pelasia 78
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez pelasia 78
-
Hexa ile lat jesteście po ślubie?
-
Hexa, to niedobrze! Musisz się uwolnić, albo popracujcie razem nad tym. Mój mąż jest dla mnie wsparciem, choć wciąż nie rozumie, że nie wolno mi tłumić złych emocji, więc je tłumię, bo on bardzo bierze to do siebie i czuje się zraniony. Ufam, że da się namówić na wspólną terapię i zrozumie o co chodzi.
-
Oj, tak, maluchy dają mi siłę i nadzieję. Ogólnie potwornie źle znoszę ekspozycję społeczną, gdy na mnie patrzą, a z dziećmi jest całkiem inaczej. I wyobraźcie sobie, że nikdy przy nich nie miałam stanu lękowego. Jestem tam sobą, bawię się tak, jakbym miała 5 lat. Turlam się i czołgam, a czasem mierzymy się z ich dużymi kłopotami. Ostatnio np pracowaliśmy z zazdością - dobrą i złą. Uwielbiam to, a oni kochają mnie całym sercem. Wprawdzie mąż mnie musi zawozić, albo jadę taksówką, ale warto.
-
Hexa, czy \"78\" to Twój rok urodzenia? Bo, jeśli tak, to jesteśmy równolatkami.
-
Kochani, te dziwne bóle umiejscowione w przeróżnych miejscach to nerwobóle. Mój psychoter, pyta mnie wtedy, co włożyłam w tę boląca część ciała, zamast zmierzyć się z tym. Podobno tak wrzucamy nasze emocje. Mój mąż śmieje się ze mnie, że czeka na taki dzień, gdy nic nie będzie mnie bolało ;0
-
Witajcie Kochani, wczoraj w teatrze było super, choć nachrząchałam się za wszystkie czasy. Potem w tramwaju umierałam 16 razy, ale wciąż żyję (a nie jechałam sama - jeszcze nie mam tyle odwagi). RRenku, Pipku, ja jestem z Jelonek (okolice Geanta, teraz reala). Na Targówku spędziłam cudowne studenckie chwile. Do dziś mam tam najlepszą przyjaciółke. Iiyana, achtung, achtung z tym winkiem, bo będziemy musieli założyć formu dla AA :) Ja po alkoholu smutnieję, więc go nie lubię. Hexa, oby tak dalej, Aż zazdrość serce mi sciska ;) Basiu, jesteś tu niezastąpiona, pamiętaj, że Cię doceniamy i nie opuszczaj nas. Tak pięknie sobie radzisz, że dajesz nam nadzieję. Kaska33, gratulacje wielkie. Cieszę się, że też libisz Whartona. A z dzikimi kaczkami nie żartowałam - to taki moje prywatne porównanie. Mimo zranionych skrzydeł chcemy dorównać reszcie w locie. I pomysł. Może Ci, którzy chodzą na terapię, niech dzielą się nią z tymi, którzy nie chodzą? Ja zacznę. Mój psychoter, powiedział, że nasze lęki to nasza nieuświadomiona wielka moc, której się boimy. Ten lęk to nasz sprzymierzeniec - on nas chroni, ale musimy nauczyć się czerpać jego siłę i zacząć panować nad nim. Mamy dużo mocy, która została kiedyś stłumiona. Pozdrawiam i cieszę się, że jesteście. A, co do Boga, wierzę w Niego i też miałąm do Niego żal. Dziś mąż podwozi mnie do przedszkola, gdzie prowadzę Biblioterapię. Nie wiem, czy ja więcej korzystam, czy dzieci, bo ja uczę się razem z nimi nazywać emocje i radzić sobie z nimi.
-
Kochani, idę do teatru, więc do przeczytania - pewnie jutro, bo wrócimi późno. Trzymam za Was kciuki i czekam na dobre wieści.
-
Marska, ja też noszę przy sobie buteleczkę z piciem. A na lekach się nie znam - żadnych nie biorę. Coś tam kiedyś mi dali, ale wylądowałam w szpitalu, bo serce przestało mi bić, więc z pomocą koleżanki z medycyny odstawiłam ten lek (wiem, że nie można go było nagle odstawić). Mój psychoter. twierdzi, że leki tu nie pomogą - musimy zmienić myślenie, więc więcej żadnych nie brałam. A, wiecie, że nasze stany związane są ze zbyt silną wrażliwością?
