Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kiwii

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kiwii

  1. Oj,oj, Kochane-nie kłóćcie się!To pewnie przez te upały, każdy chodzi rozdrażniony.Ewo z Raju-pisałaś,że ostatnio na topiku malo babek, co wyszły z tej choroby,jaką jest życie z m.Dlatego poczułam się wywołana do odpowiedzi. Chcialam Was wszystkie gorąco,serdecznie uściskać.Mimo,że wyszłam, wchodze na nasz(nasz!)topik. I chciałabym tak bardzo dodać każdej z nas mnóstwo siły i emenrii...a najbardziej chciałabym w jakiś sposób przekonać każda dziewczynę, że strach ma wielkie oczy....Nie obawiajcie się sądu, opinii ludzi...Myślcie tylko i wylącznie o sobie i dzieciach...Nie dajcie się zmanipulować chorym umyslom.Całuję Was, każdą z osobn a. I dziękuję za wasza pomoc, dzięki której przetrwałam i wyszłam z chorego związku- a teraz-jestem w raju!:)))Jak Ewa...
  2. Do :"a ja dziś będę"-nie bardzo rozumiesz te piękne słowa. W Twoim wykonaniu to frazesy.niech Autorka przeczyta ten Hymn do Miłości i odniesie te słowa-ale do siebie.czy ona kocha siebie? Czy ona szanuje siebie? Ty ją namawiasz do postawu właściwej dla osób współuzaleznionych i typowych ofiar przemocy. Obowiązkiem jest by każdy kochał,ale najpierw siebie i nie dał sie zniszczyć.A nie niszczył własne JA w imię choro pojętej "miłości".To nei miłość to o czym Ty piszesz-to choroba.
  3. WEszłam na ten topik, choć od miesięcy nie zaglądałam. Zatrważające jest,jak wiele wspaniałych kobiet, dziewczyn wpada jak śliwka w kompot po raz kolejny w tę samą pułapkę.Moim zdaniem winno po trochu jest wychowanie kobiet- w domu patriarchatu, usłużności,przymilności, nie dbaniao własne parwa, itd, itp.W efekcie, jak chcemy walczyć o siebie to czujemy się winne. Ja przeżywałam dokąłdnie to samo co Wy-wiele stron wcześniej na topiku sa moje łzawe, dramatyczne wpisy.Topik bardzo mi pomógł.Byłam uzalezniona od agresora emocjonalnego.Robiłąm takie rzeczy,że nie wierze,że to yłą prada- jeżdżenie po nocy, picie, rozpacz, myśli samobójcze. On mnie dręczył emocjonalnie. W końcu-nie wiem jak? ,po10 latach miałam w sobie ajkąś desperację,by z tym skończyć. Od 3 miesiecy jestem szczęśliwą, najszczęśliwsza w świecie mężatką.I wiecie co? To, co pzreżyam teraz nie ma NIC wspólnego z tym,co miało miejsce w toksycznym związku.teraz dopiero rozumiem,na czym polega normalny związek. To jest tak,że czuja się : wartościowa, silna, spokojna, wyluzoana, pewna, wyrażajaca własne zdanie, itd. W tym poprzdnim układzie byłam odwrotnością tego... Kochane, ja wiem ,że wrato,na każdym etapie zerwać toksyczny związek.Ze nie ma szansy na zmiene naszych M.I że wart0o wiedzieć,że za rgiem czeka COS lepszgo.Bo czeka. Moja historia jest tego najlepszym przykładem. Zróbcie to już dziś.
  4. kiwii

