Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Jonka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Jonka

  1. Ja też już się nie mogę doczekać :) Z córeczką byłam tylko przez macierzyński, potem musiałam wrócić do pracy, ale na staż, czyli około 4-5 godzin dziennie. I tak bardzo cierpiałam - zostawiałam małą i nadal zostawiam z teściową, za którą, oględnie mówiąc, nie przepadam... Tym razem obiecałam sobie, że pójdę na wychowawczy i co najmniej rok będę w domu siedzieć :)
  2. A ja bym makaron mogła jesć ze wszystkim od rana do wieczora, twaróg zresztą też :) Niestety - jestem wszystkożerna :(
  3. Mój dziadek mówi na to \"makaron po tarnogórsku\" Pochodzi z Tarnogóry - to jest gdzieś na Podkarpaciu :) Może dlatego nie słyszałaś. Trzeba ugotować makaron, wytopić skwarki i podsmażyć z cebulką. To wszystko wymieszać, można razem podsmazyc, jak ktoś lubi i posypać białym serem :) PYYYCHAAA
  4. KArolina :) To jest bardzo pyszne i niezdrowe :D
  5. Hej :) A ja mam niespodziewaną chwilkę przerwy - Martynka zasnęła w wózku podczas zakupów, więc ja tylko w ubraniu przeniosłam do łóżeczka - nie chciało mi się wysiadywać na mrozie :) Do pracy idę dziś na 16.00 więc zdążę ze wszystkim :) Dobrze zrozumiałaś, Szyt :) Taki właśnie zawód zdobyłam ;) I na razie jestem zadowolona - pieniądze to nie wszystko ;) Przychodnia jest blisko domu, pracuję albo od 8.30 do 12.00 albo od 16 do 18. Mam więc szansę na dopilnowanie domu - jestem właściwie typem takiej mamuśki i kury domowej :( Na zdjęciach wyglądam szczupło, bo były robione w ubiegłym roku, po drastycznej \"kuracji odchudzającej\" W szczytowym okresie gubienia wagi wazyłam 58 kilo!!! Mierzę sobie 173cm. Moja normalna waga to 10 więcej, także był to sukces na miarę złotego medalu. I co z tego - przyszła zima, drożdżówki, czekoladka.. No i jak zaczynałam przygodę z drugą ciązą miałam już 66kg. Ale to nic - za rok znowu będę ważyć 58 ;) :D he he Co do rozstępów: Ja jak sobie przypomnę, smaruję brzuch balsamem, jaki mam pod ręką - teraz jakiś Nivea. Niestety - naoglądałam się swego czasu różnych brzuszków i wniosek był jeden, za to smutny: Żadne super kremy nie pomagają - jak ktoś ma dostać rozstępy to je dostanie i już :( Ja akurat nie mam skłonności, więc mimo braku regularności w smarowaniu się, w poprzedniej ciązy żaden mi nie wylazł. I teraz też brzuch gładki, denerwuje mnie tylko wystający pępek ;)
  6. He he Ninko :D Można by w za ciasnych ubrankach puszczać ;) Na razie muszę kończyć, Martynka wróciła ze spacerku... Buziaczki!!!
  7. No to mnie pocieszyłyście, dziewczęta :) Ma-Rita - wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia :) Niech się Wam układa jak najlepiej i nie daj się!:D Szyt - jak chcesz, to ja mogę elaborat na 5 stron o sobie napisać - taka gadatliwa jestem ;) Ale kto by to czytał ;) Mieszkam we Wrocławiu. Pracuję w przychodni i zaczęłam specjalizację z medycyny rodzinnej. Moja córeczka Martynka ma 2 latka i ona jest głównym tematem moich rozmów - istny mały czorcik. Obiecałam sobie, że w tej ciązy przytyję max. 14 kilo, ale już wiadomo, że łakomstwo wzięło górę :) Majonez do wszystkiego... W zrzucaniu mam wprawe, więc sobie poradzę, choć teraz dokucza mi ta waga - zrobił mi się żylak i czasem boli. Za to nie twardnieje mi brzuch, ani nie mam żadnych dolegliwości z tym związanych. Pierwszą ciążę rozwiązano mi przez cc, bo mam dużą wadę wzroku i zmiany na siatkówce. Zresztą w terminie porodu wszystko było zamknięte na głucho, żadnego rozwarcia, nic. Nawet mi brzuch nie opadł... sadzę więc, że i tak by się to skończyło cięciem, tylko w dużo bardziej dramatycznych okolicznościach. No i teraz też pójdę na cc... Na razie to tyle, jakbyście chciały coś jeszcze o mnie wiedzieć, to pytajcie ;) I napiszcie coś o sobie :) A zdjęcia mojego dziecka można obejrzeć na www.jonka.bobasy.pl Pozdrowionka!!!
