

Szam
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Szam
-
Witajcie z rana...ale co to był za ranek:-( ja się teraz nie nadaję do wczesnego wstawania, ehhh, zle sie czuje i w ogole nic mi nie wychodzi. Dzisiaj ide na wizyte w szpitalu Sw. Zofii, na razie nie bede placic, ale pozniej, nie wiem...mam nadzieje, ze zleca mi rozne badania krwi za darmo. bo w pracy mnie pani dr ciagle kaze jakies badania robic-prywatnie i takie nastepne moze kosztowac 270 zl. Widzialna, ok, może masz rację. To pewnie kwestia podejścia. Mnie takie użalanie się wkurza, a fakt wyładowania się nic nie daje - mało w tym konstruktywimu. Może to i prawda, ale ja jestem Zosia Samosia i sama sobie pomoc niosłam. I tyle. A czy mój przypadek byłby konstruktywny, nie wiem...nie wiem tez czy starczyłoby mi sił na wracanie do tematu...nie wiem...teraz jestem w dość kiepskiej formie psychofizycznej i nie potrafię powiedzieć jak będzie później, czas nie stoi w miekscu, mam dziecko, pracę, studia i niewiele chwil dla siebie...może jak pójdę na zwolnienie...nadal jednak uważam, że konstruktywne uwagi są tym czym mądre cytaty. o ile nie [pojmiemy ich od środka przez nasze doświadczenia, o ile nie zechcemy słów w czyny wprowadzić, niewiele się zmieni. poza tym trzeba umieć dojść do etapu który nazywa się akceptacja. Wyciągnąć wnioski i iść do przodu. babranie się w przeszłości działa na niekorzyść wszystkich. to praca u podstaw i na lata. ale żeby były efekty, to trzeba pracować samemu nad sobą, bądź z psychoterapeutą jeśli sie nie umie samemu...moje zdanie:-) Mała, Kasiek kupilismy z moim I. mieszkanie i od 8.10 staramy się je zamieszkać. Jest na poddaszu w kamienicy z 56 r., niestey bez windy 4 piętro. Ale poza tym, ma belki stropowe, 3 okna połaciowe no i powierzchnię 140 m2:-D na razie jest syf, bo tyrwa remont kuchni, dlatego kanapki robi się w przedpokoju a naczynia myje w łazience. nic na ciepło:-( jak się w miarę urządzimy, zrobimy zdjęcia i roześlę. Tygrysek widział, bo pomagała mi z Zuzią:-D pozdrawiam ciepło
-
to znowu ja....gdzieś pomiedzy nauką pochodziłam po innych topikach na kafe. Zgroza i patologia, koszmar! kochanki zonatych facetów i tym podobne. koszmar jakiś. super, że my choć mamy swoje problemy, pewnie i takie które pojawiają się w tytułach innych topików, mamy do nich zdrowe podejście i potrafimy sobie jakieos wsparcia udzielić. Topik o molestowaniu psychicznym, to juz zupełny total. Bo ja rozumiem potrzebe wygadania się, ale przelewanie z pustego w próżne, powtarzanie ciągle jak mantry tego jak bardzo się jest nieszczęśliwą, dolewanie oliwy do ognia przez innych, bez żadnej konstruktywnej myśli --> koszmar. to w niczym nie pomaga. Dlatego Widzialna nie będę udzielać wywiadu. bo dla mnie to nie ma ani sensu ani celu. Dzielenie siebie ot tak, dla rozmowy niczemu nie służy. Dawno temu nauczyłam się radzić sobie ze swoimi problemami. Mogę z kims pogadać, jeśli widzę że potrzebuje wsparcia czy pomocy, ale jednocześnie wykazuje wolę i chęć na dokonanie zmian. Ale opowiadanie historii dla historii, to nie dla mnie. to niekonstruktywne. sorry.. Dziękuję Wam Diabły za zdrowe podejście do życia, za życie w ogóle i za to, że w rzeczywistości często szarej i smutnej chce się Wam grabę wyciągnąc czy doła zasypać. że się użmiechacie i śmiejecie, że płaczecie jak ludzie, że nimi zwyczajnie jesteście... uhhhh, ale się napisałam....
