Tadziczka

Ale zobacz w Delti łatwo wyjmuje się gondolkę .... chyba naprawdę łatwo, tak z boczku się naciska i wyskakuje sama, więc spokojnie wnosisz na górę gondolkę a po stelaż sobie wracasz. Prawda? Na krótkie wyjścia natomiast montujesz sam fotelik. To duży plus, moim zdaniem! Bo rzeczywiście jak chcesz wózeczek na pompowanych kółkach i tzw. rozbujany:) to nic poniżej 16-17kg nie znjadziesz. Dlatego ważna tu jest możliwość sprawnego rozdzielenia gondolki od stelaża. To ułatwi sprawę.

Tylko z kolei ten baby Design nie ma montowanego fotelika na stelażu... a to może być przydatne, szczególnie jak się troszkę autkiem podróżuje. Według mnie jeśli chodzi o funkcjonalność to Delti jak dla Ciebie powienien być OK. Można montować fotelik, łatwo wyjmuje się gondolkę ( system click- który trzeba zweryfikować na modelowym wózku), ponadto jest 3 stopniowa amortyzacja kół ( to też ważne - dopasujesz do podłoża). Dlatego chyba funkkcjonalnie wybrałabym Delti. Nie widziałam go niestety w wersji spacerowej, ale pewnie prezentuje się fajnie!

Marteeeczka... dzięki za knedliczki:) :) :) Tiki, czytam o tych Twoich wózeczkac. Tylko jest mi troszkę trudno, bo tak naprawdę Ty szukasz zupełnie innego wózeczka niż ja...prawda? Ja szukałam leciuchnego, na piankowych kółeczkach, w miarę malutkiego i z gondolką wyjmowaną w łatwy sposób. A do tego dla mnie bardzo ważna jest opcja z fotelikem montowanym na stelażu. A Ty potrzebujesz czegoś bardziej crossowego, na spacerki po lesie:) Czegoś stabilnego a np. na wagę nie zwracasz uwagi. Wizulanie mi się bardziej podoba Baby Design.

Witam sobotnio:) U mnie też ładna pogoda i zdradzę wam w sekrecie, ze mam taki plan. Ładnie leżeć i siedziec w domku cały dzień i ubłagać wieczorem Witka żeby mne zabrał na taki półgodzinny spacerek na starówkę:) Myślę, że da się złamać:) Celi... zwróciła uwagę na ważną rzecz... Dlaczego nie ma hasła do bloga???

Ale moim zdaniem tak jest w całej Polsce, nie?

U nas jest tak, że ludzie zdają egzaminy sędziowskie albo na jesieni tj. przełom sierpnia/ września a Iszansa na poprawkę jest w okolicach lutego. Jak ktoś nie pójdzie w lutym (bo np. jest w szpitalu) to ma poprawkę z kolejną serią czyli znowu przełom sierpnia/września i tak zdawała koleżnka. Jakby z następnym rokiem. A nastęopny egzamin dopiero w okolicach lutego.

Słówko do Aniuli.... Piszę do Ciebie jako osoba, która nie miała nigdy czasu, a teraz nagle go ma, bo niestety wynikła taka konieczność. jeżeli do tej pory dwałaś radę to cudownie, ale jeśli teraz czujesz się przemęczona, to Blanka ma rację zwolnij!!! Dzisiaj czytałam w języku niemowląt o problemie mam, które nie umieją rezygnować z dotychczasowego życia i jak pojawia się dzidziuś są bardzo przemęczone. Dlatego jeżeli już teraz odczuwasz zmęczenie, puchną Ci nogi i czujesz dyskomfort, to musisz zrezygnować... albo na troszkę z pracy, albo zwolnić tempo w szkole! I tak jesteś wielka że tak szybko opanowałaś szwedzki. Z doskonaleniem kwalifikacji zdążysz, a te chwile z malutkim Erikiem już się nie powtórzą. Sama nie wierzę, że dojrzałam do takiej wypowiedzi, ale to prawda!!! Skup się na sobie i dziecku.. pamiętając o Dominiku i będzie dobrze! Gorąco pozdrawiam! A jeszcze na dokładkę opowiem Ci o mojej koleżance. Może już to gdzieś pisałam, ale najwyżej powtórzę, bo to cenny przykład. Ma termin na 14 luty 2008. Skończyła aplikację sędziowską. Isze podejście do egzaminu końcowego nie powiodło się. Wybierała się na poprawkę pod koniec sierpnia. Masa pracy, nauki, duży stres negatywnie odbił się na ciąży, a ona była wtedy w Iszym trymestrze. Lekarka kazała jej wybrać... albo dalej się uczy i ryzykuje utratę dziecka, albo odpuszcza. Zazznaczam, że dla niej to była ostatnia szansa na egzamin. Bo kolejne i ostatnie podejście miałaby właśnie 14 lutego:) A to już zupełnie odpada. Koleżanka długo się tym gryzła, ale wreszcie zdecydowała... w połowie lipca odrzuciał książki, poszła na zwolnienie, wzięła leki. Na egzamin nie poszła! Z małym wszystko OK, mój Filipek będzie pewnie miała kolegę:) Dlatego pamiętaj... zwolnij jeśli jesteś zmęczona!Dbaj o siebie! Pozdrawiam i przepraszam, że tak się rozpisałam!

