Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

oliwia28

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez oliwia28

  1. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    i jeszcze parafrazując słowa INDOVINY, tym razem do ex: Denerwujecie się na next, że uprzykrzają Wam życie. Ale postawcie się w ich sytuacji. Są przez Was obrażane i upokorzone na każdym kroku tylko dlatego, że próbują sobie ułożyć życie z kimś, z kim Wam się nie udało i że im się udaje. A przecież Was w życiu tego faceta juz nie ma, zdecydowaliście sie na rozwód, każdy ma prawo żyć dalej. To że Wy tkwicie w martwym punkcie nieznaczy, że reszta świata powinna się nagle zatrzymać. To nie wina next że jestescie opuszczone, straciłyście poczucie bezpieczeństwa, że Wasze dzieci zostały skrzywdzone, bo pozbawione ojca na co dzień -to Wasz wybrór, Wasze niepowodzenie w budowaniu tamtego związku doprowadziło do takiej właśnie sytuacji, nie to co się dzieje teraz, bo to już jest inny związek i nie ma w nim miejsca dla Was, tak jak w Waszym związku nei było miejsca dla osób trzecich. Dlaczego na siłę próbujecie zaistnieć w nieswoim związku, w którym nikt Was nie chce? Szczęście drugich nie sprawia automatycznie że Wy jesteście bardziej nieszczęśliwe. To nie wina next, że już nie możecie dzielić obowiązków z byłym mężem, radzić się go czy podejmować wspólnie decyzje, wszystko jest na Waszej głowie, bo same wybrałyście samotność zamiast życia z nim - on tej samotności nie wybrał i to Was boli najbardziej. Ingerujecie w życie obcych osób w imię dobra Waszych dzieci, a czy nie dla ich dobra byłoby utrzymanie pozytywnych stosunków z rodziną męża, zamiast obrażanie, wyzywanie i uczenia dzieci (własnych) materializmu od maleńkości? Zrozumcie w końcu, że Wasz związek juz nie istnieje, a to że Wasz były mąż ma nowa rodzine nie powinno miec dla Was żadnego znaczenia, bo to jest JEGO rodzina i tylko jego. dla osób czepiających się: nie wnikam dlaczego rozpadł się związek i co było powodem rozwodu. nie wnikam w powodu frustracji ex. nie wnikam nawet w kontakty ojca i dzieci. powyższy post jest WYŁĄCZNIE odpowiedzią na stanowisko indoviny i nawiązuje wyłącznie do relacji ex-next drogie Panie, zakończył się pewnien etap w Waszym życiu i czas odpuścić. przykro mi, że niektórym z Was jest źle z tego powodu i sobie nie radzicie, ale to nie powód, żeby uprzykrzać życie innym, zwłaszcza tym, którzy Waszej obecności w ich życiu sobie nie wybierali. nie jesteście ani nasza rodziną, ani koleżankami, nie ma Was i poraz zacząć się zachowywać odpowiednio do miejsca które zajmujecie. a że jesteście matkami dzieci naszych mężów - cóż, nadal niestety oznacza to, że w naszym życiu jak i w życiu naszych dzieci nie pełnicie żadnej roli, podobnie jak my w życiu Waszym i Waszych dzieci. nie rozumiem skąd ten rozczeniowy stosunek do nas??
