milkyway
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez milkyway
-
No właśnie. Trzeba wybierać lepsze zło. Czy uciekniesz od tego czy zostaniesz, to zawsze będzie tylko lepsze zło. Oj znam to, znam... Teraz nie mogę... bo chory, bo nieszczęśliwy, bo wkrótce ma urodziny, bo niedługo nasza rocznica, bo za zimno, za gorąco, bo ponieważ... Wolę kopa w dupę raz a dobrze niż powolne zabijanie swojego JA, jak pisała kochaterka... Dla mnie to trochę lepsze niż lepsze zło.
-
Melduję się na posterunku :-D
-
kochaterka, JTW, płaczcie... może da się wypłakać to wszystko? jiw, no to pisz! pisz tu! tak... trzeba wypłakać i wygadać ból... czasami wydaje mi się, że nie mam nikogo.. wiele razy stałam w deszczu w środku nocy i krzyczałam w niebo... i płakałam... i nikt nie mógł odróżnić deszczu od moich łez... jiw, ja - od Wawy - rzut beretem... też chciałam powiedzieć, że fajnie by było... i te myśli... no właśnie... że może się znamy... ;-) ło matko... ale by było... kochaterka, qrde wytrzymaj... dla niego... dla siebie... wytrzymaj... JTW, cisza jest lepsza... Ja miałam lepiej? gorzej? Najpierw przestałam odpowiadać na jego esemesy... Przy jakimś dwudziestym - odpisałam... znów wylądowaliśmy w wyrze... i tak sobie leżymy, miziamy się po główkach, a ja z rozczuleniem: \"wiesz, chciałam to wszystko skończyć... (czas przeszły)\", w oczekiwaniu na słowa zaprzeczenia = potwierdzenia jego uczuć (czyt. jak wierzyć w miłość kochanka)... on na to: \"masz rację. musimy pocierpieć. musimy to zrobić - ja dla ciebie, ty dla mnie...\" szczęka mi opadła... i tak zostało... do dziś... no i jak tu nie przestać? dla niego. dla siebie.
-
jiw, to kwestia tolerancji, wyboru... jeśli wolisz tę niepewność niż nic, cóż... mamy to, na co się godzimy... niby masz lepiej niż kochanki żonatych... poczucia winy wobec jego i swojej rodziny - brak, zaszczucia, ukrywania się przed światem, strachu, że się wyda, logistycznych kombinacji - brak... ale jakoś nie chciałabym być na Twoim miejscu... u Ciebie wszystko jest takie nieklarowne... qrde, muszę zrezygnować z kompa na trochę... dla męża :-) o i znowu URL coś-tam... ciekawe, czy się wysłało...
-
JTW, nawet nie wiesz, jaki to doskonały zbieg okoliczności - nie mieć wyboru. :-D
-
JTW, po miesiącu już się nie patrzy na telefon. :-) ale przetrwać ten miesiąc... eeeeeeeeech...........
-
jiw, chyba ze 3 razy Cię pytałam... ale nie pamiętam, żebyś mi udzieliła jednoznacznej odpowiedzi... czy Ty z nim kiedykolwiek rozmawiałaś o tym, czego on od Ciebie chce? ... tak po prostu: dziś pytanie - dziś odpowiedź... ???????????? kochaterka, amen. niech moc będzie z Tobą. powiedziałaś jemu, rozumiem? czy to takie wewnętrzne postanowienie, o którym zapomnisz, jak on się uśmiechnie, przytuli... ble ble ble? no qrde, może ktoś wreszcie do mnie dołączy? :-)
-
listek, odpowiedź brzmi: NIE. Fajnie mieć kochanka. Psychicznym masochistkom naprawdę polecam. I kobietom, które potrafią oddzielić uczucia od seksu. Są takie?
-
\"dla twojego dobra...\"... taaaaaaaa... to jeden z moich ulubionych tekstów... a może rzeczywiście i dla naszego dobra... i co z tego?? ciekawe, czy też dla mojego dobra zaczął mnie rozbierać wtedy po raz pierwszy i następny i następny i ostatni... tylko do kogo mieć teraz żal???? no ale pogadać se zawsze można, nie?
