Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kruszynka25

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kruszynka25

  1. Witajcie to druga wigilia i święta bez mamy i jest gorzej niż w zeszłym roku. Wigilia już za nami teraz jeszcze przetrwać święta i wrócić do codziennych zajęć które choć na chwilę pozwalają nam ukoić ból i tęsknotę. Tomaszu, Płatku często myślałam co u Was jak się czujecie i jak sobie radzicie. Piszcie bądźcie z nami. Wszystkim życzę wytrwałości w tym dźwiganiu krzyża.
  2. Do Ada2 dziękuję Ci bardzo że mi odpisałaś, ale zupełnie nie wiem dlaczego Twój mąż nie poddał się chemioterapii i leczeniu? Do Kaniunia23 tak mi Cię żal to okropne co się zdarzyło. Pisz tu na pewno wszyscy będą starć Ci się pomóc. Ja tez trafiłam tu na forum po śmierci mojej mamy która była dla mnie jak koleżanka przyjaciółka i wyrocznia i całe życie razem, nawet wtedy jak założyłam rodzinę. Marino2 nie zwracaj na głupie beznadziejne wpisy nie warto trzeba je po prostu nie zauważać. Gosienkaa masz racje każdy sobie inaczej radzić z żałobą . U mnie to jest najgorsze że nie mogłam ani nie mogę płakać, taka ogromna blokada, a przecież płacz tak oczyszcza uspakaja, a kiedyś byłam ogromnym płaczkiem. Mysho co z tego że wiemy dużo o chorobie jak jesteśmy tak bezradni w chorobach, a lekarz Ci powie że dla syna może być za późno kiedy będą nowsze leki i to Ci się tłucze w głowie bark nadziei to jest straszne. Piszcie............
  3. Ada Z mój syn ma marskość spowodowana wirusem C wątroby. Urodził się z tak zwanego małego łożyska i po urodzeniu dostał transfuzje krwi niestety po latach okazało się że z wirusem C wątroby. Był już na jednej terapii interferonem 14 lat temu, obecnie przeszedł druga terapie ale interferonem naturalnym nie zabiło to wirusa lecz zmniejszyło jego ilość. Nie może być poddany mocnym interferonem z powodu niskich płytek krwi i to mogłoby grozić wylewem krwi do mózgu. Jedynie lekarka ponowi mu próbę ponownej terapii interferonem naturalnym w lutym przyszłego roku, teraz walczy o to aby spowolnić włóknienie wątroby. Syn nigdy nie pił alkoholu. Jeżeli chodzi o przeszczep to też bardzo skomplikowana sprawa i dużo by tu trzeba było pisać. Syn na razie nie ma krwiaków. Ado napisz coś więcej o chorobie swojego męża.
  4. /elbael/ bardzo Ci dziękuje za słowa otuchy tak bardzo nam są potrzebne.Ja codziennie wchodzę na tą stronę i czytam wasze wypowiedzi. Powiem Wam szczerze że ja boję się każdego następnego dnia. Tato skończył 81 lat jest schorowany ale stara się jakoś trzymać choć zapewne jest mu bardzo trudno po śmierci mamy z którą przeżył prawie 60 lat razem, wychowując dwoje dzieci żyjąc w czasach różnych. Był czas jak mama już poważnie chorowała, ale tak sobie siedzieli obydwoje wspominając dawne czasy. Tacie jest o tyle lżej że jesteśmy z nim, ale na pewno nie zastąpi mu to żony. Mąż po zawale ciągle strach bo to się zdarza z dnia na dzień zupełnie nieoczekiwanie . Ostatnio przeżyłam grozę jak zadzwonił i powiedział mi że miał wypadek samochodowy nie z jego winy młody chłopak najechał na jego tył samochodu. Dziękuję że jemu się nic nie stało. Syn ma stwierdzona marskość wątroby, a w niedzielę poczuł się źle więc nie muszę Wam opisywać co się ze mną działo, ale na szczęście było to chwilowe zbuntowanie się organizmu z powodu przejedzenia. Mój codzienny dzień to tęsknota coraz większa za mamą i strach o życie najbliższych. Dobrze że trafiłam na to forum i mogę się choć trochę wygadać.
