Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Asteri

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Asteri

  1. Wolna w niewoli, to jest jeszcze tak, że jak się człowiek zakocha, to choćby nawet sam widział, że nie wszystko jest takie jak powinno w tej ukochanej osobie, to zagłusza to przeczucie, wierzy, że jakoś się to rozwiąże itd. Oczywiście z zewnątrz jeszcze lepiej to widać. Ja też widziałam niektóre sprzeczności między nami, zbyt wiele musiałam akceptować i za każdym razem czułam ukłucie strachu, ale tak bardzo chciałam, żeby się udało... No i potem człowiekowi żal miłości, bo z nią życie było pełniejsze, weselsze. Nawet jeśli rozumiem, że to nie był partner dla mnie. No ale trzeba się z tym pogodzić, z pomocą ziółka na nerwicę jak się nie da inaczej. Moja przyjaciółka to też przerabiała po rozstaniu i kłopotach rodzinnych, a teraz jest zadowolona i ma fajnego faceta :)
  2. Cześć! Dziewczyny, z moich obserwacji wynika, że jeśli się zwiążesz z nieodpowiednią osobą, wszystko jest nie na miejscu - i mało kontaktu, i dużo, i słowa miłości, i wykazywanie inicjatywy, i nie... Ja kiedyś sama "zaczepiłam" faceta, który mi się spodobał i to się obróciło przeciwko mnie. Mam w pracy kolegę, który się cieszy, że jego dziewczyna go "poderwała". Wobec ostatniego faceta zachowałam rezerwę z początku i to on mnie zdobył. Ale potem pozwoliłam sobie na więcej otwartości i w końcu to mu się też znudziło. Ale kiedy trafi się na swojego człowieka, wszystko jest właściwe i cenione i wychodzi na dobre - nawet kłótnie. Nic się nie da na to poradzić, można tylko starać się znaleźć kogoś, kto pasuje do nas i nie warto iść na zbyt duże kompromisy. PS. Piłam ziółka wczoraj - niezbyt dobre w smaku - ale dzisiaj jestem spokojna, a wczoraj się wyspałam i nawet już całkiem pogodnie rozmawiałam ze współlokatorką o jej przeprowadzce. I zaplanowałyśmy oblewanie w piątek ;)
  3. Mi koleżanka podsunęła pomysł, żeby sobie kupić ziołowe tabletki uspakajające, jej kiedyś pomogły przetrwać. A potem sobie przypomniała, że piła napar z korzenia kozłka. Czytałam - "Wskazania do stosowania: w łagodnych postaciach nerwic, nerwicy serca, bezsenności, neurozach, jako środek hamujący nadmierne pobudzenie, zmniejszający uczucie napięcia i lęku, również jako rozkurczający w łagodnych stanach skurczowych przewodu pokarmowego." Pasuje dla mnie idealnie, kupię sobie po pracy, bo już mnie głowa rozbolała ze stresu i spać mi się chce. Czuję się taka zmęczona...
  4. Dziewczyny, ja nadal mam doła. W piątek byłam u koleżanki i bawiłyśmy się z jej 3-letnią córeczką. Mała jest bardzo fajna, było tak miło i tak spokojnie. Ale potem wróciły myśli, że może ja nigdy nie będę miała takiej rodziny... Pojechałam do rodziców, ale kompletnie nie miałam humoru, w końcu się rozkleiłam przy mamie i przepłakałam pół soboty :( Teraz czuję niesmak, że wpadłam w taką histerię. A mama jest pewna, że będzie dobrze i powiedziała, żebym sobie kogoś szukała - może na portalu randkowym. Ale ja nie mam siły do siebie i do swojego popieprzonego życia. Mam już dosyć. Nie wiem, czy dam radę się ogarnąć. Może zapomnę o tych wszystkich rewelacyjnych doniesieniach, jacy wszyscy są szczęśliwi, ale jeśli one nadal będą napływać, to nie ręczę za siebie. Cholera!
