

Jonka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Jonka
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 176
-
Tak w skrócie - czekamy na wybudowanie przydomowej oczyszczalni (Mariusz nie chcial szamba, bo to drogo wychodzi, a kanalize w Lutyni podłączą może za kilka lat) Formalności zajęły kilka dobrych miesięcy - dokładnie od kiwetnia, a tydzień temu odebraliśmy już "klepniete" pozwolenie :O Czyli wszystko zacięło sie na "kupie" ;)
-
Kochana jesteś :) Niestety (albo stety) ciągle mieszkanie... Mariusz od roku rzeźbi rózne rzeczy, obecnie układa płytki na podłodze w garażu..
-
Mieszkanie jako tako ogarnięte (ten dziadowski śnieg :P ) obiad dla małzonka sie pichci... Kiedyż to ja tu bylam ostatni raz? ;)
-
Jestem :)
-
HEj hej!!!
-
Hej :) Może czas znów poczatowac, co Koleżanki??? Chyba przestało mi wystarczać sporadyczne oglądanie zdjęć na naszj klasie ;) Co u Was??? JAk tam decyzje w sprawie posyłania naszych 5 - letnich Urwisków do szkoły/zerówki??? MArtynka z poczatkiem września przeżywa skok rozwojowy :D Zaczeła się interesować literkami, co do tej pory zupełnie nie leżało w sferze jej zainteresowań :) Kazała nauczyć się pisać swoje imię, żeby w przedszkolu podpisywać swoje rysunki sama, jak inne koleżanki :) No i sie nauczyła :D Trzymamy wagę, trochę skoczyła w górę i wygląda dość smukło :):):) NAdal uwielbia jesć... Coś ze mnie w końcu też musi mieć ;) A ja siedzę ciągle w pracy :) Z jednej strony fajnie, że mam gdzie siedzieć :) a z drugiej - w domku też jest fajnie posiedzieć ;) Ech, plotę bzdury :) Ale po 9.5 godzinach w robocie tak to własnie wygląda :) Odezwijcie się!!! A może się kiedyś zmówimy na jakieś plotki wspólnie???? Buziaki!!!!!!!!!!!!!
-
Hej Dziewczynki :) Można śmiało powiedzieć, że jesteśmy zapracowane po uszy... Mam chwilkę akurat, to napiszę co u nas :) Może to Was zachęci do większej aktywności :) Martynka była niedawno chora, ale jestem z siebie dumna, bo udało mi się nie podać antybiotyku. Gorączkowała wysoko przez 3 dni, ale skończyło sie tylko na katarze, który rozpędziłam kroplami :):):):):) Od wczoraj już chodzi do przedszkola, bo dom roznosiła, a biedna babcia dostawała waporów na widok bijącego się słodkiego rodzeństwa ;) Janek niestety złapał wczoraj katar, ja niestety też :( Także jestesmy smarkacze dwa ;) W pracy spokój, przewaliła się już fala tych zimowych zachorowań, nie ma kolejek, wszystko wraca do normy :) Aby do wakacji :) No i trzeba schudnąć, chociaż w tym roku jakoś cięzko mi idzie zebranie się do odchudzania... Jedzonko jest takie pyszne... ;) A efekt - ponad 70 kilo znów ważę... Ciężka robota mnie czeka ;) Loli - smutne to, co piszesz o swoim Wujku... Ale niestety - statystycznie co 3 Polak zachoruje w życiu na jakiś nowotwór :( Trzeba zachować czujność i wykonywać regularnie badania. Ja wiem,że lekarze nie chcą dawać skierowań - NFZ niestety nie płaci za profilaktykę bieżącą, tylko organizuje \"programy przesiewowe\" Na przykład są badania cytologiczne darmowe, mammografia, kolonografia... Tylko że ludzie, mimo tego, że krzyczą, że nie mogą się doprosić lekarza o skierowanie, jak mają coś za darmo to i tak sie nie zgłaszają... Z darmowych cytologii skorzystało 0.5 % zaproszonych Polek :( A potem ludzie trafiają do onkologów, gdy jest już za późno na wszelkie leczenie... Filmik obejrzałam, dzięki za link. Mają sporo racji w tym, że większość chorób cywilizacyjnych bierze się z zanieczyszczenia środowiska i złego stylu