Nie lubię weekendów :( Kiedyś w każdy gdzieś jeździliśmy, a teraz... Nie mam ochoty sprzątać, nawet nie chce mi się szykować posiłków...
Wczoraj postanowiłam sie nie poddać i obdzwonić znajomych. Odnowić kontakty, wyciągnąć czasem kogoś na spacer lub do kina. No przecież nie wszyscy mogą już być żonaci i zamężni. No i owszem, ktoś tam nie jest, ale... wolne chwile to i tak tylko z tym lub tą Ukochanym/ą.
Wiecie, co jest przerażające? Pytam ludzi, czy są szczęśliwi? Czy ta osoba, obok której co rano się budzą, to ta właściwa, jedyna. I słyszę... Kocham go / ją bo jest taki dobry, czuły itp. ale... nie tak wyobrażałam sobie swoje życie. Spotykam się z nim / nią ale czy to miłość?
Mnie też to czeka? Związek z kimś, żeby był???