Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ruminka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez ruminka

  1. Laussza - właśnie sobie podglądam twojego kotka, nie wiedziałam, ze koty norweskie leśne są takie ładne! A z tymi karmami - pewnie pani nie dawała im nic innego, więc jadły z głodu..;-) a tak przy okazji - to czy ten kiciuś do niedawna nie żywił się głównie mleczkiem> Może jeszcze ma gust niewyrobiony? A teraz o Niuńku: już pisałam, że ma na wiosnę zatargi z kawkami, no i właśnie ostatnio zaczęły biedaka znowu napastować, we cztery! Niuniek zakochany, więc nie w głowie mu latanie z jakimiś czepliwymi ptakami, łazi z nosem przy ziemi a one...za nim! i tak idzie długi jamnior, a za nim maszerują dwie kawki, na piechotkę, a dwie nad nim, nad głową. I tak przez całą ulicę, niemal do domu go odprowadzają! A w ogóle, to idziemy dziś z MM do ZOO, znowu dam się objesć kozom z popcornu... Emmi, shirusia, Królica, Netta, Kulfonik, melc - serdeczne pozdrowionka!
  2. Shirusia - egzamin na pewno zdasz, dla mnie piątek 13 to wcale nie pechowy dzień, szkoda mi tylko Ciebie, że akurat teraz ta głowa i gardło...To ta zmienna pogoda winna, nie męcz się i weź tabletkę - albo rozpuszczalną,bo najszybciej działa, albo z kofeiną. A jeśli w gardle coś Ci się robi, to są tanie, ale skuteczne tabletki (rozpuszczalne) antyseptyczne do płukania, z tym że silnie pachną chemią i wysuszają, a nazywają się chinoksyzol. Nadal polecam też tantum verde - bo znieczula i nawilża. Trzymam kciuki i miłego dzionka Emmi - no więc z tymi kluskami na parze (u mnie to się nazywa pampuchy) robisz tak: albo podgrzewasz nad parą (jeśli masz takie sitko, nie polecam nakładania gazy na garnek, mnie się raz spaliła :-) ) albo można, co bardzo lubię, podpiec troszkę na patelni na oleju, wtedy są chrupiące. Można też odgrzać w piekarniku, tylko trzeba je wtedy troszkę zwilżyć. robi się to szybciutko, z tym że jeśli lubisz na słodko, polecam podgrzanie nad parującą wodą. Można je wtedy polać owocowym sosem, koktajlem z truskawek lub polać masełkiem z cukrem. Ja wole na słono :-) z sosem z gulaszu lub z pieczeni, który trochę zagęszczam mąką na rosołku. Można dać też sos grzybowy - naturalny lub z torebki. Co do masaży, jakoś nigdy specjalnie na mnie nie działały (chyba że relaksacyjny :-)) ) choć czytałam na ten temat i nawet próbowałam tego i owego (np. uciskania) Podejrzewam, że zatoki też są nie bez winy przy moim bólu głowy i katarze naokrągło, ale teraz niewiele z tym zrobię. No i zimne okłady niestety odpadają, ze względu na podejrzane zatoki właśnie :-) Kupiłam sobie dziś pepsi - ze względu na kofeinę, może to coś da... Wiecie co, przypomnijcie mi raz na jakiś czas, żebym nie wchodziła absolutnie na topiki dla młodych mam i ciężarnych...nie wiem, czy tam się wpisują głównie ludzie z problemami, ale mnie się oczy okrągłe robią i Bóg wie co do głowy przychodzi! Nic, tylko siąść i płakać i przygotować się do porzucenia przez partnera...Brrrr ! szczęśliwie ja mam wokół siebie także takie małżeństwa, które \"mimo dzieci\" nadal nadają na tych samych falach i okazują sobie miłość i zrozumienie. Maja, Pomarańczka, Tadonia, Elzan, Lanuszka, Rafaello oraz cała reszta -
