nerwica
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez nerwica
-
Dzień dobry wszystkim w mikołajkowy poranek! Cóż, niewiele ma on wspólnego z zimą, bo siąpi i jest ciepło (przynajmniej w Warszawie), ale jak się nie ma, co się lubi, itd. Jakoś pomału odpływa ode mnie wena działania \"w sieci\"... Może pora zrobić sobie krótkie wakacje? To pewnie też efekt tego, że nie mogę/nie chcę się tu w pełni uzewnętrznić. I czuję, jak mi się rozdwaja co najmniej umysł - a jakoś na schizofrenię, nawet taką tylko \"netową\" jakoś nie mam ochoty, wiecie, muszę wszystko kontrolować. ;-) Laxi - nie traktuj tego zobowiązująco. Ot, chciałam Ci trochę przybliżyć sytuację. Wskazaną lekturę nabyłam i zamierzam zgłębić. Kolejna książka do przeczytania na stale rosnącej kupce koło łóżka. ;-) A w ogóle to jak tam, Mikołaj przyszedł do wszystkich pokręconych dziewczynek? Wiecie, dlaczego Mikołaj jest zawsze pogodny? Bo zna adresy wszystkich niegrzecznych dziewczynek... hi hi hi. ;-) Lepszego dnia! :-)
-
He, to jak my wszystkie, Izka33 ;-) No bo co robić? Ból serca można zapić, łzy - cóż wypłakać, obetrzeć, psyche oszukać prochami, a samotność - hmm, ja staram się przespać (co jest o tyle trudne, że mam kłopoty, ale tu też chemia robi swoje ;-) ). Ot, i tyle. Egzystencja. Every day. Chaque jour. Alltag. I tak dalej. Po prostu - jakoś ;-) Trzym się ciepło, kobito! PS.Tak, wiem, do \"grzania\" najlepiej dobrać sobie kogoś do spółki. ;-) Ech...
-
Dzień dobry, Przepraszam, ale nie mam nastroju pisarsko-doradczego. Ale Was czytam, jak mnie natchnie i czasu starczy, to coś spłodzę. Nie nie, nie jest mi gorzej, tylko jakoś tak bezpłciowo - a to jest stan zawieszenia, którego nie lubię. :-( Lepszego dnia, Kochane Istoty!
-
Laxi, też mam dla Ciebie lekturę. Listonosz powinien Ci ją donieść \"na dniach\" ;-) Lepszych wieczorów, ranków, nocy i dni!
-
Czaruj, Częstochowa, oj czaruj... Lepszego dnia, Kochane Istoty!
-
Laxi - piękne dzięki! Tobie też... :-) A z tym wykręcaniem się - to nie tak, jak masz ochotę, to idź, jak nie masz, to odpuść. Tylko po prostu niczego z góry nie zakładaj, nie pisz scenariuszy, nie analizuj - ot, po prostu może po prostu spędź miło i niezobowiązująco wieczór, co? :-) Ma-dzik - aleś Ty wybuchowa, no no no... ;-) Lepszego grudnia, Kochane Istoty!