  8. Cześć :) Ninko - owszem, waga jest akurat do wzrostu, ale co to za dziewczynki będą??? Echh... Czy nie mogłyby pozostać naszego wzrostu??? Ktoś mi niedawno opowiadał o małżeństwie, gdzie kobieta ma 202 cm a facet 208... Mają synka, który już w wieku roku miał 100 cm... To dopiero coś ;)
  9. Beatko - zajrzałam już, zanim zaczęłam pisać na naszym topiku i nawet odpisałam... Dobrej nocy!!!
  10. cześć Dziewczyny :) Tak szybciutko wpadłam, bo zaraz się zaczyna mój serial :D We wtorek na bilansie dowiedziałam się, że MArtynka jest za duża i za gruba ;) Tzn nie ma dla niej norm :D Ach, te normy... Mierzy 98 cm, czyli idą z Martusią równo :0 A wazy 17 kilo, co pewnie jest rekordem na naszym topiku - przybrało jej się ostatnio ;) No i niestety - ma lekko koślawe kolanka (\"iksy\") Nie jest to jeszcze wada, kwalifikująca się do gimnastyki, ani innych działań ortopedyczno - rehabilitacyjnych, ale muszę pilnować, żeby nie siadała na kolankach, tylko po turecku, albo w siadzie prostym. Nie bardzo jej się to podoba :( A dziś rozwaliła mnie jednym tekstem: Stała sobie i złapała się za rajtuzki w kroku, więc zapytałam, czy chce siku? Na co ona:\"nie, dziękuję!!!\" :D I u nas dziś padał śnieg, Martynka od rana w oknie i śpiewała sobie \"...hej na sanki!...\" Zajmowała się nią dziś moja mama, która miała wolne za 11 listopada, a ja spokojnie wysiedziałam do końca na szkoleniu :) Martyna była zachwycona towarzystwem babci Gosiuni, poszły sobie na spacer na łąki, nioepodal płynie rzeczka, były kaczki i Martyna koniecznie chciała pływać razem z kaczkami :) Jutro mój brat leci na zarobek do Irlandii :( Ciekawe, jak tam nasza Danti... Miała wrócić w październiku... To na razie tyle, może zajrze jeszcze po 22-giej, po filmie. Jak ktoś lubi Zagubionych, to miłego oglądania :) Buziaki!!!
  11. Witajcie :) Napiszcie mi, czy Wy też się tak strasznie męczycie? Nie wiem, czy to jest kwestia tego, że jestem już starsza, niż w pierwszej ciązy, czy tego, że mam małą, dwuletnią bombę energetyczną w domu i muszę sie nią zajmować...? W kazdym razie - męczy mnie czasem nawet sznurowanie butów... Jak sobie przypomnę, co robiłam poprzednim razem w okolicach 25 tygodna, to aż mi się wierzyć nie chce... Pracowałam na koloniach jako wychowawca, spędziłam tygodniowe wakacje pod namiotem, pchałam auto, zwiedzałam Francję... jednym słowem - szalałam... A teraz :O Ciążą mi też te przybrane kilogramy :O Jak sobie pomyślę, ile potem będzie tego zrzucania ;) No, to sobie ponarzekałam :D Mały wariuje w tym moim wielkim brzuchu :D Tego uczucia - poruszającego się dziecka - brakowało mi, jak urodziłam córkę :) Dobrej nocy!!!
  12. Ninko - :( Nie pogadamy, przewidywania się sprawdziły i muszę już lecieć - ktoś mnie tu bardzo potrzebuje... Buziaki!!!
  13. Tak, to jest \"gondolka\" dla lalek, bo spacerówke juz mamusia kupiła kiedyś, na wiosnę :) Ale wózek wózkowi nierówny - ten jest wyjątkowo malutki... Koleżanki MArtynki mają też lalkowe, ale większe, a do tego lalka mieści się na wcisk... Martyna wozi w nim misia...
