Jonka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Jonka
-
Karolinko - jak zasnął, to niech sobie spi spokojnie. A jak zmierzysz temperaturę rano i będzie wyższa, niż 38 stopni, to wtedy mu daj nurofen. Bo przy gorączce (niezbyt wysokiej) organizm lepiej walczy z zarazkami, więc jak Maksa dopadł jakiś wirus, to może uda mu się go zwalczyć. Zdjęcia poszły, u mnie w outlooku pokazało, że wysłane, zresztą wcześniej nie dostałam żadnego zwrotu.
-
Hej - nie wiem, co się stało, wysłałam i miałam je w folderze wysłane zaraz zrobię to jeszcze raz, razem z dzisiejszymi Poczekajcie :)
-
Na zdjęciach, jakis dziś wysłałam, widać chyba, jaka jest pulchniutka... A moja teściowa zaciera ręce i jeszcze mi się każe cieszyć, że dziecko je... :O Zaraz Wam jeszcze wyślę kilka fotek z dzisiaj - jak dziecko wygląda na zakupach, gdy ustępliwa mama ugnie się pod błagalnym \"cie bułke!!!\" Karolina - Maks na zdjęciach to taki mały meżczyzna - fajnie mu w tym kapelusiku, a juz motor to prawdziwy \"wypas\" (nie wiem, czy się nie powtarzam po NInce ;) ) Nie sądzę, że rośnie hipochondryk(napisałaś słownikowo :) ) Po prostu jesteś dla niego wyrocznią i jak mama smaruje maścia, to natychmiast przestaje boleć. A dużą tę temperaturę miał???
-
Hej :) Karolina, dzieki za pocieszenie Martynka ma jakieś 98-99 cm, ciężko ją zmierzyc, bo ucieka... Ale niestety - je dużo... Najbardziej lubi makaron (\"kusiećki\") ze wszystkim, co podleci...z zupką, z mięskiem, ze smietaną (to najbardziej), sam - wyjadany łapą z miseczki... Wczoraj dostała obiad - gęstą, jarzynową zupe z makaronem - sporą miseczkę, porcja jak dla mnie... Potem drugie - ziemniaka, mięso z kurczaka i warzywa. Jak skończyła łaskawie - ja siadłam do swojego rosołu, oczywiście z makaronem. Martynka podbiegła do stołu i zażądała... kluseczek!!! Potrafi zjeść dwie duże słodkie bułki w ciągu dnia... Wypić na raz pół litra soku - odkryłyśmy soczki Kubuś Play z limetką i Martyna aż piszczy, jak je widzi na półce w sklepie.. Ale do tej pory kupiłam jej go 3 razy. To, że dwa banany wciąga na raz nie jest już nowością...
-
Widzę, że się spóźniłam... To jeszcze Wam napiszę tylko, że ulubioną zabawką Martynki ostatnio jest miarka budowlana, mówi na nią \"miezialka\" :D chodzi i mierzy wszystko co się da Zdjęcia zaraz pooglądam, jak tylko mi się uda, bo mała rozrabia po domu. Wyślę Wam też nasze z wczorajszego spacerku :) Buziaczki :)
-
Hello :) W miarę mozliwości włączę się na chwilkę :) Martynka ma juz rowerek, po starszym koledze, ale na razie lubi tylko na nim siedzieć, pedałów nie dosięga, zreszta, jak dosięga na innych pozyczanych rowerkach, nie bardzo wie, co robić ;) Może na przyszłą wiosnę? ;) Wytłumaczenie małej, że mamusia \"opsia\" nie może, bo ma dzidziusia w brzuszku zajęło dużo czasu, ale dało skutek. Poza tym - mamy wózek i jak tylko chce na rączki, to ją wkładam do wózka i nie ma kłopotu. 17 kilo!!! To nosić może tylko zakochana babunia :P Dziś Martynka się jej zsikała na spacerze, więc babcia, która wózka nie bierze, zawinęła ją w kocyk i niosła do domu, dobre 10 minut :O Poza tym wkurzyła mnie dziś rano :O Powiedziałam jej, kolejny już raz, że ma jej nie dawać nic do jedzenia poza tym, co ja zostawiam. A jak już coś daje, ma mnie o tym informować. Mała jest według mnie nieco za grubiutka. A \"super babunia\" na to, żebym nie przesadzała bo gorzej, jak dziecko nie chce jeść... Ech, kiedy to się kończy...
