souris_gris
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez souris_gris
-
Sluchajcie wlasnie wracam ze spaceru z sunia. I sie wkurzylam. Sunia moja byla na smyczy, jest tez chwile przed cieczka. To tak dla nakreslenia sytuacji. Spacerowalam sobie i rozgladalam sie, gdzie by tu uciac galazlke bazi, gdy nagle podlecial do mojej suni wielki labrador. Stanelam wiec i probowalam ja oslonic, nigdy nie mialam psa i nie wiem czy pies \"atakuje\" z zaskoku i juz czy najpierw maja miejsce jakies zaloty. Moja sunia chciala sie bawic i szarpala sie na smyczy do psa. Na co wlascicielka labradora zaczela do mnie krzyczec, ze panikuje i po co panikuje, taka mloda jestem a panikuje, ze jej pies nic nie zrobil, a ja szarpie mojego psa (!), ze robie to agresywnie i nie widze boz boku to nieelegancko wyglada! Rozumiecie? Stalam w miejscu i poprosilam o zawolanie psa, ktory powinien byc na smyczy, moja sunia wariowala na smyczce, ja ja zaslnanialam (jakis ponad miesiac temu labrador nas dopadl i obie przewrocil, mialam wowczas zwichniety nadgarstek). Jest mi przykro. Kobieta nic o mnie nie wie a ni o moim psie i uwaza, ze ja jestem niedobra dla swojego psa bo chcialam go zabrac od jej psa! Zaznaczam,z e nawet nie krzyknelam ani na jej psa, a tym bardziej na swoja sunie! Ta kobieta nazwala to agresywnym zachowaniem! Bo co? Bo nie puscilam mojego psa do zabawy z jej psem jakkolwiek ta zabawa moglaby sie skonczyc? Na tej podstawie stwierdzila, ze ja jestem be dla mojego psa a ona jest super psiara i pewnei opowiadac bedzie pelna oburzenia; \"ze tez tacy ludzie maja psy!\" :( :( :(
-
Powodzenia A_guu! Podejrzewam co przezywasz, bo moja bratowa miala podobna sytuacje. Mocno tzrymam kciuki! U mnie dzieje sie bardzo duzo. Opisze wszytsko wieczorem. Dziekuje za pamiec Validosku :) Teraz zmykam z goldenica na trawke :)
-
:(
-
Tmm: dlugie wlosy to moje marzenie, no i kucyk tez ;) Ja z moimi pocieniowanymi nawet i o \"konskim ogonku\" nie mam co marzyc.Zastanow sie przed tym scieciem powaznie, bys nie biadolila jak ja. A swoja droga kiedys byla taka reklama, chyba sunsilka: w lazience stalo kilka dziewczyn i kazda w myslach zazdroscila drugiej; ta ktora miala loki tej ktora ma proste wlosy i odwrotnie, krotkowlosa dziewczynie z dlugimi wlosami, blondynka rudej, a ruda blondynce koloru (tutaj juz sypie przykladami z glowy, ale chodzilo o taki wlasnie schemat) i mysle ze cos w tym jest, prawie zawsze jestemy nie do konca zadowolone z tego, czym obdarzyla nas natura, nie zdajac sobie sprawy, ze niejedna osoba by sie z nami zamienila ;) Co do pieska to moze masz racje, tez nie wiem czy ich psychika jest w jakims sensie zblizona do reakcji dzieciecych. A moze to po prostu brak spacerkow, bo ostatnio pogoda niezbyt sprzyja wyjscom. Jesli chodzi o \"ten\" problem to nie, przed slubem nie wiedzielismy ze cos takiego nas dopadnie. Wczoraj odbylismy rozmowe, ze chcemy ratowac nasze malzenstwo, ale nie wiem, juz kiedys podejmowalismy probe i niestety skonczyla sie fiaskiem :( Wiesz co jest najgorsze? To, ze czasem takie starania niweczy zly dzien jednego z partnerow, zly humor sprawia, ze np. \"odzywki\", ktore przy dobrych stosunkach spisalibysmy na