życia. Większość ludzi po tym wie, a mimo to nadal się trują - najlepszy przykład - palenie papierosów. Co do terapii Gersona...Owszem, może i się sprawdza, tak samo jak sprawdza się homeopatia, wodolecznictwo... Organizm ludzki ma zaskakujące zdolności regeneracyjne, które mogą być rzeczywiście stymulowane przez różne substancje.. Ale ludzie musieli by być zdyscyplinowani i się stosować do tych metod od początku i konsekwentnie, zaraz po wykryciu nowotworu we wczesnym stadium. Nie wierzę niestety, że wszyscy chorzy z zaawansowanymi nowotworami po zastosowaniu jakiejkolwiek metody med. naturalnej wyzdrowieliby... Owszem, cuda się zdarzają, ale... Także - Loli - to nie zmowa milczenia, ale żaden lekarz nie zaryzykuje terapii, która nie ma badań klinicznych, potwierdzonych zgodnie z obowiązującymi dziś standartami...Zresztą jest to nawet niezgodne z ustawą o zawodzie lekarza... Trzymam kciuki za Twojego Wujka... Oki, trochę mi zajęło napisanie tego wszystkiego, spróbuję teraz wysłać, żeby nie skasowało ;)
-
Ninko :):):) wrzuć jakiś link do tych gierek, może i Martynka wykaże się jakąś intuicja? ;) A co do pytań ;) Kilka dni temu, godzina 7 rano, obłęd w oczach, jak to zwykle o tej porze... Martynka wstała, poczlapala siusiu i... Złazienki na cały regulator pytanie: Tatusiu, dlaczego ty i Janek macie siusiaki, a mama i ja nie? Tatuś oczywiście wyłgal sie - zapytaj mamę, ona się zna na tym zawodowo :) i czmychnął do pracy ;) A ja, wstyd sie przyznac, zbyłam ją tylko jakimś \"bo tak jest ten świat urządzony\" i też czmychnełam do pracy ;) Miłego wieczoru!!!!
-
CZesć :) Ninko - \"pozyczyłam\" Ci na n-k w komentarzu do zdjęcia, bo dopiero po zdjęciu z kwiatmi się zorientowałam ;) W każdym razie - jak byłam mała, wiek 40 lat wydawał mi się... no wiecie... ;) Ale jak patrzyłam na moja mamę, która na moich oczach ;) kończyła 40, potem 50...a ciagle jest taka młoda... TAkże - teraz jeśli o mnie chodzi \"bariera dźwieku\" to 60 lat ;) A moja mama tę sześdziesiątkę zaliczy za 4 lata dopiero, więc pewnie wtedy okaże się, że granica się przesunęła jeszcze wyżej ;) A co do kolejek w przychodniach... W tej przychodni, w której dorabiam - i aktualnie piszę te słowa;) jest tak, że rejestracja w sezonie grypowym jest w ten sam dzień. Z wyprzedzeniem można się rejestrować tylko na wizyty kontrolne. Ludzie od rana stoją i czekają w kolejce, a jak się komuś poszczęści, to się dodzwoni ;) Ale bardzo duzo jest i takich, którzy przychodzą w godzinach przyjęć i po prostu wchodza między pacjentami. Mam do co do tego ambiwalentne uczucia ;) Z jednej strony - takie wchodzenie między jest nie w porządku w stosunku do tych ludzi, którzy stali na mrozie od 5 rano, żeby się uczciwie zarejestrować. A z drugiej strony - jeśli naprawdę jest ktoś chory, to przecież nie da rady stać na tym mrozie... No i nie wiem, jak inni lekarze, ale ja 80% takich \"dodatkowych\" przyjmuję, zwłaszcza, że zwykle sa to wizyty z powodu infekcji, więc czas ich trwania rzadko przekracza 10 minut. A ja mam oficjalnie rejestrowanych ludzi co 20 minut, więc czas teoretycznie jest... NInko - a co MArtusia robi na komputerze? Bo MArtyna wie, że komputer jest, że można z mamą pooglądać zdjęcia, ale nic ponad to... Nie wiem - powinnam jej pozwolić coś robić na kompie? Ale co??? A co do niegrzeczności... oj, czasem mam wrażenie, że MArtynka ma zatkane uszy albo jakąś blokadę na linii ucho - mózg ;) nie pomagają żadne prośby, groźby... Ale jestem z siebie dumna, bo już dawno nie dałam jej klapsa :) Staram się ją wziąć do siebie, popatrzeć w oczy i tłumaczyć... Trudne, ale przynajmniej nie stosuję bicia ;) No, a poza tym - zdrowiejemy powoooli ;) NAjpowolniej ja... No i przygotowujemy sie do drugich urodzin JAnka :)
