Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Szam

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Szam

  1. Nie ma to jak stare (sic) dobre Diabły! skasowali przszłość, to my sobie zaraz terazniejszosc i przyszłość (---> Małgonia nowonarodzona) zapewniliśmy! Może to i lepiej słuchajcie, bo sie nas zebrało więcej niż zwykle i chyba czas był już nowe łóżko wstawić do naszego Diabełkowa:-D Margotka, dziękuje Ci bardzo. Na razie się nie mam czasu cieszyć, bo właścicelka nam takie numery wykręca, że szkoda gadac. Wczoraj dzwoniła do mnie pare razy i mi GROZILA...kretynka skonczona. a ja oczywiscie, jako wlascicielka swietnie wyhodowanej nerwicy wegetatywnej, odchorowalam stres nie śpiąc do 4 rano brrrr. Napisz co u Ciebie, plizzzzzzzzz.... Kasiek Gio, ja Ci mowie, mnie to mieszkanie zupelnie z rownowagi wytracilo, do tego stopnia ze zwyczajnej parapetowej zaluzji nie zrozumialam ;-) za nasze zdrowie pijmy zatem ---> na razie Reda Bulla;-) Text o swietnie oprocentowanym alkoholu --->super!!! że ja na to sama nie wpadlam:-D piękna mówisz, warto spróbować, choć przyznam szczerze, że jak sie piekna zobacze po alkoholu, do boje sie zajrzec w to samo lustro nastepnego dnia rano;-) Nina, herbatka z pradem u podnoza gor--niezle, choc ja pamietam ze na mnie najlepiej w gorach dzialalo grzane wino....;-) Elles, słonko, my tą historie mamy w małym palcu, bo ją sami tworzylismy, nas sie nie da usunąc, pamięci też nie:-) Borek, czy Ty zupelnie przestales juz widziec!!! Pan B. z gory daje Ci ciagle znaki, a Ty nic!!!! toz to wlasnie podziwianie przepieknych okolicznosci przyrody jest najpiekniejsze. Jak mawial moj kochany Kubuś Puchatek, najpiekniejsze sa chwile pomiedzy miodkiem a zjedzeniem miodku! nie pędź, nie spiesz się...bo Ci życie ucieknie!!!!! Majorek zrobił nam najpiękniejszy parapetowy prezent---> nowego Diabełka! Gratulacje i jakby co, to wal do nas jak w dym:-) eh, jak dobrze zanim sie prace zacznie wejsc pod wyrko:-D Miłego szarodnia dla wszystkich
  2. Blondi, słońce Ty moje, alesz oszywisie, że nie mam ;-) jak się, to zmienię dzielnicę na Saską Kępę...:-) http://cypreess.rezonet.com.pl/test_cyprysa/
  3. Gio, niewątpliwie typowo polska umiejetność spożywania % jest wysoko ceniona:-D ale co do parapetówy, to może tak za 30 lat, jak spłacę kredyt, hiihiii
  4. Linky --->:-) Margotka, kopa lat! nie ma to jak wyczucie chwili, zabrali łóżko i stawiłaś sie od razu;-) jakiś Twój też skasowali? elles, wyrko jest...juz my zadbamy by zrobiło się takie jak to stare...;-) Blondi ;-)
  5. Blondi, nie bardzo wiem co masz na myśli...pozdrawiam również z Wawy... Borek, wiem, Tygrys mi doniósł;-) Tygruniu
  6. a Zuzia nie tylko, że będzie mieć ciocię, to na dodatek ciocię - Tygrysa;-)
