Jonka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Jonka
-
Szłam do tego autobusu ślepa jak kret, pchając przed sobą wózek z Martynką... Na szczęście, ona była zaskakująco grzeczna, nie domagała się wypuszczenia z wózka :) Potem założyłam sobie okulary słoneczne na te korekcyjne i ludzie się gapili jak na ufoludka...
-
Po badaniu okulistycznym okazało się, co nastepuje: - moja rogówka jest poraniona i wysuszona - efekt wiloletniego noszenia soczewk kontaktowych, w związku z czym o zabiegu nie ma mowy, dopóki ta rogówka się nie wygoi. - co gorsza, o noszeniu soczewek tez nie ma mowy :( Czyli jestem skazana na okulary, co przy mojej wadzie -7.5 D na oba oczy jest mordegą :( Następne badanie mam 15 maja, okaże się, czy rogówka trochę się podleczyła i wtedy zadecydują o zabiegu. Na domiar złego, moja rogówka jest \"z natury\" cienka, więc nie wiadomo, czy jeśli nawet uda się ją wyleczyc, będzie mozna zrobić korekcję. (Bo ten zabieg polega na tym, że ścina się kawałek rogówki laserem, uzyskując inny kąt załamywania światła) Od okulisty wyszłam prosto na zalaną słońcem ulicę i musiałam natychmiast założyć ciemne okulary, oczywiście zdejmując te korekcyjne :( Bo miałam rozszerzone źrenice do badania i światło mi przeszkadza... Nawet teraz rozmazują mi się literki na ekranie... Leki jaki dostałam będą kosztować majątek :( A MArtynka była bardzo grzeczna, trochę przeszkadzała pani w recepcji, ale tylko trochę :) Wstała dziś o 8 rano, więc wyspałam się jak już dawno mi się nie udało!!! I zdołałam ja namówic na odpoczynek teraz, może z godzinkę pośpi.
-
Niestety, nie mam najlepszego humoru :( Ale witam wszystkich słonecznie :)
-
Witajcie! Ale gorąco :O a w tym moim gołębniku po dachem wytrzymać się nie da już teraz... Aniu - ja zawsze wychodziłam z założenia, że jak się da coś przełożyć to trzeba to przełożyć, a w mojej grupie funkcjonowało nawet powiedzenie \"co sie odwlecze to uciecze\" ;) Także wykorzystaj solidnie te 2 tygodnie i będzie dobrze!!! Karolina - mam nadzieje, że z okiem w porządku??? A Maks? Nie było potem jakichś kłopotów z tym piachem? Dziwczyny - mam już dość chodzenia do piaskownicy :O A to się dopiero zaczyna... Już w ogóle nie zwacam uwagi, jak Martyna sobie nasypie piachu za ubranko, do buzi, do oczu...Machnęłam ręką, co nas nie zabije to nas wzmocni... ;) Ale coraz później chodzi spać - dziś wariowała w łóżeczku do 20.40, a położyłam ją o 20 :O Ja też zaraz zmykam spać, jestem wykończona tym placem zabaw głównie... Do jutra! Acha - jutro o 11.00 mam badania w ośrodku okulistycznym, gdzie robią zabiegi korekcji krótkowzroczności :D Nie wiem, czy Wam o tym pisałam, ale własnie taką operację zamierzam sobie zrobić :D I po 20 latach będę widziec normalnie, bez okularów i soczewek :D Teramin zabiegu ustala mi utro, będę Was informować na bieżąco :D Buziaki!!!
-
Na kciuki zawsze możesz liczyć - te duże i te malutkie ;) Będzie dobrze!!! Powodzenia!!!
-
Ale Karolina - te wizytówki są zaznaczone Twoją rączką - może o to Twojemu Tacie chodzi? ;) MArtynka wstała... Własnie, Aniu - mój sąsiad Mateusz też chrupie surową kalarepkę. Muszę się z Wami pożegnać na razie - akcja \"pokochajmy mamę\" przynosi wymierne skutki :D Buziaki!!!
-
Kapustę kiszoną też zajadała, ale skończyło się to ciężką nocą, więc na razie nie będę dawać. Ze sztućców Martynia na razie opanowała łyżke... ;)
-
Surowych warzyw, poza ukochanym ogórkiem kiszonym jeszcze nie dawałam. Boję się, że marchewka będzie za twarda, ona na razie nie gryzie porządnie, raczej rozgniata w buzi przy pomocy języka...
-
Ninko - jesteś moim pocieszeniem :) Zawsze jak się stresuję, że Martyna powinna już gryźć jedzenie to myslę o Martusi - starsza o 2 miesiące a jednak Ty dajesz jej papki :) papkę wciśnie się raz - dwa, a potem jest czas na eksperymenty ;) A Karolinie zazdroszczę, że Maks tak bezproblemowo i z własnej inicjatywy zajada jak \"duży\" - sztućcami z talerzyka... :)
-
Ja do mięsa mielonego dodaję kaszę mannę i jajko surowe, robię malutkie kuleczki i gotuję ok pół godziny w osolonej wodzie.