-
HEj :) My już zdrowsi, tylko kaszel pozostal, ale Martynka już jutro planowana jest do przedszkola... Babcia trochę odpocznie ;) Weekendy są fajne, tylko za szybko mijają... Poprzedni tydzień dal mi trochę do wiwatu, za dużo pracy, za mało w domu...W przychodni tez się chyba powściekali, tylu ludzi to ja nie przyjmowałam jeszcze... co chwilę ktoś dodatkowy... W końcu w piatek o 17.45 nie wytrzymałam i po raz pierwszy chyba nie przyjęłam kolejnej dodatkowej pacjentki... Miałam 15 minut na wypisanie zamówionych recept - cały stos... Więc jak odmówilam, to usłyszałm zza drzwi komentarz \"... chodźmy, jak jej sie nie chce...\" Myślałam, że wyskoczę i powiem babie, co myślę o przychodzeniu za piętnaście szósta i włażeniu na krzywy ryj, podczas gdy inni ludzie normalnie rejestrują się rano... No, ale nie wyskoczyłam ;) Tak samo jak i nie powiedziałam mojego zdania pewnoemu chłoptasiowi, rocznik \'87, który w zeszlym roku mial wypadek na nartach we Francji i od roku jest na zwolnieniu, a oprócz tego stara się o rentę... Oburzyło mnie, że młody zdrowy byczek, w badaniu żądnych odchyleń i będzie wyłudzał pieniądze od państwa... W ogóle - coraz więcej ludzi by tylko na zwolnienia i na renty szło... Ciekawe, kto na to wszystko będzie pracować :O Ufff, no dobra, wyrzuciłam to z siebie ;) Jutro znów do moich ukochanych pacjentów ;)
-
Hej LAski :) Beatko - trzymam kciuki, żeby Twoje problemy przestały Cię wreszcie dręczyć, cokolwiek tp jest... Karo - wyzdrowiejcie wreszcie ;) Może i my wtedy też wyzdrowiejemy... Dzieci chyba na grypę zachorowały w zeszłym tygodniu... Teraz jest juz lepiej, ale Martyna juz drugi tydzień do przedszkola nie chodzi, z domu nie wychodzą i dostają już kota w mieszkaniu - Janek nie był na dworze 8 dni, MArtyna 7... Ja też niestety złapałam wirusa, ale już poza kaszlem niewiele mi zostalo do zwalczenia. Zresztą ja nie mogę chorować ;) Loli - Nie wiem, czy można porównywać MArtynę do kogokolwiek - tak jak MArtusia - MArtyna jest \"po wysokich rodzicach\" w dodatku z odziedziczonym ogromnym apetytem ;) W związku z tym mierzy 119cm, waży 24.5 kg a ubranka nosi na 7 lat(ostatnio dużo ciuchów ma z Anglii i Irlandii ;) A tam raczej wiekowe oznaczenia stosują ;) RAjtuzki kupiłam jej na 9-10 lat... Buty - dobre są 30... Mogę Wam jeszcze podać wymiary JAnka ;) Dla pośmiania ;) Wzrost 96 cm, waga 17 kilo, buty 27;) Co ciekawsze - wcale nie wygląda na spaślaka... Tylko brzuszek ma taki jak u miłośnika piwa i golonki ;) Aniu - powodzenia na sesji :) Dobrze, że poszczepiłaś Chłopców - ja nie zdażyłam i teraz mam :( Trzymajcie się zdrowo, podobno znów mrozy idą... Szlag by trafił - szyby trzeba codziennie skrobać - nienawidzę tego :P Ale oczywiście lepsze to, niżbym miała autobusem jeździć ;) Dobranoc :)
-
:) Ninko - oczywiście zrozumiałam, ale to fajnie zabrzmiało - a w jakim doku - remontowym? Suchym? :D Niestety - JAnek od niedzieli kichai smarka,na szczeście na razie wirusówka.A Martynka dziś w nocy miala jakiś takikaszel, aż zwymiotowała, w związku z tym nie poszla już dzis do przedszkola, temperaturę ma do38....Dobrze, że jest ta babcia, która z dwójką też zostanie i mogę spokojnie iść do roboty...Buziaki!!!!!!!