-
Dzień dobry, Kochane Istoty! Melduję tylko, że jestem, żyję (jakby to kogokolwiek... i takie tam), tylko czasu mało! Częstochowa - przepraszam, że nie dotarłam, ale czy to moja wina, że Cię tak szybko stamtąd wyrzucili? :-P Bardzo się cieszę, że się tak ładnie udało - a nie mówiłam? ;-) Dla Ciebie - kwiatkowy medal za odwagę! Laxi - hmm... Złamane serce jest gorsze siłą bólu od połamanej psyche, ale ten ból i tak szybciej mija, wiesz o tym... Znieczulenie jest konieczne - no przecież po to wymyślono znieczulacze, żeby ni bolało. Nie wiem, czy strategia łamania czyjegoś serca w odwecie za swoje boleści jest najlepsza na świecie - ja tak osobiście nie uważam, bo to wybitne okrucieństwo dawać komuś nadzieję z góry zakładając, że się mu ją pewnego dnia odbierze - ale dlaczego zakładać, że akurat to jakieś nowe serce połamiesz? A nie lepiej je po prostu podbić, hmm?... ;-) Dla Ciebie, żebyś już mogła ćwiczyć różne techniki - Nie wróżyłam sobie z wosku, więc Wam nie powiem, czy los mi coś przyniesie. Tak na wszelki wypadek nie wróżyłam... Po co mi kolejne rozczarowania? Iza33!!!!!!!!!!!!!! No bo już się zaczełam niepokoić, chociażbyś na sms\'y odpowiadała, cholero jedna! :-P Ale mam wrażenie, że Ci lepiej nieco, się to cieszę z tego bardzo! :-D Zaczął się grudzień... Lubicie grudzień? Ja kiedyś bardzo, a teraz prawie wcale. Obawiam się, że pod koniec miesiąca znów zrobię sobie podsumowanie i na szali rzeczy zdobytych położę tylko 1 kilogram więcej masy ciała. ;-) No nie, jeszcze Was tam położę, ale tego ciężaru jakościowego waga może nie wytrzymać. ;-) No i dobra. Ściskam Was bardzo mocno! Lepszego dnia! :-)
-
Dzień dobry Iza.... Ja nie tęsknię anonimowo... Idę sobie. Mam dziś wszystko w dupie. Lepszego dnia
-
Laxi - a co ma się wydarzyć między 20.00 a 22.00?? To, co myślę?? Trzymam mocno wszystkie kciuki i wzdycham aktywnie do Góry! Chociaż nie wiem, czy On wysłucha takiej upadłej istoty jak ja. ;-) Ale, jak nie we własnej intencji, to może i wysłucha?... Ania-26, Częstochowa, Ma-dzik i reszta - ja nie biorę xanaxu ani coaxilu, tylko specyfik na nerwicę depresyjną, a nie lękową. ;-) Na spanie nie pomagały żadne specyfiki, nawet takie ogólnie dostępne \"lekkie psychotropy\" ułatwiające ponoć spanie, że o melatoninie, melisie i gorącym mleku na noc nie wspomnę. ;-) Nawet pierwszy antydepresant nie pomógł. Dopiero to, co biorę teraz od dwóch miesięcy - tyle, że mi się w tym czasie dawka potroiła, hi hi. I teraz biorę rano, wieczór i w południe, żeby w głowę grzało cudnie. ;-) Stąd jednak wniosek, że te problemy ze spaniem to nie były takie od rzeczy... :-( Kac mnie już opuścił... smutno jakoś i pusto bez niego... Laxi, namaluj mi coś zielono-białego... ;-) Najlepiej kartkę na święta! :-) Adextra - piękna opowieść, z cyklu filmowych... i na dodatek realna. Koi ból bardzo. Daje trochę nadziei. Dziękuję. :-) Co by tu jeszcze.... Iza, w Ty gdzie?... Hmm, mylne wybory zawodowe... A któż ich nie miał? U mnie też wielka pomyłka, trochę z mojej winy, troche nie - ale to jest jeden z wątków mojej terapii i nie chciałabym się tu o tym rozpisywać - mogę nie?... No, to chyba sobie już stąd pójdę... Pa, pa!