karb wlasnie zlego dnia czy tak zwanych \"much w nosie\" i obrocili w zart, sa odbierane inaczej, bowiem sytuacja mimo staran nadal jest uspiona i takie nieprzemyslane slowo, wypowiedziane nie takim jakbysmy sobie zyczyli tonem jest wowczas traktowane jako katastrofa, wyolbrzymiane i odbierane jako wlasnie stracone starania i kolejna zaprzepaszczona szansa. Zwlaszcza ja to tak odbieram. Meczy mnie wtedy mysl, ze skoro postanowilismy sie starac, jak on moze nie ugryzc sie w jezyk i mowic oschlym tonem, albo pozwolic sobie na poddenerowanie, czy docinek. Myslisz, ze przesadzam? Moze to wcale nie przekresla etapu stran, tylko jak to w zyciu - zly dzien i czasem nim sie spostrzezwmy zachowamy sie nie tak jakbysmy sobie zyczyli? Nie wiem czy wiesz co mam na mysli, bo jakos metnie tlumacze? Oby sie tym razem udalo! Wzcoraj razem zartowalismy i smielismy sie! :) Wiem, niby nic, ale dla mnie to naprawde duzo :)
-
Szkatulko: dopiero nadrabiam zaleglosci na forum i wlasnie doczytlam co Was spotkalo, bardzo mi przykro, ale jednoczesnie ciesze sie, ze nie skonczylo sie tak zle jakby moglo sie skonczyc. Duzo zdrowia zycze. Jak widac od fryzjera wrocilam cala i zdrowa, w sumie zadowolona ale niestety bez moich dlugich juz wlosow :( Okazalo sie, ze kilka tapirow do koka slubnego i tony lakieru zrobily swoje i wlosy mialam na wysokosci 6 cm zniszczone :( Nic innego nie dalo sie zrobic jak tylko skrocic i pocieniowac. Niby nie jest zle, ale tak bardzo chcilam miec juz dlugasne te swoje loki...Poza tym od jakiegos czasu (tuz przed slubem) zmienilam kolor wlosow i takie dwie zmiany w przeciagu 1,5 miesaca to dla mnie duzo. No nic, musze sie jakos przyzwyczaic, a dlugie wlosy zaplanowac na \"dalsza przyszlosc\". A co do sukni to, jak pislam, nie mam pojecia czy zdecyduje sie sprzedac. W kazdym razie trwaja na mnie naciski, bo rodzinka wie, ze nie posiadam tak pojemnej szafy (na razie w ogole nie mam szafy) by ja przechowywac. Co u mnie poza tym? Z Moim cisza, z wyjatkiem wczorajszego dnia, czasem zdaje sie nam obojgu, ze jest lepiej tylko po to by bylo duzo gorzej. To slowa Mojego, bardzo je przezywam. Na domiar zlego piesek mi sie rozbrykal, nie wiem, chyba cos przezywa bo rozrabia niemilosiernie: skacze na drzwi, przy czym niszczy pazurami sciane, rozgrzebuje kosz na smieci wyjadajc takei rarytasy jak moje zuzyte waciki nasaczone tonikiem, no i wygrzebuje pianke izolacyjna spod paneli poprzez nikle szparki przy scianie, gdzie jeszcze nie zamontowalismy listw (listew?) A ja w tym wszytskim staram sie walczyc o usmiech, harmonie, pogodzenie z sama soba i optymistyczne nastawienie do swiata i zycia. O! Popatrzcie: :) :) :) :) :)
-
Witajcie po przerwie! :) Szybko zadaje pytanie: co zrobilyscie ze swoimi sukniami slubnymi? Sprzedalyscie? Ktoras moze ma, zostawila sobie i nie ma zamiaru sie pozbywac? Wlasnie stoje przed ta decyzja i nie wiem co robic. Serca nie mam by sprzedac, a z drugiej strony wiem, ze to najrozsadniejsze wyjscie, zwlasza ze nie wiem gdzie mialabym ja trzymac. :( I co Wy na to? Zaraz zmykam do fryzjera. Nie znam tego salonu i mam duzego stresa, wiec trzymajcie kciuki bym po powrocie Wam tu nie plakala, ze wygladam jak...
