Szam
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Szam
-
ech, wstyd się przyznać, jak dawno tutaj nie zaglądałam. Ale...same wiecie. Ja zresztą raczej nie z tych gadatliwych, wolę posłuchać. co u mnie....od poniedziałku jestem już w pracy, ale nadal jeszcze nie doszłam do siebie po chorobie. Miałam całkowicie zawalone zatoki, a tego niestety nie da się wyleczyć czosnkiem, brrr. Tymuś rośnie jak na drożdżach, no i pierwszy antybiotyk ma już za sobą. Skończył chłopina 8 miesięcy, wyrżnęły mu się dwie dolne jedynki (na razie mało je widać;-) ) i ogólnie ma się świetnie. Te co mają dzieci wiedzą, że u takich maluchów każdy dzień daje coś nowego. Zuzia oczywiście nadal nie chce się uczyć, ale jakoś się udaje ją do tego zmnusić:-( ogólnie dobrze, gdyby jeszcze tylko jej ojciec wyjechał na jakąś inną planetę..... Wczoraj musiałam kupić pralkę i odkurzacz na raty, bo obydwa sprzęty odmówiły nam posłuszeństwa. Pralka miała prawo po 25 latach użytkowania:-D Poza tym od kwietnia planuję iść na zwolnienie - bardziej się opłaca finansowo. Zwolnienie jest 100% płatne no i nie będzie opiekunki. no to na tyle. pozdrawiam Was ciepło. Nie zapominajcie o mnie:-D buziaki
-
Dziękuję za życzenia. W ubiegłym tygodniu byłam na urlopie bo Tymuś był chory. W tym tygodniu jestem na zwolnieniu, bo i ja się rozchorowałam. Pozdrawiam Was ciepło!!
-
Kochane, od tygodnia siedzę w domu, bo Tymek złapał jakąś infekcję. Będę w poniedziałek, to sobie Was poczytam. Na razie stawiam Wam na stół wszytko czym koja chata bogata;-) dziś moje urodziny:-) ale jakoś nie czuję tych lat, może to i dobrze? buziaki i do poniedziałku, mam nadzieję, że pomimo pracy uda mi się do Was zajrzeć:-D
-
tylko na moment GIO ZRÓB COŚ, bo ja już nie mam siły. mam mało czasu, spieszę się, żeby powysyłać maile i zdjęcia i ZAWSZE mi mówi, że do Ciebie nie dotarło bo nie masz miejsca! załóż konto na wp. albo na gmail i problem zniknie. Jeśli komuś się uda, to proszę żeby przesłał Gio zdjęcia, ok;-) pozdrawiam
-
w biegu, jak zwykle. mam mnóstwo pracy i diabelnie wkurzającego kolegę, który mnie wczoraj doprowadził do szału, drżenia rąk itd itp w ogóle to jest różnie i dlatego nie chce mi sie pisac. nie ma sensu. nie zebym wątpiła w Waszą moc...ale wystarczy mi już sam fakt, że żyję. opisywać tego faktu sił mi brak i chęci... dziękuję Wam jednak za pamięć i proszę NIE POMIJAĆ mnie w przesyłaniu mailii!!! Buziaki dal Was i za wsparcie tyż ... no i już mnie nie ma.... Gio, elles, Tygruniu, Nina, Mała, Air, Borek, Ka... a ja ostatnio lubię słodkie i kapustę kiszoną...hm...chyba jestem w ciąży:-p
-
wiem, że bardzo Was zaniedbuję ostatnio, ale przyznam się szczerze, że nie mam ochoty pisać ani nic zresztą robić specjalnego. jak tak dalej pójdzie, to mnie wylogujecie z forum:-p u mnie wszystko ok. jak bedziecie chcieli się czegoś więcej dowiedzieć, piszcie do mnie. PS. Air i Gio, NIE na tlen!! adres ten sam, tzn. początek, ale zamiast o2 jest wp. pozdrówka
-
Nina, rozumiem Ciebie. Nie ma takiego przepisu, który mówi, że każda kobieta ma być matką Polką. Poz tym, wiem z własnego doświadczenia, że jeśli mama nie jest szczęśliwa, dziecko też nie jest i nie będzie. wszystkie uczucia, które masz są normalne, nie słuchaj jeśli ktoś mówi Ci inaczej. nie daj się zdołować jedynie dlatego, że kupy twojego dziecka, nie przesłaniają |Ci świata. Jak dla mnie oznacza to jedynie, że jesteś normalna. nie zadusisz dziecka swoja miłością, nie uzależnisz go od siebie. będzie wolne i niezależne. Nie martw się. wszystko przyjdzie z czasem i z czasem się poukłada. Ja narzekałam na brak snu, brak wolnosci, brak siebie. nie martw się. wiem, powtarzam się, ale pamiętaj o sobie. to Ty jesteś najważniejsza. Zresztą prawda jest taka, że dzieci kiedyś odejdą a my zostaniemy. dlatego ważne jest by utrzymywać jak najlepsze relacje z mężem/partnerem, żeby si od niego nie odsunąc, żeby w miarę możliwości i czasu z nim być. Ja nie kryję tego, że dla mnie Piotr jest najważniejszy. co w niczym nie umniejsza mojej miłości do dzieci. i myśląc tak, niczego im nie odbieram... Gio, o co chodzi? jakoś tak dziwnie się poczułam po odczytaniu Twojeg posta...gdzie się wyprowadzasz i dlaczego? co się stało, że nie chcesz juz do nas zaglądać??????