  3. No dzień dobry! Wczoraj miałam problemy z otwieraniem topiku, chyba mi się jakoś przyblokował i dla mnie wyglądało na to, ze nie mogę się dopisać. A dziś patrzę - i proszę, wszystko jest ! :-) W ogóle jakiś trójkąt bermudzki mi się przyplątał do domu, bo wczoraj nagle zamilkł telefon stacjonarny, potem \"sam\" się naprawił, a dziś bladym świtem samo włączyło się radio, choć nie było nastawiane (nigdy nie jest) na budzenie. To wszystko dlatego, że MM jeszcze nie ma w domu, a jak go nie ma zawsze wszystko się psuje ;-) Emmi - zazdroszczę Ci trochę tej zaradności odziedziczonej w genach...Moje Maleństwo ma 50% szans, że będzie takie zaradne - po tatusiu. A co do tych klusek parowych - no właśnie, z tego względu, że u mnie nikt nigdy w całej rodzinie tego nie robił - ja też nie potrafię, kupuję więc gotowce i podgrzewam, względnie marzę, ze może kiedyś teściowa zrobi własnoręcznie...Ponoć to nic trudnego...za to jeśli będziesz chcciała mogę gdzieś odgrzebać przepis na kotlety ziemniaczane, które robi moja mama jako dodatek do mięs i sosów właśnie. Co do dołka - no one czasem przychodzą z nienacka, do mnie też, zwłaszcza jak za dużo siedzę sama...w tej chwili jednak dręczy mnie uporczywy ból glowy, od trzech dni, do tego te mdłości...Z dozwolonych leków mogę wziąć tylko paracetamol, a ten jakoś nigdy na mnie nie działał. Męczące to bardzo...A z nogami w górze lezałam i wczoraj :-) Pomarańczka - a kiedy będą wyniki? I co dalej robi Kasia? Ewelina 17 - wiesz, z mojego osobistego doświadczenia wynika, że zazdrość u mężczyzny może być efektem jego kompleksów - i to rozmaitych. On wtedy właściwie nie jest zazdrosny o kobietę, ale o siebie samego, bo może okazać się gorszy od kogoś innego. W takie kompleksy mogli go wbić np. rodzice i nic mu wtedy nie przemówi do rozsądku, że jest super, że jest mądry, że daje sobie radę w życiu i że się go podziwia. On w to nie wierzy. Nie wiem, jak jest w Waszym przypadku, być może Twoj chłopak jest tak zakochany, że faktycznie się boi o Ciebie, albo to ta zadra, jaką ma w sobie po zdradzie. A może mu się wydaje, że Cię w jakiś sposób rozczaruje po głębszym poznaniu? Życzę powodzenia w rozwiązniu tego prblemu. miłego dnia wszytskim!
  4. No dzień dobry i pozdrowionka! Emmi - Niuńka jeszcze nie ma, przyjedzie za niecałe dwa tygodnie dopiero i będzie rozpieszczany dokumentnie przez wszystkich Laussza - no cieszę się, że jest już nowy kotek, ale właściwie dlaczego on ma jeść głównie wołowinę? Ten drugi też ma taką dietę? A co do panikowania, to przyznam się, ja głupia, że jak Niuniek był podrostkiem, to wyłamał sobie mleczaka na piłeczce tenisowej i ja razem z mamą we łzy, że pies do końa życia będzie szczerbaty...:-) I taka rozpacz trwała dopóki mój tata nam w końcu nie przypomniał, że psy - jak ludzie, mają dwa garnitury ząbków... melc - no to trzymam kciuki za powodzenia w egzaminach i pozdarwiam Ciebie i fretkę!
  5. Noo nieeee....tyle się dziś napisałam i mi nie dodało! A już mi się nie chce powtarzać... No to tylko pozdrowionka dla wszystkich!
