Agol
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Agol
-
To ja się wpraszam do Pyni na obiad!!!! a tak w ogóle to dzień dobry :)
-
mamuniu no dokładnie, po co takie drogie zabawki??? Zabawki mojego dziecka to: tel. komórkowy (ale tylko do momentu jak musiałam wydać 50 zł za naprawę), spinacze do prania (uwielbia je wywalać z pudełka i wkładać z powrotem), jakiś foliowy worek albo reklamówka, którą jeździ po dywanie, talerzyk albo pokrywka, w które wali widelcem (a potrafi tak walić baaardzo długo :( ), ale największym hiciorem, który jest ponad wszystkimi w.w rzeczami są ........ garnki. Dałam mu dzisiaj dwa garnki i pokrywkę, on dorwał jakąś łyżkę jeszcze i ze 40 minut dziecka nie było :D. Przekładał pokrywkę z jednego garnka na drugi, mieszał widelcem, przenosił ze stołu na stołek, ze stołka na kanapę itp. a minę miał taka poważną, że ho ho, no myślałam, że padnę ze śmiechu. A jak się coś gotuje w kuchni na kuchence, to nawet jak nikogo w kuchni nie ma, nawet jak tam jest ciemno, to ten leci do kuchni, staje przed kuchenką i woła : aaaaaaa, ooooooooooooo, aaaaaa tak długo, aż ktoś nie przyjdzie i nie weźmie go na ręce żeby mógł popatrzeć co się w tych garach tam dzieje :D Nawet pani w żłobku była z lekka ubawiona, bo moja chłopina się bawi żelazkiem i ....... garami :D Chyba mi rośnie jakiś Pascal albo Okrasa albo Kuroń...
-
Dobry wieczór Mamusie! My z Małym siedzimy w domu, ani nosa nie wyściubimy, bo choróbsko nas dalej trzyma, a ja kurcze w poniedziałek muszę już do pracy wracać, bo najpierw miałam zwolnienie na siebie, a teraz na Małego. A najlepsze jest to, że zarażamy się wzajemnie, to już nasze trzecie chorowanie w ciągu miesiąca. Jak on zdrowy to ja chora i on ode mnie łapie, jak ja wyzdrowieje, to znowu łapię od niego i tak w kółko. Szczerze mówiąc zaczyna mnie to już pomału przerażać i przerastać :( Andziu te pazurki superowe!!! Sama bym chciała sobie takie strzelić, ale takie niezbyt długie, delikatne i oczywiście french, no ale na razie z kaską krucho, więc sobie tylko marzę :) Koniecznie się pochwal jak już będziesz właścicielką tych wspaniałych szponów. Wiecie co, ja bardzo podziwiam takie osoby, które mają jakąś pasję, żyją tym co robią i odwrotnie i chyba nawet troszkę im zazdroszczę (ale w pozytywnym sensie, bez zawiści). A co do mdłości, to miałam przez bite 3 miesiące wraz z kilkoma sesjami wymiotów, a potem jak ręką odjął i dopiero wtedy poczułam, że żyję. Mnie mdłości przechodziły, przynajmniej na chwilę, jak coś zjadłam, więc jadałam często :). A z witaminek, to kwas foliowy i najpierw Materne (ale po nich się źle czułam), a potem już do końca ciąży Feminatal. Ach, co to były za czasy......