    mama poszukuje

    Rany,jakie fajne forum.Sama_mama-jesteś rewelacyjna! Niesamowicie mi się spodobało to co i jak piszesz. No i życze Ci szczęścia. A dla pokrzepienia serc opiszę swoją historię-też byłąm sama mama, z jednym synem. Nie mam już 20 lat-nawet 30 już nie mam. I rok temu sobie powiedzialam,że koniec z facetami! Mam dośc huśtawek,nerwów, chcę zająć się synem i tak dalej. I co? nagle, niesoidziewanie poznałam kogoś-broniłam się długo ,bo pzrecież nie takie były moje decyzje,żeby z kimś być.Ale ten ktoś był wytrwały.Za tydzień bierzemy ślub. Nie wyobrażałam sobie ngdy,że można być tak szczęśliwym. Życie to wieczna niespodzianka! sama_mama- oby się spelniły wszystkie Twoje marzenia!Super babka z Ciebie.
  5. Witajcie dziewczyny! Jak miło was tu znaleźc-nie wchodziłąm na topik z pół roku. MIłoWas znaleźć-i zarazame smutno, bo to oznacza, że sytuacja nie zmieniłą się i że jesteście w kręgu przemocy psychicznej- może się mylę,ale chyba jeśli wciąz jest potrzeba pisania ,to problem gdzieś tkwi... Ja, z chwilą odejścia od M-po 12 latach! -przestałam tak czestpo jak kiedyś odwiedzać topik, a ostatnio wcale nie...buszuję za to na forach :\"dom i ogród\", \" Slub i wesele\". Rany,jestem chyba szczęśliwa. Jak bardzo różni się toksyczny związek od normalnego.Jak bardzo różni się nasze samopoczucie w normalnym związku od tego w toksycznym. Pamiętam-nieprzesapne noce,wieczna huśtawka, niepewnośc, strach,paniczny lęk-teraz od dawna,dawna nie czułąm żadnegj z tych emocji. zamiast tego jest spokój,pewność i równowaga. Mój eks-M próbuje jątrzyć-np. wysyła do nas ohydne smsy, szkalujące mnie i nas w ogóle, śledził mnie w mieście, itd, itp. Ale już nie jest w stanie zaszkodzić.Już nie. teraz dopiero widze,jak cholernie chore to było. Jak wielka jest różnica, na Boga! Pozdrawiam Was, kochane. Jestem z Wami.
  6. Onomatopeja- przeżyłam coś podobnego. Odeszłam od 1. Żałuję. Myślałam,że brak mi \"motylków\", cudownej wyjątkowości, adrenaliny... Teraz brak mi poskoju, codzienności, stalości,pewności. gdybym miała zrobić to raz jeszcze-nie zrobilabym. Trudno.
  7. sorry za literówki pisze w pośpiechu.
  8. A ja myślę tak: problemem tego faceta od \"sc\" jest nie wybór między zona a kochanką. taki wybór to w ogóle nie jest wybór-to matnia.On nie podejmie tej decyzji.gdyby miał podjąć, dawno by to zrobił.owszem, może się coś zdarzyć, co zmusi go do określenia się. Ale, ale... Poczytałam fajną książkę sanotorskiego, w której sporo jest o zdradach facetów. I to jest tak,że taki facet, jak partner sc ma zapsokojone 2 potrzeby- z jednej strony ma :stabilizację, życie zgodne z normami społęcznymi, dom, itd- z drugiej ma kochankę, czyli przygode, dreszczyk emocji, zakazany owoc, itd. te dwie potrzeby sa w nim.I są wykluczające się( on tak uważa), ale jakoś to sobie pogodził. Problem tego faceta jest inny.On nie umie podjąć decyzji,nie jest odpowiedzialny.Tak uważam.On ma problem z samym sobą-nie ryzyjkuje, nie staje twarzą w twarz z problemem.
  9. Właśnie-czemu jestem, z tym \"oficjalnym?\" Nie do końca wiem.Może Wy wiecie? strach, obwa, lęk przd nowym,zamiast dobrze znanym,choć wyniszczającym? Toksyczny związek,chore uczucie, przyzwyczajenie? Jestem ofiarą przemocy psychicznej.nie umiem odjeść Nienormalne, co?
  10. marzy Wam się,że np. dwóch afcetów, ona jedna/ No, to wam opowiem.jestem w toksycznym związku z facetem-nie meiszkamy razem,ale jesteśmy.Jest to niezbyt udany związek, raczej uzaleznienie itp.ale żadne nie odchodzi, przyzwyczajenie, itd.On jest zaborczy, zazdrosny.Nie zdradzałam go aż...no własnie.Kiedyś zrobił mi karczemną awanturę, z wyzwiskami. wróciłam do domu, zryczana. Traf chciał,że zajrzał do mnie mój kolega-od 15 lat się znamy, czyste koleżeństwo.Sympatia. Zobaczył, co ze mną jest.Nie pytał o nic.Przyniósł butlę wina, zrobił kolację.Potem ja spała,m,on siedzial całą noc przy mnie.Uratował mi zycie.POtem były wspólne spacery,rozmowy do rana.Potem-przytulanie, a potem-no, sami wiecie.Jest najdroższa mi osobą na świecie, jest madry,czuły,wyrozumiały.Nie jesteśmy razem. W międzyczasie pogodziłąm się z tamtym.czas jakiś lawirowałam między dwoma.Teraz jest tak-ten \"oficjany\" nic nie wie.Jest oficjalnym partneremTamten cierpi. ja czasem się do neigo odezwe, ale wiem,że spotkanie skonczyłoby się w sposób oczywisty.Nie chcę tego,jednoczesnie tęsknię za nim.
×