Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Jako facet

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Jako facet

  1. Ludzie, czy Wam się wydaje, że Wy jako jedyni straciliście kogoś, kogo kochaliście? Wielu ludzi na tym forum przerabiało to, niekiedy po kilka razy i ich rady pochodzą z własnego doświadczenia. Jedyne co powinniście zrobić, to przestać użalać się nad sobą, przestać pisać te swoje egzaltowane bzdury i narzekania, że to przecież takie trudne zerwać kontakt i przestać myśleć (a\' propos: życie w całej rozciągłości też jest trudne) i wprowadzić te rady w życie. Trudne (to też wszyscy przerabialiśmy i dobrze o tym wiemy), ale wykonalne i z perspektywy czasu sensowne i opłacalne.
  2. Ludzie, czy Wy naprawdę lubicie cierpieć? Przecież sami sobie fundujecie paskudny humor na własne życzenie. Przez kilka ostatnich stron jest tu niewiele więcej niż achy i ochy na temat tego, jakie to wielkie uczucie, jakie szczere, jakie ważne, jacy to Wy jesteście wspaniali, jaka ta druga strona wspaniała itd. itp. Popełniacie w ten sposób podstawowy błąd - ciągle myślicie o tej drugiej stronie, ciągle rozpamiętujecie, ciągle gdzieśtam pojawiają się pewnie myśli typu \"co by było gdyby\". Nawet jeśli przez moment poczujecie się lepiej napisawszy na swój temat pochwalny pean, albo otrzymawszy laurkę od innego uczestnika forum, w dłuższej perspektywie tracicie na tym, gdyż proces \"leczenia\" się z tego nieszczęśliwego uczucia zajmuje Wam względnie więcej czasu.
  3. Nie kontaktować się z nimi, ich kolegami/koleżankami, rodzicami i nikim, kto by Wam o nich przypominał. Szansę na ich odzyskanie maci statystycznie znikomą zaś szansę na kawał życia przed sobą prawie stuprocentową - warto w to przyszłe życie zainwestować, na początek przez porzucenie i nie ciągnięcie za sobą przegranej sprawy.
  4. No cóż, autorko - to coś, co opisałaś powyżej to z pewnością nie facet, tylko zwykły gówniarz. \"nie przyznał się ile ma lat, a w sytuacji, gdy MAMA kazała mu się przyznać, mieszkał cztery dni u kolegi i pił\" - wyborne \"skłamał, że ma prawo jazdy\" - równie fajne :-)
  5. Co? Zabolało? Sama przecież napisałaś, że miałaś \"nerwowy charakterek\" (co to cholera za idiotyzm) oraz, że Ci odbijało i znosił to przez dłuższy czas aż w końcu nie wytrzymał. Czy Twoim zdaniem to była to oznaka tego, że go doceniasz? Bo ja mam zgoła przeciwne zdanie.
  6. Nawet zakładając, że to nie jest podpucha uważam, że \"wirtualne miłości\" balansują na granicy zdrowia psychicznego. Pamiętacie program pt. \"Kochankowie z Internetu\" i dosyć smutną postać człowieka, który był święcie przekonany, że przyjedzie do niego wirtualna ukochana skądśtam i za niego wyjdzie?
  7. Postąpisz jak zechcesz, ale z doświadczenia wiem, że utrzymywanie kontaktu z ukochaną osobą, która nas porzuciła/odrzuciła to tylko niepotrzebne przedłużanie agonii. Kiedy byłem młodszy też wmawiałem sobie, że jestem twardy i wytrzymam, ba, nawet byłem z siebie dumny, że potrafię tak postępować. Jednak po jakimś czasie naszła mnie refleksja \"czy jestem dzięki temu szczęśliwszy albo choćby szczęśliwy?\" Odpowiedź była oczywista. Od tego czasu unikam kontaktu z byłymi partnerkami.
  8. Pewnie, że możesz. Możesz sama zagadywać do nieco pytając co u niego słychać, możesz analizować jego odpowiedzi czepiając się najdrobniejszych słówek, możesz wmawiać sobie, że za tym czy innym sformułowaniem kryje się wskazówka, że on jednak nie zapomniał i chce wrócić itd. Wszystko możesz, tylko gdzie Cię to doprowadzi i co Ci da?