  5. Do /elbael/ moja droga mojej mamy nie ma już dwa lata i podobnie jak u Ciebie ucichły telefony i wizyty, jedynie z sąsiadkami na przeciwko jest ze mną. W różnych szpitalach jest różnie ale ja też byłam prawie cały czas przy mojej mamie i bardzo dużo przy niej robiłam nawet typowo pielęgniarskich czynności. Ja mogę napisać że już nigdy nie będzie tak dobrze jak była i życie przyjęło inny wymiar. Do tej pory nie mogę patrzeć na jej rzeczy na jej zdjęcia. To nigdy już nie przejdzie a u mnie jest coraz gorzej. Po śmierci na krótki czas uczułam ulgę że nie muszę patrzyć na jej ogromne cierpienia i bezsilność, a obecnie brakuje jej na każdym kroku. Jedynie to prawie nie ma nocy żeby mi się nie śniła, a niektóre sny to tak jak na jawie. Mam syna bardzo chorego i ona tak bardzo mi pomagała żeby trwać i żyć dalej, a teraz tylko ogromny strach co będzie dalej . Pozdrawiam Wszystkich którzy trafili na to bardzo smutne forum.
  6. http://www.youtube.com/watch?v=t61KK3_bbM8
  7. Cytat MIŁOŚĆ POTĘŻNIEJSZA NIŻ ŚMIERĆ... Każdy z nas kiedyś będziemusiał zmierzyć się z bezwględnością prawdy o przemijaniu. Poza Panem Bogiem nikt i nic - w tym i ludzkie doczesne życie - nie trwa wiecznie. Niby o tym wiemy i akceptujemy, odbierając to jako naturalny porzadek świata. Jedni rodzą się, drudzy umierają - tak musi być. Gdy jednak ta otawda przyjmiejakieś konkretne imię, gdy dotknie nas osobiście, gdy śmierć zagarnie kogoś bliskiego, nie tak łatwo powtórzyć za Hiobem: " Dał Pan i zabrał Pan. Niech bedzie imię Pańskie błogosławione!" (Hi1,21b). Z pewnością każdy w zetknięciu ze śmiercią kochanego człowieka doświadcza dotkliwego cierpienia, które wszystko to, co dotąd było źródłem radości, przemienia w okrótną gorycz. Jak z tym żyć ? jak odnaleść się w świecie w którym już nic nie jest pewne ? Śmierć sprowadza na nas tę szczególną udrękę, bo z wielką ostrością ujawnia kruchość naszego ziemskiego istnienia i miłowania. Ukazuje też jak niewiele mozemy zrobić dla innych, a przede wszystkim, jak bardzo życie drugiego człowieka, mimo najgorętszej miłości, nie zależy od nas. Ból sie wzmaga tym bardziej,że gdzieś tam w głebi duszy coś nie pozwala się nam zgodzić na skończoność miłości i jakby zupełnie wbrew logice mocno wierzymy, że - jak wyraził Gabriel Marcel- " Kochać człowieka to znaczy mówić : Ty nie umrzesz". Trudno o piękniejsze świadectwo autentyczności uczuć, bo czy ktoś, kto u samych początków miłości zakładałby, że ona niebawem się skończy, czy ktoś taki kochałby naprawdę ? Chyba nie... Miłość woła o obecność, o bliskość, o wieczność..., i słusznie, bo ona jest wieczna... Wobec tego, co zrobić ze śmiercią? Nic..., bi i tak nie mamy nad nią władzy, kiedyś i tak przyjdzie. Nic..., bo ona w odniesieniu do miłości nie oznacza żadnego kresu, żadnego końca, ale jak zadna inna rzeczywistość odsłania jej pełnię. Śmierć usuwa bowiem to wszystko, co wiąże się z zewnętrznością, to co było naznaczone ziemską niedoskonałością, wszystkie przeciwieństwa, które osłabiały miłość : jak choćby wady charakteru, ułomności... Ponadto śmierć ukazuje inną ważną dla miłości właściwość : niezastępowalność. Nikt, nigdy nie zastąpi nam miłości tego oto konkretnego człowieka, gdyż w tym, co nazywamy miłością miedzy ludźmi nie chodzi o kogokolwiek, , ale właśnie o nas-to znaczy-"o mnie i o ciebie". Dlatego, gdyby np. wdowa, po okresie żałoby, pokochała jakiegoś mężczyznę i ten byłby jej drugim mężem, to i tak nie na zasadzie zastępstwa. Możemy prawdziwie kochać wiele osób, ale w kazdej z tych relacji będziemy dla siebie nawzajem jedyni ... Miłość nie obumiera wraz z ciałem osoby, którą kochamy, przechodzi tylko na inną płszczyznę wzajemności. Kazdy z nas, jeśli chce ocalic miłość, musi zadać sobie trud odnalezienia nowych sposobów jej wyrażania. Dla jednych będzie to modlitwa za zmarłego, dla innych także pielęgnowanie wspomnień. Miłość sama w sobie jest nieśmiertelna, jest potężniejsza niż śmierć cielesna, ale czy ocaleje w naszych sercach ? To już zależy od nas samych... Pozdrawiam.
