Pilar006
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Dzięki Ryjek, jeżeli mi się uda na pewno często będę tu wylewać moje gorzkie żale :P eh, że też człowiek był taki głupi i zaczynał palić.
-
eh i ja się dołącze... dla mnie to już chyba z setna próba rzucania palenia. Juz mi nawet się wstyd komukolwiek przyznać, że rzucam. Sama nie wiem czemu mnie zawsze wcześniej czy później skusi. Wszyscy w moim otoczeniu nienawidzą mojego palenia i po mnie wiecznie jadą. A paliłam, no z przerwami, jakieś 12 lat. Dziś od rana nie palę i jest mi średnio.
-
pozdrawiam wszystkich serdecznie :) U mnie dziś 68 dzień bez fajura, zyciowy rekord normlanie. Ostatnio jestem mega zalatana, ale to nic lubie tak żyć. Tylko zawsze towarzyszyły mi papieroski, przed spotkaniam, po , przez egzaminami, rao , wieczór i w południe, im bardziej zxabieganny dzięń tym więcej fajek. A w tym tygodniu nawet o tym nie pomyślałam. To dla mnie duży sukces. Gratuluje Pani Sędzi, Mordasiukowi i Malej Księżniczce miesięcznicy :) niemożliwe stało się możliwe co nie? Kurcze ja też nie wierzyłam. Trzymajmy się dziewczyny, naprawdę nie warto palić. Za wszystkie nowe, nawrócone duszki trzymam kciuki. Uwierzcie, każdy z nas przez to przechodził. Ja paliłam 10 lat, w porywach dochodząc do 1,5 paczki.
-
mała księżniczka-to już 3 tygodnie? GRATULACJE!!! Ale ten czas leci,przecież niedawno zaczynałaś. REWELKA! kasia3-najważniejsze to próbować, nie poddawać się! Ja sama rzucałam z 10 razy. Ale przyjdzie taki czas, że trzeba się zawziąść i nie dać. Nie może taki mały trujący śmierdziel z namik wygrywać. Trzymam kciuki!
-
halkaa, mewa32, a ja a ja- trzymam za Was szczególnie mocno kciuki, te pierwsze dni są najtrudniejsze.
-
sąsiadka sołtysa-dziś mój 52 dzień bez fajki Niedługo będą 2 miesiące :) Strasznie w siebie nie wierzyłam, ale tym razem się zawziełam. Mam kilka postanowień na ten rok i w tym roku zamierzam je naprawdę zrealizować. Rzucenie palenia to jedno z nich. solar-dobrze piszesz, powinniśmy szanować siebie i swoje ciała. W końcu nikt z nas nie jest nieśmiertelny.
-
sąsiadka sołtysa-ja też jestem z Ciebie dumna! Tak trzymać!
-
Wiem, że czeka mnie lincz, ale RudaKocurko wybacz Ty nie powinnaś nikomu doradzać, no bo czy to nie brzmi śmiesznie? Doradzać komuś jak nie zapalić z petem w ustach. My tu na Ciebie czekamy, ale NIEPALĄCĄ.
-
Super,super nowe osóbki! Dziewczyny będzie dobrze, naprawde najgorsze są pierwsze dni, pierwszy tydzien, po 2 tygodniach to już tylko walka z ochotą na fajkę.
-
Kocurku- no trudno, ale wiesz, że zawsze możesz do nas wrócić. My tu czekamy :) Tylko szkoda tych 34 dni. Ja się pochwalę, że dziś mam 50 dni bez peta i obtarty zderzak :)
-
Dziewczyny gratuluję! Każdy dzień bez fakji to sukces. a gdzie kocurka? chyba nie jara co?>
-
he he cyber-noga- no tak źle to chyba nie będzie :) skoro jeszcze nei przytyłaś to tak trzymać. Ja nie palę chyba 48 dzień a przytyłam jakieś 2 kilo właśnie w tych pierwszych dniach. Także głowa do góry!
