale niczego nie powodował z moim sercem. Netka, już mi nie dokuczaj! bo naprawdę zwariuję i będziecie miały prawdziwą i nieobliczalną wariatkę w swoim gronie.
-
eutrapelia@wp.pl To o Twoje zdjęcie też poproszę.
-
Czemu nikt nie wchodzi na czata? Lidzia była, ale ma telefon.
-
Magdziu, jesteś całkowicie normalna. Nerwica to nie choroba psychiczna, tylko bardzo nasilone objawy stresowe. Gorąca kąpiel wskazana, ale nie częściej niż raz w tygodniu, ciekawa książka też - rozwija ogólnie, ćwiczenia oddechowe robię nawet zmaluchami w przedszkolu, by zapadły im w pamięć i kiedyś się przypomniały, a film śmieszny - to chyba dobrze robi wszystkim. Dziś chyab dobry dzień dla wszystkich - równia się przechyliła i jest z górki. Buzialki. Mężu Dany, zapraszamy także Twoją żonę.
-
liduszko, ja rozumiem Twoją radość, bo mnie tak rozpiera, że zaraz chcę to wykrzyczec światu, ale dla nich to dziwne i niezroumiałe. A już zdenerwowały mnie te wczorajsze mądrale -co to nie one? Moja sprawa, czy wychodzę, czy nie. Wczoraj, gdy ze ściśniętym sercem robiłam sama te zakupy w hipermarkecie, cały czas wyobrażałam sobie, jak Wam to opiszę i to dodawało mi siły, by iść do kolejnych półek. Dziękuję, ze JESTEŚCIE!
-
Jeszcze raz ja, bo zaraz idę na czata, może ktoś tam zajrzy. O POTASIE: przypomniało mi się, że potas lepiej się przyjmuje przez organizm, gdy jest podawany razem z magnezem. Co było z moim sercem: otóż, po pierwsze to nie po afobamie - ktoś mnie źle zrozumiał, albo ja się źle wyraziłam. Trochę wyolbrzymiłam - serce przestawało mi bić, traciłąm przytomność, zaczynało, odzyskiwałam ja i tak dalej. Powodował to jakiś zator, który szybko zlikwidowali jakimś zastrzykiem. Stało się to na szczęście podczas badań w szpitalu, więc nie umarłąm, gdybym była w domu, nie byłoby szans -tyle - nie przerażać się! Prawdopodobnie to nie tylko te leki, ale także potworny stres, który wówczas od jakiegoś czasu przeżywałąm, ale to mija interpretacja. Kardiolog stwierdził, ze to te leki. Do ADY7777: Aduś, ja wychodzę właściwie tylko z obstawą,a co więcej nie ufam nikomu, więc wychodzę tylko z mężem, mamą i kilkoma zaufanymi koleżanakami. Sama się boję - to wciąż strach przed strachem! MAGDZIAPEK- kup sobie ksążkę \"Oddech, który leczy\" - są tam wspaniałe techniki oddechowe. Większość z nas musi się na nowo oddychać, badania wykazały, ze stres szkolny powoduje, że dzieci w wieku 7 lat zaczynają nabywać złych nawyków odechowych. A potem im więcej stresu, tym trudniejsze oddychanie. Ja też często przeżywam to, co Ty. Płakać, w ogóle nie płaczę, bo potem cały dzień mam kłopot z oddychaniem. Mi, podobnie jak Adzie pomaga położenie się i rozlużnienie oraz wizualizacja (leże zawsze na plaży nad jeziorem). Ponadt, gdy się przewentyluję (dawno mi sie to nie zdażyło) oddycham w torebkę papierową, a gdy jestem na mieście w zapięcie pod szyję (kołnierz itp) - chodzi o to, że wtedy zaczyna się oddychać CO2, co sprawia, że oddech się zwalnia i uspokaja - to najlepszy sposóbn na hiperwentylację. Maleństwo29: jesteś bardzo dzielna! Pamiętaj o tym, a to wystarczy, by odstawić leki. Może dzięki nim wszystko w Twoim organizmie zaczęło funkcjonować ok, więc bez nich też tak będzie. Podaj mi swojego maila, jeśli możesz i chcesz. A teraz napiszę, że miałąm bardzo trudną noc (ale nie ze względu na N), która skończyłą się tym, że rano zaczęły same płynąć mi łzy. To coś owego, bo ja nie płączę, ale one tak płynęły i płynęły, a ja łkałam cichutko - nie potrafiłam głosno. Dławiły mnie, bo płynęły chyba też do wewnątrz. Trwało to godzinę, aż się dusiłam, ale pomyślałam sobie, że jesśli mam się udusić w autobusie, czy