A do nas wczoraj wpadła teściowa i nam masę jedzenia naprzynosiła:) Pieczone kurczaczki, serniczek, krokieciki, sałatki. I jak tylko to zjemy, mamy dać znać to przyniesie jeszcze:) Czyli przynajmniej jeden problem z głowy!

Witam porannie! My już wyspani i po śnaidanku:) Dzisiaj po południu jak odzyskam autko, to muszę pojechać do szpitala po wypis i skierowanie na strzyki. Pisałyście, że one są bolesne. Mnie też dziewczyny na sali nastraszyły że potem od nich pupa puchnie, a tak naprawdę może i lekko ciągnęło, ale w granicach przyzwoitości. W każdym razie nie tak, żebym nie mogła jutro iść na mini spacer:) Witek się zgodził pojechać ze mną nad jeziorko i posiedzieć troszkę na ławeczce... ewentualnie zamierzam go namówić na to, żeby wpaśc do jednego sklepu:) Ciekawe, czy chytry plan się uda. Dzisiaj za to grzecznie siedzę w domku. Wyjdę tylko po nowy numer mjakmama:) Veronica... ja naprawdę świetnie rozumiem Twój ból. Dlatego znalazłam sobie podobne rozijające zajęcie. Przynajmniej pozwoli mi ono zachować jasnośc umysłu:) Szkoda że dzedziny nam się nie pokrywają. Zawsze byłaby to wymiana myśli:) Pozdrawiam i miłego dnia!

Tamaramaj.. super że się odezwałaś. Życzę powodzenia :) Aneciorka, nie załamuj się tym że fizycznie jesteś sama! Czasem po prostu życie od nas tego wymaga. Pieniązki trzeba jakoś zarabiać, przecież Twój mąż nie wyjechał na dłuuugą imprezę. Życzę powodzenia i uszy do góry:) Żeby maluszek się nie smucił! A wózek może da się zareklamować jakoś? Zawsze można spróbować. tylko wiesz ja jakoś przez te moje kłopotki nie zwróciłam uwagi jaki kupiłaś. Napisz proszę, bo jestem ciekawa:)

Nadikaaaa... Ty masz szlafroki w barany, a ja teraz nic specjalnie nie szykowałam na ten szpital, bo nie liczyłam na tak długi pobyt i ... miałam mój stary szlafrok w .... Kubusie Puchatki:) Sprawdził się świetnie, bo był mięciutki i z polarku:) Dlatego szalone szlafroki górą:) Miałam jeszcze alternatywę wziąz mój drugi szlafrok... w krowy:) I co lepsze?

Zrobiłam błąd... krązek wyjmą pod koniec listopada:)

Zastrzyki narazie do 12 października... czyli do wizyty, a potem to już nie będzie tak wielkiego niebezpieczeństwa, bo przekorczę 31 tydzień. A krązek wyjmą mi w 36 tygodniu ciąży, czyli gdzieś pod koniec grudnia i wtedy Pani doktor daje mi 2 tygodnie intensywnego życia i do porodu biegusiem:) Wiem, że sytuacja jest poważna, ale jakoś tak nie nakręcam się negatywnie i nie dołuję się, że na pewno coś się stanie tylko cierpliwie będę kompletować wyprawkę i odpoczywać:) To chyba prawidłowe podejście.

Skyrcze tak, ale krążek by przytrzymał rozwarcie i dzidzia by się jeszcze nie urodziła. Tylko że wtedy bym się strasznie umęczyła a to już nam niepotrzebne! Marteeczka... zjedz za mnie knedliczki w Pradze:)

Pytałyście na co są zastrzyki... caprogest ma działanie rozukrczające i zapobiega przedwczesnemu porodowi! A i okropnie to to, że nie mogę głaskać brzuszka. Mogę dotykać ale nie głaskać, bo to podobno wywołuje skurcze właśnie wtedy kiedy nie potrzeba:) A u mnie jeszcze nie potrzeba!