  7. Air, wiesz, trzeba coś ze sobą robić, bo człowiek osiądzie na lauach i tyle go widzieli....ale oczywiście, ponieważ ja mam szczęście, więc od razu wszystko na raz mi się dzieje....bank - umowa kredytowa, notariusz, sad, US, organizacja przeprowadzki (czyli pakowanie, sprzątanie, rozpakowywanie i sprzątanie), szkolenie całodniowe 3.X, później dwudniowy wyjazd integracyjny (tfu tfu), studia (jeśli się dostanę - rozmowę mam jutro o 15.10), zajęcia Zuzi, szkoła Zuzi, język francuski, nauka jak cholera bo studia ciężkie i w międzyczasie gdzieś \"poszukiwania\" braciszka dla Zuzi :-D ale ja to lubię:-) tygruniu, szczegóły obgadamy później, ok? chodziłoby o wtorek, środę i czwartek - odebrać Zuzię (w śorde zawieźć do PKIN i stamtąd odebrać) a następnie zawieźć do naszego nowego mieszkania i poczekać na zmiennika:-p elles, po tamtej spódnicy, którą widziałam, to spodziewam się coraz lepszych rzeczy...przyjeźdżaj, bierz miarę i zaczynajcie szyć:-D Mr Bo, współczucia w związku z wydatkami i przeprawą całą....ale wiesz, twardym trzeba być i te sprawy...pewnie życie nie chciało byś z wprawy wyszedł:-P dla was
  8. Tygrunie, zagadaj z Gio i się jakoś umówimy...na razie nic nie wiem. bo nie znam decyzji banku, jak ją poznam, to jeszcze muszę się dowiedzieć, kiedy będziemy się mogli przeprowadzić, a właściciele są obecnie we Francji....co do Zuzi, to wiedziałam, że na Ciebie można liczyć...Posyłam Ci opis mieszkania z adresem...to chyba dość blisko Ciebie i Gio, tak sądzę...
  9. No tak, dzisiaj Niny nikt nie pobił była zarazem ostatnia i pierwsza:-D Linkuś -- Ty już wiesz co:-p Mr Bo, mówiłam, że najważniejsze w gruncie rzeczy jest umieć sobie sprawiać przyjemność, jest to jednocześnie najtrudniejsze, bo na każdym kroku stoi tablica:nie bądź egoistą! ;-) ale kiedy się juz zacznie, wszystko jest od razu łatwiejsze i przyjemniejsze:-) saszka, co do tej pracy...cóż, pierwszy raz pracuję w jakimś miejscu tak długo - ponad 3 lata. ale też charakter mojej pracy jest taki, że co jakiś czas muszę się uczyć czegoś nowego, mimo iz narzędzia do wykonywania pracy są pozornie takie same:-) więc mi się nie nudzi. ale żeby juz zupełnie nie oszaleć, właśnie zapisałam się na studia. nie wiem czy się dostanę, ale postanowiłam wziąć się za siebie zamiast narzekać że się nie rozwijam...studia są cholernie trudne, organizowane przez KSAP i podobne uczelnie francuskie - to studia spraw europejskich z francuskim dyplomem na końcu. ponoć piekielnie trudne...i czasochłonne....no i niestety muszę znaleźć opiekunkę dla Zuzi, która by ją odbierała z zajęć i do domu wiozła - nawet się za to nie zabrałam... właśnie: do warszawskich Diablic: znacie kogoś takiego, co 2 x w tygodniu odbierze Zuzię z zajęć w PKiN i zawiezie do domu (przyszłego domu mam nadzieję)????????? Kluska, ja też tak mam. nie cierpię zajęć w pod grupach organizowanych z góry, w których muszę chcieć wziąć udział. Najgorsze jest to, że wszyscy chcą bym piła, a ja nie chcę z nimi pić...nie pijam z byle kim:-p Tygruniu, zupełnie zapomniałam pogratulować Ci zdjęć i Twojego motorowego wypadu - forgive me, plizzz Air., coś mi się jednak zdaje, że ten językowy maraton, to raczej przyjemność Tobie sprawił?:-P ja to rozumiem, bo przez 5 lat wszystkie wykłady miałam en francais:-) PS. coraz bliżej mamy do wymarzonego mieszkania, jeśli wszystko dobrze pójdzie, to w środe podpiszemy umowę kedytową, później akt notarialny...... Kaya - 100 lat się nie widziałyśmy...zmieniłaś email? dla Was... elles, co z kolekcją jesień-zima? masz coś dla nie;-) Gio, przeczytaj mój ostatni mail uważnie pod kątem mojego nowego mieszkania, była tam prośba zawarta...:-)
