Ewo, ja naprawdę nie chcialabym Cię pouczać i nie chcę dla Ciebie źle, ale ja, na miejscu jakiegokolwiek dziecka po rozwodzie rodzicow, wolalabym spokojne zamieszkanie z jednym z nich (np. z kochającą mamą) z możliwością odwiedzin taty (lecz tylko w pojedynkę) do czasu pogodzenia się z tym wszystkim i przetlumaczenia sobie tego, co się stało, w tej swojej delikatnej i wrażliwej młodzieńczej psychice (szczegolnie, że byliście dobrymi rodzicami i nic nie wskazywalo na to, że musieliście się rozstać), niż być uczestnikiem najprzerożniejszych spotkań w trojki czy czwórki z nowymi osobami, choćby nawet nie wiem jak bardzo te osoby były kochane i tolerowane przez jego wlasnych, z natury inaczej myślących o tym wszystkim, niż dziecko, rodzicow. Pomyśl o tym, Ewo. Kto wie, czy nie byl to błąd? To, co nawet nie zawsze jest rzeczą akceptowaną i przyjmowaną jako rzecz naturalną przez ludzi doroslych (wiele osob jak sądzę - ja także - czytało Cię z drżeniem serca, kiedy z taką lekkością pisalaś o tych szybkich spotkaniach towarzyskich z Waszymi nowymi partnerami, ktore być może akurat na Tobie nie robiły żadnego wrażenia bo chciałaś dla wszystkich dobrze) jest tym bardziej bolesne dla dorastających dzieci, choć tego nie powiedzą nikomu :( Popatrz na to przez pryzmat dziecka. Pozdrawiam i życzę szczęścia.
Przepraszam, że się wtrącilam, ale ... musialam to napisać :( Nie tlumacz, proszę, w sprawach dziecka, wszystkiego tak po swojemu. I o to jedno Cię proszę. Ja także jestem matką i także wiem coś o tym. Dlatego napisalam. Moja rada. Bądźcie dla nich nadal tylko Tatą i Mamą i jeśli możesz to przynajmniej na trochę ogranicz ich kontakty z nowymi \"rodzinami\".