Szam
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Szam
-
Trzeci raz to piszę, niech to piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii ja bym chciała co najmniej jedno, a najlepiej dwójkę i może bliźniaki żeby za jednym zamachem i koniecznie synka! Przeciez mój I. jescze nie jest ojcem pełnoprawnym, i chciałabym urodzić takie NASZE dziecko:-) cóż, rzeczywistość nakazuje poczekać: nie mamy własnego mieszkania a ja na stałe zatrudnienie musze poczekać do marca-kwietnia:-(
-
>Jamniczku, jak tylko znajdę Twoj email, to podeślę, obiecuję! bo ja myslałam, że juz masz:-o Ale radzę Tobie dobrze, znaleźć jakiegos psychologa i na babę nasłać, synowi dyktafon w torbę niech nagrywa i jeszcze Ci kuratorium zostało! Ważne jest jednak mieć dowód, więc niech on nagrywa, a psycholog zbada dokładnie (za pomocą testów) stres jaki syn ma w szkole - i to tez jest dowód. >co Wy sie z tym prasowaniem uwzięłyście;-) ja tam lubie praoswac o ile mnie mój kręgosłup nie dokucza, to why not very much! choć teraz to o dostep do żelazka muszę walczyć z teściową lbu moim I;-)
-
>Jamniczku, a co byś chciała dostać? A co do waszych problemów, tzn. twoich i Robalka... Myslę, że nie jestesmy jedynymi rodzicami, którzy na takowe natrafili. Mój polega na czyms innym. W klasie Zuzi, sportowej nota beb - gimnastyka i akrobatyka_- większość jest chłopców. I nie wiem czym to spowodowane, ale zachowują się tak, że nic tylko uzi czy innego kałacha i trupem bachory połozyć. Z kilkoma gadałam osobiście i okazało się, że jest to mimo wszystko mozliwe.,Ale problem stanowi pani, która za chiny nie umie wprowadzić dyscypliny. I wchodzę Ci ja wczoraj do klasy, a tam rozprzezenie totalen. Jeśli czytaliście kiedys \"Mikołajka...: ilustrowanego przez Sempe i Gościnnego, od razu byście wiedzilei o co mi biega! Szał, wszyscy biegali i krzyczeli, od progu jakiś gówniarz wyzwał Zuzię od głupich (za co natychmiast chłoptasia do pionu sprowadziłam), inny przebiegając przywalił jej plecakiem w twarz. A pani stal wśród tego zamętu i spokojnie z kimś gadała! Ja ja za szmaty i opisałam kilka scenech przemocy w klasie i całkowitego braku nadzoru nad dziećmi. Wskazałam winnych, w szeregu sie przede mną ustawili i walnęlam im mówkę, pani nic! Jak tak dalej pójdzie to idę do dyrektora! Ja tutaj z Zuzią pracuję w domu, chodze do psychologa, staram sie ja nauczyć jak ma sie w szkole zachowywać, a ona tam idzie i widzi ze nad kolegami nikt nie panuje i ze nie ma nawet co skarżyc! czy o pomoc poprosić! KOszmar!! >Jamniczku, a dyrektor nie pomógł? albo pedagog czy ktoś taki?? Daj dziecku na lekcję dyktafon, niech nagrywa tą s*! bedziesz miała dowód molestowania psychicznego synka!
-
Co jest, jamniczku? z tą wywiadówką? ja tez mam szkolne zgryzoty, ale pewnie innego rodzaju! Podziel sie z nami!
-
QRCZE, załadowałam sobie jedna gierke i za chiny nie mogę dojśc jak rozłozyc trzeci etap tej gry, uh >czesc justa!
-
Marteczka, ano się rozpisałam, bo ja juz od 6.30 na nogach, Zuzię do szkoły i śniadanko i włosy uczesać i biegiem na autobus itd! a poza tym temat mi bliski, sama rozumiesz! >Robalku, jestesmy, nie mam kielicha jeno cukierka miętowego w ustach;-)
-
Robalku, już Ci pisałam w emalii, foty dobrze zdrobione i dobrze wyglądające;-)
-
jeśli ktoś się nudzi (;-)) polecam stronkę z grami do załadowania: http://www.miniclip.com/download.htm
-
> Robalku, okazało sie, że strona sie nie otwierała i nie wiedziałam że coś pisałeś. No to ubaw miałeś po pachy i na długo Ci pewnie starczy!! >Daria, wiesz, ja wtedt w gruncie rzeczy niewiele miałam do powiedzenia. Długo by opowiadać, ale nie winie za to rodziców. Stało sie i juz!