  10. Nina, jak ja Ciebie rozumiem!!! ale po kolei. Po pierwsze to się ciesz, że Twój facet z Tobą rozmawia. Znam wielu, którzy tego nie robią i zasakakują później jakąś debilną decyzją. Zatem rozmawiaj z nim, bo to ważne... ...co do bycia słabą kobietką, to też Ciebie rozumiem. Czasem chciałabym być słabą choć przez moment, niech się on o weszystko martwi i co trzeba organizuje. Ale w gruncie rzeczy wiem, że nie zniosłabym stagnacji poegającej na siedzeniu w domu, bo facet zarabia. Poza tym, mój Tata tak miał i skończyło się zawałem w wieku 44 lat. Dlatego jestem za sprawiedliwym podziałem obowiązków i odpowiedzialności. Natomiast jeśli on uważa, że za mało zarabia, niech poszuka czegoś innego, innej pracy czy zajęcia, a w czasie gdy jeżdzisz po Polsce i zarabiasz, niech zajme się jakimiś pożytecznymi robótkami. Możesz też spróbować go namówić na jakiś sport czy cóś - może rozładuje stres. Ja mojego I. namówiłam i chodzi na jogę. Wiesz, jak patrzę na związki moich znajomych - tak naprawdę oparte na patriarchacie - to tego nie chcę. Wierzę jednak, że da się wypracować kompromis. I zapewniam że jak znajdę na niego sposób (tzn, na kompromis), to zaraz sę tym z Tobą podzielę... Borek, nie łam się - to jesień idzie i nawet w Twoim męskim organizmie zaczęły szaleć hormony. Kup sobie BODYMAX czyli zestaw witamin z żeń szeniem poprawiający również kondycję psychiczną - działa!! Co do braku humoru, to musisz spróbować w tym zakręconym pędzie życia, znaleźć coś tylko dla siebie, jakieś zajęcie które sprawi Tobie przyjemność i satysgfakcję - warunek tylko Tobie!!! Jednym słowem zadbaj o własne przyjemności, odgrzeb wspomnienia i dowiedz się co by to mogło być...ja czasem maluję na szkle (choć nie umiem), a raz w tygodniu robię sobie kąpiel-cud, z dużą ilością aromatycznych płynów, z zapalonym kadzidełkiem, z super muzyką i ...drinkiem i fajkeczką....i tak sobie się wylenigowuję (jak mawia Zuzia). Mnie to dobrze robi:-) saszka, sposób na pracę jest tylko jeden! trzeba ją polubić! ja swoją polubiłam i jest mi lepiej, że nie wspomnę ile z tego czerpię satysfakcji pomimo iż jest to naprawdę ciężka psychicznie praca. Wyjazdy diabłowe poza Warszawę w moim przypadku są całkowicie nierealne - od razu zaznaczam. Chociaż wakacyjny pomysł naszej Dziewczynki - Gio - jest do przyjęcia jak najbardziej:-D PS. całą noc śnił mi się dzisiaj zabójczy facet - mało tego Francuz, hihihi....
  11. zapomniałam dodać, że na razie nic nie wiem na temat kredytu, ale nadal prosze o kciuków trzymanie... nie chce mi wyslac...cholera...jak dol, to wszystko do niego wpada
  12. mam doła i jestem niewyspana.
