Benigna
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Benigna
-
Było tak miło w niedzielę, słońce i ciepło ... rozmawiałam z kuzynką z Hamburga - tam padał deszcz i było zimno. Zmroziła mnie ta wiadomość, bo oznaczała taką pogodę u nas za kilka dni. Tak się też stało. Niestety musiałam odnowić znajomość z dentystką w trybie nagłym i spotkała mnie niemiła niespodzianka. Dentystka mieszka na sąsiad niej ulicy i miała gabinet w mieszkaniu, było mi bardzo wygodnie; krótki spacer i już. Teraz przyjmuje w gabinecie, do którego muszę jechać - nie jest to daleko - metrem 2 przystanki, samochodem kilka minut, ale to nowa sytuacja, tym bardziej, że zapowiada się kilka spotkań. Linko , może dobry byłby w jednej donicy wiciokrzew? Jedna z odmian bardzo ładnie pachnie. Aurinko polecam do obsadzenia pergoli aktinidię, ma jadalne owoce podobne do kiwi, tylko drobniejsze. Przy mojej pergoli w Modrzeńcu rośnie aktinidia, dławisz i wiciokrzew. Pozdrawiam zazimowo i bardzo wietrznie, chwilami też deszczowo Benigna
-
Napisałam, wysłałam i wybiegłam z pokoju. Po powrocie okazało się, że mojego postu nie ma a nik był za długi – 26 liter. „ Benigna” aż tyle liter – to długie jak soliter. Chociaż z drugiej strony nie powinno mnie to dziwić, odkąd zostałam obciążona przez operatora komórkowego kwotą za wysłanie 72 SMS-ów. Co prawda nie wysłałam żadnego z nich, ale zrobiła to za mnie komórka w ciągu 2 godzin. SMS-y puste bez treści zostały wysłane na ten sam numer telefonu stacjonarnego. A od solitera do lambliozy; zetknęłam się z tą chorobą teoretycznie, ale lekarze wyeliminowali taką możliwość.. Odkąd Aurinko napisała o wiosennej godzinie 17.00, co roku jest ona dla mnie też wyznacznikiem – moją godziną była 16.00. Linko pytałaś, czy zazimie to przedwiośnie. Trochę tak – trochę nie. W oczekiwaniu na wiosnę chcę zgubić zimę i o niej zapomnieć, a tymczasem błyska na krótko słońce i zaczyna padać śnieg i zima powraca. Przypomniała mi się piosenka śpiewana przez Annę Szałapak do słów Agnieszki Osieckiej Walc końcówka. Agnieszka żegnała stary wiek i zachęcała go do ustąpienia: „Do widzenia, już pora być snem, do widzenia, kochany adieu, podaj łapę, pożegnaj się z psem”. Ja też chciałam „odegnać” zimę i doszłam do wniosku, że „przedwiośnie” jest przed wiosną, ale jednocześnie przed nami a nie z nami. Dlatego wymyśliłam „zazimie”, bo jest za zimą i za nami, a jeśli za nami to już zimy nie ma. Dziś był piękny słoneczny poranek. Spędziłam go na balkonie przycinając rdest. Znacznie przerzedziłam pnącze, bo już niedługo pojawią się nowe bujne pędy i balkon stanie się klatką. Wycięłam duży worek gałęzi. Linko – rdest może rosnąć w donicy. Zerknij na pocztę, zostawiłam wiadomość na ten temat: zdjęcia i tekst. Ja o pięknym dniu, a Aurinko pisze o śniegu. Takie mamy zróżnicowanie pogodowe mimo niewielkiej odległości. Aby do wiosny!!! Dziś 13 i piątek a zatem... Dobranoc księżycowo Benigna
-
Balkon przed wiosną Wyszłam dziś na balkon, żeby przewietrzyć kota. Tak, przewietrzyć, bo moja panienka czeka na wyższą temperaturę i sama nie chce wychodzić, ale kiedy ja jestem na balkonie - musi pilnować, czy nie dzieje się nic ciekawego. Najlepiej jednak patrzeć przez szybę: ciepło, nie wieje i nie pada. Wyszłam na chwilę, ale pobyt znacznie się przedłużył, okazało się, że mój rdest kłębi się gęsto i jeśli go nie przytnę to oplecie mi cały balkon z sufitem i podłogą. Tego już kot za szyba nie wytrzymał – z impetem wpadł na balkon i zaczął łapać gałązki, bawić się nimi, biegać, skakać. Nie pomagał mi, co prawda w porządkowaniu balkonu, ale tyle ruchu i radości warte było kilkakrotnego zamiatania. Wycięłam cały worek gałęzi, ale to i tak za mało. Trzeba będzie posłużyć się drabiną, żeby dosięgnąć do gałęzi na górze pod sufitem. A potem, kiedy pojawią się młode gałązki, będę je przycinać wielokrotnie. Pięknie wygląda kwitnący rdest Auberta – białe kwiaty zwieszają się malowniczo i słodko pachną. Wiosna pokazuje się i znika, nazwę więc ten okres „zazimie”, żeby odegnać tę paskudną porę roku i pokazać, że jej czas się już skończył. Pozdrawiam zazimowo Benigna
-
