ruminka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez ruminka
-
czeeeeść... Harry - no, pełnam uznania dla starania :-) jakaś jestem dziś zmęczona, więc oprócz pozdrowień dla wszystkich, który Harry tak dzielnie zebrał w kupkę i wymienił w jednym z powyższych postów, dołącze kilka dowcipów... Wróbelek na gałęzi siedzi czy kuca? Kuca, bo jakby siedział to by mu nóżki zwisały. Co to jest: białe i, jak spadnie na głowę, to boli? Sufit Jak nazywa się żona Herkulesa? Frau Kules - Jak Królewna Snieżka budzi krasnoludki? Seven Up! Co to znaczy, gdy ktoś znajdzie cztery podkowy? To znaczy, ze gdzieś koń biega na bosaka... - Co to jest apatia? Stosunek do stosunku po stosunku! Skšd wyjeżdża czołg ? Czołg wyjeżdza z nienacka - Ilu prawdziwych mężczyzn potrzeba do wkręcenia żarówki. Ani jednego, prawdziwy mężczyzna nie boi się ciemności. Państwo w Europie na K? Kowalscy. No, to tyle, wesołego dnia, Moi Drodzy i Drogie, wracam do przerwanych zajęć, lekko wzdychając, ze to już...
-
witam, witam! a u mnie dziś słonecznie, przynajmniej póki co :-) przy okazji - składam życzenia wszystkim, którzy coś dziś świętują oraz tym, którzy po prostu chcieliby, zeby im ktoś dobrze życzył :-) Poniedziałek za nami, więc można już normalnie fukcjonować...Zaangażowanym w grzybkowe przetwory gratuluję zbiorów i pełnych spiżarni! Sama uwielbiam włóczyć się po lesie i zbierać wszystko, co da się wykorzystać w kuchni, jednak jeśli idzie o przetwory niepodważalnym autorytetem i prawdziwą fabryczką jest mój tata, więc co mu będę przyjemność psuła i robiła sama... No, tyle póki co, Emmi, Cicha, Zdanka, Agrypina, Margo, Harry, Goda - serdeczne uśmiechy dla Was!
-
cześć! Pozdrawiam wszystkich! :-)
-
dzień dobry... Ale mi się dziś źle wstawało, kawa nic nie pomogła, ale i tak rano ją piję, bo jest gorąca i z mlekiem, a pozy tym nic innego nie przełknę do 10 przynajmniej... Miałam właściwie tylko się przywitać, bo świat nie jest dla mnie dziś zbyt klarowny, a wczoraj musiałam poślęczeć wieczorem przed komputrem i wysilić szare komórki...No ale ten sen Emmi... Mąż w Twoich spodniach powiadasz? Mnie się to kojarzy z przenoszeniem kompetencji lub obowiązków. W jedną albo drugą stronę. Albo to Twoje myślenie życzeniowe, albo to może podświadomość podpowiada, ze częściowo chciałabyć być na jego miejscu ? A może to nie ma żadnego specjalnego znaczenia, po prostu duzo myślisz o mężu, a ponieważ kupiłaś sobie coś nowego - zderzyłaś to w myślach ze starymi ubrankami, żeby się usprawiedliwić...Tak nawiasem mówiąc - nigdy nie zapominaj o sobie. Musisz się trochę porozpieszczać. Wiesz, moja mama zawsze wszystko robiła dla nas, dal mnie i brata. Do tej pory woli kupić coś mnie, niż sobie. A ja mam do tej pory z tego powodu olbrzymie wyrzuty sumienia.I więcej przyjemności sprawia mi, kiedy widzę jej zadowolenie po jakimś zakupie. Zresztą mama do tej pory dzwoni do mnie szukając potwierdzenia, zepowinna sobie coś sprawić (wie, ze ja ją będę namawiać). No i miałam tylko się przywitać... ale jestem dziś rozlazła... pozdrowionka dla wszystkich!
-
...? et te, Freedom, contra me ??? ....zabieram swoją ryjówkę i idę ...
-
...? et te, Freedom, contra me ??? ....zabieram swoją ryjówkę i idę ...
