milkyway
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez milkyway
-
To ja też się pochwalę smskiem, który dziś dostałam: \"Doładuj swoją kartę do 15 października, a dostaniesz 15 proc. gratis! Idea\" czy jakoś tak... ha ha ha ha ha...
-
kb, ja też jestem zrobiona - na szaro (to od fajek), na cacy, w konia i w balona ;-)
-
kb, eeeeee... to nawet możesz pisać z polskimi literami ;-) ja to muszę w palarni chlip chlip... ciemnej i zimnej buuu... tam nie ma kompa :-( kb, dobra, dobra... nie wiem, nie znam się, nie orientuje się, zarobiona jestem... taaa...
-
Powtórzę: łatwiej powiedzieć na kogoś \"szmata\" niż być nią ;-) M., my to takie szmaty moczone w Vanishu ;-), ale ciągle szmaty he he ;-)
-
jiw, jak tam? konkurs na maila rozstrzygnięty? kochaterka, jak się spódniczka nosi? margi, myślałam, że znowu mąż testuje szpiega komputerowego... Mariella, a teraz? Często widujesz tego swojego-byłego? JTW, a co u Ciebie? Miejsce na jego garnitury w szafie przygotowane? Bdtk, Organika, 25, DużaDziewczynka, mad + wszystkie, które tu bywały / bywają, czytacie? Co u Was? milkyway, ty szmato! ;-) A co na to wszystko Ks.Marek? ;-)
-
kochaterka, co będziesz latać po kioskach w ten pic. Chcesz jednego? Mogą być mentolowe? Proszę: . kb, i dla Ciebie: . :-D Jakieś \"najaranie\" być musi ;-)
-
Witajcie! M., no przecież optymizm ze mnie aż bucha! Popatrzyłam właśnie na niego oczami bez klapek... Qrde... przecież jeszcze 2 miesiące temu widywaliśmy się bez ubrania... Cholercia... 2 miesiące temu był przystojniejszy i mądrzejszy... Idę zapalić... kto ze mną?
-
ta miłość jest skazańcem zasądzonym na śmierć umrze za krótkie dwa miesiące na świecie jest przestrzeń i czas odejdziesz ode mnie na świecie jest niemoc i konieczność nie zatrzymam cię żadnym pocałunkiem /H. Poświatowska/
-
Gdybym spotkał ciebie pierwszy raz, ale w innym sadzie, w innym lesie może by inaczej zaszumiał nam las wydłużony mgłami na bezkresie... Może innych kwiatów wśród zieleni bruzd jęłyby się dłonie dreszczem czynne - może by upadły z niedomyślnych ust jakieś inne słowa - jakieś inne... Może by i słońce zniewoliło nas do spłynięcia duchem w róż kaskadzie, Gdybym spotkał ciebie znowu pierwszy raz, ale w innym lesie, w innym sadzie... /Bolesław Leśmian/
-
Nikt nas nie widział - chyba te ćmy, Co puszyścieją w przelocie. I tak nam słodko, że tylko - my Wiemy o naszej pieszczocie. Młodsza twa siostra, zrywając wrzos, Śledziła szept nasz daleki... I mówiąc z nami, ucisza głos - A milknąc - spuszcza powieki. I po ogrodzie mknie wzdłuż i wszerz, Zaprzepaszczona w swym śpiewie! I tak nam słodko, że ona też Wie o tym, o czym nikt nie wie... /Bolesław Leśmian/
-
Jakie to dziwne tak bolało nie chciało się żyć a teraz takie nieważne niemądre jak nic /ks. Jan Twardowski/
-
Powinni gumę antykochankową wymyślić. Taką do żucia ;-) Oj coś mi się przypomniało a propos zupy... uwielbiam ten kawał... stare (odgrzewane) ale jare: Mąż i żona jedzą obiadek, żona paskudnie oblała się zupą... - Popatrz jak ja wyglądam - jak świnia! - No - i jeszcze się zupą oblałaś... he he he...
-
Oooooo! Zupa idzie! ;-) A ja taka najarana ;-) ;-) ... znaczy się NIE JESTEM GŁODNA!! ;-) :-D kb, a Ty jak z paleniem? Coś pisałaś kiedyś, że rzuciłaś nie tylko kochanka.
