macocha
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez macocha
-
Jesteśmy tacy grzeczni...az do bólu,ze zaraz nas na życie uczuciowe przeniosą ;)....
-
Witam:) i ja lubię tu zaglądać....:)
-
a odpowiem za wszyskich---chyba się nie obrażą----nam również:)
-
Jaeger------Ty myślisz,ze On sie zreflektował...i odwołał to co wcześniej powiedział żeby mnie uspokoić?:(.... no cóz ,tak tez może być.....ja się jednak na zaden trójkącik z inna pania nie zgadzam..... a co do telewizji...to nie lubię zasypiać z jakimś politykiem pod powiekami....wystarczy ,ze za dnia i z lodówki potrafią wyskoczyć;) pozdrawiam...i niewinnie CMOK...
-
Witam wszystkich:) do Jaeger-------gdybyś był przy mnie ostatniej nocy...tak przypadkiem....to bym Cie chyba własnoręcznie udusiła....aleś mi zadał temat... rozmawiałam z moim mężem i pod koniec rozmowy ,zartem ,zadałam Mu pytanie o trójkąciki....trójkąt ja i dwóch panów wg.niego nie wchodzi w rachubę.....ale co do dwóch pań i Niego...to mozna sie jeszcze zastanowić...pa,pa...musze juz kończyć....i zostałam z problemem sama....przez pół nocy nie mogłam zasnąć,tłukłam sie po domu ...i pierwszy raz zaczęłam sie zastanawiać co On tam po pracy robi.....zawsze mierzyłam Go swoja miara----no bo skoro ja nic z tych rzeczy ,to i On też....no On to moze mnie być pewien...ja tu w pas cnoty przyodziana,pasierb mnie pilnuje,pod obstrzałaem sąsiadów i znajomych...zero możliwości....musiałabym się niezle nakombinować,a okazałoby się,ze być może gra nie warta świeczki....co innego On...zasnąc nie mogłam,a jak już na 2 godzinki mi się udało,to snił mi się w scenach łóżkowych z tą swoja byłą,a nasza sąsiadką...koszmar... rano pasierb mnie jeszcze dobił stwierdzeniem,ze wyglądam okropnie,jakbym całą noc w kopalni na przodku pracowała.....nawet chciałam wziąść dzień wolnego....ale zadzwonił mój mąż i powiedział,ze z tym trójkątem to tylko żartował...i w ogóle skąd ja mam takie pomysły...no nie powiedziałam mu oczywiscie o tym forum ;) tak więc Jaeger---jezeli dojdzie do jakiegos głosowania---to my z mężem ---trójkątom nie... pozdrawiam Cię serdecznie,a nawet całuję ...w policzek oczywiscie:)
-
ja to nigdy nie byłam ani w roli \"tej drugiej\" ani w roli \"tej co ma drugiego\".....jak czegos sama nie doświadczyłam,to trudno mi cokolwiek doradzać...wiem tylko jedno---w jakiejkolwiek z tych ról bym nie była ---to czułabym się żle,starałabym sie jakoś sytuację rozwiązac....ale to tylko teoria....z praktyka bywa róznie... pozdrawiam
-
myślałam moze,ze jest jakieś rozwiazaniw...ludzie czasem sie rozstaja,nawet gdy są dzieci i nie znaczy to,ze bardziej wtedy cierpia....moze własnie w złym układzie wszyscy cierpia bardziej..
-
w czym sie specjalizowałeś? w usługach...czy kochankiem byłeś?
-
Powiem tak----zaufasz...ale potrzebujesz czasu...im dłuzej to trwało tym dłużej będziesz dochodziła do siebie...to niestety musi potrwać...musisz przejśc przez te wszystkie etapy....od smutku,złości na niego,złości na samą siebie----bo się pewnie będziesz zastanawiała czy to nie Twoja wina,czy nie za mało dałaś z siebie---aż sie z tym pogodzisz....ale czy zapomnisz? sama wiem ,ze to nie takie proste...ale moze po drodze spotkasz kogos fajnego,wartosciowego i zrobi się łatwiej... pozdrawiam
-
no no ---ależ macie fantazje :) nie uwierzycie,ale ja od kiedy jestem z moim mężem nie myślę o innych mężczyznach,nie fantazjuję...ani nawet nie śnię....to ostatnie to nawet szkoda---bo lubię,a raczj lubiłam miewać sny z jakimś nieznajomym w roli głównej...;) a teraz prawie trzymiesięczny przymusowy post.....
