Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

lubie_13

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Witam wszystkie zakręcone..;) Trudno jest podjąć właściwą decyzję i we właściwym czasie... A ten czas musimy określić niestety same..i generalnie zadne rady na nic się zdadzą..:) To my musimy mieć poczucie czasu,że on już nadszedł, aby coś zakończyć...albo rozpocząć.. Ale ( choć nie zawsze tego chcemy ) czujemy,że ten czas nadchodzi..gdzieś w głębi duszy, patrząc na niego, czujemy,że zbliża sie kres tej znajmości , która i tak finalnie nie spełniła naszych oczekiwań..;( Ale nie chcemy przyjąć jeszcze tego do świadomości i udajemy same przed sobą ,że nadal jest ok...a nie jest.. Mamy pelną świadomość,że nadchodzi czas, aby wybrać..bo dalej już nie możemy żyć w takim rozdarciu i stresie..To wiemy na pewno! Ale w nadziei na przezycie jeszcze paru cudownych chwil..same idealizujemy swoje 2-ki ( ciekawe dlaczego..? ) A przecież wiemy,ze ludzi idealnych nie ma..Szybko znajdujemy wytłumaczenie dziwnych zachowań 2-ek..bo to przecież mogłaby być ta jedyna osoba w naszym życiu...przecież gdybyśmy mogli byc razem orzez caly czas on zachowywalby sie inaczej..On dlatego tak sie zachowuje , bo jest zazdrosny o czas spędzony z rodziną..o ten nasz mały światek, którego on nie ma, aktóry dla nas stal się taki przewidywalny i nudny.. Widziecie, jak dużo zależy od punktu widzenia.. Każdej z nas jest bardzo ciężko po rozstaniu z 2-ką..przepłakane noce..ból, pustka..nawet muzyka brzmi jakoś inaczej..a nam nie chce się już tak śpiewać i śmiac się.. Ale skoro byłyśmy na tyle silne, aby przez jakis czas..miesiące ..lata..żyć w takiej matni to na pewno znajdziemy siłę,aby z niej wyjść i odzyskać równowagę psychiczną..spokój.. Nigdy nie zapomnimy naszych 2-jek..Bo przecież nie spotkałyśmy ich na swojej drodze bez żadnego celu..on został osiągniety..udalo nam się przeżyć coś wspaniałego .. A nasze 2-ki niekiedy były dla nas kimś wyjątkowym.. Ktoś na mój wcześniejszy post odpisał,że to mogłaby być każda 2-ka..nie sądzę...To musiała byc właśnie ta , którą spotkałam nikt inny.. Nie żałuję ,że ją spotkałam..Ale bardziej cieszę się,ze ten problem mam już za sobą..ustabilizowalam swoje życie..odnalazłam spokój ( Wy też go znajdziecie ) odnalazłam szczęście w swoim życiu.. Czego i Wam życzę.. Pozdrowienia szczególne dla zakreconej, nulinki..złotej rybki..:)
  2. Witajcie, dawno nie zagladałam do Was..;) Chciałam przemysleć, zastanowić się , czy było warto żyć podwojnym życiem- statecznej mężatki i tej drugiej-szalonej, zdolnej do rzeczy, o których sama nie wiedziałam,że są możliwe do wykonania przeze mnie.. Teraz z perspektywy roku myślę,jak mogłam tak żyć..tak długo w takim stresie..czy on -czyli 2 zatelefonje, napisze sms..poprosi mnie o niezaplanowane wczesniej spotkanie ( każdy pretekst był dobry,,) A ja..? posłuszna ( choc nie lezy to w mojej naturze,,) pobiegnę na takie spotkanie, wymyslę mężowi jakiś pretekst i po prostu będę z nim , chociaż przez parę godzin...Upajałam się tą myślą, jadąc na spotkanie, jak będzie wreszcie pięknie...Poczuję jego zapach, przytuję się do niego, wsłucham się w melodię jego głosu.. A mój śmiech będzie brzmiał rodośnie, oczy zaczną błyszczeć i nic wtedy nie bedzie się liczyć.. Boże , jakie preteksty potrafiłam wtedy wymyslać..I myślę,że nawet mój mąż chciał wierzyć ,że są one prwadziwe.. Czekał na mnie , kiedy wrócę i w jakim nastroju.. A ja próbowałam zgasić blask w moich oczach.. Wszystko to prysło , jak bańka mydlana..w sytuacji, kiedy rzeczywiście potrzebowałam pomocy 