Witajcie nerwicowcy! Jakiś miesiąc temu, na początku lutego, dołączyłam do waszego grona. Zaczęło się od tego, że czułam silne pokłuwanie w mostku, lecz na poczatku nic się tym nie przejęłam, bo nie wiedziałam, czego jest to oznaką. Kiedy tata mi powiedzial, że to może być zawał, wpadłam w panike i podświadomie zaczęłam się nakręcać. Kłucia w mostku były coraz bardziej częstotliwe, aż przerodziły się w uciskający ból. Do tego pobolewało i pokuwało mnie serce. Byłam cała spanikowana, I nocy od pojawienia się tych objawów nie spałam. Pisałam tylko do mojej rodziny listy pożegnalne.. byłam pewna , że umrę na zawał. Na drugi dzień wzięłam środek przeciwbólowy i ustąpiło. Wieczorem ból wrócił i do tego pojawiły się potworne duszności. W tym momencie kompletnie spanikowałam. Dałam się do szpitala, chciałam być pod fachową opieką, kiedy nadejdzie to najgorsze. Po 5 dniach pobytu w szpitalu, po wykonaniu gruntownych badań, z których wyszło, że wszystko jest z moim sercem OK, wypisali mnie. Jazdy jakie ja miałam w tym szpitalu nie da się opisać. Cała się trzęsłam, co chwila biegałam do pielęgniarek mówiąc im że coś mnie ścisnęło w sercu, zabolało, że za chwilę cos się stanie. One tylko mówiły \"Uspokój się, nic Ci się nie stanie\" i patrzyły na mnie jak na totalną wariatkę. :/ Badania nie wskazywały na nic, a ja czułam takie duszności, ból i kłucie w sercu i mostku, że szkoda słów. Byłam pewna że już nie wyjdę żywa z tego szpitala. Po powrocie do domu o dziwo mi przeszło. Uwierzyłam, że to nerwica. Przez 2 następne tygodnie wszystko było OK, teraz zaczęło wracać. Czuję lęk, czasem, gdy ukłuje mnie albo zaboli w mostku lub sercu, cała się trzęsę i zalewam potem.. najgorzej jest nocą kiedy wszyscy śpią.. te czarne myśli.. jest ich mnóstwo. \"Za cjwilę dostanę zawału, nikt tego nawet nie zauważy, rano znajda moje zwłoki ...\" ehh... to strasznie męczące :-( dziś np. jak byłam u lekarza to wyobrażałam sobie scene, jak dostaje tam w poczekalni zawału i ludzie nie są w stanie mi pomóc... Boję się.... strasznie :( i ciągle myślę o zawale i śmierci =( Do tego w tej chwili bolą mnie łopatki i plecy, i pokłuwa w sercu.. a to napawa mnie coraz większym lękiem.. ciężko mi o tym zapomnieć.. wręcz nie jestem w stanie... a co to za życie polegające na strachu, że za chwilę się umrze? okropne... :(
Trzymajcie się kochani nerwicowcy!:*Msimy jakoś podołać naszej chorobie!