-
Dzień dobry wszystkim Ja tylko na chwileczkę....praca 65-----dziękuję....nie mam wyboru,muszę tą kobietę codziennie widywać...chciałabym ,aby nasze stosunki były przynajmniej pozytywne....ale ona nie chce...ja bym chyba nie mogła żyć tyle lat z urazą do kogoś,nie potrafiłabym... pozdrawiam
-
hej anda----musiałam się praca zająć:) ciagle tęsknie..... a tak o byłych....to wychodząc za mojego męża weszłam w pewne towarzystwo,które znało się jeszcze ze studiów,wszyscy starsi ode mnie o te nascie lat...i była(wciąż jest )wsród nich pewna kobieta,z którą łaczyło mojego męża coś więcej niż tylko przyjażń...trwało do dosyć krótko i na długo przed nami...jakieś 10 lat...zerwał mój mąż...pani ta jest od jakiegoś czasu mężatką,była nia w dniu naszego ślubu.....ale ciagle chyba myśli o moim mężu trochę inaczej niż o zwykłym znajomym...poczatkowo w ogóle mnie nie zauważała...teraz jest trochę lepiej...ale jak ona na mnie patrzy i się zwraca ---nawet w upał robi się Alaska...w lutym poszlismy z pasierbem na imieniny do wspólnych znajomych,bawiliśmy sie doskonale,atmosfera typowo karnawałowa---co tu duzo mówić---byliśmy tam najmłodsi---to sobie zaszaleliśmy--przetańczylismy cały wieczór...pani tej---po paru drinkach puściły nerwy i wyobraznia ją poniosła---zaczęła na mój temat dosyć niepochlebnie się wypowiadać,w ciagu paru minut i w kilkunastu zdaniach wylała cała żółć jaka ja zatruwała przez te kilka lat....moze jej w końcu ulżyło..nie wiem...ale ja po tym wszystkim chyba nadal czuję się zle i bez męża na żadne tego typu spotkania wolę nie chodzic...
-
no, ja wiernie czekam:) do 65---w takim układzie jak opisujesz czułabym się żle,czułabym sie ciągle zdradzana....chyba na dłuższa metę bym tego nie wytrzymała....
-
a myśmy z pasierbem dla poprawy nastroju ,przy sniadaniu ,w chińczyka zagraliśmy....odbija nam na całego...a swoja droga ta Jego dziewczyna to na bardzo zakochaną wygladała....
-
anda---a jak ja tęsknię:( wczoraj załapałam takiego doła.....miałam sobie poczytać przed snem...a tu w rece wpadła mi ksiazka,która ostatnio razem czytaliśmy....,,Miłość w czasach zarazy\" Marqueza...robimy to tak:ja czytam pierwszy rozdział,opowiadam mężowi,potem on drugi-opowiada mi...i tak dalej....żadne z nas nie czyta rozdziału opowiedzianego przez to drugie,bazujemy tylko na opowieści..oczywiście nie wszystkie książki nadaja sie do takiego czytania...no i wczoraj mnie dopadło...pasierb jeszcze nie spał ,otworzył mi winko ,i tak przez ponad godzinkę płakałam mu w mankiet właściwie to płakaliśmy oboje---jego rzuciła dziewczyna,nagle,bez słowa---ile ja się nasłuchałam jakie to potrafimy być wredne....:)
-
ja jak myśle o swoim mężu to nie patrzę na Niego jak na maszynke do seksu...seks jest ważny ale nie najważniejszy...no i ja przedkładam jakość nad ilość....chociaz u nas to idzie w parze;)
-
Witaj Meridon:) ogladałam reportaz o tej parze...i wiesz ,też bym chciała abyśmy z mężem mieli taka nasza wspólna pasję...takie cos tylko nasze...od początku do końca..na całe nasze wspólne życie,coś co tylko jak robimy razem to ma ten niepowtarzalny smak i bez tego drugiego to nie to samo....zatęsknie się za Nim na śmierć:( dzisiaj był taki ładny dzień,uwielbiamy spacery i mozemy tak całymi godzinami chodzić po lesie i wiejskich dróżkach...tylko my i pies...ale ostatnio to tylko ja i pies....:( pozdrawiam