-
Dziewczyny! dziękuję Wam bardzo:-) trzymajcie za nas kciuki, a zwałaszcza za Maluszka, bo cos mi mówi, że to On;-)
-
jak widać niczego nie można być pewnym. Powoli oswajam rzecywistość, staram się zmienić swoje podejście do ciąży w ogóle...no i takie tam...w głowie mam kompletny mętlik, chaos i bałagan. nie umiem sobie tego poukładać. Na dobrą sprawe nie zdążyłam się jeszcze zdomowić w sytuacji Tymek-Zuzia-praca, a juz dochodzi kolejny element. Nie odpoczelam, nie nacieszylam sie sobą bez brzucha, nie pojechałam nigdzie na urlop i znowu wpadam w kierat. znowu torsje od rana, problem ze zwleczeniem się z łóżka.... ale jest ok. teraz, znowu, myślę jedynie by był zdrowy, by się zdrowo rozwijał... porodu się nie boję, bo każe sobie zrobić cesarkę. wiecie, kiedyś chciałam mieć 3 dzieci. kiedyś. a termin porodu przypada na 17.07. To dzień urodzin mojego największego Przyjaciela - Taty - który zmarł 7 lat temu. Same znaki. Więc wychodzi na to, że Góra wie lepiej niż ja czy się nadaję na matkę czy nie. I to taki prawdziwy prezent;-) nie pozostaje nic innego jak modlić sie i dziękować. a zatem: witam na świecie małego zarodka:-D ma dziś 7 tygodni i 1 dzień:-) Nina, wszystko przejdzie i się ułoży. teraz tego ie widzisz, bo zmeczenie, rozgoryczenie, strach i przerażenie. Też tak miałam. z czasem się ułoży. ie pozostaje nic innego jak czekać. trzymam za Ciebie kciuki. i rozumiem bardzo:-) dziękuję Wam za słowa wsparcia i za Waszą diabelską obecność:-)
-
http://www.metacafe.com/watch/283539/baby_goin_crazy//R/ffd_201 http://www.alltavista.pl/index.php?params=game/453/Tanczacy-mis/ http://www.youtube.com/watch?v=2GWPOPSXGYI kotek http://www.youtube.com/watch?v=bXvTg3ISDoQ http://www.youtube.com/watch?v=7tRWRSfcDuQ&mode=related&search=
-
Kochani, nie odzywałam się ostatnio bo wydarzyło się coś, co mnie kompletnie załamało, zaskoczyło i inne takie.... otóż, jestem w ciąży. 7 tygodni. Zupełnie tego nie planowałam, mało tego miałam plastry. Niestety, nic nie dały, bo byłam tak rozregulowana, że i tak... na razie dochodzę do siebie po szoku... pozdrawiam
-
krótka przerwa: cholera, nawet to jest dla nie za trudne. może jakaś ekonomia dla przedszkolaków?????:-o
-
Tygruniu, chciałaś chyba spytać jak będzie. Zaczynam o 9.00:-) ja się nie nadaję na żadne boxy areo czy nie. Ja tam kocham Tai Chi:-)
-
dopiero teraz doczytałam posta Twojego Nina do końca...Powiem Ci, że szantaż emocjonalny w wykonaniu Twojego Taty bardzo mi się nie podoba. Moja teściowa z lubością mnie raczy podobnymi tekstami - z rana, gdy powierzam jej Tymka i idę do pracy. Od razu mi się leoiej pracuje. Co do sióstr...mój Tata mawiał, że nie ważne są więzy krwi. Ważniejsze jest pokrewieństwo dusz, bliskość inna. Masz swojego D, a teraz i Julkę. Tego się trzymaj, na tym buduj. Z tego czerp siły! i nie poddawaj się!!! Z moją mamą róznie mi się układa, ale odkąd udało mi się z P. stworzyć Rodzinę, nie myśle o tym. To własnie P., Zuzia i Tymek są moją Rodziną i oni są dla mnie najważniejsi. A mój Dom tworzę tak, aby był dla nas przystanią, wyspą i odpoczynkiem.