-
No dobra, zasiadłam w końcu przed kompem i nawet siłą nie dam się stąd wykurzyć, zanim się do końca \"nie wypiszę\". Bo zawsze tylko wpadam jak po ogień, nie odpowiadam na pytania i normalnie wychodzę przed Wami na gbura ;). No więc teraz jesteście skazane na mój elaborat :P Przede wszystkim dziękuję Wam ogromnie za słowa wsparcia w sprawie żłobka i w sprawie \"twarzowej\" - dla Was . Kilka z Was pytało o żłobek, więc już odpowiadam, ale zanim to zrobię, muszę Wam trochę przybliżyć postać mojego Indywidualisty i Charakterka, cobyście mogły zrozumieć moje lęki, rozterki, czy wręcz jazdy. Otóż postać ma 15 miesięcy, jest pogodnym śmieszkiem, który całe dnie najchętniej spędzałby na dworze lub na jeździe autobusami :D lub na wcinaniu jedzonka :D. Czasem postać potrafi mnie doprowadzić do skrajnej nerwicy, potrafi sprawić, ze mam ochotę uciekać na koniec świata, ale oczywiście kocham, kocham i kocham ponad wszystko. Wszystko byłoby cudnie, gdyby nie pewne małe \"ale\". Mianowice mój syn wszystkich oprócz najbliższej rodziny trzyma na dystans. To delikatnie powiedziane, bo były czasy (teraz na szczęście już nie) że nawet jak się z sąsiadką przypadkiem spotkaliśmy na klatce i chcieliśmy zamienić parę słów, to mój syn niezadowolony zaczynał płakać, nie daj Boże, żeby sąsiadka coś do niego zagadała, albo nawet czasem spojrzała, bo wtedy to histeria na całego i sąsiadka rozpoczynała ewakuację, my zresztą też :). Mały ma za sobą trochę problemów zdrowotnych, pobyt w szpitalu, ciągłe wizyty u lekarzy, potem rehabilitację, na której wył tak strasznie, że nie dało się tego słuchać. I została mu po tym wszystkim jakaś trauma, przejawiająca się tym co wyżej opisałam. Nie będę już pisać co wyczynia moje dziecko w przychodni, czy to jeszcze w poczekalni, czy to już u lekarza, dodam tylko, że zaczyna już w drodze do przychodni, jak się tylko zorientuje, że to właśnie tam podążamy. Strasznie mi go szkoda, bo po takiej wizycie jest cały umęczony, o mamuśce nie wspominając ;) Chociaż od pewnego czasu jest lepiej ( tfu tfu nie zapeszając) No więc jak się okazało, że Mały musi iść do żłobka to przeżywałam horror. Scenariusze przeróżne, oczywiście pesymistyczne :(. A co się okazało? W pierwszym dniu w piątek (zaprowadzała babcia) oczywiście płakał strasznie, byłam pewna, że nie będzie nic jadł, nie będzie spał, tylko będzie jeden wielki ryk przez calutki czas. A tu niespodzianka, dziecię zjadło obiadek, ucięło sobie drzemkę, szok. Myślałam, że w domu będzie odreagowywał, w nocy nie będzie spał, a tu chłopię w dobrym humorze, bawiło się ładnie, całą noc przespało, znowu szok. No ale na tych szokach się skończyło, bo w ciągu weekendu chłopię zaraziło się od swojej smarkatej, pociągającej, cherlającej matki i ze żłobka nici. Na półtorej tygodnia. Potem poszedł wtedy, gdy Wam pisałam, ja zaprowadzałam, synek oczywiście ryk na wejściu, mamusia oczywiście ryk na wejściu Ale też było dobrze, bawił się żelazkiem i garami :D, zjadł obiadek, poszedł spać, potem zrobił innym dzieciom taką pobudkę, o jakiej nie im się nie śniło :P, tak, że pani zadała mojej mamie następnego dnia pytanie czy przyjdzie po Małego przed drzemką czy po drzemce :D. Był 3 razy w tym żłobku w zeszłym tygodniu, a teraz niestety znowu chory i na antybiotyku :( Dobra już kończę, bo chyba mi utnie ten mój elaborat. A, jeszcze pisałyście dziś o mleku. Ponieważ mój Malutki miał na początku mega kolki, to lekarka zdecydowała o wprowadzaniu Nutramigenu. Użalała się nad nim, że to takie niedobre paskudztwo, ale biedna kobieta nie wiedziała, że moje dziecię pokocha to paskudztwo i Nutramigen to będzie początek końca karmienia piersią. Potem było NAN, a teraz jest Nestle Junior.
