Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Jonka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Jonka

  1. Hej :) Ja jestem za :) Będę między 20.00 a 21.00 - mam nadzieję do tego czasu zrobić gołąbki i jak one się będa rumieniły w piecu, ja mogę spokojnie poczatować ;) Niestety - pewnie długo nie posiedzę - właśnie dzwonił MAriusz z trasy (wraca z delegacji) że własnie tak ok 21.00 będzie w domu... :) Świnka Peppa już u właścicielki :) JEst wniebowzieta, babcia też :) No cóż - dobrze, że ja jej nie dałam zabawek, które kupiłam w Anglii - będą jak znalazł pod choinkę :) Na zrazie :)
  2. CZeść :) Ninko Dzięki za podpowiedź :) Zobaczymy, ile babcia wytrzyma :) Bo jak ja pamiętam z dzieciństwa - jak coś dla nas kupiła na jakaś okazję, ale dużo wcześniej, to zawsze dawała szybciej :) A potem jeszcze coś na tę okazję kupowała, ale drobniejszego ;) Moje dzieciaki nafaszerwoałam wczoraj czosnkiem :) Śmierdzą jak zupa czosnkowa :) Ciekawe, czy to cokolwiek pomoże ;) Miłego dnia, potem się jeszcze odezwe - idę na 15 do pracy
  3. Uch... Byłam u ortopedy z dziecmi... :( Martynka ma plaskostopie i koślawośc kolan, a do tego krzywicze(?) żebra... Muszę jej zakupić buty ortopedyczne i dokleić pod piety kliny, żeby stawiała nózki prosto... Zła jestem na siebie... Mogłam to wcześniej zrobić, a jakoś ciągle odkładałam :( Już jak miała bilans dwulatka to nasza pożal się Boże pediatra powiedziała, że ma koślawe kolanka... Ale wtedy inna lekarka stwierdziła, że dzieci do 3 roku zycia tak mają i nie mam się przejmować... No to sie nie przejmowałam, a poza tym zaraz pojawił się Janek i jego kłopoty wyszły na plan pierwszy... Mam nadzieję, że da sie to jeszcze skorygować... No i niestety - musimy ją odchudzić... Nie mam pojęcia, jak się do tego zabrać - według m,nie ona wcale dużo nie je... Słodyczy nie daję jej wcale... Muszę chyba powiedzieć w przedszkolu, żeby nie dawali jej tych dokładek :( Na pocieszenie - JAnek jest super prosty, nie ma krzywych nóżek, platfusa i innych zaburzeń - doktorek powiedział, że miło dla odmiany zobaczyć jakieś zdrowe dziecko ;) No i to wszystko zafundowałam sobie za jedyne 100 zł :) Promocja taka - jedno dziecko 80, dwa za 100 ;) Zastanawiałam się, ile bym zapłaciła jakbym przyszła z trójką ;) Dobrej nocy :)
  4. Hej :) Karo fajnie mają z Tobą Twoi Bliscy :) Mnie nikt nie pyta, co jest moim świątecznym marzeniem :) No a co myslicie - dać Martynie prezent teraz, od babci, czy poczekać do choinki??? U nas infekcji ciag dalszy :( Ale może minie, na to liczę :) Buziaki!!!