-
Uff, coraz lepiej u mnie i ze mną...się cieszę, bo odzyskałam chęć do życia i paru innych spraw, od razu lepiej:-D choć przyznam, że i ja będę potrzebowała za chwilę większego romiaru stanika;-) Tygruniu, 100 lat Ci życzę, ale w zdrowiu i szczęśliwości i znalezienia złotego środka Ci życzę takoż!!! cieszę się, że nasze mieszkanie się Tobie podoba, choć przyznam, że do oglądania będzie dopiero po zrobieniu kuchni i miliona różnych innych rzeczy. niestety, kasa jest ale nie wystarczająca na wszystko. Oboje z moim I. musimy sobie co chwlę uświadamiać, że to NASZ dom i że nie musimy wszystkiego na raz kupować i robić:-D Gio, zapisałam się na poniedziałek, ale niestety ten program jest tylko do 16 grudnia, a tak poza tym, to ten szpital jest jednym z droższych w Wawie:-( najlepiej wejść na stronę www.rodzicpoludzku i tam wyszukać placówki. Podają wszystkie cenniki. Zresztą więcej będę wiedzieć gdzieś za tdzień, bo żona kolegi z pracy rodziła tam miesiąc temu. Z tym że oni mają więcej kasy niż ja kiedykolwiek miałam (ale obym miała;-)) PS. ten topik na którym piszesz, jest do kitu. Przeszkadza mi brak polskiego jezyka i błedy takie, że trudno zrozumieć o co chodzi osobie piszącej. Polecam: http://mediweb.pl/forums/viewforum.php/f=2/sid=9b9d1762bac551bf8577f0f5d38e87fb.html Borek, jak przeprowadzka??? Nina, co do rozterek rodzinnych, to rozumiem Cie jak mało kto. Ja też mam takie jazdy, tyle że z moja mamą. Ale staram się jakoś sobie radzić:-( w tym roku robię Wigilię na 8 osób: będzie mama, siostra i siostrzenica mogjego I, moja mama i siostra, no i nasza trójka:-) z tego powodu pójdę na zwolnienie gdzies na początku grudnia. Na szczescie w moim przypadku, mam 100% płatne:-D co do picia wódki, to ja na czas dłuższy mówię PAS:-D
-
To ja...na razie nie będę się ustosunkowywać do tego coście napisali, bo jest tego lekko za dużo;-) Długi weekend spędzony w domu uświadomił mi, że co jak co, ale wstawanie o godz. 9.00 sprawia iż wcale nie jest mi niedobrze w ciągu dnia! wniosek--work is bad:-p remont kuchni trwa i trwa, mam nadzieję, że do końca listopada odzyskam kuchnię i przestaniemy wegetować pomiędzy przdpokojem i łazienką i będę mogła sobie zrobić coś na ciepło - poza herbatą...koszmar! Poza tym nakupiłam sobie parę ciuchów z czego jestem niezmiernie zadowolona. Płaszcz sobie kupiłam w rozmiarze....34:-D jest dobry i pewnie jeszcze długo będzie, bo na widoczną ciążę przyjdzie mi jeszcze poczekać. Czasem żałuję, bo może wtedy ktoś mi ustąpi miejsca:-( a właśnie ten początek jest tak osłabiający, że chętnie osuwałabym się na miejsce siedzące... pozdrawiam:-D
-
Ale ostatnio piszecie!!! no no no...nawet nie wiem od ktorego miejsca mialabym zaczac odpisywac:-) widzialna, uważam, że Twoja praca jest niezwykle ciekawa i jestem pewna, ze Tobie najbardziej pomoże w Twoim rozwoju...bo wiesz, jak mialam ze sobą problemy (miewam nadal zresztą), to siadywałam sobie w odpowiedniej atmosferze ;-) i pisałam pisałam pisałam...mysli różne i wątpliwości spisywałam. przyznam, że bardzo mi to pomagało, często jakiś problem czy pytanie bez odpowiedzi wyjasniało się nagle, ot tak, bo jak się pisze i widzi myśli na kartce, to i odpowiedzi przychodzą. Jestem pełna podziwu, że w tak młodym wieku juz swiadomie sie rozwijasz...mnie niestety zabrało więcej czasu dojście do pewnych przemyśleń. teraz, po latach praktyk, mam umysł nieźle rozgrzany i łatwiej jest mi definiować siebie i tym samym sobie pomoc- nie zawsze niestety:-( co do molestowania, to wiem dużo na temat molestowania psychicznego, byłam jego ofiarą bardzo długi czas...ale myślę, że każde z nas w większym czy mniejszym stopniu zetknęlo się już z tym zjawiskiem. i to nie tylko w związkach, ale już w domu. tzw. kodowanie przez rodziców, środowisko, nauczycieli itp.... dobra..pozdrawiam...