  13. Nina, a może to na tle nerwowym? spróbuj załdować Kalmsa, to lek który nie zwala z nóg, a powinien pomóc jeśli to nerwy. Np. mój I. miał co jakis czas takie napady bólu w lewym boku, chyba trzustka. i okazało się, że ma je zawsze z soboty na niedzielę albo w niedzielę. tzn, bya to reakcja organizmu na przeżycia z tygodnia. Zaleciłam mu jogę;-) a doraźnie właśnie Kalmsa i przeszło. JA TEŻ CHCĘ POTTERA!!!! nie wiem kto rozsyła, ale proszę o jego pilne przesłanie na adres au_dela@o2.pl Gio, pozdrów Kayę, nie wiem na czym gadacie, bo nie kumata jestem;) ale pozdrów ją ode mnie...zmieniła adres netowy?? Kluska, jakie dziwne myśli?? a propos, czy przesłałaś mi może swoje zdjęcie? chcętnie poznałabym Ciebie bliżej:-D dobra, na razie robię wypad z netu...jakby coś to jestem na komunikatorze au_dela@tlen.pl
  14. ależ oczywiście, że sama! motywacją jest w tym przypadku poznanie siebie i uniknięcie niekórych przynajmniej problemów na później:-) Majorku, pozdrówka dla Ciebie i Okruszka
  15. Tygruniu, jeśli się chce, to wszystko można, nawet charakter zmienić, ale fakt, do tego potrzeba dobrego partnera stanowiącego motywację. Ale Ty sama możesz zacząć juz teraz, zastanowić się dlaczego i co wpłynęlo na taki rozwój zdarzeń,. oczywiście nie w tym rzecz żeby się katować i obwiniąc, to jak sama wiesz musi być konstruktywne. ale pamiętam taki okres w moim życiu, gdy każda relacja mi sie sypała. i dopiero gdy podjęłam decyzję o zwieszeniu wychodznia do knajp i zastanowieniu się nad przyczynami tego stanu rzeczy - wszystko się zmieniło. zresztą, nie ukrywam, takie lepsze siebie poznawanie jest super. bo mimo iż czasem niezwykle bolesne, daje efekty - stajemy się coraz lepsi. ważnym jest aby te zmiany były dla nas a nie dla kogoś. jeśli są dla kogoś, nigdy nie będą trwałe. jeśli dla nas, jest duża szansa, że poprzez ulepszanie siebie, lepiej się poznamy i będzie nam lepiej z nami samymi. a to jest duzy krok, ku poznawaniu innych. eh, dużo by pisać, żeby wytłumaczyć w czym rzecz... trzymj się Tygruniu:-D
  16. Cześć Kobiety:-D nowy dzionek się zaczął a ja nie mogę się doczekać telefonyu od mojego doradcy finansowego: decyzja rzeczoznawcy....jak się uda, to dalsze załatwianie: wypełnianie wniosku do banku, później czekanie na decyzje banku, później podpisywanie umowy kredytowej, później notariusz, potem sąd i US, później znowu bank i pieniądze. a dopiero na końcu mieszkanie! ale się wczoraj zdrzaźniłam, bo mój I,. nic tylko wady mieszkania wylicza, niech go gęś kopnie. ja tez je widzę, ale ono samo mnie tak zauroczyło, że nic mi nie przeszkadza... Zuzia na razie w szkole bryluje, oby tak dalej. od jutra początek zajęć w PM, czyli malarstwo a w sobotę taniec kreatywny... Tygruniu, nie łam się, ja na swoją połowę musiałam czekać lat 27!! nie znaczy to, że i Ty tak długo będziesz czekać, ale ... zawsze to jakieś pocieszenie. Ważne jest, żebys się teraz zastanowiła co wyszło nie tak, również z Twojej strony. Bo jakby na to nie patrzeć, nie ma tak by winna była tylko jedna strona. Im szybciej to przeanalizujesz, tym większe będą Twoje szanse na to, że w nastpnym związku będzie lepiej. Doświadczenia uczą, o ile wyciąga się z nich wnioski. Nina, dzięki za wsparcie...trochę nas jeszcze czeka roboty, ale cel uświęca środki:-) Pottera też łykałam jak ciepłe bułeczki ;-) miłego dnia dla Was
