nerwica
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez nerwica
-
Iza :-D Werwy? No... jak zawsze, gdy jakieś jajca pojawiają się w pobliżu... :-P
-
Cześć Kamkasik! :-) Cieszę się, że dół się zmniejsza. :-) Dla Ciebie Nie możemy zdradzać prawdy o Anonimie. Ale zapewniam (w imieniu nie tylko własnym), że jest facetem (chyba* z krwi i kości, ale jak to sprawdzić cyberprzestrzennie?...) i nie cierpi na jednostkę chorobową zwaną \"nerwicą\". Ciepłe pozdrowienia dla KorMilBar\'a przesyła nerwica i spółka ;-)
-
Se popatrzyłam. Ale sieczka! :-D Najfajniesza była widownia, która stwierdziła, że chowamy się za nerwicę, żeby zwrócić na siebie uwagę otoczenia, żeby zapewnić sobie na zawsze oparcie w rodzinie. :-D A, no i oczywiście - nerwica może być chorobą zakaźną, bo jak się dziecko znerwicowanej/znerwicowanego napatrzy na ataki rodzicielki/rodziciela, to też ma spore szanse w to popaść. He, he, he. :-D Ale... z moich (jak zwykle bystrych) spostrzeżeń. Była jedna dziewczyna, Ewelina, która opowiadała o swoich pierwszych atakach w wieku lat siedmiu, kiedy tuliła się do mamy mówiąc, że umiera - a czuła, jakby jej duch oddzielał się od ciała. Ejże, ja to już skądś znam... Nie wiem, na której stronie, ale taka wypowiedź jest na pewno na tym topiku!!!! Przyznawać się, która to?... Eee, sama poszukam. Lepszego dnia, nerwicowcy! :-) Wasz Sherlock w spódnicy ;-) PS. Anonim - (uważnie śledzący topik i tak pewnie wiedzą, kim jesteś... ;-) )
-
Anetaxy, Nie wiem, jak dokładnie chciałabyś wiedzieć, co Ci jest. Przecież: a) wiesz, jakie masz objawy - powiedziałaś o tym lekarzowi b) wiesz, że jesteś chora na nerwicę - powiedział Ci o tym lekarz. Co jeszcze chciałabyś wiedzieć? Dlaczego tak jest? - to pytanie do psychoterapeuty (ja chodzę). Co się popsuło w środku i jakieś cząsteczki czegoś-tam się nie łączą prawidłowo z czymś-tam? - to pytanie możesz zadać swojemu lekarzowi. Wiesz, że jesteś chora i nie boisz się do tego przyznać. To bardzo dużo. A każdy przypadek jest indywidualny, więc nie próbuj się na siłę z nikim porównać. :-) Tu możesz pisać o tym, co Cię boli, po prostu się tym dzielić. To swego rodzaju grupa wsparcia. A teraz zmykam do komputera. Absolutnie nie zanudzona. :-) Pozdrawiam! :-)
-
Ale w zasadzie - to czemu aż tak bardzo zależy Ci na zdefiniowaniu, co to za rodzaj nerwicy? Tak, tak, wiem, że jak czytasz te ulotki informacyjne dołączane do leków, to wychodzi, że na pewno masz wszystko - nerwicę, depresję, lęki i Bóg wie co jeszcze (nie wiem, co napisali na ulotce Bioxetinu - ale to fluoksetyna, czyli popularny prozac :-D). Ja tam brałam Doxepin rano, wieczór i w południe. Jeśli lekarz powiedział, że to nerwica - to jest to nerwica. Jeśli zależy Ci na dokładniejszym jej zdiagnozowaniu - zapytaj lekarza, powiedz, że Cię to męczy. Na pewno Ci odpowie. :-) To, że bierzesz antydepresanty, nie musi oznaczać, że masz akurat nerwicę depresyjną. Są leki, które przepisuje się i przy maniach, i przy depresjach, i przy jeszcze w ogóle innych schorzeniach (np. epilepsji) - ha, no i laik czytając ulotki leków nijak się nie domyśli, co mu naprawdę dolega. Ba, pomyśli, że już w ogóle na pewno jest ostatnim świrem. Reasumując - zapytaj lekarza. Ja nie czuję się kompetentna odpowiedzieć. :-)