-
:-P I tyle... A co do spania, to akurat jeden z moich koronnych objawów - zasypiamy, śpimy dwie godinki, a potem to już jak w zegareczku przebudzonko co 15 minut. No, w najlepszym razie co pół godziny. A ja oczywiście za każdym razem spoglądam na zegarek i się dodatkowo wkurzam na się. Ale trochę mi to przeszło po obecnych prochach, których dawkę mam regularnie zwiększaną - tak co miesiąc, bo po takim czasie znów zaczynają się szopki ze spaniem. I tak w kółko. Ciekawe, czy mi się kiedyś uda przespać całą noc bez prochów... Może... W ogóle teraz jest lepiej, bo to jakoś tak dwa tygodnie po ostatnim zwiększaniu dawki, a wiecie, że to wtedy tak naprawdę zaczyna to-to działać. Jest nadzieja, że mi się pogorszy. :-P (tfu, tfu, na psa urok!) Mam dziś dobry nastrój - i się boję nim cieszyć, bo u mnie poranna euforia na ogół zapowiada wieczorny dramat. Prooooszę, niech tak nie będzie.......... Dla Was -
-
O, no właśnie, Częstochowa! Widzisz, ja też to czasem przepowiadam i psychiatrze i psychoterapeucie, a oni ni cholery nie chcą mi odpuścić - ani leków, ani terapii... ;-) Dziś mi weselej, bo na kacu...ekm.. o, przepraszam. :-) Jestem znieczulona znaczy się. Poza tym wczoraj wieczorną porcję chemii popijałam ginem. No porannej już nie ginem, za to czarną kawą. No i tak mi teraz wesolutko, hi hi hi. :-D Częstochowa, a do jakiej Ty właściwie szkółki chodzisz?
-
Dzień dobry Głowa mnie boli... :-0 Wczoraj w ramach podtrzymywania wiary w rzeczy różne, a piękne (wzniosłe uczucia i takie tam) obejrzałam sobie z koleżanką romantyczne do bólu \"To właśnie miłość\". Taki miły, angielski film, spokojny i dowcipny, a przeciepły... Koleżanka się popłakała, ja oczywiście nie (hmmm... ), ale zrobiło mi się najpierw gorzej, a potem jednak jakoś tak lepiej... Udało mi się zauważyć odgórne przesłanie, a nie zatrzymywać się na etapie pod tytułem \"dlaczego ja tak nie mam? dlacego - nikt mnie nie kocha?? \" ;-) Oczywiście popiłyśmy ostro, tym razem pod film, po angielsku, ginem z tonic\'kiem. Mniaaaam. Tylko łeb mi napierdala (uups, przepraszam... ;-) ) Ma-dzik, ale masz fajnie!!! :-D Laxi - dobrze, że wysłałaś te smsy, a odpowiedź powinnaś dostać, bo tak nakazuje przynajmniej dobre wychowanie, a Ty przecież takie peany wygłosiłaś na cześć tego Ideału... Na pewno chcesz oddawać ten prezent? Ja oczywiście jestem tak głupia, że tak czy inaczej dałabym ten prezent, no ale zrobisz, jak będziesz chciała. :-) I na pewno mądrze, bo mądra kobita jesteś. A, i tak myślałam o tych Twoich strachach - a czy to nie jest tak, że sama je teraz przywołujesz, tylko myśląc o tym, że na pewno powrócą, bo się stało, co się stało? Ja wiem, że to teraz prawie niemożliwe, żebyś stanęła na chwilę, otrzepała się, rozprostowała ramiona, podniosła głowę i spróbowała przez pół minuty, oddzielając się w miarę możliwości od nieszczęść sercowych, spojrzeć na świat i posłuchać siebie obiektywnie. Bo ja myślę, że tych strachów jednak nie ma, chociaż Ty je słyszysz - tylko dlatego, że się boisz, że przyjdą. Czy ktoś zrozumiał, co miałam na myśli pisząc to wszystko? :-0 Częstochowa - ha! Oczywiście, że możesz mieć drugie maleństwo, to nawet wskazane, bo statystyki dla Polski są niepokojące i w zasadzie powinno się mieć co najmniej 3 dzieci. A że, jak widzisz, Laxi się nie poczuwa, ja się poczuwam jeszcze mniej niż Laxi, Dziwadełko z jedną córą, Madzik coś tam nieśmiało przebąkuje, to stanowczo musisz nadgonić. :-P Żeby nam się społeczeństwo nie wypaczyło do reszty i żeby był przychówek od wrażliwców. :-) Dziwadełko - no witaj w końcu! Rozumiem Twój ból palca, mnie też to spotkało, ale stukać muszę. Taki nałóg i taka praca. ;-) Fajnie masz, że bez tych prochów żyjesz... A z mojego podsumowania tygodnia - cóż, przedpracowy dramat jednego aktora odstawiony raz (ta da! :-D ), ataki depresji sztuk dwie zduszone w zarodku (ha! :-) ), atak smutku zaliczony jeden, kac jeden... ;-) W sumie nieźle :-) A, i piękny dzień za oknem w Warszawie, czego i Wam życzę! Lepszego dnia, Kochane Istoty!