  8. Czytam Wasze wypowiedzi jestem sercem z Wami. Mamy nie ma a ja tęsknię okrutnie, śni mi się w nocy i wtedy jestem z nią.To że nie pisze na forum tylko czytam to nie znaczy że jest lepiej. Huśtawka nastrojów, ale idzie jesień i tego boje się najbardziej te dni zimne deszczowe, smutne. Tak jak piszecie upadam, a potem muszę się podnieść bo jest dla kogo żyć.Raz jest lepiej ale są chwile kiedy myślę o bezsensie naszego istnienia. Kiedyś często pisałam na tym forum było takie przyjazne i osoby bliskie memu sercu, ale niestety jak wszystko coś się kończy wkroczyły osoby które popsuły atmosferę , ale mam nadzieję że może kiedyś wróci tamta atmosfera. Samotny napisz jak przeżyłeś uroczysty dzień w szkole twojej żony jak dałeś radę to na pewno było okropnie trudne. Piszesz o córce że jest w szpitalu może będzie dobrze, tak bardzo Ci tego życzę. Płatku Ty tez tak mało piszesz szkoda. Pozdrawiam Wszystkich starszych bywalców i tych nowych i życzę dużo siły na przetrwanie tych trudnych dni.
  9. Samotny jak dobrze że jesteś na tym forum .
  10. Kochani moi to że nie pisze ni znaczy ze Was nie czytam. Samotny tak dawno Cię nie było co znowu w Twoim życiu dzieje się strasznego, że nawet nie masz sił pisać? Płatku Ty co tak bardzo się udzielałaś na tym topiku też milczysz. Minęło dwa lata i ja też bardzo tęsknię za mamą i brakuje mi jej na każdym kroku. Wiecie śmierć bliskiej osoby i choroby bliskich osób i swoje tak bardzo zniechęcają do życia, człowiek czuje się taki strasznie zmęczony, że najchętniej by usnął i już się nie obudził. Trzeba jednak wykrzesać z siebie chociaż trochę sił i energii żeby to dalej ciągnąć. Ciągle mi towarzyszy strach co będzie dalej jak sobie z tym wszystkim poradzić. Tak się zastanawiam czy czekają mnie tylko smutne rzeczy, czy juz nigdy słonko nam nie zaświeci?
  11. Do /zywa woda/ gdzie to można oglądać jaki program podaj namiary.
  12. Do /Marina? jak czytam Twoje wypowiedzi to zupełnie jak bym czytała o sobie i mojej mamie. Ja żyję tęsknotą za mama i ogromnym strachem o życie mojego syna. Ten strach odbiera mi całą radość życia. Boję się każdego następnego dnia co przyniesie co będzie się działo. Były momenty że postanowiłam już nie wchodzić na to forum bo jeszcze gorzej czułam się zdołowana, ale okazało się że jestem już uzależniona jak od narkotyku, muszę wiedzieć co u Was się dzieje i czytam nowe wpisy i taki ogrom smutku. Podobnie jak Samotny czytam ale są dni kiedy nawet pisać nie mogę. Do /grażyny1965/ znam Cie też z innego forum i czytam Twoje wypowiedzi jesteś dla mnie niedoścignionym wzorem i tylko mogę sobie wyobrazić co czujesz.