  17. u mnie niewiele nowego. w niedziele moja Mama pojechala juz do domu, ciszej jakos sie zrobilo. duzo mi dal ten jej pobyt, nie powiem zebysmy sie zaprzyjaznily, ale chyba zaczelam ja rozumiec- jak kobieta kobiete... z banku na razie zadnych wiesci, nic nie wiem, moze jutro? na razie mamy sie dowiedziec czy rzeczoznawca wyceni mieszkanie na tyle, na ile chcemy dostac kredyt. jak juz sie zgodzi na nasza sume (sic - malo tego nie jest), to wtedy zaczynamy procedure kredytowa. nie wiem jak przezyjemy 2 najblizsze miesiace, moze byc ciezko, ale jezeli na koncu tej drogi, bedzie nasze wymarzone mieszkanie - to niech sie dzieje:-) pozdrowka! Nina, dziekuje za zdjecia. podobienstwo uderzajace;-)
  18. cześć Kochani:-) Gio , ale cały Twój wywód jest dla mnie jak najbardziej zrozumiały, oby w końcu się przejaśniło i zrobiło lepiej i w Twoim życiu... Borek&Elles, dziękuję za zdjęcia, Elles fryzura odlotowa, pięknie wyglądasz. Ja tam czekam aż uruchomisz ciuchową produkcję, będe pierwszą klientką, Cały czas pamietam Twoja spódnicę:-D Air, dzieku za cudne fotki, to jednak lepiej jak się Diabła na żywo w necie widzi;-) Słuchajcie, mieszkanie mamy zaklepane, teraz rusza machina załatwiania kredytu. na razie czekam na wycene przez rzeczoznawce, później podpisanie wniosku o kredyt i czekanie na decyzję banku. Fakt, bedziemy obciązeni kredytem, ale lepsze to nic płacenie za wynajem. Na razie nie chwalę się mieszkaniem, ale jak tylko dostanę kredyt, wszystko co trzeba załatwie, zaraz podeślę fotki i informacje. Trzymajcie kciuki nadal;-) Zuzia cała szczęśliwa udała się do szkoły, zapisałam ją też od razu na zajęcia do PKiN - malarstwo i taniec kreatywny:-D ostatni text Zuzi: - Babciu, koleżanka mi powiedziała, że ja jestem Warszawianka. A ja nie jestem warszawianka, ja jestem z nawiesi... :-D no comments pozdrówka
  19. Nina, to jest jak marzenie, naprawdę:-) poddasze, z klimatem:-) teraz czekam, bo takie jeden znajomy mojej agentki wylicza nam kredyty w różnych bankach. dopiero jak będe mieć wyliczenia w łapie, to się dowiem czy stać nas na to mieszkanie. wiadomo o co chodzi, fajnie jest mieć mieszkanie, ale żyć tez trzeba..:-) Kluska, słuchaj, z tym wędkowaniem nie jes głupi pomysł, razem możecie mieć kolacje przy świecach, a jemu coś w guście rybnych poławiaczy - będzie szczęśliwy, a to chyba o to chodzi;-)
  20. kluska, cholernie ciężko jest pomóc, bo nie wiem co już dałaś ani nie wiem nic na temat Twojego Anioła;-) kilka pomysłow na gorąco: zaproszenie do dobrej restauracji na kolację, pendrive lub odtwarzacz MP3, książka zgodna z jego zainteresowaniami albo np. ilustrowana Kamsutra(hihihi, prezent praktyczny dla dwojga), extrawagancka bielizna, papierośnica - jeśli pali, sama już nie wiem. mam za mało czasu, żeby coś super wymyślić...:-( Tygruniu
  21. Gio, wiem że obojętnie co bym Ci napisała, nie przyniesie pocieszenia. Ale jestem z Tobą myślami. Oby się to skończyło jak najlepiej dla Twojej Mamy i dla Ciebie Słuchajcie, znalazłam mieszkanie!!!!!!!! marzenie dosłownie. Teraz jeszcze tylko napadnę na bank i już będzie moje;-) Trzymajcie się Daiblęta! Borek, Szwabów do ubotów i via Niemcy wyślij;-)
  22. znowu zaczęłam stronkę, znak jakiś czy co?:-p