-
Najlepiej zapytaj lekarza - no przecież (chyba?) do niego chodzisz, prawda? :-) Psychiatra też człowiek - jak się zalejesz łzami w gabinecie, to każdy wymięknie. :-) (sorry, że jaja sobie robię, ale jakoś tzreba sobie z tym wszystkim radzić. A że dziś jest akurat nieco lepiej na sinusoidzie nastroju - to wykorzystuję okazję. :-) )
-
Nie myśl, że do końca życia na nich będziesz! Ja tam mam teraz już chyba czwarty czy piąty zestaw, hi hi, ale mam nadzieję, że przyjdzie taki dzień, którego nie zacznę od łykania psychotropów. :-) A ulotki to nawet lubią czytać. Zwłaszcza to, że absolutnie nie można pić alkoholu. Tere-fere... :-P Ale oczywiście - nie zachęcam, każdy organizm reaguje inaczej! Nie pamiętam już, jakie to były dawki, bo to było ponad 4 miesiące temu... Najpierw chyba 30-40mg na dobę, potem 75mg... Potem nie było sensu zwiększać, tylko przejść na inne prochy. :-) Pamiętam, że najpierw jadłam z upodobaniem tabletki czerwono-niebieskie, a potem czerwono-różowe! :-D Nie brałam wtedy innych prochów jednocześnie. No i okazało się, że Doxepin nie działa jednak na mnie antydepresyjnie... Za to potem dostałam od razu zestaw potrójny... :-0 Tym razem same antydepresanty i jeden stabilizator. :-) Pozdrawiam ciepło. :-)
-
Nie myśl, że do końca życia na nich będziesz! Ja tam mam teraz już chyba czwarty czy piąty zestaw, hi hi, ale mam nadzieję, że przyjdzie taki dzień, którego nie zacznę od łykania psychotropów. :-) A ulotki to nawet lubią czytać. Zwłaszcza to, że absolutnie nie można pić alkoholu. Tere-fere... :-P Ale oczywiście - nie zachęcam, każdy organizm reaguje inaczej! Nie pamiętam już, jakie to były dawki, bo to było ponad 4 miesiące temu... Najpierw chyba 30-40mg na dobę, potem 75mg... Potem nie było sensu zwiększać, tylko przejść na inne prochy. :-) Pamiętam, że najpier jadłam z upodobaniem tabletki czerwono-niebieskie, a potem czerwono-różowe! :-D Nie brałam wtedy innych prochów jednocześnie. No i okazało się, że Doxepin nie działa jednak na mnie antydepresyjnie... Za to potem dostałam od razu zestaw potrójny... :-0 Tym razem same antydepresanty i jeden stabilizator. :-) Pozdrawiam ciepło. :-)
-
Tak, brałam Doxepin. Jakieś 4 miesiące, w różnym \"stężeniu\". Wytłumił objawy nerwicowe. Ale że niewiele zdziałał antydepresyjnie, to po tym okresie przeszłam na inne dopalacze. ;-) Pozdrawiam ciepło wszystkich
-
Tak, brałam Doxepin. Jakieś 4 miesiące, w różnym \"stężeniu\". Wytłumił objawy nerwicowe. Ale że niewiele zdziałał antydepresyjnie, to po tym okresie przeszłam na inne dopalacze. ;-) Pozdrawiam ciepło wszystkich
-