2....Przecież to było naturalne,ze kiedy on mnie potrzebował, ja byłam zawsze ..więc vice versa..;) Niestety on nie miał wtedy czasu..Nie odbieral moich telefonów..był zajęty oczarowywaniem kolejnej takiej naiwniaczki , jak ja... Po dwóch dniach zaczął się oddzywać..twierdząc, że go nie rozumiem...itp..Nie chcialo juz mi się gadać,,, A przecież bylam gotowa dla niego zmienić całe swoje życie... I dobrze,ze tego nie zrobiłam.. Po naszym rozstaniu, zaczęłam chorować...Kolejne biopsje..oczekiwanie na wyniki histoptologiczne..i tu pojawił się duży stres..i prwadziwy.. Czy wyjdę z tego..? Prosiłam..Boże ,pozwól wyjść mi z tego, bo przecież mam dziecko na wychowaniu i ono jest moją najwiekszą rodością i szczęściem... Chcę patrzeć , jak dorasta..pomagać..dawać jej oparcie..wspierać ją... Okropne to były chwile..A wtedy właśnie był przy mnie mój mąż..kochający, oddany... może dlatego spotykamy na naszej drodze 2-ki..bo nasze życie wydaje nam się szare..takie przewidywalne...gasimy w swoich oczach ten blask.. a może daltego ,ze nie doceniamy tego , co mamy.. To my same , musimy zrobić sobie taki rachunek zysków i strat pt Co nam daje taka znajomość..? Przez ten okres ( ponad rok ) nie spotkałam swojej 2-ki..I nie chcę go spotkać.. Przyrzekłam sobie..nigdy więcej..nigdy..będę silna i nie dam się nikomu wciągnąć w głupie gierki.... Czasami myślę,ze te historie z moim zdrowiem są wynikiem stresów, zwiazanych z moim podwójnym życiem.... Bo kobiety podatne na 2 to kobiety wrażliwe..o bardzo dużej wyobrażni ..które chciałyby zmienić swoje życie..na bardziej nieprzewidywalne..ciekawsze..a moze ono właśnie takie jest..tylko nie potrafimy tego dostrzec ..w odpowiednim momencie..;) Pozdrawiam Was serdecznie ...
  3. Witajcie..:) Nie wszystko układa sie tak, jakbyśmy chciały..:( Kazde rozstanie bardzo boli...a zwłaszcza takie, kiedy myslimy,ze jesteśmy zakochane... Duzo czasu potrzeba,,aby oduczyć się telefonowania do niego..wysyłania smsów..maili... Ale nie uda nam się zapomnieć o naszych 2-kach...i sama nie wiem, czy jest to dobre, czy złe...złe..bo rozrapuje stare rany, o których ciałoby sie zapomnieć.. a dobre...bo jednak przeżyłysmy coś pięknego..wyjatkowego..niezapomnianego... jakimś anditodum na to jest praca..zajęcie się czymkolwiek.... W życiu piękne sa tylko chwile....a z drugiej strony uważam ,ze nic nie dzieje się bez celu..jesli kogoś spotkałyśmy na swojej drodze to właśnie po to może..aby cos przeżyć..aby sie czegos nauczyć...coś doznać.. Wszystko jest zapisane w gwiazdach..i te dobre chwile i te złe..a przeznaczenia nie da się oszukać... W sumie cieszę,że pozostałam przy mojej 1-ce..moja córka spi spokojnie..ja też.. Moze nie ma w moim życiu takich namietności..burzy mózgów..hormonów..ale mam spokój...a to tez ważny element..W końcu musiał byc jakiś powód, dla którego wyszłam za mąż.... Co prawda moje oczy straciły blask..mój śmiech nie brzmi tak, jak on był obok mnie..moja skóra nawet ma inny odcień.. I czasami gdy myślę o mojej 2-ce to mi żal tych emocji..bezsensownych kłotni..żal nie będę juz nigdy tego czuła, co czułam przy nim.... Na samą myśl,że bedę mogła go dotknąc ..porozmawiać..rosła mi adrenalina..radość... Wybrałam spokój..stabilizację..mam na kim się oprzeć.. Ale nie umiałabym jednoznacznie odpoiedzieć na pytanie, czy chciałbym, aby w moim zyciu pojawiła się jakaś 2-ka..? Pozdrawiam serdecznie wszystkie pokrecone..a szczególnie..nulinkę..zakreconą..złotą rybkę..:)
  4. No to może jest to wielka miłosć... Ale skoro słowo się rzekło..a Ty juz złozyłas pozew..? I co twoja 1-ka na to..? dzieci..?