Linko, mam gęste pnącze na balkonie (I piętro), które rośnie w ziemi na parterze. Przeciągnęłam je na balkon i przeplotłam przez balustradę; latem tworzy ono naturalną zieloną osłonę - zimą listki opadają i pozostają przeplecione beżowe gałązki. Pnącze rośnie bardzo szybko (w ciągu roku 6 m), jest ekspansywne i rosłoby wyżej, gdyby sąsiedzi mieszkający nade mną byli zainteresowani - nie są, mają szklane osłony, więc tylko mój balkon jest zielony. Często muszę przycinać gałązki, żeby nie zarósł mi balkon. Po 2 tygodniach nieobecności i braku kontroli gałązki pnącza płożą się na podłodze. Latem pnącze kwitnie na biało; drobne o słodkim zapachu kwiatki na kiściach. Nazywa się Rdest Auberta, lubi słońce, dobrze rośnie na południowej stronie Drugie pnącze, rosnące też w ziemi to winobluszcz (jeśli będziesz zainteresowana poszukam nazwy). Ma bardzo grube, zdrewniałe łodygi i olbrzymie liście, przypominające skórę. Pięknie przebarwia się jesienią. Zimą pozostają tylko łodygi. Przyślę Ci zdjęcia mojego balkonu mailem, bo nie umiem wklejać zdjęć na Werandę. W ogrodzie w Modrzeńcu mam pnącze Milin (obejrzyj w internecie). Gałązki przyczepiają się do podpór śmiesznymi \"szczoteczkami\", pięknie kwitnie, ma czerwone kwiaty w kształcie trąbek. Rośnie bardzo wolno. W cieplejszym klimacie kwiaty są znacznie większe - widziałam pięknie zwieszający się z balkonów Milin na Węgrzech w motelu. Jest bardzo efektowny, ale trzeba go cierpliwie hodować, żeby osiągnąć efekt. Pozdrawiam i życzę powodzenia w poszukiwaniach Benigna
-
02.03.09 W nawiązaniu ... 02.03.10 Wiosna... już wiosna - na pewno. Mogą być jeszcze oznaki zimy, ale przecież jest marzec. Dziś poczułam prawdziwy powiew wiosny, uporządkowałam balkon, przycięłam pnącza i poczułam się znacznie lepiej. Nie mam w mieszkaniu pięknych kwiatów śródziemnomorskich, o których pisała Koralia , a mój wielki niegdyś kwiatostan ma postać szczątkową. Niestety kwiaty nie lubią wysokiej temperatury, w jakiej ja dobrze funkcjonuję, źle tolerują kaloryfery, nie chcą być także obskubywane przez kotkę. Ale mam mnóstwo zieleni na balkonie- kwiaty i pnącza i kolorowe ogródki sąsiadów do oglądania. Stolik - kiedyś ciemny, obecnie kremowy - ozdobiony metodą decoupage, znam dobrze z widzenia, wygląda znakomicie w swoim nowym wcieleniu. Drugą młodość przeżywa dzięki mojej znajomej, która odmłodziła go i uwspółcześniła. Wystawa prac Zofii Stryjeńskiej jest drugą edycją wystawy z Muzeum Narodowego w Krakowie. Może będzie też edycja warszawska? Stryjeńska pochodziła z Krakowa, ale mieszkała też w Warszawie. Szkoda, że tak długo trzeba było czekać na ekspozycję prac tej artystki. Linko , miałaś szczęście trafić na tę wystawę. Aurinko , od dzisiaj nie będę pisać o przednówku – tylko o wiośnie. Ja też miałam dzień z telefonami o śmierci znajomych osób, w ubiegłym tygodniu, w tym dniu przyszła tez wiadomość o śmierci Kamili Skolimowskiej. Piszesz o języku swojej wnuczki. To mi przypomniało opowieść polonistki, która pisała doktorat na temat języka dzieci. Mówiła, że mały syn codziennie wzbogaca jej pracę i jako przykład podała słowo „skut”, którego użyło dziecko w rozmowie. Kiedy spytała, co oznacza ten wyraz, syn powiedział: jak to, co? Mały skutek – duży skut. Takiej konsekwencji językowej poszukują małe dzieci. Pozdrawiam wszystkie panie; cieszmy się wiosną i słońcem. Benigna
-
25.02.09 Autobiografia Zima się kończy, wieczory stają się coraz krótsze, coraz więcej czynności będzie się odbywać przy naturalnym świetle. Bardzo lubię światło, słońce i ciepło. Na szczęście w moim mieszkaniu jest wysoka temperatura, ciemności rozświetlam w sposób sztuczny, ale jest jedna czynność, do której nie potrzeba dużo światła – to czytanie. Ostatnią wspaniałą książką, którą przeczytałam „jednym tchem” jest: (uwaga! tytuł jest bardzo długi i rozsypany po okładce, ale pozbieram skrzętnie wszystkie rzeczowniki, aby zapisać pełny tytuł, bo oddaje on treść i ducha tej opowieści) „Autobiografia na czterech łapach, czyli historia jednej rodziny oraz psów, kotów, krów, koni, jeży, słoni, węży ... i ich krewnych” napisana przez Dorotę Sumińską. Polecam gorąco tę pozycję, bo dawno nie czytałam książki tego rodzaju. Ostatnio modne stało się pisanie biografii przez znane osoby, przy wsparciu i pomocy dziennikarzy, ale uważam, że wśród nich stosunkowo mało jest dobrej literatury. Pisanie biografii i autobiografii, wbrew pozorom, nie jest łatwe, trzeba wielkich umiejętności, żeby przedstawić historię rodziny w interesujący sposób i zainteresować czytelników. Dorota Sumińska jest lekarzem weterynarii i psychologiem zwierzęcym, prowadzi w Warszawie od lat własną klinikę, od dawna ma swoje programy poświęcone zwierzętom w telewizji i w radiu. Bardzo lubię słuchać ciekawych i pouczających opowieści i porad pani doktor. Tym bardziej ciekawa jest historia jej przodków, którzy kochali zwierzęta i tę miłość ma w genach Dorota Sumińska. Dla mnie ciekawe są korzenie tej rodziny, ponieważ moi przodkowie także pochodzili z tamtych stron, a stare zdjęcia rodzinne dziadków Doroty Sumińskiej robione są w miasteczku, z którego mam zdjęcia moich dziadków. Jest także wątek tatarski. To było dla mnie zaskoczeniem, ponieważ moja znajoma ciągle doszukiwała się fizycznego podobieństwa między mną i Dorotą Sumińską. Ja tego nie widziałam i nie widzę, ale znajoma ucieszyła się ze swoich spostrzeżeń i twierdzi, że miała rację. Myślę Aurinko , że zainteresuje Cię ta autobiografia i znajdziesz tam również znajome wątki. Autobiografię polecam wszystkim – lubiącym Dorotę Sumińską, lubiącym zwierzęta, lubiącym biografie również. Pozdrawiam przednówkowo – mamy teraz chyba przednówek (kończy się zima, nie nadeszła jeszcze wiosna), zapomniane słowo, często używane kiedyś w literaturze Benigna
