Hope
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Hope
-
Czytelniku! No faktycznie ubiegłeś mnie :) Ale sam musisz przyznać, że tę Twoją kawę można z powdzeniem podciągnąc pod bardzo późnowieczorną, więc moja pozostanie pierwszą poranną :) Na którą zresztą wszystkich zapraszam. Wątek przysiadł ostatnio, mam tylko nadzieję, ze to nie z mojego powodu :( Wczoraj moje dziecię, które całą naszą sytuację rodzinną znosi nad wyraz dzielnie, miało kryzys tęsknoty za tatą. Płakał mi w objęciach, że nie chce ze mną mieszkać tylko z nim.. Nie muszę Wam pisać jak się czułam. A jutro rozpoczyna się weekend taty, więc boję się, że w niedzielę sytuacja się powtórzy.... Wiecie, właśnie w tym wszystkim, aspekt dziecka jest dla mnie nie do przejścia. Bo ja już stoję na nogach i o tym wszystkim co się stało myślę raczej w kontekscie przysługi - dobrze, że teraz a nie za 10 lat na przykład.... Czuję spokój, ulgę. Mam swoje lęki, ale gdzieś głeboko we mnie jest to przekonanie - że tak miało byc, że los ma coś jeszcze dla mnie w zanadrzu... Ale dziecko.... Na samo wspomnienie o nim, czuje jak zbiera mi się na płacz... Tak mi go strasznie żal, że ojciec tak niefrasobliwie, w pogoni za własnym szczęsciem, pocharatał mu do tej pory szczęsliwe dzieciństwo... Dobra, kończe, nie będę Was i siebie od samego rana, na dodatek w piątek (ui nas ponury i deszczowy) wprawiała w minorowy nastrój...
-
Aaaaaaaaa-33 moje serdeczne gratulacje! Bądź dzielna! ja też po cesarce smigałam po szpitalnym korytarzu jaki miło? A co z Twoim facetem? Cos się w tzw miedzyczasie wyjaśniło?
-
Aaaaaaaaa-33 moje serdeczne gratulacje! Bądź dzielna! ja też po cesarce smigałam po szpitalnym korytarzu jaki miło? A co z Twoim facetem? Cos się w tzw miedzyczasie wyjaśniło?
-
Melduję sie i zapraszam na winko.
-
Cisza, wszyscy zapracowani :) Chociaż podciągnę nas na pierwszą strone, może jakoś przetrwamy do wieczora :)
-
Cisza, wszyscy zapracowani :) Chociaż podciągnę nas na pierwszą strone, może jakoś przetrwamy do wieczora :)
-
Znów pierwsza? Dobra, robie kawę :) Ciesze się, ze mam net w domu, bo to znaczy, że będę mogła częsciej z Wami rozmawiać. Wczoraj postanowiłam wyrzucic z mojego słownika słowo \"samotnośc\". Wierze, że myśli kształtuja naszą rzeczywistość i od nas zależy czy czujemy się szczęsliwi czy smutni. A skoro tak, to po co ciagle dreczyć sie wizją samotnych wieczorów? Ten starch przed samotnościa tak mocno zakorzenił się w mojej świadomości, ze stał sie prawie moja wizytówką. Nie boje się utraty pracy (a przeciez tfu tfu wszystko jest mozliwe), chorób, katastrof tylko samotności.... Więc postanowiłam od teraz zapomnieć w ogóle że takie słowo istnieje, i taki stan :) Swoją droga jak tak przez te moje zyciowe zakrety wyostrzyłam się na innych ludzi i ich zakrety uświadomiłam sobie dopiero ile osób się rozwodzi. I to młodych (do 40), pozornie szczęslwiych, którym nic nie powinno brakować.... Zastanawiam się, czy to tempo zycia? Postęp - łatwo teraz kogoś poderwać - GG, czaty, fora, SMSy... Słabość człowieka? Takie poranne dywagacje przy kawie....