-
A_guu gratuluje! Dbaj o siebie, nie przemeczaj sie i nie daj sie denerwowac jakims tam kierowniczkom ;) Naprawde bardzo sie ciesze :) Dziekuje Wam wszytskim za juz nie raz okazywane wsparcie. Jak tylko wydarzy sie cos pozytywnego od razu o tym \"doniose\" na forum. Tymczasem jest neutralnie. Dobre i to. Wiosna zawitala swoja pelnia, ja powoli zdrowieje i ukladam pewne plany. Chce sie zmienic. Chce sie wiecej usmiechac, mniej martwic i fatalizowac, zdobyc sie na wiecej optymizmu. Chce odwazniej szukac pracy i ludzi, czyli wyjsc z domu, choc troche zaczac zyc. Moze kino, pub, nauka tanca, co prawa w domowych pieleszach, ale z profesjonalnym kursem na plytce? Chce wrocic do jogi, bez ktorej kiedys nie przezylam dnia, dlugich spacerow z psem, nauki jezykow, wartosciowych lektur i ogolnie swoich wszytskich zarzuconych zainteresowan. Skad te checi? Czuje, ze nikne, zamykam sie w sobie bez pracy i w braku poczuciu wlasnej wartosci, zaczynam tez w efekcie stronic od ludzi, wpadac w nastroje depresyjne i zachowania typu \"nic mi sie nie chce, nic mnie nie cieszy i wszystko mi obojetne\". Tymczasem zaden dzien sie nie powtorzy, prawda? Wiem, ze mi sie uda, grunt to dobra organizacja :) Jesli chodzi o poczucie wlasnej atrakcyjnosci to zamierzam za tydzien umowic sie do fryzjera i ogolie bardziej o siebie dbac. Moze taka praca nad soba da i w tym wzgledzie efekty? Pozdrawiam :)
-
Zostalam. Choroba wykluczyla jakakolwiek podroz, moze tak mialo byc... A miedzy nami jakos tak cicho. Ja pieke ciasta i sprzatam, On zajmuje sie pracami remontowymi w mieszkaniu. Rozmawiamy zdawkowo, ale bez juz bez oskarzen. Ogolnie jest spokojniej i coraz bardziej milo. Co bedzie dalej? Zobaczymy, ale jestem daleka od optymizmu na hura. Boje sie kolejnych rozczarowan. W koncu to, co nas poroznilo nadal wisi w powietrzu... Tak czy owak jakies trzmane kciuki sie przydadza. Milej niedzieli :)
-
Czy Mezatki tu obecne wiedza, ze dzisiaj powinny byc szczegolnie mile dla swoich panow, bowiem dzisiaj Dzien Mezczyzny? :) Ja nadal przyklejam nos do szyby. Czuje wiosne, ale choroba ciagnie sie i odpuscc nie chce, wiec nadal nici ze spacerkow. Juz sama nie wiem kto bardziej to przezywa - ja , czy moj pies ;) Pozdrawiam cieplutko.
-
A kto jest winien? Pewnie jak to zwykle bywa - wina lezy po srodku. Cos sie z nami stalo. Do tego Moj (ex Moj? :( ) ma ciezkie dni, w pracy bardzo kiepsko i na innych plaszczyznach, pomijajac malzenstwo, tez ma spore klopoty. Taki zupelnie niedobry i okrutny jest dla mnie od kiedy zaczelismy zyc obok siebie, w zasadzie milczec i spac osobno, a dokladniej od kiedy zrozumial, ze to nie mija. Chyba sie wyzywa i msci :( Juz probowalismy, mialo byc inaczej, lepiej. Nie dalo rady, sparwy wrocily do punktu wyjscia. Nie wiem tylko dlaczego po slubie to wszytsko zaczelo byc nie takie jak trzeba. Dlaczego wczesniej mimo upadkow bylo calkiem dobrze?