-
nooo dzień dobry. Cicha - śpieszę myśleć pozytywnie, śpieszę. Wiem, ze w życiu nie wydarza się 90% rzeczy o które się martwimy i ze świat jest dla nas taki, jaki jego obraz niesiemy w sobie. Trochę tylko czasem mi trudno całą tę moją teoretyczną wiedzę dostosować do praktyki... Emmi, dzięki Tobie dziś pierwszy raz się uśmiechnęłam...bo śmiech był zaraźliwy, zwłaszcza że ryknął na mnie znienacka z głośniczka, który wcześniej jakoś nie chciał działać. Bez-barwna- Na pewno nie jesteś bezbarwna. Na pewno. I choć jest Ci teraz smutno, to pokaż sobie w lustrze język i nie daj się. Pamiętaj, że ktoś za Ciebie trzyma kciuki! Harry! Tak miło Cię widzieć! Mam nadzieję, że te nocki to porządnie odsypiasz i nie chodzisz potem z podkrążonymi oczyma...I tak się cieszę z Twojego uśmiechu na codzień! Margo, trzymaj się dzielnie! Nie będę dawała żadnych rad, napiszę Ci tylko, ze nie zawsze to co się dla nas wydaje końcem świata - jest nim faktycznie. Wiem, że to Cię specjalnie nie pocieszy, ale kiedy mój świat się zawalił nie chciało mi się żyć. A potem okazało się, że w sumie wyszło mi to na dobre, pomimo, że tak bardzo bolało. Mam nadzieję, ze tak czy inaczej Ty wyjdziesz ze swojej potyczki z życiem zwycięsko. Goda, Kaba, Zdanka, Jako Taka, Fio-lka, betka, marsa, nicka, agrypina (a u nas dziś słoneczko nieśmiałe,nieprawdaż..?) - dla wszystkich serdeczne pozdrowienia! ()
-
:-) Goda - życzenia do dyspozycji, oczywiście Emmi, czuję się mile połechtana ;-) ... a tak w ogóle ... kiedy się tak czyta tutejsze posty od razu widać, że życie kipi ... ze potraficie wzbudzić sympatię. Ja to bardzo doceniam u ludzi. Doceniam to, że ktoś się stara myśleć o innych. A dziś ... bardzo mi brak bliskich, których tak rzadko widuję. W dodatku Moja Przyjaciólka zmieniła pracę i teraz nawet nie możemy tak jak kiedyś pogadać przez telefon. Inni się nie odzywają, albo ...no, czuję jw nich jakąś zmianę. Przyjaźnię się z ludźmi w różnym wieku (w tym też z przyjaciółmi moich rodziców), każdy jest na jakimś innym etapie życia. Ale chyba coś się stało złego z moim pokoleniem, moze to zresztą typowy kryzys 30-to latków? Ja sama się plączę strasznie, nie potrafię do końca optymistycznie patrzeć na życie, nie mam poczucia bezpieczeństwa. Tzn. \"na zewnątrz\" jest jakby ok., po bardzo złym okresie życia trafiłam niespodziewanie szczęśliwie na wspaniałego mężczyznę, który o mnie dba, ale \"w środku\" cały czas boję się straty. No a to jakby determinuje mój sposób patrzenia na życie. Powtórzę się...brak mi jednak kontaktu z przyjaciółmi... Dlatego jeśli macie swoich przyjaciół i bliskich obok siebie - doceniajcie ich i dopieszczajcie. Bez nich życie jest o wiele, wiele trudniejsze.
-
no cześć ... dobrego samopoczucia i gorących kaloryferów. I dobrego obiadu, który ktoś dla Was zrobi ...i przyjaciół na wyciągnięcie ręki, a nie na drugim końcu telefonu...i dobrych pomysłów na samą siebie... i psa cieplutkiego do głaskania...i żeby mniej było gier komputerowych po których Bogu ducha winnym kobietom szleją komputery... i kogoś do robienia kawy przed południem... i super zdrowia .... i już nigdy przymrozków porannych ... kwiatów ciętych i doniczkowych, a najlepiej takich po długiej przechadzce po łące... apetytu i świetnego spalania....pięknych snów, zwłaszcza gdy na sen jest malo czasu ... No, wiem, że to nie Dzień Kobiet....ale...
-
dokładnie TAK, jamnika! Wygrałaś ciacho z wisienką! Buziaki dla wszystkich szczęśliwych zwierząt i ich właścicieli!