-
Skoro o znakach zodiaku mowa to ja skorpion jestem. Nie wiem czy wiecie - ale własnie zainaugurowałam wieczorne surfowanie :)
-
Przysiądę na moment między jednym a drugim spotkaniem i wypije kawę w doborowym towarzystwie. Szczęsliwa - ja równiez w wielką niecierpliwością przygladałam się Twojej znajomości z Danielem. Cieszę sie, ze ta rozmowa, której się tak obawiałaś, skończyła się pozytywnie. Jeśli tylko mogę Ci coś zasugerować, to od początku znajomości bądź właśnie tak stanowcza jak jesteś, wyznacz swoje granice, TY narzucaj tempo znajomościi bądź zawsze trochę egoistką w trosce o swoje uczucia.... I słuchaj swojej intuicji. To niewiarygodne jak ona potrafi nas ostrzec przed tym, co dla nas niekorzystne, niszczące czy złe. Wiem, że będzie dobrze. :)
-
Dziękuje za takie serdeczne powitanie. Szampan na tę okazje już się mrozi w lodówce :). Padło pytanie dlaczego się rozwodzę - no coż - historia banalna i stara jak świat... Oficjalnie niezgodnoąść charakerów, ale wiemy dobrze, że najczęsciej za tą niezgodnośc kryje się ktoś bardziej interesujący, młodszy, lepszy, atrakcyjniejszy.... Nie czuję się bardzo samotna - moi przyjaciele i rodzina stanęła na wysokości zadania. Po pierwszym szoku, kiedy budziłam się rano i chciałam zasnąc na nowo, znów wstaję uśmiechnięta i pełna nadziei, że tak oto zaczyna się kolejny dzień mojego lepszego zycia. Widocznie tak musiało byc. Moja lekacja życia, nader bolesna, nie ukrywam, której chcę się wyuczyć na blache. Bo ja jednak też w pewnym stopniu jestem winna. Pewne rzeczy bagatelizowałam. Pewne niepotrzebnie wyolbrzymiałam.... Wiem (przynajmniej tak mi się wydaje), gdzie popoełniłam błędy i za wszelką cene bede starała się ich uniknąc na przyszłość. Boję się tylko samotności.... Tego, ze juz do końca bedę samodzielną, samotna mamą. Że nikogo już nie poznam, a jak nawet poznam, to będę się bała zaufać. Otworzyć się. Tego sie boje i do tego się przyznaję. Miło tu u Was. Wygodnie :) Na razie bedę pisac z pracy, ale wkrótce będę miała internet w domu, więc wtedy wieczorami, jak synek juz zaśnie, chetnie dołaczę do Waszych wieczornych pogaduch. Z szampanem :) Tymczasem zapraszam na poranna kawke, bo chyba pierwsza tu weszłam dzisiejszego ranka :)
-
Przychodzę do Was jesienią, choc całe lato pilnie śledziłam Wasz wątek, przysłuchiwałam się dyskusjom, smiałam sie i smuciłam czytając Wasze historie. Urzekliście mnie życzliwościa i serdecznościa - tak naprawde rzadko kiedy spotyka się coś takiego w internetowych rozmowach. Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie do swego grona. Jestem sama. Sama z 4 letnim synkiem w trakcie rozwodu. Przeszłam już etap rozpaczy, złości, zaprzeczenia i w tej chwili powoli, bardzo powoli staje na własnych nogach. Dużo we mnie jeszcze lęków, dużo strachu przed przyszłością - wiele jeszcze pytań bez odpowiedzi - jak to będzie, jak dam sobie rade, jak będzie wyglądać moje życie.... A z drugiej strony pojawiła się już ta niecierpliwość, jaka zwykle towarzyszy gdy czekamy na coś nowego, coś, co przyniesie nam życie... Zamykam jeden rozdział, zaczynam kolejny. Mogę się do Was przysiąść?