-
Wstyd mi przed rodzina. Pojade i bede udawac, ze tak sobie wpadlam w odwiedziny? Domysla sie. Nie chce by ktokolwiek wiedzial. Dlatego tez pisze na forum, bo nie mam z kim pogadac. Zaraz zaczna sie komenty, \"a nie mowilem/am, ze za szybko...\". Do niczego mi to niepotrzebne. Do tego wszytskiego jestem mocno chora :( Czy to wszytsko minie? Podobno po burzy wychodzi slonce... Kiedy i u mnie zaswieci? Dziekuje Validosku, widze, ze mozna na Ciebie liczyc, fajna z Ciebie osoba :)
-
Czesc. Mialam juz nie pisac o moim malzenstwie, ale wszytsko sie ryplo. Malzenstwo jak z Hollywoodu - trwalo nawet nie miesiac. Nie wiem co sie stalo, ze on mowi juz tylko okrutne slowa i nawet nie probuje przeprosic, przytulic, dotknac. Kiedys przy klotniach bywalo inaczej - zabiegal o zgode. Teraz sam z siebie idzie spac oddzielnie. Nie radze soebie. W domu nie pomaga, jedynie balagani, zostawia brudne rzeczy z ironicznym usmieszkiem wiedzac, ze posprzatam bo mi to przeszkadza, po prostu zrobil sobie hotel. A wiecie jak w dniu slubu byl we mnie wpatrzony? Jaki lagodny i kochajacy? Az nie uszlo to uwadze gosci; mowili: \"jaki on zakochany, widac ze bedzie dobzre miedzy wami\". I co? I dzisiaj wyjezdzam. On wie o tym. Wczoraj wieczorem, gdy sie pakowalam powiedzila tylko bym wziela t i tamto, nie zapomniala na bilet. Teraz gdy to pisze zadzwonil i poprosil bym niejechala. Zwariuje. Zwariuje. Zwariuje. Nie wiem co robic.
-
Ojeju! Z tej choroby i malzenskich cichych dni (tygodni???!!!)przestalam potrafic pisac poprawnie po polsku. W kazdym razie przepraszam za literowki i zawile jakies takie zdania ;)
-
Chora, udreczon ai wytrzesiona w tramwajowym gracie wrocilam. Meble kuchenne dopiete na ostatni guzik, bank zalatwiony polowicznie (niestety Moj jako pierwszy wlasciciel wspolnego konta jest az tak wazny, ze glupu adres do korespondencji musi zmienic osobiscie, ja jako wspolwlascicielka i do tego zona nie mam nawet takiego prawa, rozumiecie taka farse?), a firany wcale. najpierw chcialam ecru, ale poniewaz argumentowano mi, ze biale sie lepiej prezentuja szukam wlasnie bialych. Nic ciekawego jednak znalezc nie moge, zwlaszcza ze na potzrebn mi wysokosc nie ma zbyt duzego wyboru. No nic ide opatulic sie kocami, zaopatrzyc w goraca herbatke i stosy chustek do smarkania :(
-
Kiedys i Validosku: dziekuje za rady i cieple slowa. Od niedawna jestem na forum, ale swiadomosc, ze moge sie \"wypisac\" w kazdej chwili naprawde pomaga. Juz drugi dzien chorobsko mie rozklada, probowalo mnie obezwladnic przez caly poprzedni tydzien i w koncu zostalam pokonana :( Niestety na lezenie w lozku czasu brak, zaraz muszejechac zalatwiac sprawy w bankach, wybrac firany i zamknac do konca sprawe z meblami kuchennymi. Mam nadzieje, ze do Swiat bede juz miala te kuchnie :) A_guu: nawet nie wiesz ile ja sie nauzeralam z bratem Mojego. Jego stosunek do mnie, uknute intrygii przecie mnie...na samo wspomnienie wlos sie jezy. W calej tej sytuacji Moj w zasadzie nie reagowal, z wyjatkiem moze reakcji na wspomnina intryge, ale jak na moj gust i tak zbyt lagodnie i neutralnie. Zmierzam do tego, ze wiem jak musialas sie poczuc. Dobrze, ze wyjscie nastepnego dnia bylo udane :) No, dopijam kawe i zmykam. Milego dnia zycze.
