Trafiłam tu przypadkiem zwabiona tytułem topiku...czytam Was wszystkie i łza się kręci pod powieką.
Dlaczego tak jest? Dlaczego czasami nie możemy po prostu być szczęśliwe z kimś kogo kochamy? Dlaczego miłość nie zawsze wygrywa?Dlaczego...
Siedzę sobie i chlipię. Tak bardzo się starałam, tak bardzo dbałam o to uczucie i...po dwóch latach zostałam sama. Tak z dnia na dzień. W poniedziałek jesczze mnie bardzo kochał i chciał być ze mną na zawsze, we wtorek odszedł. Wygrała ona... rozwiedli się 10 lat temu a mimo to nadal ma nad nim władzę - manipuluje dziećmi, dorosłymi dziećmi....
Płaczę bo nie ma już nic co mogłabym zrobić, bo wiem, że to koniec i że muszę zapomnieć.
Chciałabym uciec od miłości , nie potrafię. Czy znajdę w sobie tyle siły żeby od nowa zacząć? Czy miłość, która kiedyś mnie dogoni będzie lepsza? Na razie czytam...i na szczęście widzę, że nie jestem sama.
Pozdrawiam was wszystkie.