  5. Cześć :) Nie będę nic pisać na temat Waszego niepisania ;) Beatko - dobrze, że Patrycja zdrowa, może już sobie tak wykształciła odporność, że nawet pojście do przedszkola jej tego nie zniszczy? Kto wie :) Oczywiście MArtynka już lepiej - tylko brak apetytu jej został, ale mne to akurat nie martwi ;) Nawet kataru specjalnie nie ma :) No, ale siedzi w domu na pewno do końca tygodnia... Niestety - Janek dziś w ciągu dnia zaczął smarkać :( Mam nadzieję, że u niego się to nie rozwinie w złym kierunku... Jutro nafaszeruję ich czosnkiem ;) Moja mama wróciła z Irlandii - i znów przywiozła mnóstwo świetnych ubranek dla Martynki glównie :):):):) Mnie to bardzo cieszy, ale kiedy ona to wszystko założy????? ;) No i kupiła też wymarzony prezent - figurki rodzinki Świnki Peppy z jakims samochodem campingowym... No i mamy dylemat - dać jej teraz, żeby wiedziała od kogo to, czy poczekać do Gwiazdki i podłożyć pod choinkę... Jak myslicie??? Jakoś dałam radę oporządzić inwentarz wieczorem... Inwentarz teraz walczy żeby nie zasnąc ;) Daję im 20 minut :) Miłego wieczoru, Milczki :)
  6. Coś mi jednak z tym linkiem nie wyszło ;) A szkoda, bo tatuaż był naprawdę fajny - pająk na ramieniu, baaardzo realistyczny ;) A u nas - :( Martynka zagorączkowała dziś :( Mariusz zadzwonił do mnie do pracy, żeby spytać, co jej może [podać... No i w związku z tym od godziny 12 do 15 nie mogłam myśleć o niczym innym, tylko skąd ta cholerna gorączka???? Na razie ją obserwuję... Jak jutro będzie gorzej, podam antybiotyk i już :( Janek na razie w miarę dobrze, tylko czekać, az i on zahajcuje... A w środę Mariusz wyjeźdża na delegację :( Buuu no to wyżaliłam się ;) Miłego Dnia Niepodległości :)
  7. Oj, jeszcze raz wkleję, coś się nie otwiera ;) http://foto.onet.pl/cigv2,s38cgo8ysgoc,5v1ye,u.html#5v1ye
  8. Taki tatuaż sobie zrobię, co o tym myślicie ;) http://foto.onet.pl/cigv2,s38cgo8ysgoc,5v1ye,u.html#5v1ye
  9. Hej :) Mamusiu Muminka :) Ja do końca drugiej ciąży nie wierzyłam, że uda mi się pokochać Janka tak mocno, jak MArtynkę... HEhehehe się okazało... Serce jest pojemne :) Acha - ładne imiona wybralaś :) ;) Jak tam u pozostałych naszych Koleżanek? A KAmilla - mam nadzieję, że nie poprzestaniesz tylko na jednym wpisie... Opowiedz troszkę jak tam Twój MAti??????? Skowronku - pewnie nie będę dawać więcej zdjęć JAnka na nk, Tatuśkowi się to nie podoba... Ale wrzucę trochę na bobasy i wtedy dam Wam znać i wkleję jeszcze linka... ;) Miłego łikendu!!!!!!!
  10. Hejka :) Beatko - zabrzmiało poważnie... MAm nadzieję, że będą to zmiany na lepsze dla Ciebie i tego Ci życzę :) Karo - ja też się cieszę, że masz tyle wolnego - należy się Tobie i MAksowi :) Szkoda tylko, że taki jest znów wysypany :( Może w przedszkolu coś Mu podali do jedzenia??? No i jesień - czas wszelkich zaostrzeń :( Aniu - trzymam kciuki w niedzielę - będzie dobrze, w końcu kto jak nie Ty ma to zdać??? :) A z tym wychodzeniem z przedszkola... Znamy, znamy.... Wprawdzie ja nie muszę Janka wierzgającego siłą wynosić, ale też bardzo lubi jak przychodzimy po MArtynkę... Muszę używać różnych metod, żeby nie właził do sali, gdzie na przykład \"dzici am\"... A on koniecznie chce zobaczyć, co takiego te dzieci jedzą... ;) No i zabawki... odciągnąć go nie można... Chciałabym dać go do przedszkola od przyszłego roku, choć rocznikowo jeszcze nie łapie się... Będzie miał 2,5 roczku... Ale urabiam już panie - dyrektorkę i intendentkę, żeby przemyślały ;) Może na próbę... Jeśli oczywiście opanujemy korzystanie z toalety... Bo na razie jest dramat w ciapki ;) Nie dość, że Janek zdecydowanie odmawia korzystania z nocniczka, to jeszcze ostatnio \"kłamie\" - jak pytam, czy jest kupka, zawsze mówi \"nie!\" choć śmierdzi na kilometr... Ciężko będzie... Jak sobie przypomnę MArtynkę....Która w jego wieku już sama sobie opróżniała nocniczek... ;) Poza tym - u nas spoko, szykuje się 2 dni wolnego z moimi ukochanymi dzieciatkami, w poniedziałek idę do pracy, ale MAriusz ma wolne, więc posiedzi z nimi :) A ja się trochę rozerwę ;) NAprawdę lubię swoja pracę :):):):) A w ten poniedziałek nie spodziewam się jakichś tłumów :) Żeby tylko ładna pogoda była... \'Miłego łikendu Wam życzę :) I pewnie odezwę się w poniedziałek :) Buziaczki :)