-
> jamniczku, o so chosi??;-) >Robal, nawijaj jak tam było!!
-
Niech to szlaq! zjadło mi całą wypowiedź co to ą tak starannie zapisałam! >marysieńka, temat który poruszyłaś jest mi bardzo bliski. W świetle koscioła jestem cudzołożnicą i nie powiem by dobrze mi sie z tym żyło. Przeszkadzami kościelna nieustępliwośc w tym temacie. Nie dalje jak na ostatnim kazaniu, usłyszałam o przysiędze, o nierozerwalności więzów, itd. Ok, ale nie będe zyła z kims kto nie kocha mnie i nie szanuje, kto jak przedmiot traktuje, tylko dlatego, że kiedys nieopatrznie wyrzekam te słowa przed ołtarzem. Zero tolerancyjności! A teraz mam to co zapisane na kartach Biblii, czyli nierozerwalność dusz, czyli ciało jedno miast dwóch, przyjaźń, zaufanie i cały bagaż zwiąkowi dojga ludzi niezbędny. I mam z tego zrezygnować? Gdyby moi rodzice sie nie uoparli, mialabym tylko slub cywilny.Ale nie, musiał być kościelny i debilne wesele, na którym sie nie bawiłam i które wspominam jak koszmar senny. No tak, ale teraz za to płacę! Dlaczego zatem nie da sie podejść do tego tematu luźniej nie co? Dlaczego nie ma w tej materii choc trochę ustępstw, dlaczego Ci którzyw imie jego występuja, nie mogą tego zrozumiec?, uff, sorry, ale na wątrobie mi ten temat leży od dłuższego czasu.
-
Oj, cos mi komp od rana szwankuje, ale mimo to postaram sie tutaj wpadać:-) >justa, wiesz, ja tez miałam takie mysli i kuszenia różne, mimo iż miałam tego wymarzonego obok siebie. I wesz, zmierzyłam sie z tym i okazało się, że to tylko mrzonki moje. Był taki jeden przyjaciel (ten z którym czatowałam parę dni temu), romantyk jakich ze świecą szukać, mądry i inteligentny, kochający muzykę (wszystko jak ja) i te muzyke mi serwował do upojenia. Ale myslałam nad tym w skupieniu i okazało sie, że te cechy posiada również i mój I, tylko ja tego nie widziałam. I okazalo się, że wcale nie potrzebuje jakiś przerywników i kontaktów z kimś innym, mimo że fajerwerki zdawały sie pojawiać. Doszłam do wniosku, że to moja wyobraźnia i rozdmuchana acz uspiona romantycznośc, kazał mi spojrzeć na innego przychylnym okiem. Zatem wnioske z tego taki, że cudze chwalicie a swego nie znacie. POza tym, ja mam taki zwyczaj, że jak mi czegoś w związku brak, to idę z tym do mojego I i mu o tym mówie. Po prostu.Mam świadomość różnic w widzeniu i pojmowaniu świata, staram sie zatem mówić tak by i on zrozumiał. I nie popuszczam dopóki się nie upewnię, że jest tak faktycznie. Prawdą jest, że wiele związków sie rozpada, w wawie 50% małżeństw sie rozwodzi, a 80% żyje ze sobą ale obok siebie na dobra sprawę. Ja natomiast, nauczona doświadczeniem w poprzednim związku, pracowałam usilnie i nad sobą, i nad moim I a on robił to także. Zmuszałam go często do tego by mówił co go boli - otwarcie. Nie zawsze się udawało, ale jest z tym coraz lepiej. To oczyszcza atmosfere i daje do myslenia - obojgu. Dlatego z uporem maniaka powtarzam, że przyjań jest podstawą, bez niej uczucia mogą wygasnąć. Ale przyjaciel pozostaje zawsze, nawet jesli sie na partnera boczysz> Za chwilę ciąg dalszy - korzystam z tego, że jesteście zjaęte;-)
-
Dziń Dybry!!!! juz jestem i pozdrawiam i dnia miłego życzę i usmiechów wiele i rozmowy miłej:-D:-D:-D
-
Dobra, czas skończyc, idę po Zuzię! >jamniczku, a jak Miskowi na imię, masz może jego zdjęcie? W Wawie najwięcej kasztanów jest na Powązkach, ale cięzko było uciszyć Zuzie gdy szalała wśród grobów zbierając kasztany;-) nazbieralismy ich kilka kg! Pozdrawiam Was Dziewczyny i do jutra! A Akwizycja przez internet, hm, mnie sie to nie podoba akurat.
