Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Klempa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Klempa

  1. Lulu, wiesz, że o tym samym pomyśleliśmy?? Pomyślała sobie, że swoje już zrobiła to może iść. :) Ale tak na poważnie to kurcze, ona jeszcze nie ma nawet pięciu miesięcy, więc chyba jeszcze była za młoda na latanie za kotami?? Tak strasznie się o nią martwię. Objeździliśmy dziś całe osiedle i nic. Może gdzieś się na nią napatoczymy... Kaziko, teraz stwierdzam, że kot to jest całkowicie inne zwierzę niż pies. Nie ma nawet co porównywać. Co do działalności to jeśli dochody są jakie są to faktycznie lepiej zawiesić. Zawsze będziesz miała o ten ZUS mniej. Ogólnie to jest masakra z tą pracą. A ja wczoraj przed północą pół godziny gadałam z porcelaną w kiblu. I to dwustronnie. Normalnie wytargało mnie tak, że chyba pół bloku obudziłam. :)
  2. Chciałam Wam jeszcze napisać, że jesteście bardzo fajnymi, życiowymi babkami, wszystkie jak leci. :) Podoba mi się to, że można z Wami pogadać na każdy temat, że nie jesteście różowymi lalami piszącymi tylko o tipsach, maseczkach, solariach i zakupach. Gdyby tak było to już dawno mnie by tu nie było. :D Bo powiem Wam, że tak na żywo lepiej mi się gada z facetami, bo jakoś nie lubię urzekać się godzinami o kosmetykach, nowinkach modowych itp. :D
  3. Cześć Dziewoje. :) Kaziko, no właśnie ja pracę już odpuściłam. Jak tylko Mąż się dowiedział, że jestem w ciąży sam od razu powiedział, że koniec z pracą. Dziś se pojechałam tak tylko w gościnę i o 8 rano, także prawie już na koniec dniówki. :) Pokupowałam sobie parę rzeczy, m.in. jakieś normalne majtki. Do tej pory nosiłam tylko nici w życi, a odkąd jestem taka wzdęta to trochę ciasne się zrobiły i mi rów kaleczą. :D Co do pracy, to chyba sobie spróbuję pohandlować na Allegro. Jak mam tak bezczynnie w domu siedzieć to zarobię choć może jakiegoś grosza. Chcę z tym ruszyć od przyszłego tygodnia. :) Dobrze mi zrobiło wyjście z domu. Poszłam se spacerkiem na parking po autko i potem sobie pomykałam. Jazda autem też mi dobrze robi. A jeszcze dziś przegoniłam parę zamot po drodze. Zamoty to taki typ ludzi, którzy auta ruszają tylko w weekend, jadą potem wystraszeni najczęściej lewym pasem z nosem przyklejonym do szyby. I zazwyczaj ich cel to supermarket. :D Takiemu jak jedzie lewym pasem to nawet jak polecisz długimi to i tak cię nie widzi, bo jest tak bardzo skupiony na tym, że za 7634957836 metrów będzie skręcał do Auchana. :D Normalnie powiem Wam, że w weekend strach jeździć. Jak już widzę dziadka w Tico jeszcze na czarnych blachach z zaparowanymi szybami to już wiem wszystko. Oczywiście od razu zaznaczam, że nie mam nic do Tico, bo każdy jeździ tym na co go stać, ale najczęściej dziadki podróżują takimi małymi autkami i sieją postrach na naszych jakże pięknych i gładkich polskich drogach. :) To tak, żeby ktoś mi się tu nie czepił, że się paniusia znalazła. :D :D :D Dzwoniłam dziś na pocztę z zapytaniem czy dostanę już moją kasę i dowiedziałam się oczywiście, że nie, bo nadal mają zepsuty system. Pani prosiła, aby się dowiadywać w poniedziałek po południu. Normalnie coś mnie trafi...