-
Częstochowa, co do Twoich lęków: 1 - no to co, że masz trzęsawki, skoro sama zauważyłaś, że ich nie widać? ;-) 2 - na fale gorąca - ubierz się \"na cebulkę\", będzie Ci łatwiej się rozbierac i ubierać (jakby Ci się na fale zimna zebrało ;-) ) 3 - na światłowstręt pomagają ciemne okulary 4 - nie fikniesz, kochana, nie fikniesz, bo bardzo się pilnujesz! A, no i oczywiście pochwała za pozytywy! :-) Ma-dzik - to dobrze, że nie dusisz w sobie emocji i uczuć. Ja tak robię i wylądowałam na terapii...która nie jest fajna, przy niej psychiatra to bułka z masłem... :-( Laxi - eee, chyba śpi po tej Żubrówce... ;-)
-
Ano zwyczajnie, nie płaczę... Nigdy w zasadzie nie płakałam, nie lubię pokazywać emocji na zewnątrz, bo zawsze wtedy dostawałam po dupie. No to sobie ukułam taki pancerzyk - i nie płaczę. Przełykam ewentualnie pojawiające się łzy i zaciskam zęby i pięści. Dzięki tej umiejętności również latam do terapeuty, he he he... W miłość generalnie chyba wierzę, bo ją obserwuję dookoła i wychodzi mi, że jednak ludzie się jakoś tam kochają. To, że w moim przypadku nie wychodzi ni chuja (sorry...) i nie widać sznas na poprawę tego stanu rzeczy, to nie powód, żeby w ogóle odrzucić możliwość jej istnienia. Może w poprzednim wcieleniu byłam złą kobietą i teraz za to pokutuję. Cóż, taka karma... ;-) (zaraz mi Ma-dzik\'u powiesz, że pieprzę bez sensu, hi hi hi - :-D ) A moje w moich tabletkach, skoro tu taka licytacja powstała, też nie barkuje kolorów: różowy, czerwony, biały, zielony, niebieski nawet... :-)
-
Hmm, no tak, mnie to by się nawet przydał jakiś nowy sposób na życie - hmm, udzielanie porad sercowych, psychoterapia - tak, mam to dość dobrze przećwiczone na własnym organizmie :-) Obawiam się tylko Laxi, że jakbym zaczęła kogokolwiek leczyć, to by to było takie \"wiódł ślepy kulawego\". :-D A, i też jestem zdecydowanie hetero, więc daruj sobie przechodzenie \"na drugą stronę\" ;-) Ale mogę oznajmić wszem i wobec, że kocham Cię miłością przyjacielską! Wszystkie Was tak kocham, a co! dla Was wyciągam na dłoni... (trochę ono polepione i wyszczerbione, bo nie raz się rozpadło na kawałki, ale za to jakie szczere... :-) ) Kurczę, gadacie tak o tej wódzie, że zaczęło mnie suszyć, a tu dopiero początek dnia pracy i do wieczoru daleko... :-( Ma-dzik, zobaczysz, wkrótce zaczniesz zupełnie samodzielnie się przemieszczać i załatwiać wszelkie sprawy i sprawunki! Co mi przypomina, że sama mam sprawę urzędową do załatwienia - fuuuj... Częstochowa - gratuluję szybkiego ozdrowienia! A, i chciałam oznajmić, że ja nie płaczę u lekarza... ani w poczekalni... ja w ogóle mało płaczę, co najwyżej we własną poduszkę w domu... Nauczyłam się powstrzymywać łzy, także dzięki napadom smutku depresyjnego - dopadało mnie w robocie (i nadal dopada, w najmniej oczekiwanym momencie i miejscu) i wyobraźcie sobie, jak wyglądałam, gdy w trakcie jakiegoś spotkania nagle zaczynały mi się szklić oczy i prawie lecieć ślozy... No, musiałam się nauczyć jakoś sobie z tym radzić, choć nie jest lekko...