-
Ja w robocie... :( Wczoraj miałam dyzur - do tej pory naprawdę nie wiedziałam, co to znaczy mieć zapier...l w robocie... Wczoraj przyjęłam 94 pacjentów... W 10 godzin... W czasie tych 10 godzin zrobiłam sobie dwie przerwy po 5 minut każda, na wciągnięcie kanapki i herbaty... W toalecie nie byłam ani razu - nie przepchnęłabym się przez tłum na korytarzu...Skończyłam po godzinach, co nigdy się jeszcze nie zdarzyło...brrrr... Następny dyzur 22.02 :):):):):)
-
Aniu - może to grubo spóźnione ;) ale gratuluję Ci sukcesów w szkole :) Pytałaś o dyżur na dziecięcym... To była masakra i zgroza... Przyszło 61 dzieciaków... Na szczęście na razie nie będę już teraz póki co na dzieciach dyzurować...
-
Melduję się :) Z pracy, gdzie o dziwo, TFU TFU! nie ma desantu żądnych porady pacjentów :):):):):):)
-
HEJ :) Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!!!!!!!!!!!!! :):):):)):) Dziękuję Wszystkim za życzenia :) Dzieciaki spacyfikowane przed TV ;) Uf, jak mi się nic nie chce... Nie mogę patrzeć za pogodę za oknem... ;) Kiedy będzie wiosna???? No i po chwili spokoju - wlazł Janek i zgłasza reklamacje - bajlka już się znudziła :(
-
Hej :) Ale fajnie sobie plotkowałyście :) Ja jak zwykle wieczorami w domu nie mam dostępu do kompa :( A poza tym - jestem wykończona pracą i tymi kłopotami z moją BYŁĄ kierowniczką specjalizacji :) Muszę zmienić miejsce odbywania rezydentury - zrobiło sie nieciekawie i postanowiłam stlenić się, póki czas ;) No i wyżej wspomniana nie może jakoś tego przetrawić... Pięrzy mi trudności - nie chce potwierdzić tego czasu, kiedy byłam w jej przychodni, zasłania się tym, że bylam na macierzyńskim... Jutro rano ostateczna rozmowa... mam nadzieję że to już będzie definitywne rozstanie :P Wredna suka :P Ale sobie ulżyłam ;) Ninko - fajnie czytać o Waszych przygotowaniach do świąt :) Też bym chciała mieć dużo miejsca na duuuużą choinkę :) A tymczasem, po zeszłorocznych przejściach z choinką w doniczce, na którą dzieci dostały uczulenia, wróciliśmy do naszej starej, sztucznej choineczki :) Karo - przykro mi, że ciągle jesteś chora :( Może w święta wyleżysz spokojnie... tego Ci życzę :)
-
Heeej :) No, dziś wymarzony czas w pracy :) Pacjentów 3 sie nie zgłosiło, recepty wypisałam wszystkie :) No i do 18 mam czas :) Chyba, że jeszcze ktoś przyjdzie \"dodatkowo\" ;) CZujemy się juz lepiej - tzn ja i dzieci, bo MAriusz umiera na katar ;) Już dawno taki zasmarkany nie był .. Mi przesżło zaraz następnego dnia, nie mogę wyjść z podziwu :) Z JAnkiem wczoraj byłam u laryngologa, prze3płukali mu ucho, bo miał zaklajstrowane, podobno zaczerwienione są błony bębenkowe, ale ja się już tym nie martwię - potrafię już sama ocenić ucho i mam sprzęt w domu :) Martynka miała wczoraj wigilię przedszkolna i jasełka... Przeżywa to bardzo... Ciągle podśpiewuje kolędy - jej ulubiona to \"Jezus Malusieńki\" :) Niestety - nie uczyli jej takich fajnych wierszyków, jak Martusia i PAtrycja znają :):):):):):) KArolinko - MAks na pewno da sobie radę :) A jak nie wyrecytuje to też przeciez nic się nie stanie ;) MArtyna zawsze niby taka wygadana, tyle ma do powiedzenia, a jak sa jakieś wystepy w przedszkolu to zawsze stoi jak słup soli i nie śpiewa, nie mówi żadnego wierszyka... Aniu - trzymam kciuki za niedzielne koło :) Ja będę w robocie - tym razem na dzieciach i juz się boję :( Będzie ciężko... No - tak jak mówiłam, w międzyczasie zdążyłam jeszcze poprzyjmować spóźnialskich ;) Zaraz spadam do domu :) Buziaki!!!