-
dobra, poddaję się.... miało być dobrze, a wyszło jak zwykle....wybaczcie mi te wpisy i jakby ich nie było, ok? http://bd.lilypie.com/yIZGp2/.png
-
nie wychodzi...ma być tak:
-
jeszcze raz...próba nowej stopki:-)
-
próba...
-
Majorku, dziękuję za gratulacje, jeszcze długa droga przede mną;-) dostałam żelazo i witaminy i biorę kwas foliowy, a anemia to dla nie nie pierwszyzna:-P Widzialna, zapomniałabym dodać, że reiki w moim przypadku jest o tyle istotne, ze ponoc najwieksze predyspozyje, dar, talent czy jak to nazwac mam do uzdrawiania:-) Gio, podam wszystko zatem 9.02.1973... temat samoświadomości, rozwoju itp, to temat rzeka. i myślę, że tak jak i z podejściem do wiary, nie ma jasno ustalonego kanonu czy reguł. niech więc będzie tak, że każdy się rozwija wg swojego planu i tego co dla niego jest dobre. zwyczajnie w moim przypadku, to nie afirmacje, joga czy taichi (które preferuję) wpływa na mój rozwój i samopoznawanie się, a gruntowna analiza siebie, swoich zachowań w różnychsytuacjach, jak równiez szereg doświdczeń moich własnych. jeśli coś komuś radzę czy pomagam, to na bazie własnych przeżyc a nie afirmacji czy całej reszty. myślenie, myślenie, wyciąganie wniosków i takie tam. nie, to nie ma sensu bo nie uda mi się, chocbym chciała, sprzedać mojej filozofi życiowej choćby w skrócie. Ważnym jst by żyć świadomie, to podstawa. i by się rozwijać...i od razu przyznam, że nie czytam kompletnie niczego z tzw. literatury tematu, nie żebym była aż tak mądra, ale jakoś mnie to nie kręci. fakt przeczytania tony książek nie wpłybnie raczej na rozwój, chyba że będzie się to stosowało w życiu, w tzw. praktyce. Tygruniu, ja niestety zupełnie nie oglądam seriali....jedyne jakie czasem oglądam to na dobre i na złe, kryminalnych czy nianię... pozdrawiam Was ciepło... nie mam doła, ale trochę mnie zdrzaźnił wczoraj mój I. i jeszcze mi nie przeszło:-(
-
widzialna, nie wiem ile masz lat, bo w różnym wieku się magisterke pisuje, ale co do ewolucji to miałam na myśli Twoją własną...na przestrzeni lat i zdobywanych doświadczeń...Twoja \"dojrzałość\" dzisiaj, a powiedzmy za 10 lat, nie będzie pewnie nawet porównywalna...oczywiście o ile stawiasz na rozwój, czy raczej samorozwój... a co do jogi i tym podobnych, nie twierdzisz chyba, że to droga do samorozwoju? bo jiga sama w sobie oże dać co najwyżej sprawność a i to nie jest pewne... jeśli pytasz jaki jestes numerek, to znaczy że nie wiesz czym jest numerologia...a to były słowa pewnego bioenergoterapeuty...nie moge sie zajmowac tarotem, runami czy inna czarna magia, to mi numerologia pozostaje;-)
-