-
Ninka, na odparzenia od pieluszki NAJLEPSZY jest SUDOCREM, zapomniałam jak się to pisze. Smaruj pupe bardzo grubo - powinno pomóc. Nie martw się, wszystko się ułoży. Wbrew pozorom ciąża i poród to nie bułka z masłem. MAsz teraz taką burzę hormonów, że aż strach, więc wszystko CI wolno;-) Postaraj się dbać o siebie w tm właśnie egoistycznym sensie - rozpieszczaj się tym, co dla Ciebie dostępne - będzie Ci łatwiej. Mój Tymuś prawie w ogóle nie sypiał, nawet teraz niewiele śpi w dzień a i w nocy często się budzi. Dzisiaj mi niespodziankę zrobił, o choć zjadł o 19:50, to następną butlę dopiero o 4:40!!! budził się w trakcie ale zaraz zasypiał. Kochany dzidziuś, bo mnie grypa rozbiera, więc parę godzin snu, dobrze mi zrobiło. Oczywiście budziłam się w nocy, bo budził mnie niepokój, że dziecko śpi:-D Jakby coś, to masz do mnie numer - dzwoń, pisz smsy, jak tylko będę umiała - pomogę!!!Całuję Ciebie i śliczne Julątko!!! Mam dzisiaj szkolenie, sama się na nie zapisałam, ale strasznie mi się nie chce, Bo to ekonomia dla nieekonomistów, brrrr. I czego ja romanistka muszę się uczyć;-) buziaki, jak mi się uda jeszcze wpadnę. Saszka, ja wszystko zrozumiałam. bez słów;-) i między wierszami tyż;-) Tygruniu, Air, Brzusia, Ghana
-
Tygruniu, koci kot jestem, nie psi;-) ten drugi kotek słodki niesaowicie, choć troszkę niedojrzały;-) Gio, ja się poddaję. Tyle ile razy słałam do Ciebie maila i on wracał, że juz mam dość!!!! Zrób coś z tym!!! Może załóż konto na wp albo googlach! uhhh
-
Ale się temat zrobił psi zupełnie. Ja nie wiem czy chciałabym być psem, więc się nie zastanawiam jakim. Miałam psa, dobermana, zupełnie zkręconego, co nie znaczy że chciałabym nim byc. Właśnie przyszło mi do głowy, że do mnie najlepiej pasuje bycie kotem:-D z całą jego kotowatością, ot co!! Air, z tym szkieletem to prawda. My z moim P. mieliśmy na początku jeden wielki kryzys, teraz umiemy już się dogadać - zazwyczaj. A ten szkielet, to nie tylko związek, ale również cały nasz życiowy bagaż, który wnosimy do związku. I to się musi naprawdę uleżeć, zeby sie dopasować. Najgorsze są chyba właśnie szkielety, które wnosimy wraz z sobą z rodziny. Takie nawyki i przyzwyczajenia, złe emocje i nie tylko. Nasi rodzice, chcąc nie chcąc zakodowali nam swoje życie i swój sposób myślenia. Pewne schematy sa tak ewidentne, że umiemy je sami rozgryźć. Inne niestety, potrafi na światło dzienne wydobyć jedynie związek. I to co najważniejsz, związek może sie udać jedynie wtedy, gdy obie strony naprwdę tego chcą. Gdy obie naprawdę kochają pomimo wszystko. Jeśli tak jest, to nie straszne nam sztormy i burze. Poza tym, nasz brak akceptacji samych siebie, tez nie wpłynie pozytywnie na związek. jednym słowem, najpierw nalezy sobie poradzić ze swoim osobistym szkieletem. Później obłskawić szkielet partnera,.... qrcze, ale się kościście porobiło. :-D:-D Borek, trzymam kciuki za pomyślne zdanie egzaminu!!!!!
