Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Indrani

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Ja już jestem wyleczona:)
  2. a co tam u Paryżanki jiw?
  3. Olu, Ty to zawsze byłaś optymistycznie nastawiona:) Tak wnioskuję po przeczytaniu więcej niż połowy topiku:) Ale tam dalej topik jakoś stracił klimat bez stałych bywalczyń. Co jest? Czyżby dziewczyny uporały się z problemami?
  4. Olu, nie wiem czy to wstrzymanie coś pomoże. Nie wiem czy chcę żeby pomogło. Bo jeśli coś się wydarzy - spotkanie za jakieś 2-3 tygodnie - to przecież będę jeszcze bardziej cierpieć. Więc lepiej, żeby mi nie dawał nadziei. Bo jeśli tak będzie, to wiem, że nie postąpię rozsądnie. Zapraszam na topik \"zostawione przez kochanka\" Może wspomożesz radą doświadczonej? Pozdrawiam.
  5. nie najlepiej. Szkoda mówić. Emocje mną targają. I jak już myślę, że jest lepiej to znowu mam doła. Po kilku dniach spokoju (a raczej nocach) dziś mam podkrążone oczy. NIe potrafię przestać myśleć.... Ale nie dzwonię wogóle!
  6. Ja walczę z sobą, żeby nie zadzwonić do Niego. W końcu o czym będę z nim rozmawiać? Przecież on już mnie nie chce... Najgorsze są wspomnienia, skojarzenia. Nie słucham muzyki, która mi się z nim kojarzy, to za wcześnie. Wszystko, co kojarzy mi się z Nim sprawia mi ogromy ból. Jakoś to znoszę, ale wkrótce się zobaczymy i wtedy już nie będzie łatwo. Albo jego obojętność mnie zabije albo potraktuje mnie przedmiotowo... no i wrócę do punktu wyjścia... buuuuuuuuuuu!!!!!!!!!
  7. jak mi dzisiaj źle..... robię co mogę, żeby nie zadzwonić do niego... Swoją drogą, bardzo krótką ma pamięć, szybko się \"wyleczył\" z tego uczucia, które jeszcze tak niedawno deklarował. Dupek! Jak ja wytrzymam kiedy się spotkamy?! Co zrobić, żeby wreszcie spadły mi klapki z oczu???!!!!! Przecież mnie oszukał i nic do mnie nie czuje! I jeszcze ściemnia kolejnym naiwnym panienkom!
  8. Wiem, wiem Skarbuszku, że masz całkowitą rację. Teraz jestem w stanie to wytrzymać, ale chyba dlatego, bo wiem, że niedługo się zobaczymy (czy tego chcemy czy nie). Obym tylko nie wymiękła na jego widok!!! A to będzie baaaaardzo trudne. Myślę, że cierpię nie tyle z utraty Jego, co z utraty tych pięknych słów, tej troski o moją osobę, że byłam najważniejsza pod słońcem i Z ZAZDROŚCI, że to samo mówi innej (a raczej innym). Co za typ! Ale ze mnie egoistka, psia mać! Ale po prostu brakowało mi tej adoracji, zainteresowania i chłonęłam to całą sobą. Najgorsze jest to, że przecież zostałam skrzywdzona, ale nadal mam klapki na oczachl Czuję ogromny żal i z poczucia godności powinnam go zupełnie ignorować za to, co mi zrobił, ale nie potrafię! On wiedział jak to przeżyłam, ale teraz już w ogole nie dzwoni, nawet maila nie napisze, żeby chociaż spytać, czy już się pozbierałam. No wiem, znowu się potwierdza, że ma mnie gdzieś. Ale wiecie co, nawet jak tu ktoś rzadko zagląda, to i tak mi ulżyło jak sobie napisałam. A topik czytam w miarę wolnego czasu, mam prawie połowę za sobą. Pozdrawiam Was serdecznie, zwłaszcza te, które miały tyle siły, żeby z własnej woli tym wszystkim pieprznąć. Kurcze, ciągle się zastanawiam, czy gdybym była dla niego tylko materacykiem to czy chciałoby się mu tracić czas na częste spotkania bez seksu? Rozumiem, trzeba stworzyć jakieś pozory, ale myślę, że on po prostu lubił ze mną spędzać czas (pomijając może ostatni miesiąc czy dwa) i wykorzystywał każdą okazję do spotkania!
  9. Skarbuszku, dzięki za słowa otuchy. Oczywiście masz rację tylko... no właśnie... Potrzebuję dużo silnej woli. Nie dzwoniłam już 3 dni :)
  10. buuuuu taka sama tu jestem!!!!!!!! wy już macie to z głowy a ja się męczę........ buuuuuuuuuuu!!!!!!!!!!!!!!!!!
  11. dziewczyny, ja dopiero jestem na 100 stronie topiku, czy wy już wszystkie wyszłyście z dołka? U mnie ciągle wahania nastrojów... no i ciągle nadzieja, że jednak coś odżyje jak się spotkamy. Albo będę tylko materacykiem... albo się nie dam (?)
  12. najgorsze, że mija drugi tydzień a moja robota leży... tyle spraw zawalam i nic mi nie idzie.... sterta papierów i zaległości rośnie. Ale jestem beznadziejna...