  23. Jesteście kochani , mówię szczerze:-D wczoraj faktycznie miałam zjazd psychiczny niesamowicie. Skończyło sie na tym, że siedziałam sama w biurze i ryczałam. nie za dużo, bo bym jak królik wyglądała, a nie wzięłam niczego by sobie twarz namalować ;-) z reguły jestem silna i się nie załamuję, le wczoraj jakoś mnie wzięło, pewnie dlatego, że nie mam u boku mojego Ideała, bo pojechał w góry, no i tak jakoś wyszło. Pewnie, że nie mam powodów do narzekania, bo mam pracę, ale wiecie, tak już bym chciała żebyśmy mieli własny kąt i bynajmniej nie ciasny, i tak mnie dopadła rzeczywistość i się rozkleiłam. Rzadko mi sie to zdarza, nie pozwalam sobie na to, choć nie ukrywam że czasem by się przydało tak sobie usiąść i poużalać się nad sobą:-) wiecie, poczuć się przez chwilę biedną, słabą istotką...eh, nie da się. Z drugiej strony, wszyscy się jakoś przyzwyczaili, że to ja jestem ta silna i od pocieszania i od wspierania i od motywowania. a ja sama się muszę wspierać i motywować (no , nie przesadzajmy, nie sama). Na razie tylko jedno mieszkanie było w miarę....reszta z wielu powodów do odrzucenia. Było takie jedno 115 m2, ale właściwie przy takim metrażu niewiele było miejsca. Pokoje 3 malutkie, a reszta pod dach duża, ale trudna do zagospodarowania. a mieszkanie tak zapuszczone (budynek ma 6 lat), że na miejscu właścicieli wstydziłabym się je pokazywać. Dzisiaj mam kolejną rundę. i już sobie wybrałam agencję, bo oni mają pod sobą kilka innych i z reguły o kilka tysięcy tańsze mieszkania! dobra odpadam na razie:-) strasznie tęsknię za Zuzią, mówię Wam....ona też zresztą tęskni do domu.... see U later:-)
  24. Tygruniu, dziękuję Ci bardzo, ale nie masz jak mi pomóc...muszę to jakoś przeżyć i już...
  25. ja już nie mogę...normalnie odpadam.....mam tak wyładowane akumulatory, że nawet zapasowe siadły....qrde...no... Powody: 1. mama nie ma już kasy - co oznacza, że te pieniądze, które odkładałam, będę musiała jej posyłać. 2. zaraz szkoła, więc muszę Zuzi kupić książki, ciuchy i całą masę innych pierdół do szkoły 3. szukamy mieszkania, więc jak dziki Rex jeżdzę z jednego końca miasta na drugi i oglądam chałupy. Po umieszczeniu ogłoszenia w necie, skontaktowało się ze mną już 14 agencji nieruchomości, razem przejrzałam co najmniej 100 różnych ofert. no i jak już zaciągnę kredyt, to nie będę mieć kasy na zapłacenie podatku, agencji i innych tkich - ok. 20 tys zł. a nie będę miała, bo zamiast odkładac poślę mamie.... 4. wczoraj był u mnie fachman od robali (w bloku są prusaki) i tak skutecznie wypsikał mi mieszkanie, że schrzanił mi kontakt przy lodówce. zanim jednak do tego doszłam, wywaloło mi korki na klatce schodowej co najmniej 6 razy. zeby mógł psikać, musiałam opróżnić do zera kuchnie i łazienkę, których zawartość artystycznie walała się w pokojach. i tak łaziłam w tym labiryncie próbują mieszkanie doprowadzić do porządku, i własnie wtedy gasło mi światło...a byłam sama w domu, zupełnie. i tak się bawiłam do 22.00 od 14.00 zresztą. w końcu odłączyłam lodówkę - więc jej zawartość wylądowała dzisiaj w koszu. jak się okazało rano, kontakt zdechł, więc musiałam lodówkę do przedłużacza w pokoju podłączyć. wszędzie mam sajgon jak cholera, i nie wiem kiedy sprzątnę, bo do 21 oglądam mieszkanie (od 13.00 począwszy). a jeszcze to nei wszystko, bo facet odsunał pralkę (stara i ciężka, bo żeby ją przenieść trzeba 5 chłopa), więc nie umiem jej na miejsce wepchnąc..... i co Wy na to???????? eh...mam dość....
×