-
Dzień dobry, ja znowu na szybko, ale właśnie znalazłam coś takiego: http://www.babyboom.pl/rodzina/zdrowie/domowe_sposoby_na_grype_i_przeziebienie.html Tylko nie wiem, czy 15-miesięczniakowi można dawać czosnek, w sumie to specyfik naturalny, ale z drugiej strony dość ostry, czy nie \"przepali\" mu gardziołka?
-
Z kilogramami też mam problem, ale odwrotny. Chciałabym mieć ich trochę więcej, a już cudownie by było, gdyby sie umiejscowiły zwłaszcza tu i ówdzie ;) :D
-
mamuniu, ale niestety ja z tych szkieletorów, więc od diet trzymam się z daleka, w przeciwieństwie do jedzonka :) Pisałam, że ewentualne kilogramy można jakoś optycznie zniwelować ubraniem, a mojego problemu nie. Bo ja mam straszne problemy z cerą. Odkąd pamiętam miałam cerę problematyczną, w liceum jeszcze było to tak jak u większości nastolatków, ale z czasem przybrało dosyć ostrą formę. Czego ja już na to nie brałam, czym ja tego nie leczyłam, książkę by można napisać. I nie są to jakieś wypryski czy krosty, ale duże cysty. Zostawiają one blizny i przebarwienia i o ile przebarwień można się jakoś pozbyć, to blizny pozostaną mi już do końca życia. Ostatnio byłam chora na grypę, załadowane zatoki, no i na efekty tego nie czekałam długo, aktualnie w miejscu między górną częścią nosa a okiem mam pokaźny egzemplarz wielkości cukierka, wchodzi mi już to w pole widzenia i nie wiem czy nie skończy się na chirurgu :(. Naprawdę czasem mi sie już żyć nie chce. Nienawidzę jeździć autobusami, gdzie ludzie sie gapią, w ogóle nie lubię jak się ludzie na mnie patrzą, a już jak wchodzę w jakieś nowe środowisko np. studia, czy nowa praca, to już koszmar. Mamuniu Ty jesteś naprawdę śliczną kobietką, chętnie się z Tobą zamienię, chcesz??????? No, więc wyłaź już z tego doła, ja się podołuję za Ciebie. Musze uciekać, bo mój brzdąc się domaga uwagi.
-
mamuniu ale to nie był żart, tylko wieeeeeelkiiiiiii krzyk rozpaczy.......
-
Judyta, tu masz emotikony: http://www.forum.o2.pl/emotikony.php Dzień dobry wszystkim! Zbieram się, żeby coś więcej do Was napisać, ale muszę mieć na to trochę spokoju i czasu, a na razie brakuje obu :(. Mały znowu chory, trzeci raz w tym miesiącu . Kurcze, czuję, że dopada mnie straszny dół, czasem mi sie wydaje, że już dłużej nie dam rady. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Pozdrawiam.
-
No to i ja podpisuję listę obecności :), ale zaraz zmykam się pucować.
-
Pyniu, przy Tobie wpadam w kompleksy :(
-
Witam wszystkie mamusie i dzieciaczki! Ja tak szybciutko, bo jeszcze nie wszystko przeczytane, a jak teraz nie napisze, to potem zapomnę. Witaminę D3 podaję zakraplaczem do oczu, prosto do buziaczka, idealnie odmierza tyle kropli ile trzeba, nic mniej i nic więcej. Śmiesznie to wygląda, bo Mały już od maleńkości jak widział, że się zbliżam z tym zakraplaczem, to jak na komendę otwierał buźkę i czekał na swój przydział, tak jest do dnia dzisiejszego. A z marchewką spotkałyśmy się na innym topiku. Uciekam i pozdrawiam.