  6. :-) Emmi -już jestem utulona, dziękuję!! CZasem trafia się taki jakiś dzień, do tego z bólem głowy (który w tej chwili mogę jedynie przeczekiwać...), z poczuciem jakiejś pustki wokół siebie. MM ostatnio często poza domem, a ja uwielbiam z nim być na codzień, rozmawiać, a nawet się sprzeczać (bo miewamy b. odmienne zdania). Poza tym, co tu kryć, w chwili obecnej MM jest dla mnie \"przepustką w teren\", bez niego skazana jestem na miasto li i jedynie. Nawet Niuńka (Ty wiesz, o kogo chodzi :-) ) nie ma, żeby życie ubarwił...Ale już jest ok. nawet leżałam, pomna Twej rady, z nogami w górze przez 15 minut. Emmi, wiesz, być może jestem gapa, ale właściwie nie wyłapałam wcześniej, dlaczego Twój synek wymagał rehabilitacji? Czy to w skutek urazu? Lanuszka - ja też się zgadzam z tym, ze w związku trzeba rozmawiać, a przemilczanie nie prowadzi do niczego dobrego (chyba że czasem przymknie się oko na jakieś drobiazgi). A jeśli chodzi o to przerywanie w pół zdania (też nie lubię!) to mam wrażenie, że niektórym ludziom wydaje się, że znają nas tak dobrze, że wiedzą już co myślimy i co chcemy powiedzieć. I nie chcą słuchać do końca. Maja 75 - ładne to porównanie - o tych dzbanach, które mamy w sobie :-) Czytając to, co napisałaś o TM zdenerwowałam się - jak można tak bezczelnie zrzucać z siebie odpowiedzialność!!! Jak niby w tej chwili związek ma zależeć tylko od Ciebie!?! Tam, gdzie jest dwoje ludzi - są dwa fronty działania, zawsze.I w końcu jesteście razem odpowiedzialni za dzieci i ich przyszłość, one będą czerpać wzorce z Was! Ja nie wiem, wybacz, ale bufon straszny z TM wyłazi, czyżby to andropauza? A co do przyszłości, sama wiesz, że beznadziejne jest lokowanie uczuć na huśtawce pt. \"może będzie lepiej...\" Strasznie Ci współczuję, że jesteś ( i to akurat teraz) w takiej sytuacji, bo przecież póki co, nic właściwie nie możesz zrobić. Nie przepraszaj za to, że to co piszesz jest smutne. Bliscy ludzie, a takimi stopniowo stajemy się dla siebie pisząc tu o naszym życiu, muszą się znać z różnych stron. I muszą się wspierać. Rafaello- :-) Pewnie gdyby MM nie musiał, to by nie wyjeżdżał, ja i tak doceniam to, ze jest np. w weekend, bo w zeszłym roku bywało tak, że go po 3 miesiące całe nie oglądałam. Napisz koniecznie, jakie wrażenia po filmie - czy warto zobaczyć go w kinie, czy równie dobrze można w domciu (np. Władcę pierścieni koniecznie w kinie!). Poza tym = życzę miłych wrażeń i ciekawego wieczoru!!! Pozdrowionka dla wszystkich, Shirusia - co u Ciebie?
  7. No hej, to znowu ja! Królica - pooglądałam zdjęcia Aresika, fajny psiunio! Próbowałam dodać swojego Niuńka, ale muszę najpierw pozmniejszać zdjęcia, żeby się udało. Pozdrowionka serdeczne!
  8. No witajcie, Kochani! Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień mija Wam spokojnie, a może nawet całkiem milo..? Tadonia - dzięki serdeczne za wszystkie dobre życzenia, dobrze, ze Ciebie te straszne nudności ominęły, bo ja przez nie mam trochę zaburzony sposób patrzenia na życia..:-) A co do zgagi - chyba w życiu nie miałam, nie wiem z czego to wynika, ale nawet nie wiem, jakie to uczucie, palenie w przelyku? No, ale nie jest wykluczone, ze w którymś momencie ciąży doświadczę i tego. Poza tym współczuję