-
JTW, najgorsze jeszcze przed Tobą. Ale Cię pocieszyłam, co? Do mnie dopiero teraz zaczyna docierać, że nawet jak ktoś Ci mówi \"nie mogę żyć bez ciebie\", \"jesteś dla mnie wszystkim\", to niekoniecznie to musi być prawda. Minął już miesiąc, on - beze mnie i żyje! A nie mógł! Cholera, jak ja bym chciała go nie spotkać przez najbliższe 100 lat...
-
jiw, ... w chmurach ;-) ... po naszym topiku :-D Już wróciłam. Byłam w parku. Babie lato piękne. Nostalgia w sercu. Coś się kończy... :-( Coś się zaczyna :-)
-
jiw, to już miesiąc? Co Ty powiesz? Ech szczęśliwi czasu nie liczą! ;-) Oczywiście ironizuję tutaj przez łzy, bo sama skrupulatnie odliczam koszmarne dni mojego (pseudo?)zwycięstwa... Pamiętam, jak się w to zaczynałam ładować... jak myślałam sobie każdego dnia, że kiedyś za to zapłacę... i dalej robiłam swoje... No i przyszedł ten dzień... a właściwie te dni, miesiące... Oj poboli, poboli i przestanie... :-D kochaterka, odnośnie Twoich refleksji na temat mężów... Ja to uczyłam się od mistrza = mojego męża... ;-) a właściwie na jego błędach... Idę na spacer. Kto ze mną?
-
Oj nie wiem, czy powinnam się odzywać... Kiedyś powiedział, wtedy gdy się rozstawaliśmy, że zawsze chciał mnie zapytać, czy gdyby on był wolny (tzn. gdyby cofnąć czas i on nie miałby rodziny), czy chciałabym być z nim. A ja? Bałabym się, że skoro potrafił walić w rogi swoją rodzinę ze mną, mi mógły kiedyś zrobić to samo z kolejną o 10 lat młodszą panieną. Być może po 18 latach małżeństwa - tak jak im... choć był na tyle \"odpowiedzialny\", że nigdy by ich nie zostawił... /dać mu medal? ;-)/ Prozaiczna obawa. No i jeszcze coś... Już pisałam... Nie mogłabym być (na zawsze) z facetem, który był w stanie zostawić swoją rodzinę. No bo jakim trzeba być, żeby móc zostawić swoją rodzinę??? Na szczęście wtedy nie musiałam już odpowiadać na to pytanie. Chyba nie to powinnam była napisać... No ale... JIW, nie mogę cholera napisać, że wszystko się bezboleśnie ułoży, że już jutro albo pojutrze wszystko się wyjaśni, on z Tobą zamieszka, zapomni o swojej rodzinie, jak za dotknięciem magicznej różdżki i będziecie żyć długo i szczęśliwie... Przed Tobą jeszcze wiele cierpienia, dylematów i psychicznego rozedrgania przeplatanych chwilami nieszczęśliwego szczęścia... Na razie chyba nie wiesz, czego on właściwie chce i co ma na myśli mówiąc o bliższym poznaniu... Dobre pytanie zadała naola, uprzedzając Twoją wypowiedź... Co będzie jak kochanek okaże Ci miłość.... i będzie chciał z Tobą być na zawsze, ale już nie w roli kochanka, lecz partnera... Co robisz? CZY JESTEŚ NA TO GOTOWA?
-
jiw, tak jak pisała kochaterka, musisz być cierpliwa. Nie masz innego wyjścia. Chyba już Ci pisałam, że mogłabyś zastosować terapię wstrząsową, zmienić strategię, przestać ciągle o niego zabiegać i udawadniać mu swoje bezinteresowne oddanie... i może wtedy, gdyby zobaczył, że Cię traci... eeech... ale mógłby też pomyśleć, że o! kolejna mnie olała... pobawiła się i odeszła... Więc chyba lepiej czekać... No co wolisz? Mieć to, co jest czy nic? ja tez wierzyłam, mogę sobie wyobrazić, co czujesz... Wiem doskonale jak to jest, gdy od środka Cię rozsadza, a Tobie nie wolno nikomu powiedzieć... Jak jiw, mogę być tylko tu (jak u jiw - ograniczenia techniczno-psychiczne)... Może spróbuj jakoś to tu napisać ogólnikowo, półsłówkami... No przecież my wszystkie wiemy, jak to jest... Więc może zrozumiemy się prawie bez słów? Bardzo chciałabym Ci pomóc.