  5. Cześć dziewczyny! Pozdrawiam szczególnie : złotą rybkę...nulinkę..zakręconą..pinezkę...i nowe dziewczyny.. Chciałam zrobic przerwę w odwiedzinach na tym topiku..a przede wszystkim trochę uporzadkowac własne myśli.. W końcu odbyło się moje wymarzone spotkanie z 2-ką..na myśl o nim denerowowałam sie prawie czteryu miesiące..marzyłam...o jego zapachu,,dotyku...o wszystkim..długo myślałam ..jak to bedzie, gdy znów sie spotkamy..myślałam, czy go nie zawiodę..i vice versa... A kiedy było coraz bliżej do spotkania to ogarniał mnie dziwny lęk..radość pomieszana..sama nie wiem z czym... Zastanawiałam się, czy będę potrafiła odjechać od niego..od jego humoru..blasku jego oczu.. Mielismy spedzić razem 7 dni...wysłałam mu smsa z lotniska,że niecałe 3 godziny będe na miejscu.. No i w końcu ( po czterech dniach ) spotkalismy się..:)
  6. No widzisz, mowiłam ..ze czas zrobi swoje.... Ale dużo go musi jeszcze upłynąć..abyś odzyskała kompletna równowagę... Ale to również nastąpi...:) Nie ma jasnej odpowiedzi..nie ma jedynej słusznej drogi..miedzy 2-ka a 1-ką..Kogo wybrać..?Jak dalej żyć..? Tak , czy siak zawsze ktos bedzie cierpiał... Przeżyłam rozstanie ze swoją 2-ką i to ja ja zakończyłam..bo stwierdziłam,że w gruncie rzeczy niewiele ona mi daje..Na poczatku było zajebiście..a potem czułam sie ,jak w starym dobrym małżeństwie... Jakieś tłumaczenia..chore pretensje...urojenia...byłam nawet w pewnym sensie poniżana..i mialam tego swiadomość..:( Patrzyłam na swoje zachowanie i dziwiłam sie ,że to jestem ja... dałam sobą manipulować..a facet okazał się schizofrenikiem ( smutna rzeczywistosć )..był świetnym psychologiem..i kiedy teraz przypomnę sobie jak wielokrotnie mu mówiłam..kup sobie króliczka..będzie z korzyscią dla twojego otoczenia..to była to w stu procentach racja... Gdy ta sytuacja tak trwała..trwała...uniesienia..poniżania..zbyt duzo emocji..hustawek nastrojów...szarpania się miedzy sobą emocjonalnie..to był koniec.. Dwa lata temu zamknęłam ten rozdział..ale pinezko jakoś go wywołałaś...może dlatego moge Ci powiedziec ,ze to naprawdę minie..tzn złe samopoczucie..chandra..ból... I sama nie wiem,czy nie było warto przeżyć to , co przeżyłam..tym bardziej na początku.. Zawsze to były jakieś emocje..:) czułam,ze żyję..( jednak..) mialam pełna świadomość od poczatku tej znajomości,że nic na dłuższą metę z tego nie bedzie.. A jednak pozwoliłam ,aby ta sytuacja trwała prawie rok... Od tego momentu upłynęły dwa lata..zapomniałam o nim..o miejscach, w których byliśmy razem..Mówiłam: nigdy wiecej...nigdy więcej..takich sytuacji....Nie dam sie ponieśc emocjom..zauroczeniu..chwili.. ale ponieważ nic nie mozna przewidzieć..jak to w życiu..pojawiła si9e nowa 2ka..niespodziewanie.. Zaczęły sie sms..maile..rozmowy godzinne przez telefon..itp.. Ale trafiłam na ten topik i wasze przeżycia dały mi duzo do myslenia.. Nie wiem,czy potrafiłabym znowu przezywac to , z czym udało mi się uporać.. Kontakty moje z 2-ka stały sie rzadsze..teraz myślę,że lepiej zamknąć to w takiej sytuacji,jak jest teraz niz potem ktoś ma cierpieć... mam nadzieję,ze wytrwam ...:)