-
Niespieszne pisanie - mnie też spodobało się to określenie Koralii , tym bardziej, że chyba ten rok zaczęłam niespiesznie i mimo woli kontynuuję tę niespieszność. Byłoby mi nawet z tym nieźle, ale trochę to się nie komponuje z moim charakterem i tu pojawiają się kolizje. Ostatnio niespiesznie załatwiam zaległe sprawy, niespiesznie wykonuję i przekładam różne czynności i zastanawiam się, co będzie dalej z moją niespiesznością. Niespiesznie kupiłam płatki owsiane (owsianka nadal jest hitem werandowym tego miesiąca). Płatki stoją na stole i niespiesznie przekładam przygotowanie owsianki na śniadanie na następny dzień. Nie wyobrażam sobie śniadania bez kawy a jak pić kawę z owsianką? Niespiesznie, ale podążam za Aurinko i w końcu dojdę niespiesznie do owsianki też, może nawet zainteresuję się ziołami, oczywiście niespiesznie. Tych niespieszności znalazłabym jeszcze dużo, ale muszę zająć się spiesznie pogonieniem kota. Zima zupełnie rozleniwiła kotkę i muszę pobiegać z nią po mieszkaniu, bo już mnie zaczepia i prowokuje do zabawy A więc okrzyk „gonić kota” i gonitwa po mieszkaniu, fruwające dywany, chowanie się i wyskakiwanie zza ściany a u sąsiadów na dole śmiech i komentarz: „na górze Wielka Pardubicka”. A za chwilę film muzyczny \"Siedem bram Jerozolimy\". Pozdrawiam niespiesznie Benigna
-
Koralio , klucz do Werandy już masz, zapraszam na fotel, który przygotowałam dla Ciebie przy granatowym stoliku. Usiądź wygodnie, rozgość się, napij się gorącej czerwonej herbaty i rozmawiaj z nami, miło, że nas zauważyłaś, dobrze, że z nami jesteś. Benigna
-
Jeszcze o owsiance Okazuje się, że płatki owsiane nie są popularne. Poszukiwania w marketach nie przyniosły rezultatu, ale dziś w małym sklepiku osiedlowym były płatki błyskawiczne. Jutro inauguracja na śniadanie. Według przepisu Aurinko oczywiście. Ciekawa jestem czy się u mnie przyjmą. Model życia W centrum miasta, kilka kroków od głównej ulicy, na podwórku, w altanie śmietnikowej zamieszkał bezdomny. Po jakimś czasie pojawił się drugi, młodszy. Bywa też tam kobieta od czasu do czasu. Panowie są czyści, bardzo grzeczni i uczynni, mają telefony komórkowe. Kiedy starsza pani, wyszła z domu i upadła na ulicy bezdomni pomagali jej i zaalarmowali sąsiadów, potem pytali czy trafiła do szpitala i jak się czuje. Kilka razy w tygodniu do bezdomnych przyjeżdża policja i sprawdza, czy nic złego się nie dzieje, prowadzone są rozmowy, bezdomni nie chcą się przenieść do noclegowni, policja odjeżdża, bezdomni zostają. W altanie z przodu stoją pojemniki a w głębi leży dywan, materace, pościel i tam śpią bezdomni. Nie wiem jak można mieszkać w takiej temperaturze, jak można nie przeziębić się. Panowie dobrze wyglądają, mają dobre samopoczucie i dobre zdrowie. Kiedy wróciłam do domu nie mogłam o tym nie myśleć. Było mi zimno w ciepłym mieszkaniu, włożyłam gruby sweter i ciągle marzłam. Mówi się, że nie ma sytuacji bez wyjścia, że zawsze jest jakiś wybór. Jaki wybór mają bezdomni ze śmietnikowej altany w centrum miasta? W Warszawie jest biało, drzewa otulone są wielkimi czapami ze śniegu i ciągle przybywa świeży biały puch. Mój biały samochód wygląda jak przykryty pierzyną. Białe powierzchnie przecinają czarne ulice (wczesnym rankiem ulice są białe). Żegnam zimowo Benigna
-
Aurinko , znalazłam w internecie gabinet lekarski, w którym stawiają bańki, nie wiem nic o nim, ale może Cię zainteresuje? Życzę zdrowia Benigna Prywatny Gabinet Lekarski Grażyna Duszkiewicz adres ul. Albatrosów 12b 02-806 Warszawa telefony tel./fax (022) 644 04 72 adres e-mail gd-med3@gd-med.pl strona WWW www.gd-med.pl NIP 9511311183 rok założenia 1993 branża - Medycyna naturalna - Przychodnie, poradnie, gabinety lekarskie - Rehabilitacja, masaż - Dietetyka opis działalności Laryngologia, Internistka, Pediatria, Endokrynologia, Homeopatia, Homotoksykologia, Ziołolecznictwo, Medycyna ortomo-lekularna, Alergie, Identyfikacja alergenów, Odczulanie, Diagnostyka aparatem MORA-SUPER, Diagnozowanie aparatem BE-T-A Terapia antynikotynowa, Terapia polem magnetycznym, Terapia światłem spolaryzowanym, Akupunktura, Koloroterapia, Chelatacje solą wapniową EDTA, Kroplówki, Stawianie baniek, Stawianie pijawek, Zastrzyki, Masaż klasyczny, Irydologia, Autohemoterapia, Inhalacje. EDYCJA DANYCH wybierz adres - - - - - - - - duszkiewicz.miroslaw@interia.pl gd-med3@gd-med.pl login: hasło: Jeśli nie posiadasz loginu to powrót do głównej strony