-
Hej Laski :) Ano zaniemówilam... My też chorujemy :( A poza tym w pracy dużo pracy ;) Pacjentów chmara, więc nie mogę nawet w międzyczasie zajrzeć :( A weekend miałam caly wolny ;) co oznacza, że harowałam w domu przy dzieciach :) A od woczraj jestem zakatarzona... Ledwo zyję.. No i mam jeszcze trochę kłopotów na gruncie zawodowym :( Opiszę Wam, jak sie skończą... MArtynka mnie dziś rozbawiła, bo na kolacje wybierała sobie serki ;) Zobaczyła serek z rysunkiem szynki i powiedziała, że chce właśnie ten - kIEłBASOWY:) A z kolei Janek sie powoli rozkręca, jeśli chodzi o gadanie, ale nadal trzeba mieć do niego jakiś translator ;) NA Martynkę mówi \"Nynany\" Na kaszkę bananową (przysmak ;) z Nutramigenem - moim zdaniem rzygowiny, a on to wcina) mówi \"aki nananou\" Jak w sobotę rano zażądal \"aki nananou\"to Martynka też zaraz zachciała. Jak JAnek to usłyszał, zawołał \"Ne Nynany nananou!\" :)Przeczytajcie to sobie tak szybko - wyjdzie normalnie jak jakiś język Komanczów ;) Dobranoc :)
-
Hej :) KArolina - przykro mi, że chorujesz :( Ale chyba idzie ku lepszemu, co? A szmer pęcherzykowy to prawidłowy stan - nad płucami to, co słychać to własnie szmer pęcherzykowy. NAd oskrzelami słychać szmer oskrzelowy, nad tchawicą - szmer tchawiczy. Dopiero jak szmer pęcherzykowy lub oskrzelowy staje się \"zaostrzony\" wtedy można mówić o jakiejś nieprawidłowości. Ale mnie ubawiły komentarze Maksa - są takie dojrzałe i trafne :):):):) MA rację chłopak - wyraźnie napisane helikopter ;) Może Mikołaj nauczy się czytać do Świat :)
-
No i co tam Mikołaj wrzucił do wypucowanych kozaczków?;) U nas wrzucił Barbie z kompletem ubrań na zmianę i zestaw autobus + samochodzik :) A potem przyszedł drugi raz, bo przez pomyłkę zostawił prezenty u dziadków - pierwsze klocki Lego :):):):) W dodatku udało mi się wreszcie wyciagnąć Mariusza na wyjście na spacer całą rodzinką do Rynku :):):) On tam niecierpi chodzić \"bo wszyscy tam chodzą\" ;) A na Rynku już ustawili wspaniałą, wielką chionkę i zrobili taki \"bajkowy lasek\" - poustawiane takie przeszklone, dość duże skrzynki, w środku których są różne kukły z bajek - i każda \"skrzynka\" to inna bajka. Kukły w środku się ruszają, a z głośników słychać treść bajki :):):):) MArtynka była zachwycona... Niestety - trochę padało, więc aż takiej radości nie było z tego spaceru... W dodatku na terenie tego bajkowego lasku jest też mini wesołe miasteczko i JAnek się strasznie wyrywał, bo chciał na karuzelkę... A ja się bałam go puścić - po pierwsze - dość szybko te karuzelki chodziły, a po drugie - znając Janka, kto wie, czy by się w połowie jazdy nie rozmyślił i nie zechciał wrócić do mamusi... A dziś... :(w pracy.... Dzikie tłumy atakują przychodnię, a w poczekalni właśnie koczuje stado \"chorych\" dzieci :O A hałas jaki robią sprawia wrażenie pobytu w ośrodku dla rumuńskich uchodźców... Chore dzieci, dobre sobie ;) Nie rozumiem tych rodziców - zamiast w domu siedzieć i nie narażać dzieci na infekcje, przyłażą do przychodni... Oki, na razie, miłego wieczoru :)