  7. Cześć dziewczyny! nie miałam czasu , aby do was zajrzeć w ciagu ostatnich dni.. Pinezko, to naprawdę minie ,to co czujesz w tej chwili..przechodziłam to już..i bardzo często zastanawiałam się, jak będę się czuła ,kiedy to się skończy...jak bardzo będę cierpieć.. byłam na etapie złotej rybki...( pozdrawiam :)..i wiedziałam doskonale, jak to się skończy..Dlatego ,że on wiedział,że nie zdobędę sie na odwagę i nie zostawię męża...( wtedy..) Myslałam: kiedyś musi nastapić koniec..on wolny facet..na pewno bedzie chciał spotkac kobietę, która będzie mogła być przy nim zawsze,kiedy on tego potrzebuje ,,a nie wtedy ,jak uda nam się wyrwać z domu..:( Łudziłam się,że nadejdzie taki moment,ze przyjdę do domu i powiem do mojego męża to koniec..Ale kiedy próbowałam nawiazać do tematu,że moze do siebie nie pasujemy,..że rozwód..to on łzy w oczach..błaganie,że nie moze beze żyć..że dziecko..uległam.. Ale to przy 2-ce czułam,ze żyję..że świat ma jakieś barwę a mój śmiech był przepełniony radością.. Był kiedyś nawet taki moment,ze 2-ka powiedziała,ze pójdzie do mojego męża i powie mu o nas..I wiesz, co wtedy czułam ...ulgę..poczułam ulgę..że nareszcie to się skończy..to moje podwójne życie..że wszystko się wyjaśni..że będę z tym ,kogo kocham... Wyobraz sobie scenkę..wracam z pracy do domu..w towarzystwie mojej 2-ki...:) mój mąż otwiera drzwi..i nagle wszystko jest jasne..rozwiązane..nie ma podwójnego życia..wyrzutów sumienia..zastanawiałam się, jak to sie skończy.. Idziemy z 2-ką ramie w ramię..wchodzimy do klatki..( jeszcze razem..) i przed drzwiami mojego mieszkania..2-ka ucieka..dosłownie..a taki był chojrak..:( Mase zdrowia ,wtedy straciłam...Bo myślałam,ze naprawdę tak zrobi..( tzn 2-ka..) a tu tylko kolejny popis..tylko czego.. Po raz kolejny wystawienie moich uczuć na próbę... W miedzyczasie spotykał sie z innymi kobietami..szukał..oszukiwał..kłamał..Dotarło to do mnie niestety po jakimś czasie.. A pomyśleć,ze byłam gotowa, aby wszedł do mnie do domu..i zakończył moje małżeństwo.. Dwa lata upłynęły od naszego ostatniego kontaktu..wciąż o nim pamietam..ale miejsca, których byliśmy razem nie robią JUZ na mnie większego wrażenia.. Mam nadzieję,że nigdy nie spotkam go juz w swoim życiu.. Kiedy się rozstaliśmy bolała mnie każda cząstka mojego ciała..płacz..ból..i jakis taki niesmak,że wykorzystał mnie w pewnym sensie w oczekiwaniu na osobę,która może byc przy nim zawsze..I nawet mu się nie dziwię... Chociaż i tak robiłam ,co mogłam..byłam z lekami kiedy zachorował...itp.. I kiedy wiedziałam,że koniec tuż tuż..czułam to..płakałam..przy nim niestety też ..nie potrafiłam opanować swoich uczuć..to on odwracal wzrok.. I wiecie co ,dobrze,że sie rozstaliśmy..tylko żałuję,ze tak póżno.. bo on nie zasługiwał na to, abym poświęcała mu swoj czas... Ale do stwierdzenia tego faktu potrzeba czasu.. Kiedys pisałam,że to może my dorabiamy ideologię do naszych.2-ek..a oni traktuja te znajomości tak, jak opisał to niedawno jeden z facetów na tym forum..zaspokojenie swoich potrzeb.... Myslę,że spotykamy kogoś na swojej drodze w jakimś celu..tylko nie zawsze taki powód jest nam czytelny od początku.. Zakochana kobieta emanuje szczególna radością.pieknieje...ale tez potrafi zatracic sama siebie.. poświęcić dobro swojej rodziny..swoje..dla kilku chwil szczeęścia..bądż naszego wyobrażenia o nim.. Pinezko..musisz to przeżyć..koniec oznacza początek..czegoś innego..czas zrobi swoje i wyleczy rany.. Ale mimo to i tak dalej bedziemy powielały swoje błędy..wtedy ,kiedy rozum śpi...ale cóż..tu serce odgrywa pierwsze skrzypce.. A może i dobrze, bo bez emocji nie czułybyśmy,ze zyjemy..a wtedy byłby istny koszmar...