  11. No to jak zaglądasz to coś napisz ;) Więcej ;) JAk Maksio? Zdrów? ;) Moje prawie zdrowe, nie licząc sr*czki u Janeczka :O Królewska dupinka znów cała czerwona :( Ech, ci faceci ;)
  12. Hm hm :) Ktoś tu w ogóle czasem zagląda? ;)
  13. Heeej lasencje :) Pamiętam o Was, pamiętam :) Tylko czasu jakoś mało... Skończyły się dobre czasy, że miałam możliwość siedzieć na sieci i jeszcze coś pisać na klawiaturze... Ale stęskniłam się za Wami... :) Mamusiu Muminka - gratuluję i życzę Braciszka dla HAni :):):):) KAmillo - gratuluję i życzę siostrzyczki dla MAteuszka :) :):):):) Będziecie miały taką różnicę jak między moimi dziećmi:) Martynka miała wszak 2 latka i 4 miesiące jak Janek się pojawił :) Nie było łatwo, ale przeżyliśmy wszyscy :) ;) Jestem pod wrażeniem postępów Waszych Bąbelków :) Oliś taki grzeczny... Ninka MóWI!!! A Janek... może lepiej byłoby go nazwać domowym określeniem - Dżony Rozpruwacz... ;) To diabeł w ludzkiej skórze, a obecność Martynki, która nie jest wcale grzeczniejsza działa na niego wybitnie stymulująco... Razem tworzą duecik nie z tej ziemi :O Jest wielkim chłopiskiem... 17 kilo zywej wagi, 94 cm wzrostu...Apetycik że proszę bardzo... Śpi dość ładnie, od 20 do 6.30 rano, w dzień przesypia regularnie i bez walki ok. godzinę i 20 min. Poza tymi godzinami zachowuje się, jakby codziennie dostawał działeczkę do śniadanka... ;)Nie sposób go zatrzymać... Mówi coraz więcej, właściwie dźwięki wydaje cały czas, ale z reguły są to krótkie wyrazy dźwiękonasladowcze ;) Z nowości - gogoł to gołąb, taptop to kaptur ;)Śpiewa też \"nianie nianie\" czyli panie JAnie ;) O sobie mówi \"ja!\" A najbardziej rozwala mnie jak woła MArtynkę - Nynany!\" Acha - ja w pracy siedzę, dlatego mogę coś napisać ;) Dobra, na razie tyle :) CAłuski dla wszystkich :)
  14. Uuu cosik tu pustawo ;) Siedzę w pracy, więc mam nieco czasu - więcej niż w domu, gdzie każdy coś ode mnie chce...;) A jak jest cicho to ja się stresuję ;)Zaraz zaglądam i oczywiście znajduję mojego dzielnego synka rozbrajającego kolejną zabawkę albo zajętego oblizywaniem noża, który nieopatrznie zostawiłam w zasięgu jego macek ;) Jak same widzicie - nie jest to sprzyjająca atmosfera do siedzenia w sieci ;) Jednak MArtynka była jakaś bardziej ... grzeczna? ;) Co do przypadłości zakupowych... ;) Ostatnio jestem na odwyku ;) Tzn - dla męża nigdy nie kupuję nic, bo on nie wyraża elementarnej wdzięczności ;) :P A dzieci ostatnio mają naprawdę wszystko... I też nie są mamuni wdzięczne, więc nie dostają... Niestety - powoli przestajemy sie mieścić na naszych 42 metrach, nie mam gdzie chować ubranek, butów, zabawek, ksiązeczek... Co chwilę dokupujemy jakąs półkę lub regalik...Zapełnia się to-to w ekspresowym tempie... Dlatego jak idę gdzieś na zakupy to staram się trzymać \"pamięci zewnętrznej\" w postaci listy zakupów i raczej nie wychodzić poza \"masło, ser, mleko, chleb...\" ;) Z drugiej strony - naprawdę nie mam pojęcia, na co moje pieniądze się rozchodzą... ;) Ile bym nie miała - zawsze wydam ;) W środę były urodziny MArtynki... Wyprawiłam mini przyjęcie - dla rodziny tylko.. Ale chciałam, żeby było porządnie, bo zeszłoroczne nie wyszły... przez te choroby JAnka i innych,... Zrobiłam tort - jeżyka, ciasto z orzechami - baaardzo pracochłonne, lasagne, sałatkę jarzynową i jakieś inne zakąski ;) NArobiłam się jak osioł :) Ale dziecko było zadowolone :D Niestety znów babcia i ciocia zarzuciły nas masą ciuszków z placu :O brzydkich i niskojakościowych :( Martynka dostała też kurtkę :O masakra... Na pewno tego dziecku nie założę, będzie miała jak znalazł na spacery z babcią i ciocią ;) Może jestem teraz bardzo złośliwa ;) Ale mogliby skonsultować ze mną takie zakupy - powiedziałabym, że Martynka ma kurtkę z zeszłego roku, bardzo ładną i ciągle dobrą na nią... I zamiast kilku