  2. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    hulaaa bulaaaaa wiem, że pytanie było retoryczne, ale dla podkreślenia odpowiem: tak, masz cierpieć za decyzje innych za to, że ktoś kiedyś źle ulokował swoje uczucia za to, że ktoś wpadł z niewłaściwą osobą za to, że ktoś się z kimś rozstał za to, że ktoś mimo to postanowił dalej siedzieć na czyimś ogonie, choćby finansowo za to, że czyjaś duma ucierpiała ża to, że ktoś inny stara się być szczęśliwy a przecież miał do końca życia cierpieć i chodzić w worku pokutnym za to, że innym jest dobrze jak widać nie każdy ponosi odpowiedzialność za swoje czyny za czyny i wybory ex odpowiedzialność spada na obecne żony i ich rodziny bo tak ;)
  3. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    i tak w prosty sposób INDOVINA wyjaśniła nam o co tak na prawdę w tym wszystkim chodzi ex jest źle, więc chcą,\" żebyśmy my też cierpiały\" jeszcze nas pyta \"czy tak to trudno zrozumieć?\" bo my powinnyśmy rozumieć, ba, powinnyśmy cierpieć z pokorą, skoro one tak chcą nic dodać nic ująć czekałam tylko jeszcze aż w podsumowaniu pojawi się, że to nasze cierpienie jest dla dobra ich dzieci, ale to chyba juz nie jest takie isotne, bo przecież wszystko jest dla dobra dzieci nie naszych, rzecz jasna, nasze niech cierpią z nami, w imię błędów życiowych i porażki ex dziękujemy Ci INDOVINA
  4. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    ten topik jest dla drugich żon, matek, żeby wypowiedziały się jak sobie radzą. jedne radzą sobie lepiej inne gorzej, ale to ich sprawa chyba? każdy może się wypowiedzieć, jasne, nie trzeba od razu przytakiwać, ale bluzgać też nie. ja staram się cały czas zachować ton wypowiedzi, dobieram słowa i próbuję prowadzić normalną dyskusję, nie atakuje nikogo, nie wyzywam, przedstawiam własny punkt widzenia (do którego mam prawo tak jak i Wy) na którego poparcie podaję jasne argumenty... ...mimo to, okazuje się że i tak w efekcie finalnym zostaję przez panią CHYBA NIE KAŻDA nazwana \"suką\", bo jestem jedną z \"tych co piszą na tym topiku\" szkoda
  5. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    dokładnie tak jak pisze Celi nie sądzicie czasem, że sytuacja powinna byc odwrotna? że to matka powinna zabiegac o kontakty z ojcem dzieci, pomimo tego, że sytuacja sie zmieniła? że to matce powinno zależeć na tym, aby jej dzieci w nowym domu ojca i jego obecnej rodziny czuły sie dobrze, żeby macocha traktowała je dobrze? tym czasem wychodzi na to, że to macocha staje na głowie, żeby cudzemu dziecku dogodzić a mamusia jeszcze kręci nosem i kto według Was ma dobro dziecka w nosie? wciąż ta macohca?
  6. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    _ale Twoja ciocia dobrze postępowała, może faktycznie pomogło jej własne doświadczenie, ale musisz zrozumieć, że nie każdy ma tyle cierpliwości i spokoju w sobie i wytrwałości przede wszystkim, a z drugiej strony przecież są matki tych dzieci, na których obowiązek rodzicielski spoczywa (nie na macohcach) i to głównie ich zadaniem jest pomagać się im odnaleźć w ciężkiej dla nich sytuacji.. nie widzę tutaj ani jednego przypadku, kiedy matka się bardzo starała a macocha na siłę odmawiała kontaktu, w większości przypadków bywało za to odwrotnie... trudno ciągle myśleć o cudzym dziecku kosztem własnego życia, zwłaszcza, że rodzona matka tego nawet nie potrafi i obarcza odpowiedzialnością za negatywne skutki całej sytuacji tą drugą, bez względu na to co by robiła
  7. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    versa, miało być ;)
  8. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    bombalina Twoje \"CZYLI\" wcale nie jest wnioskiem z mojej wypowiedzi, ba nawet się do niej nie odnosi! przeczytaj dobrze, pisałam o sytuacji NOWEJ rodziny, a nie o tym co przeżywa tamto dziecko i jakie to ma znaczenie i wcale nie twierdzę, że \"nie ważne\" co przeżywa, bo ważne. tak samo ważne jak to, co przeżywa dziecko z obecnej rodziny i ma takie samo prawo do ojca. a prawo do opieki przyznaje zazwyczaj sąd, więc tak samo jak ojciec sie \"zmył\" od wychowania, to określenie można użyć do matki, że się \"zmyła\" i nie łoży na dziecko, bo tym można obarczyć byłego męża... co do obarczania winą - i vice cersa!