Air, dziękuje bardzo za życzenia, samopoczucie, powoli się zmienia, powoli, ale... Gio, termin jak termin, chociaż przy Zuzi się sprawdził. właśnie dzwoniłam na uczelnię i okazało się że egzamin będzie gdzieś na początku czerwca, więc powinno obyć się bez problemów. zresztą Zuzia urodziła się pomiędzy czwartym a piątym rokiem studiów:-) i ostatnie egzminy zdawałam na \"ostatnich\" nogach, no i faktycznie ciąża pozytywnie wpływała na wykładowców;-) a rok urodzenia nie jest tajemnicą 1973. Nie wiem czy chcę syna, nie wiem. najważniesze żeby dziecko było zdrowe,to priorytet, a płećtrudno powiedzieć. myślę, że przerobiłam co trzeba z córką (wiesz, problemy pokoleniowe), a mojemu I. dobrze zrobiłby syn, ponieważ jego ojciec zupełnie nie sprawdził się w swojej roli, czyli z psychologicznego punktu widzenia, syn byłby ok. Ja się tylko marwtię czy poradzę sobie z \"obsługą\" chłopca;-) Widzialna, tytuł pracy, jak i sama praca niezwykle interesująca. choc pewnie zdajesz sobie sprawę z tego, że to o czym będziesz pisać w tym konkretny momencie swojego życia, będzie jeszcze tak ewoluować... A świadoma praca nad umysłem, to nie tylko te techniki które podałaś. w ogóle praca nad sobą to zupełnie inna para kaloszy... wiem coś o tym:-) Co do inicjacji, to nazwisk nie podam, bo nawet nie pamiętam. predyspozycje? do jasnowidzenia, numerologii właśnie. i takie tam. pewien egzorcysta stwierdził, że mam otwartą furtkę do Boga (cytat) stąd mogą się dziać róźne rzeczy w moim życiu, często z pogranicza i niewytłumaczalne...natomiast wykład na podane tematy...cóż, to nie dla mnie. Uważam, że to jak z podejściem do tego czy się ubezpieczać na życie czy nie, jest to sprawa tak indywidualna, że nie ma sensu jej wykładać. albo do tego etapu w życiu się dochodzi albo nie. zazwyczaj jest wynikiem pracy nad sobą, zarówno nad umysłem, jak i świadomością i podświadomością... mała, dziękuję:-D przeprowadzka się dokonała, trochę się nadzwigałam, bo nie wiedziałam jeszcze co się we mnie dzieje:-) a co do wyboru... to się odbyło niejako poza mną. chciałam mieć dziecko, ale w swoich modlitwach zaznaczałam, że zaakceptuję termin podany z Góry. No i Góra sprawdziła się, jak zwykle, i zaszłam w ciąże (choć od pół roku nie stosowaliśmy antykoncepcji) dopiero wtedy, gdy już zapadła decyzja o przyznaniu kredytu;-) Tygrysku PS. jak mnie wkurzają te wszystkie reklamy tutaj!!!!!
-
Widzialna...interesuję to za dużo powiedziane. mam predyspozycje...ponoć parę wieków temu spaliliby mnie na stosie;-) ale nie zajmuję się tym teraz, może poza reiki a i to w wydaniu domowym....temat nie na ta uczelnie:-( buraczki, lubię ale takie same, zupełnie bez nic??? nie mam jak u=ich przyrzadzić na razie..