  9. > ale problem tkwi w tym ze jak sie z nim spotykam nie potrafie mu odmowic Sama jesteś sobie winna. I najwyraźniej wcale nie chcesz tego skończyć. A jeśli tak, to bądź łaskawa nie zawracać nam głowy. Bez odbioru. Wyświadcz nam, jednakże, jedną przysługę - otóz za kilka miesięcy nie otwieraj tutaj wątku pt. \"Najpierw traktował mnie przez parę miesięcy jak \"worek na wytryski\", a teraz całkowicie mnie olał. Co robić?\", dobrze?
  10. Kwiatuszku: owszem, jest to możliwe, ale najlepiej dla Ciebie będzie, jeśli spróbujesz żyć tak, jakby to nigdy nie miało nastąpić. Bez względu na to, czy on wróci czy nie, żyć jakoś musisz i im szybciej postarasz się (może trochę wbrew sobie) wrócić do normalności, tym lepiej dla Ciebie - na takim postępowaniu nie możesz źle wyjść. A co do powrotów, albo ich prób - są one rzadkie, choć nie tak rzadkie jak wielu ludzi twierdzi, przy czym statystyka wskazuje, że pary schodzą się po bardzo krótkim, albo po długim czasie, raczej nie średnim.
  11. Nieprawda, nigdy nie prosiłem na tym forum o jakąkolwiek pomoc i nie pisałem \"różnych rzeczy\", pomyliłeś mnie z kimś innym (jeśli twierdzisz, że jest inaczej, udowodnij to jakimiś linkami albo cytatami). I nie ma we mnie żalu do świata, tylko raczej chłód i cynizm wynikający z doświadczenia.
  12. Może odpowiem jutro, bo mi tekst wycina :-(
  13. >>>>> jeśli chcesz się ciąć, to idź gdzieś w ustronne miejsce, z dala od domu - wtedy będziesz miał pewność, że nikt Ci nie przeszkodzi Bardzo jasno, wrecz klarownie jak krysztal, dales kolesiowi do zrozumienia, ze: \"poczekaj czlowieku. odpusc sobie. pochodz na basen. pojezdzij na rowerze. rozejzyj sie dookola ile pieknych panienek. za miesiac juz bedziesz umial sie usmiechac. za dwa, pic nie tylko na smutno. po kolejnych kilku bedziesz bzykal sie z inna kobitka. a kiedys moze nawet wrocisz do swojej ex...\"
  14. > czytalam twoje wpisy i jak dla mnie to co radzisz innym jest w sumie bez sensu... Uważasz, że powinienem mówić ludziom, że ich ukochani wrócą do nich? Mamić próżnymi nadziejami? > uwazasz sie za doswiadczonego madrergo.. Jak każdy tutaj. > kazdemu radzisz i jestes przekonany o swojej racji... Nie każdemu, ale jestem przekonany o swojej racji. > rzeczywostosc moze byc rozna.. a tak naprawde to nikt nie wie jak to sie wszystko skonczy... To akurat oczywiste. Problem w tym, że udane powroty to znikomy odsetek - odpowiednich statystyk pewnie nie ma, ale wystarczy rozglądnąć się dokoła. > twoja slowa wcale nikomu nie pomagaja...doluja..to samo mozna komus przekazac ale w calkiem inym sposob... Powiedz mi, proszę, jak powiedzieć komuś: \"sorry, ale masz znikome szanse na powrót utraconego partnera?\" w inny, miły sposób? Moim zdaniem lepiej to zrobić w sposób jasny i przejrzysty - nie ma co ludziom mydlić oczu. > pozatym nie jestes wszechwiedzacy... wiele hist ktore bym ci > pokazala tez bys podsumowal krotko.a jednak? zeszli sie..... Wiesz, ja też bym chciał, aby jedna była do mnie wróciła, tylko co z tego? Z własnego doświadczenia i obserwacji widzę, że utraconą miłość należy pożegnać i ewentualnie opłakać, zapić czy cośtam, ale na pewno nie należy wierzyć, że wróci, bo wraca rzadko a trzeba dalej normalnie żyć. I tak nie jestem jednym z tych, którzy piszą \"choćby na kolanach błagał/a, nie dawaj żadnej drugiej szansy - dla zasady\" - takie wpisy też się zdarzają :-(
  15. Wybaczcie, ale mam tyle lat i tyle rzeczy widziałem i słyszałem, że deklaracje typu \"muszę ze sobą skończyć\", \"idę się ciąć\" czy \"nikt mnie nie chce, muszę odejść z tego świata\" nie wywołują już u mnie zmartwienia i chęci pomocy, tylko co najwyżej politowanie i rozdrażnienie. Prawdziwi samobójcy nie grożą otoczeniu tym, że ze sobą skończą tylko robią to ew. zostawiając list pożegnalny. Ile znacie historii typu \"zrobię sobie coś złego jeśli ode mnie odejdziesz\"? Ile z nich zakończyło się śmiercią takiego emocjonalnego szantażysty?