  9. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    _ale takie przykłady można mnożyć, podobnie jak historie o przlewającej się z pokolenia na pokolenie nienawiści pasierbów i przyrodniego rodzeństwa i jaki z tego wniosek? ŻADEN każda sytuacja jest indywidualna i to, że pasierbica Twojej ciotki przejrzała w końcu na oczy na prawdę o niczym nie świadczy. a dlaczego nie opiszesz kilku sytuacji sprzed tej zmiany zachowania pasierbicy, jak jeszcze była zaślepiona przez matkę i Twojej ciotki nienawidziła? może wtedy okazałoby się, że postepowała dokładnie tak jak postepują opisywane tu pasierby? a może za pare lat te pasierby też zmienią swoje nastawienie i przejrzą na oczy? jak widzisz podany przez Ciebie przykład niczego nie wyjaśnia
  10. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    a co do kasy, to przemyśl sobie jeszcze raz kto tej kasy od kogo potrzebuje, bo samo pisanie o kasie jeszcze o niczym nie świadczy ale stanowisko - owszem i zazwyczaj ten kto musi dawać ma nieco inne podejście (bo w końcu to jego pieniądze) niż ten (ta) która po nie rękę wyciąga i dziwnym trafem jakoś ta ręka jakby nie była pełna to zawsze jest wyciągnięta..mimo to, każdy wspaniałomyślnie twierdzi, że się należy, co prawda niektórym bardziej niż innym i to bynajmniej nie wedle zasług czy nawet potrzeb
  11. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    bombalina sęk w tym, że matka jaka by nie była to i tak bedzie zawsze naj, bo to w końcu matka! a ojciec, cóż nawet jakby się zaparł to w sądzie i tak nic nie wywalczy, bo jaki by nie był, to przecież tylko dupa, jak sama piszesz.. dla wszystkich byłych taki podział jest oczywisty, nie czytasz?
  12. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    tak to jest jak niektórzy zamiast się najpierw wywiedzieć, zaczynają działać słusznie czy nie, co się eksia nafuriowała to jej! ale po ślubie chyba mieliście trochę spokoju jak już do niej dotarło, że nie będzie obniżania alimentów (na razie ;) ? czy wręcz przeciwnie i pokłady energii jakie nie zostały wykorzystane na alimenty poszły na coś innego? wszak zawsze się coś znajdzie..
  13. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    zachowanie pewnie przeszło bez echa, bo mamusia też jak widać anioł, może nie chodzący a DOchodzący, ale zawsze ;) Celi jak wrócisz to skojarzysz ;)
  14. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    Celi druga żona powinna zrobić wszystko aby ułożyć poprawne kontakty ojca z dzieckiem/dziećmi oraz z byłą żoną, nawet jeśli żadno z nich tego nie chce i nie próbuje a potem dla dobra wszystkich wyżej wymienionych (zwłaszcza dzieci) się rozpłynąć. ;)
  15. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    faktycznie anioł ;)
  16. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    też mam dziecko: piszesz: \" o dzieciach nigdy nie powinno się zapominac albo dazyc do tego zeby nasz partner zapomnial o swojej przeszlosci calkowicie\" a według kogo \"SIĘ nie powinno\"? kto te pseudozasady funkcjonowania w nowym związku wymyśla? TY? i do kogo właściwie kierujesz swoje słowa? bo po przeczytaniu ostatniego wpisu Gosi chyba do byłej żony jej męża, która zostawiła dziecko z babką na 3 lata o nim zapominając? i do tamtej kobiety juz Twoje \"się nie powinno\" się nie odnosi?