Ci wszystkich tych trudów związanych z przygotowaniem komunii. Ja w zeszłym roku byłam gościem na komunii i szczerze powiem, ze strasznie mi się nie podoba organizacja (kościelna też) takiej imprezy. Pamiętam swoją komunię (na wsi to było) i wiem, że nikt nie stawał na głowie (co najwyżej, zeby gdzieś oranżadę dla dzieci dostać i wysoce deficytową Pepsi :-) ) Było kilka prób, ale wcale niekoniecznie z rodzicami, a potem w domu spotkanie z rodziną. Inna rzecz która wprost mną wstrząsa, to cały ten nakręcony komercyjny rynek prezentów na I Komunię. Te reklamy typu \"pierwszy komputer do pierwszego garnituru\"! Ja nie jestem osobą bardzo religijną, ale zawsze uważałam, że rodzice chrzestni powinni być dla dziecka dodatkowym wsparciem duchowym i zastępczym opiekunem, a nie SPONSOREM. Tacy byli moi rodzice chrzestni. I ja postaram się wybrać takich rodziców spośród moich przyjaciół dla mojego dzieciątka. Jasne, że jakieś tam prezenty się dostawało, ale komunię przeżywało się jak pewną inicjację, a nie np. kolejne mikołajki. Emmi - Kochana, dziękuję za troskę, szczerze przyznam, że z nogami w górze to ja rzadko leżę, może dlatego ze w tej pozycji jest mi przy moich mdłościach bardzo niewygodnie, będę miała to jednak na uwadze w najbliższym czasie, bo pewnie przy coraz cieplejszej pogodzie i zaokrąglaniu się puchnięcia nóg mogę nie uniknąć. A co do angażowania męża do masażu, ja bardzo chętnie, tyle że to trochę trudne do wykonania, bo jego często nie ma, w tym tygodniu np. znowu siedzę sama i już mam trochę dosyć braku towarzystwa. Shirusia - tak jak pisze Emmi - limit miłości nie tak łatwo wyczerpać :-), nawet jeśli czasem trzeba trochę poczekać. Ale wiesz co, czasem i w tych, którzy nas wybierają - można znaleźć niespodziewanie coś niesamowitego! Coś, czego nam trzeba. Trzymam za Ciebie kciuki w każdej sytuacji! Elzaan - gratuluję udanej rodzinki! Moja też jest trochę porozrzucana po świecie i po Polsce, tak samo jest z przyjaciółmi (efekty kilku przeprowadzek). Często za nimi bardzo tęsknię, zwłaszcza że moja ostatnia przeprowadzka była efektem chęci zamieszkania z MM, który niestety często wyjeżdża, raz na dłużej, raz na krócej. A co do komputera - u mnie też nie obywa się bez ingerencji MM, który co jakiś czas przeinstalowuje lub doinstalowuje coś nowego, a ja potem np. nie mogę znaleźć outlooka albo otworzyć jakiegoś programu. Przy okazji - tak jest też zawsze, gdy mężuś dostanie od kolegi nową grę... Maja 27 -no, moja Droga, przede wszystkim dbaj o siebie! Może lepiej odpuść te porządki, jeśli lekarz kazał Ci się oszczędzać i nie forsować. A jeśli masz ochotę na spanie - śpij po prostu. Wykorzystaj to, że możesz. Może to jest trochę wina ciśnienia, ale też być może to reakcja na stresy, które ostatnio przeżywasz. A przecież organizm najlepiej regeneruje się we śnie! Zdrówka i dobrego samopoczucia Ci życzę! Rafaello - jakiś straszny \"komplikant\" z tego Twojego szefa! Masz dobrą intuicję, żeby nie pchać się w coś z niezbyt jasną sytuacją. Oby to już niedługo się wyjaśniło i to na Twoją korzyść. A tak przy okazji - jak Ty wytrzymujesz wszystkie te barowe opary tytoniowe? Dla mnie byłaby to przeszkoda nie do przeskoczenia, nie tylko w tym stanie. Pozdrowionka!