-
Wpadłam na chwilę. Ciesze się, że BASIAIJUŻ zaakceptowała mój pomysł. Jesli chodzi o telefoniczne poczucie bezpieczeństwa to przecież nie ważne, gdzie mieszkamy - ważne, że wiemy, co mówić. Ale ważne byłoby również żebyśmy mogli się spotykać i razem z tego wyłazić - dlatego pomysł grupy wsparcia \"Warszawa\". I oczywiście, BASIU, zgadzam się, że chodzi o to, by w końcu wychodzić bez telefonów i informacji, że właśnie gdzieś wychodzę. Pipku i Marijke, z jakich jesteście dzielnic? No i najważniejsze, byłam z mamą na zakupach i wcale wle to wcale się nie bałam! Miałam na uwadze Wasze dzisiejsze dobre słowa. NAPRAWDĘ! były bardzo pomocne i ważne, Ciekawe, co u naszych kobiet, które właśnie siedzą na wywiadówkach? Może opiszą jak było, gdy wrócą?
-
rrenko, i reszta, pożegnam Was na razie. Może wieczorem uda mi się jeszcze wpaść to opowiem, jak było na tych zakupach. Buziale
-
Basiuijuż, całkowicie się z Tobą zgadzam. Mi też takie myslenie barzdo pomaga. Widzę, że warszawska grupa wsparcia nam się powiększa. Ja poważnie o tym. Nawet z myślą, żeby razem gdzieś iść, spotkać się, alebo wesprzeć telefonem typu: \"wychodzę z domu, boję się, zadzwonię za 15 min jak wrócę, jeśli nie zadzwonię Ty zadzwoń\" albo coś w tym rodzaju. To ile nas jest? 3? z tej Warszawy
-
Rrenko, ładne to, co piszesz. Może też kiedyś sama pójdę na zakupy, bo sklep mam naprawdę pod nosem. Ech, wciąż marzenie. Czy śni Wam się czasem, że nie macie lęków?
-
Kochani, nie zgadzam się z tymi tchórzami. A nawet jeśli, to pamiętajcie, że \"to tchórze pchają świat do przodu. Bohaterów jest mało i szybko giną\" (W.Wharton) A w głębi serca wiem, że jesteśmy wszyscy jak jeden mąż małymi bohaterami. Nazywam nas \"dzikie kaczki\", bo jak postzrelona dzika kaczka próbujemy wciąż wznosić się do chmur. Czy to nie jest odwaga? Czytam Was od dawna i widzę wielu bardzo odważnych ludzi. Żyjemy, choć tak trudno. Żyjemy wbrew wszelakim przesłąnkom, że jutro będzie lepiej. Zwykli ludzie nie muszą pokonywać każdego dnia tylu tdudności, a przede wszystkim samych siebie, a my musimy. Czy to nie jest bohaterstwo? Nie zgadzam się na tych tchórzy! Nie zgadzam się na poczucie gorszości, kiedy uciekamy, bo my z tym walczymy, próbujemy... Nie jest tak? Dzikie kaczki?
-
Nadziu, jak mi się dziś uda, to Tobie jutro też. Wiecie, mój psychoter. powiedział mi ostatnio, że ja tkwię w błędnym kole: uciekam przed ludźmi, bo boję się agresji, ale z drugiej strony potwornie potrzbuję ludzi, by czuć się bezpiecznie. Pogmatwane co?
-
Rrenka, staram się bardzo. Już od kilku miesięcy nie uciekłam, choć nie powiem, żebym czuła wtedy radość, raczej silne wyczerpanie, ale wiem, że kiedyś i na radość znajdzie się miejsce. A moja mama w takich chwilach jest chyba bardziej przerażona niż ja, ale macie rację, to pozytywne nastawienie, że jestem z mamą powinno dać mi siłę. Co z tego, że ona bardziej panikuje niż ja? ale w razie czego JEST i to się liczy. Dzięki, że zwróciłyście uwagę na ten aspekt!