Laxi - Czasem mi się wydaje, że chyba jednak nie jestem dobrym człowiekiem... Opiszę Wam, co robiłam przez ostatnie dni - przypominam, że mieszkam w Warszawie, gdzie co chwila są jakieś Msze Św. w intencji Ojca Św. Nie byłam na ani jednej... Gubię się w tłumie i tam nie potrafię nic usłyszeć. Wczoraj, idąc do domu, mijałam tłumy, które szły na Plac Piłsudskiego. W pewnym momencie znów ogarnęło mnie zwątpienie, że może robię coś nie tak - nie chodzę w czerni, nie rozpaczam publicznie, nie rozdzieram szat przed telewizorem... Ale poszłam do domu. Wchodząc na klatkę pomogłam mężczyźnie, który sam próbował przecisnąć się przez drzwi z szafką na wózku. Potem pomogłam mu się jeszcze \"załadować\" do windy. I jak już tę windę zamknęłam za nim z uśmiechem, to pomyślałam, że... chyba wręcz lepiej, że tu i teraz pomogłam człowiekowi, w takiej prostej niby sprawie, niż gdybym z tymi setkami tysięcy pobiegła na Plac... Nie wiem, może to głupie, może się mylę... W sobotę, wracając spod Warszawy, oglądałam zachodzące słońce. Było przepiękne, złocisto-krwawe, na tle sino-różowego nieba. I wtedy poczułam, że ten Człowiek odchodzi. Spokojnie, jak to słońce. Ale, że tak, jak ono, powstanie do Nowego Życia. Pogodzony, jasny i spokojny. I po prostu zalał mnie spokój. Taki, że trzy godziny później poczułam lekki smutek, ale taki...pogodny... Nic się nie skończyło. Wszystko trwa. Ściskam Was mocno. Bardzo Was wszystkich lubię. :-) nerwica - j
-
Sylvi To urojenia :-) Weź se zaparz zielonej herbatki, weź kilka głębokich oddechów wiosennego powietrza, uspokój się, nie myśl o wszelkich możliwych odmianach chorób - gwarantuję, że ból minie, jak tylko przestaniesz o tym myśleć. :-) Buźka ogromna! :-) A wszystkim - lepszego dnia! :-)
-
Ci, którym się aż tak nie poprawiło, też żyją... Lepszego dnia, kochani!
-
Wszystkiego najlepszego, Kochana Kamkasik! Czego sobie zamarzysz - i jeszcze trochę. :-) A wszystkim - a, wiecie, czego! ;-)
-
Do \"ja nowy\" Hmm, jestem \"tylko\" laikiem ze zdiagnozowaną nerwicą depresyjną (objawy stricte nerwicowe jakby nieco zażegnane, tfu, tfu, tfu ;-) ), ale z tego, co piszesz, to mi to wygląda bardziej na depresję - chociaż nie wiem, czy to już jest depresja. No w każdym razie stan okołodepresyjny. Psychoterapeuta? - tak, tak i jeszcze raz tak!!! Psycholog na stażu faktycznie dopiero się uczy, potrzebny jest ktoś bardziej doświadczony (ja np chodzę do psychologa klinicznego z wieloletnim stażem, poleconego przez mojego psychiatrę). Ale nie oczekuj, że po dwóch czy trzech spotkaniach już Ci coś poradzi. To długotrwały proces... Ja uczęszczam na takie seanse ponad pół roku - i raczej nie widać końca. Ba, nawet półmetka nie widać! Na razie wciąż diagnozuję stan obecny, bo co chwila coś nowego wychodzi. Nie jest to ani łatwe, ani przyjemne. Ale mam nadzieję, że coś da. Bo naprawdę, obawiam się, że w takim stanie, w jakim byłam na początku terapii, długo bym nie pociągnęła... A, jeszcze jedno - mam wspomaganie w postaci psychotropów, którymi leczy mnie psychiatra. Ale nawet on(a) mówi, że tabletki pomagają tylko doraźnie, wyciszają najgorsze momenty. Prawdziwy problem w przypadku depresji tkwi w psychice, a ją uleczyć może tylko terapia. (pod warunkiem, że to depresja \"nabyta\", a nie wrodzona\" - no, ale tej drugiej na pewno nie masz! :-) ) Zatem - chodź na tę terapię, choćby nie wiem co się działo! Trzymam mocno kciuki - i zdawaj relację od czasu do czasu! A reszcie towarzystwa - tradycyjnie lepszego dnia!