-
no dzień dobry! Kliknęłam przypadkiem, a tu tyyyylu znajomych! Zwierzaczki kocham szalenie (oprócz hien i lwów), lubię je podglądać i z nimi obcować. Niestety - mój straszny pies jest już teraz strasznym psem moich rodziców i to ich wypycha z łóżka (zgadnijcie więc, jaka to rasa :-) ), ale opowieści o nim krążą żywo po łączach rodzinnych, więc czuję się, jakbym zwierzęcia paskudnego widziała...Żeby jeszcze było można przytulić i ugłaskać! No, ale niedługo odwoedzę rodziców (mieszkają daleko), a wtedy powitaniom nie będzie końca. No i w łóżku gościnnym będę ja, mąż i psiunio. Pozdrawiam!
-
Witam wszystkich i życzę czegoś zupełnie innego, niż za moim oknem....szaro się ten Wrocław dziś obudził i tak pewnie zostanie do nocy :-( Cicha - pyłek kwiatowy faktycznie można określić jako kuleczki albo granulki, zdrowy jest ale niesmaczny niestety też. Należy go sobie dobrze rozpuścić w ciepłej (nie gorącej) wodzie albo mleku, albo po prostu \"łyknąć\" na łyżeczce i popić. Duuużo popić, żeby zabić smak...Zresztą - może nie wszystkim to tak nie smakuje, jak mnie. Jeden słoiczek wystarczy na miesiąc, można kupić np. w herbapolu. A jeśli chodzi o bolące gardło, jeśli to nie jest jakiś poważny stan zapalny, to złagodzi i uodporni trochę picie lnu (ziarenka całe lub mielone zalać gorącą wodą) z tym że to ma taką konsystencję białka z jajka, więc ... babcina rada na podrażnione gardło to też kisielek, zdrowy i smaczny. No, miłego dnia, Moje Drogie.
-
Dzięki Emmi...już dawno nie dostałam kwiatów! Chyba pójdę i sobie kupię :)) Kaba, więcej czau i wolniejszego tempa życzę! I wszystkiego dobrego!
-
No dzień Dobry! Poczytałam sobie na początek poprzednie posty, a teraz mam tylko nadzieję, że nie pomylę nicków i tematów ;-) Goda - śnieg, już?? Słyszałam, że ma przymrozić nam północny wschód, ale już..? I zima..? Jejku, no to pora myśleć o ewakuacji, bo zima to zwykle dla mnie ciężki okres...Tak czy inaczej - życzę ciepłej czapki, podgrzanego siedzenia w samochodzie i gorących ramion do zimowego tulenia! Zdanka9 - co prawda placki były w sobotę, o ile się nie myle, ale właśnie mi narobiłaś apetytu..! Uwielbiam drożdżowe, sama go nie piekę i jakoś w najbliższej rodzinie nie ma tradycji :-( dlatego doceniam szczerze tych , którzy takie małe dzieła kulinarne potrafią na świat powołać:-) Marsa - szarlotką też można mnie skusić :-) Poza tym strasznie przyjemnie jest czytać, że ktoś piecze w sobotę ciasta dla złaknionej rodziny...Ze lubi, że mu się chce, ze smakuje, że można razem usiąść przy stole, ze od razu kawka lepiej smakuje...że można mieć takie małe przyjemności. Co do wzmacniania odporności u dzieciaczka, to potwierdzę, że czosnek jest dobry, może nie codziennie, zwłaszcza jeśli ktoś nie lubi, ale można sprytnie go umieścić (pokroić na plasterki) pod serkiem na grzaneczce, jeśli ktoś lubi tosty - to dobra metoda, no i potem tak mocno \"nie czuć\". Poza tym w aptece już można kupić preparaty czosnkowe, ich niewątpliwą zaletą jest to, że tak mocno nie pachną. Polecam też miód i pyłek kwiatowy, brałam zeszłek zimy i skutecznie. Ostrzegam jednak, ze pyłek nie jest najsmaczniejszy... Emmi - duuuużo uśmiechów dla Ciebie! Solidaryzuję się w okrzykach CHCEMY WIOSNY!!! Uwielbiam wiosnę, tak było zawsze i będzie, mam nadzieję. Mam też podobne zdanie w sprawie jakości studiów zaocznych...choć to właściwie wynik obserwacji z boku i wysłuchaniu wielu opinii obu stron. Kochane dziewczyny! Pozdrawiam Was wszystkie: Margo, Cichą, Godę, Agrypinę, Fiolkę, też HP, po prostu wszystkich i życzę, żeby to był dobry, spokojny tydzień bez zmartwień. Bo wiecie, w końcu się nie zmieścimy w tej mysiej dziurce. Za dużo nas tam siedzi . A świat w koło może być taki piękny, przynajmniej chwilami :-)
-
Dzień Dobry, Moje Drogie!Mam tylko chwilkę na wpis, więc... Agrypino - :-) Czyli masz za oknem to samo, co ja :-) Emmi - trzymam kciuki za Twoje dobbre samopoczucie i życzę dobrego, spokojnego i rodzinnego weekendu, szczerze życzę! Margo, zdrowiej szybciutko i wychodź z dołka! Wszystkim przesyłam duuuużo uśmiechów!
