Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Chemical

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Chemical

  1. Oka, to ja się zmywam. Buziole! P.S. Skoro o bigosie mowa (swoja drogą: pysznościowy wyszedł). Migotko - robiłas Muminowi jakieś polskie potrawy? takie typowo polskie? Podchodzą mu, czy nie bardzo? ;) Ciekawa jestem jak te nasze bigosy i inne grochy z kapustą inni odbierają ;)
  2. Tfu - konfederację oczywizda, mi to tylko konferencje w głowie ;)
  3. Yhym, kumam :) Ale w tym cyklu to był głupi pomysł zajść... Termin byś miała na 27 kwietnia, tego dnia w 1792 roku konferecję targowicką zwołali, poza tym Magellan umarł 17.04.1521r... Ehh lipny dzień na poród, lepiej w kolejnym cyklu... Oglądam sobie brzuchatki i czuję wzruszenie ;)
  4. Ambaa - że niby starasz się o rodzeństwo dla Ameliny? Czy po prostu chodzi o małpę, której żadna nie lubi dostawać? ;)
  5. Na chwile obecna te, co sa na brzuchatkach. W uzytkach. Ale jak chce cos konkretnego to moge luknac. Nagrywalam na plyty kiedys.
  6. Pisałam i mi wcięło posta :( Balbinko - o jakie książki pytasz? Tak konkretniej? A z chodzeniem to będzie :) Wystawiłąm stary wózek po raz drugi. Jak nie sprzedam tym razem, to będzie znak od Szefa w niebie, że mam go sobie zostawić ;)
  7. Cat - ja kupuję glut z Durexa :) Ostatnio miałam taki: http://durex.pl/rekwizyty_zel_nawilzajacy.html a teraz kupiłam taki: http://durex.pl/rekwizyty_zel_do_masazu.html Jest do masażu, na fiutka (nie uszkadza gumek), a w dodatku jest słodki i umila lodzika :) Tak piszą na opakowaniu - ja jeszcze nie testowałam, bo jak na złość mycha wilgotna ostatnio ;) Nocnik mamy taki: http://www.edziecko.com.pl/index.php?p1104,nuk-nocnik Jest spoko, bo ma niedużą dziurkę. na Lusi czubaty tyłeczek akurat. A Promyk jest idealnym tatą, jak najbardziej, potrafi się z Lusią bawić, rozumie ją, ma do niej cierpliwość, potrafi ją przewinąć, nakarmić, ubrać, uspać... Ale Promyk NIE JEST MAMĄ :) I stąd te wszystkie niedociągnięcia. Faceci mają trochę inną mentalność, nie mają tego matczynego "ześwirowania" i oddania się dziecku. Wiecie, co mam na myśli :) Ahhh :) Kupiłam Lusiczce w Lidlu pastele w oprawkach plastikowych i wielki blok rysunkowy, jak się zbudzi to będziemy próbowały rysować :) A ja tymczasem śmigam zeżreć parówki :) I nagotować Lusi zupinki. A na obiad to chyba bigos zrobię - mam ochotę na coś warzywnego. Milutkiego dnia!
  8. Hej, Migociu! Wszystkiego najlepszego dla Ciebie z okazji Waszego święta! My już po obiadku, pychotka, uwielbiam marchewkę z groszkiem i zasmażką :) Oj jakie te nasze dzidziołki już fajne :) Dziś na przykład z Lusią i Promykiem bawiliśmy się w szpadzistów, ja trzymałam Lusię za bioderka, a ona trzymała w rączce taki podłużny kawał styropianu, taki sam kawał miał Promyk i się naparzali :) Ale Lusinia miała ubaw :) A na końcu się popłakała biedna, bo jej kawałek się złamał ;) W ogóle nasze maluszki wchodzą już w taki wiek interaktywnej zabawy, kumają o co chodzi w ściganiu się, w zapasach, w chowanego :) Sama przyjemność :) Macie jakieś fajowe zabawy obcykane?
