akitkaa
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Hej, ta ja ta sama, która w ubiegłym roku zaczynała ten topik...ta sama, a jednak chyba trochę inna. Minął rok odkąd go nie widziałam i co mnie najbardziej dziwi, mam wrażenie ciągle, że nie widziałam go góra miesiąc...wiedziałam, że z dnia na dzień o nim nie zapomnę, ale ja dalej tak intensywnie o nim myślę, jego wyobrażenie mam niezmiernie żywe w pamięci. Czasem, jak o nim intensywnie myślę, to zdarza mi się, że serce zaczyna mi mocniej bić...ach, nie ma dnia bez mysli o nim...
-
Akurat masz tyle lat, co On, ten który zawrócił mi w głowie. Mam nadzieje, że zbyt pochopnie nie podjęłaś tych decyzji...i że wszystko będzie dobrze!
-
No i zmieniła mi się koncepcja, że zachował się tak, nie zrobił czegoś wtajemniczeni wiedzą o co chodzi, bo nie miał poważnego powodu żeby mi odmówić czegoś, a nie był w stanie mi kitu wciskać...
-
Hej :) no więc jest już prawie 2 miesiące odkąd go nie widziałam...za wiele się nie zmienił, dalej jestem pełna emocji. Funkcjonuje normalnie, także tak na prawdę to jest nieszkodlliwe :). W tej całej sytuacji dobre jest to, że gdybym trafiła na drania, to on widząc moje oszołomienie nim mógł mnie wykorzytać, a ja mogłabym zrobić wiele głupst, bo nikt tak na mnie nie działał, żywioł....
-
hej :) mam właśnie drugi tydzień urlopu ;) w sumie zwiele nic się nie zmieniło, dalej jak słyszę takie samo imię, jak ona ma to serce mocniej mi bije, dużo o nim myślę, no i dalej go kocham i pewne szybko nie przestanę.... w tym momencie, to chciałabym bym po prostu wiedzieć, tak jak wcześniej dlaczego postąpił, tak jak postąpił, bo chyba nie wymagam zbyt wiele... a serce dalej ma nadzieje.....
-
hej dziewczyny! dziś minęło 5 tygodni, wtajemniczeni wiedzą od czego... dalej jakoś dziwnie się czuję, nie tęsknie za nim bardzo, czuję że to jest takie uśpione, myślenie o nim jest dalej żywe, dam radę... w tym momencie już zupełnie nie mam ochoty robić coś więcej...
-
dziś jest ten dzień, kiedy jakby odpisał mogłabym się z nim spotkac, ale jego milczenie.....mineło 2 tygodnie...hmm mysle o nim nadal dużo i z emocjami...tak na prawdę, to chyba okaże się, co to było, po tych 3 miesiącach, jak go byc może przypadkiem zobaczę, co będę czuła na jego widok...byc może nic...
-
Dzięki juffie :) Wiem że dam radę, ale zadra pozostanie.... Mam nadzieje, że jednak miał poważny powód i dlatego tak postąpił, bo jeśli, to było tylko np. dlatego że nie mieszkamy w jednym mieście, to zupełnie tego nie rozumiem... Zrobiłam, to co uznałam za stosowne i niczego nie żałuje, teraz rzuciłam się w wir pracy, nauki, mam czas wypełniony na maksa, także to też mi pomaga... Widocznie tak miało być, o przyjaźni nie mogło być mowy, za dużo jest emocji w nas, albo związek albo nic....
-
nie rozumiem facetów, nie odpisał, kurczę ja już mu zaczynam bardziej współczuć tych zahamowań niż się na niego wkurzać...
-
nie możesz mieć pewności takiej...
-
o kurka to wyżej miało być na inny topik, sorrki :)
-
mnie też na początku ta różnica intelektualna przytłaczała, ale też nie przesadzajmy, aż takiej przepaści nie ma, głupie nie jesteśmy. po prostu myślę, że to się niezbyt liczy, tak na prawdę, jak w grę wchodzą uczucia, przecież takie prawdziwe dyskusje intelektualne ma w pracy z innymi wykładowcami...
-
żyłam tak na prawdę w zawieszeniu, podświadomie szukając prawdziwego uczucia...nie szukałam na siłę, nie zainteresowałam się żadnym innym facetem przez te 3 lata, ale to we mnie tkwiło, nagle zjawił się on, oczywiście na początku wiadomo relacja skompikowana, więc nie myślałam o nim, że to może on, ale moje spojrzenia zupełnie bez jakiegoś celu zrobiły swoje, moje pragnienie miłości pewnie było w nich widać, a on chyba też miał podobnie....
-
nie wiedziałam, co znaczy miłość, więc pomyślałam, że to może to, wmówiłam ją sobie. a teraz to już zupełnie nie muszę się zastanawiać, czy to miłość do tego drugiego, bo to wiem i już....
-
jak zaczynałam związek ze swoim chłopakiem, to muszę przyznać że intuicja mi podpowiadała, że to jednak nie on, ale pomyslałam, muszę spróbować, muszę dać temu związkowi szansę, miałam już prawie 23 lata, więc uznałam że to będzie dojrzałe, że nie mogę szukać tylko szalonej miłości. kiedy na początku dość długo nam się nie udawało już mieliśmy się rozstać, ale byłam wtedy tak samotna, że po prostu bardzo potrzebowałam jego wsparcia, a on miał identycznie. zlecioważyłam intuicję... później zaczeliśmy się dogadywać, zżyliśmy się ze sobą, tylko był jednen podstawowy problem, miłości nie było, wspaniała przyjaźń, ale nie miłość...