Asteri
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Asteri
-
Dziewczyny, byłam w dołku. W piątek były u mnie koleżanki na imieninach, przyniosły śliczną lampeczkę witrażową, ale jakoś nic mnie nie cieszyło, bo po każdą z nich przyjechał mąż albo narzeczony, a ja zostałam sama... Cały weekend był do bani. Wczoraj przeczytałam maile, które pisał do mnie eks jak mnie jeszcze rzekomo kochał i na koniec. To najlepszy demotywator! Co za palant, jak dobrze, że się go pozbyłam! Teraz przeczytam to za każdym razem, jak mi przyjedzie do głowy pomyśleć o jakimś facecie. Od razu człowiek się zaczyna cieszyć, że jest sam i ma spokój. Mój kolega z pracy w weekend rozstał się z dziewczyną, z którą mieszkał kilka lat i jeszcze kilka dni temu mówił, że ją kocha... Chyba go rzuciła, nie chciał za bardzo rozmawiać o tym... Oto właśnie miłość, same kłopoty i w każdej chwili może się posypać.
-
Dziewczyny, Ja mam okropnego doła, jestem nastawiona wyjątkowo krytycznie wobec facetów, widzę, że większość z nich to straszne dranie i tracę wiarę, że są jeszcze jacyś uczciwi i wolni. Dodatkowo mam za sobą koszmarny weekend z powodu kłótni z ojcem, mimo że nic nie zrobiłam, trafiłam na jego gorszy dzień i dostało mi się. Wszystko jest kompletnie bez sensu, nawet mi się nie chce rano wstawać, jakbym mogła, to bym przespała do wiosny. A w ubiegłym roku byłam taka szczęśliwa na święta i zakochana, z radością kupowałam prezenty… To już chyba nigdy nie wróci… Mam dosyć wszystkiego
-
Aga, nie tak dawno też pisałam, że wszyscy zajęci swoimi sprawami itd. Ale wzięłam się w garść i poznałam nowych ludzi - np. z tego klubu książki. Teraz mój grafik zrobił się napięty. Przyjęłam wszystkie rady mówiące, aby wyjść do ludzi. Musimy się starać dla siebie samych, żebyśmy miały szczęśliwe i satysfakcjonujące życie. To działa tak: Ty robisz krok w kierunku ludzi - oni zrobią 2 kroki do Ciebie ;) Na sylwestra zaplanowałam wyjście na koncert, chciałam iść sama, ale zaraz przyłączyły się mama i babcia. A po Nowym Roku wezmę drugiego kiciusia i też już się z tego cieszę!
-
Dziewczyny, Ja już dawno nie czułam się tak szczęśliwa i wolna. Sypią mi się zaproszenia na imprezy nie wiadomo skąd ;) Nie mówię, że jak byłam w związku, to nie miałam własnego życia, bo on i tak mieszkał w innym mieście i widzieliśmy się w weekendy co 2 tygodnie, więc chodziłam wszędzie sama albo ze znajomymi, z nim rzadko. Ale zawsze się czymś martwiłam i miałam wyrzuty i żal, że imprezuję bez niego. A teraz sobie chodzę gdzie chcę bez żadnych obiekcji. I nie zastanawiam się, dlaczego ktoś do mnie nie zadzwonił itd., więc jestem spokojna. Zapisałam się do klubu dyskusyjnego o książkach i urządzam sobie piękną sypialnię – meble już przyjechały z Ikei, tylko trzeba złożyć. Nie mam nawet czasu myśleć o eks, tyle się dzieje! Po prostu trzeba się odciąć od przeszłości, pogodzić się z faktami i spokojnie iść naprzód. Życzę Wam tego, dziewczyny…
-
Dziewczyny, dlatego lepiej wybaczyć sobie i innym, aby zamknąć przeszłość - wtedy do nas nie powinna już wracać, a my pójdziemy naprzód bez obciążeń.
-
Mandarynko, to chwilowe, uwierz. Skoro sięgnęłaś dna, to teraz możesz już tylko się odbić i poszybować w górę. Kilka lat temu też mi się tak zwaliło mnóstwo rzeczy na głowę, ale potem stopniowo wszystko się ułożyło. Trzymaj się! Skup się na wyjściu z choroby, to najważniejsze, a reszta też się ułoży.
-
Zaza, Twoja podświadomość Cię obroniła przed tym toksycznym typem ;) Co on sobie wyobraża! Dlaczego faceci są tacy beznadziejni? A Zaza jest wielka
-
Karut, natchnęłaś mnie! Może urządzimy sobie Andrzejki w Wawie?