-
powoli ospale z-nudzona raczej wpełzam pod wyrko niż wskakuję... ciązą jest potwierdzona, 6-7 tydzień, termin porodu na 16 czerwca, pozostaje się modlić żeby nie zbiegł się z terminem egzaminu na oich studiach...\\ na razie czuję sie koszmarnie, ciagle jest mi niedobrze, spadek sił totalny, ale to nie tylko ciąża sprawia, ale i rzucenie fajek i anemia! co tam sobie bede zalować, wale w siebie jak w bęben :-( remont kuchni dzieje sie tak powoli, ze az strach, nie mam gazu, kuchnia w przedpokoju (tzn. lodowka i szafki i czajnik bezprzewodowy) jesc mi się nie chce, a w weekend szukalismy jakies knajpy, w której menu zostałoby zaakceptowane przez moja ciążę;-) rozkręcać zaczynam sie dopiero po 14, do tej godziny wegetuję... zachciało mi się ciąży to i mam...Zuzia niby akceptuje, ale charakter sie jej nie zmienił, więc ostro daje mi w kość listą pragnień i życzeń, wykłócaniem sie i różnymi takimi...stres i nerwy na codzień zapewnione:-( uczelnia od studiow wkurza mnie na maxa...mialam miec zajecia z francuskiego rano, ale zmienili mi w piatek rozklad i teraz mam zawalone dodatkowe popołudnie. zatem dzisiaj Zuzia musi isc ze mna na francuski bo nie mam co z nia zrobic:-( koszmar! na dodatek do grundnia mam przygotowac pol godzinne expose na jjakis temat en francais. temat mam podac za tydzien i na razie nie mam pomyslu. Może mi pomożecie???????????? to by było na tyle........
-
saszka, cały dzień i bez przerwy, tzn. przerwy sa wtedy kiedy jem oraz kiedy piję. cały pozostały czas .... jest mi koszmarnie.... nie moge sie dostac do swojej skrzynki i zupelnie nie wiem dlaczego:-(
-
Czy ktoś może mi wyjaśnić dlaczego nie mogę się zalogować do żadnego z moich kont?????? pisze ze login lub hasło złe, a co jak co to akurat jest niemożliwe!
-
uff, to ja...może na razie niczego nie potwierdzono, ale mnie jest ciągle !!!!!!!!!! niedobrze....uhhhh, zapomniałam jak to jest, jakoś przyjdzie mi to znieść, wyjścia nie ma... na razie przyznam, ze jestem zmęczona i padam na nos bez względu na porę, energii brak kompletnie... a dziś jeszcze mam wykłady...
-
dziekuję Wam za pozytywne fluidy:-) a teraz mówię do zobaczenia, pewnie dopiero we wtorek po południu, bawcie sie dobrze, udanego weekendu:-)
-
Hej, Diabołki... wreszcie czeka mnie dziś jako tako wolne popołudnie...jak wiecie, jestem rasową studentką i co jak co, szkoła może i jest snobistyczna, ale ściągają takich wykładowców, że głowa mała. Same ciekawe i interesujące rzeczy, w efekcie nawet nie wiem kiedy mija czas i trzeba iść do domu;-) mieliśmy juz wykłady z historii integracji niezwykle ciekawe, a wczoraj wyobraźcie sobie, sam szef Protokołu Dyplomatycznego Polski wykładał, jeszcze bardziej ciekawe sprawy, no mówię Wam super...jedyne co mnie denerwuje, to nieprzystępnośc co poniektórych osób organizatorów....mam problem z francuskim, bo sobie wymyślili, że zaawansowani maja mieć zajęcia w poniedziałki i piątki po południu!! oszaleli chyba, jeśli myślą, że poświęcę cały tydzień i nie będę w ogóle widywać mojej rodzinki! będę chodzić zatem, na francuski dla....początkujących -- bo jest rano był u nas pan Remont i podał kosztorys remontu kuchni...nie jest źle, zaczyna w poniedziałek o 7 i ma skończyć do czwartku, zatem w piątek przywiozą nam meble!!! a teraz z innej beczki....to jeszcze nie do końca potwierdzone...wczoraj wykonałam pewien test i wyszło mi że jestem ....w ciąży:-D
