Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kruszynka25

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez kruszynka25

  1. Ja mam to samo co isiam. Im dłużej od śmierci mamy tym gorzej. Tęsknota i jeszcze jeszcze raz tęsknota.
  2. Do to powodzenia idziesz do pani psycholog i zastajesz tam młodziutką panią psycholog naszpikowana wiedzą akademicką może jeszcze nie doświadczona żadnym przykrym zdarzeniem. I co ona moze człowiekowi poradzić. Slagony to ja biorę książkę i czytam tylko jak to zastosować realnie w życiu.
  3. Czyżby topik umierał śmiercia naturalną dlaczego nikt nie pisze.
  4. http://www.garnek.pl/dziurowicz
  5. mirras czytając Twoją wypowiedź to na prawde nie mogę zrozumieć dzieci tak Ty piszesz córek. Ja mam męża syna jestem dorosłą osobą . Dla mnie rodzice zawsze byli jak świętość przecież dali mi życie wychowali pomagali w trudnych chwilach zawsze mogłam na nich liczyć, żyliśmy w przyjaźni cały czas. Opiekowałam się ojcem gdy był ciężko chory i zaznawałam szczęście że mogę się nim opiekować wzmacniać go w chorobie , wyszedł jakoś okaleczony ale jest żyje natomiast mama schorowana wieloma chorobami potem było tylko gorzej i gorzej ale byłam przy niej do końca na każde zawołanie i miałam w sobie takie zadowolenie że mogę dać z siebie wszystko aby nigdy nieczuła się zaniedbana i opuszczona. Jak słyszę o takich dzieciach którym los rodziców jest obojętny albo przyczyniają się do ich zgryzot to zupełnie tego nie potrafię zrozumieć. Koleją życia jest że to rodzice nas opuszczają wiec dopóki są to trzeba im dać z siebie całą swoją miłość żeby starzy chorzy nigdy nie czuli się opuszczeni i samotni. Minie niedługo pięć miesięcy od odejścia mamy a ja też ciągle myślę o niej i wiele rzeczy robiąc robię to bo wiem że ona by tego chciała . Nie ma dnia godziny i minuty żebym o niej nie myślała dla nas już nigdy nie będzie tak dobrze jak kiedyś. Raz lepiej raz ze łzami w oczach a raz z uśmiechem na twarzy żeby ojciec nie załamał się i tak życie płynie z dnia na dzień. przed nami najgorszy dzień 1 listopada którego zawsze nie lubiłam a w tym roku to okropny dzień ale też musim go przeżyć.
  6. Agnieszko nie denerwuj się po prostu chcemy poprawić CI samopoczucie żebyś spojrzała na to z innej strony że będzie w Twoim życiu jeszcze radość. Ja zawsze sie starałam żyć zgodnie z moją Mamą żeby potem w życiu nie mieć wyrzutów sumienia , chociaż wiele razy byłam innego zdania ale zawsze szukałam kompromisu.
  7. Jonatko to co napisałaś jest bardzo mądre i zgadzam się z Tobą całkowicie. Mama moja z którą byłam bardzo zżyta naprawdę . Do tej pory nie mogę w to uwierzyć nieraz wydaje mi sie że to jakiś straszny sen. Mam męża który w wieku 49 lat przeszedł zawał i był o krok od śmierci i ja bardzo boję się o niego i syna chorego o którego drżę jak osika i zupełnie nie mogę sobie wyobrazić życia bez nich. Mama zawsze mi mówiła że najgorszą rzeczą w życiu jest to jak rodzic musi pochować swoje dziecko bo naturą jest to że rodzice w pewnym momencie odchodzą od nas.
  8. Julio dziękuję Ci bardzo ale ja nie wyobrażam sobie życia bez mojego Michała i aż boję się myśleć co dalej . Oglądałam ostatnio rozmowy w toku ze Smoleniem i chociaż jego żona miała jeszcze dwóch synów to jednak nie mogła sobie poradzić że powiesili im syna i odeszła rok po nim.