-
Xanax jest li i wyłącznie na receptę. Dziwadełko - weź Ty tego męża kopnij raz i drugi w tyłek, nie ugotuj obiadu, nie kup browaru, nie sprzątnij - a jak zapyta, dlaczego nie wypełniasz obowiązków żony, to odpowiedz, że to dlatego, że on nie wypełnia obowiązków męża. Sorry, ale jestem cięta na facetów. Pewnie dlatego, że nie mam z nimi żadnych pozytywnych doświadczeń. Wrrr :-P Cześć towarzystwu, Lepszych wiosennych dni, nerwica
-
Ma-dzik!!!! Kiedy robisz parapetówę? :-D Mam od rana pecha i nie chce mi się gadać. Ale czytam, więc się Sylvi nie denerwuj, bo mój duch czuwa... ;-) A w ramach poprawiania nastroju właśnie zeżarłam ulubioną Princessę Gold, tę najczarniejszą Czekoladową Rozkosz. Mmm.... chociaż taka rozkosz... :-P Idę łorkować, bo w przeciwieństwie do Madzika nie mam wolnego. :-( Lepszego dnia, Kochani! :-) PS. Po prostu źle mi ze sobą i się na siebie wkurzam i niebezpiecznie nakręcam autoagresję - znowu, a już było tak dobrze... No nic, przynajmniej nowy \"materiał\" do analiz dla moich kochanych specjalistów...
-
Dzień dobry! Za oknem bezczelnie rozlała się wiosna i z związku z tym mam wiosenną chandrę sezonową. Dlatego milczę, bo smęcić nie będę - takie mam postanowienie noworoczne. :-P Lepszego dnia, Kochani!
-
Lepszego dnia Wszystkim! :-) A dziś szczególnie kobietom!
-
Ja jestem tu. :-) Siemanko wszystkim. Generalnie na początku chciałam zgłosić zażalenie do Matki Natury. No bo ja wszystko rozumiem, wyrozumiała jestem do bólu i głupoty, ale żeby tak wciąż zostawiać na chodzie maszynę do produkcji śniegu? No to już lekka przesada, a gdzie miejsce na przedwiośnie?... No. ;-) Paweł, jakimi mężami? Ja tam nie mam własnej \"podstawowej komórki społecznej\" :-P A w sobotę wieczorem siedziałam zakopana w kołdrę oglądając \"Kolekcjonera\". I opijając się czerwonym winem. Bardzo dobra kuracja, na wszystko. ;-) A w kwestii Twojej żony. Wiesz, mam w pracy kolegę, jakieś 35 lat, mąż swojej żony i ojciec 5 letniego syna. To ciekawe małżeństwo. Na większość wakacji (w zasadzie na wszystkie) wyjeżdżają osobno, wychodzą osobno (każde ze swoim towarzystwem) na różne imprezki. Pozostawiają sobie bardzo dużo luzu. W sumie można pomyśleć, że idealne warunki do różnych \"ekscesów\". A jednak (Twój imiennik) Paweł, mimo iż często wzdycha do swoich kolegów-kawalerów, za nic nie zamieniłby obecnego stanu rzeczy - czyli posiadania rodziny. Myślę, że to małżeństwo właśnie dzięki tej wzajemnej swobodzie i zaufaniu dobrze funkcjonuje. Więc chyba trzeba jednak szanować potrzeby drugiego człowieka i pozwalać mu robić (przynajmniej czasami) to, na co ma ochotę, pozwolić mu się realizować. Żona daje Ci to, co Ci potrzebne - rodzinne ognisko, bliskość. Daj jej też to, co jej potrzebne - swobodę. Ot, takie spostrzeżenia własne, ale ja nie jestem mężatką, więc pewnie wielu rzeczy nie wiem. :-) Co u mnie? A nic nowego. A szkoda... No, to zmykam do roboty. Oczy mi się dzisiaj kleją. Lepszego dnia, Kochani. :-)
-
Izka33! - :-D Też mam braki :-P W każdym z wymienionych przez Ciebie tematów!!!! :-D Uciekam od nich w ćwiczenia fizyczne. Jak się baba zmęczy, to jej głupie myśli po głowie nie latają... tak często... :-P
-
Ejla - wszystkiego najlepszego, Kochana! Samych jasnych myśli i słonecznych dni! :-) A wszystkim - lepszego dnia, Kochani! :-)
-
Melduję, że wypiłam! :-) Wszystkiego najlepszego, Kochana! Samych jasnych myśli i pięknych dni. :-) I zmykam. Lepszego dnia, Kochani! :-)
-
Eee tam... Nic wielkiego. Jak mogę, to staram się pomóc. Chociaż tyle. :-)
-
Laxi - :-) Naprawdę, jakby co, to wal jak w dym, wiesz, mam możliwości... :-) Luzik, Mała, zaradzimy! No problem. I też Cię kocham, Mycho! :-)