tramwaju, to moze lepiej we włąsnym łóżku i pośród własnych łez. Ale czegoś jeszcze nie wypłakaałam, bo czuję takie dławienie w płucach - oddycham, ale jakoś inaczej, tak ciężko, jakby zmora mi na nich siedziała. Pewnie zmora mojego dzieciństwa. Więcej nie zanudzam smutkami. Po południu byłam w Parku Szcęśliwickim i było cudnie, a wczoraj w hipermarkecie, gdzie sama bez telefonu robiłam zakupy, kupiłam sobie fajową i cieplutką kurtkę i jestem z niej bardzo zadowolona. No to za chwilkę idę na czata, tylko herbki się napiję. Zapraszam resztę. Hexa chodź, zamiast płakać po mamie
-
Witajcie Kochani, przeczytałam Wasze wczorajsze wieczorne wpisy i się bardzo zasmuciłam. Nie wiem, może to tylko moje wrażenie, ale działo się coś złego. Jakieś wymuszanie tłumaczeń, przykre słowa. Aż mną zatrzęsło. Szkoda, że wchodzimy w takie dyskusje, szkoda, że jedni oceniają drugich - to naprawdę nie pomoże. Wszyscy nerwicowcy mają niskie poczucie wartości, więc dołowanie się wzajemnie i wymuszanie tłumaczeń, nikomu nie będzie służyło na dobre. Niczego nie musimy - to pierwsza sprawa! Nie powinno nas obchodzić to, czy ktoś nie wychodzi sam z domu, bo ma dobrego partnera przy sobie, czy wychodzi, bo bierze leki, albo ma męża w delegacji. Powinniśmy po prostu cieszyć się wzajamnymi sukcesami (i małymi i dużymi). Wiem, że dla wielu osób to bardzo śmieszne i zabawne, że poszłam do sklepu, a mój mąż obserwował mnie z okna, że zrobiłam sama zakupy w hipermarkecie bez telefonu, ale dla mnie to są bardzo ważne wydarzenia. Każdy ma prawo wyśmiewac mnie, ale ja mam prawo przeżywać to i iść swoją drogą. Nikt z nas nie był w skórze tego drugiego, więc może nie osądzajcie nas -Wy, ktorzy czytacie nas, ale niekoniecznie checie zaangażować się w tę znajomość. Wiem, ze do Forum każdy ma dostęp, ale zrozumcie, że my wcale nie musmy się Wam tłumaczyć, dlaczego nie wychodzimy z domu. To jest nasza sprawa. Smutno było mi, gdy czytałam posty Efci, która tak zawzięcie się broniła. Efciu, nawet gdybyś potrzebował mistrza Zen, by wyjść z domu, to nie oznacza, że jesteś mniej ważna, niż ten, kto całymi dniami biega po sklepie, jeżdzi autobusami i marzy o tym, by pójść do hipermarketu. Smutno mi, gdy czytam wpisy, w których tkwi zaawulowana niechęć i niezrozumienie. Ja ciesze się, ze Was odnalazłam, bo dzięki Wam zaczęłam robić te maleńkie (a dla mnie ogromne kroki) i wcale nie wstydzę się swojej przypadłości. Chętnie oddam komuś z tych mądrali swoje dzieciństwo i poczekam na ich dorosłość, by zobaczyć, że poradzili sobie jeszcze gorzej. Mimo agorafobii i niewychodzenia samej z domu, osiągam sukcesy na wielu polach, jeste ceniona na uczelni, rodzice w przedszkolu radzą się mnie, gdy mają kłopot z dzieckiem. Mimo smutnego dzieciństwa, jestem otwarta na ludzi i potrafię sie nimi opiekować. Przepraszm za te słowa - nie są skierowane do stałych forumowiczów, więc nie bierzcie ich sobie do serca. Są dla tych, którzy wszystko wiedzą więcej od nas. Może tak jest, ale nie są w naszych skórach i nie wiedzą, co przeżywamy. Basiuijuż, być może uraziłaś kogoś, ale chcę, byś wiedziała, że mi osobiście bardzo pomogłaś tym wpisem. W przeciwieństwie do Maleństwa, która czuje się naznaczona tym, że bierze leki, ja miałam wyrzuty sumienia, że ich nie biorę,że może to oznacza, że podświadomie nie chcę się wyleczyć. Dziękuję Ci za te słowa, bo dzięki nim poczułam się normalnie, poczułam, że nie robię nic złego, ale oczywiście nie oceniam nikogo, kto bierze leki, szczególnie trudno byłoby tym, którzy mają depresję. Rozumiem tych, którzy je biorą, bo dzięki nim funkcjonują jak zwyczajni ludzie, czego nie mogę powiedzieć o sobie.