  8. Cześć dziewczyny,....i mnie udzielił się chandrowy nastrój...jestem tak zakrecona..ze nie mogę wyrobic zakrętu..praca..dom..budowa domu..szkoła..oblęd.. Przychodzi noc i wszystko zaczyna inaczej wyglądać..przemyslenia..analiza swojego zachowania...czy warto..czy lepiej zapomnieć.. Kobieca psychika jest bardzo pokręcona..wkurza mnie,że 2-ka nie oddzywa się przez dwa dni..wkurza mnie mój mąż..swoją niezaradnością..czułoscią w stosunku do mnie.. Maż chce się kochać a ja szukam pretekstów, aby tego nie robić..a to boli mnie głowa..a to mam duzo nauki..a to jestem zmęczona..kazdy powód jest dobry.. Chociaz z drugiej strony to on podtrzymuje mnie na duchu,kiedy coś wali mi się w pracy..kiedy jestem chora zrobi obiadek..poda leki..itp.. I czasami myslę ,że pewnie wydziwiam..szukam czegoś..kogoś..kto da mi przysłowiowe motylki..czy chociażby ułudę...a może to moja wyobrażnia..ja robię z kontakt z 2-ką coś wielkiego..a może on po prostu się bawi..sama nie wiem.. Wiem natomiast,ze kobiety angazuja się całe...:) w taki związek..:) a faceci na miękko..jeszcze jedna zaliczona etc.. Ostatnio chodze ciągle podminowana.. M ój mąż mnie drażni..swoja miłością ..pokręcone to wszystko.. Drażni mnie jego przytulanie..chęc bliskości.. Może nie doceniam tego, co mam..akcepatcja mnie takiej ,jaką jestem..zawsze.. a ja..? chciałbym, aby 2-ka mnie przytulała..perfidne z mojej strony..:( Za niecały miesiąc miesiąc zobaczę sie z 2-ką..chyba..:) Tylko co bedzie, jak te 8 dni okażą się fanastycznym przezyciem..czy będę chciała i mogła żyć dalej z 1-ką..w szarym ..nudnym zwiazku.. Żadne rozwiazanie nie jest dobre...wiem,ze i tak będę cierpieć...
  9. Cześć wszystkim, do męzczyzn..proponuję.jak któras z nas powiedziała to wczesniej załozyc własny topik.. dziewczyny,nie dajcie sie wkręcać..bo z ich strony to taka gierka..na ile damy sie sprowokowac... Z swoją 2-ką dość długo wczoraj rozmawiałam..odnosnie naszego spotkania..które tuż tuż..i wiem,ze bedzie fantastycznie... Odliczam dni ...i nie moge sie doczekać... Myslę,że powoli przygotowuję się do odejscia od mojego męża...decyzja łatwa nie jest..więc potrzeba trochę czasu.. tak bardzo chciałabym żyć obok osoby, do której chciałabym się przytulić..mieć w niej wsparcie...