sztuk beznadziejnej chińszczyzny mogliby kupić jakąś jedną porządną rzecz... ech....:( No cóż... Moja mama mówi, żeby to trzymać i jak ciocia urodzi swojego dzidziusia to jej to wszystko oddać :):):):):) Sprawę Sylwestra poruszyłam w rozmowie z Małżonkiem ;) Niestety - storpedował moje nieśmiałe marzenia... Stwierdził, że dzieci są małe, umęczymy się tylko i w ogóle szkoda kasy... ;) Czyli czeka mnie kolejny Sylwester w czterech ukochanych ścianach naszego M ;) MAm tylko nadzieję, że będzie to ostatni taki Sylwester... I że nastepnego spędzimy w jakimś nowym, większym lokum ;)... Nie nie, nic jeszcze nie mamy na oku... Ale robi się naprawdę ciasno i trzeba będzie coś postanowić.... NA razie czekamy. MAriusz od nowego roku ma pracować w innej lokalizacji - firmie też jest ciasno na starym miejscu... Wybudowali nową siedzibę, niestety - pod Wrocławiem... Co wiąze się z dłuższymi dojazdami - przez całe miasto i największe korki :O NAwet mysleliśmy, żeby w tej Długołęce poszukać jakiegoś piętra domu do kupienia - na cały nas chyba nigdy nie będzie stać :( Ja tam pracę wszędzie znajdę, gorzej będzie z dodatkowymi fuchami - tu mam blisko... Ale problemem jest JAnek... Dopóki nie pójdzie do przedszkola, nie ma co z nim zrobić, babcia zapowiedziała, że nigdzie daleko dojeżdżac nie będzie, a wyprowadzić się z nami nie chce...Musiałabym do Janka szukać jakiejś opiekunki... Wiem, że nie jest to jakiś straszny problem, ale na pewno duże utrudnienie... Dlatego na razie kisimy się nadal w naszym wymarzonym mieszkanku i codziennie plujemy sobie w brodę, że jak był czas to mogliśmy kupić dwa mieszkanka i jedno wynajmować... Ale człowiek był krótkowzroczny i nie myślał perspektywicznie ;) No i teraz ma ;) A właściwie nie ma ;) A ja się Wam pochwalę, że dostałam podwyżkę w tej przychodni, gdzie pracuję dodatkowo :):) I to nie byle jaką, bo aż 30% :) Za trzy tygodnie znów lecę do Anglii... Mam stresa przed odlotem... Ale codziennie powtarzam sobie, że dzień w dzień miliony osób lata i nic się nie dzieje.... A lecę odwiedzić moją przyjaciółkę - ma 4 miesięcznego synka :) I bardzo się nie mogę doczekać :) Tym razem na pewno nie będzie buszowania po Oxford Street ;) Ale może też będzie fajnie ;) Ona mieszka w takiej maleńkiej mieścinie koło Notthingham - ponoć ładna okolica ;) No i chyba tyle z nowości... Zdjęcia jak odnajdę to powysyłam, tylko że jak korzystam w pracy z komputera, to oczywiście nie mam żadnych zdjęć tutaj ;) Mam na myśli te zdjęcia \"oczate\" ;) Ninko :) A, coś Wam jeszcze napiszę.... JAkiś tydzień temu MArtynka powiedziała \"k***a\" :( Siedziała sobie w łazience, ja przewiajałam Janka, a ona spojrzała na mnie i ciuchutko...no właśnie :O Od razu, spokojnie powiedziałam jej, żeby nie używała tego słowa, że rodzice tak nigdy nie mówią (przy dzieciach ;) ) i skąd ona to w ogóle zna... Powiedziała, że od NAtalki - mają taka jedną w grupie, co przynosi różne \"wyrazy\" :O Powiedziałam jej, że ma się nie bawić z Natalką i na szczęście od tamtej pory więcej tak nie powiedziała... Może zapomni... A chyba przedwczoraj wdała się ze mną w dyskusję o rodzajach kup swoich koleżanek :O Nie wiem, gdzie są te panie przedszkolanki :O jak dzieciaki siedzą razem w kiblu i macają swoje gówienka :O Na szczęście są też pozytywne aspekty posyłania Martynki do przedszkola :) Uczy się angielskiego, poznaje literki... Tzn tych literek to jeszcze tam nie uczą, tylko ma kilka takich koleżanek, które tak jak MArtusia znają literki i Martynka od nich chyba to podłapuje... Widzi gdzieś tekst i woła, że widzi tam np literkę K czy B - to jej ulubione ;) Umie też \"napisać\" A... Ja wiem, że blado to wypada przy osiągnięciach Waszych Dzieciaków, ale mnie to cieszy - po latach posuchy ;) Nawet rysuje dość czytelne rysunki ;):):):):) Oki, na razie tyle ;) Znów będę dziś czekać, aż się odezwiecie :) Nie uwierzycie, ale tego posta pisałam 5 godzin ;) Co chwilę ktoś wchodzi i żąda zbadania ;) Cud, że mi nie skasowało tego tekstu ;) Jeszcze tylko wysłać ;) Buziaki!!!!!