-
Mialam kryzys i załamanie psychiczne w piątek. Ale dobrze mi to zrobiło, bo same wiecie, że nic tak dobrze nie robi jak odbić się od dna;-) Po wydarzeniach piątku, doszłam do wniosku, że chyba gorzej być nie może. Otóż pękł jakiś tam wężyk od wody, przez co przez parę minut (zanim znalazłam odcięcie wody) leciał mi spod zlewu w kuchni wrzątek. Po panelach oczywiście. Udało się nam to zebrać, ale hydraulik za naprawę i prace po godzinach policzył sobie 150 zł! Dodatkowo Zuzia się zatruła i miała temperaturę i obuwylotowe sensacje żołądkowe- rewelacja, Nie wiedziałam do kogo najpierw lecieć, do Tymka czy do niej czy do teściowej. Jakby tego było mało zaczyna mi się jakieś przeziębienie - ale walczę z nim dzielnie. Dogadałam się chyba z moim P. nie wiem czy mnie zrozumiał, ale fakt iż się wyryczałam (aż do spuchnięcia), mnie pomógł jakoś się odnaleźć. Ghana, wiesz, ja myślałam, że mi w życiu nie wyjdzie. Pierwsze małżeństwo rozsypało się bardzo szybko. Zostałam z Zuzią, bez pracy, bez mieszkania i szans na przyszłość. Ale udało się. Na dodatek odnalzła mnie moja Miłość Idealna i wymarzona, czyli mój obecny Mąż. A teraz mam dwójkę dzieci, mieszkanie, oboje mamy pracę i choć nie jest lekko, jestem szczęśliwa i spełniona. czego i Tobie życzę. Po naszych historiach sama widzisz, że życie pisze najlepsze scenariusze My też myśleliśmy o dziecku, ale nie mieliśmy mieszkania i się wstrzymywaliśmy. I co? Zaszłam w ciążę po tym jak dowiedzieliśmy się, że dostaniemy kredyt i podpisaliśmy umowę :-D Tymuś okazał się rozsądnym Maluszkiem i sam zadecdował kiedy się pojawić na świecie. Ninka, wszystko się ustabilizuje, sama zobaczysz. twoje emocje są jak najbardziej na miejscu. Cięzko sobie czasem poradzić z wyrzutami sumienia Do matek: zresztą wszystkie badania naukowe potwierdzają, że dzieci mam szczęśliwych same są szczęśliwe Wiec cóż z tego, że będziemy przy nich siedzieć przez dłuższy czas, skoro raz po raz dopadać nas będzie frustracja? Ja i tak nie miałam wyjścia, bo nie stać nas na wychowawczy urlop. Ale staram się jak najwięcej czasu spędzać z synkiem. Mimo iz czasem doprowadza mnie do szału ...Bo on jest Bliźniakiem. I składa się z dwóch osób. Jedna - dzienna, jest niezwykle grzeczna. Druga nocna, przeradza się w płaczliwe i przewrażliwone stworzonko;-) ech, jak zwykle się zamotałam i nieskładnie napisałam - wybaczcie. PS< w związku z dużymi zaległościami mnam do Was prośbę, jeśli znajdziecie jakieś śmiechowe pliki - podeślijcie je do mnie:-)
-
Zanim odpowiem na Wasze ewentualne wpisy, witam Was serdecznie w poniedziałkowy ranek:-) Oby tydzień był dla nas udany pod każdym względem i obyśmy nie dostali od życia więcej niż jesteśmy w stanie znieść:-D
-
To pewnie będzie ostatni wpis przed weekendem, bo zaraz biegnę do domu... Nina, wiesz co, udało się Tobie napisać wszystko to co i ja czuję. I wiem, że Ty mnie zrozumiesz. W domu nawet już nie poruszam takich tematów, bo zaraz odczuwam wyrzuty sumienia...Jestem ciągle niewyspana, zmęczona i bez sił. Brak mi energii, ciągła gonitwa myśli, staram się wyprzedzić problemy, szukam rozwiązań tych powstałych i istniejących, nie mam chwili dla siebie. Egocentryzm to może i dobre słowo, ja bym to nazwała brakiem wolności i przestrzeni dla siebie. Miesza