  9. Dzień Dobry wszystkim oraz całej menażerii! :-) Emmi - u mnie dziś pogoda nadal nie może się zdecydować, czy będzie słonko, czy nie, ja mam za sobą poranną wyprawę na badania i troszkę zimno było, niestety. Z przyjazdu Niuńka bardzo się cieszę, oczywiście z przyjazdu rodziców też.Niunidło od razu wepchnie się na fotel i łóżko też zbobruje, nie mogę się doczekć :-)Póki co słyszę go przez telefon, jak sobie poszczekuje, a czasem nawet mi śpiewa - razem z moimi rodzicami. Tańczy też z nimi, po prostu domaga się wzięcia na ręce, no bo co to za porządki - tak bez niego! Na własnym weselu tańczyłam z mężusiem i z nim (nawiasem mówiąc na weselu brata też z Niuńkiem tańczyłam no i MM jeszcze wtedy nie MM, nie mógł się oprzeć nam obojgu po prostu...) Laussza - no to pracowitą nockę miał Twój kocio! A jaki porządek musiał Ci zostawic na balkonie! Kot mojej koleżanki jedynie zrzucił jej kiedyś karnisz na łóżko w środku nocy, ale poza tym bałaganu nie narobił...;-) Wiecie co, z tym kocim zapachem (wnioskuję, ze chodzi o znaczenie terytorium siuśkami?) to raczej trudno sobie poradzić, ktoś kiedyś mówił, że trzeba albo chować wszystkie buty (zwłaszcza gości), albo wykastrować biedaka. Myślę, że adidasy można spróbować wyprać w pralce (zależy z czego są) w jakimś mocnym środku, ale nie wiem, czy to pomoże. Pozdrawiam wszystkich - Shirusia, Kulfonik, Królice, Netta, Melc, Gosia 8, kelik, ania b, Emmi Miłego popołudnia!
  10. Ślicznie się witam, choć z bólem głowy...wykończy mnie to ciśnienie (biorąc pod uwagę to, ze mam teraz istną awersję na kawę a przy tym bardzo niskie ciśnienie...) Rafaello - ja też się cieszę bardzo, że sytuacja w pracy trochę się wyjaśniła i że jest szansa na to, że będzie jak było. Podziwiam Cię też za cierpliwosć i wyrozumiałość, nie tylko jako faceta, ale partnera w ogóle. Już nie wnikając, skad się ta awersja so seksu wzięła u TŻ, myślę jednak, że może Toja 67 ma dobrą intuicję z tym endokrynologiem...wiem, że hormony mogą z kobietą wyrawiać cuda i mogą obniżać libido. Pozdrowionka! Emmi - z tym \"nabraniem mocy urzędowej\" dla facetów ze wszystkimi pracami domowymi to święta prawda. Ja się napatrzyałam na tatę, brata i MM, oczywiście, choć póki co nie interweniuję np. w sprawie drzwiczek do biurka (deseczki zostały już zabejcowane w zeszłym roku i nadal stoją oparte o ścianę). Parapety i progi też troszkę odczekały, podobnie jak półeczki do odnowienia, ale ponieważ mi to specjalnie nie przeszkadzało, jakoś za bardzo nie naciskałam. W każdym razie widzę, że jak już MM coś zrobi, to zrobi to dobrze i dokładnie, może dlatego warto poczekać. Nie wiem, czy trochę nie zmienię stanowiska, jak nasze maleństwo już przyjdzie na świat i trzeba będzie wszelkie prace wykonywać na bieżąco (mamy bardzo małe mieszkanko, a i tak jescze za niedługo przybędzie do niego łóżeczko i wózeczek, nie będzie miejsca na \"warsztat\" i nieład artystyczny), a w planach jeszcze budowa domku, w którym wszak przez pierwszy okres zamieszkania trzeba będzie tylko coś wykańczać i wykańczać...No, ale jestem dobrej myśli. Shirusia, Kochana! Dziewczyny mają świętą rację, absolutnie przestań myśleć o sobie w takich negatywnych kategoriach! ja Cię odebrałam jako fajną, ciepłą i troskliwą osobę, z którą można popisać o różnych rzeczach. TY Jesteś wartościowa, a zapewniam Cię, ze wiele z tych \"lasek\" o których pisałaś, że faceci tak na nie lecą, poza wyglądem nic w sobie nie ma. Często właśnie ich związki wypalają się szybciej, bo nie oparte są na niczym, co daje podstawę do budowania. Ja rozumiem, że Twój problem jest poważny i że jako dojrzała dziewczyna musisz sobie z nim poradzić, przykro mi, ze nie znam sposobów, nawet słów, które by Ci trochę w tym pomogły. Chcę Ci tylko powiedzieć, że wokół nas jest też sporo dobrych ludzi, że nie wszyscy jesteśmy tacy sami - mężczyźni i kobiety, że wbrew pozorom nawet - wielu z nas stara się rozumieć i wspierać innych ludzi. Są tacy mężczyźni, władczy, slini, męscy - którzy szukają erotyzmu i władzy przez połowę życia. Zapewniam, ze jednocześnie są inni, życiowo mądrzy i wyrozumiali. Zobacz, jak różne pary mijamy na ulicy..! Shirusia - miej nadzieję! Agnes - ale mi narobiłaś smaka tym przepisem na szybki obiad...chyba zaraz sobie zrobię jakąś przekąskę :-) Pozdrawiam wszystkich, wszytskich bez wyjątku
  11. No witam w poniedziałek! U mnie zimno, nawet bardzo zimno, w nocy miał ponoć padać śnieg, ale nie widziałam :-) Mam nadzieje, że jednak w końcu pogoda się opamięta i będzie można nacieszyć się wiosną. Wiecie ci, Niuniek do mnie przyjeżdża w odwiedziny za dwa tygodnie!!! Pozdrowionka!