  16. Daj spokój Magda - ten facet przecież nie ma zamiaru się ciąć, tylko chce zwrócić na siebie uwagę i skłonić ludzi do poużalania się nad nim. To naturalny odruch, choć powinien dać upust swoim emocjom w gronie bliskich sobie osób a nie na forum internetowym. No i powinien zadać sobie trochę trudu i przeczytać cały ten wątek - sądzę, że sporo by mu to dało.
  17. Proszę bardzo. I jeszcze jedna szczera kwestia: jeśli chcesz się ciąć, to idź gdzieś w ustronne miejsce, z dala od domu - wtedy będziesz miał pewność, że nikt Ci nie przeszkodzi :-(
  18. > jak uporac sie z tymi wspomnieniami, ktore wypelniaja moja glowe... nie > chce ich usunac, nie chce ich zapomniec.. Skoro nie chcesz zapomnieć, to się z nimi nie uporasz. A skoro nie chcesz, to nie truj nam dupy. > chce zeby znow byly jawa Patrz wyżej. > czy spojrzy na mnie i powie ze chce wrocic?? czy jeszcze kiedys zateskni.. czy pomysli o powrocie?? Nie. > pomozcie mi jesli mozecie Nie możemy, bo Ty sam nie chcesz sobie pomóc, jak również nie chcesz pozwolić innym pomóc sobie. Przepraszam za brutalność, ale taka jest prawda. Pogódź się z tym.
  19. > Jak rozumiem również masz podobne przeżycia Moja historia to jedna z tych, których jest tysiące: cudowny związek, euforia, później opuszczenie z dnia na dzień bez słowa wyjaśnienia (chyba się jej \"znudziłem\" albo znalazła sobie kogoś innego, co na jedno wychodzi). Próbowałem o nią przez jakiś czas zabiegać, ale nic z tego nie wyszło (nabrałem zresztą przekonania, że kogoś już ma). Po urwaniu kontaktu z mojej strony sama zaczęła się odzywać a w tym co mówi/pisze zdaje się pobrzmiewać nutka irytacji, że już jej nie adoruję, nie \"latam\" za nią, i nie żebrzę o spotkanie czy kontakt. Może dlatego powyższa historia mnie ruszyła: dziewczyna sama odeszła, a teraz zdaje się poirytowana faktem, że chłopak jest ostrożny i podchodzi do wszystkiego z dystansem.
  20. > Wiesz twój punkt widzenia jest bardzo męski i zazwyczaj trafny, > ale zawsze męski. Nie może być inny, choćby ze względu na to kim jestem :-) Choć na obronę swojej własnej osoby mogę powiedzieć, że dość często mój prywatny punkt widzenia nie do końca pokrywa się z owym abstrakcyjnym, \"męskim\" punktem widzenia, który przedstawiam w swoich postach. Ba, pewnie dość często moje diagnozy nie są zbyt trafne w odniesieniu do delikwentów, których zachowania komentuję, bo skąd niby mam być pewien co dokładnie siedzi im w głowach? :-) Jeśli moja pisanina na tym forum ma jakikolwiek sens i cel, to jest nim pewnie próba dojścia przyczyn i motywów pewnych zachowań przedstawicieli obu płci, albo przynajmniej pomoc zainteresowanym w znalezieniu tychże. Poza tym, prezentując swój \"męski\" punkt widzenia mniej lub bardziej świadomie staram się pokazać, że kobiety i mężczyźni różnią się niekiedy zasadniczo w pojmowaniu wielu kwestii i trzeba o tym pamiętać. Nader często uczestniczki tego forum zapominają, że a) jeśli mają problem, to mają go z mężczyzną, który o wielu kwestiach myśli inaczej niż one, b) ów mężczyzna nie czyta im w myślach, nie jest jasnowidzem czy wróżką i czasem trzeba go próbować zrozumieć albo z nim pogadać. Staram się być gorzkim lekarstwem na tego typu myślenie. > Nie uważasz że jesteś zbyt surowy??? Jeśli chodzi o ostatni post, to masz rację, poniosło mnie trochę (na szczęście, moje podenerwowanie, jak się wydaje, odniosło skutek) . Na ogół staram się prezentować swoje poglądy w spokojny i rzeczowy sposób, ale są takie momenty, kiedy nieco puszczają mi nerwy. Chyba w pewien sposób wychodzą ze mnie w ten sposób moje dawne złe doświadczenia.