A wokół mnie tam wszyscy rodzili i potem zeszłam na dół oglądać te śliczne dzidziulki:) Naprawdę słodziutkie. Zdarzały się również hostorie bardziej makabryczne, ale Wam nie będę głowy nimi zapełniać, bo ja takiej nie doświadczyłam, a pochodzą one z opowieści znudzonych pacjentek. Dużo na oddziale młodziutkich dziewczyn, którym nikt nie wierzył, że je coś boli bo strasznie panikowały, a czasem naprawdę im coś dolegało. Co tam jeszcze.... zauważyłam ważną rzecz. Moja lekarka pracuje w szpitalu i to zapewniło mi dobrą opiekę. Bo dziewczyny obok mnie nie miały swoich lekarzy i z każdą zmianą dyżuru zmieniano im diagnozę i podawano inne dawki leków. Dlatego bardzo polecam rodzić w szpitalu, w którym pracuje lekarz prowadzący. Ja z tego naprawdę byłam zadowlona:) Teraz już idę odpoczywać TYLKO NA KONIEC BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA SŁOWA WSPARCIA, POZDROWIENIA I ZA WSZYSTKO!!! A Witka nie przeceniajcie... ja mu kazałam napisać do Was... sam by nie wpadł:) Jestem z czytaniem na bieżąco, bo drukował mi to co napisałyście i czytałam w szpitalu:) Fajny sposób:) Jeszcze raz dziękuję każdej z Was i wszystkim po kolei... nie będę wymieniać, bo na pewno kimś zapomnę:)

A wokół mnie tam wszyscy rodzili i potem zeszłam na dół oglądać te śliczne dzidziulki:) Naprawdę słodziutkie. Zdarzały się również hostorie bardziej makabryczne, ale Wam nie będę głowy nimi zapełniać, bo ja takiej nie doświadczyłam, a pochodzą one z opowieści znudzonych pacjentek. Dużo na oddziale młodziutkich dziewczyn, którym nikt nie wierzył, że je coś boli bo strasznie panikowały, a czasem naprawdę im coś dolegało. Co tam jeszcze.... zauważyłam ważną rzecz. Moja lekarka pracuje w szpitalu i to zapewniło mi dobrą opiekę. Bo dziewczyny obok mnie nie miały swoich lekarzy i z każdą zmianą dyżuru zmieniano im diagnozę i podawano inne dawki leków. Dlatego bardzo polecam rodzić w szpitalu, w którym pracuje lekarz prowadzący. Ja z tego naprawdę byłam zadowlona:) Teraz już idę odpoczywać TYLKO NA KONIEC BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA SŁOWA WSPARCIA, POZDROWIENIA I ZA WSZYSTKO!!! A Witka nie przeceniajcie... ja mu kazałam napisać do Was... sam by nie wpadł:) Jestem z czytaniem na bieżąco, bo drukował mi to co napisałyście i czytałam w szpitalu:) Fajny sposób:) Jeszcze raz dziękuję każdej z Was i wszystkim po kolei... nie będę wymieniać, bo na pewno kimś zapomnę:)

A wokół mnie tam wszyscy rodzili i potem zeszłam na dół oglądać te śliczne dzidziulki:) Naprawdę słodziutkie. Zdarzały się również hostorie bardziej makabryczne, ale Wam nie będę głowy nimi zapełniać, bo ja takiej nie doświadczyłam, a pochodzą one z opowieści znudzonych pacjentek. Dużo na oddziale młodziutkich dziewczyn, którym nikt nie wierzył, że je coś boli bo strasznie panikowały, a czasem naprawdę im coś dolegało. Co tam jeszcze.... zauważyłam ważną rzecz. Moja lekarka pracuje w szpitalu i to zapewniło mi dobrą opiekę. Bo dziewczyny obok mnie nie miały swoich lekarzy i z każdą zmianą dyżuru zmieniano im diagnozę i podawano inne dawki leków. Dlatego bardzo polecam rodzić w szpitalu, w którym pracuje lekarz prowadzący. Ja z tego naprawdę byłam zadowlona:) Teraz już idę odpoczywać TYLKO NA KONIEC BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA SŁOWA WSPARCIA, POZDROWIENIA I ZA WSZYSTKO!!! A Witka nie przeceniajcie... ja mu kazałam napisać do Was... sam by nie wpadł:) Jestem z czytaniem na bieżąco, bo drukował mi to co napisałyście i czytałam w szpitalu:) Fajny sposób:) Jeszcze raz dziękuję każdej z Was i wszystkim po kolei... nie będę wymieniać, bo na pewno kimś zapomnę:)