-
Przeznaczenie Zaplanowałam sobie rozkład zajęć na dziś dość precyzyjnie i wszystko było możliwe do zrealizowania. Ale planowanie to czas stracony, jak mawiał mój wujek, a w moim przypadku te słowa okazały się prorocze. Najpierw przy śniadaniu dowiedziałam się, że niezbędna jest wizyta w markecie. Zrobiłam poprawkę w moim grafiku. Pojechaliśmy do marketu. Oczywiście zrobiłam przy okazji niezbędne zakupy; niedużo, ale jednak tyle, że nie wynieśliśmy wszystkiego z samochodu. Usiadłam do komputera, żeby napisać kilka słów o kwiatkach, nawiązując do postu Linki i kilka zdań na temat temperatury - w nawiązaniu do postu Aurinko. Napisałam i komputer pożarł tekst - nie zostało nic. Trudno. Miałam już wychodzić do samochodu, kiedy okazało się, że znajomy jedzie karetką do szpitala i trzeba tam zawieźć jego żonę. Zostawiłam wszystko i pojechałam do znajomego, pod domem stała karetka, okazało się, że wiozę go do Międzylesia. Jechałam za karetką, trzymając się jej i pędząc z taką jak ona szybkością. Po zabiegu przywiozłam pacjenta i jego żonę do domu i wróciłam do siebie. Wniosek z tego jest taki, że każdy człowiek jest do czegoś przeznaczony tam w górze. Moim przeznaczeniem jest: 1. Udzielanie informacji w terenie; z tłumu ludzi jestem wyławiana przez obcych i pytana; 2. Wożenie znajomych do szpitali w nagłych przypadkach. To chyba jest gdzieś zakodowane. 3. Portierowanie kotom sąsiadów. Dzięki temu znam małe uliczki i numery domów, wszyscy dziwią się skąd to wiem, ale przecież n nie mogę nie wiedzieć, przecież ktoś mnie o to zapyta. Znam większość szpitali, chociaż nigdy nie byłam w nich jako pacjentka. Koty sąsiadów, te wychodzące, podbiegają do mnie i prowadzą do drzwi swojej klatki i czekają cierpliwie na wciśnięcie przycisku domofonu i informację, że kot chce wejść do domu. Czy Wy też macie swoje przeznaczenie, które istnieje niezależnie od Was i zostało z góry przypisane? Miłego wieczoru - Benigna
-
Linko , opowieścią o oglądaniu telewizora przypomniałaś mi opowieść sprzed kilku lat. W naszym domu w Modrzeńcu budowaliśmy kominek. Pertraktacje z fachowcem, projekty, wyliczenia... a potem realizacja. Po skończonej pracy nastąpiła inauguracja a następnie mistrz zrobił zdjęcie kominka do dokumentacji i uraczył nas opowieścią. Budował kominek u pewnej starszej pani i kiedy chciał go uruchomić - pani zaprotestowała i powiedziała, że nigdy kominek nie będzie służył do ogrzewania, nigdy nie będzie w nim ognia - będą stały w nim kwiatki. Miłego wieczoru w krainie posypanej drobnym białym śnieżkiem przy temperaturze 0 C. Benigna
-
Aurinko , jak dobrze, że wykurowałaś męża i sama nie dałaś się zarazić. Te przeziębienia są paskudne, co sprawdzam na sobie. Ciągle nie mogę wrócić do formy; chyba lepsza jestem w udzielaniu dobrych rad, niż stosowaniu ich u siebie. Chyba ważne jest utrzymywanie stałej temperatury - co oznacza poleżenie w łóżku i niewychodzenie z domu przez kilka dni. Niestety ja tego nie zrobiłam,jak zwykle zresztą i dlatego jest jak jest. Ale ponieważ nie ma tego złego... to byłam na koncercie, kupiłam komódkę, naprawiłam parę zepsutych urządzeń, przemeblowałam pokój ... i jeszcze trochę podobnych spraw załatwiłam. Zbliża się pora Aurinko , dni są coraz dłuższe i niedługo o godzinie 0 nie będzie już ciemno. Witam Trzykrotkę , zostań z nami, włącz się do naszych pogaduszek - będzie nam miło. Właśnie w przedpokoju włączyła się lampka, przeszła kotka i usłyszałam cichutkie \"miau\", a to oznacza, że trzeba napełnić kocią miseczkę. Pozdrawiam wszystkie Panie Benigna
-
O Actimelu Przyzwyczailiśmy się do szarej lekko zniszczonej wiaty na przystanku autobusowym. Aż tu nagle ... Przyjechali robotnicy i postawili nową czerwoną wiatę. Przechodnie, przyzwyczajeni do ciągłych remontów, ucieszyli się z korzystnej zmiany. Kiedy wiata już stała i nieporządek był zlikwidowany, przyjechała ekipa filmowa. To żadna nowość u nas, ciągle coś się kręci lub dokręca, bo polskich seriali ci u nas dostatek. Kiedy wszelkie utrudnienia w ruchu pieszym, samochodowym i autobusowym minęły i ekipa odjechała ludzie stwierdzili, że warto było dla tej nowej wiaty zrobić takie zamieszanie. Następnego dnia poszłam do swojego kiosku po prasę i spytałam kioskarza, co się tu znowu dzieje. Jak to, co? – Zabierają nową wiatę i postawią z powrotem starą. A tak się cieszyliśmy, że coś dobrego po tej reklamie pozostanie. I rzeczywiście wywiercono otwór w czerwonej wiacie , założono hak, podniesiono w górę i przeniesiono na samochód – dalej już nie patrzyłam, pojechałam załatwiać sprawy. Kiedy wróciłam wszystko było jak dawniej, na przystanku stała stara szara, lekko zniszczona wiata. Kiedy oglądam reklamę w TV widzę znaną mi ulicę, ale w krótkiej migawce nie wszyscy mieszkańcy ją poznają. Ale nie wszystko zostało po staremu; Aktimel staniał o 30%. Pozdrawiam i wracam do mojej kichalni. Benigna