-
To jeszcze ja , tylko na chwileczkę,obiecuję;) majka m---- wydaję mi się,ze on jest w jakiś sposób Tobą zainteresowany...o co mu chodzi nie wiem...ale chyba się nie dowiemy,jezeli to Ty nie zrobisz pierwszego ruchu.....skoro się znacie z widzenia,to moze czas na pozdrowienie...take zwykłe dzień dobry...na pewno Ci odpowie...a potem mozna chociazby o pogodzie,a moze o czymś z sytuacją w jakiej akurat się znależliście...w takiej kolejce w markecie to mozna prawie o wszystkim;) a,ze on odwraca głowe----moze po prostu sobie myśli---młoda dziewczyna-kobieta-na pewno ma kogos,po co jej wujek albo tatuś(moze tak myśleć,wiem bo to przerabiałam)...skoro Ty masz jakies opory ,to on też...a co do naszego wyglądu---mój mąż pierwszy raz zobaczył mnie jako9letnią dziewczynke(oczywiście nie myślał o mnie wtedy tak jak teraz),drugi raz -gdy byłam nastolatką i to w momencie gdy nosiłam aparat na zębach i gustowałam w rozciagniętych swetrach...o moich,wiecznie w kitkę zwiazanych włosach,nie wspomnę...kolejny raz(już dorosła)-jak wróciłam ze spaceru z psem--cała mokra i ubłocona-padał deszcz,a pies wpakował mnie do kałuzy-widok raczej sredni...;) i to na razie tyle,zmykami nie nudzę więcej,pa:)
-
nie przejmuj się:) on na pewno tego nie przeczyta:) pozdrawiam
-
a może warto powalczyć?ja trochę musiałam i ni e żałuję:)
-
Witam wszystkich:) a tak w temacie żałowanie.....gdy wiązałam się z moim mężem to wszyscy się mnie pytali,ze smutkiem w głosie i na obliczach oczywiście,czy nie będę żałowała swojej decyzji. no bo on dużo starszy,ma dorosłego syna,no bo ja taka młoda,może powinnam poczekać,może on szuka pielęgniarki:), po co mi drugi tatuś i wiele innych w tym stylu....nawet mój mąż czasami ulegał tym nastrojom i zadawał mi podobne pytania...ale ja byłam pewna i ciągle jestem,jakoś to wszystko wytrzymałam...:) a żartując...to dwóch tatusiów się przydaje:)nie ma to jak poczucie bezpieczeństwa na całej linii...a teraz,gdy nie ma męża to dobrze mieć i jego dorosłego syna pod ręką:) pozdrawiam
-
bo to chyba najważniejsze być w życiu sobą,oczywiście nie szkodząc innym:)
-
a dlaczego szukasz starszego i to z dzieciem?
-
Witaj 50latek:) Moj mąż jak już pisałam jest starszy ode mnie 17 lat.I tak się złożyło,że niewiele młodszy od moich rodziców,a do tego był partnerem w biznesie z moim ojcem.Z tego okresu zapamiętał mnie jako 9letnią dziewczynkę i po kilku latach gdy tak przypadkiem sie spotkalismy juz w moim dorosłym życiu i zaiskrzyło mdz.nami-----to on miał straszne wyrzuty sumienia.Chodziło mu o mój wiek,o jego wiek,swojego niewiele ode mnie młodszego syna ...no i o przyjażń z moimi rodzcami.O mały włos a do niczego poważnego by pomiedzy nami nie doszło....Ale zaparłam sie,a wierz mi nie było to łatwe przekonać kogoś kto jest taki zasadniczy we wszyskim ,tak odpowiedzialny,że może nam się zwyczajnie udać.No i udało się:)Choć po drodze i jego znajomi,i moi rodzice no i jego syn,który chyba nawet po tych 5 latach małzeństwa nie do konca się do mnie przekonał.....