  9. Siemka :) Kasiulku - ciężkie są takie decyzje. Stąd te moje wywody - układam sobie wszystko każdego dnia na nowo. I każdego dnia mi wychodzi, że nie powinnam wracać, nawet gdybym miała patrzyć tylko na swoje dobro (bo dobro Lusi to rzecz oczywista) - bo bardzo mnie wykańcza takie rozdarcie. A najlepsze jest to, że jak kończył mi się urlop to się cieszyłam, że wyjdę do ludzi, że się rozerwę. Ale w praktyce wyszło, że oderwanie się od dziecka wcale mi przyjemności nie sprawia, tylko jest źródłem stresów i łez. Tym bardziej, że ten doktorat dla mnie całkiem stracił sens, już nie mam takiej presji, takiego napalenia jak wcześniej. I jeszcze obciążenie fizyczne... Jak komuś dziecka pilnuje mama, która nagotuje mu jedzenia, na spacer wyjdzie, i ogólnie na bieżąco się zaopiekuje i cosik w chałupie ruszy, to jeszcze pół biedy. Ale u nas to wyglądało tak, że Promyk leżał na dywaniku, a jak Lusia spała to zabawiał się na kompie, ja wracałam do domu i musiałam nagotować, wyjść na spacer, zrobić zakupy, posprzątać, umyć gary, zmyć podłogę, rano nastawić pranie, ugotować zupki, wygotować sobie laktator i butelki + sztućce dla Promyka żeby miał czyste... A to wszystko robiłam w rozdarciu wewnętrznym i stresie, bo dziecko cały dzień mnie nie widziało a ja zamiast się zaopiekować, przytulić, to z mopem latam. Wiesz o co chodzi :) Pewnie, że gadałam żeby coś robił, ale przecież nie stoję nad nim i go nie pilnuję. Co mam mu łeb urwać za to, że garów nie umył, ponarzekam, nawrzeszczę, a na drugi dzień i tak się muszę godzić żeby z Lusią został. I przez to między nami też się psuło, bo wieczne wyrzuty, pretensje, nie miałam siły się przytulać, nie miałam siły się uśmiechać, Promyk zaczął chodzić do rodziców coraz częściej, wkurzałam się o to, kolejne awantury i kolejne jego wyjścia bo nie chciał słuchać moich narzekań. Teraz tak wszystko ładnie znormalniało :) Na wszystko mam czas, i na gotowanie, i na zabawę z Lusią i na poranne przytulanie i na pierdzenie brzuszkiem i na spacerki, wieczorami mam siłę z uśmiechem znosić jej zasypianie o 23, poprzytulać Promyka, popisać z Wami bez wyrzutów, że w chałupie burdel. Taka ulga, że sobie nie wyobrażacie. :) No :) A teraz pędzę robić obiados - dziś marchewka z groszkiem+ziemniaki+schabowy :) Mniam :)
  10. Ahh Sili, mogę jakieś urlopy brać. Tzn na rok chyba, nie wiem czy mi z tej puli odejmą macierzyński czy nie... Powiem Ci, że 2 lata temu to ja na ten doktorat parłam jak głupia, w takim ciągu byłam, amoku: odkrycia, publikacje, konferencje... No i tak było początkowo. To jest ciekawe, daje adrenalinę, \"dumę\", rodzice się cieszą, ja też się cieszę bo robię coś dla ludzkości ;) Z tym, że przy Lusi wszystko to, co było w doktoracie ciekawe i co mnie pociągało, jest niewykonalne. Ale najlepsze jest to, że mi wcale nie żal, bo wszystko mi się zupełnie przewartościowało. Zajebiście idiotyczne mi się teraz wydają bankiety z chińczykami (bo w chemii 95% naukowców to chińczyki), jakies esje posterowe i przeliczanie cyferek, które nic nie mówią nikomu, oprócz mnie, mojego szefa, jednego profesorka ze Szczecina, jednego z Nowej Zelandii i jednego z USA. Doktoratu dobrze nie zrobię. Nawet jak mi się uda obronić, to będę miała łatkę, że zrobiłam na odwal. Ja nie lubię robić niczego na odwal. Nie znoszę się przemykać bokiem, fuksem - zwał jak zwał. Po trzecie strasznie cierpię z tego powodu, że nie mogę zajmować się Lusią. Promyk jej nie dopilnowuje dobrze :( Zapomina zmienić jej pieluchy, dać pić... Raz do chałupy przyjechałam - a dziecko jak ufo wygląda - okazało się że w upały 30 stopni on jej pić nie dał bo zapomniał :( Cały