  10. cześć dziewczyny..cieszę się, że wzielyście pod uwagę ,to co napisałam.... Staram się znależć jakieś rozwiazanie tej całej sytuacji..ale łatwo nie jest... Boję sie trochę spotkania z 2..ką bo po pierwsze..rzeczywistosć może okazac się zupełnie inna niz moje sny... Po drugie boje się , czy zdołam utrzymać na wodzy swoje uczucia..aby się nie pogrążyć i nie zakochać... Bo zakochana kobieta moze zatracić samą siebie dla niego..a po pewnym czasie może okazać się,że była to wielka pomyłka.. a ktoś niesmacznie zabawił sie naszym kosztem...:( Nie chcę po raz kolejny przeżywać rozczarowania...ze znowu sie zawiodłam...a przeciez miało być... Owszem jest 2..1...ale przecież jesteśmy My...ktos kiedys powiedział,że najlepszym moim przyjacielem jest....jestem ja sam..coś w tym jest... Czasami potrzeba dużo czasu..aby zrozumieć dlaczego...? wierzę,ze spotykamy ko0goś na swojej drozdze w jakimś celu..a czas pokaże...czy bedziemy cierpieć..czy w pore wyciagniemy wnioski...??
  11. onomatopeja...dzięki za twoją historię..myslę bardzo często...że tak moja historia może się skończyć.. Duzo .duzo mysli..w nocy szczególnie.. Mysle,że czasami powinnysmy przystanąć i zastanowić się lub odpowiedzieć na pytanie: co daje nam ten związek..? Pozdrawiam serdecznie wszystkie zakrecone....:)
  12. bezradna...przeczytałam uwaznie , to co napisałas...bardzo ..bardzo przykre..i szczerze współczuję.. Myslę,ze nie zniosłabym tych powtarzjacych sie wyrzutów...to było by ponad moje siły..Jesli raz zaakceptowało sie fakty..to po co wracac do przeszłosci..Wydaje mi się,ze powinnaś szczerze porozmawiać z 1...i uzgodnic,ze temat był zamkniety.. Przeżyłaś koszmar..myslę,ze nigdy nie zdecydowałabym się na taki krok ( tabletki..etc.) wiedząc,że moje dziecko mnie potrzebuje... Musiałaś naprawdę byc nieszczęśliwa..i kompletnie załamana..brak osoby , której mozesz zaufać..porozmawiać..zawsze jest jakies wyjście..ale ..żeby tabletki...pomyslałas wtedy o swoim dziecku..że to głownie ono będzie Cię potrzebowało...dałaś mu życie..a chciałaś je unieszczęśliwić nieprzemyslanym zachowaniem... A tak szczerze to żaden facet..ani nikt nie jest wart tego..aby mysleć o samobójtwie.. Jedna z dziewczyn napisała..że wybrała swoją wymarzoną 2..a tu ups..okazało się,ze nie warto...Los bywa złośliwy... Moze do naszych 2...dorabiamy sobie ideologię..idealizujemy i widzimy w nich to ,co chcemy zobaczyć... Gdybym musiała wybierać..czy 1.. czy 2..bo 1..dowie sie o 2..i nastapi koniec.. albo 2..bedzie chciał wyłącznosci..myślę,że wybiore siebie..lepsze moze zycie z dzieckiem bez faceta,którego i tak nie kocham..albo bez faceta.., który okaże się ułudą..marzeniem...na pewno nie związałbym sie z 2..przez długi okres czasu..( w sensie małzeństwo..).bo po co..aby kolejny zwiazek okazał sie wielkim rozczrowaniem... Pinezka...jak twoje samopoczucie..wydaje mi się..ze niedługo wyjaśni sie twoja sytuacja..jak w końcu kazdej z nas..to tylko kwestia czasu...
  13. Cześć dziewczyny..wszystkiego dobrego na koniec dnia naszego swięta..:) Czytając wasze posty odnoszę wrażenie , że niewiele nas rózni..te same odczucia..rozterki..wahania.. Z moją 2-ką sytuacja robi sie trochę pogmatwana..dziwi mnie i zaskakuje jego zazdrość...o ludzi, zktórymi mam kontakt..w pracy.. na angielskim.. Przyznam ,że mnie to dziwi..bo on jest dosyc daleko ode mnie..a odnosze wrazenie,ze oczekiwałby jakies mojej izolacji od innych facetów.. Zastanawiam się, czy tego nie skonczyć..ale z drugiej strony żal mi tych chwil..które mogą nastąpić, jak sie spotkamy.. najgorsze jest to ,kiedy nie moge rozmawiać z nim przez telefon,kiedy on tego by chciał..bo jest obok mój mąż... Myslę,ze jak nasza znajomość dłużej bedzie trwała to stanę przed faktem wyboru..albo jeden albo drugi... 2-ka chce mieć wszystko..albo nic.. Pokręcone to nasze życie...
×