-
Nusiu, powiedz córce o co chodzi - będzie spokojniejsza wewnętrznie, bo pewnie nie pokazuje tego, ale bardzo ją to przeraża. Jest na tyle duża, że może zostać wtajemniczona, ale nie obarczaj jej niczym ponad informację, że na to i na to cierpisz. Przecież gdybyś miała grypę, nie ukrywałabyś tego. Rreniku, jak mąż jest w szkole, to jade taksówką. Mam blisko, więc niewilele za to płacę (a w głębi serca tłumaczę sobie, ze zarabiam więcej niż wydaję na taksówki - hihi). Taksówkarz też mnie stresuje, bo wciąż jest nowy, ale jak już bardzo boję się przed tunelem, to po prostu mówię, że jeśli poprosze go, by się na chwilę zatrzymał, to niech spełni tę prośbę. Jak tylko to powiem cały strach mam za sobą. Tak samo jest u fryzjerów i dentystów: uprzedzam ich, że mogę spanikować i żeby dali mi wtedy chwilę oddechu, a na pewno nie ucieknę. Jak tak powiem, nic się nie dzieje, a jeden dentysta jest tak niesamowity, że czujnie mnie obserwuje i jak zauważy, że szybciej oddycham, robi mi chwilę przerwy, gada i dale mi pić. Zawsze to pomaga, szkoda, ze mieszka w Białymstoku. Ludzie, zabrońcie mi tak dużo pisać.
-
Do Hola Hola, pewnie masz rację i dziękuję za to "dzielna" -nie czuję się taka, ale to bardzo miłe. Ja się potwornie boję, ze uzależnię się od leków. Ja się wszystkiego chwytam jak tonący brzytwy i boję się, że jak zadziałąją, to już nie będę chciała ich odstawić :( Poza tym kiedyś jakaś zwariowana psychiatra dała mi leki (w tym też afobam), które nic mi nie pomagały a mało mnie nie zabiły - przestało mi bić serce, więc to też powoduje u mnie silny lęk przed wzięciem czegokolwiek. Lekarz w szpitalu kazał mi natychmiast odstawić te leki, poszłam do tej psychiatry, mówię jej, co jest, a ona na to \"jest pani zapisana na poniedziałek ,a dzisiaj środa, więc nawet nie będę z panią rozmawiać\" i nie powiedziała mi, jak odstawić te leki. Pomogła mi koleżanka z medycyny i serce znów biło normalnie - mówiłam jej, że mam ten potas zaniżony, ale ona to zbagatelizowała i nauczyła mnie kolejnego lęku. Może dlatego psycholog nie pozwala mi brać leków? Wie, że to będzie gorszy strach niż pomoc. nIe wiem, ale mam trochę wyrzuty sumienia, że powinnam brać leki, bo inni biorą, więc post Basiijuż podtrzymał mnie na duchu. Czy ja jestem jeszcze zrozumiała? Efciu i Ado, nie wiedziałąm, ze tak jak ja nie wychodzicie same z domu? Boże, to nie jestem jedyna? A już myślałam o sobie tak źle.
-
Rrenko, zgadza się mój mąż uczy w podstawówce i gimnazjum, więc kończą mu się ferie. On pełen noeych pomysłów i idei - zakłąda 3 zespoły szkolne i uczy dzieci grac na gitarze i perkusji, więc coś mi się zdaje, że nie będę juz go wcale widywać. Dzieciaki za nim przepadają, a ja ciesze się, że on też je lubi i praca sprawia mu radość. Przez pół roku zastępował panią świetliczankę, tak mu się dobrze z dziećmi przebywało. Basiuijuż, ciesze się, że tak napisałąś, bo tu czasami ktoś pisze o lekach i ja potem zastanawiam się, czy nie powinnam też zacząć jakieś brać, skoro nie potrafię sobie poradzić z agorafobią. Mój psychoter, twierdzi, że nie wolno mi w żadnym wypadku, więc sie tego trzymam, ale czasem nachodzą wątpliwości. Dziękuję! Też pójdę gotować - dziś zupka pomidorowa z pomodorków w razmach uzupełniania braków potasu, a na drugie kurczaczek, bo mąż lubi - ja mięsa nie cierpię - jestem wegetarianką ale z urodzenia. Buziaki i do wieczora wszystkim!