mi się wszystko dokumentnie. Z jednej strony chcę być super mamą dla Zuzi i Tymka, nie zawsze się to udaje. Tymek nie rozumie przecież tego, że muszę z Zuią posiedzieć. Ona z kolei narzeka czasem, że prawie mnie nie ma, że Tymek płacze że znowu do niego idę. Jednocześnie żal jej jest mnie, że taka ciągle nniewyspana jestem, a z drugiej strony, wymaga ode mnie nieustającej uwagi i bytności, przytulania i rozmowy. Mój dzień zaczyna się w momencie pobudki Tymka, tak między 4-6 rano. Wybiegam z domu w okolicach 7, żeby szybciej wrócić. W pracy młyn i jedniczesne myślenie, jak Tymek, jak Zuzia w szkole, jak czuje sie teściowa. Biegeiem do domu, po drodze zakupy. Wpadam i najpierw do Tymka, z Tymkiem do Zuzi sprawdzić co było w szkole i co zadane. Zlecić jej pracę... Tymek zaczyna marudzić, kąpiel, jedzenie i usypianie. Do kuchni robić kolację i śniadanie do szkoly i pracy. Jem kolację, a jednocześnie nadzoruję naukę Zuzi. Później dopilnować żeby się spakowała, umyła, położyć, modlitwa i przytulanie. Kiedy mam wreszcie chwilę dla siebie, to albo budzi sie Tymek na karmienie albo jest na tyle późno, że rozsądek każe się kłaść spać. Ledwo zasnę, budzi się Tymek...i tak w kółko. jestem teraz przewrażliwona i wszystko mnie denerwuje. P, znowu jedzie w jakąs delegację i zostaję sama z caym tym bałaganem. I kiedy narzekam, stwierdza, ze są matki które sobie same radzą. itd. nie rozumie mnie ani on ani teściowa. więc zaczynam o sobie myśleć, że jestem wyrodna matka, że zamiast cieszyć sie i bawic z dziećmi ja marzę 3 dniach samotności. w tkich właśnie chwilach dochodzę do wniosku, że jestem złą matka, że mogłabym lepiej, pełniej...i nie żebym nie lubiła, ale ja juz przestałam istnieć. nie ma mnie. jest mama, mama, mama, mama, gdzieś tam żona, ppartnerka i nic... uff, wybaczcie mi....kończę tę litanię Air, tak na ogół to sytuacja rodzinna jest ok. Zuzia się tylko denerwuje jak ją w szkole wypytują kto jest kto i dlaczego. A ojciec jaki by nie był jest jej potrzebny. a propos mojego P. Zuzia mówi do niego i o nim po imieniu. Kiedys w szkole pani kazała jej przynieść jakieś tam potwierdzenie od na napisane w dzienniczku. Na co Zuzia powiedziała pani: Ale P. powiedział, że nie trzeba! Koniec dyskusji. P. powiedział i już;-) Gio, ja też piszę prawdę i to co myślę, życie jest za krótkie na oszukiwanie siebie i innych, nie mam na to czasu. tylko jakoś na luzie żyć ostatnio umieć przestałam. mam wrażenie, że zjadam się od środka:-( A hetera to i ja jestem. Dla Zuzi najważniejsza jestem ja i tylko mnie słucha. Dlatego tylko ja ją opieprzam. nie, nie tak. ale ja wiem, jak to robić. Ma w sobie parę cech, które mnie strasznie wpieniają i nie umiem odpuscic. Bywam wtedy dla niej bardzo niemiła. Ale się kochamy i ona mi to wybacza;-) na razie:-D Tygruniu, zgadza sie. pewnie, że jest lepiej że się buntuje i że robi to publicznie. Tak samo, że mówi o wszystkim z reguły i duuuuużo. Wolę to niż milczące zamykanie się w pokoju. Ale wierz mi, to jest ciężka praca. Wdzięczna, ale ciężka. długo by zresztą pisać.... Misiu, jaki śliczny i rozczulający Tygrysek:-Djuż się nie mogę doczekać, kiedy i mój Jeżyk taki będzie:-) ok. tyle napisałam, że chyba będzie mnie dość jak na razie;-) buziaki dla Was i miłego weekendu:-) Gio, Tygrys, a może jakieś spotkanko w weend? prześlijcie propozycje:-D smsowo