  9. Julio odezwałaś się jak miło. Syn czuje się dobrze, ale jak czytam o wirusie C to włos jeży mi się na głowie. To jest bardzo podstępny gat i nie wiadomo jakie szkody zrobił w wątrobie mojego syna bo nie może mieć zrobionej biopsji z powodu niskich płytek i nie może być leczony interferonem z tego samego powodu i żyjemy z bombą z opóźnionym zapłonem.
  10. Dobrotna dlaczego to zrobił jeżeli człowiek choruje i umiera to nie jego wybór ale naprawdę nigdy nie mogłam zrozumieć takie osoby które mają rodzine a przede wszystkim rodziców podejmują taki krok. Ja też miałam chwile załamania i też myślałam o tym dobrze by było już nie przeżywać nie myśleć nie żyć ale jak pomyślałam o tymże rodzice będą tak cierpieć po moim odejściu to żyłam dalej. Ja tylko nie wyobrażam sobie życia jak bym została się sama. Bo wtedy by nikt po mnie nie rozpaczał.
  11. Dziewczyny ja uważam że każdy tu może napisać co czuje po stracie najbliższej osoby, ja czytam wszystkie posty odpowiadam na nie ale nie zawsze rozmowa ciągnie się dalej .
  12. Koko szanel kiedyś rozmawiałam z Asuią 53 na GG ale ostatnio nie mogę jej tam zastać i też nie wiem co sie z nią dzieje.
  13. Minęło 4 miesiące i jest nie wesoło. Najgorsze jak wchodzę do jej pokoju i widzę wersalke na której jeszcze niedawno leżała a ja przy niej w każdej chwili. Wczoraj musiałam spać w jej pokoju i na jej wersalce miałam cały czas zapaloną małą lampke i musiałam wziąźć tabletę na spanie inaczej bym nie usnęła. Zawsze byłam bardzo wrażliwa i nerwowa i bałam się jak ktoś zmarł. Mama pocieszała mnie że to wszystkie minie jak ona odejdzie . Mamo to nieprawda wróciło i znowu przeżywam katusze jak ma przyjść noc trzeba zgasić światło i wtedy zaczyna się horror. Trudno to wytłumaczyć trudno to zrozumieć. Jak opowiadam to swojemu ojcu to jest zdziwiony. Miałyśmy taki dobry ze sobą kontakt więc czego się boje.
  14. Roanno strasznie Ci współczuję żadne słowa tego nie oddadzą. Wiem co przeżywałaś jak dowiedziałaś się że syn zachorował na tak poważną chorobę ja to przeżywałam wielokrotnie od chwili urodzenia rokowania były okropne na szczęście nie wszystkie się sprawdziły. Po tych wszystkich okropnych przejściach jest wirus C wątroby który nie kwalifikuje się do leczenia interferonem z powodu niskich płytek i co dalej. Czekanie aż dojdzie do marskości a potem raka wątroby. Odbiera mi to radość życia. Jak pomyśle jak Ty po tym wszystkim możesz funkcjonować jestem pełna podziwu bo ja tylko myślę o tym że odejdę razem z nim.
  15. Roanno jeśl byś mogła coś więcej napisać na temat choroby swojego syna ile miał lat. Ja też mam bardzo chorego syna i bardzo się boję o jego zdrowie. Trzy miesiące temu odeszła moja Mama to jakoś obejmuję była bardzo schorowana i cierpiąca ale tak strasznie się boję o syna .
  16. Wczoraj minęło trzy miesiące jak nie ma mojej Mamy. Bylismy na grobie jest już skończony . Zapalilismy znicze i posadziłam za pomnikiem kwiaty i sadzonki . Dzisiaj przyszła chandra która mnie gnębi jest mi smutno. Mam takie wrażenie jak by to było dawno a teraz żyję jak automat.