  4. Kaziko, mój kotek nawet nie zwrócił uwagi na pawia. Za to tak mi dziś zasrała kibel, że myślałam, że ją zabije. Tzn. srała normalnie do kuwety, ale jak weszłam do kibla to był taki sajgon, że myślałam, że ona to gówno w wentylator wkręciła. Sprzątałam chyba z pół godziny. Do tego moja kocica cała też gównem waliła i musiałam ją czyścić chusteczką nawilżoną. Kurde, w ogóle od paru dni kot mi daje tak popalić, że już nie mam siły, ani pomysłów na utemperowanie jej. Od tego latania dziś za nią rozbolał mnie brzuch i teraz se siedzę i czekam aż przejdzie. Czasem mam ochotę ją komuś oddać, bo już naprawdę nie daję rady, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że zwierzątko to nie zabawka i nie można się go pozbywać jak się znudzi. Więc chyba jedyne co mi pozostało to przeczekanie aż podrośnie i zmądrzeje...Co do giełdy to ja też żałuję, że mieszkasz tak daleko. :) Kurde, martwię o Marzenie. Może miała wolne w pracy i stąd ta jej nieobecność. Bo gdyby wyjeżdżała to na pewno by się pożegnała. A ja się dziś masakrycznie wkurzyłam. Kurde, od trzech dni czeka na mnie na poczcie mój zasiłek chorobowy, dość spory dodam. I raz nie było prądu, a teraz padł im system i czekają na informatyków, żeby to naprawili. A bez kompa nie mogą mi wydać tych pieniędzy. Babka mnie dziś poinformowała, że pieniądze będzie można odebrać w przyszłym tygodniu. Kurde, ta poczta pasuje do programu "Legendy PRL - u". Przecież ma na przekazie napisane ile ma wypłacić. Mogłaby to zrobić, odłożyć to na bok i na kompie zaksięgować jak już będzie czynny. Spytałam ją dziś z czego w takim razie mam se opłaty zrobić i czy zapłaci za mnie odsetki. No i stwierdziłam, że nie ma problemu, zawsze mogę zapłacić dolcami z Eurobusinessu. Dziwnie na mnie spojrzała. :) Wybieram się jutro do pracy. Ale nie od nocy, tylko tak na 8 se pojadę i w sumie będą to tylko i wyłącznie występy gościnne. A na koniec dniówki powiem tak jak Czerwony Kapturek w reklamie Heyah: "To już jest koniec, ja już nie mogę występować". :D I tyle będzie mojego. :) Dziś po południu zachciało mi się spać. Położyłam się więc byle jak na łózku i ot tak lekkim cyckiem przespałam dwie godziny. W ogóle miałam na dziś tyle planów odnośnie porządków w domu i wyszło mi jedno wielkie gówno. Miałam odmrozić lodówkę, ale jak ją otworzyłam to od razu paw w gardle. I tak oto coś tam się pokręciłam, poudawałam i nic nie zrobiłam, a syf jak był tak jest dalej. Mówię Wam, wzięła mnie nieopisana niemoc i niechęć do wszelkiej roboty. Czegoś takiego jeszcze nie miałam. W ogóle z przebojowej dziouchy zrobił się ostatnio ze mnie straszny wypłosz, który boi się świata zewnętrznego i wszystkiego co go otacza... Co do pracy to nie ma się co licytować kto ma gorzej. Ja też mam na swój sposób przerypaną robotę. Teraz jest mi dobrze, bo siedzę w domu, ale do tej pory pracowałam normalnie. Jak wiecie prowadzimy z Mężem własną firmę (Kaziko, więc ja akurat mam szefa zboka i bardzo mi to pasuje :D). Ja teraz w sumie robię sobie w domu tylko dokumenty, a pracuje Mąż, ale opiszę wszystko tak jakbym nadal pracowała, czyli tak jak było do tej pory...Otóż pracujemy od wtorku do niedzieli. Tylko poniedziałki są teoretycznie wolne. Niby do pracy się nie idzie, ale zawsze trzeba zahaczyć o jakiś urząd czy cuś. Wstajemy o 2 w nocy i tak codziennie. Jedynie w niedzielę pozwalamy se na szaleństwo i wstajemy o 3.30. Całą dniówkę