-
Kończą się już święta, mija ostatni dzień. Dla mnie były one wielką improwizacją. Zanim jeszcze nastąpiły miałam same niespodzianki, które zdezorganizowały moje działania. Potem już wszystko potoczyło się zupełnie niezależnie ode mnie a ja czułam się jak pionek przesuwany na planszy bez możliwości działania. Do tego doszły liczne telefony, które przerywały mi wykonywane prace i w efekcie wszystko miałam rozpoczęte i wszystko nieskończone. Nie miałam na nic czasu, ciągle się spieszyłam i bałam się, że o czymś zapomnę. Były też nocne choroby gości i znajomych. W efekcie zostałam z dużą ilością świątecznych potraw, chociaż wydawało mi się,że wszystkiego było mniej niż zwykle. Jutro w ramach przedłużenia świat jadę w gości pod Warszawę. Gdzie się podziały czasy składania życzeń, aranżowania Werandy, opowieści i wspominania? Dziwne święta. Zrobiłam zimowe zdjęcia: Boże Narodzenie, w pokoju ubrana choinka a w tle balkon z kwitnącymi pelargoniami, aksamitkami i pachnącą maciejką, kosze z kwiatami chryzantem. Efekt cieplarniany. Tylko kotka nieświadoma tego ogranicza wychodzenie na balkon i woli oglądać świat przez okno a koty sąsiadki wchodzą ze mną na klatkę i siadają pod drzwiami - wiedzą, że nacisnę dzwonek i drzwi do ich domu otworzą się, żeby mogły tam wejść. Myślę wtedy, że rządzi mną nie tylko moja kotka, lecz również znajome zaprzyjaźnione koty. Pozdrawiam poświątecznie Benigna
-
Aurinko, kiedyś napisałaś, że czekasz na dzień, w którym Teleekspres \"przejedzie\" przez telewizyjny ekran przy świetle dziennym. Wtedy to godzina stała się i dla mnie wyznacznikiem oczekiwanej pory roku (poprzednio taką moją godziną była 16.00). Wyprzedziłaś mnie swoim postem, bo właśnie o tym myślałam jedząc śniadanie przy włączonej lampie. Dzień jest dziś bardzo ponury i deszczowy a ja będę musiała przedzierać się przez zatłoczone miasto i przechodzić przez zabłocone kładki, deski i płytki remontowanej koło mnie ulicy. Ale już niedługo dni będą dłuższe, a trochę bardziej niedługo magiczna godzina 17.00 Pozdrawiam przedświątecznie Benigna
-
Chyba rozpędziłam się za bardzo pisząc o nieprzygotowaniach świątecznych i stąd pytanie Aurinko, czy czuję ducha świąt czy to tylko obowiązek. Otóż czuję ducha i wyłącznie ducha a chowa się on coraz głębiej w zalewie komercji i błyskotek. Jako ciepłolubna nie przepadam za białymi śnieżnymi widokami – wolę święta wielkanocne z zapachem wiosny i żółtymi żonkilami. Święta Bożego Narodzenia zawsze (prawie zawsze) spędzałam w gronie rodzinnym, potem było nas coraz mniej. Teraz jest nas bardzo mało i jest inaczej, ale są przecież wspomnienia a te zawsze mi towarzyszą i są wspaniałe. Zaproszenia na drugi koniec Polski i za granicę, co roku ponawiane, są dla mnie abstrakcją. Jak to zimą? To niemożliwe – taka podróż. Nie. Nie dla mnie jest też siedzenie przy uginającym się od potraw stole. Ani jedzenie ponad miarę, wybieram spacer na Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat, oglądanie świątecznego miasta. Ale pierwsza gwiazdka, choinka, zapachy, opowieści – tak. Prezenty kolorowo opakowane też, w tym też prezent dla kota. Pasterka, spacer, świąteczne dekoracje – o tak. W tym roku pod oknem zabłyśnie kolorowymi lampkami ostrokrzew, który czubkiem zagląda już do mnie. Sąsiadka, która go posadziła pyta czy mi nie przeszkadza a ja się cieszę, że mam go tak blisko. Mimo tego, co napisałam i tak idąc na Wigilię zabiorę z sobą różne potrawy, które przygotuję. Wszystko będzie, ale bez szaleństwa, w granicach rozsądku, chyba że w ostatniej chwili mi go zabraknie. Pozdrawiam serdecznie Benigna Ps. Nie umiem tworzyć takich pięknych rysunków jak Miba, ale patrzę i podziwiam. Tak Linko to czarowny magiczny czas, dla mnie od środy
-