  17. Moja mama była tak wspaniałym człowiekiem że była krawcową i jak wiedziała że ktoś jest biedny to szyła za darmo albo brała bardzo mało za uszycie nieraz pieknej kreacji i niektóre panie to dawały mamie o wile wiecej ponieważ zdawały sobie sprawę że to jest zbyt mała cena . Była tak dobra ludzie ją uwielbiali przychodzili do mamy żeby z nią porozmawiać ponieważ taka dobroć z niej wypływała że niektóre osoby mówiły że przychodzą żeby się odstresować. Jeżeli chodzi o świat zwierząt to karmiła koty dzikie które przychodziły pod jej okno kupowała puszki i sama nie zjadła a dała kotkom. Kazała kupować ziarno i karmiła gołębie bo nie mogła znieść myśli że ktoś jest głodny. To był tak dobry człowiek jej ciocia nazwała ją słoneczko. Zawsze uśmiechnięta optymistyczna ufna ludziom dobra serdeczna, kochana moja Mamusia Alusia. Umiała tłumaczyć złe zachowanie innych ludzi mogła słuchać godzinami zwierzenia z kłopotów innych osób. Takiej drugiej nie ma na całym świecie. Wpoiła mi wartości życiowe i oprócz duchowych dobrodziejstw nauczyła mnie szyć żebym była niezależna dobrze gotować i piec. Taki wielki posag jest bezcenny prawda.
  18. Jestem na bieżąco jeżeli chodzi o Wasze wpisy. Dzisiaj mam bardzo zły dzień. Smutno i tęskno. Jestem z Wami wszystkimi bez wyjątku kogo straciliście. Tu i teraz jest smutno i na razie nic tego nie zmieni. Czytam Was to tak jak bym to ja pisała. Najgorsze są chwile gdy wchodzę do pokoju gdzie ona leżała ostatnie 4 miesiące i ciągle przed oczyma ten moment gdzie mnie zawołała do siebie i powiedziała Jadzia ja chyba się już kończę potem pogotowie i oddział doraźnej pomocy ja przy jej łóżku nieprzytomna ciężko oddychająca . Potem moment odłączenie aparatury dwa ostatnie oddechy i koniec. Pożegnanie w prosektorium zawsze była taka radosna uśmiechnięta a tu widzę twarz i usta w grymasie smutku może złości. Te trzy zdarzenia chyba nigdy nie odejdą z mojej świadomości. Gdy wieczorem nie mogę zasnąć to stają mi przed oczyma i tak strasznie smutno że już nigdy nigdy i nigdy.................................................
  19. Ta tęsknota chyba nigdy się nie skończy. Wchodzę do jej pokoju i ciągle ją widzę leżącą chorą . Też wydaje mi się że to sen obudzę będzie znowu Ja miałam to szczęście że mogłam do końca się nią opiekować. Zdążyłyśmy jeszcze ze sobą dużo rozmawiać przytulać się razem płakać i mówić sobie jak bardzo się kochamy i jak bardzo jesteśmy sobie bliskie. To wszystko prawda ale ból jest i nigdy nie zniknie. Na cmentarzu widzę jej imię to po prostu nie chce mi się wierzyć. Przeraża mnie myśl jak przeżyć Wszystkich Świętych a Świętach Bożego Narodzenia to nawet nie wspomne.Najchętniej to bym gdzieś wyjechała żeby żeby jakoś to przeżyć ale nie mogę bo jest ojciec który nigdzie z nami się nie wybierze a ja go nigdy nie zostawię.
  20. yhmgv napisałaś na forum . Ja wchodzę na forum i czytam Was sama bolejąc nad tym że już nigdy z moja Mama nie porozmawiam. Nic dla mnie nie jest już ważne żyję bo muszę ale jest ciężko. Nie mogę na GG porozmawiać z Asia 53 tylko raz udało mi się z nia porozmawiać. Może ktoś wie co się z nia dzieje. Tak chcialabym jeszcze raz z nia pogadać. Ja też bardzo tęsknię za swoją mamą . Obojętne ile miała lat ale jaka była co wniosła w nasze życie.