  21. Agusia86 - mogłabyś przybliżyć nieco swoją sytuację (nawet metodą \"skopuj, wklej\"), trudno mi się przebijać przez całość wątku.
  22. > to niech wroci... > dlaczego jeszcze nie jest na to gotowy? > czy naprawde potrzebuje czasu aby zapomniec to co mu zrobilam? A Tobie się, do cholery, wydaje, że nie potrzebuje?!! Dziewczyno, Ty jesteś z księżyca czy co?!! Po dwóch latach związku, podczas których on się poświęcał a Ty nie byłaś dla niego zbyt dobra (do czego sama się przyznajesz) rzuciłaś go dla innego. Żeby ten inny jeszcze sobą coś reprezentował, ale nie - okazał się tak \"wartościowym\" człowiekiem, że już po tygodniu/dwóch żałowałaś swojej decyzji! Czy sama chciałabyś aby ktoś tak Cię poniżył? I co, teraz Ty nagle stwierdzasz, że coś zrozumiałaś, że go kochasz, a on ma z miejsca zapomnieć o całej historii i w te pędy wrócić do Ciebie? Trochę pokory wobec życia i szacunku dla tego człowieka - powinnaś się cieszyć, że w ogóle chce z Tobą rozmawiać (bo wielu by tego nie uczyniło) a nie mieć pretensji, że sprawy nie toczą się tak szybko, jak byś chciała. A nie jest gotowy, bo Ci nie wierzy? Bo skąd ma niby mieć pewność, że taka historia nie powtórzy się za kilka tygodni/miesięcy/lat? No powiedz, skąd?
  23. > dziewczyna próbowała go odzyskac mimo że on z kimś jest > więc jego zachowanie troszke mnie dziwi Przyczyny mogą być dwie: albo jest klasycznym psem ogrodnika, albo nie ma zamiaru dać się odzyskać, tylko chce w idiotyczny sposób \"zachować twarz\" i czekał na pierwsze potknięcie dziewczyny po to, aby później przed samym sobą i przed przyjaciółmi mógł stwierdzić \"chciałem, próbowałem, myślałem, że coś z tego będzie, ale zachowała się tak paskudnie/fatalnie/perfidnie, że po prostu nie mogłem ...\" Banalny, ale częsty sposób uspokajania swojego sumienia. > Moj natpomiast facet boi sie spotkania ze mną moze wiesz dlaczego? Albo rzeczywiste wyrzuty sumienia - wie, że zawalił sprawę i nie umie Ci spojrzeć w oczy, albo obawa przed \"utratą twarzy\" - wie, że zawalił sprawę i musiałby wtedy przyznać się do tego, a jego duma mu nie pozwala.
  24. Do Bedawomen: No to może jako reprezentant płci przeciwnej przedstawię punkt widzenia charakterystyczny przynajmniej dla części mężczyzn. Otóż mężczyźni generalnie są bardzo nieprzychylnie ustosunkowani do jakiegokolwiek fizycznego kontaktu między swoją partnerką i innymi mężczyznami. Niektórzy twierdzą, że jest to atawizm jeszcze z czasów kiedy jako małpoludy skakaliśmy po drzewach z gołymi tyłkami. Jedyne czym się różnią, to tym, czy wywołują sceny zazdrości przy byle okazji, czy jednak są się w stanie zdystansować i kontrolować swoje zachowanie. Mężczyzna lubi wiedzieć, że pewien sposób kontaktu jest przez kobietę zarezerwowany tylko dla niego (pocałunki, siadanie na kolanie, objęcie w talii) ponieważ kojarzy mu się z intymnością czy erotyką. Gdy więc widzi, że jego partnerka tego typu zachowanie przejawia w stosunku do innego mężczyzny, zapala mu się czerwona lampka - ktoś wchodzi na jego terytorium i wprasza się w sferę zarezerwowaną dla niego. Oczywiście, wszystko jest motywowane kulturowo, do tego każda para indywidualnie wyznacza granice dla swoich zachowań. Niemniej jednak, drogie panie, pamiętajcie, że nie wszystko to co Wam wydaje się niewinne, przyjacielskie, czy aseksualne jest tak samo widziane przez Waszego partnera.
×