  14. Ale pewnie nie na długo, bo Martynka zaraz się obudzi, wszelkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują... A najbardziej - podejrzane odgłosy z łóżeczka ;) Trzeba będzie dać \"ziupki\" i do roboty :O
  15. Cześć Dziewczyny :) Ja sporadycznie, ale też z Wami - luty jest ;) Test obciążenia glukozą robiłam 2 tygodnie temu - dziś wzięłam wyniki, wyszło mi 85mg% przy normie do 140 :) Ale obawiam sie, że jest to mało miarodajne - glukozę wypiłam w domu, w ogóle zapomniałam o tym badaniu, więc miałam tylko 40 g zamiast 50g, dorzuciłam 2 łyżeczki cikru zwykłego ;) A potem pędziłam kawał drogi na piechotę, pchając przed sobą wózek z moją córeńką... Pewnie cała ta glukoza się zdążyła spalić, zanim pobrali krew ;) Co ma być, to będzie ;) A dziś dostałam delikatny ochrzanik na wizycie kontrolnej - za dużo ważę... Od początku ciąży przytyłam 12 kilo... przypomne, że jestem teraz w 25tc. Ale gubi mnie podjadanie... W poprzedniej ciąży trochę bardziej się pilnowałam, ale i tak na finiszu miałam 18 kilo do przodu. Z tym, że córeczka urodziła się 4200g... A teraz ma być synek, już czuje, że będzie większy, dużo silniej kopie, niz Martyna w tym wieku :) Pozdrawiam was mocno :)
  16. A z naszymi kłopotami brzuszkowymi jest różnie - myślę jednak, że to był wirus - dużo dzieci przychodzi do przychodni z tym, no i my oboje też w domu mieliśmy zaraz po Martynce przejściowe kłopoty. To jeszcze wam pokrótce opiszę urodzinki: Zaprosiłam gości OD 16.30. A moja nadgorliwa teściowa ze śwagierką były już o 16.20, a wiadomo, że ostatnie 10 minut to jest najwięcej roboty ;) Przyniosły Martynce wózek (obiecany). Ale się rozczarowałam!!!!!!! Wprawdzie głęboli, ale taki malutki!!! Martynka musi się do niego garbić i schylać, o mnie nie wspominając ;) MAła jest zadowolona, ale wybuchu radości nie było... Jakbym wiedziała, że przyniosą takie coś to bym dołozyła brakującą kwotę, żeby kupiły coś porządnego :O A tak, to niedługo trzeba będzie kupić drugi - o ile oczywiście Martynce będą się takie zabawki jeszcze podobały ;) Potem przyszła moja mama z tatą, niestety - brat nie dojechał, bo rzekomo jego córeczka jest przeziebiona :O Szkoda, ale co zrobić. MArtynka pięknie zdmuchnęła świeczki z tortu i pierwszy raz w życiu zjadła lentilki - niestety bardzo jej smakowały, zjadła 4, więcej nie pozwoliłam. I tak miała potem kłopoty w nocy, wybudziła się i skarżyła na brzuszek. Po jakimś czasie przyszły jeszcze dwie zaprzyjaźnione parki, ale to raczej do nas... No i po przyjęciu... Oprócz tortu zrobiłam karpatkę \"z pudełka\"i muszę Wam napisać, że to jest nawet dobre!!! Nie sądziłam, że ciasta \"z pudełka\" smakują jak domowe... Nawet mój ojciec się nie poznał :D A dzis idziemy z Martynką na bilans :D To na razie tyle - posiedzę jeszcze i będę zaglądać, czy może któraś z Was się nie odezwie :)
  17. Cześć :) Padam z nóg... Loli - szkoda co do kolczyków :( Ale nie tracę nadziei, że zrobisz jeszcze takie :) Nie dostałam żadnych zdjęć ani filmików od nikogo :( :(:( Sprbuję za chwilę Wam wysłać niezbyt doskonałą fotkę, jak Martynka starszy kury na podwórku wujka Mariusza :) Wyjechaliśmy w zeszłą sobotę, bo Mariusz chciał odwiedzić wyżej wspomnianego wujka, kuzynów i oczywiście groby dziadków. O tym wyjeździe była mowa już od dawna, ale ja jakoś miałam nadzieję, że coś nie wypali, bo nie bardzo lubię tam jeździć - zwykle się nudzę albo dają