nerwica
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez nerwica
-
No właśnei o to chodzi, żeby gotować, jak sie nie umie - jest szansa, że i tak nie wyjdzie, a przynajmniej czas zajmie... ;-) Instrukcje produkowania różnych znaczków znajdziesz tu: http://forum.o2.pl/emotikony.php No, to do dzieła!
-
Laxi, Możesz: - prasować - poukładać książki/kasety/płyty/filmy alfabetycznie według autorów - wyczyścić na błysk kuchnię... - posprzątać w piwnicy (jeśli ją masz...) - poczytać ulubioną starą książkę - iść na spacer - oj, wiem, wiem, żartuję przecież ;-) - upiec ciasto! - w ogóle coś ugotować - im mniej potrafisz, tym lepsza zabawa, wiem z doświadczenia, bo w ogóle nie potrafię gotować - wyprać dywan lub wypastować podłogę - w zależności, czym dysponujesz ;-) Uff.... wymyślać dalej?... :-)
-
Dzień dobry, Też poproszę, żeby było przynajmniej znośnie. I spokojnie... Lepszego dnia!
-
Wiesz, Iza, tak się czasem zastanawiam, czy to był jakiś głupawy, albo raczej okrutny dowcip kogoś mądrzejszego, kto mnie tu powołał do istnienia. I tylko resztki wiary jeszcze starają się przedrzeć przez ocean smutku i ponurych głosów mówiąc, że to jakiś cel miało. Jaki? Tego za cholerę pojąć nie mogę... I boję się, że kiedyś to myślenie, że to jednak był okrutny dowcip, weźmie górę. I boję się, co wtedy zrobię i co się ze mną stanie... :-( Dlatego w charakterze \\\"deski ratunkowej\\\" szukam pomocy już nie tylko u ludzi znajomych (którzy często tego problemu nie rozumieją), ale także u specjalistów od leczenia umysłu i duszy. Tylko na ile jeszcze starczy mi samozaparcia, skoro siły słabną z dnia na dzień i jedyne, co widzę na horyzoncie, to same porażki? Uświadomiłam sobie niedawno coś bardzo smutnego - nie potrafię sobie wyobrazić żadnego pogodnego momentu w moim teraźniejszym i przyszłym życiu. Co gorsza, coraz trudniej mi przywołać jakąś radość z przeszłości. Za wszystkim od razu pojawiają się \\\"czarne chmury\\\". Smutne, co nie?... Iza, wiem, że wiesz, o czym mówię/piszę... Pozdrowienia dla wszystkich smutków...
-
Żyjecie czy już poszłyście skrócić sobie męki bytowania na tym świecie?... Tańcząca - dzień dobry, witaj! I czuj się tu swobodnie, bo po to właśnie jest ten topik. Żeby nie trzeba było zakładać maski. A ja sobie właśnie wyglądam przez okno i zastanawiam się, czy kiedyś będzie mnie jeszcze cieszył ładny dzień za oknem. Czy będzie taki dzień, w którym chociaż raz nie zadam sobie pytania \"po jaką cholerę ja jeszcze żyję?\", w którym chociaż raz nie zrobi mi się niedobrze na myśl o swojej teraźniejszości i, co gorsza przyszłości, w którym choć raz nie zaleje mnie potworna fala smutku, taka, której nie można opanować i która zalewa łzy oczami niezależnie, czy sie siedzi samotnie w kiblu, czy na sporym spotkaniu służbowym... Jak myślicie, nastąpi taki dzień? Nie mam już nawet siły mieć nadziei... A może - wierzmy to nawzajem w naszych intencjach? Bo przecież potrafimy sobie wyobrazić, że innym będzie dobrze, tylko nam nie - to może zróbmy tu sobie takie \"kółko pomocy gospodyń wiejskich\" na własny użytek specjalnej troski?... Nie umiem wymyśleć nic mądrzejszego... Laxi, nie wspominaj swojego wieku, bo ja mam więcej lat i nadal widzę, że nic się nie zmienia...