  5. Właśnie Aga, bo jeśli szczęście zależy od nas... a ja też mam doła i nie mogę go przezwyciężyć... To znaczy, że nie mam wystarczającej siły, aby osiągnąć szczęście :( Nie wiem, jak ludzie wokół to robią, że im wychodzi
  6. Dziewczyny, u mnie już 2,5 miesiąca... a może dopiero? Do tej pory dobrze mi szło, już zaczynałam wierzyć, że będę szczęśliwa z kimś innym i cieszyłam się wakacjami. Ale ta fala ślubów i zaręczyn mnie dobiła. Nie mogę się uwolnić od myśli, że wszyscy wokół są szczęśliwi i im się układa z wyjątkiem mnie. Wpadam w jakąś psychozę i boję się przyszłości. A tymczasem u mnie też zmiany. Moja współlokatorka dostała już kredyt na mieszkanie i będzie się wyprowadzać, aby zamieszkać ze swoim narzeczonym... Chce to załatwić to połowy września, nawet mnie zaprosiła na oblewanie. Muszę udawać, że też się cieszę przed nią, przed rodzicami i w pracy, że wszystko OK, bo nie chcę tego głupiego pocieszania. A prawda jest taka, że inni przechodzą do kolejnych etapów życiowych, a ja tkwię ciągle w tym samym punkcie. Za miesiąc skończę 33 lata :( Nie wiem, co ze sobą zrobić, chyba się już nie pozbieram. I tak teraz nie mam nikomu nic do zaoferowania - taką neurotyczną osobowością, nawet ochoty nie mam :(
  7. A ja właśnie już mam dosyć i już nie mam siły. Miarka się przebrała - nie ma dnia ostatnio, żebym się nie dowiedziała o czyimś ślubie, dziecku itd. Do tej pory byłam opanowana, nie czułam zazdrości, ale już nie wytrzymuję. Dlaczego akurat teraz wszyscy muszą być tacy szczęśliwi? Już wszystkim moim znajomym układa się świetnie, tylko ja nadal w tym samym shicie. Chyba nigdy z tego nie wybrnę. Jestem okropna i czuję ogromną zazdrość - to jest straszne. Nikomu nie mogę tego okazać, bo by ludzie ode mnie pouciekali, mogę się tylko wygadać przed Wami. Chciałabym umrzeć już i dłużej się nie dręczyć, albo chociaż usnąć na kilka miesięcy aż to wszystko minie i nic nie czuć. Nie wiem, co ze sobą zrobić, nic mi dzisiaj nie pomaga :( Ja nie chcę spędzać życia samotnie
  8. Hej! To prawda, nie ma to jak kupa roboty. U mnie w pracy sajgon, zmiany w strukturze firmy, nie ma kolegi, którego zastępuję. A jeszcze w międzyczasie mam mnóstwo prywatnych spraw do załatwienia. Nie wiem, w co ręce włożyć, a na myślenie o głupotach i facetach nie mam nawet czasu. A wieczorem padam i od razu zasypiam jak nieżywa. Właściwie to mi to pasuje, a urlop za 17 dni - wtedy się wygrzeję na ciepłej plaży :) Była czas, że już mnie to nie cieszyło, a teraz wpadłam w zapał i przyjaciele na mnie czekają :D
  9. Zaza, przestań, nie zadręczaj się. Zachowaj wspomnienia jak zaschnięte róże. Było, minęło...
  10. Dziewczyny, ja też nie tracę nadziei i staram się doceniać to, co mam, chociaż dzisiaj byłam o krok od wpadnięcia w dołek. W kościele spotkałyśmy koleżankę mojej mamy i zaczęła się chwalić niedawno urodzoną wnuczką. Ale to jeszcze nic. Oczywiście bardzo wyraźnie podkreśliła, że jej córka chciała się wyrobić PRZED TRZYDZIESTKĄ. A ja mam 32 i jestem w d***. Przez chwilę się dołowałam, ale potem pomyślałam, że się nie dam głupiej babie i że życie to nie wyścigi, bo do czego się spieszyć, do starości, do śmierci?? Każdy żyje własnym tempem i tak, jak mu się podoba. Ja mam trochę inne priorytety i nie obchodzi mnie, co robią inni. Nie wezmę udziału w tym "wyścigu kur domowych". I od razu humor mi wrócił, a jeszcze dodałam sobie złośliwie, że skoro wyrobiła się z dzieckiem i ślubem przed 30., to do 40. może zdąży już zaliczyć rozwód :P
  11. Zaza, pięknie sobie z tym radzisz, tylko tak dalej.Człowiek wszystko zniesie - tyle samo optymizmu co pesymizmu w tym stwierdzeniu. Podobno każdy otrzymuje taki krzyż, jaki jest w stanie udźwignąć... Ale to, co złe przemija tak samo, jak wszystko, więc warto mieć marzenia, bo jak się spełnią - to dopiero jest szczęście!
  12. Beren, brawo, teraz na pewno oboje cieszycie się z zabawy i będziecie najszczęśliwszymi z gości ;) Zaza, masz rację, już się nie oglądaj za siebie, bo przed Tobą dużo szczęścia. To, że się dowiedziałaś, pomoże Ci się uwolnić od przeszłości. Wiem, jak boli zdrada, ale warto znać prawdę. Trzymaj się! wszyscy tu życzymy temu zdrajcy, żeby jego obłuda wyszła na jaw - prawda? To nie złośliwość, tylko pragnienie sprawiedliwości.