stoimy na dworze. Jest magazyn, ale tam się idzie tylko z hurtownikami, a tak to trzeba pilnować stoisk. Teraz jest w pracy bardzo przyjemnie, ale zimą jest prawdziwa masakra. Jak dowali porządnym mrozem to nawet długopisy przestają pisać, a gile w nosie zamarzają. W zeszłą zimę najniższą temperaturą było -27 stopni. Na stoiskach mamy grzejniki, ale dają tylko śladowe ilości ciepła, bo budy są otwarte z każdej strony. Magazyn jest bez ogrzewania i nie bardzo da się je zainstalować. Mieliśmy kiedyś butlę gazową, ale niestety gaz skrapla się na suficie i potem kapało nam na łby. Nieraz sama się sobie dziwię jak my to wytrzymujemy. Oczywiście po pracy najczęściej nie jedzie się od razu do domu, tylko trzeba coś załatwić w skarbówce, a to w ZUS - ie, w banku, pojechać po towar itp., itd. Nie żałuję, że jestem na swoim, choć czasem człowiek jest załamany tą całą biurokracją i podkładaniem przedsiębiorcy kłód na każdym kroku. Tak sobie ostatnio obliczyłam i nasze opłaty to ok. 8 - 9 tys. zł miesięcznie. Ile się trzeba naharować, żeby to zarobić. I dlatego jak nieraz słyszę od znajomych, że nam jest fajnie, bo mamy to czy tamto to mnie strzela. Wielokrotnie usłyszłam, że mi dobrze, bo mam firmę, a jak zaproponowałam, żeby jeden z drugim też sobie otworzył to już stwierdzali, że to jednak nie tak fajne. Człowiek cały czas się użera z urzędami, klientami, dostawcami i tak w kółko. Jednak staramy się robić tak, aby nam rogale z ryjów nie schodziły. Niestety czasy są takie, że klient nasz pan i po prostu nie stać na niemiłość wobec klientów. Także nieraz ma się na ryju uśmiech lotniskowy nr 62, a swoje się myśli, ale cóż zrobić. Do tego dochodzi co miesięczne płacenie ZUS - u. Ich nie obchodzi czy w ogóle człowiek coś zarobił i czy ma z czego zapłacić. Wspólnie z Mężem płacimy prawie 1700 zł. Tak mnie to wkurza, że jak się zbliża 10 każdego miesiąca lepiej do mnie nie podchodzić. Teraz mam zamiar pociągnąć od nich ile się da, a potem chcę się wylogować z firmy i zostanie sam Mąż. Ale to jeszcze potrwa. No i płacimy jak debile ten ZUS, a i tak do lekarza chodzi się prywatnie. Chcesz se na NFZ zrobić plombę to wstawią Ci taką, że niewiadomo czy to dziura czy plomba, chcesz se zrobić przegląd podwozia to jak trafisz do ginekologa w przychodni to lepiej pitać gdzie pieprz rośnie. Jak w styczniu miałam zapalenie płuc to nasz kochany przychodniowy lekarz nie chciał mi dać l - 4, bo jak stwierdził i tak mam przecież własną firmę, więc to mi nic nie daje. A zasiłek chorobowy przepraszam bardzo?? Normalnie czułam się u niego jakbym kogoś chciała okraść albo jak stary kombinator. Stwierdzam, że lepiej się już leczyć u dr. Oetkera niż na nasz cudny NFZ. Tak jeszcze odnośnie naszej pracy to moi Rodzice robią to samo. Oni handlują już 11 lat. Tata jest emerytowanym nauczycielem. Na emeryturę poszedł w wieku 50 lat (wiem, niesprawiedliwe). Jak wiecie dorobił się raka. Jest to złośliwy rak pęcherza moczowego i najprawdopodobniej zafundował go sobie właśnie na giełdzie. Wiadomo, że zimno nie sprzyja układowi moczowemu i nie tylko zresztą. Także każda praca jest na swój sposób przerypana. Ja wiele razy myślałam co zrobić, żeby się z tego wyrwać, ale jakoś tak ciężko zostawić ten cały pierdolnik i zająć się czymś innym...
  5. Klempa