-
Wiecie, ja w czwartek będę dopiero wieczorem, a w piatek pewnie wcale. Na dodatek od 13-23.10 mam aplikację i tylko wieczorem będę mogła tu zaglądać:-(
-
Słonko, z drugiej jednak strony, dobrze sie czasem móc powywnetrzać, bo to pomaga. Ale nalezy robić to konstruktywnie. Przeanalizowąc co sie da zrobic teraz, jesli nic to po co się zamartwiać? nie ma sensu! Przyjdzie czas, będzie rada! ie stresuj sie i już. A czytałas historie naszych związków - to napradwe dobra lektura - sięgnij pare stron wstecz:-)
-
no, kofane, za chwilę sie do domciu zbieram, a razcej po Zuzie do szkólki:-)
-
Słonko, co Ty, doła masz czy co? uspokój sie i zrelaksuj, powietrze głęboko wciagnij, pooddychaj przepona i sie usmiechnij słonecznie jako i ja sie do Ciebi usmiecham:-D
-
>jamniczku, nie przesadzaj kobieto, dopra;-) bo chyba nie widziałaś zdjęć niecenzuralnych!
-
> jakie obięcie tlena, o co chodzi?????? >majesta, ja posyłam te zdjęcia które i Ty juz masz. Mam ich więcej ale tlen nie che ich załadować:-( nie łam sie, nastepnym razme wyjdzie! a poza tym skoro tak wyszło, widocznie tak miało być. nie ma sensu łamać sie nad przeszłościa -mineła! wyciągnąć wnioski i już!
-
Mrteczka, zgfadzam sie z Toba, my z moim I. tez tylko takie zdjęcia preferujemy. Nie zawsze sie da, np. nad morzem;-) ale to sie da zrobić. Mój facet jest amatorem ale robi najpiękniejsze zdjęcia na świecie, bo umie złapać chwilę i uczucia. Mam takie jedno zdjęcie z Zuzią, że gdy na nie patrzę, to aż mnie serce boli, bo uchwycił jak na mnie patrzyła, z miłościa i czułością. > a ja w każdej sytuacji rozmawiam z nim i już. czasem trzeba kilku rozmów, a czasem jednej by zrozumiał.
-
znowu strona szwankuje, a Wy coś tam piszecie i ja tego nie widzę,
-
>marteczka, ja Tobie zdjęć nie wysłałam??? A dałaś maila, na pewno Ci nie wysyłałam, aż sie hernata oblałam z wrażenia:-) >etna, nie ustawaj w wysiłkach, warto!
-
Słonko, długo to trwało. masz rację i etapowo szło. Ale było warto, bo walczyłam o nas i o nasz związek. A bycie i mieszkanie nie tylko że z wybrankiem serca, ale jeszcze do tego przyjacielem jest niezwykłe. I tez cz ęsto musiałam mu o tym przypominac, mówic, dawać oprzykłady, przekładać z jego męskiego sposobu rozumowania na mój kobiecy.,czesme juz nadzieje traciłam, ale sie opłaciło. I mało tego, to działa w obydwie strony, bo dzięki rozmowom z nim, nauczyłam sie wiele o sobie, o swoich problemach i mogłam sie zmienic czy ulepszyć. A o to przeciez chodzi, by sie ze sobą zgrywać, by miec przyjemnośc z bycia z kimś.
-
a co do textu przyjaciółki, to cóż, widocznie ona ma takie doświadczenia i może zazdrości Ci Twojego męża, nie wiem... A zgadzam sie z Toba, że ciężko jest życ w takim zwiazku. Próbowałaś z nim rozmawiać, powiedzieć, co Ciebie boli i czego oczekujesz? Wiesz, faceci nie lubia mówic o sobie i okazaywać uczuc, ale można ich tego nauczyć, wiesz? W każdym razie mój sie nauczył.