Weranda trochę się ślizga i ucieka, gubią się wątki i piszące osoby, ale z drugiej strony - przecież nie piszemy na ilość, ani też na wagę. Nie piszemy też z obowiązku a z potrzeby i dla przyjemności. Nawiążę do wątku poruszonego przez Mibę - przygotowania świąteczne. Postanowiłam w tym roku zrezygnować z większości tradycyjnych czynności przedświątecznych z różnych przyczyn. Po pierwsze: teraz mam inne zajęcia, które nie tylko się nie kończą, ale wręcz pączkują, więc o świętach zacznę myśleć za tydzień; po drugie: wszystko robię sama, nikt w niczym mi nie pomaga, przed samymi świętami padam ze zmęczenia. Dosyć tego, bez przesady. Mycie okien. Jako osoba ciepłolubna zazwyczaj myję okna dużo wcześniej, kiedy jest jeszcze ciepło a jeśli nie zdążę to po prostu rezygnuję. Parę razy przypłaciłam mycie okien ciężkim przeziębieniem i nie chcę ryzykować. Wymyśliłam coś innego. Uszyłam nowe firanki do wszystkich okien. Tak - uszyłam, bo kupuję firanki i wycinam prostokąty odpowiedniej wielkości a następnie odpowiednio je modeluję i szyję. Inne do każdego oknach i inaczej uszyte tak, aby do każdego miała dostęp kotka i żeby opadały a nie unosiły się w górę kiedy kot zechce wyjrzeć przez okno. O myciu okien już nie myślę. Porządki świąteczne robię w jakiejś formie, ale bez przesady. Przecież mieszkam i stale sprzątam i ciągle coś porządkuję, więc też nic szczególnego robić nie zamierzam, porządki pozastandardowe już zrobiłam. Potrawy świąteczne przygotuję, ale z umiarem, wigilię spędzam poza domem a gości będę mieć na obiedzie pierwszego dnia. Zawsze zostaje tyle jedzenia, że trzeba je wyrzucać. Nie ma sensu, może uda mi się przygotować mniej. Prezenty poza jednym mam już kupione a ten ostatni traktuję jako rezerwę i kupię w później, bo może wymyślę coś innego. Choinkę kupię przed samą wigilią - wolałabym niedużą, ale to jeszcze będzie przedmiotem negocjacji i może zmienię zdanie. Pozdrawiam zapracowane świątecznie Werandowe Panie
-
Mibo , siadam przy kominku koło Ciebie na pogawędkę i nie boję się przeziębienia ani trochę. W ubiegłym tygodniu coś usiłowało mnie złapać. Coś - to znaczy KATAR, dla mnie to co najmniej tydzień wyjęty z życia i 2 tygodnie zupełnie byle jakie. Kupiłam Scorbolamid, Rutinoscorbin i zaczęłam się kurować. Efektów kuracji nie zauważyłam. Przypomniałam sobie radę znajomego: nic tak nie pomaga jak grzane piwo. Udałam się więc do sklepu, kupiłam piwo i wieczorem przygotowałam grzane piwo z korzeniami. Wypiłam, położyłam się do łóżka i zasnęłam. Rano miałam niezbyt miły oddech , ale katar jak gdyby się oddalił. Kurację piwną powtórzyłam wieczorem i następnego dnia katar zniknął z horyzontu. Wygrałam a nim. Tyle tylko, że wspomnienie piwa nie jest miłe, brrrr. Pewnie nieprędko napiję się piwa. Życzę zdrowia. Jay dbaj o siebie i potomka a my będziemy wspierać Cię wirtualnie. Dziecię jest płci nieznanej jeszcze, ale za to wyjątkowo skromne i wstydliwe. Takie delikatne maleństwo. Linko jak wiele wnosi poezja do naszego życia, jak pusto by było bez niej. Spojrzałam przez okno na zaśnieżony świat, wspomniałam widzianą dziś na spacerze zagubioną w przestrzeni forsycję, która zapomniała zrzucić liście i stoi zielona wśród iglaków. Czyżby się na nie zapatrzyła i zapomniała, że jest krzewem liściastym? Kotka śpi koło laptopa wyciągnięta na długość dwóch kotów, łapką zasłoniła oczy, pewnie razi ją światło, ogon zwisa nad kaloryferem. Jej zima nie dotyczy, w domu jest ciepło. Aurinko , popieram kurację proponowaną przez Twojego męża, a może warto napić się grzanego wina z korzeniami? Wierzę, że skuteczne i z pewnością lepsze niż moje grzane piwo (brrrr). Aleks , wierzę, że odwiedzisz nas niebawem. Z pewnością uczynisz to przelotem i dłużej się z nami nie zatrzymasz. Ale wyobrażam sobie, że kochasz wolność i przestrzeń a na Werandzie czujesz się ograniczona. Musisz więc jak rumak pędzić przed siebie zatrzymując się czasem na moment, by już po chwili gnać dalej i dalej. Mimo wszystko jednak przynieś nam czasem garść historycznych wieśći interpretowanych w sobie tylko właściwy sposób. Przybywaj nasza Aleksandrio!!! Usłyszałam podmuch wiatru - może to Aleksandria? Pozdrawiam. Benigna
-
Z muzycznej kanapki Z muzycznej kanapki Thank You For The Music.... Piękne dźwięki piosenek Abby rozlały się z muzycznej kanapki na całą Werandę i stworzyły niepowtarzalny klimat retro. Miło przypomnieć czasy naszej młodości pełne marzeń i oczekiwań. Tak niedawno i tak dawno jednocześnie... Tak muzycznie jeszcze u nas nie było. A wszystko dzięki nowym Paniom: Słuchającej i Spieszącej , jak miło, że zostałyście z nami. Bądźcie też wśród nas – my niezależnie od urody jesteśmy tu elegancko czarne, to kolor bezpieczny, twarzowy i trochę tajemniczy. Zapraszam serdecznie w nasze szeregi. Bardzo lubię piosenki Abby, moja ulubiona to Waterloo, ale wszystkie są niepowtarzalnie piękne. Słucham ich zawsze z wielką przyjemnością. Film Mamma Mia