-
Aga, nie jesteś sama ;) Wczoraj coś się chrzaniło na forum i się nie wyświetlało. Był taki parszywy dzień, przynajmniej w Wawie i ciągle coś mnie wnerwiało, nie wiadomo dlaczego. Ale potem poszłam z przyjaciółką do kina i ona miała jeszcze gorszy dzień, a jedna kobieta na poczcie też się skarżyła, że jest poddenerwowana. Ulżyło mi, bo już myślałam, że dostaję kota. Ale dzisiaj jest już lepiej i spokojniej, chociaż korki przed świętem. Miłego dnia!
-
Taaa... A mnie właśnie dzisiaj ogarnęło zwątpienie, że jeszcze kiedyś będę szczęśliwa w związku. Znalazłam, szukając czegoś w mailach, maile sprzed roku do mojej przyjaciółki, gdzie pisałam, jaka jestem szczęśliwa i zakochana i jak się przygotowuję do romantycznego weekendu. Dokładnie rok temu. A teraz często w piątki siedzę sama w pustym domu, z kotem. Jak miałam chłopka, to wszyscy siedzieli mi na głowie i nie można było spędzić chwili sam na sam. A teraz, jak nikt się nie kręci, to ja nie mam kogo zaprosić :( Normalnie mam wszystkiego dosyć.
-
Cha, cha! Ja nie miałam oporów przed noszeniem biżuterii, bo po prostu jest ładna. Za to miałam kaca moralnego z powodu laptopa… Chciałam spłacić, ale się nei zgodził. Jak patrzę na koszulkę koronkową, którą kupiłam na nasz ostatni wyjazd, to się zastanawiam, czy jeszcze kiedykolwiek będę miała dla kogo ją założyć – jest naprawdę śliczna. I pomyśleć, że rok temu byliśmy tacy zakochani, teraz nie ma nawet śladu. A może mi się to przyśniło tylko?
-
Mandarynko, trzymam kciuki! Jesteś wspaniałą silną kobietą. Stanowczo pozwól mu się wykazać, ignorując na razie jego zabiegi. Zobaczymy, na ile go stać. Potem zdecydujesz, czy Ci to odpowiada, czy raczej wnerwia ;) Teraz to Ty dyktujesz warunki.
-
Brawo Mandarynka! Nareszcie!! Wiecie, co jest zadziwiające? Jak ja się odcinam, wyrzucam go ze znajomych i piszę otwarcie, że nie chcę mieć kontaktu oraz ignoruję jego durne maile, to on się czuje pokrzywdzony i twierdzi, że jestem okrutna. Ale jak on z dnia na dzień mnie rzucił, następnego dnia po naszym „romantycznym” wyjeździe w góry i nie odbierał ode mnie połączeń ani się nie odzywał cały dzień, a po południu łaskawie wysłał maila, że nie może kontynuować tej znajomości, bo nie mówił mi prawdy, to było dobrze i nie było wcale okrutne ani wredne!! Szczególnie po deklaracjach, jak bardzo mnie kocha i planowaniu zaręczyn. Co za beznadziejny typ. Mam nadzieję, że już więcej się tak nie dam nabrać i od razu rozpoznam drania. PS Oglądam serial "Mała Brytania" - bardzo mi poprawia humor ;)
-
No właśnie, co to za związek, kiedy człowiek się musi czuć winny, że poświęca czas na coś, co go pasjonuje? We mnie też próbował wzbudzać poczucie winy z różnych powodów, np. dlatego że chciałam do niego pojechać na Walentynki (!) Nigdy więcej. Związek powinien dodawać skrzydeł i poczucia bezpieczeństwa. Dojrzałam do tego, aby zerwać ostatnią nić - wyrzuciłam go ze znajomych na n-k. Już nie czuję potrzeby śledzenia, co robi :) Minęło równe 4 miesiące...