dzień :( Poza tym jak nie chce mu się z nią bawić to siedzi z nią przy komputerze całe dnie. Nie chce mu się na spacer wychodzić, tyle czasu z nią był i nawet raz z nią nie wyszedł pospacerować. Trzyma ją w pokoju w duchocie bo nie pomyśli żeby okno otworzyć. To chyba przelało czarę. No mi się po prostu serce kroiło jak musiałam ją zostawiać. Normalnie te oczka które na mnie patrzyły jak wychodziłam to przez cały dzień miałam przed sobą :( Chciałam zadzwonić do domu, ale z racji że mam pokój z szefem to nie bardzo mogłam w jego obecności. I w ogóle do dupy :( No a potem to już się znalazło 3 tysiące innych argumentów, dlaczego nie powinnam ciągnąć tego doktoratu. Począwszy od promotora który jest mi nieprzychylny, poprzez fakt że nie będę tyrać jak dziki osioł, podczas gdy Promyk się leni (przecież ja całą ciążę pracowałam, a on siedział w domu i na kompie grał; teraz też nic nie zrobi tylko leży z Lusią na dywaniku a tak to wszystko na mojej głowie), po cholestazę przy której powinnam oszczędzać wątrobę a nie siedzieć w parach acetonitrylu w pokoju pełnym próbek uranu. Uzbierało mi się. Ja po prostu już nie mam ochoty tam wracać. Tak myślę, że przesunięcie tego w czasie o nawet rok niewiele zmieni, bo poświęcać się cała uczelni nie będę mogła, wyjeżdżać na konferencje też nie, o kilkumiesięcznych stażach i wymianach nie mówiąc. Promotor chce żebym więcej siedziała na uczelni, a ja wiem że siedzieć dłużej nie będę mogła, bo przy Lusi obowiązków będzie przybywało. Już to odczuwam. Już nie wystarczy zupa marchewkowa zmielona na szybko przed wyjściem do pracy. Nie wystarczy ograniczyć porządków do wyniesienia śmieci i umycia garów żeby nie śmierdziało - w chałupie musi byc przeca superczysto, wszystko musi być dopilnowane. Ogólnie ja się bardzo zmieniłam, i doktorat z moim nowym \"ja\" jest zupełnie niekompatybilny. A nie mam dość siły, by dokończyć go \"z rozsądku\" - poświęcając Lusię. Kurcze, się wygadałam :) Pamiętam, że jakiś czas temu opiekunka studium doktoranckiego powiedziała, że jestem pierwszą która wróciła na uczelnię po narodzinach dziecka. No, teraz wiem, że te które nie wracały były po prostu ode mnie bardziej przewidujące, albo mniej zachłyśnięte nauką ;) Idę chyba spać. Do mojej królowej :D A rano będę się z nią pieścić w łóżku - a nie zrywać się na równe nogi żeby zdążyć zrobić co zaplanowane i na łeb na szyję lecieć do pracy :) Rozkoszuję się tymi naszymi porankami :) Są super :)
  11. O, to to: http://www.youtube.com/watch?v=m9AmSK6DSBc&feature=related
  12. Eee to się tylko fajnie zaczynało :) Zaraz Wam lepszą parodię wyślę ;) Tylko znajdę :)
  13. Hahahhahaaaaa patrzcie na to: http://www.youtube.com/watch?v=RzzA7fCFCoI&feature=related
  14. Miłego, Aneczko! Ja też chyba zaraz zniknę ;)
  15. http://www.youtube.com/watch?v=lzixCitcJOA Lusia to najbardziej lubi :) Od noworodka :) Nawet jak ja jej to nucę to podryguje :)
  16. Haha Aneczko do porodu byłam ogolona - przez położną, bo ja sama z siebie to się tak nie bardzo kwapię ;) Ale wówczas tak nie bardzo dałam się obejrzeć ;) No i teraz mnie naszło coś ;) Starzeje się człowiek, urozmaicenia w seksie potrzebuje. ;) Już nie wspomnę, że kupiłam 2 pary stringaci i glut z Durexa jakiś taki do masażu, do pipki i do jedzenia - ze niby słodki jest ;) Normalnie chyba kryzys wieku średniego przechodzę ;) Lusia kimie, strasznie płytko jakoś... 4 cycki, potem lulanie promykowe, potem moje 4 cycki znów... I znów 4 bo się obudziła jak ją odkładałam do łóżeczka. A dziś spała tylko raz w dzień, z godzinkę może... Kasiu na pewno dacie radę. Tylko żeby płacili po ludzku, żebyś sens widziała.