-
Dzień dobry, Kochane Istoty Mimo, że pewnie większość z nas jakoś słabo wierzy w ten przymiotnik \"dobry\" w pozdrowieniu, ale nadal będę wszystkich tak witać. Żeby może chociaż spróbować wyczarować trochę dobroci dla Was... Częstochowa - wstań, usiądź do klawiatury komputera i oznajmij w końcu światu to, o czym wszysycy wiemy - że jesteś zdrowa, tylko coś Ci się tam ubzdurało i przez chwilę miałaś zaćmę na umyśle. :-) Ma-dzik - rozumiem doskonale i wcale się nie obrażam. Też się tam zawsze trzęsę, tyle, że nie mam takiego Kluska i sama \"muszę się zmuszać\" do wejścia tam, a tym bardziej do powiedzenia, co jak odczuwam. Brrr... Także rozumiem - może kiedyś się spotkamy w bardziej sprzyjających okolicznościach przyrody. ;-) Laxi - tak się cieszę, że tu jesteś... Hmm, nie wiem, co by Ci tu mądrego napisać... Na pewno masz mądrego pana doktora, który Twój stan zrozumiał i zapewniam Cię, że mimo odstawionej wczoraj u niego szopki masz tam wrócić, żeby się biedak nie musiał denerwować, co się stało z Tobą po tych prochach, które wczoraj Ci przepisał. :-) Piszesz, że nie będziesz teraz miała siły walczyć o siebie, bo nie masz motywatora w postaci faceta, którego chciałabyś uszczęśliwić \"normalną\" wersją swojej osoby. Skarbie, nie chcę mówić po raz kolejny - popatrz na mnie, też nie mam i też przez większość dni w miesiącu zastanawiam sie, dlaczego trzeba się obudzić, skoro nikt na to nie czeka... No to powiem inaczej - jeśli potrzebujesz takiego motywatora, to może występujące tutaj pokręcone sieroty wystarczą, co? Laxi - bądź silna i walcz o siebie dla mnie, poproszę... Żebym też uwierzyła, że warto rano wstawać... Poproszę... Wszystkim innym tu obecnym oraz sympatykom - dziękuję za słowa wsparcia i wyrazy sympatii :-) Lepszego dnia, Kochane Istoty!
-
Chyba pojechały... Mam nadzieję... To straszne, ale może to, że obie dotknęło \"coś złego\" w tym samym momencie pozwoli im oderwać się od własnych \"czarnych kruków w głowie\" i zająć się naprawianiem świata tej drugiej... Ma-dzik\'u, chciałam Ci bardzo podziękować za odwagę w poniedziałek! Dziękuję, że to zrobiłaś - proszę, podziękuj też Kluskowi w moim imieniu. :-) A wiesz już, kiedy masz następną wizytę? Bo ja muszę się umówić na środek grudnia - może pójdziemy razem? Częstochowa chodzi z Laxi, to może nas też połączy wiadoma poradnia? :-) Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję... Martwię się o Was wszystkie, ale (paradoksalnie?...) dajecie mi jakoś dziwnie siłę wierzyć, że wszystko się jednak Wam ułoży. Jak już pisałam wielokrotnie - nie umiem pokładać nadziei w swój \"pomyślny finał\", ale wierzę za Was w Wasze Szczęśliwe Zakończenia.