-
Izuś... dla Ciebie - i \"Na brzegu błękitnej rzeczki mieszkają małe smuteczki: ten pierwszy jest z tego powodu, że nie wolno wchodzić do ogrodu, drugi - że woda nie chce być sucha, trzeci - że mucha wleciała do ucha... A jeszcze, że kot musi drapać! Że kura nie daje się złapać! Że nie można gryźć w nogę sąsiada i że z nieba kiełbasa nie spada!... A ostatni smuteczek jest o to, że człowiek jedzie, a pies musi biec piechotą... Lecz wystarczy pieskowi dać mleczko i już nie ma smuteczków nad rzeczką...\" Izka - cała bańka świeżego mleczka dla Ciebie!...
-
Maski to ogromny problem. Każdy je nosi. My też. Ja też. Tak długo, że już się zdążyłam z nimi zżyć. I coraz bardziej nie potrafię sie z nimi rozstać. Bo coraz mniej mogę siebie rozpoznać, jak już w końcu maskę ściągnę. Dlatego robię to tylko jak jestem sama (czyli całkiem często). Bo wiem już coraz mniej, jaka jestem naprawdę. Czego chcę, kim jestem, kim będę, do czego dążę. Coraz mniej rozpoznaję się i...boję się tego nieznanego... Ergo- boję się siebie... O, zaczynam się zapętlać... :-(
-
Iza33, He, he, jesteś właśnie prawdziwą babą z krwi i kości, skoro takie pieprzenie o pierdołach masz w głębokim poważaniu. Też się wielokrotnie nad tym zastanawiałam, czy coś jest ze mną nie tak, skoro nie uprawiam babskich pogaduszek, nie ćwierkam, nie piszczę, nie przebieram nóżętami, nie wydaję nieartykułowanych dźwięków pseudo-zachwytów nad nową bluzeczką itp, itd. No i jak już mi przeszło pierwsze \"załamanie\", że może powinnam być facetem, to dotarło do mnie, że kurwa wszystko jest w porządku - tzn w temacie tematów do rozmów. Po prostu widzę trochę ponad ten idiotyczny blichtr. Ha, i tu zaczyna się dramat - bo nie zatrzymując się na powierzchni, dostrzegam głębię, a to, co tu widzę, niestety przyprawia o głęboki ból głowy... zwłaszcza ta czarna otchłań... I czasem sobie myślę, że chciałabym umieć unosić się beztrosko na powierzchni na jakimś różowym miateracyku sącząc drinka z parasolką i zastanawiając się tylko, czy wystarczy tego filtra w kremie rozsmarowanym na moim pięknym ciele. Ale niestety, mam świadomość tego, co jest pod powierzchnią wody... A to nie zawsze są tylko piękne koralowce. Poza tym, nawet piękne koralwoce bywają śmiertelnie zwodnicze... Nie wiem, czy ten powyższy bełkot jest zrozumiały dla kogokolwiek... :-(
-
Iza33, to smutne, jak doskonale Cię rozumiem... Jestem po kolejnej serii pytań od dawno nie widzianych znajomych w temacie \"i co tam u Ciebie nowego\" oraz udzielania odpowiedzi w stylu \"nic nowego, nic się nie dzieje, no może poza tym, że profesjonaliści zajmują się teraz moimi psycho-problemami\". A najbardziej wkurza mnie ta litość w oczach innych, że tak mi się nie układa w życiu. A w dupie z nimi!!!!! I też od godziny muszę się uśmiechać do innych i udawać, że wszystko jest jak najbardziej ok. A najśmieszniejsze jest to, że oni wszyscy w to wierzą, ha, ha, ha... Świat jest jednak pełen naiwnych ślepców. Ale może to i dobrze? Bo gdybym ciągle miała być pocieszana, to podcięłabym sobie żyły już dawno temu. Tzn nie, jakiś czas temu rozpatrywałam wszelkie warianty samozagłady i w zasadzie mam jedną wybraną, mniej krwawą...
-
Iza33, a pierdolnij sobie w coś/kogoś zdrowo! Przynajmniej agresję wyładujesz na czymś/kimś, a nie na sobie. A uwierz mi, autoagresja nie jest fajna... :-( Coś szczególnego się wydarzyło czy tak, po prostu, \"życie bez życia\" znowu boleśnie o sobie przypomniało?