budził we mnie wielkie emocje, bo piękne piosenki i moja ulubiona aktorka Meryl Streep były wielką zachętą do obejrzenia. Teraz jest na ekranach, ale ciągle nie mogę go obejrzeć. Przestałam już wyznaczać terminy, bo zawsze wypada coś ważniejszego, co uniemożliwia mi pójście do kina. Uważam, że to siła wyższa. Ta sama, która uniemożliwiła mi obejrzenie w kinie filmu Wspomnienia gejszy. Kiedy moi znajomi dyskutowali na jego temat - ja ciągle pozostawałam z przeczytaną książką i nie obejrzanym filmem. Dopiero niedawno zobaczyłam Wyznania gejszy w telewizji, co nie przyszło mi łatwo, bo siła wyższa znowu usiłowała mi przeszkodzić, ale okazałam się silniejsza. Za oknem biało, w nocy śnieg zasypał wszystko i nadal pada. Chyba wyjdę mu na spotkanie, bo płatki wydają się mniejsze i trzeba trochę zahartować duszę i ciało w oczekiwaniu na wiosnę. Kotka przesypia większość czasu, z balkonu korzysta w sposób bardzo umiarkowany, rano wygląda przez okno i cofa się w głąb mieszkania. Moje kolorowe chryzantemy na balkonie tanecznie poruszają się z wiatrem w białych ażurowych kamizelkach ze śniegu. Taki taniec z chryzantemami ... No cóż .... zima ... zima ... Pozdrawiam wzmocniona gorącą czekoladą. Benigna
-
Dziękuję za pomoc Słuchaczce z kanapy i Spieszącej z życzeniami . Zauważyłam obie czekolady; i tę retro - posłuchałam z przyjemnością i tę do jedzenia na stoliku z nasturcjami - spróbowałam - pyszna i tak pięknie opakowana. A teraz mam propozycję dla obu Pań; usiądżcie z nami przy stoliku i porozmawiajcie. Jeśli wymaga to czasu na zastanowienie to poczekamy. Słuchaczka chce słuchać, więc proszę o pomoc w wyszukiwaniu pięknej muzyki i piosenek. Proponuję przebranie się w czarną szatkę, wtedy będzie bliżej do nas. Spiesząca ma ochotę na dyskusję - zapraszamy - najchętniej w czarnym stroju o dowolnym fasonie. Przybywajcie!!!!!!! Jeśli nie macie niczego w tym kolorze chętnie pożyczę Wam bluzkę, którą dziś kupiłam - oczywiście w czarnym kolorze. Jay , jaki piękny podarunek przywieziesz na świeta rodzinie. Linko uporządkowałaś Werandę perfekcyjnie. U nas biało i koronkowo tylko na trawnikach, reszta sniegu już się ozpuściła. Kotka śpi mocnym snem w ulubionym pudełku z marketu, które zajmuje dużo miejsca w pokoju, ale udaję, że tego nie dostrzegam. Kobieto Dojrzała przywiozłam dla Ciebie olbrzymi fotel klubowy i ustawiłam na honorowym miejscu, żeby Ci było wygodnie i żebyś przebywała w nim często i nie porzucała Werandy bo bez Ciebie zamiera. Częstuję się jeszcze jednym kawałkiem czekolady, i piję wino jubileuszowe. Za oknem juz ciemno .... Benigna
-
Weranda powstała 3 lata temu. Kobieta Dojrzała otworzyła gościnnie drzwi 22 listopada 2005 roku o godzinie 18.31 zapraszając pierwszych gości. W ciągu roku Panie zapisały 88 stron zawierając wirtualne znajomości i dzieląc się swoimi przemyśleniami. W następnym 2006/07 roku w przededniu urodzin Werandy Kobieta Dojrzała przypomniała o rocznicy, życzyła miłych wrażeń w przestrzeni wirtualnej i spotkań w realu. Tak się też stało, znajomości z Werandy w kilku przypadkach przeniosły się do prawdziwego życia. W tym czasie liczba piszących Pań zmniejszyła się, więcej osób ubyło niż się pojawiło, zapisane zostały 54 strony. W kolejnym 2007/08 roku stały zestaw piszących na Werandzie Pań został wzmocniony przez nowe osoby a inne zniknęły. Kobieta Dojrzała pojawiła się lekko spóźniona a wena twórcza piszących wyraźnie osłabła, powstało tylko 16 nowych stron. Szczególnie blado wypadł sezon letnio-jesienny. Kobieta Dojrzała gdzieś się zagubiła i widmo opuszczonej Werandy zawisło nad topikiem. Zapanowała cisza i pustka. Dziś w przededniu kolejnej rocznicy Kobieta Dojrzała odnalazła się a nieco wcześniej pojawiły się wielokrotnie przywoływane Panie: Aleks i Aurinko. Myślę, że wraz z Kobietą Dojrzałą odżyje nowy duch werandowy i pojawią się piszące osoby. Byłoby miło gdyby podzieliły się swoimi przemyśleniami nowe Panie, szczególnie te, które ukradkiem czytają a z jakichś powodów nie mają odwagi włączyć się aktywnie. Kobieto Dojrzała, organizuję przestrzennie nowy wystrój Werandy , żeby zachęcić do bywania na niej i żeby odświeżyć jej ducha. W tym sezonie Weranda będzie miała koloryt kawy i czekolady. Na oknach wiszą już brązowe zasłony a na nich kremowe firanki. Po zasłonięciu okien wyglądają wspaniale, kolor czekolady pokryty jest jasnym ażurem firanek – co przypomina cappuccino z delikatną pianką. Rattanowe stoliki nakryte są okrągłymi serwetami zakończonymi frędzlami w kolorze gorzkiej czekolady a na środku stolików leżą koronkowe czekoladowe serwetki. Fotele, również rattanowe, mają miękkie, ozdobne kremowe poduchy