-
Ale Częstochowa, boisz się wstać, bo Cię coś boli konkretnego, czy \"tylko\" się boisz? Jeśli boli faktycznie - to może zadzwoń po jakiegoś lekarza albo wsiadaj do taksówki i sama pędź do specjalisty (w zależności od tego, co Cię boli) Jeśli \"tylko\" się boisz, że może Cię rozboleć - to choćby nie wiem co się działo, pędź wieczorem do Waszego doktora w trybie natychmiastowym. Może to skutek odstawienia leków? Cholera jasna, że też to wszystko dzieje się tego samego dnia!
-
Nie ma za co dziękować. Polecam się, chociaż żaden ze mnie psycholog... Ot, prosta dziewczyna, i tyle... Ale tak sobie właśnie myślę. Żeby całkiem nie zwariować... Bardzo mocno Cię teraz przytulam, delikatnie obejmując to połamane serce i chuchając na nie troskliwie... I wciąż, z uporem maniaka, chociaż Ty mówisz co innego - nie wiem, czy to koniec, czy kolejny etap Waszej Historii... (to też bym Ci chętnie wbiła do głowy, najlepiej jakimś poręcznym młotkiem ;-) )
-
Nadal uważam, że nie możemy zakładać, co się stanie lub nie. Tym bardziej, że wiele rzeczy mi tu nie pasuje do siebie nawzajem, żeby nie powiedzieć, że się wykluczają. Nie myśl o tym, że On Cię nie kochał - bo to na pewno nieprawda, a Ty się tylko pogrążasz w rozpaczy. Nie myśl,że był z Tobą nieszczęśliwy - gdyby tak było, odszedłby już dawno temu. A teraz hipoteza: jeśli był nieszczęśliwy i był z Tobą tylko z litości - to wybacz, ale znika cała aureola doskonałości, którą przypięłaś mu nad głową. Nie przyjmuję też wytłumaczenia, które zaraz wydasz, że był z Tobą z troski o Ciebie - to wszystko podpada pod \"litość\". Bo za najgorsze, co człowiek może wyrządzić człowiekowi, to pozwolić mu rozwijać uczucia wiedząc, że nigdy się ich nie odzwajemni. Pozwolić człowiekowi rozwijać nadzieję wiedząc, że kiedyś będzie trzeba ją zabić. Wracając - tak na pewno nie było w Twoim przypadku, więc nie zadręczaj się tym, że to Twoja wina. Bo nie jest. To nie jest niczyja wina. A poza tym - uparcie twierdzę, że to niekoniecznie jest koniec. Niestety, mamy tendencję do wyolbrzymiania dramatów i niedostrzegania jasnych chwil. Wiem, że Twój dramat jest w tej chwili ogromny. Ale coś Ci opowiem - znasz moją historię. Czasami zastanawiam się, po co to się wszystko wydarzyło, skoro tak często czuję się jak śmieć i nie mogę sobie wybaczyć, że kogoś pokochałam. Mam potworne poczucie winy, że połamałam jakieś tam moje zasady i ciężko mi z tą świadomością, na tyle, że czuję do siebie obrzydzenie. Ale wiesz, co myślę w jaśniejszych momentach? Że może właśnie wydarzyło się po to, żebym się dowiedziała, że potrafię kochać tak mocno... jak nigdy przedtem i potem (ha, teraz tak deklaruję, a przecież nikt nie wie, co będzie potem...) Zatem Laxi - to teraz trudne i do Ciebie nie dotrze, ale to wspaniałe, że potrafisz kogoś tak kochać, że potrafisz wzbudzić w sobie tak piekne emocje i uczucia. Bo to one nas kształtują. I czynią nas takimi, jakimi jesteśmy. A poza tym - uparcie, nie wiem, czy to już koniec Waszej Historii... Ty też tego nie wiesz, choć na chwilę obecną z analizy wydarzeń wnioskujesz, że tak... :-)
-