-
hej, ja tylko na krótko...zlot możliwy jedynie w Wawie i to w piątek-sobotę...niestety we wtorki środy i czwartki mam wykłady do 19.00 i jade do domu... na razie wykłady ciekawe...tylko zadzieranie nosa przez organizatorów jest wkurzające, ot co! w ten weekend nigdzie sie chyba nie ruszam,...chciałabym w końcu trochę pomieszkać... Pozdrówka
-
Cześć Kochani!!!! mam chwilę małą to napiszę co u mnie... przeprowadzka się dokonała. Pakowałam nas prawie 4 dni, oczywiście nie było lekko, bo miałam jednocześnie zapalenie gardła, oskrzeli i zatok i wysoką gorączkę...ekipa przeprowadzkowa składała się z takich elementów, że nie pozostało mi nic innego, jak sprawić, żeby mnie polubili (w nadziei ze nic nie zginie) kolesie sprawili się jednak na medal! zapłacilismy 480 zł (w tym, przewiezli lodówkę od mojej koleznki-drugi koniec Wawy; rozmontowali łóżko piętrowe Zuzi-nielada wyczyn, zapakowali wszystko, wynieśli i później wnieśli na 4 piętro i znowu zmontowali łóżko). Po przyjezdzie na miejsce, moglismy dobrze oberzec chate - moj I widzial ja raz, ja 2 razy. Okazało się ze kuchnia jest do remontu,ze trzeba kupic kuchenke gazowa, nowe meble i zlew...za dwa dni bede wiedziec na ile z tego bedzie nas stac...cala niedziela zeszla nam na rozpakowywaniu kartonów, sprzataniu i układaniu...ale jestem coraz bardziej zakochana w moim nowym Domu...niestety, klatka schodowa jest obskurna, a sasiedzi nie bardzo...ale nic to..zamykam drzwi i jestem na mojej wyspie..mieszkanie jest tak duze, ze czasem sie w nim szukamy:-D ma 140 m2!!! zdjec na razie nie posyłam, zabronił mi mój I, mówiać ze jak juz bedzie w miare ok, to zrobi zdjecia:-) co jeszcze...wczoraj mialam rozpoczecie studiow...bylo 4 ministrów (jeden z nich jest kierownikiem studiow), mnostwo oficjeli w tym amabsador Francji...pierwsze wyklady byly tak ciekawe (historia integracji począwszy od Greków), że nawet nie wiedzialam jak ten czas zleciał.... chciałam wszem i wobec oznajmic, ze Tygrys jest najbardziej ludzkim tygrysem jakiego znam!!! zaoferowala swoja pomoc przy Zuzi wlasciwie z dnia na dzień....TYGRYS jesteś boska:-) Pozdrawiam was goraco...nie bede wymieniac, bo obawiam sie kogos pominąc
-
Czesc diably.... pogoda jaka jest, kazdy widzi, no własnie...katar mnie męczy jak jasna cholera i ciągle mi zimno. Ale mam mały sukces na tym polu i pożyczyłam grzejnik od koleżanek...zatem podgrzewam atmosferę w pokoju;-) co do kredytu, to sie mnie nawet nie pytajcie...wczoraj znowu był kryzys..obłęd...nawet nie chce mi się pisać czego dotyczył...baba znowu groziła i straszyła adwokatem (bynajmniej nie chciała sie ze mna napic) i takimi tam...znowu mnie wykończyło... dzisiaj Zuzia jedzie do Taty a od jutra mam urlop. czyli typowo po polsku biorę urlop na załatwianie formalności i pakowanie...tyle jeszcze zostało:-( nic to...w przyszły poniedziałek powinno być już lepiej, mam nadzieję... co do książek Cohello to też za nimi nie przepadam,...pisanie dla pisania...nic ciekawego...ale Pielgrzym mi się podobał, bo wstrzelił się swietnie w dość istotny w moim samorozwoju okres... PS. wiem już na bank, że dostałam się na studia...a wyobraźcie sobie, ze dyrektor z mojej firmy sie nie dostał;-) pozdrówka dla wszystkich i dziękuję bardzo za dobre słowo
