Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Ewa 33

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Ewa 33


  1. odezwij się do mnie jutro na gg, to Ci powiem dokładnie sprawa pojednawcza jest zawsze, chyba że w pozwie poprosisz o jej pominięcie z jakiś ważnych przyczyn wniesienie pozwu kosztuje 600 pln wszystkie tematy można załatwić na jednej rozprawie (właściwej) - podział majątku, prawa rodzicielskie (świadkowie), alimenty

  2. ja mam specyfoczną sytuację, bo zakład jest na wsi, czyli nie tak łatwo jest dojechać, ale fakt, na oddziale w Nałęczowie np. też odwiedzin za dużo nie ma Ale mamy pacjentów z róznych okolic, nie tylko najbliższych i ja rozumiem, że trudno jest komuś dojechac Tym bardziej, jeśli ktoś nie ma dzieci i zajmowała sie nim np. tylko matka, rodzeństwo sie gdzieś rozjechało po świecie To taki pacjent ma 60 lat, jego matka 80, to ile razy może go odwiedzać...

  3. zole są dl adorosłych chyba tylko, nie wiem dla dziecki sa jakies inne placówki opiekuńczesą też placówki prywatne, ale one sporo kosztują, rzędu 1,5-2 tys m-cznie to juz taniej wychodzi zatrudnić 2 pielęgniarki na zmiany co do odpłatności, to ZOL-e mają podpisane kontrakty z NFZ i pacjent czy jego rodzina nie dopłaca żadnych pieniędzy, tylko tak, jak pisałam - 70% jego dochodu, czyli zasiłku stałego albo renty - przechodzi na zakład i to juz jest całość kosztów, jakie ponosi pacjent za pobyt u nas. Co do odwiedzin, to nie ma żadnego problemu, nie ma ograniczeń, można siedzieć u chorego cały dzień, ale to się żadko zdarza u nas. Zwykle rodziny przychodzą do chorych raz-dwa razy w roku i czasem zabierają ich np. do domu na święta czy w wakacje. Długość pobytu pacjenta w ZOLu zalezy od jego sytuacji, ale zwykle jest dożywotnia. Chyba, że rodzina wyrazi chęć zabrania go do siebie, to oczywiście nie ma problemu. Ale to sie nie zdarza. Nie liczę przypadków patologicznych całkiem i nieczęstych, kiedy to po m-cu rodzinka widzi, że brakuje jej tych 500 zł zasiłku, które miała z chorego i zabiera go do domu z powrotem.

  4. nie przyjmujemy żadnych pieniędzy od rodzin, ustawa to reguluje - odpłatność za pobyt u nas to 70% dochodu, kazdy ma jakiś dochód, najczęściej stały zasilek z opieki społecznej lub rentę inwalidzką za trwałą niezdolność do pracy a co do warunków pracy na oddziałach... cóż, każda praca ma swoje plusy i minusy, ja nie chciałabym pracowac przy chorych, dlatego jestem informatykiem a nie pielęgniarką czy salową

  5. hospicjum jest dla osób umierających, czyli z diagnozą choroby śmiertelnej w stadium terminalnym zaklad opiekuńczo-leczniczy jest dla osób chorych np. przewlekle, którymi nie może lub nie chce się zająć rodzina, a sami nie moga żyć, bo wymagają stałej opieki medyczno-pielęgniarskiej

  6. To nie jest hospicjum, to jest ośrodek dla ludzi chorych, którymi nie ma się kto zająć. Mamy pacjentów nawet w wieku ok. 30 lat, którzy całkiem nieźle sobie radzą, ale sami żyć nie mogą, albo nie maja gdzie, z kim, za co. Coś między domem opieki społecznej a szpitalem. A to, że w jakims ośrodku pacjenci sa zaniedbywani? To nic nowego i zawsze tam, gdzie są ludzie, tam są i ludziska. Zapewniam Cię, że u nas pacjenci odleżyn nie dostają, raczej sa z nich leczeni, przywożeni z domu od \"kochających\" rodzin, gdzie po 2 lata nikt ich z łóżka nie rusza.

  7. zapraszam na moje gg, pracuję w ZOL ogólnie - jak w nazwie - zakład opiekuńczo-leczniczy, zapewniamy opiekę pielęgniarsko-medyczną, przyjmujemy na długie terminy pacjentami sa ludzie chorzy, nei wiem, kto na co czeka, ale akurat śmierć nie ominie nikogo

  8. ja to nawet nie komentuję tych kretyńskich wypowiedzi też mam pracę siedzącą ale żylak wyskoczył mi po wyjeździe-wycieczce samochodowej, 1,5 tys km w cztery dni, w samochodzie sie tak wysiedziałam i wytłukłam. Pewnie wcześniej już coś bylo, ale nie czułam, a potem... w szoku byłam, no, ale jest już w porządku

  9. ---> aniapaula tak na marginesie, to wołają na mnie blachara, nie blachówka. I nie zauważyłam, żeby ktokolwiek mówił o zawartości tych samochodów lub ich kierowcach/właścicielach. Rozgranicz dziewczyno samochód od człowieka i nie czepiaj sie bez sensu. Przeczytaj uważnie temat topiku, ze trzy razy, to może wtedy zrozumiesz, o czym się tu pisze.

  10. Ja w ogóle mam fioła na punkcie samochodów, oglądam się za nimi na ulicy, co czasem irytuje albo nawet rozśmiesza mojego mężczyznę, ale co ja na to poradzę? Kocham wszystkie amerykańce, a moją pierwszą miłością był Ford Taurus... ech... a jak sie sunie takim... to nie jedzie, to płynie... poezja. I ta sylwetka, te zderzaki... ech... A poza tym Audi 100, taka fajna wysmukła sylwetka, no i beemki z serii 7, kawał samochodu. Lubię duże, przestronne i silne (przez to też bezpieczne, ale to juz sprawa drugorzędna, jeśli chodzi o lubienie :) ) Wszelkie pick-up\'y też są fajne, fordy, toyoty. Nie wspomnę o terenówkach, nawet niwka ładnie zrobiona wygląda całkiem do rzeczy. Tak, duże, silne samochody to jest to, co tygryski lubią najbardziej :)
×