-
jiw, margi... sorki bardzo za wczorajsze wścibstwo. Za dużo \"Leszka\" poszło. ja tez wierzylam, może to ten sam? he he he... Johny*, z tego, że byłam jego kochanką mam bardzo wiele: niesmak graniczący z potrzebą puszczenia pawia, zszarganą psychikę, pogardę (bardziej dla siebie niż dla niego) i nadzieję, że przestanie boleć. Gdyby cofnąć czas... jak \"ja też wierzyłam\" \"poszłabym w drugą stronę\"... a tak... dwoję się i troję, by zapomnieć... wszystkie chwile te, które są na nie, bo chcę nie myśleć o tym już, zdmuchnąć wszystkie wspomnienia niczym zaległy kurz, tak już po prostu nie pamiętać sytuacji, w których serce klęka... Już pisałam: NIGDY WIĘCEJ.
-
Aaaaaaaaaaaa... tak z ciekawości... skąd się wzięły Wasze nicki?
-
A ja tam biorę zwykły Persen forte i fajnie jest. Swiat taki piękny, wszystko piekne i fajne ;-) Bez recepty! jiw, \"wystąpienia publiczne\"? Ty też? Nienawidzę! Powinni tego zabronić! ;-)
-
Pierdolisz Johny*... To już przeszłość, ale se powspominam... a co mi tam... Nigdy nie napisałam pierwsza, nigdy nie wyszłam z inicjatywą... On dzwonił, pisał, dwoił się i troił, żeby mnie... przytulić i ze mną porozmawiać. Chyba trochę się pogubiłeś. Może po prostu nie można być szanowaną kochanką, bo po prostu \"szanowana\" i \"kochanka\" wykluczają się i tyle. Kochanka jest kochanką. Ważniejsza od kochanki jest żona + dzieci i tyle. I można się po prostu na to godzić lub nie.
-
margi, No właśnie tak było. Fajnie na początku. Najważniejsze TU i TERAZ. Może niepewność, że to tylko chwilowe. Raz, dwa, pięć razy? I koniec. Żadnych obietnic. \"W każdej chili mogę to skończyć\" he he... A później rodziła się intymność. Coś na kształt \"związku\". Jakieś chore poczucie prawie-wyłączności. + wyobraźnia, a raczej okrutna rzeczywistość... No przecież on \"zapnie rozporek\", dotrze do domu, położy się obok żony, obejmie ją, powie jej, jak bardzo ją kocha i zaśnie... i przy niej się obudzi... No ale przecież my też obudzimy się w objęciach naszych mężów. Ale przecież tak musimy. Udajemy? Dla niepoznaki? Czy on też?
-
jiw, no to chlup w ten głupi dziób (mówię o swoim).
-
Ja tam piję melisę wiadrami. No i \"Lecha\" też.
-
margi, ja mam Lecha. Już drugiego. Oczywiście \"Lech\" to nie imię kolejnego kochanka, żeby była jasność. ;-) No to zdrówko. :-D margi, stuknijmy się, że tak powiem. ;-) Tak czy inaczej mój \"były k.\" ma poważne problemy rodzinne, a ja jestem jego jedyną powiernicą. Fajnie, nie?
-
Jiw, no fakt, Twój przypadek może być niezłym wyzwaniem dla psychologów. U Ciebie jest totalnie mało konkretnie. Ja to bym go chyba przyparła do muru i zapytała, o co mu się qrnia rozchodzi. A może nie. Zawsze czyjeś przypadki wydają nam się takie proste. Ale może bałabym się usłyszeć, coś, czego nie chciałabym usłyszeć?
-
margi, boję się czatów. Rozumiesz? Boję się wszystkiego. Teraz moim największym zmartwieniem jest, coby nie wyszło szydło z worka. PRZENIGDY. Powiem tylko, że zrobiło się bardzo niefajnie i niebezpiecznie.
-
Jiw, uśmiechnięte i mniej uśmiechnięte mordki: http://forum.o2.pl/emotikony.php Jiw, \"dobranoc\"? Nie \"dobry wieczór\"? :-( Jiw, no i w niebie musi być WSZYSTKO\". I piekło!!! ;-) Zresztą, masz rację, może być i piekło, byle w tym samym kotle... ;-) Często tak sobie żartowaliśmy (chlip, chlip)...