  13. Migdałki, a może znajdzie się jakiś przystojny sąsiad? To dobrze, że się przeprowadzasz - są nowe możliwości ;) Beren, ja bym jednak próbowała to odkręcić i iść z ukochaną. Myślę, że ta kumpela to zrozumie. A powiedzieć musisz szczerze i otwarcie, tak po prostu, przeprosić. Przecież nie wiedziałeś, jak się ułoży, nie jesteś wróżką. Na jej miejscu na pewno bym się wycofała, chyba wie, że masz kogoś. Nie powinna mieć żalu. Nie bawiłbyś się dobrze bez swojej prawdziwej partnerki... Mnie już 2 raz dzisiaj śnił się były w ciągu ostatniego tygodnia. Za każdym razem we śnie mnie przeprasza, błaga o wybaczenie i chce wrócić, a ja stanowczo się bronię i wygarniam mu żale i mówię, że nie ma powrotu. Trochę to męczące. I skąd te sny, skoro już postawiłam na nim krzyżyk?
  14. Hej! Nie piszę, bo chyba już się wygadałam w danym temacie i odkochałam. Niestety, ostatnio bardzo dołowałam się swoimi pesymistycznymi myślami typu: jestem nudna, nikt ze mną długo nie wytrzyma, wszyscy wokół są szczęsliwi, tylko ja mam pecha… Te myśli mnie ciągle nachodziły i wpędzały w depresję, więc postanowiłam coś z tym zrobić. Zakupiłam kilka książek psychologicznych typu „Zasługuję na miłość” itp., podnoszących na duchu i je czytam dokładnie z zamiarem zastosowania afirmacji i zmiany swojego nastawienia. Jak już zastosuję w praktyce, to Wam powiem o efektach. Moim celem jest znalezienie miłości mojego życia, a zarazem wymarzonego partnera życiowego. Teraz to już naprawdę wiem, czego chcę! Nie poddam się. A skoro mam zajęcie, to czuję się lepiej, a moja dieta bardzo dobrze zadziałała i robię się coraz zgrabniejsza :) W sumie mam za co być wdzięczna Bogu, tylko 1 rzecz się zdupiła, co prawda ważna, ale da się to naprawić… A gdybyście się też skupiły na pozytywach, np. mam fajnych rodziców, jadę na urlop/wycieczkę, mam ciekawą pracę, mam kasę na ciuchy itd.? Może przesłonią ten 1 minus (brak odpowiedniego partnera, bo miłości w sercu macie mnóstwo)? Są ludzie, którzy mają gorszą sytuację…
  15. Beren, gratulacje :) Bardzo Cię podziwiam, że dałeś radę znów komuś zaufać. Ja bardzo bym chciała spotkać kogoś "w dziesiątkę" i znów cieszyć się miłością, ale jak sobie przypomnę, jak zostałam potraktowana, to mi się odechciewa spotykać z kimkolwiek. A rok temu o tej porze byłam nieprzytomnie zakochana i szczęśliwa i wierzyłam, że spotkałam właściwą osobę... A koniec taki żałosny, nie pomyślałabym :( Mam wrażenie, że wszyscy faceci są nieszczerzy i ściemniają, a co by nie mówili, to wcześniej czy później i tak wytną jakiś numer... Z takim nastawieniem to chyba nic nie zdziałam w tej dziedzinie :(
  16. Nieska, olej go dla własnego dobra. Ta gra opisami to niestety tylko gra i nic nie znaczy, wierz mi. Tylko rozdrapiesz ranę na nowo... Nie daj się wpuścić w maliny
  17. Jak sobie radzę? Raz lepiej, raz gorzej. Poszłam do fryzjera, zrobiłam badania, zaczęłam dietę, na razie z dobrym skutkiem - zajęłam się dbaniem o siebie. Byłam z mamą na wycieczce w Kazimierzu, w sobotę jedziemy do Niepokalanowa. Nie tęsknię za byłym, jak go sobie przypomnę, te jego kłamstwa i nieszczerość, to złość mnie bierze. Z drugiej strony mam wrażenie, że wszystkim się układa i są szczęśliwi, biorą śluby, mają dzieci, a tylko ja zostałam samotna... Więc cały czas sobie tłumaczę, że moje marzenia też MUSZĄ się spełnić wcześniej czy później, ale wolałabym wcześniej. Dlatego oglądam te wszystkie filmy i czytam książki - żeby przegonić zwątpienie i pesymizm. No i mam w perspektywie wakacje w Grecji z moimi przyjaciółmi. Może nie będzie tak źle, w końcu tyle lat żyłam sama i było dobrze.