-
To widzę, że dziś średni dzień raczej. Ja miałam dziś 2 złe wiadomości + obtarłam samochód, bo mi się lekko spieszyło. Kur.. no i czuję, że trze mi ten zderzak, ale miałam to tak daleko w d...., chciałam tylko stamtąd juz wyjechać. Luz jadę do domu-telefon-zła informacja, jeszcze myślałam ok, pojade na zakupy, kupię coś będzie mi lepiej. Ale nic autentycznie nic mi się nie chciało oglądać, niestety miałam duża potrzebę kupienia czegoś innego... ale luz kupiłam czekoade i 1,5 litra mojego ulubionegio wina i myślę ok, piątek-zaleje się w chacie , przejdzie mi. A w domu-nowy mail-żle wiadomości.... normlanie nie pytajcie czy mi się chce jarać. Obie sprawy 'lekko' utrudniają moją przyszłość. I wiecie co... pomyślałam, kupię fajki, z nimi zawsze dawałam radę.. Nie kupiłam i mam nadzieję dziś nei kupię, mam co robić...ale...kur... kur...wica mnie bierze
-
RudaKocurka- no co Ty?? Wiesz, powinnas być pewna swojej decyzji. No he!! Przeciez jeżeli wrócisz do palenia to za jakiś czas znowu stwierdzisz, ze nie warto i będziesz chciała rzucać. A gwarantuje Ci, że przyjdzie taki moment. Fajki coraz droższe, coraz więcej mówi się o raku płuc, młodsza jesteś ode mnie ale gwarantuję CI, że już niedługo zaczniesz się zastanawiać nad kondycją swojej skóry i wizja zmarszczek palacza, będziesz śmierdzieć, znowu ubrania, włosy, wietrzenie, głupio CI będzie przed znajomymi, że do tego wróciłaś, no i przed samą sobą. I jak juz tak się napalisz, stwierdzisz, że nie było warto. Tylko czy na pewno chcesz znowu to przechodzic? Pierwszy tydzień? eeee... chyba nie warto Ja też czasem sobie myślę, że jakaś nerwowa jestem bez tych fajurów, ale może to nie bez nich, tylko po prostu, predzej zawsze przed trudna decyzja, czy sytuacja zapaliłam, przemyslałam w trakcie i dopiero ruszałam do boju. I teraz poważnie zastanawiam sie nad joga, chociaz ja w takie szmery-bajery nigdy nie wierzyłam, że niby jakieś wypinanie się ma mi zapewnić spokój duchowy. No ale, w to, że wytrzymam tydzień bez fajki też nei wierzyłam.
-
RudaKocurka- no co Ty?? Wiesz, powinnas być pewna swojej decyzji. No he!! Przeciez jeżeli wrócisz do palenia to za jakiś czas znowu stwierdzisz, ze nie warto i będziesz chciała rzucać. A gwarantuje Ci, że przyjdzie taki moment. Fajki coraz droższe, coraz więcej mówi się o raku płuc, młodsza jesteś ode mnie ale gwarantuję CI, że już niedługo zaczniesz się zastanawiać nad kondycją swojej skóry i wizja zmarszczek palacza, będziesz śmierdzieć, znowu ubrania, włosy, wietrzenie, głupio CI będzie przed znajomymi, że do tego wróciłaś, no i przed samą sobą. I jak juz tak się napalisz, stwierdzisz, że nie było warto. Tylko czy na pewno chcesz znowu to przechodzic? Pierwszy tydzień? eeee... chyba nie warto Ja też czasem sobie myślę, że jakaś nerwowa jestem bez tych fajurów, ale może to nie bez nich, tylko po prostu, predzej zawsze przed trudna decyzja, czy sytuacja zapaliłam, przemyslałam w trakcie i dopiero ruszałam do boju. I teraz poważnie zastanawiam sie nad joga, chociaz ja w takie szmery-bajery nigdy nie wierzyłam, że niby jakieś wypinanie się ma mi zapewnić spokój duchowy. No ale, w to, że wytrzymam tydzień bez fajki też nei wierzyłam.