-
Dzień dobry O rany, albo coś źle widzę (ale po czym?? nie zmieniłam ani prochów, ani ich dawek...), albo coś sie zmieniło w kafeteriowych czcionkach. Wszystko do dupy, mówicie? Hmm, u mnie dziś chyba trochę lepiej niż wczoraj. Na szczęście!!!!! Wczoraj to miałam ochotę zapalić znicz we własnej intencji. Więc dziś wszystko jest do dupy w miarę kontrolnie... Może dlatego, że od rana jeszcze nikt się do mnie nie odezwał?... ;-) He, niby średni powód do zadowolenia, ale świrowi i taki wystarczy... Lepszego dnia!
-
Iza, wyprowadziłam lewy sierpowy, prawy prosty, hak, kopnięcie - uhh, trochę ofiar się posypało ;-) Laxi - buźka wielka na weekend i nie tylko! I też się cieszymy, że Cię mamy - szczególnie dla Ciebie wielkie dzięki za założenie tego topiku! :-)
-
Zamilknij, gazelowata istoto... :-P Ktoś mnie wku****. W zasadzie kilka ktosiów.
-
Ku*********** @#?*&%?^ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Przepraszam, ale nie mam gdzie wrzasnąć.... a kibel w robocie nie jest dźwiękoszczelny niestety...
-
częstochowa, nie wiem, jak Ci pomóc... Fakt, nic nie można robić na siłę i jeśli mama nie chce pójść do lekarza, to wołami ją tam nie zaciągniecie. Rozumiem, że już próbowaliście ją przekonać rozmową, ale nic pewnie nie dała sobie wytłumaczyć. Obawiam się, że sama musi to zrozumieć - może powiedz jej, co czujesz w związku z jej zachowaniem? Że się jej i o nią boisz? Że inni też tak reagują? Wiem, że szantaż to niskie zagrywki, ale może czasem to jedyne wyjście?... Iza33 - o skromności nie pisałam ze względu na tę właśnie Twoją cechę :-P
-
Hmm, Iza, wychodzą tu coraz to nowe Twe wdzięki: elokwencję i inteligencję niepospolitą już znaliśmy, a teraz do tego gazela smukłość sylwetki i uroda niepowtarzalna zapewne... I ten dziewczęcy rumieniec na policzku... Pozwól, że stworzę Twój obraz idealny i zamieszczę w rubryce \"Matrymonialne\", a przynajmniej \"Towarzyskie\" - sukces gwarantowany albo zwrot pieniędzy! :-P A swoją drogą, tworzy nam się tu sawanna: walcząca jak lwica Laxi, smukła jak gazela Iza33... No i w kogo niby ja mam się wcielić, co? Może w żyrafę - bo choć wdzieczne, to jakby nieprzystosowane trochę do życia... ;-) Też słucham dziś lżejszych kawałków, pomaga na zgaszenie pożaru w głowie. Który to pożar bynajmniej nie jest skutkiem wczorajszego wina... :-P
-
Ja żyję. Ale tonę w robocie... Ale że to bagno ulokowane w pobliżu monitora, to jakoś tam sobie zaglądam od czasu do czasu. A teraz idę po kawę, bo ekspres naprawiony. A i mnie chyba przechodzi lekko poranny mega-kryzys. Nawet zauważyłam, że przez chwilę świeciło słońce... :-) I oczywiście, ze chodziło mi o smukłość, kochanieńka - choć wiesz, są amatorzy \"naturalizmu urodniczego\" :-P
-
Ja żyję. Ale tonę w robocie... Ale że to bagno ulokowane w pobliżu monitora, to jakoś tam sobie zaglądam od czasu do czasu. A teraz idę po kawę, bo ekspres naprawiony. A i mnie chyba przechodzi lekko poranny mega-kryzys. Nawet zauważyłam, że przez chwilę świeciło słońce... :-) I oczywiście, ze chodziło mi o smukłość, kochanieńka - choć wiesz, są amatorzy \"naturalizmu urodniczego\" ;-P
-