  15. Ech... jeszcze pół godziny... ;) Nie było źle dzisiaj, tylko 40 pacjentów... Oczywiście w porównaniu z okresem wakacyjnym, kiedy przychodziło nawet połowę mniej, teraz uważam, że jestem zapracowana ;) \"Ale za to niedziela, ale za to niedziela...\" :):):):) :D Mam tysiąc planów na jutro, a pewnie jak zwykle nic nie wypali ;) No i jak zwykle - zaczynam pisać, przychodza ludzie... :) Teraz się pożegnam, zaraz przyjedzie po mnie \"wesoły autobus\" :):):):) Buziaczki!!!!
  16. Hejo :) Ninko - nareszcie coś od Ciebie :):):):) Co do wit. D... Ja moim łobuzom nie daję już daaawno... Nawet Jankowi... Ale to kwestia indywidualna... Oni zawsze byli tacy skostniali...;) MOże powinnam mu chociaż dawać zimą... Ale z drugiej strony... Martynka tyle je, że o brak witamin naprawdę nie muszę się martwić, dodatkowo dostaje Plusssz junior... A JAnek też przecież dużo je, dostaje jeszcze Nutramigen 2 razy dziennie, z kaszkami, witaminy w syropie... No i spędzają ciągle dużo czasu na dworze... Acha - Ninko... Zaintrygowałaś mnie tym dużym Cliffordem - co to???? A co do bujania i fantazjowania... Owszem, MArtynce zdarza się minąć z prawdą, ale rzadko, i zawsze jak zapytam drugi raz, to wtedy mówi prawdę... Gorzej jest z zachowaniem ogólnie... Strasznie się zrobiła niegrzeczna, na wszystko praktycznie mówi \"nie!!!\", najgorzej jest rankami, jak się spieszymy... Wprawdzie teraz przedszkole jest najcudniejszym miejscem na ziemi, ale: uczesać - nieeee!, ubrać - nieeee! śniadanie - nieeee! Działa tylko groźba:\"bo nie pójdziesz do przedszkola!\" :) Zresztą nie pamiętam, czy Wam pisałam... Martynka jest na mnie ciężko obrażona, jak przychodzę po nią zaraz po podwieczorku... Płacze i nie chce iść do domu... Wydaje mi się, że chodzi o to, że przedszkolaki do obiadu mają mnóstwo zajęć - rytmika, angielski, zajęcia artystyczne, gimnastyka... Codziennie jest coś, albo i dwa cosie ;) No i czas na zabawę mają właściwie tylko po leżakowaniu... Dzieci moje na razie odpukać zdrowe... Tzn pokasłują i rano mają noski pełne, ale w ciągu dnia to jakoś zanika... A ja jestem teraz na stażu w poradni pediatrycznej u pani doktor starej daty ;) która leczy wszystkich homeopatią i ma nawet efekty... Dlatego ja teraz daję dzieciom Engystol - na uodpornie... Zrobiłam też syrop z cebuli i czosnku, krzywią się, ale łykają, a także tran :) Też się krzywią i też łykają... No i takimi sposobami mam nadzieję, że w tym roku antybiotyki u nas nie będą podawane :) Ninko - Ty się bawiłaś na weselu, a za tydzień my jedziemy i też bez \"ogonków\" :) Ogonki zostają u babci i dziadka... Mam tremę... Też przecież ich nigdy nie zostawiałam oboje na tak długo... Poprzednim razem to była tylko noc, a teraz -całe dwa dni... Ale w sumie to się cieszę, dawno nie spędziliśmy z Małżonkiem łikendu we dwoje :):):):) Ach, tylko on i ja... ;) Przynajmniej w czasie podróży, bo potem wiadomo - wesele, rodzinka... ;) Dobra, rozpisałam się, jestem gaduła... Ale w międzyczasie zdazyłam przyjąć kilka pacjentów ;) Może jeszcze p[otem coś dopiszę, jak mnie dopadnie wena ;) I będę mieć czas ;)
  17. CZeść Laski :) Nie ma mnie, nie ma, ale jak juz jestem to napiszę trochę ;) Aniu - jak zwykle jestem pod wrażeniem Twoich osiągnięć :) Jesteś tytanem pracy, czy Twój Małżonek wie, jaki skarb ma w domu i w pracy?? Beatko - mam nadzieję, że się nie martwisz wymiarami Patti? Słuszna uwaga, że nie będzie miała problemów z dietami jak już dorośnie :) tylko pozazdrościć :) Ninko :) Specjalnie niedużo nakupowałam w Anglii, bo i fundusze nie takie, i potrzeby nie ma... Widziałam mnóstwo cudnych ubranek np w Next czy w GAp, ale z bólem musiałam je odkłądać na wieszaki... Dzieci tak szybko rosną, a kupić coś za ciężkie funciaki, żeby potem tylko raz