-
Cześć Dziewczyny! U mnie wszystko gra – od kiedy wróciłam z Grecji jestem spokojna i wyleczona. Nie macie pojęcia, na jakim luzie Grecy podchodzą do większości problemów – to jest jak terapia. Jak się z nimi rozmawia, to widać taką zgodę na życie takie, jakie jest. Powtarzali mi, że złe chwile są jak fale – przypływają i odpływają, więc trzeba tylko cierpliwie poczekać i szczęście znów przyjdzie. Może właśnie stąd płynie ich radość życia, którą wszyscy przecież dostrzegają – nie znaczy to że przydarzają im się same szczęśliwe zdarzenia, ale nawet w nieszczęściu nie tracą nadziei i nie załamują się. Zawsze jak tam jestem, to mi się trochę udziela, bo do takiej postawy dążę. Jak jechałam, to byłam trochę zdołowana, bo miałam urodziny, a tu znowu sama. A mój eks – po napisaniu maila, na którego nie raczyłam odpowiedzieć, przysłał mi jeszcze życzenia urodzinowe… Odpisałam „dzięki”, ale już bez żadnych emocji, nie chcę go i w ogóle nikt nie jest mi teraz potrzebny. Zajęłam się remontem – po wyprowadzce mojej współlokatorki mieszkam z młodszym bratem i przerabiamy wolny pokój na sypialnię z moich marzeń. Poza tym szukam domków dla małych kotków mojej kuzynki – i to z duzym powodzeniem. Sama też zastanawiam się nad wzięciem drugiego kota, bo jednemu jest trochę smutno, jak nas nie ma w domu. Miałam pomysł, żeby założyć profil na randkach, ale na razie mnie odrzuca, po prostu nie mogę. Muszę odpocząć. Bycie z kimś jest bardzo wyczerpujące psychicznie, mimo swoich plusów. Nie jest wcale takie bajeczne, jak by się zdawało. A to pewien cytat – do przemyślenia: Nie-przywiązanie Chmury nadchodzą i odchodzą, niektóre z nich są czarne, a niektóre białe, niektóre z nich są wielkie, a inne małe. Zstąp głębiej w tę metaforę. To ty jesteś niebem obserwującym chmury. Dla ludzi Zachodu stwierdzenie to jest szokujące. A przecież nie masz na to wpływu. Nie staraj się na nic wpływać. Nie zatrzymuj niczego. Patrz! Obserwuj! Kłopot z większością ludzi polega na tym, że są straszliwie zajęci organizowaniem rzeczywistości, której nawet nie rozumieją. Zawsze coś ustalamy, organizujemy… Nigdy nie przyjdzie nam do głowy, że rzeczy nie potrzebują być organizowane. Naprawdę. To wielkie odkrycie. Rzeczy potrzebują jedynie zrozumienia. Jeśli je zrozumiesz, one się zmienią.” A de Mello
-
Aga, Tak sobie czytam i myślę, że on chce wzbudzić w Tobie współczucie. Tylko po co? Ja po powrocie z wakacji zamieściłam kilka fotek na n-k i w efekcie mój eks (o którym już prawie zapomniałam i nie brakowało mi go wcale, a wręcz się cieszę, że już mnie nie zrani) napisał do mnie jakby nigdy nic na gg i chciał mi przesłać film. W odpowiedzi zablokowałam go na gg, to on wysłał maila… Napisał, że niedawno miał wypadek, ledwo przeżył i się zmienił, bo takie doświadczenia zmieniają itd. I chciał tylko mi o tym wspomnieć! Ale po co? Przecież nie byłam mu potrzebna wtedy, kiedy czekałam na jakiś gest z jego strony. Kiedyś się o niego martwiłam – przestałam na jego wyraźne i chłodne życzenie. Teraz ból minął i nikt i nic mnie nie nakłoni do wracania do tego i rozrywania starych ran. Przykro mi, że miał wypadek, ale to nie zmienia faktu, że potraktował mnie okropnie i każde wspomnienie tego faktu boli znów. A może w złych chwilach oni sobie uświadamiają, że stracili osobę, która ich wspierała i pocieszała? Tylko co zrobią, jak przyjdą lepsze chwile? Przecież miało być na dobre i na złe… Przemyślcie to. Ja bardzo się cieszę z odzyskanej wolności, odpoczywam. Buziaki :)
-
Cześć! Wróciłam właśnie z Grecji - było super, mnóstwo rzeczy do zwiedzania, imprez -tak że nawet nie zatęskniłam za byłym, który przecież miał jechać ze mną. Nie miałam na to czasu. Wcale mi go nie brakowało, bo bawiłam się dobrze z przyjaciółmi. Wróciłam podniesiona na duchu i odnowiona. Chyba będę już rzadziej zaglądać na forum, bo poczułam się wyleczona i nie chcę wracać do niemiłych wspomnień. Moja współlokatorka się wyprowadziła i teraz sobie urządzę ładną sypialnię :) Mam dużo zaległości towarzyskich i planów, muszę się wziąć do dzieła ;) Pozdrawiam wszystkich