  13. http://www.youtube.com/watch?v=wG_qyLBbB8Y
  14. Witam Wszystkich, dzisiaj są mojej mamy imieniny miała takie piękne imię Alicja. Innymi laty szykowałyśmy przyjęcie imieninowe , różne dobre rzeczy, ciasta, mama to uwielbiała , a teraz tylko cmentarz i my z ojcem i nikogo więcej. Płatek tak kiedyś trafnie napisała \" stać się zwierzakiem nie myśleć i nie czuć\" Bo przecież żyć musimy , a smutno i żal. Pogoda ostatnio nas nie rozpieszcza więc nawet na działkę nie można jechać i zająć się jakąś pracą , pozostaje nam dom. Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam i spokojnej niedzieli Wam życzę.
  15. Do /joas1a/ skopiowałam Asik Twoje pytanie o nią i pisała mi że aż popłakała się ze szczęścia że ktoś jeszcze pamięta o niej. Wspaniały człowiek.
  16. Do /joas1a/ ja piszę z Asią na GG, bardzo się wzruszyła jak skopiowałam Twoje pytanie że ktoś o nią się pyta. Bardzo zaprzyjaźniłyśmy się ze sobą.
  17. Płatek ma racje że czyta się wszystkie wpisy, ale rzeczywiście nieraz nie wiadomo co odpisać i jak pocieszyć. Ja też pisałam wielokrotnie i też wiele razy nikt nie odnosił się do moich postów, ale wiedziałam że są czytane. Różne mamy dni nieraz tylko czytamy a przychodzą momenty że musimy pisać i jest trochę lżej. Płatku ja mam to samo jak dłużej z tych stałych bywalców nie ma to też sobie myślę czy coś nie stało się czy może chory i masz rację że ja już do końca mojego życia będę ciągle walczyć o zdrowie syna, bo przy jego schorzeniu nie ma pełnego wyleczenia. Nigdy nie wiadomo co będzie się dalej działo z jego organizmem, ale muszę cieszyć się każdym dniem.
  18. Głuptula jak ja bardzo Cię rozumiem, bez mamy to już inne życie inny świat nigdy już nie będzie tak jak dawniej, ojcem się martwię bo coraz słabszy i na pewno mu bardzo brakuje naszej kochanej Alusi nazywanej przez innych słoneczkiem. Byli razem 60 lat na dobre i na złe w trudnych i lepszych czasach i widać tą ogromną tęsknotę w jego oczach i całym ciele. Ja muszę brać się w garść bo jest mąż i syn któremu jestem bardzo potrzebna gdyby nie to to nie wiem ...................
  19. Jak to dobrze że Płatek i Samotny odezwaliście się już myślałam że nie będzie Was na tym forum. Jak się zna wycinek z Waszego życia to już zawsze wchodząc na to forum myśli się o Was co słychać jak sobie dajecie radę . Nowe osoby piszą ale musieli by zostać na dłużej żeby cokolwiek wiedzieć o nich. Ostatnie tygodnie były dla mnie bardzo trudne i bolesne, ale na szczęście rezonans magnetyczny nie potwierdził raka wątroby u syna. Byłam blisko obłędu tak strasznie się martwiłam i wtedy z siłą ogromnego wodospadu wróciła tęsknota za mamą która tak bardzo mnie wspierała w chorobach syna, gdyby nie ona to chyba dawno byłabym w wariatkowie. Przez chorobę mamy i jej odejście stałam się na pewno silniejsza, ale jak chodzi o syna to jestem słaba okropnie a wyobraźnia wtedy pracuje ze zdwojoną siłą. U nas też pogoda paskudna , a szkoda bo tak wzięlibyśmy ojca i pojechali na działkę, a tam wśród zieleni i kwiatów jakoś łatwiej. Pozdrawiam Wszystkich .
  20. Płatku masz racje nie przejmuj się pomarańczowym wpisom, pisz ja Ciebie czytam i jestem z Tobą. Każdy pisze o swoim bólu i naprawdę nie mam pojęcia dlaczego ktoś się uczepił Ciebie . Proszę Cie nie przejmuj się tymi wpisami są ludzie źli i okrutni co można na to poradzić. Każdy z nas pisze tu o swoim bólu i cierpieniu i jeżeli ktoś nie chce to niech nie czyta nikt nie jest do tego zmuszony. Wiem co to ból i strach o tych co są z nami ja to wszystko przeżywa i rozumiem każdego kto o tym pisze. Ból po odejściu bliskiej i kochanej osoby nigdy nie mija.