-
Ja też robię pulpety z mielonej cielęciny albo jak mi się nie chce mielić to gotuję w kawałku i miksuję z zupką... wiem, że poeinnam dawać małej już w miarę normalne jedzenie, ale jak ona ma pluć kawałkami mięsa to wolę jej zmiksować i wcisnąc papkę...
-
A może jest Mu za ciepło??? Dzieci inaczej odczuwają temperaturę, ja się trzęsę z zimna,a Martyna biega spocona...
-
Rękawki byłyby z pewnością za krótkie ;) A jak tam Maksa gorączka dzisiaj???
-
Oj, nie wiem, czy ona będzie chciała go zjeść... W końcu to mięsko, a mięsko to wróg nr 2 - zaraz po nakryciach głowy ;)
-
Chyba na razie jest dobrze, weszłam w managera zadań windows i pozamykałam wszystkie zbędne procesy :) Teraz przynajmniej cicho jest ;) A co do koloru bucików - było mnóstwo różowych ale pomyślałam, że przecież MArtynka ma nie tylko różowe ubranka, były też takie bardziej \"chłopięce\" - beżowo brązowe, w sportowym stylu, ale te z kolei nie pasowałyby do sukienek. Wybrałyśmy więc takie, które nie będą pasowały do niczego :D Szukałam wczoraj bolerko - sweterka, białego , do sukieneczek, jak trzeba będzie zarzucić w chłodniejszy dzień. W sklepach są - oczywiście w cenie pary spodni dla mnie :O A na Allegro jak na złość nikt nie wystawia...
-
A ja mam problem z komputerem - chyba sobie naściagałam jakichś wirusów procesor mieli coś jak szalony a wszystko otwiera mi się w tempie żółwia na urlopie... Cos musze pokombinować, mam nadzieję, że zaarz mnie nie wywali całkiem ;)
-
Już jestem :D Martynka spi, obiad nastawiony - dziś polędwiczka wieprzowa z ziemniakami, marchewka i fasolką szparagową - oczywiście dla Martynki, mama i tato zjedzą bigos ze świąt ;) Dzięki za miłe słowa o fotkach :) Ninko, o jakiej minie mówisz?? ;) Kupiłyśmy sandałki dla Martynki, choć \"śmy\" to może za dużo powiedziane - moja mama wyłożyła kasę ;) Sandałki są zielono - pomarańczowe i nie pasują nam dokładnie do niczego :D
-
A tak w ogóle - dzieńdoberrek! :D Zaraz jedziemy z moja mamą do centrum, zaopatrzyć Martynkę w jakieś sandałki, bo biedne dziecko ma strasznie spocone stopki w aktualnie uzytkowanych butach :O Jak wrócę to się odezwę... Choć będę musiała dziś już zrobić dziecku obiad, na słoiczki codziennie juz mnie nie stać :O Miłego dnia i buziaki!!!
-
Karolinko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nieprawda, że nikt nie zauważył, że Ciebie nie było! Tylko nikt tego akurat nie napisał! W przeszłości zdarzało Ci się znikać na jakiś czas z różnych powodów i ja pomyslałam, że znowu jest ten czas. Ale myślałam o Tobie, jak zapewne reszta Szanownych Koleżanek :) dla Ciebie i nie martw się! I tak Cię wszyscy kochamy :D
-
To znowu ja ;) Wyślę Wam dziś zdjęcia bardziej aktualne, bo tamte ze świąt niestety zajęły chyba zbyt wiele miejsca i moja malutka skrzynka ich nie przyjęła :( Będą jutro :) Buziaki, miłego oglądania ;)
-
Jestem u mamy i właśnie ściągam fotki z aparatu na moją pocztę, jak wrócę do domu wyslę dostawę :)
-
Ok, pa! Ja też się zwijam, Martyna dopatrzyła moją pepsi light i jest styraszna awantura, bo ja z wiadomych powodów nie chcę jej dać...
-
A jak Wasze Urwiski mówią o sobie? Martynka na siebie mówi \"ja\" albo \"dzidzia\", pokazując paluszkiem na swoją klatke piersiową ;)
-
Biedne Maleństwo :( A jak przechodziła chorobę? Była smutna czy marudna? Martynka wstała :O Mówi do mnie ostatnio "Masia" - od mama Asia...
-
Napiszę Wam coś śmiesznego - dziś rano o 6.30 Martynka się obudziła z okrzykiem \"mamusiaaaa!\"Pobiegłam do niej, ona na mnie poparzyła, powiedziała \"mama papa!\" i spała dalej, do 8 :)