Mój chłopak nie narzeka na moje piersi. Mam 75 A. Przed okresem są większe, jak to często bywa i strasznie mu sie to (niestety) podoba, co z reguły mnie załamuje, bo zdaję sobie sprawę, że jakby zawsze takie były to byłoby fajniej. Wtedy tez się czuję lepiej. Ale on zarzeka się, że wcale nie, ze dla niego piersi nie są najważniejsze, bo woli inne części mojego ciała.Jak to mówi: nie ma fetyszu piersi. W sumie proporcjonalna jestem, mam 162cm wrostu i 50 kg wagi. Tyle że nabywam kolejnej obawy czy moja pupa nie jest za duża ;-) Jak myślę że miałabym sie ciac i wpychac sobie plastik zeby wyleczyc kompleksy to wtedy dostaje napadu wielkiej milosci do moich piersi. Ale generalnie ciągle się łapię na tym, że mam kompleks i nie mogę nad nim zapanować w świecie w którym jest ogólne uwielbienie dla dużych, krągłych biustów. Dla mnie duże to już większe B i C, a nie DD bo takich już sie boje ;-)
Podsumowujac, niby mu sie wszytsko podoba, ale jak są takie nabrzmiałe i twarde (szkoda ze bolące) przed okresem, to jest niby bardziej zainteresowany..
Co zrobić, żeby były takie naprężone dłużej??