-
tygruniu, wiem, że ona mądra, ale okres buntu się u niej zaczął z lekka za wcześnie i spalam się dosłownie by jakoś nad nią zapanować. a bywa tak upierdliwa, ze aż mnie skręca w boku;-) znudzony w Kanadzie, hahaha, sama bym na to nie wpadła:-p saszka, Air --> chodzi o jedną naszą znajomą, która po paru latach znajomości nagle sfingowała swoją śmierć. Wszyscy to bardzo przeżyliśmy, aż się dowiedzieliśmy, że to nieprawda. po dziś dzień nie chce mi się o tym gadać i nie wiem juz w co wierzyć:-( saszka, Stare Dobre...nostalgia mnie ogarnia od razu:-D Air, my to taka włoska rodzina jesteśmy. strasznie poklejeni i w ogóle. Teraz Zuzia i ja mamy różne nazwiska. Zuzia ma inne i Tymek ma inne. Mój P. jest jej ojczymem, choć bardzo nie lubię tego określenia. Różnie bywa. Moja teściowa jest w separacji z mężem, siostra P. z ojcem nie utrzymuje kontaktów, mój ex jest z nami w stałym kontakcie ze względu na Zuzię. Sam żyje z babką, która ma 9letniego synka. jednym słowem jest nieźle. A Zuzia ma 3 babcie;-) Gio, przyznam się Tobie, że ostatnio miewam wątpliwości co do tego podejścia do dzieci. Ja raczej jestem bardzo krytyczna w stosunku do samej siebie i nie skora do wystawiania sobie laurek. Natomiast co do pytania \"w cztery oczy\", to masz rację. I tym bardziej denerwuje mnie moje rozchwianie emocjonalne... A co do naśladownia, Gio, nie żartuj sobie. Ja tak i Ty uczę się na własnych błędach i staram się wyciągać wnioski. Faky, ostatnio energia mi spadła, pewnie dlatego jakoś mi niespecjalnie. Ale to minie. Co do udzielania rad, to jestem w tym kiepska... A Ty sama jesteś przecież naszą Wyrocznią i nieodmiennie bez względu na to, o co się Ciebie zapyta, Ty udzielasz fachowej odpowiedzi. I ja miałabym Tobie coś radzić:-D?? Ale bardzo mi się ciepło zrobiło w okolicach pompy ssąco-tłoczącej, gdy przeczytałam Twoje posty. I to tak publicznie;-) nie mogę się zarumienić, bo nie umiem. duchowo się rumienię. teraz przyjdzie dorosnąć do tej Twojej wizji mnie. Bo wiesz, jak ktoś we mnie pokłada nadzieje, to nie spocznę, dopóki mu nie dowiodę, że nie na darmo to czyni;-) uch, ale się rozpisałam i na dodatek, napisałam niewiele z tego, co faktycznie czuję. Ale jestem w pracy i piszę z doskoku. tapicer, allegor, zakupy, sprzedaż, GIO jesteś wielka. a ja mam wrażenie, że mi się wszystko sypie i nie nadążam z klejeniem, buuu ghana Air, przyznam się, że ja nigdy nie przepadałam za kobietami. I faktycznie dopiero pod naszym wyrkiem nauczyam się co to babska solidarność:-D
-
Gio, no to mnie kompletnie zaskoczyłaś, sobie tak wchodzę, normalnie i czytam i nie wierzę. To wszystko o mnie??? może jakąś inną Szamankę opisujesz;-) Przyznam się Tobie bez bicia, że wstałam dziś z takim dołem gigantem i z taka depresją (poporodową???:), że sobie nie wyobrażasz. A kiedy przeczytałam naocznie;-) mój stan posiadania, to mi się lekko lżej zrobiło. Lekko, ale to już zawsze coś...bo jak się to czyta, to właściwie nie wiadomo skąd ta depresja. Jakoś zwyczajnie nie mogę się poukładać ostatnio. Huśtam się nastrojowo raz w górę raz w dół i zaczynam coraz niżej opadać. Nie umiem się w sobie zebrać, nie mam nawet czasu na to, by to zrobić. Właściwie to