  17. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    Gosia ile byś nie podała przykładów, niektórym oczóf ;) nie otworzysz niektórzy nie potrafią wyjść poza pewien schemat myślenia i już. nie wiem, może to jest genetyczne? \')
  18. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    to samo by było jak byśmy tak na siebie mówiły ;)
  19. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    jeszcze jedno, dla obiektywności sytuacji, propounuję odwiedzić topik na którym piszą samotne matki albo byłe żony i zobaczyć jak traktowane są nowe rodziny ich mężów (w tym również dzieci) i co tak na prawdę byłe żony myślą o potrzebie kontaktu z ojcem. okazuje się, że w większości przypadków, niestety nie o kontakty z ojcem chodzi a o pokazanie kto jest górą i kto tu jeszcze komu pokaże, a dzieci..no właśnie, są jedynie kartą przetargową. zaś co do nazewnictwa, to "zwyrodnialec" jest jedną z łagodniejszych form, częściej padają: kurwy, bękarty i świry....
  20. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    dobrze, może i jest wyrodny, matka zostawiająca własne dziecko zapewne też zostałaby nazwana wyrodną, ale nie chodzi przecież o nazewnictwo i kto kogo bardziej obrazi? chodzi o to, że nic nie jest tylko czarne albo tylko białe i są sytuacje, kiedy brak kontaktu dziecka z ojcem nie koniecznie jest spowodowany egoistycznym wyborem tego ojca, czy złym nastawieniem macochy. matki tych dzieci bardzo często przyczyniają się swoim zachowaniem do braku kontaktów a przecież to im powinno najbardziej zależeć na pozytywnych stosunkach własnych dzieci z ojcem. dlaczego wymagania kierowane sa często tylko w stronę ojca, tym bardziej macochy, dla której te dzieci są przecież obce, zaś zachowanie matki zostaje niejako niezauważone, jej złość, eskalacja napięcia która ją zaślepia przechodzi bez echa.. nigdy nie twierdziłam, że ojciec ma się odciąć od dzieci, nie! ale czasem kontakty przynoszą tym dzieciom więcej złego niż dobrego (zdarza sie i tak, przecież, że dzieci cierpią, płaczą, są znerwicowane, bo każdy kontakt z ojcem kojarzy im sie z kłótnią rodziców, szarpaniną, wyzwiskami..) i często działanie na korzyść dziecka jest niczym innym jak tak na prawdę podporządkowaniu się woli byłej żony, dla świętego spokoju bardziej niż dla ich dobra, która wedle humoru decyduje o częstotliwości i rodzaju kontaktów, a to nie musi się przeciez każdemu podobać.. dziewczyny, każdy ma swoje życie i sam dokonuje wyborów, ale czasem wybory byłej żony są zupełnie inne niż wybory żony obecnej i dlaczego zawsze ta obecna ma ustepować? dla dobra cudzych dzieci? jesli juz mówimy o poświęceniu, to matka jak najbardziej ma powód do poświęceń dla WŁASNYCH dzieci, ale obca kobieta nie musi rezygnować ze swojego szczęścia na ich rzecz, zwłaszcza kiedy sama tez jest już matką i myśli nie tylko o sobie przecież. ja wierzę, że większość z nas, właśnie ze względu na dobro tamtych dzieci starała się chociaż na początku wszystko ułożyć, czasem nawet podporządkować i nie zawsze to nasza wina, jeśli nie wyszło.