-
Hej, Diabły! natrzaskaliście tych stron, jak za starych dobrych czasów, od razu widać że jesień idzie:-D przeziębenie nie przeszło ani nie poszło...nic to...twardym trzeba być...od czwartku mam za to urlop i będe robić sama to co Gio ostatnio! pakowanie, pakowanie, pakowanie...eh, mówię Wam... chciałabym wiedzieć na czym stoję, bo nie wiem czy nam kasy starczy w tym miesiącu..moj I. ma już puste konto, a i moje nie ma się najlepiej...dzisiaj mam jeszcze szkolenie 10-15, brrrrrr, a później galopem załatwianie formalności w banku...mój I pojechał na 4dniowe szkolenie, więc jestem sama. Zuzia wybywa we wtorek....no mówię Wam... a w sobotę przeprowadzka!!! i jest super, bo koleżanka z pracy sprzeda nam tanio lodówkę Electrolux\'a, więc nie musimy zaciągać kolejnego kredytu.... dobra, kończę i pozdrawiam PS. mój email: au_dela@o2.pl
-
tygruniu:-) dziękuję bardzo i wybacz dzisiejsze nie-pisanie, ale miałam urwanie głowy... a teraz uciekam pozdrawiam weekendowo i bawcie się dobrze... mam nadzieję, że reszta Diabłów się zleci..:-D
-
uhhh, dopadlo mnie jesienne przeziębienie...ale twardym trzeba być i te pe i te de impreza była, no ta, a ja sobie spokojnie spałam..na razie niet alkoholu, ale jak wrócę do domu, to... Nina, ja sobie taką przyjemną kąpiel robię co piątek w ramach przyjemności:-p gorąca woda, dobra muzyka, kadzidełko sandałowe, w wodzie zioła z dodatkiem lawendy i parę kropli olejku sandałowego. oczywiście parę dobrze oprocentowanych kropli w szklance;-) saszka, nie wiem co zrobiłam z Twoim nowym adresem emali:-( Margotka, to świetnie się wszystko układa, cieszę się. Wyobraź sobie że i mnie na stare lata zachciało się studiów:-p nie wiem jeszcze kiedy zaczynam, ale....mało tego, ku mojej wielkiej radości, wykłady będą głównie w j. francuskim...trzeba będzie odświeżyć orografię i grammę...:-) Gio, tak bywa, ja też tej baby nie rozumiem. ale już zapowiedziałam pośredniczce, że przestaję odbierać telefony od niej i musi być naszym pośrednikiem...yhhh, ale za to w poniedziałek odbieram klucze od mieszkania!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! a co do dziecka...hm, jak się zdarzy, to będę szczęśliwa:-D może znajdę czas pomiędzy studiami wieczornymi, lektoratem z francuskiego, zajęciami Zuzi, nauką nocną i wyjazdami na Maltę:-) Mr Bo, Pan B. pewnie nie raz próbował się z Tobą porozumieć, ale nie słuchałeś:-p to teraz po kieszeni do rozumu:-P baba nie robi nam łaski...ale nie zamierzam się denerwować, więc nie będę z nią gadać, to niczego nie zmieni... Elles, pani grozi(ła) sądem i wszczęciem postępowania egzekucyjnego:-p Linkuś, Ty wiesz co:-) pozdrówka z zakatarzonego biura gdzieś w Warszawie:-) Blondi, mnie tam nie przeszkadza, że daleko, przecież to w końcu nie Ursynów...dojazd mamy dobry, a chata jak pod dachami Paryża:-)