-
O Potasie: może Twój organizm odrzuca ten skład? Mój lekarz mi tłumaczył, że czasem tak jest
-
Wczorajszy dzień to istna wścieklizna - a zaszczepili mnie, gdy pies mnie pogryzł - chyba przestała działać!! Kiedy wieczorem miałam problem z Forum, myślałam, że po tym całym dniu kogoś rozszarpię, nawet miałam sen, że pobiłam swojego męża, a nigdy go nie uderzyłam. Ale teraz jestem po relaksującej kąpieli - z maseczką na twarzy. Chyba miałam być ryba, ale Bóg się pomylił ;) MamoJulki, tak to bywa z Tą N. raz pod wozem, raz na. Większość ma teraz trudniejsze dni - nawet u schizofreników to zaobserwowano, a oni są najlepszym barometrem dla wszystkich nerwicowców. Maleństwo29 - SĄSIADECZKO droga, daleko masz do Synów Pułku? bo jeśli nie, to gdyby Cię zaatakowało po odstawieniu xanaxu, wal śmiało - raczej jestem w domu :) Liduszko, życzę wspaniałych i spokojnych dwóch tyg. Mojemu mężowi kończą się ferie, znowu będę całe dnie sama, więc troszkę juz panikuję, tzn. drżą mi ręce i łomocze serce, ale za kilka dni przyzwyczaj się i wrócę do normy/
-
Potas - brałąm KALIUM przez długi czas, wcześniej jakiś inny, ale mój organizm go odrzucał. Objawy? drżenie serca i rąk, bardzo szybkie tętno. Drżenie rą nie takie jak przy nerwicy, ale tak silne, ze nie mogłam postawić pieczątki, by była widoczna i wylewałam herbatę.
-
Potas - brałąm KALIUM przez długi czas, wcześniej jakiś inny, ale mój organizm go odrzucał. Objawy? drżenie serca i rąk, bardzo szybkie tętno. Drżenie rą nie takie jak przy nerwicy, ale tak silne, ze nie mogłam postawić pieczątki, by była widoczna i wylewałam herbatę.
-
Słuchajcie to vhamstwo, tyle napisałam i mi wywaliło. Wścieklizny dziś dostanę - cały ten dzień porąbany, choć powinnam być dumna: przejechałam 7 środkami likomocji polus na własne życzenie i ku zdziwieniu męża zaproponowałam metro (ale jeden przystanek) - fajnie było. Potem byłam w knajpie z koleżanką, potem w hipermarkecie, gdzie myślałam, ze zwariuję, bo sie zgubiłam i nie mogłam znaleść wyjścia - ale nie wpadłam w panikę. Raz wyskoczyłam z tramwaju, ale to dlatego, ze potwornie mi wciąz sucho w ustach i tak mi się chciało pić, ze nie mogłam wytrzymać. A raz siedziałam w autobusie tak, ze nie widziałąm swojego męża, bo taki był tłok i WYTRWAŁAM! Ale jestem wściekła, bo wyobraźcie sobie, że nigdzie nie mogłam zrobiś USG sutków i dopochwowe - odsyłali mnie od Annaniasza do Kajfasza. Będę musiała zrobić prywatnie - zdziercy cholerni - za 180 zł. Też byście się wściekli na moim miejscu.
-
Słuchajcie to vhamstwo, tyle napisałam i mi wywaliło. Wścieklizny dziś dostanę - cały ten dzień porąbany, choć powinnam być dumna: przejechałam 7 środkami likomocji polus na własne życzenie i ku zdziwieniu męża zaproponowałam metro (ale jeden przystanek) - fajnie było. Potem byłam w knajpie z koleżanką, potem w hipermarkecie, gdzie myślałam, ze zwariuję, bo sie zgubiłam i nie mogłam znaleść wyjścia - ale nie wpadłam w panikę. Raz wyskoczyłam z tramwaju, ale to dlatego, ze potwornie mi wciąz sucho w ustach i tak mi się chciało pić, ze nie mogłam wytrzymać. A raz siedziałam w autobusie tak, ze nie widziałąm swojego męża, bo taki był tłok i WYTRWAŁAM! Ale jestem wściekła, bo wyobraźcie sobie, że nigdzie nie mogłam zrobiś USG sutków i dopochwowe - odsyłali mnie od Annaniasza do Kajfasza. Będę musiała zrobić prywatnie - zdziercy cholerni - za 180 zł. Też byście się wściekli na moim miejscu.