-
Dzieki za kciuki :) Faktycznie to nie chodzi o dotarcie, bo mieszkalismy ze soba dlugo przed slubem, wiec mielismy na to czas. A co do spania? No nic na to nie poradze, przynajmniej na razie, a tak szczerze mowiac, dzieki temu, ze spimy oddzielnie moge w ogole zasnac. I nie chodzi tu o chrapanie, chociaz Moj tez chrapie, ale o to, ze jak jest blisko to mnie az wszytsko boli tak chce sie przytulic, a nie moge...(no i bede buczec do monitora...) Jak go nie czuje obok, jesl lepiej, biore ksiazke i czytam do znuzenia. Inaczej bym chodzila jak zombie :( Wiecie, noc jest taka pora, ze sie najwiecej mysli, doadaj wszystkie demony :( Emsy: nie jezdze z sunia na wystawy bo nie ma psinka rodowodu, ale zareczam Ci, ze jest sliczna. Wiem, ze wedlug opnii wielu psiarzy, pies bez rodowodu nie jest rasowy, czyli moja sunia to kundelek, ale mi to absolutnie nie pzreszkadza :) Kupilam ja za swoje ciezko zarobione chyba jeszcze wtedy studenckie pieniadze, wiec nie stac mnei bylo na psiego pzryjaciela z rodowodem, bo koszt takiego pieska to dwa razy tyle. Marzylam o goldence no i mam :) A co do tematu wlosow, to wezcie nic nie mowcie :( ostatnio bardzo chcialam odejsc od rozjasniania wlosow, znalazlam fajn afarbe, super kolorek i co? radosc trwala 2 dni, bo przy myciu wlosow caly super koorek zniknal w odplywie wanny :( I mam tearaz takei niewiadomoco-nieokreslone :( Ni to blond, ni to nico :( A tak sie sklada, ze zadbane, fajne wloski to dla mnie podstawa atrakcyjnosci...
-
Nie odzwalam sie - troche chorzeje. Niestety u mnie albo gozrej albo bez zmian. Spimy osobno. Chyba to juz za dlugo trwa... Paradokslanie oddalajac sie od siebie wsponie urzadzamy nasze wspolne mieszkanie :( Szkoda gadac i truc Was tym tematem. Powoli ogarnia mnie rezygnacja:( Validos: jak tam Twoje dietowanie? Ja mialam zaczac od 1, ale jakos tak sie zlozylo, ze sztuk dwa paczki wpadly mi w rece. Dzisiaj trzymam sie dobrze, ale zaraz bede piekla ciasto wiec jestem w stanie wielkiego zagrozenia, tzn nietyle, co moja silna wola, albo raczej ciasto ;) Kiedyś: ja mam mniejsze mieszkanie od Twojego o 10 m kw. Mamy fajna pzrestronna lazienke i garderobe, mysle wiec, ze garderoba to dobre wyjscie :) Ja swiezo nabylam regal i biurko komputerowe, czekam tez na meble kuchenne - w koncu skonczy sie zycie na pudelkach i latanie z brudnymi garami do wanny :) Emsy: pisalamCi o moim goldenku, ale nie doczytalam jakiej rasy jest Twoj psiaczek? Jesli ktos zna zalecia i taniec na odegnanie deszczu to prosze o info ;) Musze wyjsc z psem a tu kapie i kapie :( Pozdrawiam.
-
Emsy: mam golden retrieverke, mila psiuche, ktora co prawda ostatnio pokochala ucieczki ;) Szkatulka: nad morzem sie wychowalam, tam jest moj dom rodzinny, teraz podbijam centrum Polski :) A co do gotowania to ja bym tak bardzo chciala potrafic robic zupy...Wiem, ze to pewnie smieszne, dobrze radze sobie w kuchni, ale zup z anic nie umiem :( A tak marzy nam sie rosol ostatnio :(
-
Faktycznie spory ladunek emocjonalny i do refleksji :) dzieki Validos :) Szkoda, ze mojemu slubnemu nikt tak do glowy nie nakladzie madrych slow... Watpie by udzielal sie na forum \"swiezo upieczeni mezowie\" ;) Tymczasem ja sie bardzo rozemocjonowalam, ale niestety niepozytywnie i nie kwestiami romantycznymi. Otoz wkurzylam sie delikatnie mowiac wracajac ze spaceru z psiakiem, gdy okazlo sie ze znowu musze robic szerokie kolo by wejsc do wlasnej klatki! Nagminnie ludzie parkuja auta na drodze prowadzacej do klatki, tuz pod schodami! I mam dwa wyjscia: albo isc po piaskownicy (czyli przy obecnej pogodzie po blocie), albo wlasnie nadkladac drogi i zajsc do dzwi wejsciowych z drugiej strony. Naprawde nie moge tego pojac! Jka mozna byc tak bezmyslnym? Im sie nie chce chodzic, ale ja przez to musze? Rozumiem gdy ktos cos wnosi, ale wierzcie mi ze za kazdym razem parkuja tak z wygody! I to jeszce czasem jeden obok drugiego, bo na drodze mieszcza sie dwa auta, wiec nawet gdy jeden podjedzie ale stanie wzglednie z boku zostawiajac przejscie, to drugi zadowolony podjedzie i czesc! Wrrrrrrrrrrrrr jaka jestem zla!!