-
kb, coś się wymyśli. Jak będę miała grasować w Łorsoł obwieszczę to na forum. Tylko jak się okaże, że się znamy, to mi nie będzie tak bardzo do śmiechu ;-) :-D
-
kb, właśnie rzuciłam. Pięć minut temu ;-) (peta w popielniczkę ha ha). Rzucam tak co 2 godz. gdzieś. ;-) No ale przecież nie można kończyć ze wszystkimi nałogami naraz. Nie ma zupy - jest palenie. Czymś trzeba USTA zająć he he ;-) :-D :-D :-D
-
Moja zupa była za słona ;-) Tylko wtedy smak miałam jakiś stępiony. ;-)
-
Jak tu się budzić każdego dnia wiedząc, że te następne dni nie będą już obracać się wokół myślenia o nim, wspominania jego ramion, czekania na jego ramiona? Jak się obudzić bez tej chorej nadziei, że może to jeszcze nie koniec? ... że może powie, że tęskni... i zaproponuje, by znowu spróbować... a ja odpowiem: NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
M. , z tą pokusą \"pogadania\" to chyba jest tak, że chyba nie chodzi o to, żeby znów się pokochankować, tylko żeby w jego słowach, gestach, pomiędzy wierszami znaleźć potwierdzenie: że jemu jest bez nas źle, że tęskni, że cierpi... tak?
-
M., konfiguracja najgorsza z możliwych. JTW, tak, czułam narastającą zazdrość, ale jednocześnie wiedziałam, że nie mam do tego prawa. Koniec był nieunikniony.
-
Co ja bym dała, żeby nie musieć go widzieć, słuchać... rozmawiać jak starzy znajomi ;-)
-
25, nie rozmawiaj z nim. Rozmawiaj z nami. kb, jak czy będziemy? A gdzie będziemy jak nie tu? :-D Wosku polejem, z fusów powróżym, czy wierzyć w miłość kochanka, męża, w ogóle czy wierzyć... posiedzim, pogwarzym... ;-) No no, życie zaczyna się po trzydziestce ;-)
-
Ooooooooooo, to Wy urodzinki niedługo! Ja - Ryby. "Niestety, jak dotąd nikt jeszcze nie znalazł sposobu na wyeliminowanie tego znaku." - to stąd: http://www.majkowscy.neostrada.pl/horoskopy/hor_neg.html Polecam ;-)
-
Nie wierzę w miłość (nie tylko kochanka). W ogóle nie wierzę w miłość. Przez męża, przez kochanka, przez siebie... Mąż mnie wali(ł) w rogi, kochanek walił żonę w rogi, ja waliłam męża w rogi i pomagałam kochankowi walić swoją żonę w rogi. Ohyda. Obłuda. 25, wszystko zależy, ile jesteś w stanie znieść. Nie mogę Ci nic poradzić, bo sama bujam się w moim związku-rozwiązku już 7 lat (w tym ze 3 lata tłuste - na początku oczywiście). Boję się. Boję się zmian. Boję się iść do sądu. Boję się iść na rozprawę. Boję się powiedzieć rodzicom. Boję się samotności. Boję się bycia z kimś. Wyprowadzałam się z domu już z 5 razy. Wracałam. Pakowanie rzeczy. Rozpakowywanie rzeczy... Świat tekturowych pudełek...
-
25, mi się nie chce wracać do domu + nie chce mi się przychodzić do pracy. Czuję się tak, jakby nie było już dla mnie miejsca w tej czaso-przestrzeni. U mnie też jest b. źle. Z wielką ufnością wchodziłam w związek małżeński. Och jak ja wierzyłam, że miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, wszystko znosi, we wszystkim pokłada nadzieję... Dlaczego wtedy nie wiedziałam, że to się skończy? Że to nie miłość? Czemu Bóg mi wywinął taki numer? Nie raz widziałam, jak u innych kończy się miłość... jak uczuciami targają zawieruchy... jak niby minęło i niby wzmocniło związek... jak ludzie udają - dla świętego spokoju, dla innych ludzi - że są szczęśliwi jak na amerykańskim filmie, tylko ich w ramki oprawić... Oczywiście myślałam, że będę wyjątkiem, że mi się uda, że moja miłość jest prawdziwa, a ja - wybrana spośród tysiąca... Szybko przestałam wierzyć...
-
Nie wiem, co dalej... Dziś tyle emocji... Mam wielką ochotę napisać, że mój mąż jest palantem do kwadratu, ale nie zrobię tego ;-) Pozew rozwodowy już 2x był w sądzie... wycofywany po 2 tyg. ... Jak trzeci raz się tam pojawię, to mnie wyśmieją i powiedzą \"tych klientów nie obsługujemy\"... O q..., jeszcze ten przylazł...