    rozpoczynamy starania!

    Gosiaczku, coś tam czasem zaboli, ale już jest lepiej ogólnie. :) Dziś mnie trochę boli, ale to przez to, że nalatałam się za moim durnym kotem. Ma ostatnio takie pomysły, że póki ją wychowam to chyba osiwieję. A jeśli chodzi jeszcze o brzuch to jedynie wzdęcie pozostało i chyba już będzie mi towarzyszyć do końca ciąży. I będzie coraz większe. :D Ja też się już nie mogę gina doczekać. Mam tylko nadzieję, że nie usłyszę nic złego, bo tym się najbardziej martwię. Jednak staram się odsuwać złe myśli. Bes, no zaczęło się. :D Jednym słowem masakra. :) Ale fajnie jest. :D
  6. Klempa

    rozpoczynamy starania!

    Lady, fajnie, że już wróciłaś. :) I bardzo mi miło, że tak się wzruszyłaś moją wiadomością. Teraz ja się wzruszyłam. :) A ja dziś miałam w kiblu spotkanie w wielkim uchem. Chyba zaczynają mi się mdłości z uzewnętrznianiem. :) Średnio miłe to byłe, ale pocieszyłam się tym, że dobrze, że nie jestem żyrafą. Ta to dopiero ma przerypane. :D W ogóle chcę już iść do lekarza, bo się martwię i już i teraz chciałabym wiedzieć czy wszystko jest ok. :)
  7. Kazika, masz rację. W Polsce ludzie często zachowują się tak, że aż wstyd się robi. Nawet teraz jak byliśmy na Słowacji to największą wiochę robili właśnie Polacy. Zawsze jak gdzieś było słychać awanturę to robili ją Polacy. I to nie między sobą, tylko w barze, w restauracji, przy wejściu do Aquaparku itp. Żenada na całego...
  8. Madzix, bo to jest tak, że ludzie myślą, że jak to oni mają kasę do wydania i przychodzą do sklepu to są panami świata. I przez to mogą myśleć, że wolno im wszystko. A sprzedawcę traktują jak kogoś gorszego, kto ma im usługiwać i jeszcze wylizać buty. Czasem też mam tak dość ludzi, że masakra.
  9. Lulu, ale Tobie wybaczę bycie "apaczem". Poza tym to niegroźne jest. :) Obyś tylko nie wystawiała nikomu do sikania dziecka obok magazynu. :P :D :) Co do remontu to ja aż się boję, bo też nas czeka. Ale to na szczęście za jakiś czas dopiero. :D Nugatku witamy i zapraszamy do naszego grona. :)
  10. A ja chciałam se Wam wcześniej odpisać, ale prąd mi wywaliło. Laptop w sumie by działał, ale neta mam przez router, więc zaliczyłam zonkisława wielkiego. :) Kazika, dobijają mnie takie mamuśki. Potem niedziwne, że te dzieci też takie durne są. Ale bardzo mądrze się zachowałaś. Zrobiłabym tak samo. Ja zaś mam trochę inny problem. Otóż w każdy weekend chodzi u nas mnóstwo detalistów. Wiadomo, wybierają się całe rodzinki z dziećmi i tak łażą i zwiedzają. Oprócz dwóch stoisk mamy też duży magazyn, który umiejscowiony jest za płotem. No i setki razy zdarzyło już się, że jakaś kochająca mamusia lub równie cudowny tatuś wysadzali swoje pociechy