  13. oczywiście znowu zadzwoniłam. Już nawet nie pod pretekstem. Ja pie....... co za idiotka ze mnie. Znowu przeczytałam listy od niego. Jezu, tam jest tyle uczucia, on jest takim romantykiem, że to nie jest możliwe, żeby mnie okłamywał. Kur... zwariowałam. Pisałyście przecież (jestem gdzieś ok. 60 strony), że dostrzega się tylko same pozytywy. Co ja widzę w tym dupku... Jak się spotkamy, to znowu oczaruje mnie swoją inteligencją.... On doskonale zna psychikę kobiet i wie jak to wykorzystać. No ale teraz ma inną muzę, dla któej na pewno pisze wiersze... Mówi, że sam nie wie, co się dzieje w jego życiu. Chyba przechodzi jakieś męskie klimakterium. Bo do niej też coś czuje. I nie jest tak, że mnie ze swojego serca wyrzucił. Powaliło go, czy co???? A może on ciągle to wszystko mówi, żeby zostawić po sobie jak najlepsze wrażenie? U mnie jak na fali. Kurna albo doły albo zlewka. I ku.... cały czas mam nadzieję, że coś będzie na wyjeździe, naiwnie myślę, że jak mnie zobaczy.... I znowu materacyk (?) Q.......a!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  14. miel, dzięki. Poszukam Twoich postów. Jezu, ja chyba umrę, nie wytrzymam jego obecności - obok!!! Q......wa czemu wszyscy faceci są tacy.......!!!!!!!!!!!!!
  15. Skończyło się. Wiem, że on coś czuł do mnie, mówił, że kocha i za tym szły czyny. Ciągłe telefony przez 8 miesięcy, piękne listy… Był niemal na każde moje zawołanie. Musiał coś czuć. I nie przekonujcie mnie, że to nieprawda bo wiem że prawda. Tylko że to moim zdaniem było zauroczenie a nie miłość, jak on to nazywał. Wiem, że ten czas był tylko dla mnie, nawet jeśli ten schyłek tej przygody może już nie tylko dla mnie, nie wiem. Ja go traktowałam z ogromnym dystansem, można powiedzieć, że się bawiłam tym uczuciem, bo bałam się zaangażować. I nawet jeśli może zaczynało mi zależeć – całkiem niedawno, nie okazywałam tego. On miał zawsze o to do mnie żal. No i po ostatniej przykrości, jaka go spotkała z mojej strony (moja upartość, powściągliwość w okazywaniu uczuć), pocieszył się w ramionach innej. (chociaż to mogło się dziać wcześniej). Coś w nim pękło, brakowało mu okazywania uczucia z mojej strony, którego się nigdy nie doczekał. Powiedział mi o tym, bo po pierwsze nie chciał mnie okłamywać a po drugie sądził, że ja to przyjmę spokojnie, bez emocji, skoro nie czuję nic do niego, tak jak tych emocji nie okazywałam. Bo mimo jego próśb nigdy nie wyznałam mu miłości. Byłam naprawdę chłodna, żeby nie powiedzieć momentami zimna! Myślałam, że będę to mogła przerwać w każdej chwili. Że nad tym panuję. Jakże się myliłam! On wie, że cierpię, pomagał mi sobie z tym poradzić, rozmawiał długo, to niesamowite. Miał wiele cierpliwości, znosił moje telefony, nawet sam dzwonił (oczywiście na moją prośbę, ale jak obiecał to zadzwonił) i długo ze mną rozmawiał. Nie sądził, że tak to przeżyję i jest mu przykro. Teraz już się chyba zmęczył tymi telefonami. A ja też chcę przestać dzwonić do niego. Problem w tym, że niedługo będziemy musieli spędzić razem kilka dni. Co prawda z jeszcze kilkoma innymi osobami, ale okazje do intymności będą. On się boi, że nie wytrzyma, ja też. Bo ja nie chcę być materacykiem, jak to pisałyście, i on o tym wie, chociaż mu nie powiedziałam tego, ale po prostu wie. Facet jak facet, seks oddzieli od uczucia, ale myślę, że tu był szczery ze mną, nie będzie chciał tego zrobić, żeby mnie krzywdzić, boi się, że to spotkanie może się źle skończyć. Więc muszę się postarać, żeby nie wymięknąć. Również z uwagi na mój związek. Przecież taki układ i tak się kiedyś będzie musiał skończyć. Więc co by nie było, to może się dobrze stało, bo inaczej trwałoby to i trwało. Podobno ja byłam pierwszą jego zdradą, a jest już bardzo długo po ślubie. Prawda to czy nie, ale nawet jeśli coś robił za moimi plecami, to do mnie coś musiał czuć, bo zbyt często mi to okazywał i udowadniał, nawet wiedząc że nic w zamian nie dostanie. Seks był tylko uzupełnieniem tego związku, raczej nie czułam się wykorzystywana, można powiedzieć, że w pewnym sensie to ja wykorzystywałam jego pod tym względem. Dziewczyny, tyle przeszłyście, przeczytałam raptem 10% tego co tu jest, doczytałam gdzieś tak do 40 strony, może czasem troszeczkę po łebkach. Poradźcie, jaka jest metoda na bycie twardą?????????
×