wybaczcie, ale niejasno sie wyrazilam. chodzi o dwoch roznych chlopakow. jednego kocham ja ale nie moge z nim byc, a drugi to moj super przyjaciel, ktory chce byc ze mna, ale ja go nie kocham. to zycie na strosc zaplanowane jest z tym pierwszym.ten moj przyjciel, to naprawde fajny chlopak, jestem chyba nienormalna skoro nie potrafie sie z nim zwiazac. facet mowi mi, ze szukanie innej dziewczyny , to dla niego strata czasu, bo juz znalazl te, z ktora chce byc i ze w zyciu moglby miec chyba wszystko, oprocz mnie. on tyle dla mnie robi. nawet jak jestem dla niego jakas glupia, to i tak mowi, ze czas spedzony ze mna jest dla niego wazny i i tak jest fajnie. mowi takie mile rzeczy, a ja to odrzucam, nie przyjmuje do wiadomosci. on jest dla mnie za dobry. na pewno ranilabym go.czy jestem zimna jak lod???!!!!!!!!! myslam tak przez dlugi czas, ale poznalam swietnego faceta, zakochalam sie z wzajemnoscia, ale ta milosc nie ma szans. trudne to wszystko, jakos nie potrafie sie w tym odnalezc....