  21. "Dopóki nam Ziemia kręci się, dopóki jest tak czy siak Panie, ofiaruj każdemu z nas, czego mu w życiu brak: mędrca obdaruj głową, tchórzowi dać konia chciej, sypnij grosza szczęściarzom... I mnie w opiece swej miej. Dopóki Ziemia obraca się, o Panie nasz, na Twój znak tym, którzy pragną władzy, niech władza ta pójdzie w smak, daj szczodrobliwym odetchnąć, raz niech zapłacą mniej, daj Kainowi skruchę... I mnie w opiece swej miej. Ja wiem, że Ty wszystko możesz, ja wierzę w Twą moc i gest, jak wierzy zabity żołnierz, że w siódmym niebie jest, jak zmysł każdy chłonie z wiarą, Twój ledwie słyszalny głos, jak wszyscy wierzymy w Ciebie, nie wiedząc, co niesie los. Panie zielonooki, mój Boże jedyny, spraw - dopóki nam Ziemia toczy się, zdumiona obrotem spraw, dopóki czasu i prochu wciąż jeszcze wystarcza jej - daj każdemu po trochu... I mnie w opiece swej miej." Modlitwa - Bułat Okudżawa
  22. Czytam wszystkie wpisy ale też przechodzę bardzo trudne chwile. Dopiero teraz jak mam takie kłopoty zdrowotne z synem to z wielkim bólem myślę o swojej mamie, która była taka dzielna i umiała zawsze mnie postawić do pionu jak coś się działo z synem, a teraz mija 2 lata i tak bardzo mi jej brakuje. Samotny jak bardzo Ci współczuje z powodu Twojej córki i jaka ironia losu fizycznie zdrowa i wystarczyło by żeby brała leki i może byłoby wszystko dobrze, a mój syn który nie zdaje sobie sprawy ze swej choroby i nie ma takiego leku który by go wyleczył i ten okropny rezonans na który trzeba czekać potem musi wytrzymać badanie i pojechać po wynik jak ja się strasznie boję. Śniła mi się dzisiaj w nocy mama była taka smutna nie wiem czy chce coś mi przekazać. Jestem na lekach od psychiatry ale nie za bardzo mi pomagają może za słabe a na noc jak nie wezmę tabletki na spanie to noc prawie z głowy. Dlaczego tak musimy cierpieć i jak dalej żyć ciężko bardzo ciężko.
  23. Wszystko jest nie tak jak powinno być. Dwa lata a mnie tak brak mojej kochanej mamy która była taka dzielna i tak bardzo mnie wspierała walką z chorobą syna. Teraz jest tylko ogromna tęsknota za nią i ogromny strach o zdrowie syna , dalsza diagnostyka i tylko strach i niepewność. Życie jest takie trudne i bolesne.
  24. Fatalnie dni u mnie nastały. Zapisałam się na Uniwersytet Trzeciego Wieku dzisiaj był wykład i z koleżankami ze szkoły miałyśmy iść do kawiarni i nie byłam w stanie się zebrać. Byłam okropnie rozkojarzona nie wiedziałam zupełnie w co mam się ubrać, ogarnął mnie taki lęk i strach przed wyjściem z domu że zrezygnowałam i zostałam w domu tu czuję się lepiej. Okropny strach i lęk mnie opanował to życie jest takie trudne jest mi tak ciężko.
  25. Drodzy Moi ból nie mija mamy nie ma rok i 11 miesięcy a tęsknota coraz większa. Do tego strach i walka z chorobą syna , mama umiała pocieszyć była silna tak mnie całe 30 lat wspierała z chorobami mojego syna. Pojechałam na cmentarz żeby sobie z nią pogadać wyżalić się i wypłakać i zamiast tego to wpadałam w jeszcze większą depresję. Bardzo lubiła kwiaty i kupiłam dwa rodzaje sztucznych bardzo ładnych kwiatów i jeszcze srebrne gałązki tak pięknie wyglądała ta kompozycja w wazonie i co i nie ma , ukradli ja wiem że to tylko kwiaty ale to złodziejstwo na cmentarzu to okropność. Jeżeli chodzi o śmierć to wiem musimy po kolei odchodzić ale najgorsze są długie choroby, cierpienie i ta okropna bezsilność co robić jak pomóc. Badania i czekanie na wyniki prognozy lekarzy. Jestem nieraz taka zmęczona i coraz mniej siły do walki. Tak Wam bardzo Wszystkim współczuję juz nigdy nie będzie dobrze.
×