-
Pipku, zabraniamy Ci myśleć o tym cholernym ciśnieniu, a na reklamę nie patrz. Tez ją mam - nawet nie zwróciłam uwagi. Kaśka! nie jesteś tchórzem skoro choć czasem tam jeździsz. Ja bym sama w ogóle nie pojechała. Ale wiem, że jest mi łatwiej, gdy daję sobie przyzwolenie na złe samopoczucie. Powiedz sobie, że zawsze możesz zawrócić. Kiedy będzie Ci się pogarszało myśl: \"za chwilę wracam. wychodzę itp. Zobaczysz, że wtedy nie będzie takiej potrzeby. N. nie lubi, gdy sie jej nie boimy, gdy pozwalamy jej działać, gdy akceptujemy strach. Szkoda tylko, że już ta głowo Cię boli. Pipku, ja nie żartuję z tą grupą. W stanach pierwsi agorafobicy uleczyli się sami i stworzyli metodę leczenia - nikt się jeszcze na tym nie znał.
-
Iiyama, wiem, wiem! Ale ta głowa ma czasem więcej do powiedzenia niż racjonalizm. Choć od jakiegoś czasu radzę już sobie z tymi przeklętymi hipermarketami i kościołem też. Środki transportu są wciąż nie do pokonania. CZasem sobie myślę, że ta przypadłość to jakiś potworny egoizm, bo przecież wciąż myślę o sobie: \"ja się duszę\", \"słabo mi\", \"ja chcę wracać do domu\". Rozumiecie co mam na myśli? A wiecie, że zanim doszliśmy, co się ze mną dzieje, to przez parę lat leczono mnie na astmę. Podobno miałam klasyczne objawy - tylko że leki mi nie pomagały. W końcu chirurg (tak, chirurg) wykluczył astmę i kazał mi iść na terapię i uczyć się oddechu. Chodzę ale nie uczą mnie tam oddechu, tylko wciąż muszę odgywac scenki, kiedy się boję, Czasem boję się tam iść, bo wciąż muszę przeżywać to samo - brrr!
-
Witaj rrenku. Dzięki Nadzia - wiem, wiem, że przeżyję, zmagam się z agorką już 5 lat, więc wiele przeżyłam, ale wiesz o co chodzi. O lęk przed lękiem: \"a jak tym razem mnie dopadnie?\" Ja wtedy zapominam jak się nazywam, gdzie mieszkam, tylko uciekam, tam, gdzie nie ma tłumów. Ale dziękuję za wsparcie. Pipku, to może zbierzemy wszystkich warszawiaków i stworzymy sobie grupę terapeutyczną?
-
Pipku, a jak Ty się dziś czujesz? Może nie myśl o tym spadającym ciśnieniu, co?
-
U nas w Warszawie słońce przyświeca, ale jest dość mroźno. Ostrzegają przed wypadkami, bo powierzchnia zamarzła (hihihi - plusy choroby - nie dotyczy mnie to ostrzeżenie).
-
O, Pipek i Nadzia. Jednak ktoś jest tu dzisiaj? WITAJCIE :)
-
Witajcie Kochane Nerwuski, Depresyjki i Agorafobicy (i inni), widzę, że coś u Was dziś życie zamarło. Żadnych radości? Żadnych lęków ani smutków? (tych drugich nie życzę). Ja goszczę u siebie moją mamę, co mnie psychicznie wiele kosztuje, bo trzeba zapewnić jej rozrywki, a ja się z domu wyjść boję. Nawet z nią muszę się psychicznie przygotować, a ona mi wyskakuje: \"to, chodź połazimy sobie po sklepach\". Wszędzie trzeba dojechać autobusem bądź tramwajem, a to dla mnie największy koszmar. Zawsze mi się wydaje, że się tam uduszę. Tylko z mężem nie boję się jechać, choć czasem też musimy wysiadać (coraz rzadziej ale jednak). Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło. Jak przeżyję, to tu jeszcze zajrzę.
-
Marzenko, nam - po to tu jesteśmy!
-
Liduszka, witamy, nie objedz się za bardzo!
-
Marzenko, przepraaszam, ale muszę na jakiś czas wyjść z internetu. Moża uda nam się jeszcze pogadać. Przyjechała do mnie moja mama i zostawiłam ją samą - to już za długo trwa - musze się nią trochę pozajmować. 3maj się jakoś. Do przeczytania.