  12. ale się \"napisało\" od wczorajszego popołudnia... Żonka26 -witaj i bądź dobrej myśli, do mężczyzn czasem trudno dotrzeć i gorzej im przychodzi wyrażanie uczuć, nie wszystkich tego nauczono. Myślę, że musisz po prostu spokojnie i czytelnie mówić mu o swoich potrzebach, o tym że dla Ciebie ważne są też drobne gesty i słowa. Wielu mężczyzn nie rozumie płaczu, myśląc inaczej niż my denerwuje ich to, że sobie \"coś wymyślamy\". agnes - 10 kg to sporo...życże powodzenia w kucharzeniu :-), ale nadmiar słodyczy bym odradzała. Banany, makarony z sosem, potrawy mączne...ale też z warzywkami, zresztą sama wiesz już pewnie najlepiej. jeśli jednak Twój syn ma dobre wyniki, to czy lekarze trochę nie przesadzają? Może taką ma przemiane materii, że przez niego \"przelatuje\" i błyskawicznie spala. Aktywny jest? Ja w podobnym okresie też byłam chudzielec i ciągle mnie męczyli jakimiś syropkami na apetyt, ale z marnym skutkiem, w okresie dorastania zaś wybujałam raz dwa tam gdzie trzeba :-) , a niska też nie jestem...No, ale może z dziewczynkami bywa nieco inaczej...A co do znaku zodiaku - MM jest raczkiem i to cudownym, nie wiem, czy ma coś charakterystycznego dla tego znaku? Jakie są cechy dominujące? Shirusia1 - miło Cię widzieć, witam serdecznie!Może to bananlne, co napiszę, ale wiesz - życzę Ci z serca, żeby Twoje rany się zabliźniły...I tylko jeszcze dodam, że czasem zupełnie w zaskakujący sposób, w najmniej oczekiwanej sytuacji trafia się na tego Kogoś, z kim się chce być do końca życia. Ja tak trafiłam i Ty też trafisz. Emmi - no to miałaś pracowity wieczór przed komputerem? Ja mogę Ci wypożyczyć MM, on lubi spędzać czas na dworze, a pomimo że nasze maleństwo jeszcze tkwi w brzuszku (i dokopuje mamusi, na rzęsach prawie chodzę tak mi cały czas niedobrze, nawet w nocy - to odpowiedź na pytanie o samopoczucie...:-) ) to znajome dzieci bardzo go lubią, bo chętnie się z nimi bawi i jest cierpliwy. pomarańczka, Maja 75 = hej, pozdrowionka! Rafaello - czy dobrze mi się wydaje, że nie masz dostępu do internetu? Bo mam nadzieję, że to nie jakieś problemy osobiste trzymają Cię na dystans?
  13. Witam serdecznie! Emmi-miło Cię czytać z powrotem! Melc - chciałabym Cię zobaczyć z tą fretką w kieszeni, ja kiedyś już pisałam, że mój jamnior jak był mały domagał się noszenia w koszyczku, żeby się małe łapki nie męczyły. Faktycznie, wszystko widać, a jak wygodnie! A czy twoja fretka znaczy teren poza domem? Czy też może jej terytorium jest ograniczone do domu właśnie? Pozdrowionka dla wszystkich, no odzywajcie się, bo coś ostatnio mało wpisów!