-
spieszę więc ze szczegółami - w razie braków w konwersacjach pogodowych...Mieszkam we Wrocławiu , gdzie słonka chwilowo brak, za to są ludzie o gorących sercach...:-) Pozdrowionka dla reszty kraju, a przy okazji - mieszkalam już w wielu miejscach i niewykluczone, ze znam niebo znad Waszych głów. Miłego przedpołudnia !
-
Dzień Dobry! Emmi - śpieszę \"donieść\", że Twoim nerwom dobrze przysłuży się lecytyna (np. lecithine 1200) albo magnez z witB6 , z tym, ze dopiero po jakimś czasie stosowania. Doraźnie zaś - jeśli zioła na Ciebie działają, bo każdy reaguje inaczej - to bez recepty możesz kupić sobie np. Persen Forte, jest też taki preparat m.inn. z dziurawcem chyba, ale nazwy nie pamiętam, za to wiem, że jest stosunkowo najtańszy. A tak w ogóle to polecam na codzień zieloną herbatę, może być z dodatkami. Pewnie jedak sama dobrze wiesz, ze to co tylko łagodzi objawy, nie sprawdza się na dłuższą metę. Życzę Ci, może to zabrzmi naiwnie, żebyś po prostu obudziła się któregoś dnia z przekonaniem, że dasz sobie ze wszystkim radę. Troszką zazdroszczę tym z Was, u których dziś jeszcze jest słonko, u mnie już od wczoraj niebo jest stalowe, tak jakby wieczór się przeciągnął. Jesień za oknem chwilowo więc nie jest kolorowa, ale jutro jak zwykle, kiedy jesteśmy razem z mężem, pojedziemy ją pooglądać z bliska. Przy okazji przywieziemy sobie wodę (!) na cały tydzień, bo nasza kranowa nie jest najsmaczniejsza. Może też wreszcie się przemogę, żeby trochę pooswajać autko, choć znając życie pewnie znowu to odwlekę :-( Kaba napisała że mężczyżni też mają swoje słabe dni i problemy, które duszą w sobie. Jak najbardziej to prawda, każdy człowiek ma rozterki i przeżywa je na swój sposób. Mężczyźni z reguły robią to inaczej niż my i nie wnikam tu, czy to kwestia genów, czy wychowywania ich w ten sposób. Ale nie ma reguł - nie wszystkie kobiety lubią się wyzewnętrzniać innym, nie każdy facet tłucze się z myślami w samotności. Ja chyba wolę się podzielić zgryzotą, zwłaszcza jeśli nie umiem znaleźć rozwiązania i czuję, że zaczynam \"gonić w piętkę\". Ktoś napisał (babcia?) , że nie rozumie, jak można pisać na Forum o swoich problemach, ze marnujemy czas itd. Cicha :-) :-) już dobrze odpisała na ten post :-) i zgadzam się z nią, że to bez sensu iż ludzie zawsze ZNAJDĄ CZAS żeby coś skrytykować bez proszenia. Właśnie przez takie osoby (babcia?)wahałam się przed włączeniem do rozmów tu, bo nie o to w końcu chodzi, zeby stać się dla kogoś celem...Strasznie mnie tacy ludzie denerwują! Poza tym to przecież żadna tajemnica, że łatwiej jest się czasem zwierzyć, jeśli możemy zachować anonimowość... No dobrze, koniec z tym marudnym tonem...i w ramach cieszenia się z drobnostek - na przekór życiowym malkontentom napiszę, ze udało mi się dziś zrobić coś dobrze....mianowicie dobra kawa mi wyszła :-p
-
wkradłam się tu po cichutku jeszcze na chwilkę...:-) Goda - dzięki za ciepłe słowa. Mam w sumie w życiu wiele szczęścia i wiem o tym, dlatego staram się zwykle nie rozdzierać szat. Tyle tylko, ze niektore lekce w życiu zapamiętuje się dłużej od innych...i potem trudno, zeby wszystko było takie samo. Pozdrawiam wszystkich, Pa!