mi jakąś robotę w stylu obieranie kartofli dla 15 osób, w ostateczności siedzę i udaję, że rozmawiam z teściową :O I jeszcze w dodoatku perspektywa spędzenia 4 dni z tą kobietą, w jednym samochodzie.. :O brrr Ale nic się nieprzewidzianego nie zdarzyło, urlopy pobrane... No to chciałam coś dla siebie uszczknąć - w Kielcach mieszka moja rodzina - dziadek (ma 97 lat) ciotka i kuzynki z rodzinami. Chciałam podjechać do nich, skoro i tak będziemy na wsi pod Radomiem. Zaczęlismy to omawiać w przeddzień wyjazdu, co skończyło się STRASZLIWĄ kłótnią... Nie chce mi się pisać szczegółów.... Ale w końcu pojechalismy, choć miałam zostać w domu. Na szczęście okazało się, że był to bardzo miły wyjazd, teściowa trochę mnie denerwowała, ale w normie. Martynka poganiała kury i straszyła świnie, bawiła się z córką kuzyna Mariusza, która jest wprawdzie dokładnie o rok starsza, ale są na prawie takim samym poziomie rozwoju. Z tą różnicą, że kuzyneczka umie już sama korzystać z toalety. Moją rodzinkę też w końcu odwiedziliśmy - niestety tylko na dwie godzinki, ale zawsze. A po powrocie - do kieratu ;) Muszę teraz nadrabiać kontakty z dzieckiem, bo okazuje się, że babcie są dużo ciekwszymi postaciami, niż jakaś tam mama... I dlatego rzadko bywam w sieci - jak już wrócę z pracy, to muszę się bawić z Martynką... Wprawdzie ona mnie już tak strasznie nie odrzuca, jak jeszcze ze 3 tygodnie temu, ale jak tylko jest oprócz mnie ktoś jeszcze przy niej, zwłaszcza babcia jedna albo druga, albo tatuś, to ja się w ogóle nie liczę...Chyba, że ten ktoś czegoś jej zabroni, albo skarci - wtedy jest ryk i \"do mamy\" Nie wiem, czy jej się jakaś infekcja nie szykuje, bo od kilku dni jest taka dziwna... Bardziej płaczliwa, robi rzadkie kupki... W nocy wydawało mi się, że ma gorączkę, ale oczywiście z mierzeniem jest duży kłopot, mogę polegać tylko na \"intuicji\" ;) A teraz...śpi... Dziś w nocy obudziła się około 1.30, Mariusz do niej poszedł, chciała z nim rozmawiać, w końcu zażądała na nocnik, posiedziała na nim, a potem nie chciała zasnać - leżała sobie i gadała do siebie, ale nie chciała puścić tatusia z pokoju. A rano wstała o 6.30, zawołała mnie, posiedziała znów na nocniku, potem leżała w łóżeczku i znów gadała do siebie i do mnie... W związku z tym, że jutro ma te urodzinki i ktoś jednak przyjdzie (ale niewiele sztuk :) ) musiałam dziś zająć się zaopatrzeniem i wstępem do szykowania jutrzejszego menu ;) Mariusz pracuje nad łazienką, moja mama pojechała na wieś, więc musiałam zakupy robić z MArtynką. Była grzeczna, nie powiem, siedziała w wózku i nie marudziła, ale na takim typowym spacerze, z huśtawkami i piaskownicą nie była. No i po powrocie do domu zrobła się taka płaczliwa, marudna, że chcialiśmy ją połozyć. Niestety - Mariuszowi się nie udało, wyrywała się i płakała, dopiero ja ją jakoś uspokoiłam ... o 14.00 Ja się strasznie szybko męczę, wystarczy troche więcej wysiłku i już sapię jak parowóz... W dodatku zrobił mi się żylak Wygląda koszmarnie :O Co do kremu emolium - kosztuje 18 zł, raczej nie nadaje się na zimę, bo to jest emulsja, zawiera wodę, więc na mrozie może podrażnić. Raczej jest to krem leczniczy, likwidujący szorstkość i suchość skóry. Ja Martynę zimą smarowałam kremem bambino :) Albo diprobase, po której się świeciła jakby była wysmarowana olejem ;) To chyba na razie tyle ;) Miłego popołudnia :)