  14. dzień dobry w dniu dzisiejszym! Emmi - więc już jest to dziś, a ten ranek Jest lepszy. Przytulam! Maja 75 - ach Kochana! odrzuć tę czerń, na przekór sobie, ale odrzuć. Twój m nie ma racji, z tym że 90% ludzi tak żyje. W Wielu małżeństwach tak się może dziać, owszem - ale nie daj w sobie zniszczyć wiary w to, że miłość , uczucia przywiązanie musza się zawsze wypalić. One się zmieniają, może z czasem tracą na intensywności, ale są w naszym życiu. Częściej zdarzają się kryzysy,niż zupełne wypalenie. I wiesz, z tym brakiem pewności co do dalszego losu małżeństwa - u mnie było tak samo. Ja też przeżyłam kiedyś taką okrutną huśtawkę, nawet nie chcę pamiętać, jak się wtedy czułam zaszczuta. Podjęcie decyzji bardzo pomaga, choć nie twierdzę, że przestaje boleć. Ale nie ma już złudzeń i można zacząć powolutku wracać do życia. Mam nadzieję, że dzieci pomogą Ci nie skupiać się na Was, dorosłych, choćby przez jakiś czas i że ostatecznie wszystko ułoży się z korzyścią dla Ciebie.
  15. no dzień dobry! Za oknem deszcz, po wczorajszej pogodzie - ani śladu, ale wiecie co, może to i tak będzie udany dzień?Mimo tego, co na codzień tak nas irytuje u innych, mimo braku czasu i często ochoty do czegokolwiek no i pomimo niskiego ciśnienia (i narastających już mdłości u niektórych.. ;-) )...życzę Wam miłego środka tygodnia. Emmi - gdzie jesteś??
  16. Witam, jak widzę jestem dziś pierwsza :-) Jak Wam minął długi weekend? Zwierzątka dopieszczone z powodu dodatkowego dnia wolnegO? Melc - no to moje słowa uznania za wytrwałość i poświęcenie paluszków, z tego co piszesz wynika, ze się opłacało. I wiesz co, w sumie fajnie, ze taka rozpieszczona! A czy zawsze musisz z nią chodzić na smyczy? To znaczy, czy jest możliwość, ze ucieknie, czy też taka oswojona trzyma się raczej właściciela? Pozdrowionka dla wszystkich!
  17. witam wszystkich! Cześć Psiarka, miło Cie poczytać, pisz z nami dalej! Melc - ja ostatnio widziałam panią z fretką na spacerku, piękne zwierzątko, ale zawsze mi się wydawało, że one mimo wszystko są trochę dzikie? Jak to jest? I czy fretkę kupuje się z hodowli oswojonej, jak np. kota, czy w sklepie zoologicznym? Pozdraiwam i uciekam póki co, miłego świętowania jutro!
  18. Shirusia - bedzie dobrze, musi być dobrze! Laussza - pewnie tak jest, ze hodowle są różne, ja oglądałam kiedyś program na Animal Planet o psach rodowodowych i tam właśnie powiedzieli, że przez to krzyżowanie w obrębie kilku linii dochodzi do zwyrodnień (w królewskich dynastich też się to zdarzało...), ludzie chcieli otrzymać idealnie wyglądające podobne do siebie zwierzęta, a zupelnie nie pomyśleli o innych cechach dalej przekazywanych. Myślę, ze to dotyczy głównie zwierząt rodowodowych od wielu pokoleń, bo przecież rasowych jest wiele i nie wszystkie chorują. Życzę, żebyś tym razem trafiła na zdrowego kotka! A wracając jeszcze do kropel przeciw kleszczom - moi rodzice byli z Niuńkiem u weterynarza i on wtarł mu w łepek, kark i pupkę :-) jakiś niemiecki środek o nazwie Expot, cala fiolka poszla i kosztowało to 15 zł. Jest to środek silnie toksyczny, wchłaniany przez skórę, i przez kilka godzin po zastosowaniu nie powinno się głaskać zwierzątka (Niuniek z mety wpakował się do łóżka i trzeba było zmienić pościel), a przez dwa dni nie powinien włazic do wody, bo wytruje rybki :-) Nie mozna tego stosować u kotów, a działa 4 tygodnie. Czy te środki do wcierania o których pisałyście tez były jednorazowe? Bo nie wiem, czy w sumie ten wychodzi drożej, czy nie? Pozdrowionka i ładnej soboty życzę, bo u mnie póki co bez słonka. Pa!