-
marchewko, jak zobaczyłam wpis renmanki, to na początku nie skumałam czaczy, ale jak już moje szare komórki zaczęły pracować to też się uśmiałam :D Jaki ten świat mały, nawet ten wirtualny. Pewnie, że się nie gniewam! Wkleję jakieś fotki mojego brzdąca, ale chyba dopiero około weekendu. A dlatego daję się tak 4 razy prosić ;), że niedawno zaczęłam pracę i cierpię na chroniczny brak czasu, mam wrażenie, że moja doba trwa ze 4 godziny, takiego tempa wszystko nabrało, a ja, która zawsze dawała po oczach swoimi kościami, schudłam jeszcze bardziej przez ten ciągły pośpiech. Dzisiaj obiecałam sobie, że pójdę spać o 22, bo w pracy wpadałam dziś pod biurko, tak mi powieki ciążyły. A tu już 22.15, a ja mam jeszcze kupę roboty. A taaak straaasznie mi się nie chce :( Pozdrawiam wszystkie mamusie, ale w szczególności mamusię Alusia i samego Alusia!
-
mysico, u mojego Małego też wyniki z krwi nieciekawe, jednego za dużo, drugiego za mało, dopiero jutro po południu jest lekarz, więc do tego czasu to się wykończę, też chciałam szukać interpretacji jakiejś na necie, ale już nie mam siły :( A co najlepsze albo raczej najtragiczniejsze, poleciałam szybko z wynikami do przychodni dziecięcej, choć wiedziałam, że lekarza już nie ma, ale ja jestem taka głupia i niedorozwinięta, ze pomyślałam, by zapytać pielęgniarkę, żeby powiedziała mniej więcej o co chodzi, bo ja się kompletnie nie znam, a ta popatrzyła na mnie dziwnie i jeszcze z pretensją mówi, że przecież ona się na tym nie zna!!!!!!!!!!!!!!!!. Ręce mi opadły, to po co ona tam siedzi?????? Żeby papierki przekładać??????? Ja w swojej naiwności myślałam, że od pielęgniarki, pracującej już tyle lat w zawodzie można oczekiwać jakieś elementarnej wiedzy, ale szybko mnie sprowadziła na ziemię. Teraz już piszę to spokojnie, ale jak ja klęłam, jak się wkurzyłam, to głowa boli. Mysico trzymam kciuki za Twojego synka marchewko droga! Edik - mówi Ci to coś? :)
-
młodaMamuniu przecie ja Ząbkowiczanka!
-
Marchewko, no po prostu kocham Cię :D Cieszę się, że z Twoim Maluszkiem wszystko OK i dziękuję za informację! Gdyby któraś z Was słyszała jakieś odgłosy podobne do burzy, to to na pewno nie była burza, tylko głazy, które spadły z mojego i Marchewkowego serca :) A swoją drogą wydawałoby się, że te jajeczka to takie małe, niepozorne, takie słodkie orzeszki, a to takie sprytne bestie! młodaMamuniu gratulacje!!!!!!!! Wyobrażam sobie jaką czujesz radość, bo ja jestem po trzech podejściach (nie dodam z jakim skutkiem :( ) Na razie dałam spokój, ze względu na brak finansów.
-
Marchewko bardzo dziękuję , troszkę mnie uspokoiłaś! A więc od dzisiaj mój synek będzie paradował z jajcami na wierzchu ;), coby mamusia miała dobre pole obserwacji :P Żartuję oczywiście! U nas lekarka nie bada jąderek, na każdej wizycie bada mu pachwiny, z lekka tylko obsuwając pieluszkę. Myślałam, że bada w ten sposób czy nie ma przepukliny albo bada węzły chłonne, ale może też tak sprawdza czy nie ma jąderek schowanych? No i bądź tu Matko Polko mądra!