-
coś dziś trudno mi się łazi po kafetrii... Emmi - nie tylko się rozsiądę, ale jeszcze o herbatkę z miodem i cytrynką poproszę! :-)
-
coś dziś trudno mi się łazi po kafetrii... Emmi - nie tylko się rozsiądę, ale jeszcze o herbatkę z miodem i cytrynką poproszę! :-)
-
Dzień dobry! mam nadzieję, że każda z Was znalazła - albo znajdzie dziś czas na celebrowanie kawki (lub czegoś innego) z kimś miłym u boku lub czymś przyjemnym na talerzyku ;-) . Celebrowanie, czyli bez pośpiesznego parzenia ust, Moi Drodzy! Emmi - chyba wiem, o jakim filmiku wspomniałaś (rzecz się dzieje w Australii) , ja go bardzo lubię, przyznaję bez bicia :-) Dzisiejszy dzień za moim oknem jest zupełnie inny od wczorajszego...deszczowa szarość bardziej odpowiada tym wszystkim uczuciom, które biorą górę nad optymizmem a nawet rozsądkiem...Będę się jednak starała nie dać smutkowi. Myślę że chyba nie do końca potrafię się tak zupełnie odsłonić, zwłaszcza na forum. Ale potrzeba mi kontaktu z ludźmi, nic na to nie poradzę, że nie jestem samowystarczalna. Czasem czyjeś dobre słowo albo gest może pomóc przerwać najgorszy humor. Myślę, że jeszcze bardziej pomaga poczucie, ze jest się potrzebnym, ze ma się gdzieś swoje miejsce. Tak naprawdę, nie mam powodów zeby narzekać na małżeństwo i tego nie zamierzam robić. Staż małżeński mam króciutki. Mój mąż jest dla mnie kapitalnym partnerem , bardzo go kocham i podziwiam, jest takim typem człowieka, jakim ja chciałabym być. No właśnie...ale nie będę. Mam inną osobowość. Bogatą, ale inną. Mam kompleksy, ciągle więcej i nie umiem z nimi walczyć. Wiem, że On też nie jest idealny i że to moje uczucie pozwala mi wygładzać na nim nieistotne zmarszczki. Nauczyłam się widzieć i cenić w ludziach to, co naprawdę wartościowe...tylko nie potrafię tego zastosować do siebie. I wiecie co? To mnie zżera. A nie przekroczę tej granicy, którą jest rozmowa z nim o swoich lękach i ograniczeniach, zwłaszcza ograniczeniach - nie chcę mu pokazać, jak źle siebie oceniam. Jest we mnie mechanizm, który nie pozwala mi tak się odsłonić przed bliskimi. Boję się że i oni mogą zacząć na mnie patrzeć tak, jak ja to robię. Dlatego właśnie to ja sama jestem największym wrogiem siebie. Swego czasu życie bardzo dało mi w kość, Zawiódł mnie strasznie i zranił ktoś, kogo kochałam - historia pewnie jakich wiele. To zmieniło bardzo moje życie. Myślę, że do końca zostanie we mnie jakiś cierń. Że im będzie \"bezpieczniej\", tym bardziej będę się bała, że coś stracę. Że okażę się gorsza od kogoś, na kim mi zależy i że on się o tym przekona. wiecie, to paradoks, ale dopóki mi na czymś nie zależy - potrafię to osiągnąć. Potem strach, że coś się nie uda jest po prostu paraliżujący. Moje Drogie (i Drodzy), nie życzę nikomu takich odczuć. mam nadzieję, że każde z Was będzie zawsze umiało dostrzec w sobie coś, dla czego własne życie będzie miało sens.