-
Hej :) Karolina - taki mały, a już wie, że samochodami to chłopcy jeżdżą ;) :D A zdanie, jakie napisałaś, wygląda bardzo ładnie - gramatyczne i zrozumiałe :) Jak je czytałam, przed oczmi stanał mi \"kolega\" Martynki - Wiktorek, niedawno skończył dwa latka. Jego tato wyjechał do pracy za granicę na 5 tygodni i według relacji jego babci - Wiktorek cały czas się dopytywał: \"Tata brum? A ja wrócił, synek powtarzał tylko \"tata brum!\" :D Zmiana dotyczyła jedynie intonacji. W ogóle nie jest zbyt rozgadany ten mały, a na wszystkie wytrącające z równowagi sytuacje reaguje jedynie machnięciem ręki i taką zniecierpliwioną minką :D Komicznie to wygląda :D Martynia już śpi, ja przeżyłam traumatyczny dzień - zakupy, gotowanie, sprzatanie... Mariusz standartowo wrócił z pracy 3 godziny później niż zwykle, tłumacząc się jakimś Bardzo Waznym Klientem, który wpadł do firmy, jak już zamykali, o 13.15... :O Zastanawiam się, co się za tym kryje? Brunetka? Blondynka? Szczupła, czy raczej okrąglutka? :O Popadam w paranoję... A jeszcze, jak go poprosiłam, żeby około 16.30 wziął Martynkę na spacerek na 1,5 godzinki bo chciałam w spokoju sprzatnać (relaks nie wchodzi w rachubę, żony są do roboty :P ) to naskoczył na mnie, że musi łazienkę robić, bo rozgrzebana :O I że to nie był jego wymysł... Taaaak... Teraz wychodzi na to, że remont odpadających kafelków był moją fanaberią i po prostu złośliwie te płytki ponadrywałam, żeby mieć pretekst :P Przepraszam, że Wam zaśmiecam temat, ale musiałam to z siebie wyrzucić... Mama wyjechała ;) Trochę jednak jestem rozżalona - cały dzień zapierniczam, nie usiadłam na moment, bo wiecie jak to jest z dziećmi - jak zobaczą, że matka \"nic nie robi\" to zaraz mają 100 spraw :O A on mi takie problemy robi... A w końcu i tak wylądował na placu zabaw :D Najpierw chciał z Martynką jechać do marketu budowlanego, po różne rzeczy potrzebne do tego remontu (jeszcze nie płytki, na razie taki nudy, jak rurki, kształtki... ;) ) I pojechali, ale za pół godziny widzę auto spowrotem pod domem - Martynce się sklep znudził po 3 minutach i zaczęła robić cyrki:) moja krew ;) I musieli wrócić... A jakby mnie posłuchał, poszedł z nią na ten spacer wtedy, kiedy mówiłam, pobawiliby się, a potem mógłby spokojnie sam pojechać :) To nie pierwszy raz hi hi hihihihihihi :D (to był złośliwy rechocik satysfakcji) I to jest wszystko, co mam z tego - złośliwą satysfakcję ;) Na razie tyle - może potem jeszcze zajrze, ale nie obiecuję...
-
Nie udało się, trudno.. MIłego dnia raz jeszcze, MArtyna szaleje po mieszkaniu... ..... A właśnie rozwaliła termometr pokojowy :O
-
No to jeszcze..
-
Chyba nie wyszło...
-
Cos tylko sprawdzę ;)
-
Dzień Dobry!!!! Miłej soboty - idę się pozbyć części mojej wypłaty, jak to w sobotę... Żebym jeszcze coś z tego miała... Karolina - musiałam się minąć z Tobą wczoraj :( Zmyślny chłopak z Twojego Maksa, a Ty się tak martwisz :) Nie samym gadaniem człowiek zyje... Choć ja akurat miałabym cięzko ;) Mariusz też jest zaciętym milczkiem, w naszym związku bywały dni, kiedy zamienilismy ze soba może ze 3 zdania... Za to żadna mechaniczna i elektroniczna rzecz nie ma przed nim tajemnic :) Buziaczki!!!
-
H.U.R.R.A!!! Dwie kreski na teście-LUTY 2007 -ZAPRASZAM!