  18. Hej Wpadłam się przywitać :) Idę do pracy na popołudnie, niby mam przyjmować sama, ale nie wiem, czy coś z tego wyjdzie, bo nie mam jeszcze swoich \"firmowych\" recept i druków zwolnienia lekarskiego. Także, jak przyjdzie pacjent po dobre słowo to je ode mnie dostanie, na nic więcej nie może liczyć ;) Chciałam Wam szybko napisać, że \"odkryłam\" rewelacyjny krem na szorstkie policzki Martynki :D Zrobiło się chłodniej i znowu się jej takie chropowate zrobiły. Moja kier. specjalizacji poleca ten krem każdemu, bo sama go stosuje - ma atopową skórę, mimo dojrzałego wieku. Linia nazywa się Emolium - w jej skład wchodzą wspomniany krem, krem \"specjalny\" żel do mycia i olejek do kąpieli - coś jak oilatum, ale nieco tańsze. Posmarowałam Martynę tym kremem dwa razy i dziś rano policzki ma jak niemowlę :D To na razie tyle - czas zbierać się na spacerek :D Może mała ośpi w dzień (przez te podróże się rozregulowała) to wtedy coś napiszę więcej :) Tymczasem pa, miłego dnia, nota bene ostatniego w tym tygodniu (to do pracujących poza domem Koleżanek ;) )
  19. Helloooo :D Wróciłam ;) Ściągam 67 zaległych wiadomości i przeczytałam co naskrobałyście przez ostatni tydzień ;) Loli - bardzo chcę te kolczyki, ale nie wiem, czy masz je jeszcze. Jutro wyślę kasę. W weekend i dwa następne dni bylismy na \"wycieczce\" - na ścianie wschodniej u rodziny mojego męża. Dziś już nie mam siły opisywać, jak będę miała wenę twórczą to opiszę ;) Martynka zdrowa. NA razie tyle, padam z nóg... A łazienka powolutku zmienia kształt, ale nie sądzę, że będzie gotowa przed lutym ;) Dobrej nocy!!!
  20. Muszę Was przeprosić :( Spadam na dziś, mąż do domu wrócił... Obowiązki wzywaja ;) Karolina - ja tkwię jeszcze w epoce kamienia łupanego, jeśli chodzi o pomiar temp u dziecka... Nie miałam dousznego, tylko taki \"do d...\" :D czyli toaletowy, jeśli znacie ten kawał ;) Jak nie znacie, to Wam napiszę jutro. Dobrej nocy :) Buziaki!
  21. Dzięki, Dziewczyny, za miłe słowa :) ja tam widzę - może ogólnie nie jest tłuściochem, ale tą buzię ma taką papuśną... A te dwie bułki to była połowa z jednej - kupiłam jej dziś taką \"czterolistną koniczynkę\" i już zdążyła zjeść dwie części, to co zostało, uwieczniłam na fotografii ;) Zdjęcie na huśtawce to efekt hasła \"Martyna, zrób minkę\" ;) a wózek wydaje się mały, bo ma wyżej siedzisko, niż Arizona, a poza tym, zdjęłam budę, bo niepotrzebna, a Martyna się nią bawi i ją szarpie... Boję się, żeby mój subtelny kwiatuszek za szybko nie zniszczył tego wózka - mam nadzieję na uzytkowanie go z następnym obywatelem ;) A co do sprawdzania gorączki - Karolina - a jak chcesz to w nocy zrobić? Możesz polegać tylko na dotyku. A poza tym - ja nigdy nie czuwalam przy gorączkującej Martynie, lubię się jednak wyspać, a ona jak będzie cierpieć- na pewno mnie zawoła ;) Zaglądam czasem, jak już sama muszę wstać w nocy do toalety ;)
  22. Beatko - czemuż to chowasz uszki po sobie??? :) Każdy ma takie warunki, jakie dostał w spadku po rodzicach... Czy Ty zazdrościsz mi, że przy wzroście 172 cm normalnie ważę około 68 kg? I marzę o zrzuceniu tej \"końcówki\" ;) Mój mąż, mierząc niemal 2 metry waży 95 kilo... I wygląda nawet szczupło, choć chudzielcem nie jest. Nawet brzucha jeszcze nie ma :D Siostra mojego męża jest wyższa ode mnie i na pewno cięższa, z tym, że nigdy się nie przyznała, ile wazy. Na moje oko nie schodzi poniżej 75... To jaka ma być Martyna?
×