z kawowymi obrzeżami. Podłoga jest w kolorze brązowym z prześwitami ciemnej pomarańczy, kolor ten pięknie wygląda w świetle świec. W koszach stoją bukiety z suszu; trawy z krętymi gałązkami wierzby i miechunki, zasuszone herbaciane róże i zbrązowiałe rozchodniki okazałe. Stoliki tym razem są podzielone tematycznie, goście siadają zgodnie ze swoimi zainteresowaniami w danej chwili. Są to: stolik - kultura ( literatura, teatr, film, sztuka), stolik - filozofia (psychologia, socjologia), stolik - medycyna (zdrowie, medycyna naturalna, ziołolecznictwo, akupunktura, akupresura itp.), stolik - samo życie (radości, smutki, różne spostrzeżenia), stoliki – nieokreślone; różne inne zagadnienia będą im przypisywane według zainteresowań i potrzeb. Koło kominka stoi miękka kanapa, na niej zasiadają Panie, które uczestniczą biernie w życiu Werandy, nie piszą a jedynie czytają. Może ta wygodna kanapa zatrzyma na dłużej i zachęci do przeniesienia się do stolika. W pobliżu kanapy drzemią w cieple puszyste leniwe koty, przy wejściu rozłożyły się psy, które pilnują Werandy i radośnie witają gości. Dla chętnych przygotowałam film „Czekolada”, brakuje tylko piosenki o tym tytule, ale z pewnością ktoś odnajdzie ją w zakamarkach internetowych i przyniesie do posłuchania. Weranda gotowa - czeka na gości. Proszę częstować się aromatyczną kawą i gorącą czekoladą – wybór jest duży, dziś przecież są urodziny Werandy. Ciasteczka są też z dodatkiem czekolady, wafelki również. Paniom lubiącym napoje mniej słodkie proponuję herbatę z trawy cytrynowej i inne kolorowe herbatki, według upodobań. Wszystkiego dobrego Werando Witajcie odnalezione Panie Benigna
-
Witaj Werando, Miło mi otworzyć nową stronę po ciekawym tekście Linki. Wakacyjne wyjazdy sprzyjają refleksjom a powroty do miejsc dawno nie odwiedzanych budzą wspomnienia i nadzieje na pozytywne zmiany. Wakacyjne wspomnienia Linki sprawiły, że zastanowiłam się nad moją wyprawą na Litwę. Była to podróż bardzo ciekawa i dająca dużo do myślenia. Z jednej strony znane miejsca, które widziałam w połowie lat 90., z drugiej zaś nowe zupełnie nieznane. Zwiedziłam chyba dużo; zobaczyłam miejsca, których nie odwiedzają Polacy – zwyczajowo wyjeżdżający do Wilna, Trok i Kowna. Do takich miejsc należy Mierzeja Kurońska, unikalny zakątek, wpisany na listę UNESCO. Z miast znanych mi dobrze bardzo zmieniły się Druskienniki. Pamiętam je jako niewielkie biedne miasteczko, w którym główne miejsce przypadało licznym ośrodkom sanatoryjnym a poza nimi przepiękny Niemen i wspaniała zieleń oraz drewniana architektura, były największą wartością. Kilka sklepów świeciło pustkami i kupienie potrzebnych rzeczy było praktycznie niemożliwe. Z trudnością kupiłam sweter w komisie, kiedy zrobiło się chłodno, ale kostiumu kąpielowego nie było w sklepach. Przejeżdżając w tym roku przez Druskienniki z trudem poznawałam stare miejsca. Miasto zmieniło się nie do poznania: powstało dużo nowych budynków, sklepów, ośrodków a piękny park nad Niemnem wzbogacił się o zadbane alejki i eleganckie ławki, estetyczne pawilony i śliczne nowe rzeźby. Tak więc różne są losy ośrodków wypoczynkowych – jedne zyskują, inne pozostają na tym samym poziomie. Owady nie należą do żyjątek, które darzę szczególną sympatią. Tym bardziej dziwię się kiedy podszywają się pod nie ludzie. Czy nie ma nic ciekawszego? Zawsze myślę, że jest..... ale może nie dla wszystkich – może łatwiej cofnąć się w rozwoju do bardziej prostych zoologicznych organizmów ? Nie warto, po co obrażać zwierzątka. Pozdrawiam obecne i nieobecne Werandowe Panie i życzę dobrej pogody, u mnie za oknem szaleje burza Benigna
-
Aurinko Linko Mibo Przebywam na zwolnieniu zdrowotnym werandowym. Z przebywania na Werandzie nie rezygnuję a jedynie zawieszam do wyzdrowienia. Teraz nawet czytanie sprawia mi trudność. Straciłam widocznie odporność na choroby a może i na życie. Wrócę kiedy będę zdrowsza, silniejsza i mocniejsza duchem. Pozdrawiam. Benigna
-
Wymień w kasie na oryginał Kopowłam w markecie zekoladki i na opakowaniu zobaczyłam napis: \"Wymień w kasie na oryginał\". Nie zrozumiałam tego wytłoczonego na opakowaniu napisu, zastanawiałam się nawet przez chwilę nad tym, czy można czekoladki z takim napisem komuś podarować. Kupiłam je jednak i udałam się do kasy. Kasjerka podała pudełko pani ze stoiska ze słodyczami i po wymianie podałała mi podobne pudełko, ale bez napisu. Na moje zdumienie odpowiedziała, że jest to zabezpieczenie przed kradzieżą. Wiem, co chciałam kupić, wiem też co kupiłam, nie wiem natomiast co było przedmiotem tranzakcji pośredniej. Tego kasjerka nie umiała mi wyjaśnić. Pozdrawiam. Benigna