Jonka odpisał Kasia C. na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Witajcie. Amelko - wyjęłaś mi z ust słowa... Nie.zwykła Dziewczyno - myślę o Tobie, popłakałam się nad Twoim postem... Waszej decyzji nie ma prawa oceniać nikt, kto nie jest Wami. O Małym Aniołku będziecie pamiętać do końca zycia i żadne następne dzieciatko nie zastąpi jej miejsca. Życzę Wam duzo szcześcia -
KArolina - dzięki za zdjęcia :) Maks ma świene autko! I jaki On zdolny - Martyna nie wie o co biega z tymi zdalnie sterowanymi zabawkami... A widzę, że oboje lubią ten sam soczek, z królikiem :) Czy było już tak ciemno, jak byliście na spacerku? Ja muszę przed zmierzchem wracać na chatę - Martynka nie lubi jak jest ciemno, robi się drażliwa, płacze i kwęka.. Od maleńkości tak miała...
-
H.U.R.R.A!!! Dwie kreski na teście-LUTY 2007 -ZAPRASZAM!
Jonka odpisał Kasia C. na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Odezwałam się, bo wywołała mnie KasiaC na jakimś innym topiku :D -
H.U.R.R.A!!! Dwie kreski na teście-LUTY 2007 -ZAPRASZAM!
Jonka odpisał Kasia C. na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
No to jestem :) Termin mam na 18 lutego, zwykle siedzę na topiku \"Roczne Urwiski 2004\" bo mam już córeczkę Martynkę ur. 29.10. 2004 :) Pozdrawiam Was mocno -
No i miałam Wam napisać - Martyna po raz pierwszy w życiu oglądała Teletubisie :D Trochę jej się spodobały, cały dzień powtarzała, że \"tubisie mają pupcie i telewizorki w brzuszkach\". :D Ale już wstawki fabularne wzbudziły jej niechęć... Domisie jednak lepsze, odcinek z zeszłej niedzieli przeżywa do dzisiaj - że \"ślimak skaleczył się w stopę a Amelka polała wodą utlenioną\" ;)
-
Hejooo ;) :D A jednak ktoś tu zagląda, na ten biedny zakurzony topik ;) Aniu - dużo zdrowia dla Kubusia i cierpliwości dla Ciebie Napisz, jak z karmieniem? czy Kubuś jest ciągle na piersi? Mam nadzieję, że tak, to dla mnie takie potwierdzenie, że i ja będę mogła ;) Karolina, Ninko - obie jesteście nadkobietami :) Ja się czuję jak jakiś parias ;) Dziś nie byłam w pracy, bo moja mama wylatywała do Irlandii (jest tam od 2 lat jej brat). Na szczęście, nie będzie jej tylko do wtorku, bo bym chyba się zapłakała na amen... Martynka oglądała lotnisko przez ogrodzenie z siatki, ale nie podobało jej się - dużo bardziej lubi oglądać samoloty w powietrzu - te na płycie lotniska za bardzo hałasowały, a ona była rozdrażniona. No i tak wyglądał później cały dzień... Posiedziałyśmy w domu po lotnisku, do około 12, potem poszłysmy na spacerek, oczywiście dzieci nie było, posikała się w spodnie (czy to znowu jakieś przeziębienie? Ja przecież nie pozwalam jej siadać na gołej ziemi... ) W domu była marudna i płaczliwa, a na dwór nie chciała iść... I tak było do powrotu Mariusza z pracy, potem jakoś się uspokoiła. A od 19.15 spi :D I śmieszna historyjka - stoimy sobie z Mariuszem na środku pokoju i się przytulamy. Martyna to zobaczyła ze swojego pokoiku, wrzasnęła \"to mój tatuś!!!\", podbiegła do nas i wypchnęła mnie do kuchni :D Dzięki za przypomnienie mi zabawy w ludziki z kasztanów :D Właśnie się zastanawiałam, co robić w weekend... Mariusz idzie jutro do pracy, mamy nie ma... Może przejedziemy się do parku i pozbieramy materiał na ludziki ;) Na razie to tyle, zaraz muszę zwolnić sprzęta ;)
-
Cześć wieczorową porą :) Ja tradycyjnie wpadł i wypadł ;) Prawie cały dzień dziś siedziałyśmy na dworze :) Martyna grzeczna, a gadulstwo, jak i apetyt oraz brązowe oczka odziedziczyła po mamuni, rzecz jasna ;) :D Ninko - śliczne fotki :) Martusi włoski urosły tak bardzo! I jakie ciemne są! Pewnie się cieszysz, że kitki już można porządne wiązać :) Karolina - nie dołuj się! Beatek - wracaj do zdrowia, ciotkę wyślij tam skąd przyjechala ;) a ósemkę wyrwij w diabły ;) Aniu, Loli - co tam słychać? To tyle, idę spać :) Buziaki!!!