-
Dzień dobry wszystkim mamusiom! Mam pytanie głównie do marchewki, ale też do mam chłopców. Jestem lekko (delikatnie mówiąc) spanikowana. Marchewko tak sobie czytałam o Waszych zmaganiach z jąderkami, ale w tej kwestii byłam raczej spokojna, bo u nas zawsze były, a przynajmniej ja nie zauważyłam ich braku. No i dzisiaj przy przewijaniu, ot tak sobie postanowiłam sprawdzić, pewna, że będą i kurka nie było . I teraz to pytanie: czy jąderka zawsze znajdują się w mosznie, czy są takie sytuacje np. zimno, które może spowodować ich schowanie? Bo w domu zimno strasznie i mam nadzieję, że to może od tego.
-
Nula_tyszanka - dla Ciebie Ja zaglądam dosyć często, ale nie chcę Wam się wcinać zbyt często w topik, bo sobie doskonale radzicie ;) :D (bardzo lubię Was czytać) No ale skoro już się wcięłam to skorzystam z okazji i odpowiem na pytanie Pyni odnośnie kremu na przebarwienia. Ja jestem niestety niezbyt szczęśliwą posiadaczką przebarwień po trądziku i używam kremu GLYCO-A. U mnie się sprawdza bardzo dobrze, przebarwienia się rozjaśniły (oczywiście nie jest idealnie i już prawdopodobnie nie będzie, ale jestem zadowolona z efektu). Krem zawiera 12% kwas glikolowy, powoduje delikatne złuszczanie, no i trzeba używać filtrów, ale jeśli u Ciebie jest to tylko plamka na czole to nie powinnaś odczuć zbytnio tego złuszczania. Kosztował coś koło 40 zł w aptece. Wiem, że jest jeszcze jakiś krem Lysanel, ale go nie używałam. Tego Glyco-A nie mogę Ci Pyniu polecić w ciemno, bo wiadomo, że każda skóra jest inna i każda może inaczej zareagować na ten sam kosmetyk. Ale w mojej subiektywnej ocenie - sprawdził się. Pozdrawiam.
-
marchewko, to tylko sie cieszyć z takich dużych nosów w rodzinie, bo wiesz jak to mówią? Że jak facet ma duży nos, to i duże..... co innego :D młodaMamuniu, pytałaś gdzie mieszkam - niestety niezbyt blisko: Ząbkowice :)
-
młodaMamuniu - dzięki za info Poszukałam trochę po necie i znalazłam ten na Zielonej, ale z tego co poczytałam to niezbyt tam ciekawie. Ja mam rocznego szkraba i chciałabym gdzieś się z nim wybrać. Myślę cały czas o ZOO w Chorzowie, ale jestem skazana na komunikację miejską i trochę się boję, myślę też o Egzotarium, ale z kolei nie wiem, czy mój malec w ogóle zwróci uwagę na jakieś pająki, węże itp. Może się więc skusze na to mini zoo, albo w Dąbrowie, albo właśnie w Kazimierzu. Pozdrawiam!
-
młodaMamuniu a gdzie w Dąbrowie jest mini zoo?
-
Marchewko GRATULACJE!!!!!! A opis porodu godny Nobla, cały czas się śmieję (jestem na razie przy lewatywce), zaraz wracam czytać dalej :D
-
Dziewczyny szukające pracy jako BIBLIOTEKARZ: \" wykształcenie wyższe, przygotowanie zawodowe pedagogiczne, ukończona oligofrenopedagogika\" - to jest oferta z Powiatowego Urzędu Pracy w Sosnowcu, tel. 266-36-35, wew. 208, a przeczytałam w Dzienniku Zachodnim, może którejś z Was się uda.
-
A tą pipę kręgosłup bolał i sie nie ruszyła z miejsca. Lekarka i ta \\\"moja\\\" położna zostały po swoim dyżurze aż urodzę, a nie dawałam w łapę nic a nic!!!! Bardzo wiele zależy od ludzi na jakich się trafi, dlatego życzę Wam, zebyście trafiły na przysłowiowe \"anioły\". Pozdrawiam.