Przeczytałam, już wiele podobnych mądrości. Podążałam drogą wzlotów duchowych. Próbowałam drogi według zasad carpe diem. Mam w rodzinie i wsród znajomych lekarzy i psychologów. I co? I jestem chora, i potrzebuję pomocy. I nie usiłuję juz sama się uleczyć, bo wiem, że nie tędy droga. Proszę nie moralizować niekonstruktywnie. Opowiedziałam swoją historię swoimi słowami, ale została określona jako \"bezwartościowa\" - na jakiej podstawie?... Polecam nawiązać współpracę z jakimś czasopismem kobiecym. One uwielbiają takie opowiastki o buddyjskich mnichach, które niosą mądrość życiową. Z poważaniem, Nerwica PS.Iza, mam intuicję w temacie gazeli... ;-)
-
Oby fryzjer nie zaszalał za bardzo. chodzi o to, że wpadło się w zamknięte koło i nie można z niego wyjść. Jest jedna droga myślenia - taka jak opisana w historyjce. Zawsze się ląduje na dnie przepaści. A cel uciekł, i nie ma możliwości fizycznych go złapać. A jak jest cel w życiu bez celu? Dla samego życia? Po jaką cholerę, ja sie pytam??????????????? Idę się wyrzygać, bo zrobiło mi się niedobrze
-
cześć Iza33, Rumień się, kobieto, i nie myśl o tym... Jeśli język Ci kołkiem nie staje i wydajesz z siebie artykułowane dźwięki, to wszystko w porządku, moja rącza smukłonoga gazelo!. :-D A ja... - mnie się kiedyś wydawało, że wiem... i dążyłam do tego wytrwale... i to coś kiedyś przeskoczyło nad przepaścią, stanęło na drugiej stronie i zaczęło śmiać się szyderczo widząc, jak nie daję rady przeskoczyć i spadam w otchłań. Po czym pokazało mi jęzor, wypięło na mnie goły tyłek i pomaszerowało dalej. A ja leżę z pogruchotanym kręgosłupem w tej przepaści. Metaforu poniał?... PS. Co to jest koan???
-
do - a ja spotkałam... Jeśli spotkałaś rzeczywiście i on udzielił Ci odpowiedzi na to pytanie, to może podzielisz się z nami tą bezcenną wiedzą?... Niestety, jak widać, nie mamy w życiu tyle szczęścia, co Ty... i nie spotykamy takich drogowskazów, choć szukamy ich różnymi sposobami... pozdrawiam serdecznie
-
też nie będę długo siedzieć, bo trochę rzeczy się w robocie nazbierało... Laxi, ja już mam chałupę wysprzątaną w ramach rodzącej sie wczoraj histerii... ;-) Niestety. okazała sie zbyt mała (albo zbyt czysta ;-) ) i nie dokońca sprzątanie spełniło swoją rolę... Ot, życie... Cieszę się, że Wam się oblicza rozjaśniły na myśl o Wakacjach z duchami. :-) Sprawdziłam własnie - codziennie o 7.20 na dwójce! :-) Miłego ogladania! :-)
-
Na dobranoc Życie jednak jest do dupy... i ja już nic nie rozumiem... i proszę mi tu nie wmawiać, że nie mam tyle myśleć, kombinować, zastanawiać się, tylko brać wszystko \"na gorąco\", jak leci... To nie działa, wręcz przeciwnie... :-( Jeśli możecie, to śpijcie spokojnie i wstańcie rano z lepszym nastrojem. Ja trochę nie mam ochoty się obudzić... Ale póki co, nie wiem nawet, czy uda mi się zasnąć. Przepraszam za smęcenie, ale już nie mogę... Ściskam mocno
-
znajdź sobie, znajdź. Może lepiej psychoterapeutę? ;-) Mój żołądek znów oszalał i mózg mi się zapalił oraz gardło ścisnęło. :-( Chyba wiem, dlaczego - ale jak tak dalej pójdzie, to znów mi zwiększą dawki leków... Iza33 - a strzel sobie, co se będziesz żałować! Ja tam sobie posprzątam w domu, żeby zabić zaczątki histerii...