  19. Laussza - zwierzeta mają ogromną intuicję, więc się nie dziwię, że Bodzio \"wczuł się \"w sytuację. Dobrze, że go macie i jak najbardziej \"powiększajcie rodzinkę\"! Ale wiesz co, jeśli chodzi o zwierzaki \"rasowe\", zwłaszcza te z rodowodem, to one są zwykle mniej odporne i bardziej chorowite, ze względu na slabe geny (krzyżuje się tylko kilka linii właśnie po to, zeby były takie rodowodowe). pozdrowionka dla wszystkich, Emmi -jak tam na wyjeździe :-) ?
  20. Witam wszystkich i pozdrawiam! Mam nadzieję, że przed zbliżającym się weekendem wszyscy mają lepsze humory? Elzaan - Dzidziuś jeszcze nie kopie, bo to dopiero początek czwartego miesiąca, więc oprócz koszmarnych mdłości właściwie jeszcze niewiele się zmieniło :-) ALaX, Agrypina, Anies, agnes, pomarańczka, Rafaello, Emmi i inni
  21. Cześć! Shirusia1 - słuchaj, piesek znajomej też bardzo chorował po ugryzieniu przez kleszcza, było bardzo żle, więc go zawiozla do kliniki weterynaryjnej i tam weterynarze zdecydowali się przetoczyć mu krew. Zapłaciła za ten zabieg 500 zł, ale pies ma się dobrze! Zapytaj może siłę fachową o to, co trzeba zrobić (jak rozumiem trzeba pozbyć się toksyn za wszelką cenę), a ja będę trzymała kciuki!!! Laussza - jasne, że nie jesteś sama! Ja kazde moje zwierze bardzo kocham, pierwszy w życiu pies zginął tragicznie niemalże na moich oczach i bardzo długo to przeżywałam. Jamnior, którego mamy teraz jest ukochanym pupilkiem, sypia w łóżkach, je w pokoju obiadowym ze wszystkimi i jest wożony (specjalnie!) na spacerki do lasu... Gdyby coś mu się stało, to nie tylko ja, ale cała rodzina - z przyległościami , mocno by to odchorowała. Dlatego bardzo, ale to bardzo Ci współczuję i myślę ciepło o Tobie, życząc jednocześnie, zebyś szybko znalazła w sercu i w domu miejsce na kolejnego przyjaciela!
  22. No witam pięknie! Pomarańczka - gratuluję mądrego dzieciaczka! Rafaello - zgodzę się z tym, że kobiety czesto wykorzystują rozmowę, która początkowo miała być na inny temat, do wyciągania wszystkich żalów...moja mama dokładnie taka jest i ja na szczęście wiem z obserwacji, jaki marny skutek to przynosi. Myślę jednak, że u wielu z nas bierze się to z tłumienia w sobie przez długi czas takich właśnie różnych żalów o których wcześniej nie mówiłyśmy na głos (\"bo on opowinien sie domyślić o co chodzi\"), a które wreszcie wypowiadziane wracają za każdym razem, zwłaszcza jeśli naszym zdaniem nic nie zmienia się na lepsze. Zresztą też, każda z nas jest inna i ma trochę różne pobódki, zeby robić tak, jak robi. Wiem też z własnego doświadczenia, że są sytuacje, w których kobieta wcale się nie żali, nie wraca do przeszłości i chce po prostu rozwiązać wspólnie z mężczyzną jakiś problem (który dotyczy ich obojga), ale nie potrafi go do tego zmobilizować, czy wciągnąć. Jak ktoś nie chce brać udziału w dialogu, nic go do tego nie zmusi, nawet partner z super intuicją i wyczuciem. To jest po prostu brak woli i chęci, nawet nie lenistwo. I tak się jakoś zrobiło...niewesoło...ech, życzę Wam miłego popołudnia bez rozterek duchowych...
×