marzy mi się całkowite oderwanie się od rzeczywistości choć na parę dni. Jestem do niczego. ot co. Dziękuję Ci raz jeszcze. Dawno mnie nikt tak nie pogłaskał jak Ty. Tygruniu, do mnie wpadać to na razie nie ma co. Wolnych chwil w domu niet. A spacer to na razie nie wiadomo, bo Tymus najpierw musi zupełnie wyzdrowieć. Natomiast chętnie się spotkam w jakimś miejscu na kawę czy cóś. choć na trochę;-) byle nie w tygodniu, bo mam pracę, szkołę i żłobek i szpital w jednym. Dzisiaj \"mam\" dwie klasówki: z angielskiego i z gramatyki (czasowniki) trzymajcie kciuki za Zuzę buntowniczkę. Zuzia kiedyś nabroiła na lekcji i pan chciał, żeby dała mu dzienniczek cel wiadomy. Na co Zuzia odparła - Nie dam. Kiedy na innej lekcji pan odczytywał listę obecności, zawołała obecna i skupiona....ech, mówię Wam, co ja z nią mam. Gruby Miś iu. Pełnam podziwu dla stanu posiadania dzieciowego. Oczywiście z wiadomych względów, najbardziej zauroczył mnie najmłodszy potomek;-) Dobra, odpadam na chwilę, postaram się jeszcze zajrzeć. PS. co do pamiętania o pewnych osobach, to nadal jest mi w to trudno uwierzyć a czy wiecie co się dzieje z Margot i z Akarą?? no i gdzie jest znudzony???
-
Brzusia, bo ja będąc w ciąży nie miałam dostępu do netu. Informacje przekazywalam dziewczynom smsowo. Tymek urodził sie 12.06.06, a Zuzia 29.07.96:-) idę do domu:-) pozdrawiam
-
ghana Airku, prześlę jeszcze takie filmiki krótkie, które mój mąż zrobił naszym aparatem, jakość średnia. No i ten gościnny pokój;-) na nich nie będzie. Gio, Ty nawet nie wiesz ile razy Ci je słałam, ale się nie mieściły:-( spróbuj kliknąć tu: http://foto.onet.pl/0,22093995,1230750,user.html nie ma najnowszych, bo zapomniałam hasła do albumu:-( pozdrówka
-
Ale zamieszania, znowu wszyscy pod łóżkiem, wiara zwarta i zgrana. Myślę, że ten nasz topik i to co się z nim wiąże jest wprost niesamowite i stanowi zaprzeczenie znieczulicy itp. Jestesm z Wami od czerwca 2003, a czuję się jakbym Was wieki znała. A teraz się jeszcze bardziej rodzinnie zrobiło:-) z dzieciaczkami naszymi. Ninka, raz jeszcze gratuluję. Mam wrażenie, że tak naprawdę do bycia mamą dojrzewałam długo bardzo. Tymek jest dla mnie objawieniem, cudem i wysłuchaną modlitwą. Za każdym razem gdy go do siebie rano przytulam, dziękuję Bogu za cud jego istnienia. Co do kolek, to niestety, tak jak Gio napisała, nie ma lekarstwa. Mój Tymek miał swoje płaczliwe godzinki i ja podawałam mu Debridat, na poprawienie perystaltyki jelit. Mam nadzieję, że jakoś to zniesiecie. Elles, jestem z Ciebie dumna! Dostać 4+ z materiału, którego się nie przerabiało do egzaminu!!!! no, no no!!! Tylko jeszcze ze zdrowiem się podciągnij Kochana! a co do textu o szkodliwości antykoncepcji, to mnie śmiech pusty ogarnia! mamy rodzić dzieci i chyba pod mostem je chować. Ja na koncie mam dziś 100 zł i to ma mi starczyć do końca miesiąca??? i jeszcze więcej dzieci mam mieć??? niech ich szlaq wszystkich trafi. Zresztą już w nic nie wierzę teraz, bo wszystko wydaje mi się prowokacją w celu przeokonania nas- czyli społeczeństwa, że zło jest wszędzie. Że homoseksualiści podkładają bomby, a Amerykanie stają się naszym wasalem. Absurd!! Jedyne co pozostało, to mieć swój azyl na tym świecie, swoją Rodzinę, przyjaciół i.... Buziaki dla Was:-D