-
Ninko, Ty nie hopaj, tylko napisz kilka słów ;) Co robi Martusia, czy wyszły już piątki, kiedy będą zdjęcia? ;) U mnie dziś strasznie wolno sieć chodzi, co mnie nieco wkurza, więc na razie ograniczę się do tego postu i wyłączam pudełko ;) Karolina - jesteś pracowita mróweczka :) Musiałysmy się wczoraj minąć.. :( Martynka nadal grzeczna, nawet nie zauwazyłam kiedy mineły jej ataki złości :) Owszem, zdarza jej się być niezadowolona, ale nie rzuca się na ziemię i nie bije mnie. Ostatnio za to znalazła sobie zabawę i sypie we mnie piaskiem z piaskownicy, śmiejąc się przy tym ;) Najlepszą zabawę ma, jak mnie zaskoczy tym sypnięciem :) Zaczyna coraz bardziej okazywać swoje zdanie: Jak nie podoba jej się coś w telewizji - potrafi podejsć i wyłączyć odbiornik ze słowami: \"nie lubię tego, wyłączę\" :D Sama chce wycierać pupę i sama chce wylewać zawartość nocnika, co czasem kończy się myciem podłogi w łazience ;) Wczoraj właśnie tak się zdarzyło, siki wylały się na podłogę. Martynka popatrzyła, powiedziała \"o, wylałam siku, mama pośpsiąta, ja idę do tatusia\" :D Lubi też bardzo komentować wszystko dookoła, np taka sytuacja: U nas w bloku jest taki \"zwyczaj\", że jak się wchodzi do windy, mówi się dzień dobry, a jak się wychodzi - do widzenia. MArtynie się to bardzo podoba i każdemu zawsze mówi stosowne pozdrowienie ;) Jak ktoś \"nie stąd\" jedzie windą, to zdarza się, że nie mówi nic. Wczoraj własnie jechała z nami jakaś \"obca\" ;) Wysiadła wcześniej i wyszła z windy. Na co Martynka: \"o, nie powiedziała do widzenia!\" I ostatnie przechwałki: Coraz ładniej idzie jej samodzielne jedzenie - potrafi zjeść np cały jogurt i większość z niego trafia do brzuszka, a nie, jak do niedawna - na podłogę czy stolik :) A od kilku dni zadaje pytanie \"CO TO JEST?\" :D Zaczęło się ;) Ok, spadam, może potem jeszcze zajrzę :) Buziaczki, jakby coś :)
-
Hopla do góry :) Co u Was? Taka cisza... Martynka dziś spała w dzień :O Dziadek niedopilnował i padła o 15.30 - spała 40 minut, co wystarczyło, żeby wieczorem zasnąc dopiero o 21.00 :O Ale miałyśmy fajny dzień, chyba wreszcie naprawdę jej przeszły te humorki (na jak długo?) i teraz jest na etapie \"kocham mamusię\" :D
-
Witajcie :) Korzystam, że Martynia jeszcze śpi, Mariusz pojechał pracować, ja mam dziś dzieci zdrowe na 14.00 :) Karolina - po pierwsze - dzięki za zdjęcia!!! Są super, a Maks z tygodnia na tydzień coraz poważniej wygląda, choć nie traci przy tym nic na swojej słodkości :) Jest szczupły, to fakt ale czy według Ciebie gorzej sie przez to rozwija? Jest zwinny, jeździ konno w wieku 2 lat :) fotografuje :) Co do stulejki - to nie jest taki rzadko problem, jakby się mogło wydawać. Jeżeli Cię to bardzo martwi - idź do chirurga dziecięcego - on na pewno zdecyduje, kiedy i czy w ogóle będzie potrzebna interwencja. A Ty tylko dalej dbaj o to, zeby w tym siusiaczku nie zbierało się dużo wydzieliny. Jesteś dzielną mamą - ja też się tak wszystkim przejmuję... I bardzo ładnie wyglądasz, słuzy Ci szczupła sylwetka :) Betako - miło mi, że masz o mnie takie zdanie :) Aż się zaczerwieniłam :) Aniu, Loli - gdzie się podziewacie??? Ninko - gratuluję szybkiego poradzenia sobie z początkami infekcji :D Oby Ci się ta sztuka udawała jak najdłużej :) Może i ja powinnam gdzieś na tydzień wyjechać? Może wróciłabym do miłej niespodzianki? ;) Na razie mamy gołe ściany, a z jednej jeszcze Mariusz kafelków nie skuł, zabrakło