  21. Widzę że nikt tu nie zagląda czyżby topik miał iść w zapomnienie. Brakuje mi Waszych wpisów.
  22. Pozdrawiam Wszystkie dziewczyny trzymajcie się dzielnie. Powiedzenie \" Co Cię nie zabije to Cię wzmocni\" jest prawdziwe. Kiedyś zaświeci słońce przecież po burzy zawsze jest słońce.Prawda
  23. kruszynka25

    Pytania dotyczące Biblii

    Niedawno byłam na pogrzebie swojej znajomej która sama wychowywała niepełnosprawnego syna z zespołem Downa. Rozmawiając z nią wcześniej mówiła mi że jak odejdzie to jej syn będzie musiał przebywać w ośrodku więc pytam się gdzie jest Bóg który odbiera życie takiej kobiecie
  24. Moja Mama też dwa miesiące temu odeszła. Został tato który jest bardzo przygnębiony i trzeba go wspierać . To jest tak że na początku to jakoś idzie własnym trybem a teraz jak minęło dwa miesiące to zamiast powinno być lepiej jest coraz gorzej. Z początku to człowiek tak do końca nie zdaje sobie sprawy co tak naprawdę się stało . Jest ciepło bierzemy ojca jedziemy na działkę tam jakoś czas leci wracamy do domu patrzę na jej spanie a jej tam nie ma . Byłyśmy bardzo z e sobą zżyte i teraz bardzo mi jej brakuje. Cały czas byłyśmy razem. Jak byłam dzieckiem to nie opuszczałam mamę na krok w pierwszej klasie musiała siedzieć ze mną w ławce bo inaczej nie chciałam chodzić do szkoły. O koloniach obozach nie było mowy bo tak długo bez mamy. Całe szczęście że mąż polubił moich rodziców chyba lepiej niż własnych. Bo żaden inny mężczyzna nie zgodził by sie na takie życie jakie myśmy prowadzili zawsze razem. Wystarczało nam że byliśmy razem i już do szczęścia nie brakowało nic. Był czas że urządzaliśmy sobie sobótki siadaliśmy do stołu. Mama bardzo lubiła pitrasik i zawsze coś ciekawego przyrządziła i kieliszek dobrej wódeczki i opowiadań nie było końca. Teraz jej nie ma już nigdy nie bedzie a nam jest tak bardzo smutno. Najgorsze będą Święta bo wtedy był szał u nas w domu szykowałyśmy różnego jadła ja piekłam ciasta kuchnia duża więc było fantastycznie. Staram się nie myśleć co będzie najchętniej wziełabym wszystkich i wyjechała ale tato na pewno nie będzie chciał bo się boi ze względu na swój stan zdrowia oddalać od domu Współczuje Ci serdecznie Angiag78 że Twoja mama odeszła tak nagle to jest też straszna rzecz. Dlaczego tak musi być nie moge się z tym pogodzić
  25. Sistra duszka ja też mam niepełnosprawnego syna urodził się z tzw dystrofonicznego łożyska i po porodzie nastąpiło chwilowe niedotlenienie mózgu . Miał krwotoki i dostał dwa razy krew. W efekcie tego wszystkiego ma niewielkie uszkodzenie w centralnym układzie nerwowym i z krwią dostał wirusa C wątroby na domiar złego nie może być leczony interferonem z powodu niskich płytek. Ma obecnie 28 lat renta socjalna i siedzenie przed komputerem z którym świetnie daje sobie radę więc wiem jak takie dzieci reagują i przeżywają. Co do rodzeństwa to jest różnie mój brat był fajnym facetem dopóki nie doszedł do dużych pieniędzy . Obecnie jest tak jak bym go straciła niby jest ale go nie ma to też trudna sprawa.
×