  21. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    do kwakwarakfa: wiesz, każda z nas pisze tutaj w jakimś celu, zazwyczaj, żeby się wyżalić, znaleźć wsparcie, czasem nawet pomoc w rozwiązaniu swoich problemów. jaki jest cel Twoich wypowiedzi? pokazałaś, że udało Ci sie pogodzić przeszłość męża ze swoim życiem, przedstawiłaś nam swój punkt widzenia i dobrze, ale pamiętaj, że to jest TYLKO Twoje zdanie i Twoje spojrzenie na tego typu sytuację i opisując własne doświadczenia nie możesz wymagać, żeby wszystkie z nas zaczęły nagle postępować jak Ty, bo każda z nas ma swoje własne poglądy i przekonania i nie koniecznie musi nam odpowiadać to jak Ty załatwiasz rozwiązujesz problemy (jednak żadna z nas Ci nie ubliża z tego powodu). Ty cieszysz się myśląc, że Twój mąż był już szczęśliwy z inna kbietą, że się kochali, dotykał ją, miał z nią planowane dzieci, że to wszystko przeżywał z kimś innym - mnie osobiście to by bolało, ale dlatego że jesteśmy inne i inaczej reagujemy, nic w tym chyba dziwnego? i tak samo jak nie każda z nas jest taka sama, tak i inne są nasze sytuacje, to że Twój mąż miał już przed Tobą żonę którą kochał i której pożądał tak samo jak kocha i pożąda teraz Ciebie, nie znaczy, że w innych przypadkach też tak było, bo nie było - zdarzały sie naciągania na ciąże, niechciane dzieci, wpadki. bądź tak dobra i pisząc dalszy ciąg postaraj sie wziąć pod uwagę mnogość sytuacji i otworzyć się nieco na problemy innych, bo Twoja prawda nie jest \"najmojsza\" ;) i Twój przykład na prawdę o niczym tak na prawdę nie świadczy. nie ma złotego środka, niestety. gdyby był, nie istniałyby nasze problemy.
  22. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    Moja sytuacja zgadzam się, że to proces długtrwały i że mądre dzieci werfikują słowa matki, z czasem. niestety mnie przeraża najbardziej ta druga opcja, kiedy dzieci nie dość, że nie weryfikują, to nasiaknięte jadem za młodu, jak skorupka trącą nim do późnej starości przekazując tę nienawiść z pokolenia na pokolenie i zasilając rzesze nienawidzących nieznanej im osoby..i taka pomyłka kosztuje już nie tylko faceta, jego żone ale ich dzieci a nawet wnuki, bo pasierb pasierbowi wilkiem.. ta wizja przeraża mnie chyba najbardziej, a wiemy wszystkie, że bywa i tak i to wcale nie tak znowu rzadko
  23. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    to, że \"nam się nie udało\" odnoszę do tej konkretnej sytuacji, ma się rozumieć. w ostatecznym rozrachunku, czas pokaże komu sie udało bardziej ;)
  24. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    do pomarańczki (bardziej inteligentni wiedzą, że okreslenie nie ma nic wspólnego z częstotliwością przesiadania na forum, tylko z kolorem nicka) fajnie, że Ci się tak ułożyło i masz dobry kontakt z dziećmi swojego męża. gdybyś przeczytała uważniej, dowiedziałabyś się, że czytając Twój wpis niejedna z nas Ci zazdrości, bo wszystkie tu piszące (a więc Gosia, którą tak zarzucasz też) starały się od początku doprowadzić do takiego właśnie stanu rzeczy jaki udało się Tobie osiągnąć. niestety, nie z naszej przyczyny się nie powiodło i w niektórych przypadkach, w moim też skończyło sie brakiem kontaktu z dziećmi. i według Ciebie teraz mamy do końca życia płakać w poduszkę, że tak się stało? chyba na tym to wszystko polega, żeby sobie jakoś radzić, nawet w takiej sytuacji, bo tak jak piszemy, żadna z nas takiej sytuacji nie chciała i robiła wiele, żeby tak sie nie skończyło. niestety, jak znane powiedzenie mówi, do tanga trzeba dwojga i u nas tej drugiej osoby zabrakło. u Ciebie nie zabrakło, masz jasną sytuację, nikt Cię nie napastuje, nie oczernia, widujesz sie z dziećmi, wszyscy są zadowoleni - czy nie uważasz, że zamiast starać się nam dokopać, powinnaś nam raczej współczuć, że nam się nie udało?
  25. oliwia28

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    i musze swojemu facetowi powiedzieć, żeby tu zaczął pisać, też bym się wina napiła.. ;)
×