do sikania przy samych drzwiach z magazynu. Dodam, że kibli jest u nas dostatek, no, ale po co tam iść jak można przecież komuś pod nosem się wylać. Zawsze lecę do takich ludzi z mordą i co za każdym razem słyszę?? Że to jest tylko dziecko. Nosz normalnie wtedy do już mnie kurwica strzela i pytam czy dziecko sika pachnącym sokiem pomarańczowym i dodaję, że dziecięce siki walą tak samo jak dorosłego, bo siki to siki. I potem człowiek musi w tym śniadanie jeść. Parę razy też usłyszałam tekst, że psy też się załatwiają, więc rzuciłam tekstem, że pies działa instynktownie i nie ma za bardzo w tym względzie rozumu, ale stwierdzam, że ten pies i tak jest od pani/pana mądrzejszy. Uwierzycie, że do tej pory skruchę okazał i przeprosił tylko jeden facet?? A tak to każdy jeszcze się rzuca jak wsza na grzebieniu i wyskakuje z pyskiem. Normalnie jedno wielkie bydło. 4mala, cieszy mnie bardzo, że udało się Wam tak wypocząć. Oby tak dalej. :) A gdzie się podziała dziś Marzenie?? Mam nadzieję, że nie dzieje się nic złego. A w ogóle to od dziś możecie do mnie mówić Lady Kaka albo Lady Coupon. :D :> Normalnie jestem z kiblem za pan brat. To taka informacja jeszcze odnośnie zasranych tematów. :D
  11. Kalpku, nie słuchaj Kaziki. Mam w domu sajgon i moja chałupa wygląda jak remiza po weselu. :D A do tego mam takiego lenia, że nawet z domu nie chce mi się wychodzić. :)
  12. Kaziko, buahahah dobre. :D Polska mowa piekna być. :D To u nas jeszcze jeden motyw jest dobry. Ogląda taka torebkę za całe 28 zł. I nagle przyuważy, że z torebki wisi mini, ledwo zauważalna nitka. Oczywiście stwierdza, że torebka jest brzydka nie kupi. A jak spuścisz dwa złote to ta sama torebka z wiszącą nitką staje się nagle najnowszym modelem Prady. :D Jest jeszcze jeden typ ludzi, tzw. apacze. Stoją godzinę i oglądają, podchodzisz, pytasz co by chcieli, a oni odpowiadają: "Aaa paczę...". I idą. :D
  13. Kalpku, to przyjedź jeszcze do mnie zagarnąć, bo ja ostatnio jestem wybitnie beztroska na sprzątanie. Zbieram się do tego jak kret do walenia. :D
  14. Kazika, nogi miała jak sarenka. Takie zgrabne?? Nie, takie owłosione. :D
  15. Kazika, to ja zaś jestem odkorkowana butelka i w dodatku taka, której zgubił się korek. :) Normalnie tak mi dupy jeszcze nigdy nie wytargało. :) Czuję się jak pedał po pierwszym razie. :D Choć muszę spytać kumpla, czy to oby na pewno tak jest. :D Jeśli chodzi o spostrzeżenia w sklepie mięsnym to mam podobne. Bo np. jak widzę, że stoi jakaś babcia i kupuje maleńki kawałek mięska dla siebie i wyciąga jakieś grosze z tej swojej marnej emeryturki to mi jej szkoda i sama mam ochotę jej kupić coś lepsze. Ale takie pieprzenie to mnie doprowadza do szału. O albo co mnie nieraz wkurza w mojej pracy. Handluję m.in. walizkami. I przychodzi mi detalista i pyta mnie czy do tej średniej walizki wejdzie 20 kg. Więc ja zawsze pytam czy pakuje pierze, czy stal i jak mi odpowie to będę w stanie powiedzieć czy wejdzie. Niektórzy załapują, że palnęli głupotę, inni nie kapują w ogóle, a jeszcze inni są ciężko obrażeni. :)