założyć :( Szkoda....No, ale pooglądałam sobie, pośliniłam się i wróciłam ;) A co do tego wczesniejszego pójścia do szkół...Jakoś o tym w ogóle nie myślę.. Przyjdzie pora przyjdzie rada, jak mawiała moja prababcia...Martynka w zasadzie mogłaby iść wcześniej do szkoły, jest duża, bystra, poradziłaby sobie... Tylko, czy szkoła oradziłaby sobie z MArtynką... Hmmm ;) Na razie wątpię ;) Mamy bunt czterolatka w pełni, nie mogę się doczekać, żeby to minęło wreszcie... Bo mam w domu teraz dwóch buntowników :) Janek przechodzi bunt dwulatka, więc wszystko co powiem, budzi sprzeciw obojga ;) A jak jest u Was z zachowaniem? Nadal aniołki? ;) Dzięki Wam wszystkim za miłe komentarze na nk :) A ja w pracy siedzę... Ale spodziewałam się dzikich tłumów, jako że w tygodniu cięzko się ludziom dostać do lekarza... A tu niespodzianka... 3 osoby od 8 rano...Może się już wychorowali ;) Zimno poza tym, może się ludziom z chaty wychodzić nie chce... ;) No ale jesli tak jest, będę miała najazd po południu ;) Ten wrzesień to był zakręcony :) Pracy dużo - paradoksalnie ;) bo miałam mniej pracować... No ale co robić, jak chcą mnie tu, chcą mnie tam... ;) Poza tym - najpierw ten wyjazd do Anglii... NA króciutko, półtorej doby w sumie... Ale było fajnie :) JAk przyleciałyśmy, o 13.00 ichniejszego czasu, koleżanka, do której przyjechałyśmy, zawiozła nas do ogromnego centrum handlowego LAkeside... Do 22-giej \"obleciałyśmy\" z 10 % wszystkiego...Primark, Next, M&S i koniec... W dodatku miałyśmy na początku problemy z płaceniem kartami, zamieszanie... ale wszystko się dobrze skończyło ;) na drugi dzień była tak ładna pogoda, że postanowiłyśmy choć \"liznać\" ten Londek ;) No i liznęłyśmy, bo trudno to zwiedzaniem nazwać :) Dobrze, że mają metro :) W kilka godzin obskoczyłyśmy kilka dosłownie miejsc, bez wchodzenia i zwiedzania rzecz jasna... No i następnego dnia o 6.50 wylot :( Mariusz poradził sobie z dziećmi świetnie :) w dodatku był całkiem sam, bo babcia musiała wyjechać... No, a w następny łikend - wielkie rodzinne wydarzenie, czyli ślub mojej szwagierki :) MArtynka miała niesć poduszkę z obrączkami... No i przez chwilę niosła, ale w połowie mszy jej się znudziło, więc pałeczkę przejąć musiała inna dziewczynka :) Obyło się na szczęście bez jakichś ekscesów moich dzieci w kościele, a to dużo - po nich można się wszystkiego spodziewać ;) JAnek trochę gadał, ale chyba raczej ludziom to nie przeszkadzało - śmiali się... Na przykład mały pokazywał na Figurę na krzyżu i mówił:\"ooo, pan!\" Albo na widok obrazu Maryi z Dzieciatkiem wołał:ooo, dzidzia!!!\" A najwięcej było:\"ie tata?...Ooo, tu tata! \" I tak sobie gadał :) Byli z nami na przyjęciu do 19.00 potem oboje odwiozłam do moich rodziców, Janka uśpiłam, MArtynkę zostawiłam przy Koziołku MAtołku na komputerze babci i sama pojechałam wreszcie się pobawić :):):):) I było świetnie:):):):):) Młodzi ładnie wyglądali, szczęśliwi, w dodatku wyjawili, że mała fasolka ma już 5 tygodni :):):) Wiadomość super, życzę im jak najlepiej, ale... ;) Babcia Krysia już nie będzie cała dla moich bączków ;) :( Wesele przeciągnęło się jeszcze na poprawiny, w poniedziełek też byliśmy na sali pomóc posprzątać... A w środę Młodzi wylecieli w podróż poślubną do Turcji :) A ja dostałam jakiejś paskudnej infekcji i leżałam martwym bykiem cały dzień... Już dawno mi się coś takiego nie przytrafiło :( Nie miałam siły wstać z łożka! DObrze, że MAriusz miał urlop, bo nie dałabym rady się zajmować dziećmi... Na szczęście po jednym dniu mi przeszło :) No, to tak w skrócie tyle ode mnie ;) Teraz czekam na raporty od Was ;)