-
Zapomnialam podziekowac za slowa otuchy, naprawde sie przydaja, zapalaja choc iskierke nadziei na happy end a to juz stracza bym choc troche sie usmiechnela. Co do ratowania uczucia to ono jest i my oboje bardzo chcemy byc ze soba tylko nie potrafimy rozwiazac naszego wstretnego problemu, miotamy sie, bezsilnosc tez czasem rodzi agresje i zlosc. Validos: wspolne postanowienia dietowania popieram jak najbardziej :) Ja palnuje od jutra. z doswiadczenia wiem, ze w poniedzialki lepiej sie porozpieszczac, owocuje to lepszym nastawieniem a podobno jaki poniedzialek, taki caly tydzien :)
-
Validos27: dziękuje za fote :) ladna z Was para :) no i fajnie, ze mieliscie slub latem, ja teraz juz wiem ze luty to taki sobie moment na slub i wesele. I jeszcze jedno masz bardzo ladny kolor wlosow, bardzo bym chciala taki uzyskac :) Ja jeszcze nie mam zdjec, niektore juz widzilam, ale dopiero czekam na wszytskie tak jak i na plyte z filmem z przjecia, pan kamera zrobil blad i wszytsko wrocilo do poprawki. Moze to byl jakis znak?
-
Prosze bardzo cos o mnie: jestem jak najbardziej swiezo upieczona mezatka, bowiem od dnia slubu uplynely ledwo 2 tygodnie. Dlugo mieszkalam poza Polska, wiec teraz po powrocie i przeprowadzce z rodzinnego miasta nad morzem jestem na etapie poszukiwania pracy (szukam i szukam i szukam i...) Poza tym wlasnie na wlasnej skorze przekonuje sie, ze kryzysy w malzenstwie nie przychodza wcale po 4 i 7 latach, czy jak to tam jest ogolnie stwierdzone, ale przychodza sobie kiedy im sie zywnie podoba, nawet 14 dni po slubie :( Nie wiem czy nam sie uda bo sprawa jest powazna, nawet bardzo. Tak naprawde to ostanio nie spie, nie smieje sie i nad niczym nie moge skupic, wciaz drazy mnie jeden temat, zwiazany z naszym problemem. Wczoraj w klotni, ale padlo slowo \"rozwod\". A bylo tak idealnie...Wiecie co? Moze ja na razie nie bede nic pisac o sobie bo sie tylko niepotrzebnie rozklejam :(
-
Naszukalam sie Was :) Dolaczylam na watku \"reaktywacja\", ale na szczescie glowny topik odzyskany i moge poznac Was wszystkie. Validos: tez solennie sobie obiecalam 5 kg na minusie. Mam nadzieje, ze nie dopadnie mnie dzis zadne prince polo bo ostatanio wcinam te wafle jak najeta. A pomyslec, ze kiedys nie lubilam slodyczy... :) Moja wzmozona chcec na slodkie tlumacze sobie klopotami w malzenstwie, w koncu nie od dzis wiadomo, ze czasem problemy sie zajada, choc z gory wiadomo ze to nic nie da z wyjatkiem waleczkow na biodrach :( Dzisiaj czeka mnie sprzatanie calego mieszkania wraz z myciem podlog i praniem, wiec mam nadzieje na spalenie kilku kalorii. Pozdrawiam :)