czasu :) Plany mamy śmiałe - chcemy przestawić wannę, umywalke i kibelek :) I to wszystko Mariusz chce zrobić sam :) Skoro umie naprawić samochód, to co mu szkodzi zająć się łazienką ;) A do tej pory nigdy nie było tak, że musiałam po jego pracach zamawiać \"fachowców\", bo zawsze dporowadzał wszystko do logicznego końca... Także jednak bardziej wierzę w niego, niż w \"fachowców\"... Oby dało się tę łazienkę zrobić do połowy lutego - na razie można z niej normalnie korzystać, a że wygląda nieciekawie... Przedtem też wyglądała brzydko, więc nie robi mi to różnicy ;) Martynka chyba przyzwyczaiła się do nowej sytuacji, bo juz od kilku dni (tfu tfu) nie robi cyrków, jak ja wracam z pracy - ładnie żegna babcię, a i zdarza się, że zajmie się czymś i nawet nie raczy jej pożegnac ;) W niedzielę pod wieczór poszłam na 18 do kościoła, ona została z Mariuszem. Jak wróciłam, bawili się, ale jak stanęłam w drzwiach, podbiegła do mnie z okrzykiem \"mamusiaaaa\", rzuciła mi się w objęcia, pocałowała i powiedziała \"kocham cię\" :D:D:D:D:D:D:D:D:D Miłęgo dnia Wam zyczę, buziaki!!!
-
Hałasować skończylismy już około 19-stej, ale do tej pory zeszło nam na sprzątaniu i wyrzucaniu gratów...Właśnie skończyłam mycie podłóg w domu, bo niby nic, a jednak się napyliło... Mariusz nie jest za bardzo zadowolony, bo wiadomo, że to on będzie te płytki kładł, a przecież nie weźmie teraz urlopu, więc będzie musiał dłubać po troszeczku każdego dnia po powrocie z pracy... Jeszcze nie wiemy, czy płytki z podłogi też będziemy zrywać - to już prawdziwa rewolucja... Mogę wam podesłać fotkę, jaka wstrętna była ta nasza łazienka ;) Dobra - pooglądam zdjęcia :) jakie podostawałam :)
-
Wyobraźcie sobie, że mam dziś ..... remont łazienki!!! :D Od poczatku: Nasza łazienka nie została \"poprawiona\" po poprzednich właścicielach mieszkania. A mieli oni albo specyficzny gust, albo duże trudności w zaopatrzeniu, bo na ścianach były szare płytki - te zwykłe, 15x15, a na podłodze większe, też szare... Do tego były czerwone dodatki, czyli wieszak na papier, wieszaki na tręczniki, półka pod lustro... Z takiego tandetnego czerwonego plastiku :O A wanna była okolona czerwonym silikonem, bardzo niedbale położonym... Jak my się wprowadzaliśmy, nie podobało nam się to co zastalismy w łazience, ale wydawało nam się, że szybko zrobimy po swojemu, zresztą, cieszyliśmy się, że poza brakiem doznań estetycznych, tej łazience nic nie brakuje... Minęło 5 lat... ;) Ze dwa latat temu kafelki znad wanny zaczęły odstawać od ściany, potem sukcesywnie wykruszała się fuga... A kilka dni temu zakręciło mi się w głowie w wannie, oparłam się mocnei o ścianę i jeden kafelek wypadł... Dziś rano Mariusz wstał, ciesząc się, że ma wolny weekend, ale najpierw postanowił oderwać te odklejone kafle i przykleić je na nowo... Okazało się, że jakiś \"majster\" przykleił je wprawdzie na bardzo dobrą zaprawę, ale na ścianę uprzednio malowaną... i zaprawa jest dobrze związana z kafelkami, za to źle ze ścianą. Czyli przykleić ich nie mozna na nowo. Krótka narada małżeńska i rezultat jest taki, że na większości ścian nie ma już kafli, rozwalona jest też taka \"półścianka\" oddzielająca teoretycznie sedes od reszty łazienki... A jutro jedziemy do jakiegoś sklepu z płytkami, wybrać coś ładnego i niedrogiego :D :D :D Ależ ja się cieszę... :D
-
Hej :) Spóźniłam się??? Nie sądziłam, że jest tak późno ;) Zaraz napiszę dlaczego :)