  18. HEj :) Karo :) Głowa do góry :) Szmery w sercu ma większość dzieci, tylko nie każdy pediatra potrafi je wysłuchać Jak będzie Cię to bardzo męczyć, to poproś o skierowanie do kardiologa dziecięcego, zrobią mu USG i się okaze. Nawiasem mówiąc - Jankowi też jakaś mądra wysłuchała szmer w sercu... I zeza zauważyła.... :P:P:P:P To jest to, co ja myślę o tych diagnozach :) Ninko - cieszę sie, że przeszło Wam :) Ja niestety musiałam walnąc dwa antybiotyki, bo oprócz zapalenia zatok dostałam też zapalenia \"sikawki\" :O Z przedszkolem to jest przecież Twoja i wylącznie Twoja decyzja :) My jesteśmy zadowoleni z przedszkola, Martynka bardzo lubi tam chodzić, dopytuje się co wieczór, czy jutro idzie do przedszkola... Ma koleżanki, swoje sprawy... No i wreszcie doceniła mamusię :) Acha, NInko - nadal czekam na choćby dwa zdania o wakacjach :) Daj znać jak tam bilans wypadł :)
  19. Cześć Dziewczęta :):P Ano, dzis spokój z pacjentami :) Na szczęście, bo mam taki nastrój, że mogłabym na całe gardło śpiewać \"ni mom chęci do roboootyyyyy!\" Mój katar w zasadzie przechodzi, ale baaardzo opornie... Dzieci - różnie. Martynka już prawie nie smarka, ale za to ma taki dziwny suchy kaszel.. No, ale do przedszkola jutro pójdzie, co ma tak dziczeć w chałupie ;) Jankowi smarki ciągle z nosa lecą, ale nie kaszle (uffff :D) i w nocy oddycha noskiem :) Rano pospali dość długo - oczywiście jak na nich, do 7 :) Teraz, we wrześniu przed nami kilka ważnych i ciekawych wydarzeń, ciekawe, co z tego wszystkiego wyjdzie :) NAjpierw ja mam termin operacji przegrody nosa... Ale im bardziej ten termin się zbliża, tym ja mam większe wątpliwości... Chyba jednak zadzwonie jutro odwołać swój udział w tej krwawej jatce ;) W sumie to skrzywienie nie przeszkadza mi w oddychaniu, nie choruję aż tak często, jak bym mogła...A perspektywa spędzenia dwóch dni z dwumetrowymi bandażami upchanymi w nosie, i późniejsze wyciąganie ich... brrrrr..... ;) Chyba jednak podziękuję ;) Następnie - lecę z moją mamą do Anglii na sobotnie zakupy :) W lipcu były promocje w Ryanair na bilety :D Kilka szybkich maili do znajomych i łikendzik w \"Londku\" załatwiony :) Następny taki pod koniec listopada ;) Teraz wylatujemy w piątek w południe, a wracamy w niedzielę rano, o 10.00 :) Trudno to nawet łikendem nazwać :) Potem polecę na 1 dzień dłużej :) Trochę mam pietra przed tym samolotem, ale powtarzam sobie, że nic się nie może stać, w końcu tyle tych samolotów lata, a rozbija się rzadko który... :O No i w końcu - w ostatni weekend września idziemy na ślub (i wesele..0 mojej szwagierki... Największe to przeżycie dla Martynki (oczywiście nie liczymy panny młodej, którą stres zżera od środka już od pół roku ;) )Kupiłam jej sukienkę, nic wielkiego, nidrogą, ale MArtynka w niej ładnie wygląda... No i najważniejsze - sama ją sobie wybrała :) W nowej sukni będzie podawać obrączki Nowożeńcom... No, zobaczymy, czy ją trema nie zje i czy przypadkiem nie tatuś będzie musiał jej w tym wyręczać ;) Ale MArtynka najbardziej cieszy się na wesele i nieograniczoną ilość balonów do zestrzelenia :D KAro - szkoda, że Maks pochrząkuje, szybko przedszkole zadziałało :( Może przez łikend mu przejdzie? Ninko - a Wy gdzie złapałyście katarzysko? Posłałas w końcu MArtusię do jakiegoś przedszkola? No i nie pisałaś nic, jak było na wakacjach, z tego co pamietam, mieliście lecieć w ciepłe kraje... :) Oki, to czekam przy ekranie i odświeżam co jakiś czas :)
  20. Ach te urwisy kochane :) Sprytne te chłopaki :) A my chorzy, nawet nie mam nastroju żeby pisać :( W niedzielę idę na dyżur, więc jak mi pacjenci pozwolą to więcej napiszę :) Już się nie umawiam, bo to niedziela, pewnie macie inne zajęcia, niż siedzieć na necie ;) Ale ja będę w pracy pd 8 do 18, a realnie w komputerze to może tak między 12 a 16 wtedy jest jakos najmniej ludzi, jedzą obiad, zamiast koczować w poczekalni ;) Dobrej nocy!!!!!