  17. A mi się właśnie Lusia obudziła i bawić się chce. Cyckiem nie uspałam, oddałam w promyka mięsiste ramionka, mnie tam one zawsze usypiały... Ale Lusię niekoniecznie - słyszę jak walczy ;)
  18. :( Kasiu nie nastawiaj się negatywnie, może Ty wbrew pozorom to lepiej zniesiesz. Ja się za takiego gieroja miałam, i wymiękłam. Może Ty, taka wrażliwa kobietka, na przeciw pozorom, dasz radę. Ja wróciłam do pracy jak Lusia nie miała nawet 4 miesięcy - może było za szybko, może Ty jesteś psychicznie bardziej dojrzała do rozstania niż ja byłam wówczas. Ciężka decyzja...
  19. Luxorku - no to gratuluję decyzji :) Na pewno się uda! Trzymam kciuki za Ciebie i za Kasiulka! Pewnie ja też kiedyś wymięknę, o ile zdrowie pozwoli - sama jestem z rodziny wielodzietnej i wiem jak to fajnie mieć rodzeństwo :)
  20. Aha, zrobiłam Promykowi niespodziankę i ogoliłam pipkę :) Godzinę w kiblu spędziłam na walce z tym buszem ;) Chłopak zemdleje :) P.S. Nie podoba mi się moja pipka po porodzie. Jak była zarośnięta to przynajmniej nie musiałam się przejmować że wygląda inaczej jak te na RedTube ;) A teraz to jak na dłoni widać :) Sorki, za takie bezpośrednie pytanie, ale nie wchodząc w szczegóły - czy Wasze pipki też są wizualnie inne niż przed porodem? Tzn tak z zewnątrz patrząc?
  21. Serio Luxor? O rany, ale Wy baby dzielne jesteście. Ja to jestem mięczak na całej linii :)
  22. Kasiu - a Ty masz mocną presję finansową? Kurcze, ja nie dałam rady z pracą. Wymiękam i tyle. Co to za praca jak ja nieustannie tylko myślę o Lusi, płaczę za Lusią, dzwonię do Lusi. Lusia cierpi i ja cierpię. Ehh...
  23. Ano, ano :) A w sprawie wieku - Tyś niecałe 6 lat ode mnie starsza, w tym wieku to wiele bab jeszcze pisze, że się muszą jeszcze wyszaleć :)
  24. Mi się do powtórnego macierzyństwa nie śpieszy, zresztą wątpię że się świadomie zdecyduję - już pomijając uprzedzenia spowodowane ciężkim Lusiowym charakterkiem :) Ale z racji tej mojej cholestazy ciężarnych ciąża jest raczej odradzana... Pigulki antykoncepcyjne też zresztą :o Ehh...
  25. Kasia a weź zajedż do sklepu wózkowego kiedyś w wsadź Adulkę w inny dla testów. Może z nią tak samo jak z Lusią było - że wózek był jej niewygodny. Ja się naszukałam jak głupia, bo oprócz tego że musiało być wygodnie Lusi to ja wymagałam sobie większych kół :) Ale po 2 miechach znalazłam i z dnia na dzień dziecko zaczęło jeździć w wózku jak zaczarowane :) W kwestii pracy to nie wiem czy doczytałaś, ale ja na 98% po wakacjach olewam doktorat. Nie daję rady. I fizycznie i psychicznie. A smędzić powinnaś, bo zawsze Tobie będzie lżej na duchu, a my nie będziemy się o Ciebie martwić... Mi osobiście Ciebie tu brakuje bardzo. Kurcze, musze się za robotę zabrać...
×