-
Dzień dobry! mam nadzieję, że każda z Was znalazła - albo znajdzie dziś czas na celebrowanie kawki (lub czegoś innego) z kimś miłym u boku lub czymś przyjemnym na talerzyku ;-) . Celebrowanie, czyli bez pośpiesznego parzenia ust, Moi Drodzy! Emmi - chyba wiem, o jakim filmiku wspomniałaś (rzecz się dzieje w Australii) , ja go bardzo lubię, przyznaję bez bicia :-) Dzisiejszy dzień za moim oknem jest zupełnie inny od wczorajszego...deszczowa szarość bardziej odpowiada tym wszystkim uczuciom, które biorą górę nad optymizmem a nawet rozsądkiem...Będę się jednak starała nie dać smutkowi. Myślę że chyba nie do końca potrafię się tak zupełnie odsłonić, zwłaszcza na forum. Ale potrzeba mi kontaktu z ludźmi, nic na to nie poradzę, że nie jestem samowystarczalna. Czasem czyjeś dobre słowo albo gest może pomóc przerwać najgorszy humor. Myślę, że jeszcze bardziej pomaga poczucie, ze jest się potrzebnym, ze ma się gdzieś swoje miejsce. Tak naprawdę, nie mam powodów zeby narzekać na małżeństwo i tego nie zamierzam robić. Staż małżeński mam króciutki. Mój mąż jest dla mnie kapitalnym partnerem , bardzo go kocham i podziwiam, jest takim typem człowieka, jakim ja chciałabym być. No właśnie...ale nie będę. Mam inną osobowość. Bogatą, ale inną. Mam kompleksy, ciągle więcej i nie umiem z nimi walczyć. Wiem, że On też nie jest idealny i że to moje uczucie pozwala mi wygładzać na nim nieistotne zmarszczki. Nauczyłam się widzieć i cenić w ludziach to, co naprawdę wartościowe...tylko nie potrafię tego zastosować do siebie. I wiecie co? To mnie zżera. A nie przekroczę tej granicy, którą jest rozmowa z nim o swoich lękach i ograniczeniach, zwłaszcza ograniczeniach - nie chcę mu pokazać, jak źle siebie oceniam. Jest we mnie mechanizm, który nie pozwala mi tak się odsłonić przed bliskimi. Boję się że i oni mogą zacząć na mnie patrzeć tak, jak ja to robię. Dlatego właśnie to ja sama jestem największym wrogiem siebie. Swego czasu życie bardzo dało mi w kość, Zawiódł mnie strasznie i zranił ktoś, kogo kochałam - historia pewnie jakich wiele. To zmieniło bardzo moje życie. Myślę, że do końca zostanie we mnie jakiś cierń. Że im będzie \"bezpieczniej\", tym bardziej będę się bała, że coś stracę. Że okażę się gorsza od kogoś, na kim mi zależy i że on się o tym przekona. wiecie, to paradoks, ale dopóki mi na czymś nie zależy - potrafię to osiągnąć. Potem strach, że coś się nie uda jest po prostu paraliżujący. Moje Drogie (i Drodzy), nie życzę nikomu takich odczuć. mam nadzieję, że każde z Was będzie zawsze umiało dostrzec w sobie coś, dla czego własne życie będzie miało sens.
-
zawsze jest miło, kiedy ktoś wita z otwartymi łapkami...:-) Dziękuję !
-
zastanowiłam się chwilkę, czy tu do Was przyjść, ale zobaczyłam, ze Harry_Potter napisał tak ładnie -\"siostry\"... Trudno się włączyć w rozpoczęte rozmowy, nie zawsze mi to na kafeterii wychodzi. Poza tym - za oknem jeden z ostatnich słonecznych dni, czym należałoby się cieszyć, energia powinna więc w nas kipieć, a złe myśli...no cóż teoretycznie dla nich nie ma dzis miejsca. Tymczasem...Pamiętacie taki film \"Mąż fryzjerki\"? Oglądałam go parę lat temu, ale dopiero teraz wiem, dlaczego skończył się tak, jak się skończył. Cały czas o tym myślę, a właściwie to mysli się samo, tyle że chwilami mniej intensywnie. Nie umiem się samej przeskoczyć...a ostatnio nie ma obok kogoś, z kim bym umiała pogadać. Nie chcę nikomu psuć humoru, więc może napiszę coś później, jak odzyskam swój uśmiech. Miłego dnia!
-
No to i ja coś dorzucę, choć nie z własnego podwórka (na szczęście): Moja koleżanka miała zły dzień, taki kiedy na wszystko się narzeka, nic nie cieszy,a lustro to największy wróg itd. - na pewno wiecie, o co chodzi. Jej chłopak nie bardzo chyba wiedział, jak się ma w takiej sytuacji znaleźć, wydawało mu się, ze powinien jakoś ją pocieszyć...no i zrobił to tymi słowami: Kochanie, ale przecież wiesz, że ja nie lubię ładnych i szczupłych dziewczyn...Koleżance przeszło, jak ręką odjął.