-
Scalli, a co jest po etapie zobojętnienia, bo chyba taki teraz mam? Czuję się, jakbym miała kamień zamiast serca i przeważnie wszystko mi zwisa, choćbym się nie wiem czego dowiedziała. To nie jest miłe uczucie, jakbym już nie była w stanie wykrzesać z siebie żadnych uczuć, ani dobrych, ani złych :(
-
http://demotywatory.pl/137755/Kto-pierwszy-powie-kocham - dobre
-
Cześć! Dedykuję Wam dzisiaj grecką piosenkę. Te ich piosenki tak trafnie czasem opisują uczucia... http://www.dailymotion.pl/video/x3wcnr_haris-alexiou-oi-filoi-mou-haramata_music Tłumaczenie: I hear laughter and footsteps on the stairs my friends again come home at dawn still holding their bottles of beer they pass my door singing happily And I' m still waiting for your laughter holding a glass,turbid by my breath I hear a knock on my door, but I don't answer because tonight I want to hide from everyone Because I can't stand them coupled and I,without having you to hold in my arms What am I doing here,with so much love around me? I envy them all and I'm longing for your caress A body lost in the winds What am I doing here among the lovers? I' m out of lies to tell them I told them you travel for your work and while I want be part of their joy I let my pride prevail Because I' m still waiting to hear your footsteps holding a glass turbid by my breath I hear a knock on my door ,but I don't answer because tonight I want to hide from everyone Idę dziś wieczorem na parapetówkę do mojej - jeszcze - współlokatorki. Będą nasi przyjaciele, winko. Zaczęłam się czuć prawie tak beztrosko jak kiedyś :) Jak widzę jej radość, to mi się udziela, mimo całej beznadziei. Trzymajcie się!
-
Hej! Dziewczyny, ja oglądałam "Dynastię Tudorów" - jeśli lubicie seriale historyczne, to ten jest dobrze zrobiony i baardzo wciągający, produkcja BBC. To był po prostu nałóg :) A "Gotowe na wszystko" też lubię - jeszcze "Seks w wielkim mieście" - poruszane tam problemy są mi ostatnio bardzo bliskie. Kiedyś go nie oglądałam, chyba byłam za młoda, żeby je zrozumieć. Chociaż seriale są najlepsze na jesienne i zimowe wieczory, teraz korzystajcie ze słoneczka, bo potem nie będzie.
-
Wolna w niewoli, Nie mogę się z tym zgodzić. Inna sprawa to nieprzewidziane okoliczności życiowe, a inna szanowanie swoich słów. Zauważcie, nawet w wypowiedziach tutaj, na forum, że właśnie ci, którzy najchętniej i najszybciej składali wielkie deklaracje, bez żadnych skrupułów odeszli, łamiąc wszystkie obietnice. Jeśli mówienie takich słów przychodzi komuś tak łatwo, to znaczy, że nie przywiązuje do nich wagi. Ja sporo czasu się zastanawiałam, czy powiedzieć „kocham”, bo dla mnie to ważna deklaracja i jeśli ją mówię, to z pełną odpowiedzialnością za skutki. A jeśli nawet nie WIEM, co będzie, to wiem jedno, że łatwo nie porzucę osoby, którą pokochałam i że jak nawet zainteresuje mnie ktoś inny, to będę pamiętać, że wybrałam tę osobę, stąd WIEM, że z własnej woli nikogo nie skrzywdzę i będę walczyć o to uczucie – to skutki tego mogą być różne, ale nie moja postawa. "Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś". Ale jak mi jeszcze raz ktoś wyskoczy na początku z takimi deklaracjami, to przysięgam, że się odwrócę na pięcie i odejdę, uznając go za psychopatę i naciągacza!
-
Aga, ja się też nasłuchałam o tym, że nic nas nie rozdzieli, że jestem jego połówką, że będzie przy mnie trwał już na zawsze i wspierał itd. już po kilku tygodniach znajomości. Mojej mamie też wmawiał te głupoty. Takie szybkie deklaracje na wyrost już zawsze będą dla mnie podejrzane, zresztą u niego też mi się wydawały przesadzone. Nie dam się więcej nabrać. Dziewczyny, unikajcie takich egzaltowanych typów!
-
Nie widziałam Cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, Trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca, Lecz widać można żyć bez powietrza. — Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
-
W ramach refleksji obejrzałam po raz kolejny filmy "Pamięć złotej rybki" i "Czerwony" Kieślowskiego - jest nich duuużo prawdy.