-
Uff ;) Bo juz zaczęłam się zastanawiać ;) Jak napiszę coś dłuższego, to zaraz milkniecie na kilka dni ;) Beatko - odważna decyzja :) Ale ja Ci kibicuję - sama bym chętnie wyjechała, ale trzyma mnie dwumetrowa kotwica z betonem ;) w postaci mojego mezulka ;) Jak rozumiem - Patti z Tobą? Bo jak chcesz sama, to bym Ci odradzała :( A ja mam dziś niespodziewanie wolne... Jechałam rano na szkolenie, jak co czwartek... Już byłam po połowie drogi, gdy nagle.... Dym spod maski!!! Jakimś cudem, w korku, znalazłam miejsce, żeby się zatrzymac, nie tarasując przy okazji poowy miasta ;) No i oczywiście wykonałam rozpaczliwy telefon:\"Mariuuusz! Dym spod maski!!!\" ;) Pomoc drogowa, w postaci wcześniej wspomnianej betonowej kotwicy ;) przyjechała i doholowała mnie spowrotem pod dom. Tamże - zarzuciwszy krawat i marynarkę na przygodny fotel - zajęła się naprawą mojego bolidu :) Po trzech godzinach usterka została usunięta ;) Pomoc odjechała w siną dal, a ja mam wolne przedpołudnie ;) Tzn teraz juz popołudnie, ale za to obiad już prawie gotowy ;) Buziaki!
-
Chyba jestem wyjątkową nudziarą :(
-
Cześć LAski :) Jak tam nowy tydzień :) U nas jak zwykle - dzieciaki troche chorują, ja w robocie ;) Martynka złapała katar, ale nie jest jakiś mocny, więc funkcjonuje normalnie. A JAnek... Po moim powrocie z wojazy zaczęła się biegunka... Po dwóch dniach nie dość, że nie przeszła, to jeszcze dołączyła się krew na pieluszce :( Wytrzymałam go jeszcze, ale w niedzielę rano - czyli po prawie tygodniu takiej polki podałam mu nifuroksazyd... Zobaczymy - dziś rano juz było trochę lepiej, w sensie takim, że tej krwi nie było... Co ja mam z tym chłopakiem... Na razie nigdzie więcej nie jadę ;) Po powrocie zastałam chore dzieci i obrażonego ich tatusia ;) Może wybiorę się na wiosnę, po nowe zapasy letnich ubranek ;) Za duży stres dla mnie jednak stanowi latanie - chyba musiałabym się upić, żeby się wyluzować w samolocie ;) Albo zabrać całą rodzinę ze sobą - jak spadniemy to razem i po kłopocie ;) Moja mama za to się rozhulała - dopiero co wróciła, a już wczoraj kupiła nowe bilety - wreszcie pojadą oboje rodzice do mojego braciszka ;) tato jeszcze nie był...Jadą w Sylwestra a wracają zaraz po Nowym Roku - tak wychodziło najtaniej...
-
Pozdrowienia z Uttoxeter :) Pogoda ladna, sklepy pi ekne, ale nie mam motywacji do zakupów - moje dzieci majá wszystko :O Buziaki!
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 176