Wiem.Cholernie boli. Czujesz, jakby ktoś robił Ci bez znieczulenia operację na otwartym sercu. Albo jeszcze inaczej - jakby Ci właśnie to serce żywcem z piersi wyrywano. Boli i krwawi. Jak wiesz, znam to bardzo dobrze, za dobrze... Kiedyś Ci o tym sama opowiem, moja Ty mądra pani psycholog i może mnie oświecisz, dlaczego pozwalam na te operacje... Teraz myślisz, że boli najbardziej - hmm, myślę, że za każdym razem tak jest. Że właśnie wtedy odczuwamy to najboleśniej. I nie ma sensu porównywanie obecnych emocji do wspomnień emocji przeszłych - bo one zawsze blakną z czasem. Zresztą - sama wiesz, a ja to tylko taki laik psychologiczny. Co do prezentów - hmm, ja bym je i tak dała... A poza tym jeszcze bardziej myślę, że to może nie całkiem koniec Waszej Historii po tym, co napisałaś... :-)
-
Laxi - no właśnie po to założyłaś ten topik, żeby się tu wypowiadać o tym, co nas boli. I uwierz mi, nie zbrzydniesz mi tak łatwo - ja się przywiązuję mocno do ludzi i mam raczej problemy z odwiązaniem się ;-) Nie staraj się w sobie wzbudzać gniewu czy nienawiści - to niszczące emocje, po co Ci one? Na krótką metę pomagają, ale nie warto ich ruszać, jeśli są uśpione. Lepiej zachować dobre wspomnienia - a one powrócą, jak ból odejdzie. Bo ból odejdzie... A może ON powróci?... Albo przyjdzie inny KTOŚ? Wiem, że teraz w to nie wierzysz, ale nie znamy przyszłości. Ani nie wiemy, co siedzi w głowach innych ludzi. Wszystko się może zdarzyć. Absolutnie wszystko. Choć to prawda - najtrudniej uwierzyć w to, że konkretnie naszej osobie się uda. Ale dlatego właśnie wierzymy w to za siebie nawzajem. Ja wierzę za Ciebie, Laxi.
-
Częstochowa, jeśli możesz - pojedź do niej jak najszybciej, proszę... Laxi - ktoś mi tu kiedyś napisał, żebym nie znikała. Teraz proszę Cię o to samo. Laxi - nie znikaj...
-
Dzień dobry. Dopiero teraz tu dotarłam, dopiero teraz to czytam, dopiero za chwilę to do mnie dotrze... Hmmm... Nie wiem, co powiedzieć... Dziewczyny będą Cię pocieszać, ja też bym chciała, ale nie umiem ich znaleźć... Przykro mi, naprawdę... A może jednak nie wszystko jeszcze stracone?... Nie wiem, czy jesteś typem \"fightera\", myślę, że tak, znając Twoją historię - może warto zawalczyć? Bo wiem, że masz ogromną siłę w sobie, chociaż teraz jej nie dostrzegasz... Jeśli tak teraz czujesz - płacz, Laxi. Gdybym mogła, usiadłabym teraz obok Ciebie i mocno przytuliła. I kazała płakać. Do utraty tchu... Bo to pomaga. Wiem. Sprawdziłam. Wielokroć. Bo wiem, co znaczy kochać kogoś, kto tę miłość odrzuca... Za dobrze wiem. Tak dobrze, że nie wiem, jak to jest w drugą stronę... Ale nie o tym teraz... Laxi, wszyscy teraz Cię będą pocieszać - to może ja nic nie powiem. Bo czasem słów jest za dużo. Nie wiesz, czy będziesz miała siłę żyć teraz - będziesz miała. Będziesz miała siłę żyć dla siebie. Jeśli Ci na początku trudno - walcz najpierw nadal dla nas. Bo jesteś dla nas najpiękniejszym przykładem, że można, że trzeba o siebie walczyć. Płacz, Maleńka... a ja Cię mocno przytulam....
-
No, sysunia jest absolutnie najlepsza! :-) A teraz - przesuń się, koleś (to do misia na kanapie ;-) ), bo pędzę oddawać się orgii telewizyjno-książkowo-drinkowej! :-) Lpeszego dnia! :-)