  18. Nieska, niestety, jak już tu pisałam, to nie zależy od wieku!!! Musisz sobie uświadomić, że możesz zrealizować te marzenia, ale już nie z tym partnerem... Jakiś czas temu pisałam o mojej koleżance - 4 lata związku z takim właśnie facetem. Ona chciała mieć rodzinę, on stwierdził, że jeszcze nie chce. On miał 35 (!) lat, ona 32. To było trudne, bo była w nim zakochana, ale rozstała się z nim. Po jakimś czasie znalazła właściwą osobę i teraz jest już po ślubie, bardzo szczęśliwa. A jej były... no cóż, ona jest już 3. jego byłą dziewczyną, która wyszła za kogoś innego. Nie wiadomo, kiedy on dojrzeje i czy w ogóle.
  19. Ha, ha, Nieska, jakbym mojego słyszała. Kiedyś mnie pytał, czy gdyby chciał odejść, to bym walczyła o niego. Odpowiedziałam, że nie zamierzam nikogo zatrzymywać siłą, więc jeśli wybierze wolność, to ją dostanie. No i on się przyczepił, że za mało go kocham i że łatwo bym go sobie odpuściła. Potem mnie rzucił bardzo podstępnie, a i tak miał żal, że pozwoliłam mu odejść... Ale po tym, co zrobił, wiem, że nie warto było go zatrzymywać. Tak się zachowują ludzie niedojrzali emocjonalnie, może również z niskim poczuciem własnej wartości. Zastanów się, czy warto się z kimś takim tak męczyć...
  20. Beren, nie wiem, dlaczego, ale każda wzmianka o eks jest jednak wnerwiająca. Ja to odczuwam, chociaż staram się unikać takich informacji i wyciszać to w sobie, ale ja nie mam żadnej alternatywy na razie. Ty masz swoją słodką alternatywę, więc lepiej to zignoruj. Złość, chęć odwetu, tylko nas zatruwają, nie warto. Pamiętasz, co mi pisałeś, jak się skarżyłam, że mój były demonstruje jak świetnie się bawi beze mnie? Odciąć się, wykasować dziada z kontaktów i już. To my mamy być szczęśliwi, oni niech dbają o siebie. Powodzenia ;)
  21. Hej! Właśnie obejrzałam po raz kolejny film "Trzy kolory: czerwony". To jest niesamowity film, nie wiem, czy widzieliście. Bohaterowie są tak zagubieni, zranieni, a już od pewnego czasu chodzą tymi samymi drogami, wręcz dotykają tych samych klamek, ale jeszcze się nie znają. On cierpi z powodu zdrady swojej dziewczyny, ona ma faceta, który raczej jej nie kocha... I w końcu los styka ich ze sobą. A cały czas różne znaki wskazują na to, co się stanie, ale oni jeszcze nie potrafią ich odczytać. Kurczę, jak bardzo bym chciała, żeby mi się też coś takiego przytrafiło, żeby ktoś mi powiedział, jak ten stary sędzia bohaterce tego filmu, że mu się śniłam za 25 lat i byłam szczęśliwa i ktoś był przy mnie... Bo gdyby człowiek miał pewność, że te wszystkie cierpienia i rozczarowania prowadzą do czegoś dobrego, do szczęścia, przetrwałby. A może wystarczy sama wiara w to?
  22. Dziewczyny, U mnie już minęło 2 miesiące, ale na początku też ciągle płakałam. Przez jakieś 2 tygodnie codziennie, w pracy, jadąc rano samochodem, same łzy mi płynęły. Potem mi przeszło. Pomogły mi bardzo rozmowy z przyjaciółmi i czytanie książek, trzeba przestawić sobie myślenie. To bardzo boli, że już nie obchodzimy kogoś, kto niedawno był bliski, ale trzeba się do tego przyzwyczaić i już nie liczyć na nich. Nieska, skup się na działaniu, przemyśl, gdzie poszukać mieszkania, obejrzyj ogłoszenia, popytaj znajomych. Mieszkanie z nim na pewno już Ci nie pomoże. A może zmiana otoczenia przyniesie coś pozytywnego?
  23. Cześć, ja jestem ;) Niestety będziesz się musiała zdystansować i zachować pozory spokoju i obojętności. Inaczej narazisz się na zranienie. Skoro on chce odejść, to na siłę nie da się go zatrzymać, a już na pewno nie czułymi gestami. To będzie trudne, trzymaj się! Może poczytaj jakieś poradniki psychologiczne, chociażby ten o zołzach.
  24. Hmm, ta eustoma to bardzo ładny kwiat. Tylko że często proponowany na bukiety ślubne z tego, co widzę :P
×