  21. Dzien dobry :) No i doczekałam się :( Już mam komplet katarów w domu... Dzieciaki smarkają, z tym, że Martynka nieco mniej niż JAnek. Ale nie puściłam jej do przedszkola.... Nie chcę mieć na sumieniu dzieci z jej grupy... JEszcze Wam napiszę tekst Martynki - bo tak sobie pomyślałam o tym tekście MAksa o trzesieniu kości :) Mądralek :) Otóż w niedzielę pojechalismy z moją Mamą jej samochodzikiem do Muszkowić - Mariusz dogorywał w domu ;) A że w Krynicy Seicento zaliczyło awarię - \"biegacze się zespuły\" - to relacja MArtynki :) a tak naprawd ę to wytarło się sprzęlo i trzeba było wymieniać... Stało sie to, jak pojechaliśmy do Nowego Dworu Gdańskiego do Biedronki po zaopatrzenie (słoiczki, woda mineralna...) bo w Krynicy ceny są wyższe niz na Dominikanie na plaży ;) Wracamy zadowoleni po zakupach, reklamówki wypchane, a tu... koniec jazdy... ;) NA szczęście moja Mama nie straciła zimnej krwi, zaczepiła przypadkowych ludzi w samochodzie, poprosiła o zawiezienie do jakiegoś warsztatu i po pół godzinie wróciła w ciężarówce pomocy drogowej :) Nawet z niej nie zdarli bardziej niż by za wymianę sprzęgła zapłaciła u nas :) No ale wracając do tematu... ;) W niedzielę wsiedliśmy do \"sejusia\" a Martynka mówi do babci:\" Pamiętasz, jak się sejuś zepsuł? No, to teraz tak nie szalej, żebyś znów nie zepsuła\" :) Przemądrzalec :) Miłego dnia!!!!!!!!!!!!!
  22. Dobre :) przepraszam, Mariusz wrócił, muszę zwolnić kompa :( Dobrej nocki :) Pa!
  23. Ale Maks jest wrażliwy :):):):) Martynka tylko rzuciła okiem w dawną salę, zauważyła, że wszystkie dzieci płaczą i chyba szybko o nich zapomniała ;)
  24. Niestety mają, do wiosny... Zeszłoroczne średniaki dopiero od chyba kwietnia przestały leżakować i szły po obiedzie na dwór... Dla nauczycielek to przecież wygoda... popracują 4 godzinki, a potem tylko jedna siedzi, kawkę pije i ucisza dzieciaki... A dla Martynki - dwie stracone godziny. bo i tak nie śpi... Nie mowię, że w domu lepiej je wykorzystuje... ;) Przeważnie siedzi wtedy przed dvd :) Ale zawsze to w domu ;)
  25. To u nas na razie bez alergii, ale Janek ma jakąś dziwną wysypkę na ciałku, podejrzewam proszek, którym prałam na wakacjach.. Bo powoli mu znika... Dziś spał krótko, tylko rano w samochodzie, zasnął o 10.30 i spal do 11... Potem się już nie dal położyć, więc stwierdziłam, że nie będę matką terrorystką.. Efekt byl taki, że od 18.00 był juz nie do wytrzymania :O A Martynka pod tym względem jest naprawdę cudowna... Nie rpotestuje, jak wychodzę z pokoju... Leży sobie, mruczy, podśpiewuje, aż zaśnie :D
×