  16. Dziewczyny, już to kiedyś tu pisałam, ale Was jeszcze nie było, więc napiszę jeszcze raz. Zawsze jak ktoś mnie pytał, czy jestem już w ciąży to odpowiadałam: "Tak, od dwóch godzin, jeszcze mi się nogi trzęsą". :D Od tej pory miałam spokój z takimi ludźmi. :D
  17. Daisy, jak mnie pytano "z kont klikash?" to zawsze odpowiadałam, że z domu. :D :>
  18. Cześć Dziewoje. :) Kaziko, dobrze też sobie wypić siemię lniane. A do tego wciągnąć jakąś suszoną śliwkę. Ja teraz zaś mam problem w drugą stronę. Całe życie miałam zaparcia i czasem do ubikacji potrafiłam nie iść nawet 2 tygodnie. Za to teraz mogłabym z kibla nie schodzić. :) Najlepsze jest to, że ja prawie nic nie jem, więc nie wiem skąd mi się tego tyle bierze. :) Kurde, ale mamy gówniane tematy. :) W ogóle jak rano się budzę, to mam takie mdłości i helikoptery, że czuję się jak na kacu. Jednak nie wymiotuję, tylko męczę się drugą stroną. Ale wolę już to od wymiotów. O zjedzeniu czegoś rano w ogóle mowy nie ma. Na wszystko robi mi się ble. Ugotowanie obiadu graniczy z cudem, bo nie mogę czuć zapachu lodówki, bo mi słabo. Nie jem słodyczy, bo też dla mnie jest cudem, bo do tej pory mnie gubiły. Najbardziej smakują mi lizaki musujące z Tesco i niegazowana woda mineralna. Nawet nie pamiętam, kiedy piłam co innego. :) A jeszcze tak chciałam napisać coś odnośnie naszego cudnego kraju. Bo Wyście się rozgadały, a mnie akurat nie było. Oprócz tego, że panuje u nas mega durna biurokracja i w ogóle jest z dupy to zauważyłam jeszcze coś. Otóż Polakowi bardzo ciężko jest powiedzieć "dzień dobry". Wchodzisz na pocztę, do banku czy gdziekolwiek i ładnie się witasz. Jeśli znajdzie się choć jedna osoba, która Ci odpowie to już jest cud. Jak mnie to wkurza. Każdy stoi i udaje, że nie słyszy. A np. nawet na takiej Słowacji gdzie nie wejdziesz to wszędzie słyszysz "ahoj, jak leci?". Jakoś tak to tym ludziom od serca i lekko wychodzi. A u nas?? Wręcz jak się przywitasz to mają cię za zjeba genetycznego. :) Muszę się Wam pochwalić. Otóż jestem na l - 4 od 9 czerwca do teraz i łaskawie dziś dostałam w końcu mój zasiłek chorobowy. Jednak oczywiście musiałam tam zadzwonić i ich pogonić. Jestem tak wkurwiona na ZUS i ten cały ^*#$%*^$@#$%&*&%#@@$%&*(*^%& system, że teraz pociągnę od nich ile się da. Bez żadnych skrupułów...
  19. Klempa