A wokół mnie tam wszyscy rodzili i potem zeszłam na dół oglądać te śliczne dzidziulki:) Naprawdę słodziutkie. Zdarzały się również hostorie bardziej makabryczne, ale Wam nie będę głowy nimi zapełniać, bo ja takiej nie doświadczyłam, a pochodzą one z opowieści znudzonych pacjentek. Dużo na oddziale młodziutkich dziewczyn, którym nikt nie wierzył, że je coś boli bo strasznie panikowały, a czasem naprawdę im coś dolegało. Co tam jeszcze.... zauważyłam ważną rzecz. Moja lekarka pracuje w szpitalu i to zapewniło mi dobrą opiekę. Bo dziewczyny obok mnie nie miały swoich lekarzy i z każdą zmianą dyżuru zmieniano im diagnozę i podawano inne dawki leków. Dlatego bardzo polecam rodzić w szpitalu, w którym pracuje lekarz prowadzący. Ja z tego naprawdę byłam zadowlona:) Teraz już idę odpoczywać TYLKO NA KONIEC BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA SŁOWA WSPARCIA, POZDROWIENIA I ZA WSZYSTKO!!! A Witka nie przeceniajcie... ja mu kazałam napisać do Was... sam by nie wpadł:) Jestem z czytaniem na bieżąco, bo drukował mi to co napisałyście i czytałam w szpitalu:) Fajny sposób:) Jeszcze raz dziękuję każdej z Was i wszystkim po kolei... nie będę wymieniać, bo na pewno kimś zapomnę:)

Sam krążek jest ok. Nie czuję go ani troszkę. Tylko aplikując luteinę raz niechcący go dotknęłam. Wizytę u Pani doktor mam 12 października i do tego czasu jestem w domku. Potem będzie badała stan macicy, szyjki i takie tam! Jak będzie ciut gorzej to wracam na oddział. Wszyscy się dziwili, że z tak krótką szyjką i sporym rozwarciem nie miałam krwawień... ale to dobrze. Maluszek jest silny:) Wszpitalu codziennie badali tętno i Filipek w kółko kopał w urządzenie:) Ale tętno było równiutkie, zawsze w okolicach 159 /158 uderzeń:) Wykorzystałam ten czas i zapoznałam się z porodówką, w pon. poszłam na dół do szkoły rodzenia, dowiedziałam się o różnych usługach szpitala, jak np. to że za 200,00zł Witek będzie mógł z nami nocować pierwszą noc:)

no to teraz mogę Wam na spokojnie wszystko opowiedzieć.... po pierwsze to w życiu się tak nie wynudziłam jak w tym tygodniu. Naprawdę zerow rozrywek, nigdzie nie dało rady wyjść. Jak Witek miał przyjść to już czekałam na korytarzu i wyglądałam na niego! Ale trudno taka była konieczność. W poniedziałek Pani doktor założyła mi krążek, ale kazała zostać na obserwacji. Okazało się że ta obserwacja to bolesne zastrzyki z Caprogestu, kroplówy rozluźniające i leki:( Tak sobie siedziałam we wtorek i liczyłamże w środę mnie puści, a tu troszkę mi brzuszek twardniał i musiałam siedzieć aż do dziś. Teraz mam tylko chodzić na zastrzyki do przychodni.... a poza tym siedzieć w domku... siedzieć... siedzieć... siedzieć... a ubranka dla dziecka kupować przez internet. Ale wiecie jaka ja jestem. Tak do końca nie będę się słuchała...:) :) :)

WRÓCIŁAM Z TEGO STRASZNEGO SZPITALA!!!!!!!!

Mortonku i Blanko... ale miałyście nocne fantazje (tzn. wasze dzienne a u nas nocne) o tych lepach:) :) :) Może i by mi się przydało, bo ja rzeczywiście usiedzieć w miejscu nie mogę! Teraz za to jadę do szpitala i mam nadzieję, że nie potrzymają mnie tam za długo a wyniki będą w miarę OK. Jak wrócę dam znać!!! Tzn. ja licze wrócić dzisiaj do domku, a wieczorem udać się do szkoły rodzenia bo miałam się dziś zgłosić:)

Aniula.. ja mam teraz dużo czasu, więc na parapetówkę na pewno wpadnę:) A jak kupicie już mebelki to nam musisz koniecznie zamieścić zdjęcia:) A i apropos Aniula byłam wczoraj w sklepie w sprawie wózeczka Jane Nomad i w momencie jak będę bardziej mobilna zamówię i on może sobie czekać w sklepie aż będę chciała go do domku odebrać. Bardzo wygodne, prawda? Miałam zamówić w Calineczce, ale skoro u mnie w sklepie cena jest podobna -5% rabat, czyli taniej jeszcze a w razie wypadku będę miała gdzie reklamować.

Monia74... naprawdę różne rzeczy się zdarzają, też słyszałam o wielu nieszczęściach, ale nie zamierzam się tym zamartwiać... przynajmniej dopóki nie mam żadnego racjonalnego powodu:) Tobie też radzę obejrzeć dobrą komedię... najeść się słodyczy i relax:) Aniuladoniula wysłałam fotki brzuszka na bloga, które zrobiłam dzisiaj!