    rozpoczynamy starania!

    Amt, dziękuję za gratulacje. :) Koteczku, serdeczne gratulacje. :) Nieźle malutki ten Twój dzidziuś. Ja jak się urodziłam ważyłam 4200 g. :D Byłam największa na oddziale. :D
  20. Klempa

    rozpoczynamy starania!

    Ale super, gratulacje dla Siniority!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nareszcie ma swojego bąbla. :) Mnie zostało ostatnie 7,5 miesiąca hahah. :D Dsangia, cieszę się bardzo, że aż tak widać moją radość. :) Jak lekarz potwierdzi mi, że wszystko dobrze, to będzie jeszcze większa. :)
  21. Marzenie, ale Ci fajnie. To mój dzidziuś będzie już podobnej wielkości. Ja się chyba zesram do tego 19 sierpnia. Że też lekarz se teraz na urlop musiał jechać. :) Jeszcze 2 tygodnie. :) Chyba pójdę spać i wstanę tego 19. Choć w moim przypadku to nie byłoby takie trudne, bo najbardziej zauważalnym objawem ciąży jest u mnie obecnie senność. Masakra to jest jakaś. Rano się wyśpię, wstaję, coś porobię i zaraz chce mi się spać. Robię obiad i stoję jak poryta przy tych garach i nie umiem wytrzymać, bo chce mi się spać. Po południu zaś mnie łamie, a najlepsze jest to, że wieczorem zasypiam bez żadnego problemu. :) Co do badań to ja mam już wszystkie początkowe porobione i wszystkie wyniki bardzo dobre. :) Kaziko, bierz te bliźniaki. Oddam Ci je lekkim sercem. :) Mam nadzieję, że te wszystkie cierpienia zostaną Ci wynagrodzone. :) Co do zakupów ciążowych to mam już straszną ochotę, ale jeszcze sobie daruję. :) Dziś Mąż wyciągnął mnie do sklepu. Ogólnie nienawidzę chodzić po wszelkiego rodzaju centrach handlowych i jak ze dwa razy do roku mnie tam widzą to jest dobrze. Jednak dziś poszłam nawet z chęcią. Weszliśmy do Smyka. Oglądaliśmy różne akcesoria dla niemowląt. Mąż miał łzy w oczach i każdą rzecz macał i przeżywał jak szczur otwarcie kanału. No i dziś zdał sobie sprawę, że noworodek ma ok. 50 - 60 cm długości. On myślał, że jest większy. I znów przeżył szok. :D Katarino, dobrze, że opisałaś tą swoją dietę i w jakim celu ją stosujesz, bo gdyby to była taka czysto odchudzająca to chyba bym Cię trzasnęła. Jak taki lachon jak Ty miałby się odchudzać, to ja już całkiem musiałabym się schować. :D Jednak wspólny wynik mój i mojego Męża - 38 kg myślę jest imponujący. :) Corina, wiesz, ja Ci już to kiedyś pisałam, ale może pomyśl nad tym psychologiem. To jest żadna ujma, ani wstyd, choć niestety w naszej cudnej Polsce nadal panuje stereotyp, że jak ktoś idzie do psychologa to ma coś z głową. Jednak olałabym to. Myślę, że na pewno Ci pomoże i choć trochę wyciągnie z doła. Tylko warunkiem jest dobry psycholog, a o tego trudno. Najlepiej mieć kogoś z polecenia. Ja sama kiedyś chodziłam, z różnymi sprawami i przyznam, że zawsze po wizycie było mi lżej i inaczej patrzyłam na świat. :) I to prawda, że nie piszemy Wam na odczep. Jak piszę to normalnie czuję jakbym o sobie pisała. Wręcz przyznam, że nie dociera do mnie jeszcze, że jestem w ciąży, a nadal czuję się zakorzeniona w temacie niepłodności. Co do kotaszenia to my odkąd zrezygnowaliśmy z ustawionych starań nie umieliśmy bez siebie dnia wytrzymać. Jak za narzeczeńskich czasów. Normalnie Mąż wracał z pracy i heja. JJemu się zawsze chce, mnie zresztą też. Ja się bałam po coś schylić. :D :> Teraz tylko trochę przystopowaliśmy, ale jak tylko lekarz powie, że jest oki i, że można to wracam do tego sportu. :D :> Jeśli chodzi o pracę to rozumiem Waszą frustrację Katarino i Kaziko. Ludzie są okropni i trzeba mieć ogromne pokłady cierpliwości, żeby z nimi wytrzymać. Mnie klienci też czasem tak wkurzają, że mam ochotę tym wszystkim piznąć i iść w pizdu. Do tego doszedł ten pieprzony kryzys i niestety chyba każda branża to odczuwa. My w sumie teraz mamy sezon, ale za chwilę przyjdą dwa najgorsze miesiące czyli październik i listopad i znów będę popadać w doły. Na szczęście z tych lepszych miesięcy zawsze coś się kasy odłoży, żeby potem mieć na opłaty. No bo niestety te %%^*&@#$%^&*(*&^$#%&&%$(^# ZUS - y trzeba płacić. Ja na szczęście jestem na l - 4, więc będzie trochę łatwiej, a jeszcze dodatkowo grosz wpadnie. Ale ogólnie jednym słowem jest masakra z kasą i nikt mi nie powie, że w Polsce żyje się łatwo.
  22. Klempa

    rozpoczynamy starania!

    Bes, ja se tylko tak tłumaczę, że może jeszcze schudnę, ale jak będzie to się zobaczy. Ja mam w sumie tendencje do rosnącej dupy. :D No to może dziś już tą naszą Sinioritę w końcu wymęczą. :)
  23. Klempa

    rozpoczynamy starania!

    Bes, zarąbiście. :D Jednak paw był tylko raz jak na razie i to w czasie kiedy jeszcze nie wiedziałam, że jestem w ciąży. :D A tak to się często uzewnętrzniam, ale drugą stroną. Jak tak dalej pójdzie to ja jeszcze schudnę, zamiast przytyć. Przynajmniej na początku. :)
  24. Klempa

    rozpoczynamy starania!

    Ble, jak mnie co rano jest niedobrze. Normalnie zjedzenie czegoś graniczy z mega cudem. Normalnie jedno wielkie bleeeee. :)
×